Blackstock Terri - Drapieżca.rtf

(675 KB) Pobierz

 

Terri Blackstock

 

Dr@pieżca

 

Predator

 

Przełożył Kamil Maksymiuk


1

 

Dzisiaj odnajdzie się jej siostra. To przeczucie nie opusz­czało Kristy przez cały ranek. Zorganizowała ochotnicze ekipy, które miały przeczesać hektary zalesionego terenu za budynkiem szkoły. Teraz celem poszukiwań było już ciało jej młodszej siostry, a nie Ella – cała i zdrowa. Niemniej Krista w głębi ducha ciągłe miała nadzieję, że dziewczynka po prostu gdzieś się ukryła i nadal żyje. Elizabeth Smart, Shawn Hornbeck, Jaycee Dugard – wszystkie te ofiary porywaczy odnalazły się żywe. Może z Ellą będzie tak samo, mimo że od jej zaginięcia minęły już dwa tygodnie.

Kamera zainstalowana w miejscu, gdzie widziano ją po raz ostatni, zarejestrowała, jak Ella podjeżdża na rowerze do krawężnika, a następnie czeka, by móc przejść przez ulicę do sklepu spożywczego. Nagle tuż koło niej zatrzymała się czarna furgonetka, na chwilę zasłaniając całą jej postać. Auto odjechało, a Ella znikła; jej rower leżał przewrócony na ulicy.

W ciągu następnych dni setki ochotników przeszukało okolice sklepu spożywczego, zapukało do wszystkich drzwi w sąsiedztwie i dokładnie przeczesało pola i zalesione tereny w promieniu dziesięciu kilometrów.

Poszukiwania nadal trwały, wciąż tliły się resztki nadziei...

Ale kiedy pojawił się radiowóz i zatrzymał przy punkcie rejestracyjnym, gdzie zgłaszali się wolontariusze, Krista poczuła, jak jej serce zamiera. W ślad za wozem policyjnym zjawiły się ekipy telewizyjne; gdy oficer wysiadł z auta, od razu rzuciły się na niego chmary dziennikarzy.

Krista, stojąc w szczerym polu, nagle znieruchomiała i jak sparaliżowana wpatrywała się w to, co się tam działo. Kiedy odezwał się jej telefon, aż podskoczyła. Lepką od potu ręką wyłowiła komórkę z kieszeni i otworzyła klapkę.

– Halo?

– Kochanie, przyjechał pan policjant – poinformowała ją Carla, jej przyjaciółka. – Chce z tobą porozmawiać.

– Widzę go – odpowiedziała Krista. – Już tam idę.

Zamknęła telefon i ostrożnie wsunęła go do kieszeni, nadal stojąc w miejscu. W końcu ruszyła przez wysokie chwasty, ale już nie wpatrywała się w każde źdźbło trawy, szukając jakiegoś śladu swojej siostry. Szła wolnym krokiem ze spojrzeniem utkwionym w oficerze policji.

Ochotnicy, którzy jeszcze nie zostali rozlokowani na terenie poszukiwań, stali w bezruchu i milczeniu, patrząc, jak się do nich zbliża. Chłodny wiatr targał jej włosy. Objęła się ramionami, by przestać dygotać.

– Znaleziono ją, prawda? – szepnęła przez spierzchnięte usta.

– Panno Kristo – odezwał się dopiero po chwili oficer – jestem porucznik Baron. Gdzie moglibyśmy porozmawiać na osobności?

– W moim samochodzie – odparła, wskazując swoją kię zaparkowaną przy krawężniku. Obrzuciła wzrokiem dziennikarzy, zastanawiając się, co już wiedzą. Wyjęła z kieszeni kluczyki i ruszyła w stronę wozu. Porucznik Baron poszedł za nią.

Wsiedli do auta. Krista poczuła, że ma ściśnięte gardło; z trudem przełknęła ślinę. Ella nie umarła. Nie mogła umrzeć. To wszystko jest jakąś wielką pomyłką! Może znaleźli ją żywą? Może jest cała i zdrowa?

Porucznik Baron zamknął drzwi od strony pasażera i wlepił wzrok w swoje dłonie.

– Proszę mi powiedzieć – zażądała. – Co się stało?

– Znaleźliśmy ciało martwej dziewczyny.

Krista wpatrywała się w niego w odrętwieniu.

– Mojej siostry?

– Nie jesteśmy pewni. Ofiara nie miała przy sobie żadnych dokumentów... Musi pani z nami pojechać i zidentyfikować zwłoki.

Odrętwienie ustąpiło miejsca furii powoli wzbierającej w jej klatce piersiowej.

– Gdzie ją znaleziono?

– Na zalesionym terenie przy Chastain Boulevard, za starym budynkiem firmy Martin Lumber.

– To nie może być Ella – odrzekła natychmiast Krista. – Ona by się tam nigdy nie zapuściła. – Wypowiedziawszy te słowa, poczuła, że nie mówi racjonalnie. Przecież Ella sama tam nie poszła. Ktoś ją porwał.

– Wszystko wskazuje na to, że ofiara została tam zaciągnięta siłą – oświadczył policjant.

Zaciągnięta siłą. Wściekłość zamieniła się w uczucie mdłości. Krista wyobraziła sobie, jak jej siostra walczy z jakimś mordercą na śmierć i życie. Jej siostrzyczka, która zawsze wszystkim ufała. Zanim została zamordowana, zapewne była w szoku – poczuła się zdradzona.

– Być może to wcale nie jest pani siostra, musimy się jednak co do tego upewnić. Próbowaliśmy skontaktować się z pani ojcem, ale nie odbiera telefonu. W domu też go nie zastaliśmy.

– Jest gdzie indziej. Na innym terenie, na którym szukamy Elli. Nad jeziorem Lora.

Porucznik zanotował tę informację.

– Wyślemy tam któregoś z naszych ludzi.

– Gdzie ona teraz jest? – zapytała Krista ochrypłym głosem.

– Nadal tam, gdzie została znaleziona. Ekipa z laboratorium kryminalistycznego ciągle pracuje na miejscu zbrodni. Mogliśmy poczekać, aż zostanie przewieziona do kostnicy, ale detektyw Pensky ma świadomość, jak wielu ochotników poszukuje pani siostry. A poza tym nie chciał, żeby rzuciły się na panią tłumy dziennikarzy, którzy pierwsi by do pani dotarli z tą informacją.

Spojrzała na swoje dłonie. Były brudne i spocone, mimo że temperatura wynosiła zaledwie pięć stopni powyżej zera.

Skinęła głową. Powoli, po kolei – pomyślała, usiłując wprowadzić w życie metodę małych kroczków. Krok pierwszy, oddychać. Krok drugi, dotrzeć na miejsce zbrodni. Krok trzeci, spojrzeć na zwłoki. Krok czwarty, powiedzieć im, że to nie Ella.

Nadal jednak nie była w stanie nawet się poruszyć.

– Czy chce pani, żebym zawiózł panią na miejsce zbrodni?

Wytężyła umysł. Czy zdoła sama poprowadzić auto? Zaczęła się zastanawiać, gdzie w tej chwili może być ojciec. Dlaczego nie odbiera telefonu? Odkąd Ella zaginęła, nie rozstawał się ze swoją komórką, miał ją przy sobie dzień i noc. Nad jeziorem bywają jednak problemy z zasięgiem.

– Proszę pani?

– Tak – odezwała się, nie wiedząc nawet, na jakie pytanie odpowiada. – To znaczy, nie, dziękuję. Dam sobie radę.

– W porządku – powiedział policjant. – Proszę jechać za moim wozem. – Otworzył drzwi i zaczął wysiadać. – Czy na pewno jest pani w stanie sama prowadzić?

Twarz ją paliła, choć resztę ciała przenikały dreszcze. Otarła krople potu znad ust.

– Tak, na pewno – odparła i zapaliła silnik.

– Nie zamienię ani słowa z dziennikarzami – oświadczył policjant – ale czy mam powiedzieć ochotnikom, żeby przerwali poszukiwania?

Krista spojrzała przez przednią szybę swojego auta. Większość ochotników wróciła do punktu zbiórki; stali stłoczeni, a ich oczy wędrowały w stronę Kristy. Nastolatki z ośrodka Eagle’s Wings, w którym pracowała, przyjechały furgonetką, żeby też pomóc w poszukiwaniach. Tak bardzo pragnęła, by te dziewczęta mieszkające w ubogich dzielnicach w śródmieściu przekonały się na własne oczy, że ich kruche modlitwy w intencji Elli zostały wysłuchane. Stały teraz skupione wokół Carli, dyrektorki ośrodka; na ich twarzach malował się strach.

– To wcale nie musi być ciało Elli – powiedziała na głos. – Niech pan im powie, żeby nadal szukali.

Kiedy porucznik Baron wysiadł z wozu, Krista została w środku, patrząc, jak policjant rzuca kilka słów do tłumu, po czym wsiada do radiowozu, ignorując wścibskich reporterów. Uruchomił silnik i zaczął jechać. Krista ruszyła za nim.

Płomień nadziei nadal tlił się w jej sercu. Może Ella gdzieś się ukryła i była tak śmiertelnie przerażona, że bała się odpowiedzieć na nawołujące ją głosy? Może gdyby trochę dokładniej jej poszukać...

Policjant włączył niebieski, migający kogut na dachu radiowozu. Krista jechała za nim, przedzierając się przez ruch uliczny Houston. Zerknęła w lusterko wsteczne i dostrzegła, że siedzą jej na ogonie furgonetki reporterów telewizyjnych. Byli jak sępy polujące na zwłoki; mieli zamiar sfilmować i sfotografować ten koszmar bez względu na to, do kogo będzie należeć odnalezione ciało.

Przez moment zastanawiała się, czy nie spróbować dodzwonić się do ojca, lecz zdecydowała, że lepiej poczekać, aż zobaczy zwłoki dziewczyny. Nie było sensu pozbawiać go nadziei, jeśli okaże się, że to wcale nie Ella. I tak był już wystarczająco zdruzgotany. Poza tym na terenie, który przeszukiwał, zaraz miał się zjawić ktoś z policji.

W ciągu kilku minut dotarli na miejsce – kawałek lasu przy opustoszałej, wiejskiej drodze. Przed taśmą policyjną odgradzającą miejsce zbrodni stało kilkanaście chaotycznie zaparkowanych wozów policyjnych oraz parę furgonetek ekip telewizyjnych. Krista zatrzymała się przy jednym z radiowozów, wysiadła z auta i przepchnęła się przez tłum zgromadzony przy taśmie. Jedna z reporterek nagrywała występ przed kamerą:

– Policja podaje, iż ciało zostało odkryte przez dwoje dziesięcioletnich dzieci, które przechodziły przez lasek. Ofiara była częściowo zakopana, lecz widoczna była część jej głowy. Czekamy na informację, czy ciało należy do czternastoletniej Elli Carmichael, która dwa tygodnie temu zaginęła bez śladu.

Zakopana? Krista poczuła nagle zawroty głowy, krople potu wystąpiły na jej twarz. Spojrzała ponad ramieniem dziennikarki w stronę zagajnika... miejsca zbrodni oddalonego o mniej więcej pięćdziesiąt metrów. Przez drzewa zobaczyła krzątających się ludzi. Wytężyła wzrok, lecz nie dostrzegła ciała dziewczyny.

Dziennikarka zauważyła Kristę i kazała koledze skierować na nią oko kamery.

– Krista, czy mogę zamienić z tobą kilka słów? – zapytała, podtykając jej mikrofon pod sam nos.

– Nie. – Krista schyliła się i przeszła pod taśmą.

– Czy to twoja siostra?! – zawołała za nią reporterka. – Czy poprosili cię o zidentyfikowanie zwłok?

Krista zignorowała pytania kobiety i ruszyła w stronę miejsca zbrodni, ale zatrzymał ją jeden z policjantów:

– Proszę pani, nie może pani tam iść.

Już chciała strząsnąć jego rękę ze swojego ramienia i przepchać się siłą, kiedy nagle u jej boku wyrósł porucznik Baron.

– W porządku. Ta pani została poproszona o przybycie tutaj – wyjaśnił.

Wziął ją pod ramię i poprowadził w stronę śledczych. Kiedy do nich dotarli, Krista zdała sobie sprawę, że ciało znajduje się już w odległości jakichś trzydziestu metrów.

– Nie może pani podejść bliżej – oznajmił porucznik łagodnym tonem. – Niewykluczone, że zachowały się odciski stóp lub inne ślady. Nie możemy ryzykować, że dowody ulegną zniszczeniu. W tej chwili do ciała mogą się zbliżać jedynie członkowie ekipy z laboratorium kryminalistycznego. Niedługo jednak pozwolą pani obejrzeć ciało.

Krista czuła przybierającą na sile falę mdłości, lecz stała nieruchomo, jak sparaliżowana, wpatrując się we wzgórek ziemi, gdzie leżała ofiara. Nic nie mogła jednak dostrzec. Ani jej ubrania, ani koloru włosów...

Dziewczyna nadal leżała w dole, w którym została zakopana. Przez umysł Kristy przemknęły obrazy przedstawiające Ellę pogrzebaną żywcem...

Nie – uspokajała się w myślach. To nie Ella. To nie Ella. To nie Ella. Kiedy wreszcie pozwolą jej zobaczyć ciało, żeby mogła wyjaśnić to nieporozumienie i wrócić do szukania swojej siostry?

Lodowaty podmuch z gwizdem sunął przez korony drzew. Krista pomyślała o Elli wystawionej na chłód i wiatr: na spadający z nieba marznący deszcz i przygniatającą, dławiącą ziemię. Kto mógłby dopuścić się takiej zbrodni?

To nie Ella. Nie Ella.

Usłyszała grzmot pioruna. Niebo zrobiło się stosownie pochmurne i ciemne, jakby popadło w żałobę wywołaną śmiercią tej młodziutkiej osoby. Zanosiło się na ulewę. Wkrótce będą musieli przenieść ofiarę, w przeciwnym razie jakiekolwiek ślady na jej ciele zostaną zmyte przez deszcz.

Krista czekała, walcząc z odrętwieniem. Była pewna, że nie rozpozna martwej dziewczyny. Kiedy z nieba zaczęły spadać pierwsze krople, mężczyzna w stroju lekarza medycyny sądowej przyniósł nosze na kółkach. Krista obserwowała, jak ludzie z ekipy kryminalistycznej wyciągają ciało z płytkiego grobu. Zobaczyła bluzkę w różowe paski, którą miała na sobie Ella w dniu porwania. Blond włosy ubrudzone były krwią i ziemią.

Ugięły się pod nią kolana. Runęła na ziemię. W mgnieniu oka otoczył ją tłum policjantów, pytając, czy nic jej nie jest. Zamrugała, usiadła i pozwoliła im postawić się znowu na nogi.

Ella!

Usłyszała czyjeś głośne kroki.

– O, nie! Nie! To nie może być ona! – Głos jej ojca, ochrypły i szarpiący za serce, uniósł się nad tłumem. Krista chciała do niego podejść, ukoić jego ból, lecz miała wrażenie, że jej ręce są jakby przytwierdzone do boków, a nogi wrosły w ziemię.

Kiedy przynieśli ciało dziewczyny bliżej, Krista ujrzała posiniaczoną, zakrwawioną twarz. Twarz Elli.

Koniec poszukiwań. Jej siostra nie żyje.

 

 


2

 

W limuzynie panował chłód. Krista wpatrywała się w spływające ukośnie po szybie krople deszczu. Obok niej siedział ojciec, ocierając łzy znad ust. Przed zniknięciem Elli tylko jeden raz widziała, jak płacze – w dniu, w którym pochowano jej matkę, czternaście lat temu. Trzy dni po przyjściu na świat Elli.

Jak on to przeżyje? A ona?

Przeniosła wzrok na jadący tuż przed nimi karawan, w którym w czarnej, błyszczącej trumnie pokrytej różowymi różami jechało ciało jej siostry. Ella od zawsze uwielbiała róż. Miała pokój w tym kolorze, odkąd skończyła dziesięć lat, a kołdra na jej łóżku była właśnie w różowe róże.

Fala złości zaczęła wzrastać w piersi Kristy, zwijała się niczym dym, paliła jej serce i gardło, piekła ją w oczy. Musiała coś powiedzieć ojcu. To, co należało powiedzieć i zrobić.

– Tato, znajdę go – wyszeptała. – Jestem pewna, że uda mi się go wytropić. Śledził Ellę na stronie GrapeVyne. Musi być jedną z osób z długiej listy jej internetowych znajomych.

– Cicho, Kristo. – Ton ojca był wyprany z emocji, lecz stanowczy i nieznoszący sprzeciwu. Cisza, która panowała w ich domu od ponad dwóch tygodni, jeszcze bardziej się zagęściła, niemal uniemożliwiając jej oddychanie. Zamknęła oczy i poczuła, jak spada, przecinając tę ciszę i nie mogąc siebie złapać.

Kiedy dotarli na miejsce pochówku, wyśliznęła się z auta i stanęła sztywno u boku ojca, podczas gdy dźwigający trumnę chłopcy z grupy młodzieżowej z jej parafii zanieśli Ellę do namiotu. Krista nie wykluczała, że jeden z nich mógł być mordercą udającym zaufanego przyjaciela.

Każda łza była podejrzana, tak samo jak każda wykrzywiona bólem twarz. Zadrżała z zimna, wdzięczna ojcu za to, że postanowił pochować Ellę w grobie naziemnym. Żadne z nich nie byłoby w stanie patrzeć, jak ciało Elli spuszczane jest w dół i powtórnie grzebane w ziemi. Wokół nich padał deszcz, wiatr wwiewał mgłę pod namiot. Pomimo złej pogody przybyło co najmniej trzysta osób.

Pojawiła się nawet grupka dziewcząt z ośrodka, w którym pracowała Krista. Niektóre z nich straciły członków rodziny w wyniku morderstw, często same były ofiarami gwałtów lub innych straszliwych zbrodni. A jednak zabrały się razem z Carlą i przyjechały złożyć kondolencje.

Niosący trumnę chłopcy podchodzili teraz po kolei, kładąc róże na wieku. Żałobnicy dygotali, stojąc w strugach deszczu, ocierając nosy i obejmując się nawzajem. Krista miała nadzieję, że nigdy nie zapomną tego dnia.

Z otchłani bólu wyłoniło się poczucie misji. Jej zadaniem będzie przypominać im o tym wszystkim, co się stało.

 


3

 

Dom szybko zapełnił się przyjaciółmi, krewnymi oraz nie­ znajomymi; przynieśli ze sobą zapiekanki casserole oraz pocieszające uściski i łzy. Krista miała dwadzieścia pięć lat, lecz niewielkie doświadczenie, jeśli chodzi o pogrzeby; przeżyła tylko pogrzeb swojej mamy. Tamtego dnia pewnie wszystko wyglądało tak samo, lecz wówczas nikt nie oczekiwał od jedenastolatki, by pełniła funkcję gospodyni. Kiedy zamknęła się z dopiero co urodzoną Ellą w swoim pokoju, by odciąć się od fali kondolencji, których słuchanie było ponad jej siły, nikt nie kazał jej stamtąd wyjść.

Dziś natomiast czuła ciążący na niej obowiązek witania gości i ratowania ich z opresji, kiedy nie wiedzieli, co powiedzieć. Ich próby doszukania się sensu w tak bezsensownej śmierci zupełnie wyczerpały Kristę; marzyła o tym, żeby wszyscy poszli sobie do domu i zostawili ją oraz ojca w spokoju, by mogli pogrążyć się w żałobie. Jednak krewni przybyli z daleka specjalnie na pogrzeb i nie spieszyli się z odjazdem, natomiast dziewczęta z ośrodka Eagle’s Wings potrzebowały jakiejś nagrody za obecność. Wiele z tych nastolatek zostało wyrzuconych ze szkoły, ich rodzicie siedzieli w więzieniu albo leżeli na chodniku ze strzykawką wbitą w ramię. Dziewczyny mające odrobinę szczęścia, czyli przynajmniej jednego rodzica, który je kochał i o nie dbał, przez większość czasu i tak były same; rodzic pracował na dwa lub trzy etaty, by wystarczyło na jakieś zapleśniałe mieszkanie. Niektóre z dziewcząt miały tatuaże, inne były w ciąży, a jeszcze inne same brały jakieś narkotyki. Pasowały do krewnych Kristy jak pięść do nosa, lecz była wzruszona samym faktem, że przyszły. To bowiem znaczyło, że wszystkie ziarna, które Krista wraz z Carlą zasiały w ich sercach, zaczynają kiełkować. Była wzruszona do łez tym, że za cenę dyskomfortu psychicznego postanowiły poświęcić się i przyjechać tu, by ją pocieszyć.

Nie chciała się jednak rozklejać na ich oczach. Dziewczyny musiały widzieć w niej osobę silną i odważną. Powinna emanować „pokojem Bożym, który przewyższa wszelki rozum... ”.

Niemniej w sercu Kristy płonęła cicha furia, gotowa zniszczyć cały dorobek jej pracy w ośrodku oraz zniszczyć opinię, jaką cieszyła się wśród dziewcząt. Co gorsza, ów gniew mógł zniszczyć wyobrażenie Boga, które starała się wpajać swoim wychowankom...

Odetchnęła z ulgą, kiedy nastolatki wreszcie wyszły; już nie czuła presji, że musi być ucieleśnieniem dojrzałości i opanowania. Krewni rozmawiali pomiędzy sobą ściszonymi głosami. Krista wymknęła się do swojego pokoju i włączyła komputer. Od razu po uruchomieniu weszła na stronę GrapeVyne.net, internetowy portal społecznościowy, któremu Ella poświęcała tak wiele czasu. Wpisała imię siostry, jej hasło i zalogowała się na jej konto.

Internetowi znajomi jej nieżyjącej siostry opublikowali setki komentarzy poświęconych jej osobie. Było ich tak wiele, że ostatnie wpisy Elli zostały zepchnięte daleko w dół strony. Krista przewinęła ekran i znalazła ostatnie myśli, którymi Ella podzieliła się ze światem.

 

Może się przefarbuję na brunetkę.

 

Krista się uśmiechnęła. Ella była z siebie wiecznie niezadowolona. Autentyczna blondynka, która chce zmienić kolor włosów na brąz? Znajomi odpowiedzieli jej, że chyba postradała zmysły.

Jednak wcześniejszy wpis sprawił, że z twarzy Kristy zniknął uśmiech. Było to bowiem wyznanie, które mogło kosztować Ellę jej życie.

 

Jadę na rowerze do sklepu U Sindbada. Zaraz umrę, jak się nie napiję jakiegoś napoju gazowanego, a tata zabrania je trzymać w domu.

 

Ella nigdy nie wróciła z Sindbada. Przewrócony rower leżał na ulicy w pobliżu sklepu spożywczego, telefon komórkowy i torebka – na ziemi. Z torebki wysypały się niektóre przedmioty, a kieszonkowe lusterko stłukło się na małe kawałeczki.

Każdy psychopata siedzący przed komputerem poczułby chorą pokusę, czytając jej ostatni wpis. Dlaczego Ella wpadła na pomysł, by ogłaszać całemu światu, gdzie i kiedy się wybiera?

Tak jak wiele razy wcześniej, odkąd zniknęła jej siostra, Krista przewinęła ekran w dół, odczytując informacje o zwyczajach i rozkładzie dnia Elli, które pojawiały się w rozmaitych wpisach opublikowanych na stronie. Siostra wgrała też dziesiątki swoich zdjęć, na niektórych miała szkolny sweterek. Sporo wpisów traktowało o szkole, nauczycielach, zajęciach pozaszkolnych oraz kolegach i koleżankach. Notki publikowała często w ciągu dnia, korzystając ze swojego telefonu komórkowego.

Morderca miał dostęp do tych informacji i gdzieś tu był, ukryty między internetowymi znajomymi Elli z portalu GrapeVyne. Krista kliknęła w okienko „znajomi” i zobaczyła listę ponad tysiąca stu osób; przy nazwisku każdej z nich widniało zdjęcie. Co jej strzeliło do głowy, żeby dzielić się osobistymi myślami z ponad tysiącem obcych ludzi? Dlaczego Krista nie miała o tym pojęcia i jej nie powstrzymała? Chciała dać swojej siostrze swobodę, ale powinna ją była szpiegować, zażądać, by Ella dodała ją do listy znajomych i w ten sposób monitorować to, co siostra robiła w sieci.

Przebiegła wzrokiem po wszystkich twarzach, szukając kogoś, komu źle patrzy z oczu. Kogoś, kto był w stanie porwać i zgwałcić młodą dziewczynę, a potem zakopać ją żywcem w płytkim grobie w lesie.

Znajomi Elli na zdjęciach wyglądali na osoby sympatyczne i młode, lecz Krista wiedziała, że w przypadku jednej z tych osób to tylko kamuflaż. Morderca gdzieś się skrył w tym tłumie. Pewnie upaja się złem, które wyrządził. Być może nawet tak jak inni zamieścił kondolencje na stronie Elli.

I nagle doznała olśnienia. Przecież może nawiązać z nim kontakt! Jeśli opublikuje posta zaadresowanego do mordercy, on go przeczyta.

Fala ciepła uderzyła jej do głowy, zapiekły ją oczy. Serce tłukło się w klatce piersiowej. Najechała kursorem na pusty dymek na stronie Elli i wystukała na klawiaturze:

 

Myślisz, że ci się upiekło, ale ja cię dorwę. Upoluję cię jak zwierzę, którym zresztą jesteś.

 

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin