Tadeusz Żeleński-Boy
Nowoczesna Sztuka Chędożenia
Księga I
Wspieraj mnie Muzo, jak ongi przed laty Wspierałaś Fredrę, kiedy poematy Pisał o piczce, sławiąc jej przymioty, Radząc jak można zdobyć wieniec złoty Jebura! Muzo, śpiewaj mi jak Fredrze, Niech pieśń twa w mózg mój się wwierci i wedrze, Niechaj całego uchwyci mnie w sidła, Abym przez Fredrę rzucone prawidła, e Sztuki Obłapianiaś czy też Pizdolonyz, Nowoczesnymi mógł opiewać tony. Gdy zechcesz milczeć jak Fredro bez ciebie, Dam sobie radę i niech pies cię jebie. Czego ci życzył i on, gdyz jak głupie Cielę milczała... ergo mam cię w dupie I już ubierać w poetyckie pienia Tę Nowoczesną sztukę chędożenia Zaczynam oto... Panowie i panie! Niech wszyscy wiedzą o tym, że jebanie To nieprzebrana wiedza, że to sztuka Iluż to mężczyzn w chędożeniu szuka Jedynej tylko chwili, aby zmysły Móc zaspokoić, gdy zaś chuj obwisły Nie może więcej chędożyć, niestety, Do spierdolonej wstręt czuje kobiety. Ileż to kobiet, ach ileż, któż zliczy, Pragnąć dogodzić tylko swojej piczy, We własnych nawet myślach się nie przyzna, Że tylko chujem jest dla nich mężczyzna, Że cała radość w twardej, długiej pycie, A nikt nie myśli o tem, że współżycie Kobiet i mężczyzn, tej odwiecznej spółki Nie od jedynej zależy pierdułki, Że chodzi o to, aby on i ona, Czy kochankowie, czy też mąż i żona Zakuci w wieczne małżeństwa okowy Zawsze dla siebie mieli pociąg płciowy. Mężczyzno! Wiele zależy od ciebie, Gdy chuj twój mądrze i z perfidią jebie, Zawsze się cipka do niego przywiąże I choć przypadkiem przy tym zajdzie w ciążę, Jednak wspaniałych wciąż pomna chędożeń Nie będzie płakać: Ach, ze mną się ożeń! Jak czynią panny, gdy je rozprawiczy Głupi mężczyzna, lecz ci swojej piczy Użyczać będzie ciągle, bez ustanku, Choćby twą miała zostać utrzymanką! O! nie tak łatwo obchodzić się z piczą, Niełatwo zdobyć ją, choć zasadniczo Każdą poteczkę jednak można zdobyć. Tylko... znać trzeba przeróżne sposoby! Więc jeśli gust masz ku nietkniętej szparce Wsadzić kutasa młodej pensjonarce, By ją na fale życia popchnac szersze, Musisz na sztuki ją brać czy na wiersze, Lub jako malarz sławić wdzięki śliczne, Wmawiać, że ciałko ma fotogeniczne, Które do filmu, aż się całe prosi. Niechaj przy tańcu czuje, jak się wznosi Twój twardy kutas, gdy niby niechcąco Wasze kolana splotą się i trącą. Potem znów dużo o jej fotografii Mów, że nikt w świecie lepiej nie potrafi Oddać jej wdzięków wspaniałych na kliszy, Że takie ciałko nie mroków i ciszy, Lecz światła żąda i że bez zawodu Mogłaby zostać gwiazdą Hollywoodu; Gdyby swe światu ukazała piękno W podziwie wszystkie narody uklękną. Wtedy bądz pewny, żeś złamał jej serce, Wnet się u ciebie zjawi w kawalerce I po przedwstępnych słowach spyta skromnie Ach... co też sobie pan pomyśli o mnie? Wówczas już działać z tą skromną dziewczyną Może za ciebie... gramofon i wino. Do tanga śliczna muzyka ją skusi, Przy czym ci kutas twardo sterczeć musi Tak, aby czuła się jak pod sprężyną. Potem całusów parę, potem wino, Potem znów taniec, w którym cicho, skrycie Podrażnij trochę niechcąco jej cyce, To całą dłonią, to tylko palcami, Nóżkę jej ściśniesz między kolanami; Na dół prowadząc jej rączkę co w dłoni Wciąż dzierżysz, nagle przytkniesz chuja do niejI wtedy... nie rób nic