Adam Doboszyński Konspiracje
Adam Doboszyński
Konspiracje
Fragmenty z większej pracy p.t. „Ustrój narodowy”
POSTAWIENIE PROBLEMU
Z góry jedno zastrzeżenie: mówić będę o konspiracji dobrowolnej, stosowanej w warunkach, w których krycie się nie stanowi konieczności, jak w wypadku np. spisku, lecz jest formą organizacyjną obraną świadomie ze względu na wrodzoną ludziom skłonność do otaczania się atmosferą tajemniczości. Spiski, sprzysiężenia, konspiracje zawiązywane celem obalenia władzy, względnie przeprowadzenia jakiejś akcji wbrew woli czynników rządzących, zawsze na świecie były i będą; bywają w życiu często sytuacje, w których tajemnica stanowi nieodzowny warunek działania. Konspiracje tego rodzaju mogą być etycznie dodatnie lub ujemne, zależnie od celu, który sobie stawiają. Spisek zawiązany celem obalenia wybitnie krzywdzącej władzy należy nieraz oceniać bardzo wysoko pod względem moralnym.
Tego rodzaju spiski stanowią jeden z ustrojowych wentylów bezpieczeństwa; dają one ludziom możliwość działania, wprawdzie pozalegalną, ale tym nie mniej w niektórych wypadkach nieodzowną.
Przeciwieństwem sprzysiężenia, w którym tajemnica stanowi warunek życia i śmierci, jest konspiracja dobrowolna (którą w dalszych mych rozważaniach nazywać będę krótko konspiracją). Przykład: Francja, w której wszystkie sprężyny władzy, a przede wszystkim policja (słynna Sureté Generale) i administracja polityczna, są w stu procentach oddane masonerii, zachowuje konspiracje nadal jako bazę ustroju. To samo Anglia, w której Wielkim Mistrzem masonerii jest zawsze członek rodziny królewskiej, a do loży należy każdy prawie sklepikarz i podoficer. Konspiracja wydaje się tu chyba zbyteczna, a jednak podniesiona jest do godności niewzruszalnej zasady. To samo w Stanach Zjednoczonych i t. d. Jeśli chodzi np. o polskie stosunki, to nie tylko t. zw. Obóz Niepodległościowy zachował po odzyskaniu niepodległości swą strukturę konspiracyjną (co jest zrozumiałe ze względu na silne kontakty tego obozu z masonerią), ale tą samą drogą poszła również Liga Narodowa, której działalność nastawiona była zdecydowanie antymasońsko. Jak wiadomo Liga Narodowa była organizacją tajną; jej jawną ekspozyturą była przed Wielką Wojną i w czasie tej wojny Narodowa Demokracja. Rzecz zrozumiała, że póki Polska nie odzyskała Niepodległości, Liga Narodowa działać musiała tajnie. Ale powstała Polska, Liga Narodowa wyłoniła jawny Związek Ludowo-Narodowy, który przeprowadził ponad stu posłów do Sejmu. Zdawałoby się, że tajna organizacja stała się już zbyteczna i powinna się była zaraz rozwiązać. Tymczasem rozwiązała się dopiero w r. 1928! Aż do tego czasu decyzja utrzymała się po staremu przy konspiracyjnej Lidze, a Zw. Lud.-Nar. trwał w roli jawnej fasady maskującej kulisy konspiracyjne.
O tym typie konspiracji dobrowolnej, nie narzuconej żadną zewnętrzną koniecznością, obecnie pomówimy.
KONSPIRACJA JAKO PROBLEM ETYCZNY
Czy konspiracja ma jakiś związek z etyką?
Rozpatrzmy sprawę na chłopski rozum. Przeciętny człowiek należący do konspiracji jest uwikłany stale w sieci kłamstw. Opowiada żonie, że był na brydżu - a był w loży. Głosi jakiś pogląd jako własny - a kazano mu go głosić. Popierając jakiegoś człowieka twierdzi, że czyni to dla jego zdolności - w rzeczywistości popiera go jako „brata”. Kłamstwo jest niewątpliwie grzechem - członek konspiracji zupełnie na ten grzech tępieje. Rychło i ósme przykazanie traci u niego walor, podporządkowuje się zleceniom konspiracji. Szczerość, otwartość, prawdomówność - to cechy prawdziwie męskie, cenione wysoko w ciągu tysiącleci. Co więcej - są to niewątpliwie cnoty. Z cnót tych konspirator rezygnuje. Wręcz przeciwnie wytwarza się u niego z biegiem czasu, poprzez ciągłe drobne kłamstewka i wybiegi, obłuda. Każdy konspirator jest obłudnikiem. Nie uważam bynajmniej za przypadkowy zbieg okoliczności faktu, że obłuda uważana jest przez cały świat za typową cechę anglosaską. To nie przypadek. Przecież to społeczeństwa anglosaskie wykształciły nowoczesny system masoński, i u nich doszedł ten system do największej potęgi. Anglik - z warstw wykształconych - od dwustu lat żyje w konspiracji. To niewątpliwie - obok purytanizmu - źródło jego obłudy.
A więc konspiracja jest źródłem stałych potknięć przeciw prawdzie. Niejeden zauważy, że to raczej grzeszki niż grzechy. Możliwe. Ale konspiracja ma drugą, znacznie poważniejszą wadę. Wytwarza mroki, w których mogą się lęgnąć już nie tylko grzechy, ale nawet zbrodnie. Jeśli uprzejmy gospodarz zostawi obok sali balowej kilka gościnnych pokoi otwartych, lecz nieoświetlonych skutki nie dadzą długo na siebie czekać[1]. Konspiracja stwarza sposobność do korzystania z mroku, i człowiek nie byłby człowiekiem, gdyby się nie rzucał na taką okazję. Konspiracja staje się w tych warunkach pułapką na słabe charaktery. Niejeden grzech, niejedna zbrodnia, które w świetle dziennym nie byłyby doszły do skutku, dojrzewają w mroku.
Ale konspiracja jest przede wszystkim czymś jeszcze innym. Jest namiętnością. Tragicy greccy, i ich naśladowcy w późniejszych wiekach, wprowadzili do literatury pewną ilość zasadniczych namiętności ludzkich: miłość, zazdrość, chciwość, fanatyzm polityczny i religijny, mściwość, ambicję; potrzebę poświęcenia się dla innych i sadyzm, hedonizm i ascetyzm, żądzę sławy i żądzę krwi. Wprowadzili również na deski teatru typ konspiratora, który przychodzi w czarnej masce na zebranie spiskowców i rzuca losy o to, czyj sztylet zgładzi tyrana. Banalny to typ, którego wstydzi się szanujący się autor współczesny. Ale typ konspiratora nowoczesnego, konspirującego z namiętności do tajnego działania, czeka jeszcze na swego Szekspira. Może dlatego nie znalazł się jeszcze w literaturze, że mówić o nim nie jest bezpiecznie, a dyrektorzy teatrów i wydawcy nie są bohaterami. Może i dlatego, że dopiero jego tak szerokie rozpowszechnienie w naszej epoce daje dostateczny materiał do jego obserwacji, do uchwycenia jego cech istotnych, jego profilu i klimatu.
Pociąg do konspiracji stanowi niewątpliwie jedną z zasadniczych namiętności człowieka. Wchodzącego w życie chłopca czekają różne silne emocje: pierwszy papieros, pierwszy kieliszek, pierwszy pocałunek, pierwsza mowa - ale i pierwsze zebranie konspiracyjne. Spróbuj, czytelniku, zebrać kilkunastu jałowych „szarych ludzi” i nakłonić ich, by się schodzili raz czy dwa razy w miesiącu i pletli trzy po trzy. Przyjdą raz i drugi, ale rychło im się to znudzi. Zrób żywcem to samo, ale zwiąż ich węzłem konspiracji, przysięgą i tajemnicą. Będą ci przychodzili latami całymi, i będziesz mógł obserwować zachodzące w nich przemiany. Konspiracja stanie się nieodzowną koniecznością ich życia, jak opium czy morfina, jak dobrze dopasowana kobieta, jak tytoń dla palacza, jak wódka dla alkoholika. Oczywiście że niejeden będzie szukał w konspiracji możności do ukrycia swych brudnych zamierzeń i brudnych postępków, będzie szukał protekcji i kariery. Od takich ludzi roi się w masonerii. Ale jest dużym błędem przypuszczenie, że są tam tylko tacy. Główny trzon konspiratorów stanowią niewątpliwie ci, którzy w ten sposób dają folgę wrodzonej im namiętności do konspirowania. Jest wśród nich wielu takich, którzy by się tej namiętności oparli, gdyby im kto wytłumaczył jej szkodliwość. Lecz nikt im tego nie tłumaczy. Ludzie wierzący dostosowaliby się do wskazań Kościoła. Lecz Kościół[2] nie tylko że w tej sprawie milczy, ale sami księża tworzą konspiracje i wiernych do nich kierują[3]. Przeto nic nie stoi na przeszkodzie, by konspirator z upodobania nie hołdował swej skłonności. Bez przesady można powiedzieć, że dla milionów ludzi życie pozbawione konspiracji straciłoby na zainteresowaniu. Jedni czują się dobrze z wędką nad rzeką, inni w kawiarni, inni w domu publicznym. Konspirator potrzebuje dokoła siebie atmosfery tajemniczości, choćby konspiracji do żadnych celów nie potrzebował i żadnych korzyści z niej nie ciągnął.
Takich bezinteresownych konspiratorów jest sporo. Wśród nich wyodrębnia się grupa ludzi, dla których konspiracja staje się z biegiem lat czymś więcej niż narkotykiem, którzy zaczynają wkładać w nią nie tylko upodobania, ale i umiłowanie, a w końcu całą duszę. Od konspiracji krok tylko jeden do mistyki, związanej zawsze z elementem tajemniczości. A mistyka sprowadza nas już w kompleksy psychologiczne, w których z tajemnicą łączy się wiara. Toteż nie zdziwi nikogo, rozumiejącego wewnętrzny mechanizm człowieka, fakt, że każdy żarliwy konspirator nabiera z biegiem lat cech mistyczno-religijnych. Sto razy już to powiedziano i napisano, że masoneria jest religią. Konspirator nie może być katolikiem takim samym, jak katolicy nie należący do konspiracji. Przypuśćmy nawet, że byłby to człowiek loży pro-katolickiej. W praktyce zdarza się to rzadko. Ale przypuśćmy, że w pewnej epoce stałoby, się to nawet regułą: Jeśli ten człowiek będzie dobrym konspiratorem, jeśli całą duszą da się ponieść konspiracyjnej mistyce, katolicyzm jego będzie napewno daleki od ortodoksji.
I tu wyłania się pytanie: czy jakakolwiek działalność konspiracyjna, choćby jak najdalsza od masonerii, da się pogodzić z katolicyzmem?
Oto pytanie naszej epoki.
KONSPIRACJA A KATOLICYZM
Trudny to temat. Trzeba by do niego wielkiego teologa i ogromniej erudycji. Trzeba by prześledzić element tajemniczości w historii wierzeń religijnych, poprzez misteria eleuzyjskie i kult Mitry, którego wierni utworzyli w II. i III. wieku po Chrystusie coś w rodzaju masonerii rządzącej imperium rzymskim. Niewątpliwie miała większość religij - a może wszystkie poza chrześcijaństwem swe zakamarki tajemnicze. Falliczne pierwiastki, tak częste w religiach starożytności, łączyły się z zasady z elementem konspiracji. Nie wątpię, że z biegiem czasu nauka, wyzwoliwszy się z dzisiejszej kurateli masońskiej, rzeczy te przestudiuje i opisze. Dojdziemy wtedy zapewne do wniosku, że konspiracja zdarzała się we wszystkich epokach i u wszystkich ras. Dowiemy się ciekawych rzeczy o przemożnej roli konspiracji u wszystkich szczepów murzyńskich, u Chińczyków, u ludów Ameryki sprzed Kolumba, u mieszkańców Australii i Polinezji. Dowiemy się zapewne, że konspiracja nie jest dowodem kultury, ale prymitywizmu, może nawet zacofania[4]. Uwypukli się wówczas niesłychana predylekcja narodu żydowskiego do wszelkich form konspiracji[5]. Stanie się jasne, dlaczego wbrew prawom tego świata jeden jedyny naród żydowski potrafił zachować w rozproszeniu swą więź i swą odrębność narodową. Uwypukli się żydowski geniusz do konspiracji. Ale okaże się przede wszystkim, że w świat starożytny, przetkany tysiącem wierzeń i związanych z nimi konspiracyj, wkroczył chrystianizm jako pierwsza może religia, stawiająca na ołtarzu tajemnice, ale wykluczająca ze swych obrzędów tajemniczość. I jeśli będziemy obserwować w ciągu wieków zmagania chrystianizmu z podmywającymi go wciąż falami herezji, judaizmu i odszczepieństwa, to będziemy u wszystkich wrogów katolicyzmu niezmiennie widzieli element konspiracji[6], aż ujrzymy wreszcie w czasach nowych jak największa schizma, protestantyzm, wyda największą konspirację - masonerię.
Nie tylko wyda, ale się z nią zidentyfikuje do teg...
bzbij