Cartland Barbara - Dziewczyna ze snu.pdf

(642 KB) Pobierz
Microsoft Word - Cartland Barbara - Dziewczyna ze snu.doc
CARTLAND BARBARA
DZIEWCZYNA ZE SNU
Rozdział 1
Rok 1875
— Mamo, przyszedł list!
— Jaki list, Olindo?
Lady Selwyn starała się usiąść prosto. Córka podbiegła szybko do
łóżka. Zręcznie i delikatnie podniosła matkę i poprawiła poduszki. Na
dobrodusznej twarzy lady Selwyn widoczne były oznaki cierpienia.
— Czy to jest odpowiedź na twój list? — zapytała z obawą.
— Tak, mamo. To jest odpowiedź na ogłoszenie, które kiedyś
razem czytałyśmy szukając dla mnie pracy.
— Czy przysyłają robotę do domu?
— Nie, mamo, i dlatego też chciałabym z tobą porozmawiać na
ten temat.
Lady Selwyn załamała ręce, jakby spodziewała się usłyszeć jakąś
szokującą wiadomość. Jej córka uśmiechnęła się ciepło. Usiadła przy
łóżku i odezwała się spokojnie:
— Proszę cię, mamo, nie denerwuj się, dopóki nie dowiesz się
wszystkiego. Wiesz przecież, równie dobrze jak ja, że muszę w jakiś
sposób zarabiać na życie. Inaczej umrzemy z głodu. — Uśmiechnęła
się, aby złagodzić wrażenie bolesnych słów, jednak lady Selwyn i tak
się wzdrygnęła, a Olinda pospiesznie mówiła dalej: — Możesz się nie
zgodzić, jednak uważam, że jest to doskonała okazja, poza tym nie
będę długo poza domem.
— Poza domem — powtórzyła lady Selwyn bliska omdlenia.
Olinda sięgnęła po list i przeczytała:
Posiadłość Kehedon, Derbyshire
Szanowna Pani!
W odpowiedzi na list Szanownej Pani z dnia 15 bm., upoważniony
przez hrabinę wdowę pragnę Panią poinformować, że została
zaakceptowana Pani oferta.
Pani umiejętności, zaprezentowane na próbce haftu przysłanej do
nas, zostały wysoko ocenione, i dlatego hrabina chciałaby, aby Pani
rozpoczęła pracę natychmiast.
Der by jest stacją kolejową położoną najbliżej od posiadłości
Kehedon. Gdy tylko otrzymamy wiadomość o Pani przyjeździe,
wyślemy po Panią powóz.
Z wyrazami szacunku
James Lanceworth
sekretarz
Olinda skończyła czytanie listu swym łagodnym, aksamitnym
głosem i badawczo spojrzała na matkę.
— Rozumiesz, mamo, mam szansę pracować w arystokratycznym
domu hrabiny Kelvedon.
— Będziesz tam tylko pracownicą — powiedziała lady Selwyn.
— Jedziesz tam jako zwykła szwaczka.
— To nawet lepiej, mamusiu, będę traktowana na równi z
guwernantką, a to oznacza, że nie będę mieć do czynienia z
podrywaczami, niebezpiecznymi dżentelmenami, którzy, według
ciebie, czyhają na mnie za każdym rogiem. — Westchnęła cicho i
dodała: — Wiesz, mamo, gdybym przejmowała się twoimi obawami
co do mojej osoby, stałabym się bardzo zarozumiała.
Olinda była śliczną dziewczyną o dużych szarych oczach,
drobnej, wyrazistej twarzy i złocistych włosach. Miała wiele wdzięku
i gracji. Smukłe palce oraz głębokie spojrzenie zdradzały wrażliwą
naturę. Przejawiała się ona w łagodności i współczuciu, jakie miała
dla wszystkich ze swego otoczenia.
Jednak kontakty z ludźmi, zarówno z kobietami, jak i z
mężczyznami, miewała bardzo rzadko. Od dwóch lat, gdy stała się
dorosła, bez reszty poświęciła się swej chorej matce i bardzo rzadko
opuszczała rodzinną posiadłość.
Mieszkały samotnie w odległej części hrabstwa Huntingdonshire i
niewiele osób przychodziło do nich z wizytą, zwłaszcza gdy lady
Selwyn zachorowała i gości mogła przyjmować jedynie w sypialni.
Czasami mijały tygodnie i nikt ich nie odwiedził.
Olinda nie narzekała. Bardzo kochała matkę i martwiła się
widząc, że jej stan wciąż się pogarsza. Nic jej nie smakowało. Miała
apetyt na bardzo drogie potrawy, a na niektóre nie mogły sobie
pozwolić.
— Musimy coś zdecydować! — powiedziała Olinda dwa tygodnie
temu bardzo zdecydowanym głosem.
Kiedy lady Selwyn krzyknęła z przerażenia na wiadomość, że jej
córka chce pracować, Olinda zauważyła praktycznie:
— Nie mamy innego wyjścia, mamo. Mogłybyśmy sprzedać dom,
jednak wątpię, aby ktoś zechciał go kupić, zresztą obecnie jest zastój
w handlu nieruchomościami. A gdybyśmy nawet sprzedały naszą
posiadłość, dokąd byśmy poszły? Poza tym, to nie utrzymanie tego
domu pożera pieniądze, najwięcej kosztuje nas jedzenie.
— Jedzenie dla mnie — odezwała się lady Selwyn stłumionym
głosem. — Czy ja naprawdę muszę jeść tak dużo kurczaków, Olindo,
tak dużo jajek i pić tyle mleka?
— Tak polecił doktor, mamo, zresztą nie mogłabyś żyć
powietrzem czy tą odrobiną warzyw, które mamy w ogrodzie. —
Przerwała na chwilę, po czym dodała: — Oczywiście, mogłybyśmy
odprawić starego Hodgesa, jednak wiesz równie dobrze jak ja, że nie
dostałby innej pracy, a Nanny i tak bardzo rzadko otrzymuje od nas
pieniądze.
— Nie poradziłybyśmy sobie bez Nanny — szybko powiedziała
lady Selwyn.
— Więc zgadzasz się ze mną że muszę zacząć zarabiać, a nie
będzie to łatwe, bo ja przecież nic nie umiem robić.
Na szczęście, Nanny przypomniała Olindzie, że wyjątkowo
pięknie wyszywa i haftuje.
— Gdybym haftowała jedwabną bieliznę lub muślinowe chustki
do nosa, takie jakie robiłam mamie — zastanawiała się głośno Olinda
— może udałoby się to wstawić do sklepu?
— Czy to oznacza, że miałabyś pójść do sklepu i zachwalać
rzeczy, które sama zrobiłaś? Nie mogę znieść nawet takich myśli,
kochanie! — krzyknęła lady Selwyn ze zgrozą.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin