abcdef.doc

(49 KB) Pobierz

Standardowo ładnie się przywitaj. ;]

 

Standardowo? To chyba jakieś „Hej” jest standardowe. Ale może lepiej będzie „Siemka”? Albo „Witajcie”? Każde jest fatalne i w ogóle do mnie nie pasuje. Pff... Mol: człowiek-dylemat ;-P.

 

Cześć ^^

 

Czy uważasz się za osobę rozpoznawalną na Hogsmeade?

 

Ja?! Rozpoznawalna jestem dla tych, którym mówi cokolwiek mój nick. A komu coś może powiedzieć? Do mnie jeszcze żaden nick nie przemówił, więc nie wiem.

 

A tak poważnie – zdarzyło mi się dostać miłe PW, tudzież komentarz od nieznajomego, że czyta moje posty. Zawsze mi oczy wypadają na podłogę. Zresztą zęby wtedy też zbieram :D

 

Jak długo jesteś na Hogsmeade?

 

Jeszcze nie minął rok. Dopiero końcem września.

Ale nie znam daty. Teraz sprawdziłam ;p. Myślałam, prawdę powiedziawszy, że dłużej. Hm...

 

Lubisz czytać/pisać FF?

 

Lubię zarówno czytać, jak i pisać fan ficki. Ale nie mam wielkiego dorobku. Wciąż ciągnę wieloodcinkowiec na Hogsmeade. Z czytaniem jednak to już jest u mnie różnie. Jeśli kilka pierwszych akapitów zapowie mi dobre pióro, styl i generalnie są poprawnie napisane – to czytam. Jeśli już na początku czuję opór, ciężkość, masę podstawowych błędów, czy infantylność w opisach lub dialogach – rezygnuję. Nie mam w gruncie rzeczy nerwów do czegoś, co wymaga totalnej przeróbki, czy stworzenia wręcz wszystkiego od zera. Ale: jeśli już mam zrobić korektę, wytknę każdy przecinek. Chociaż wolę skupić się na wrażeniu po przeczytaniu FF, niż na błędach.

 

Co sądzisz na temat PH?

 

Cóż. Pomysł jest naprawdę przedni. Odświeża rzeczywistość na portalu, pojawiają się informacje na tematy związane przede wszystkim z nami, mugolami. A to interesuje bardziej stałych bywalców Hogsmeade, bo nie dotyczy Pottera. Spójrzmy prawdzie w oczy: miłość do niego jakby wywietrzała. Czas robi swoje, ludzie się starzeją. Ileż można, nie?

 

Czy zawarłaś jakieś znaczące znajomości na Hogsmeade? Jeśli tak, to z kim?

 

Znaczące? Zdefiniuj to.

Znajomości – i owszem, zawarłam. Nawet udało mi się doprowadzić do dwóch spotkań. Mam nadzieję, że na tym nie koniec.

Z kim? A to tu tak można? Tak... po nicku?

No głębsze… Takie na dłużej. Przyjaźń, może miłość… Ale też te zwykłe. Chodzi mi po prostu o osoby, z którymi coś cię łączy. I tak, można wymienić. ;d

 

Hm. Rzeczywiście znajdą się takie osoby, z którymi rozmawiam nie tylko o tym, „co słychać”, „jak leci” i „co nowego”. Lepiej na przykład poznałam wiórę, z którą bardzo wiórowato się gada, ale i też wiórzasto rozmawia [śmiech]. Lubię gadu-gadować z Dogmą, bo czuję wtedy przypływ adrenaliny: ona w końcu zjada niegrzecznych userów [znowu śmiech]. Tak na poważnie też sobie pogadamy o słoniach, życiu czy śmierci. Nawet przez telefon. Bywało, że poważnie rozmawiałam z Ballaczką, Pee(psyble) i sabiną, wcześniej znaną jako about. GG służy mi też do rozmów z Lady House, przodownikiem pracy na naszym portalu. A! No i oczywiście z malfoy_sam_segz, z którą udało mi się spotkać w Krakowie. Obecnie mam nadzieję, że i Milla, studiując (już) znajdzie dla mnie czas. To nie wszystko, oczywiście, ale wiadomo, jakąś granicę trzeba sobie wyznaczyć <hehe>.

... jak się mooll rozpisze... Ty mnie hamuj, jakby co, Guardiaktorze! : D

 

Ile razy przeczytałaś HP?

 

Już nie mam co robić, tylko odhaczać, który to już był raz? [kręci głową z uśmiechem] Dwa, to nie ulega wątpliwości. Z tym, że kolejne „razy”, to już w zależności od tomu.

 

To który tom najwięcej razy i mniej więcej ile razy?

 

Najwięcej razy chyba pierwszy i czwarty tom. Ale skrzydełek to sobie nie dam za to uciąć [;-P]. Strzelę, że z pięć razy pierwszy tom, bo te kolejne miałam pożyczane, a pierwszy miałam własny. Czwarty tom ze cztery razy, choć i tu pewności nie mam. Nie ukrywam, że było to już JAKIŚ CZAS temu.

 

Udzielasz się na innych forach/portalach? Jakich?

 

Tak. Chociaż ostatnio coś spadł u mnie zapał do nich. To głównie fora literackie, a nie tematyczne, jak Hogsmeade. I na nich już mam inny nick. Aha, kiedyś jeszcze używałam n-k, ale teraz to głównie FB (facebook), bo wszyscy się przerzucili, a ja mam dodatkowo sporo znajomych za granicą, więc się przydaje.

 

Czy czujesz się uzależniona od Hogsmeade?

 

A czy człowiek uzależniony przyzna się do takich myśli? Powiem nawet więcej – taki osobnik nie ma bladego pojęcia, że wpadł w nałóg! Stąd moja odpowiedź: Ależ skąd! Nad wszystkim panuję i mogę to rzucić, kiedy tylko zechcę!

 

Które wydarzenie na Hogsmeade utkwiło ci w pamięci?

 

I naprawdę muszę wybrać jedno? Nie wiem, czy mam takie JEDNO. Pamiętam konkurs na Walentynki na czacie – było wesoło. Mam jeszcze kilka takich świetnych, ale ich waga jest podobna. No i są w liczbie mnogiej, a miało być jedno.

 

To powiedz o tych pozostałych.

 

Pamiętam, jak na SB wywiązała się rozmowa o molu. Próbowano dociec, dlaczego akurat mol i czy aby na pewno nie rzucam się na wełniane ubrania. To było zabawne. Albo jak na czacie i równocześnie na SB buszowała szalona „waitin”. Udawała, że gonią ją dementorzy i tego typu halucynacje. Bojkot na czacie pamiętam do dziś. I zapewne nie tylko ja <mruga>

 

Gdzie mieszkasz? Wystarczy tylko część Polski.

 

Na południu, w Małopolsce. W miasteczku z oryginalną Karczmą Rzym.

 

Ile masz lat?

 

A od kiedy faceci tak bez pardonu pytają kobiety o wiek, panie... eee... redaktorze-Guardaktorze? :D

 

A tak niewinnie się zapytałem. ;]

 

Niewinnie, powiadasz? Z oczu patrzy Ci coś innego [ ;-P ]

 

Jak masz na imię?

 

Niby w dowodzie Katarzyna, ale Kasia dla znajomych.

 

Ulubiony gatunek muzyki? Wykonawca/zespół? Piosenka?

 

[stęknięcie] Zawsze mam problem, żeby takie pytanie ugryźć w miarę zwięzły sposób i nigdy mi się to nie udaje.

Ale próbujemy: klasyczny rock, z krwi i kości. Metal też. Ale piosenki z cyklu s-ka są w porządku. Nie krzywię się słuchając muzyki klasycznej. U mnie w domu słucha się jej dość dużo, dlatego też lubię posłuchać gotyku, czy muzyki filmowej, która rozwija wyobraźnię.

A zespół? Z tym jeszcze większy ambaras! Rozpiętość jest konkretna. Nie mam „najulubieńszego”. Zresztą u mnie „najlepsza piosenka” to często jak „piosenka tygodnia/miesiąca”, a potem przychodzi inna, która oczywiście wydaje się lepsza i tak to się kręci. Nie jest nudno.

 

Opisz swój wygląd.

