Dołęga-Mostowicz o Znachorze.pdf

(144 KB) Pobierz
Microsoft Word - 4C56AA29-34A9-08B4D3.doc
TADEUSZ DOŁĘGA MOSTOWICZ Î
CHCIAŁBYM REŻYSEROWAĆ FILM Z GRETĄ GARBO
Tygodnik áKinoÑ, 1939
Film osnuty na tle świetnej powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza odnisł wielki sukces i stał się
tematem licznych rozmw. Zwrciliśmy się tedy do autora, aby zechciał podzielić się z
czytelnikami "Kina" swoją opinią o tym filmie.
- Przede wszystkim, czy jest Pan zadowolony z przerbki? - pytamy.
- I tak, i nie - mwi po namyśle Dołęga - Mostowicz - Zaraz to Panu wytłumaczę. Otż jak na
warunki polskie, film jest bezsprzecznie dobry, może najlepszy z dotychczasowych. Włożono weń
wiele pracy, nie szczędzono pieniędzy, dobrano trafną obsadę z fenomenalnym Junoszą i uroczą
Barszczewską na czele. Niestety wyobraźnia pisarza ma nienasycone wymagania. Wydaje mi się, że
każdy, nawet najlepszy amerykański film byłby pewnego typu zubożeniem powieści . Widzi pan, to
jest tak jak z obrazkami w książce: nigdy nie będą identyczne z naszymi wyobrażeniami o postaciach
powieściowych.
- Wynikało by z tego, że jest pan przeciwny filmowaniu powieści.
- Oczywiście, filmowaniu, przerabianiu na scenę itp. Wszystkie tego rodzaju transplantacje muszą
kuleć. Chociaż jeżeli chodzi o "Znachora rzecz się ma całkiem odmiennie.
- Pod jakim względem ?
- Jeden z krytykw literackich po przeczytaniu "Znachora" zarzucił mi w recenzji, że popadłem w
naśladowanie filmu. Ubawiłem się tym zarzutem tym serdeczniej, że był najzupełniej ...słuszny. Bo
historia powstania tej powieści zaczęła się właśnie od filmu. "Znachor" urodził się właśnie jako
scenariusz filmowy. Tak, panie. Pźniej dopiero przyszło mi na myśl dać mu formę powieściową. A
powieść została znowu przerobiona na scenariusz. Ciekawi pana może dlaczego rzecz ta
przechodziła tak dziwne metamorfozy? Nie umiem ich sobie wytłomaczyć? Tłomaczą się...mądrością
niektrych specw filmowych. Otż było tak. Scenariusz napisałem na zamwienie jednej z
warszawskich wytwrni. Zapewniam pana, że mam wiele krytycyzmu w stosunku do moich utworw.
Ale w tym wypadku wiedziałem, że scenariusz jest naprawdę dobry, że temat jest i ciekawy i
arcyfilmowy i aż drgający od napięcia dramatycznego. Nie na wiele jednak moje przeświadczenie
się zdało. Właściciele wytwrni mieli swego eksperta w osobie pewnego reżysera filmowego, a ten z
godną podziwu inteligencją i z rozbrajającym wyczuciem artystycznym orzekł, że "Znachor" nie
nadaje się do filmowania, bo... nie ma w nim dramatu! Usłyszawszy to nie wiedziałem, czy mam się
śmiać, czy płakać nad losami filmu polskiego, ktrego dramatem są tego rodzaju znawcy.
334991561.001.png
Mostowicz uśmiecha się ironicznie i machnąwszy ręką dodaje:
- W pł roku pźniej, gdy zacząłem druk "Znachora", zaraz po kilku odcinkach zwrciły się do mnie
trzy, czy cztery wytwrnie o prawa filmowania tej powieści.
- A czy brał pan udział w realizacji filmu?
- Nie. Nie mam na to czasu ani, jak sądzę, kwalifikacji.
- Nigdy nie miał pan ochoty reżyserowania?
Ochoty?... Może. Ale od ochoty nawet do zamiaru jest bardzo daleko. Nakręcanie filmu ma w swej
technice artystycznej coś wręcz przeciwnego do techniki artystycznej pisania powieści. Uważam, że
jeszcze i tej ostatniej nie zgłębiłem dostatecznie i że muszę pracować nad jej wydoskonaleniem u
siebie, jakże mgłbym wchodzić w dziedzinę bądź co bądź obcą mi, do innego departamentu Sztuki?
Zbyt na to kocham sztukę i zbyt szanuję siebie.
- A nie zamierza pan bardziej niż dotychczas zająć się filmem chociażby przez pisanie
scenariuszw?
- Owszem, ale wątpię, bym myślał w tym wypadku o filmach krajowych. Szczytem moich marzeń
byłoby stworzenie scenariusza dla pary najlepszych i największych artystw. Zgadnie pan, że mwię
o Grecie Garbo i o Gary Cooperze.
- I komu wwczas pragnąłby pan powierzyć reżyserię ?
- Oczywiście Rene Clairowi.
Mostowicz uśmiecha się beztrosko i wyciąga do mnie rękę na pożegnanie:
- Ale to tylko marzenia, drogi panie, a marzenia mają dlatego taki urok, że się nie spełniają.
334991561.002.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin