Angel of Darkness prolog i pierwszy rozdział.docx

(30 KB) Pobierz

Angel of Darkness

Powstała z niebiańskiego i piekielnego płomienia.

Prolog

***

Nazywam się Siriel i jestem córką królowej niebios Seminy oraz króla piekła Arklesa. Bóg zaplanował przymierze pomiędzy aniołami i demonami. Z tego powodu wynikło małżeństwo moich rodziców. Jestem aniołem ciemności, córką najsilniejszych, niepowtarzalną osobą, potężniejszą niż wszystkie inne. Z wyglądu nie przypominam nikogo. Czarne jak smoła skrzydła, włosy w tym samym kolorze, tęczówki o barwie fioletu, krwistoczerwone usta oraz równe białe zęby. Zawsze ubrana w biel pokazującą czystość duszy. Według wszystkich byłam idealna. Połączenie dwóch przeciwieństw. Groźna i niewinna. Właśnie idę do Sali tronowej na spotkanie z jedynymi osobami oprócz Pana, które mogą mną rządzić. Mają dla mnie nowe zadanie.

- Matko, Ojcze. Po co mnie wezwaliście? – powiedziałam przekraczając próg komnaty.

- Córko, chcemy abyś zeszła na ziemię w towarzystwie Arona i tam przypilnowała jednego z łowców, który próbuje znaleźć broń Gabriela, aby zniszczyć jedną z ras demonicznych.

- Bardzo ogólnie to powiedziałeś Ojcze, mam go zniszczyć ? -  zapytałam nie kryjąc ciekawości. W końcu rzadko potrzebowali kogoś tak potężnego jak ja do jakiejkolwiek misji. To musiał być poważny przypadek i pewnie dlatego wysyłają osobę, której najbardziej ufają i wiedzą, że sobie poradzi. Mnie.

- Jeśli sytuacja będzie tego wymagać, owszem. Kierujemy cię do Los Angeles, gdyż ten nadczłowiek szuka tam z wiadomych powodów. Miasto to jest uważane za miejsce aniołów. Imię swe zatrzymasz tak jak i Aron. Będziecie się przedstawiać jako rodzeństwo, jednak jesteś zmuszona użyć swojej mocy zmieniania wyglądu, aby upodobnić go do ciebie. Wyruszacie pojutrze, ty kochanie masz na ziemi 17 lat, więc chodzisz do szkoły, jako samochód wybraliśmy ci złotego Astona Martina Vanquisha. Szafę masz zaopatrzoną w najnowsze kolekcje znanych projektantów. Teraz możesz już iść córeczko spotkamy się 1jutro po zachodzie słońca. Teraz idź się przespać, niby nie musisz, ale wiem, że to cię uspokaja. Udałam się do mojego „pokoju” wielkości niektórych ludzkich domów. Szybko położyłam się do łóżka i poszłam spać. Obudziłam się następnego dnia, kiedy słońce powoli schodziło z nieba. Musiałam zasnąć na jakieś 18 godzin. Mimo, iż nie potrzebuje kąpieli, lubię to. Sprawiłam, aby skrzydła zniknęły i szybko wskoczyłam pod prysznic. Później ubrałam się w stały strój i czarne skrzydła z moją pomocą powróciły na swoje stare miejsce. W tempie 5 razy szybszym niż wampirze dobiegłam do sypialni rodziców.

-Witaj córko, możesz wejść. – zawołała matka.

- Hej mamo. Hej tato. –przytuliłam ich, a mamie dałam buziaka w policzek.

-Mieliście mi powiedzieć na czym ma polegać moje zadanie.

- Kochanie, matka opowie ci historię, która zdarzyła się jeszcze przed naszym ślubem.

- Siriel, kiedyś, kiedy niebo i piekło nie żyły z sobą w zgodzie, anioł Gabriel na moje polecenie wykuł wisiorek w kształcie skrzydeł wysadzany diamentami, które posiadały w sobie Niebiański Płomień, powodujący Apokalipsę. Miał on za zadanie zniszczyć wszystkie złe istoty na Ziemi. Według przepowiedni tylko ty potrafisz odnaleźć zaginiony Płomień. – powiedziała matka kończąc opowiadać.

- Ja też muszę ci coś opowiedzieć. Niedługo po powstaniu świata byłem bardzo porywczy, więc Piekielny Ogień, nie był ze mną bezpieczny. Bóg zabrał go i ukrył w rubinowej bransoletce wyglądającej jak jedna błyskawica, połączona ze sobą. Tam gdzie leży wisior, znajduje się też bransoleta. Za 2 godziny wyruszacie. Do zobaczenia córuniu. – kończąc mówienie podszedł o mnie razem z Seminą i dał buziaka w policzek, moja rodzicielka powtórzyła po nim ten gest.

- Siri, powinnaś już iść do pokoju. Odwiedzimy cię podczas pobytu na Ziemi. Przebierz się w coś co będzie pasowało do klimatu L.A.

Gdy poszłam do pokoju, namalowałam na kartce jakąś fioletową bluzkę podkreślający kolor moich oczu oraz czarne legginsy i fioletowe obcasy. Pomalowałam powieki na biało i wyszłam przed pokój gdzie już czekał na mnie Aron.

- Chodź księżniczko. – Powiedział kłaniając się.

- Aronie, masz odgrywać mojego brata na Ziemi, więc mów mi po imieniu.

- Dobrze księż… Znaczy Siriel.

 

 

 

 

Rozdział 1

Nowa tożsamość

Samochód czekał na nas przed całkiem dużym białym domem. Od strony podwórka miał on szklane ściany. Mój pokój urządzili podobnie do komnaty. Niebieskie ściany, czarne meble oraz podłoga. W łazience królowała biel. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi.

- Proszę!

- I jak podoba ci się pokój? Twoi rodzice kazali go urządzić podobnie do twego zakątka w królestwie, abyś tak bardzo za nim nie tęskniła.

- Tak, jest idealny. Podobny do mnie, jasność i ciemność świetnie się ze sobą zgrywają.

- No właśnie. Kto by pomyślał, że dobro i zło tak się połączy?

- No tak. Dobra chce zostać sama. Idź się przebiegnąć po lesie, wiem, że tego chcesz. – mówiąc to zaczęłam się śmiać. - Nie martw się, rodzice cię nie ukatrupią, jak nie będziesz się mną opiekował przez godzinę.

- Dzięki, nawet nie wiesz jaką mam ochotę na to!

Wyszedł z domu, lecz niedługo po tym pojawił się Gabriel, aby wytłumaczyć mi mój cel.

- Witaj, Siriel. Twa matka kazała ci dać to. – przekazał mi kartkę na której napisane było:

Twój cel nazywa się Jackson Clife, chodzisz z jego synem Alexem do liceum. Po przez niego dostaniesz się do Jack’ a. Powodzenia. Kocham Mama.

- Dobra, jutro idę do szkoły i chce się zdrzemnąć, bo jest już 23;00 – powiedziałam spoglądając na zegarek.

- Poczekaj, zapomniałem. To jest komórka dla ciebie, każdy nastolatek ją ma, więc i tobie jest potrzebna. Pewnie już umiesz się nią obsługiwać ?

- Nie martw się Gabrielu. Umiem. – uśmiechnęłam się.

- Dobrze, więc już idę. Do zobaczenia księżniczko.

- Do widzenia Gabi. – powiedziałam kiedy już znikał. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał on godzinę 00;14, ponieważ nie opłacało mi się iść już spać. Rozmyślałam o mojej misji. Jak ja mam to znaleźć, jak ja mam obudzić tą moc? Jestem ciekawa czy ten Alex jest chociaż przystojny, musi być wysportowany, w końcu łowcy są stworzeni do zabijania wampirów, które są bardzo szybkie, tylko mnie nie może nikt doścignąć. W każdym razie na rozmyślaniach straciłam kilka godzin, gdyż przerwał mi budzik, który był ustawiony na 6;30. Dzięki jednej z moich zdolności skrzydła znikły, więc poszłam pod prysznic. Po kąpieli ubrałam białą sukienkę wiązaną na szyi i kończącą się nad kolanami. Do tego założyłam białe szpilki z odkrytymi palcami. Zabrałam z biurka czarną torbę i pobiegłam do garażu po samochód. Po drodze zatrzymał mnie Aron.

- Pamiętaj, aby nie wyróżniać się z tłumu i zaprzyjaźnić się z Alexem.

- Nie martw się Ar. Wiem. – mówiąc to już biegłam do mojego autka. Do szkoły dotarłam w ciągu 10 minut, bo jechałam 200km/h. Kocham szybką jazdę. Gdy tylko wjechałam na parking wszystkie oczy były zwrócone na mnie. Zaparkowałam obok czarnego samochodu tego samego modelu co mój. Szybko poszłam do sekretariatu po plan lekcji.

- Dzień Dobry, nazywam się Siriel Heaven i przyszłam tu po moją rozpiskę zajęć.

- A tak, pamiętam. Proszę. – powiedziała dając mi kartkę papieru. Pierwszą masz historię w Sali nr 66 z panem Freakiem.

-Dziękuję, do widzenia.

Wyszłam i skierowałam się prosto do sali. Dotarłam tam równo z dzwonkiem.

- Dzień dobry, panie Freak. – powiedziałam wchodząc do klasy.

-Dzień dobry. Jesteś nową uczennicą tak? Siriel..

- Heaven. Mam na nazwisko Heaven.

- No dobrze. Panienko Heaven proszę usiąść w ostatniej ławce.

Kiedy już usiadłam w ławce, do sali wpadł wysoki wysportowany brunet o niebieskich oczach. Jeśli miałabym go określić jednym słowem, idealne byłoby seksowny.

- Widzę, że pan Clife raczył się pojawić. Proszę usiąść z Siriel.

Poczekaj Clife? To pewnie Alexander.

-Hej jestem Alexander Clife, a ty pewnie Siriel Heaven.

- Dokładnie. Możesz mi mówić Siri. – kończąc zdanie uśmiechnęłam się. Zaśmiał się, a wzdłuż kręgosłupa przeszedł mi dziwny dreszcz.

- No więc Siri, gdzie wcześniej mieszkałaś?

Na anioły czemu akurat o to musiał się zapytać? Dobra Siriel myśl, myśl. O już wiem !

-Wcześniej mieszkałam w Kalifornii, ale moi rodzice stwierdzili, że mogą mi zaufać i pozwolili się tu wyprowadzić. Tylko ostrzegli mnie o niezapowiedzianych wizytach – kończąc mówić zaśmiałam się.

- No tak. Oczywiście. Bez zapowiedzi wpadną ci na imprezkę, a potem nawrzeszczą na ciebie, za to,  że ją urządziłaś.

- Taa… Coś wątpię. Nie znasz ich jeszcze.

Cała lekcja zeszła nam na gadaniu. Nagle jakaś pięść walnęła w naszą ławkę. Prawie podskoczyłam na krześle, ale bardzo dobrze wiedziałam kto to. Nauczyciel jest taki przewidywalny.

- Na piątek w przyszłym tygodniu napiszecie mi referat na 2 tysiące słów. Razem.  Temat podam wam jutro, a teraz wyjdźcie z klasy

Wstaliśmy, wyszliśmy, a kiedy szliśmy korytarzem wybuchliśmy niepohamowanym śmiechem.

- Ej pokaż mi swój plan. Chce zobaczyć czy mamy jakieś lekcje razem. – kiedy mu go dałam, dokładnie go przejrzał.

- Mamy wszystkie lekcje razem! – wykrzyknął.

- Wow! To fajnie. – uśmiechnęłam się.

Do ostatnich zajęć staraliśmy się nie gadać, żeby nie dostać kolejnej kary. Przebrałam się w szorty i biała bluzkę, która z tyłu miała wyszyte czarne skrzydła anioła. Graliśmy w siatkówkę. Oczywiście moja drużyna wygrała. Pokonałam nawet Alexa. Jak tylko się wyszłam z szatni podszedł do mnie.

- Naprawdę jesteś niezła.

- Taa… Byłam najlepsza w starej szkole.

Alexander uparł się, aby mnie odprowadzić do samochodu. Okazało się, że to czarne cudeńko należy do niego. Żebyście widzieli jego minę jak zobaczył mój wózek. Myślałam, że mu oczy z orbit wyjdą.

- To twoje auto?

- Nom. Niech zgadnę, ten czarny Aston obok jest twój?

- Dokładnie. Czemu złoty?

- To moja słodka tajemnica – powiedziałam uśmiechając się tajemniczo. Usłyszałam jak wzdycha.

- To jak jutro u mnie?

- Ok. Podaj adres to podjadę do ciebie jutro po szkole.

Podał mi nazwę ulicy oraz numer domu. Nie powinnam się zdziwić, że to 77. No, ale ludzie uważają 7 za liczbę Boga, a 6 za cyfrę Lucyfera. Tak naprawdę ulubioną cyfrą aniołów jest 3, a demonów właśnie 7.

-Pa. – mówiąc to dałam mu buziaka w policzek, a on stał z szeroko otwartymi oczami i rozdziawionymi ustami. Zachichotałam. Gdy tylko dojechałam do domu wyszedł z niego Aron.

- I jak?

- Bardzo dobrze. Mamy razem wszystkie lekcje, a ja specjalnie z nim gadałam całą historię, aby facet dał nam referat do napisania. Oczywiście się nie zawiodłam. Jutro po szkole do niego jadę.

- Naprawdę ci świetnie poszło. Królowa miała wizję. Będziesz musiała udawać łowcę. Kazała ci to przekazać.-  wyciągnął z kieszeni sztylet z wygrawerowanym moim znakiem. Tylko najlepsi dostają tą broń, gdyż wystarczy jedno dźgniecie i demon umiera. Po nim zostaje jedynie czarny kamień. Działa też na upadłych, których trudno pokonać. Większość ginie w starciu z nimi.

- Dzięki. Mam nadzieję, że wiesz co to.

- Tak, wiem. To twój sztylet. Jest potężniejszy niż reszta, która ma wygrawerowana twój znak. Tylko ten jeden mały miecz może zabić za jednym dźgnięciem każdego.

- No, Aronie widzę, iż się uczyłeś. Jestem pełna podziwu.

- Dziękuję. Siriel, myślę, że powinnaś zobaczyć gazetę. – podał mi ją, a ja przeczytałam nagłówek.

Seryjny morderca znowu zabił.

Wczoraj w nocy znaleziono kolejną ofiarę mordercy, który zabija swoje ofiary poprzez spuszczenie z nich całej krwi. Najciekawsze jest to, że nie ma żadnej kropli krwi pozostawionej w ciele, jak i wokół niego, tak jak by ktoś przelewał ją  do miski. To już 4 ofiara tak dziwnego mordercy. Dotąd nie udało się złapać sprawcy. Policja nie ma żadnych podejrzanych. Więcej na stronie 4.

- Wampiry znowu atakują, a ci głupi łowcy nic nie robią. Pewnie niedługo planują akcję. Uważam, że Clifowie to jedyne osoby w tej okolicy, które mogą to zrobić, więc wybiorę się z nimi. Przynajmniej dowiem się kto złamał prawo uświęcone przez moją rodzinę i jeśli oni go nie zabiją, ja to zrobię. Teraz idę się przelecieć po lesie. – kiedy skończyłam mówić wyszłam z domu i zaczęłam biec, aż znalazłam się 200 kilometrów od LA, tam za pomocą moich mocy, zmieniłam strój na ten w którym chodzę po naszym zamku, rozwinęłam skrzydła i po prostu zaczęłam latać. Jakieś 3 godziny później spotkałam na swej drodze Uriela, pomocnika Gabriela.

- Witaj pani. Mój szef wysyła mnie, abym przekazał ci wiadomość. Medalion oraz bransoleta znajdują się gdzieś w Los Angeles i tylko ty możesz je wydobyć ze skarbca, w którym się znajdują.

- Dziękuję Urielu. Powiedz Gabrielowi, że ma następnym razem sam się stawić jeśli ma mi do przekazania jakąś wiadomość od moich rodziców, ponieważ dobrze wiem, iż nie wypłynęło to od niego, mimo tego, że wisior to jego dzieło wiem kto jedyny zna położenie tej potężnej magii.

-Dobrze księżniczko. Kazał również się spytać jak przebiega ci misja.

- Bardzo dobrze. Sprowokowałam nauczyciela do zadania mi kary, w postaci referatu z historii, który muszę napisać z synem mojego celu, z tego powodu jutro do niego jadę. Teraz możesz już iść. Do widzenia Urielu.

- Do widzenia Siriel. – powiedział rozkładając białe jak śnieg skrzydła. Jakąś minutę po tym jak skończył mówić wzniósł się ku niebu, ponieważ anioły nadal je zamieszkują, tylko czasem są wzywane do królestwa, głównie gdy moi rodzice zlecają im jakieś zadanie. Do mieszkania wróciłam o 7;00. Gdy już po skrzydłach nie było śladu, wykąpałam się i przebrałam w jeansowe szorty oraz białą bluzkę na ramiączka rozszerzaną u dołu. Potem szybko zbiegłam do garażu i wsiadłam do auta. Gdy tylko wjechałam na miejsce parkingowe, które zajęłam wczoraj, podbiegł do mnie Alex i pocałował w policzek na powitanie.

-Hej.

- No Hej. Co tam?

- No spoko. Chodźmy już na historię, bo facet nas zamorduje.

- Gdyby to było możliwe – wyszeptałam.

- Słucham?

To niemożliwe! Jak on mógł to usłyszeć!

- Nic nie mówiłam. Masz omamy słuchowe. – zaśmiałam się dla lepszego efektu.

- Pewnie tak. Mało dziś spałem. – mówiąc to przeciągnął się oraz uśmiechnął.

- Dobra, chodź już do tej sali.

Gdy tylko przekroczyliśmy jej próg pan Freak powiedział.

- Napiszecie pracę pisemną na temat życiorysu Bolesława Chrobrego.

Czy ten głupi człowiek musiał wybrać tak nudny temat, i to w dodatku taki, którego nie uczy się w stanach?

- Nie mógł pan wybrać niczego nudniejszego? – zapytałam sarkastycznie.

- Nie mogłem. Za to mogę dodać wam 1000 słów do referatu, a teraz siadajcie do swojej ławki.

- Musiałaś mu to mówić? Przez ciebie będziemy musieli dłużej siedzieć przed komputerem zamiast grać w gry i gadać. Potwór.

- Jeśli ja jestem potworem to ty potworą z bagien. – kiedy skończyłam mówić wystawiłam język.

- Zachowujesz się jak pięcioletnia dziewczynka.

- I dobrze. – zaczęłam się śmiać.

- Idźcie do ławki, bo inaczej dołożę wam kolejne tysiąc słów. – wykrzyczał czerwony już nauczyciel.

- Już idziemy. – powiedzieliśmy w tym samym momencie i zaczęliśmy chichotać.

Usiedliśmy do ławki i od razu zaczęliśmy szeptać.

- Ten facet jest dziwny. Próbuje nam cały czas dopiec. – powiedział znudzonym głosem Alex.

- Ta.. I jeszcze mamy napisać o jakimś Chrobrym. Kto to w ogóle jest?!

- Nie wiem. Na pewno nikt znany w USA. Pewnie wziął jakiegoś kolesia z innego kraju.

- Jak ja go nienawidzę, jestem tu trzeci dzień, a już mam pierwszą osobę na liście do zabicia.

Gdy skończyłam mówić od razu zaczął się śmiać. No, tak jakby, bo próbował się powstrzymać i koleś, który by go obserwował myślałby, że on się dusi.

- Przestań próbować powstrzymać śmiech bo zaraz tu podbiegnie belfer z myślą, iż zaraz umrzesz mu tu, a ja zostanę sama z tym głupim wypracowaniem.

- Dobra już, dobra. Ej kto udaje, że się źle czuje, żeby stąd uciec?

- Mam zemdleć? Reszta moich pomysłów tyczy się tylko mojego zwolnienia z lekcji.

- Taa… Raczej wiarygodnie tego nie zrobisz.

- Zakład o dychę? Mam wywalić się na krześle w tył czy głowa na ławkę?

-Lepiej na ławkę bo jeszcze sobie łeb rozbijesz.

-Dobra, ale pamiętaj masz udawać panikę. – uśmiechnęłam się.

- Ok.

Po jego krótkiej odpowiedzi, szybko uczyniłam moje ciało bezwładnym. Niedługo po tym usłyszałam:

-Siriel?! Siri! Panie Freak Siriel chyba zemdlała.- powiedział spanikowanym głosem Alex.

- Jak to zemdlała?!- nauczyciel od razu zaczął biec w stronę naszej ławki. Wiem to, gdyż usłyszałam jego kroki. Podniósł moją głowę z ławki i zaczął poklepywać policzki. Nie zareagowałam.

- Ma ktoś butelkę wody?

Oj… Pewnie będzie chciał mnie oblać. Znając faceta z którym siedzę od razu poda mu swoją. Oczywiście mnie nie zawiódł. Nauczyciel dokładnie 5 sekund później mnie oblał. Powoli podniosłam głowę.

-Co się stało? Gdzie ja jestem? – udawałam zdezorientowaną.

- Prawdopodobnie zemdlałaś. Co pamiętasz ostatnie?

- Kręciło mi się w głowie, a pan coś mówił. Dalej już tylko ciemność. – mówiłam przyciszonym głosem.

- Powinnaś iść do pielęgniarki. Ktoś musi pójść tam z tobą od wypadku gdybyś zasłabła.

- Może iść ze mną Alex? Tylko jego tu znam.

- Dobrze. Możecie już nie wracać na tą lekcję. Panie Clife proszę zabrać torbę panienki Heaven.

- Oczywiście profesorze. – wziął moją torbę i złapał mnie za rękę. Gdy już byliśmy wystarczająco daleko od klasy zaczęliśmy śmiać się na całego.

- Jesteś świetną aktorką! Gdybyś widziała jego minę!

- Oczywiście, że świetnie gram. Należy mi się dycha.

- Kurde, myślałem, że zapomnisz.

- Tak fajnie to nie ma. – wystawiłam język.

- Eh… Masz. – powiedział dając mi banknot.

- Dzięki.- uśmiechnęłam się. – Chodź już pod następną salę, mamy tylko 5 minut do dzwonka.

Lekcje minęły mi tak jak wczoraj. Gdy już się skończyły pojechaliśmy własnymi samochodami do niego. Weszliśmy do domu, a tam powitał mnie jego ojciec. Wyglądał jak starszy o 20 lat Alex.

- Dzień dobry panu. Nazywam się Siriel Heaven.

- Witaj Siriel, a więc to ty jesteś tą dziewczyną, która pisze z moim synem referat za karę?- bardziej stwierdził niż spytał.

- Dokładnie. – powiedziałam i się uśmiechnęłam.

- I co ten pokręcony facet wam wymyślił?

- Mamy napisać pracę na temat Bolesława Chrobrego. Trzy tysiące słów. Byłoby łatwo gdybyśmy chociaż wiedzieli kto to.

- Od czego jest Internet moja droga? No dzieciaki idźcie już na górę pisać.

- Dobrze, do zobaczenia panie Clife. – powiedziałam prowadzona przez Alexandra na górę.

- Oto mój pokój. – powiedział wchodząc do pokoju urządzonego w kolorach czerni i bieli.

- Fajny. Dobra musimy sprawdzić na Wikipedii kto to jest. – powiedziałam bez entuzjazmu.

- Okej. No więc, Bolesław Chrobry, co nie?

- No. – odpowiedziałam mu, kiedy już wpisywał imię do wyszukiwarki. Przejrzał tekst i powiedział do mnie.

- Wygląda na to, iż to pierwszy koronowany król Polski. Urodził się w 967 roku, został prawdziwym królem w 1025 r. u schyłku życia. No dobra zabierajmy się za to.

Po dwóch godzinach wypracowanie było gotowe, a my wolni. Odrobiliśmy jeszcze lekcje i zeszliśmy na dół akurat, kiedy jego ojciec oglądał telewizję. Właśnie leciały wiadomości. Okazało się, że wampir zabił już piątego człowieka....

Zgłoś jeśli naruszono regulamin