już z tego sobie... Zapyta ona A fe! Cóż pan robi? I... trzymać będzie już kutasa w ręce, Lub skromnie spuści oczęta dziewczęce, I rączkę cofnie, by za moment mały Niby przypadkiem, znowuż dotknąć pały. Wtedy już możesz, odważnie i śmiało, Choć delikatnie, rozebrać tę małą Choć już nie możesz powstrzymać swej pyty, Co chwila wpadaj w szalone zachwyty I mów jej Gdyby Srokowski cię mała Zobaczył, zanim napisał Kult ciała, �KultByłby w wspanialsze słońce ubrał formy. Tymczasem zdejmij dziewczęce reformy I gdy ustami wśród drobnych utarczek Podrażnisz szyjkę jej świeżą i karczekZdejmij koszulkę! Gdy ją w całej krasie Nagości ujrzysz, pomyśl o kutasie! Szelki rozepnij nieznacznie, by spodnie Nie gniotły chuja, aby mógł wygodnie Przez otworzone jednym szybkim gestem Guziki, cipce zawołać: tu jestem. Wtedy najczulsze szepcąc zdania, Nie zostaw chwili do opamiętania Lecz całuj, całuj ją całą jak wściekły, By pocałunki paliły ją, piekły. Usta i oczy, okolice brzuszka Leciutko przy tym nadgryzaj jej uszka Bo są kobiety, co dla tej pieszczoty W ogień by poszły, w czasie tej roboty Pomnij byś twardą i sterczącą pałką Wciąż się katulał po jej nagim ciałku. Potem, gdy cała będzie już jak wrzątek, Ustami zbliżaj się do jej cycątek I tu zatrzymaj się długo. Dokoła Wędruj ustami, tak jak krąży pszczoła Dokoła kwiatu, zanim jej użyczy Kielich najsłodszej wspaniałej słodyczy. Wszędzie zatrzymuj się na moment krótki, Lecz gdy różowe wezmiesz w usta sutki Pomnij, że one właśnie są kielichem Dającym słodycz, więc w natchnieniu cichem Ssij je namiętnie i długo, czasami Najdelikatniej gryząc je zębami. Nie myśl, że wtedy w tej rozkosznej męce Mają bezczynnie spoczywać twe ręce. Jedną podtrzymuj całowane cyce, Mnij je i głaskaj, drugą poślij skrycie Tam gdzie figowy liść noszą aniołki. Wplataj palcami się między kędziorki, Które skrywają cipkę pensjonarki, I wskazującym palcem zwierzchu szparki Zacznij poruszać! Wtedy twa bogini Bez namawiania sama tak uczyni, Aby twój kutas znalazł się w jej ręku, Tarmosić zacznie nim silnie panienka, Więc bacz gdy czujesz, że sperma już goni Z jajec, byś wyrwał go wtedy z jej dłoni, I się nie spuścił przedwcześnie za chwilę Jej rączka sama wróci ku twej żyle. A teraz, kiedy przepyszne jebanie Masz zapewnione, gdy już czeka na nie Jej drżąca piczka... Tu się cała sztuka Zaczyna: Bo jeśli tytułu nieuka Nie pragniesz zyskać, a chcesz tę dziewczynę Nie raz chędożyć, kwadrans czy godzinę, Lecz chcesz by twoją została kochanką, Nie myśl tym razem jeszcze o... jej wianku. Choćby ci kutas wściekał się i palił, Głupiec na pannę cielskiem wnet się wali I już nie bacząc czy płacze, czy krzyczy Jego bogdanka, cipkę rozprawiczy. I cóż za korzyść? Gdy do wąskiej szpary Wejdzie od razu kutas dużej miary, Dziewczę nabierze wstrętu choćby z bólu Do dalszych pieszczot. Ci co tak pierdolą I z psychologią wcale się nie liczą, Niech pożegnają się z tą młodą piczą. Pójdzie już ona pod innego chuja, Co namiętności lepiej w niej rozbuja! Ty zaś gdyś mądry, wiedz o tym mój panie, Że skarbem kobiet bywa zaufanie. Kiedy dziewica ciebie się ni boi, Kiedy ci ufa, choć czuje, że stoi Kutas ci ciągle, kiedy wie tym samym, Żeś ni brutalem nie jest ani chamem, Że jej nie gwałcisz, chociażbyś mógł zgwałcić, Wtedyś ją zdobył naprawdę! Już kształcić Możesz ją dalej w miłości arkanach, Aż przewertujesz calutki almanach Kiedy po pierwszym seansie do domu Przyjdzie to dziewczę, ni hańby, ni sromu Nie będzie czuło, ni wstydu, ni żalu, Przeciwnie, myśli jej ciebie pochwalą, Jaki on grzeczny, rycerski, przymilny Ach, ileż w sobie on woli ma silnej, Że mnie nie zgwałcił, choć mu pyta stała, Ach gdybym była tak przedtem wiedziała, Że nie koniecznie mężczyzn bać się trzeba, I że nie każdy pragnie zaraz jebać, Byłabym przedtem już była u niego Ileż rozkoszy może być bez tego Rozprawiczania, jak je pospolicie Zowią mężczyzni... jak przykrym jest życie! Dumna więc z tego, że dotąd prawiczką Jeszcze została... i bawiąc się piczką, Zasypia pewna, że od niej zależy, Kiedy ci odda ją i śni, że dzierży Twego twardego kutasa w rączętach. Tymczasem ty już trzymasz ją w swych pętach, Bo po raz drugi już zupełnie śmiało Przyjdzie do ciebie, jakby rozumiało To samo przez się! Wtedy rozbieranie O wiele łatwiej już pójdzie, lecz dla niej Miej niespodziankę (zawsze coś nowego Lubią kobiety) więc się do gołego I ty też rozbierz! Tym razem już więcej Całuj jej cyce, mocniej i goręcej, A ułożywszy ja na miękkim łóżku, Chujem wciąż głaskaj ją po udach, brzuszku, Baw się jej jędrnym jedwabistym zadkiem, Niby nie widząc jak ona ukradkiem Przez palce pytę twoją podgląduje. Dla młodych dziewic zawsze bowiem chuje, O których każda mila myśli, czyta, To wielka nowość terra incognita. Tymczasem palce twoje jak klawisze Niechaj w grę nerwów przemieniają ciszę Jej dziewczęcego ciałka, niech po plecach Jeden przejeżdża, co strasznie podnieca, Drugi niech merda u cycątek sutka, A ten od pleców, co bawi tam krótko, Niechaj po udach dreszcz rozbudza słodki I powolutku zbliża się do potki, Która rozwarta trochę już w tym czasie, Mazy bez przerwy o twoim kutasie. Chuj niech wciąż szturcha jej rozwarte nózie, Usta miej wtedy wtłoczone w jej buzię I wiedz (bo nie wie o tym tylko ciołek), Że męski język to nie martwy kołek, Lecz wielki sztukmistrz, co wielkie usługi Niesie w miłości, to prawie chuj drugi, Jak drugą cipką są wargi niewieście, Więc niechaj język podniebienie pieści I pośród tego rozkosznego scherca Niech się jej w buzię wciąż wkręca i wwierca, Niechaj koniuszkiem swawolnie, poważnie Na przemian wargi w jej buzi podrażni. Kiedy się wbije zdaje się dzieweczce, Że to już kutas siedzi w jej poteczce. I coraz głębiej wbija się do szparki, Gdy zaś łaskocze wargi wtedy ciarki Przechodzą pannę na myśl przewspaniałą, Jaką by rozkosz miało młode ciało, Jaki by moment przeżyło szczęśliwy, Gdyby twój język szorstki i ruchliwy W taki sam sposób... ach tu aż dziewica Przestaje myśleć, ogniem palą lica. I znów się piczka troszeczkę rozchyli, W najdogodniejszej tej dla ciebie chwili Rozłóż jej nóżki i twardym kutasem Łaskotaj wargi jej cipki, a czasem Na chwilę tylko i to całkiem płytko Udaj, że wjeżdżać chcesz już w głąb swą pytką, Lecz wnet się cofnij, bo lepiej w gościnę Być zaproszonym, niż zdziwioną minę U gospodarza widzieć, co się wzburza Że nieproszony intruz wpadł jak burza! Najlepsza rozkosz, gdy się jej pomału Zażywa, więc też choć Ach, bierz mnie całąś, Usłyszawszy z ust jej, nie jeb tej poteczki. Lepiej się poświęć i spuść do chusteczki, ...
Co_Siek