Snyder Maria V - Pocałunek Wieczności 01 - Ostry punkt [tłum.nieof.].pdf

(150 KB) Pobierz
Ostry punkt
328357307.001.png
Ostry punkt
BY MARIA V. SNYDER
Ava spojrzała na zaśmiecone przejście.
To nie może być tutaj, pomyślała.
Pozgniatanie gazety, worki śmieci, błoto i kałuże wzdłuż wąskiej ulicy. Ale
wyblakły znak Accadamii della Spad wisiał nad drzwiami. Dziwne znany budynek
znajdujący się na kompletnym zadupiu Żelaznego Miasta.
Poprawiła torbę na ramieniu, która powodowała już ból karku. Ponieważ
mieszkała na przedmieściach miasta, dodarcie tutaj autobusem zajęło jej godzinę. Ava
naciągnęła kaptur na głowę, gdy zimne krople deszczu zaczęły spadać z nieba.
Uczucie zdenerwowanie skręciło jej żołądek. Powinna być podniecona i
zachwycona, to było spełnienie jej marzeń. Być może lokalizacja i deszczowy
poniedziałek spowodowały bark podniecenia. Ukłucie niepokoju spowodowało gęsią
skórkę. Zatrzymała się, była pewna że ktoś ją obserwuje, ale nastolatek wylegujący się
na schodach po drugiej stronie ulicy miał naciągnięty kaptur na twarz, wyglądał jakby
spał.
Gdy zauważyła wpatrzone w nią niebieskie duże oczy uśmiechnęła się. Patrzył
na nią mały chłopiec przez brudne okna Akademii. Kiedy podeszła bliżej schował się
za matkę. Przez okno Ava rozpoznała Karate DOJO. Rodzice siedzieli na składanych
krzesłach, podczas gdy ich dzieci ubrane w zadurzę stroje z jasnymi pasami, zgodnie
wykonywały kopnięcia. Młody mężczyzna z czarnym pasem chodził dookoła nich
poprawiając postawę lub chwaląc. Jego włosy sięgające ramion były spięte w koński
ogon, odkrywając tatuaż na szyi. Dwa czarne znaki były podobne do chińskiej
kaligrafii. Ava stała przy oknie obserwując zajęcia. Ja nie ociągam się, ja się uczę.
Powolne kopnięcia były bardzo podobne do pracy nóg szermierza. Nauczyciel dobrał
uczni w pary i teraz ćwiczyli kopnięcia na ochraniaczach.
Ava przykula uwagę nauczyciela i patrząc na nią ściągnął brwi. Odskoczyła od
okna jakby została uderzona, po chwili odeszła. Kamienne wejście było zniszczone
przez graffiti. Zmarszczyła nos przez zapach moczu i nacisnęła dzwonek.
Nazwisko? – Zatrzeszczał interkom
Ava Vaughn.
Klikniecie otworzyło ozdobne drzwi. Zewnętrzna strona podupadłej części
śródmieścia zakryła nowoczesne studio szermiercze. Zdumiona Ava wpatrywała się w
szerokie, otwarte przestrzenie. Studenci ubrani w białe szermiercze stroje odbywali
ćwiczenia na długich wąskich czerwonych pasach, inni ćwiczyli gwałtowne pchnięcia
do przodu i ataki przed lustrami. Odgłos metalu, brzęczenie głosów i mechaniczny
stłumiony warkot z sprzętu fitnessu wypełniał powietrze. Instruktor Clipboard zbliżył
się.
Ms. Vaughn?
Przytaknęła.
Przyjrzał się jej, wyraźnie nie zrobiła na nim pozytywnego wrażenie.
Przebierz się i rozgrzej. Sprawdzimy cię.
Zanim zdążył ja przegonić, powiedziała.
Ale Bossemi ...
Zaprosił cię, wiem. Nie znaczy, że będziesz z nim trenować. Po pierwsze
musisz zrobić na nas dobre wrażenie wskazał swoim ołówkiem kierunek do szatni w
głębi.
Gdy Ava przebrała się, pomyślała o regionalnych zawodach w Trzech Rzekach.
Walczyła dobrze i wygrała wszystkie konkurencje, otrzymała zaproszenie od Sandro
Bossemi, trzykrotnego mistrza olimpijskiego z Włoch. Szermierze z całego świata
pragnęli kształcić się w Accadamii della Spada, którą potocznie nazywano Akademią
Miecza. Wstęp do tej szkoły był tylko dla zaproszonych. Ava marzyła by otrzymać
zaproszenie by tu trenować.
Jednak, rzeczywistość to inną sprawą. Chociaż pokonała wszystkich
przeciwników na zawodach, studenci w Akademii przeciwstawiali sie jej wysiłkom,
sprawiali ze ćwiczenia nie były łatwe. Nawet nie mogła się usprawiedliwić młodym
wiekiem. Paru czternastolatków i piętnastolatków trenowało tu, sprawiając, że ona
czuja się staro jako siedemnastolatka. Po pierwszych ćwiczeniach, Ava wątpiła, czy
zaproszenie nie zostanie cofnięte.
Ogarnęła ją panika. Co zrobię? Chwyciła się za dudniące serce. Będę więcej
trenować i Bossemi zaprosi mnie jeszcze raz. Gdy oddała swój ostatni atak, Mr.
Clipboard podszedł do niej. Oceniał ją przez cały wieczór. Przygotowała się na
wyrzucenie.
Jutro będziesz pracować z Signore Salvatori powiedział. Przerzucił kartki w
notatniku. Uzgodnimy czas treningów z twoim wychowawcą. Potrzebuje danych
kontaktowych.
Zajęło jej chwile by dojść do siebie po takiej niespodziance.
Uczęszczam do James Edward High.
O. – Zaznaczył to w notatniku. W takim razie możesz ćwiczyć z Salvatori od
siódmej do dziesiątej wieczorem. Mówisz po włosku?
Nie, ale jestem biegła we francuskim. – Do tej pory wszystkie zajęcia
szermiercze były prowadzone po francusku, była zdeterminowana by się go nauczyć.
Salvatori uczy tylko, po Włosku, więc może nauczysz się kilku słów przez
swoimi lekcjami każdego wieczoru.
Każdego? Ava spróbowała dotrzymać kroku napływającym informacjom.
Jeśli mamy nauczyć cię czegoś, musisz tu być każdej nocy, i od drugiej do
piątej w sobotę. W niedzielę będziesz mieć wolne; Sandro Bossemi jest pobożnym
katolikiem.
Ogłuszona, Ava poszła do szatni. Sprzeczne uczucia walczyły w niej. Została
przyprawiona o dreszczyk emocji, gdy myślała ze zostanie wyrzucona, ale zniechęciła
sie przez morderczy szkolny harmonogram. Zanim zdążyła się przebrać, szatnia
opustoszała. Byłaby zachwycona gdyby mogła zostawić swoją ciężką torbę tu, ale
miała jutro trening po południu. Domyśliła sie, że swoją pracę domową będzie
odrabiać w rozklekotanym autobusie. Gdy obliczyła swój czas podróży, zdała sobie
sprawę, że również będzie jeść obiad w autobusie. Kanapki z masłem orzechowym z
galaretka będą jej daniem głównym w oparach diesla. Cudownie. Wyciągnęła telefon
komórkowy, zadzwoniła do matki.
Donny's 24 – obiady cała dobę, w czym mogę pomóc?
Chciałabym duże lody bananowe z bitą śmietaną na wynos, proszę. –
powiedziała Ava. Mama zaśmiała się.
Ava, cukiereczku! Jak trening?
Jak w filmie Piraci z Karaibów, mamo. Złupiłem i spaliłem.
Popisywanie się na pierwszych zajęciach nie jest dobrym sposobem by zdobyć
przyjaciół. mama powiedziała to przyjaznym tonem, ale Ava wiedziała, że mały
przytyk jest skierowany bezpośrednio do niej. Dla Avy, szermierka zawsze zajmowała
pierwsze miejsce. Nie miała czasu dla przyjaciół, nie musiała. Jej matka się z tym nie
zgadzała.
Ava wzięła głęboki uspokajający oddech.
Jak szybko możesz po mnie przyjechać?
Cisza. Jej matka pracowała na całym etat i uczęszczała do szkoły wieczorowej,
ale aby płacić za szkolenie Avy w Akademii skróciła swój kurs do jednych zajęć tak by
mogła podjąć inną pracę jako menedżer nocnej zmiany w Donny. Nie osiąga się
poziomu olimpijskiego bez poświęcenia.
Możesz przyjechać podczas przerwy obiadowej. sprowokowała Ava.
Ava, nie mogę. Mam tylko trzydzieści minut przerwy na obiad. Możesz kogoś
poprosi o podwiezienie? Przełamałabyś pierwsze lody żeby poznać przyjaciół.
Jej palce zacisnęły się przez telefon. Jej matka nigdy nie zrezygnuje. Może
gdyby miała wymyślonego przyjaciela, jej matka by odpuściła.
Już poznałam przyjaciółkę Ava powiedziała.
Już? W głosie swojej mamy usłyszała wątpliwość.
Tak. Ma na imię Tammy, i mieszka w Copperstown. Jej rodzice sa
właścicielami Coppere Tea Kettle.
O! To, to miejsce z tymi wszystkimi wymyślnymi herbatami?
Tak. Sa fanami herbaty. Posłuchaj, Mamo, muszę iść. Ona mnie podrzuci. Do
widzenia. Ava wyłączyła telefon, i sprawdziła godzinę. Dziesięć minut do następnego
autobusu.
Wybiegła z szatni i prawie wpadł na grupę szermierczych nauczycieli, wliczając
w to Mr. Clipboard rozmawiającego z instruktorem karate. Wszyscy odskoczyli do
tyłu gdy ją dostrzegli , przerwali.
Przepraszam. Nie chciałam was przestraszyć powiedziała do ciszy. Żadnej
odpowiedzi. Ponieważ minęła ich, poczuła ogień na plecach od ich spojrzeń. To było
przyprawiające o gęsią skórkę. Jeśli facet od karate nie chce by ludzie zaglądali przez
okno, to powinien kupić zasłony. Gdy doszła do przystanku autobusowego, zrzuciła
swoją ciężką torbę na chodnik z ulga.
Okłamałaś swoja matkę powiedział mężczyzna za nią.
Odwróciła się. Facet karate stał pięć stóp od niej, spoglądając na nią z
oburzeniem.
Tammy nie jest jednym ze studentów Akademii.
Zapłonęła gniewem.
Ty zboczeńcu. Nie powinieneś pałętać się przy szatni dla dziewczyn.
A ty nie powinnaś przyjeżdżać tu sama jego skupione spojrzenie przekłuło
jej ciało jak ostrze miecza twój rodzaj zawsze jest zbyt pewny siebie powiedział.
Mój rodzaj? Szermierze? Strach obudził jej się w żołądku. Może to był jedna
z tych sytuacji, przed którymi ostrzegała ją matka.
Możesz rezygnować z zgadywanek. Wiem, czym jesteś.
Był niebezpiecznie stuknięty. Powinna krzyczeć albo powinna zadzwonić po
policję? Włożyła swoją rękę do kieszeni czarnej skórzanej kurtki. Złapała swój telefon,
rozglądając się po ulicy o pomoc. Nikogo.
Facet karate wyciągnął butelkę. W jednym płynnym ruchu, zerwał gwałtownie
nakrętkę i cisnął zawartość w jej twarz. Krzyknęła i chwyciła się za policzki. Kwas?
Wycierając oczy w panice, przygotowywała się na ból. Nic. Kilka kropel płynu
skapywało do jej ust. Woda?
Satysfakcjonujący uśmiech faceta karate przygasnął.
Dlaczego to zrobiłeś? zapytała się. Ava wytarła do sucha twarz w rękaw
swojej kurtki i zdjęła — teraz mokre — włosy blond z oczu.
Jesteś nie... Pomyślałem... Bełkotał i wydawać się wstrząśnięty. Ale jesteś
taka blada...
Ava zauważyła autobus.
Trzymaj się ode mnie z daleka ty czubku, albo następnym razem zadzwonię
po policję.
Autobus zapiszczał zatrzymując sie i drzwi otwierając się zasyczały. Złapała
swoją torbę, pobiegła sprintem po schodach i usiadła na miejscu za kierowcą.
Piorunując wzrokiem dziwaka, nie odprężyła się do czasu, gdy drzwi zamknęły się i
autobus odjechał. Ava bała się powrotu do Akademii. Wszystko przez tego dziwaka
karate. Ale to nie powstrzymała jej przed pójściem. O nie. Uwielbiała szermierkę i
Zgłoś jeśli naruszono regulamin