IDŹMY RAZEM.doc

(26 KB) Pobierz
IDŹMY RAZEM

IDŹMY   RAZEM.

 

W Kościele musimy żyć razem - dzieci i dorośli. Każdy posiada jakiś dar, który może ofiarować innym. Duch Święty daje wszystkim moc miłości. Razem idziemy z Jezusem do Ojca.

Ognisko

Sześć osób mroźną, ciemną nocą znalazło się na bezludnej wyspie. Każda z osób trzymała w ręku kawał drewna. Na tej wyspie, zagubionej w gęstej mgle Morza Północnego, nie było innego zapasu drzewa. Pośrodku mały ogień umierał wolno z powodu braku opału. Zimno stawało się coraz bardziej dokuczliwe. Najbliżej ogniska stała kobieta, ale blask płomienia oświetlił twarz imigranta o ciemnej skórze. Kobieta zauważyła go. Uchwyciła mocniej swój kawałek drewna. Dlaczego miałaby zużyć swój zapas, by ogrzać jakiegoś próżniaka, który zjawił się po to, by odebrać innym chleb i pracę? Mężczyzna, który stał przy niej, zauważył kogoś, kto nie należał do jego partii, nigdy, przenigdy nie ofiaruje swego drewna dla przeciwnika politycznego. Trzecia osoba, biednie ubrana, otuliła się szczelniej swą

brudną kurtką, ukrywając pod nią swój kawałek drewna. Jej sąsiadem był człowiek z pewnością bogaty. Dlaczego miałaby poświęcić swój kawałek dla tego leniwego bogacza? Bogaty człowiek siedział, rozmyślając o swych dobrach, o dwóch domach, o czterech samochodach i o pokaźnym koncie w banku. Baterie jego telefonu komórkowego wyczerpały się, musi zachować swój kawałek drewna za

wszelką cenę, nie może go stracić dla tych leniwych nieudaczników. Na ciemnej twarzy imigranta w słabym świetle dogasającego ogniska widać było grymas zemsty. Mocno trzymał swój kawałek opału. Wiedział dobrze, że wszyscy biali ludzie gardzili nim. Za nic w świecie nie wrzuci swego drewna do dogasającego ogniska, nadszedł czas zemsty! Ostatnim członkiem tej smutnej grupy był jakiś człowiek skąpy i nieufny. Nie czynił nigdy niczego, co by nie przyniosło mu korzyści. Dawać tylko temu, kto daje! - oto jego ulubiona zasada. Muszą mi dobrze zapłacić za ten kawałek drewna! - myślał. Znaleziono ich wszystkich, z kawałkiem drewna w ręce, nieruchomych, zamarzniętych na śmierć. Zmarli nie z powodu zimna zewnętrznego, ale z powodu mrozu serca.

 

Rozgwiazdy

Straszliwa burza rozpętała się nad morzem. Ostry, mroźny wiatr przeszywał wodę i unosił ją w gigantycznych falach. Spadały na plażę niczym uderzenia młota

albo stalowe lemiesze, które przeorywały dno morskie, wyrzucając z dna małe żyjątka, skorupiaki i małe ślimaczki, o dziesiątki metrów od brzegu. Gdy burza ustala nagle, tak jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Teraz plaża pokryta była błotem, w którym umierały tysiące rozgwiazd. Było ich tak dużo, że plaża nabrała różowego koloru. Zjawisko to przyciągnęło wiele osób ze wszystkich stron

wybrzeża. Zjawiły się nawet ekipy telewizyjne, aby utrwalić to dziwne zjawisko. Rozgwiazdy były prawie nieruchome. Umierały. Wśród tłumu stał również Pepito, którego trzymał za rękę ojciec. Pepito był chłopczykiem wrażliwym i bystrym. Spoglądał oczyma pełnymi smutku na małe rozgwiazdy. Wszyscy przyglądali się im, ale nikt nic nie robił. Nagle Pepito puścił rękę swego ojca, zdjął buty i skarpetki, i pobiegł na plażę. Pochylił się i zaczął małymi rączkami brać rozgwiazdy, i szybko zanosić je do morza. Zawracał i znów zanosił rozgwiazdy do wody. Zza cementowej balustrady jakiś pan zawołał: "Co robisz,

chłopczyku?". "Wrzucam rozgwiazdy do morza. Umierają na plaży" - odpowiedział Pepito, nie przerywając pracy. „Ale na tej plaży jest mnóstwo rozgwiazd, nie możesz uratować wszystkich. Jest ich zbyt wiele! Podobnie wyglądają setki innych plaż wzdłuż brzegu, niczego nie zmienisz!". Pepito uśmiechnął się i, podnosząc znów, i wrzucając do wody jedną rozgwiazdę, powiedział: "Właśnie zmieniam los tej tu rozgwiazdy!". Mężczyzna milczał przez chwilę, potem pochylił się, zdjął buty, skarpety i zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Chwilę potem uczyniły to samo dwie dziewczynki. Było ich już czworo. Po kilku minutach już 50 osób pracowało, potem 100, 200, wreszcie tysiąc. Wszyscy ratowali rozgwiazdy, wrzucając je do morza. Uratowano wszystkie, gdyż mały chłopczyk miał odwagę zapoczątkować działanie.

 

 

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin