Żernicki Janusz - Landszaft z wędrującym dnem.pdf

(210 KB) Pobierz
101963489 UNPDF
Aby rozpocząć lekturę,
kliknij na taki przycisk ,
który da ci pełny dostęp do spisu treści książki.
Jeśli chcesz połączyć się z Portem Wydawniczym
LITERATURA.NET.PL
kliknij na logo poniżej.
101963489.001.png 101963489.002.png
Janusz Żernicki
Landszaft z wędrującym dnem
Wydanie pierwsze: Wydawnictwo Morskie, Gdynia 1968
© by Tower Press, Gdańsk 2001
2
Ognie na wzgórzach
Zawsze samotni na kamiennych stopniach
schodach
i tarasach
Klimatów tylko zmienny puls Cywilizacji dyskretny
krój
w balustradach Jakiś ptak lub inkuba
wołający nas po imieniu Długie włosy września
Tyle spraw Tyle win co do których ciągle się wahamy
„czy szlachetniejszą rzeczą” czy bardziej bezpieczną
gdy raz ustalony system planetarny
wartości rzadkich i tych co wskazane
choć z jednych jest wybrzeży nawzajem nam przeczy
w szprychach północnego słońca ciało się obraca
i wiedza nasza nas samych w decyzjach osacza
raz będąc ludzką raz tylko człowieczą
Tyle spraw Tyle win Tyle ogni na wzgórzach
Nieznane ich cele
Poprawmy sandały
Krętogłów przysiadł na jesionie A nie wołał go nikt
Pociągi przystanęły w polu I trąbki i światła długie
u sosen rudych I obnażony z nagła u korzeni piach
Krętogłów przysiadł Pora się rozliczyć Karty są znaczone
Byłem tutaj chłopcem Dławiło mnie słońce
i przeczucia jak bursztyn zadymione
Byłem tutaj chłopcem Tam dalej są cmentarze Wiatr
i sól
I tężnie Na ich pokładzie poznałem Jazona Był po
podróży
Jesteśmy tu na zbiór Karty są znaczone Wiemy to oboje
Wytryska czas żywicznym mleczem w głąb
I osty długo świeciły na drogę i leszczyny gałąź
,,Zapnij stanik Elektro Będziemy mieć dziecko”
Zamyka się krąg Jedyny ocalały
Zawsze samotny na kamiennych stopniach
Podziwiaj krój poręczy Tyle ogni na wzgórzach
Nieznane ich cele
Zostaje tylko rytm powtórzeń
gdy brnąc przez swoje tylko swoje splądrowane dobra
kimkolwiek jesteś lub będziesz nie ujdziesz zadłużeń
Wszystko ustaje tak wymierne że codziennie rani
3
Wszystko ustaje tak konieczne że staje się ssaniem
a to światła atrybut i nie dotyczy ludzi
Wszystko ustaje Nic nie jest w ruchu
Czego dotykasz nie tworzysz lecz na chwilę budzisz
przyjrzy ci się z ironią i zaśnie na nowo
Samych siebie się strzegą owdowiałe słowa
Promień u cięciw napiętych rzezi:
„Twe podobieństwo do Boga
jeszcze ci kiedyś zacięży"
Zawsze samotny na kamiennych schodach
Tyle ogni na wzgórzach Tyle win Tyle spraw
I tylko klimatów zmienny puls Jakiś ptak lub inkuba
woła mnie po imieniu Długie włosy września falują
4
Poemat 1965 r.
I
coraz trudniej od gestów stronić
słowa ciągną jak ptaków klucz
a nie do rzeczy lecz
opustoszałych nazw
między lądami wstaje traf
5
Zgłoś jeśli naruszono regulamin