Oaks - Wąż i Lew.rtf

(11 KB) Pobierz

Wąż i Lew

Autor: Oaks

http://ladyoak.webpark.pl/story/long/liake/liake01.htm

http://www.yaoi.pl/teksty/viewstory.php?sid=380

 

 

Godric obudził się z miłym, dudniącym poszumem w głowie. Czując się rozkosznie. Takie zadowolenie przynosiła tylko satysfakcjonująca noc. Blondyn wtulił się w ramię drugiej osoby, mężczyzny najwyraźniej, i zamruczał ukontentowany. A, teraz dowiedzieć się, z kim tym razem wylądował w łóżku. Godric, któremu nieobce było budzenie się w nieznanych sobie miejscach z nieznajomymi ludźmi, otworzył oczy.

O cholera.

Mało powiedziane...

Cholera do n-tej potęgi.

Godric odetchnął lekko, myśląc, jak najlepiej wyślizgnąć się z objęć mężczyzny, nie budząc go przy okazji. Nie mając przy sobie różdżki, mógł salwować się tylko ucieczką. O, słodka Bogini.

Dlaczego?

Jestem w jednym łóżku z Salazarem. Salazarem Slytherninem. Nagim. Mój płaszcz leży na fotelu. Salazar mnie obejmuje. Słodka Bogini, proszę, wydostań mnie z tego, życie mi jeszcze miłe...

Godric powoli, zastygając przy każdym nierównym oddechu Salazara, zaczął się wyplątywać spomiędzy pościeli i ramion czarnowłosego czarodzieja.

Nie chodziło o to, że Salazar był brzydki, nie chodziło też o fakt, że Godric go nie lubił, gdyż było dokładnie na odwrót w obu przypadkach. Godricowi naprawdę nie przeszkadzało, że przespał się ze Slytherninem. Powyższa sytuacja stanowiła nawet jedną z fantazji Gryffindora. Znaczy - leżeć w ramionach Salazara, a nie mieć odstrzelony tyłek za pomocą szczególnie paskudnej klątwy, co miał w niedalekiej perspektywie.

O, Bogini, co myśmy pili?

Salazar był fanatykiem. Uważał, że czarodzieje, którzy wywodzili się z dwojga zwykłych ludzkich rodziców, nie zasługiwali na takie same prawa i przywileje, jak czarodzieje z pokolenia na pokolenie. Godric nie zgadzał się z nim, tak samo jak Rowena i Helga, ale, co czyniło sprawę o wiele gorszą, to właśnie Gryffindor, jako jedyny z czwórki, był 'Szlamą', jak elokwentnie ujął Slythernin. 'Brudną Krwią'. I, jeżeli nie otwarta wrogość, to przynajmniej nieukrywana niechęć definiowała stosunek Salazara do Godrica.

Bogini, proszę, niech się nie obudzi! Niech nic nie pamięta!

Godric wolał nie wyobrażać sobie, co Salazar zrobi, jeśli przypomni sobie wszystko, co zaszło. Zawłaszcza, że spędził noc z kimś, kogo koncepcji istnienia nienawidzi. Goric sam zarumienił się na wspomnienie kilku szczegółów.

Więc, było warto. Nawet, jeśli przyjdzie mu spędzić miesiąc pod postacią Śluzowego Pająka lub innego paskudztwa. Albo ukrywać się do końca życia. Albo...

Czarodziejowi udało wydostać się z łóżka nie budząc Salazara. Kilka razy niewiele brakowało, jak wtedy, gdy jeden z jego wielu warkoczyków spadł prosto na nos czarnowłosego. Na szczęście Slythernin jedynie się zmarszczył przez sen.

Teraz, Godric złapał czerwono-złoty płaszcz, i zamierzał znaleźć swoją różdżkę. Odwrócił się, napotykając zimne spojrzenie bardzo obudzonego Salazara.

- Umm... Cześć... Ładny ranek...?

- Godric,- zielonooki czarodziej warknął. Gryffindor nie zwlekał. Z głośnym piskiem, przyciskając płaszcz do ciała, wystrzelił za drzwi.

 

***

 

- Więc, powiedz mi może, o co chodzi?

Rowena skończyła opatrywać stopę Godrica, który zerkał na boki nerwowo.

- Ukrywam się przed Salazarem.

- Powiedzmy, że zignoruję fakt, iż siedzisz na mojej kanapie całkiem nagi sans twój niesławny płaszcz, zostawiłeś krwawe ślady na całej podłodze, biegałeś po korytarzach boso aż wbiegłeś w rozbite szkło, bez różdżki w dodatku... Co tym razem zrobiłeś, zmieniłeś mu kolor włosów czy wrzuciłeś pluskwy do wina?

- Um... nie byłoby w przybliżeniu nawet tak źle...

- Więc co?

- Widzisz, to trochę kłopotliwe... Mieliśmy... pojedynek na picie i... obudziłem się z nim w łóżku!

Rowena popatrzyła na Godrica z czymś pomiędzy podziwem a rozbawieniem wypisanym na twarzy.

- Jesteś martwy.

- Ach, proszę, powiedz mi coś, czego nie wiem. Możesz mnie odprowadzić?

- Muszę?

- Tak!

Ravenclaw westchnęła.

- Dobrze, prowadź, Nieustraszony Gryffindorze,- otworzyła drzwi, puszczając Godrica przodem, by usłyszeć przeszywający pisk przerażenia. Rowena chwilę rozważała zablokowanie wejścia, pewna kilku intrygujących klątw, gotowych wpaść do środka lada moment.

Salazar stał w korytarzu. Uniósł różdżkę, zdecydowanie ostro wycięte w jego rysach. Zmierzył twardym spojrzeniem Gryffindora.

- Wierzę, że to należy do ciebie,- upuścił różdżkę na ręce Godrica i odwrócił się, szeleszcząc szatami. Blondyn spojrzał niedowierzająco.

BACH!

Godric zemdlał. Rowena pokręciła głową.

- Czekajcie, niech Helga o wszystkim usłyszy...

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin