Osiemnastka_za_kratkami.txt

(5 KB) Pobierz
Osiemnastka za kratkami  
Ma�gorzata Tadrzak-Mazurek

   
 
  
Osiemnastka za kratkami
 
 Na osiemnaste urodziny Jacka nie by�o wystrza�owej imprezy. Nie by�o go�ci, ani nawet tortu. Jacek sp�dzi� je w areszcie, oczekuj�c na wyrok. Kilka miesi�cy temu pod wp�ywem narkotyk�w i alkoholu zabi� swojego najlepszego przyjaciela. 
 
Nie wygl�da na morderc� (zreszt� niby jak wygl�da morderca). Troch� zagubiony, troch� nie�mia�y. Jego rodzin� te� do patologicznych nie mo�na raczej zaliczy�, mo�e tylko zbyt ma�o uwagi po�wi�ca�o si� w niej dzieciom. Ale przecie� czasy takie, �e troska o zapewnienie bytu rodzinie poch�ania za wiele energii czy si� tego chce czy nie. 
 
Z�o, kt�re nie jest z�em
 
�Jacek tak naprawd� nawet nie wie dlaczego a� tak si� pogubi�? Twierdzi, �e nie pami�ta kompletnie nic z tego, co zrobi�. By� w stanie takiego zamroczenia narkotykowego, a do tego jeszcze upojenia alkoholowego, �e �film mu si� zupe�nie urwa��. Ma jednak to szcz�cie, �e widzi tragizm tego, co zrobi�, wie, �e to z�o. Szcz�cie, bo niewielu m�odych przest�pc�w, to co zrobili nazywa z�em. Relatywizuj�, wypieraj�, t�umacz�. Traktuj� jako czyny, kt�re przydaj� im splendoru, honoru, a nie jako wy�wiadczone z�o. Z�em w ich mniemaniu jest to, �e dali si� z�apa�. W�a�ciwie umiej�tno�� rozr�niania dobra od z�a jest im obca. Granica jest zupe�nie zatarta, p�ynna. 
 
�To nienazywanie z�a po imieniu wida� szczeg�lnie u m�odych wi�ni�w � m�wi ks. Jerzy Glabas, salezjanin, kapelan wi�zienny z Poznania � starsi osadzeni cz�sto m�wi�, �e czego� nie zrobili, �e s� niewinni, ale jak ju� si� przyznaj� do jakiego� czynu, to potrafi� oceni�, �e to jest z�o. Z m�odymi jest inaczej. S� zbuntowani, �wiat jest z�y, inni robi� �le, ale oni nie. Zabili, bo to i tak by� z�y cz�owiek; ukradli, bo potrzebowali; pobili, bo kto� na to zas�u�y�. To nie by�o z�o.�
 
Ksi�dz za murami
 
Ksi�dz Jerzy ma pod opiek� oko�o tysi�ca wi�ni�w w pozna�skim areszcie. Z tego prawie stu to m�odociani. Wi�kszo�� czyn�w, za kt�re tu trafili dokonali pod wp�ywem �rodk�w odurzaj�cych. Pochodz� z r�nych rodzin, tych dobrze sytuowanych, z tzw. porz�dnych, i z takich, gdzie pobyty w wi�zieniach s� na porz�dku dziennym. �Mamy w areszcie ojca z synem, siedz� tylko na innych oddzia�ach � m�wi ks. Jerzy � mama te� by�a osadzona. Dzieciom z takiego domu, je�li si� w por� nie pomo�e, to nie maj� szansy na normalne �ycie, nie znaj� innego modelu. Dla nich przest�pstwa s� chlebem powszednim.� Jak ju� si� znajd� w wi�zieniu, to w�a�ciwie jest za p�no na pomoc. Bo resocjalizacja w takim miejscu to tylko pobo�ne �yczenie. S� programy, starania, ale jakakolwiek zmiana na lepsze w takim �rodowisku jest uznawana za s�abo��. Wymaga ogromnego hartu ducha. Radz� sobie wi�c niestety nieliczni. 
 
Jacek jednak nawr�ci� si� w�a�nie w wi�zieniu. Wyspowiada�. Cho� tak naprawd� od Ko�cio�a nigdy nie odszed�. Na pewien tylko czas Boga zast�pi�y mu narkotyki i alkohol. Teraz stara si� aposto�owa� w�r�d wi�ni�w z gorliwo�ci� godn� neofity. Ma tyle odwagi, �e nawet na �spacerniaku� odmawia r�aniec, koronk�, ma�o tego zach�ca do tego innych wi�ni�w. B�dzie mia� wiele czasu na swoje apostolstwo, bo grozi mu 25 lat wi�zienia. Ca�� swoj� m�odo�� sp�dzi za murami.
 
Duchowo�� wi�ni�w
 
�My�l�, �e 15 % wi�ni�w pog��bia swoje �ycie duchowe, albo si� przynajmniej stara � ocenia ks. Jerzy. � M�odym jest w tym wzgl�dzie o wiele ci�ej, s� za bardzo zbuntowani. Potrzebuj� czasu, cho� chc� ze mn� rozmawia�, cho�by po to, �eby mi powiedzie�, �e nie wierz�. Ka�da taka rozmowa posuwa jednak spraw� o krok do przodu. Pami�tam np. takiego ch�opaka, kt�ry najpierw wykrzykiwa� g�upstwa, p�niej zacz�� spokojnie rozmawia�, a na ko�cu poprosi� o r�aniec. Nie przesta� si� buntowa�, ale przynajmniej zacz�� poszukiwa�.�
 
Owocem tych poszukiwa� jest przyjmowanie sakrament�w. Ksi�dz Jerzy w wi�zieniu spowiada, odprawia msze �w., ale tak�e przygotowuje do pierwszych komunii �w., do bierzmowania. W�a�nie kilka tygodni temu by�a uroczysto�� bierzmowania dw�ch os�b.
 
Religia niew�tpliwie jest motorem przemian wewn�trznych, cho� nie zawsze te przemiany bywaj� trwa�e po wyj�ciu na wolno��. Bo osadzeni, szczeg�lnie ci m�odzi, potrzebuj� troski i zainteresowania. Mo�e nawet bardziej po wyj�ciu ni� w czasie odsiadywania wyroku. Wr�ci� do starego �rodowiska, starych zachowa� jest bardzo �atwo, o wiele trudniej �y� uczciwie. Szczeg�lnie, je�li nie ma pozytywnych wzorc�w i wsparcia. Dlatego ks. Jerzy nie traci kontaktu z wi�niami po opuszczeniu przez nich aresztu. I ci, kt�rzy chc� zawsze mog� liczy� na jego czas i zainteresowanie. Tyle tylko, �e to za ma�o, bo szczeg�lnie m�odym potrzebna jest konkretna pomoc � terapia, praca, miejsce zamieszkania. A z tym ju� jest gorzej, bo wci�� za ma�o jest instytucji zajmuj�cych si� pomoc� m�odym po opuszczeniu zak�ad�w karnych.
 
Lepiej zapobiega�
 
Co b�dzie z Jackiem, kiedy opu�ci wi�zienie? Ile b�dzie mia� lat? Gdzie b�dzie mieszka�? Z czego b�dzie �y�? Na razie wiadomo tylko tyle, �e w wi�zieniu b�dzie si� stara� uko�czy� szko��, zdoby� zaw�d. Ale czy kto� zechce przyj�� do pracy by�ego wi�nia? Jak poradzi sobie na wolno�ci po tylu latach za kratkami? Dlaczego musia� zmarnowa� sobie ca�� m�odo��?
 
Jak dobrze by by�o gdyby�my nie musieli zadawa� sobie takich pyta� i umieli w por� ratowa� m�odych, zanim trzeba ich b�dzie odizolowa� za czyny, kt�re budz� groz� i przera�aj� niekiedy nawet ich samych. Pewnie jednak to nigdy nie nast�pi i wi�ni�w zawsze u siebie mie� b�dziemy, dobrze by by�o wi�c spr�bowa� da� im kolejn� szans�. Mo�e bez naiwnej �atwowierno�ci, ale jednak z du�� doz� otwarto�ci. Pewnie tego potrzebuj�, bo jak� inaczej b�d� mieli motywacj� do zmiany.
 
Ma�gorzata Tadrzak-Mazurek
 
 
Zgłoś jeśli naruszono regulamin