 

Ech – polecam zaglądnąć tutaj, będzie szybciej : http://i4.photoblog.com/photos/51190-1273073250-3.jpg , http://i4.photoblog.com/photos/51190-1273073250-2.jpg

 

A jeśli już mam opisać, to w skrócie: 170 (ponoć to już oznacza „wysoka”), szatynka, niebieskie oczy, piegi, z którymi próbuję się pogodzić, karnacja – jasna. Co jeszcze? Waga – prawidłowa ;p

 

Dasz nam swoje zdjęcia?

 

Uprzedziłam Cię, ha ha ha ha! : D

 

Ale te zdjęcia można dać do PH?

 

A, niech stracę! [śmiech]

Teraz wszyscy zobaczą, kto kryje się za tym niepozornym nickiem [robi diabelską minę].

 

Masz jakąś pasję/hobby?

 

Pożeram książki. Wzrokiem, oczywiście. Śpiewam – to moja chyba największa pasja. A kto mnie już trochę kojarzy, to wie, że gorącym uczuciem też darzę historię, czego - jak zauważyłam - wielu nie rozumie. Wybaczam im wspaniałomyślnie ;)

 

Masz jakieś śpiewackie osiągnięcia?

 

Coś tam mam...

<rumieni się>

Od podstawówki zbieram jakieś tam bardziej lub mniej prestiżowe nagrody w konkursach poezji śpiewanej, festiwalach piosenki francuskiej itd. Ale najciekawsze zostawiłam na koniec:

Już nie chodzi o jakieś „wow”, ale o to, jaką to było dla mnie przygodą... Udało mi się nagrać wspólnie z dziewczynami (głównie skautkami i harcerkami) płytę w USA. Kalifornia okazała się dokładnie taka, jaką widziałam ją na filmach, już nie mówiąc o San Francisco. Do dziś utrzymuję kontakt z tymi ludźmi, bo w końcu jakie realne szanse na ich poznanie miałabym w Polsce?

A inną przygodą były dwie wizyty w telewizji. Pierwsze zderzenie było wyzwaniem: Szansa na Sukces, osławiony Wojciech Man i cała rzesza niepotrzebnych, paradujących (dla samego paradowania) „dżag” telewizyjnych, koszmarnie zmanierowanych. Udało mi się wtedy zdobyć wyróżnienie, śpiewając „Tolerancję” S. Soyki. Z tym zresztą też była dobra akcja, ale znów się rozpiszę...

A druga wizyta w TV, to już nagranie kilku piosenek Stinga. Obecnie grywam z zespołem, koncertujemy czasem w Krakowie, ale nie ma to nic wspólnego z zarobkiem. Muzycy są moimi dobrymi kumplami i robimy to dla przyjemności. Na tym w końcu polega pasja, nie?

 

Ulubiony/znienawidzony przedmiot szkolny.

 

Biologia. Od samej nazwy już mam mdłości. Ale miałabym kłopot w dotarciu, czy to na pewno kwestia przedmiotu, czy beznadziejnej kobiety, która wyżywała się na nas za swoje niepowodzenia życiowe.

A ulubiony? Historia. Ale nie zawsze tak było. Powiem inaczej: to w LO ją polubiłam. A przez wszystkie lata mojej edukacji na pierwszym miejscu był język polski. Uwielbiam czytać, pisać... nawet gramatyka jest w porządku.

 

Kim chcesz zostać w przyszłości?

 

Obiecaj, że się nie będziesz śmiać.

O-BIE-CAJ!

 

Niektórzy już wiedzą: nauczycielką historii. Najlepiej w szkole podstawowej. Nie umiem jednak ukryć jak wiele dałabym, żeby zarabiać, śpiewając. Jednak już wchodzimy w sferę marzeń, bo to chyba raczej nieosiągalne...

 

Jak to? Oczywiście też możesz i śpiewać i uczyć. ;d

 

Nie ma jak powiedzieć w domu: „Mamo! Moja nauczycielka od historii jutro ma koncert! Jedziemy?” [śmiech]

A tak serio: wydaje mi się to trudne do pogodzenia. Śpiew wymaga ciągłej pracy nad jakością dźwięku, kondycją krtani itp. Jakby nie patrzeć, to w końcu umiejętność nabyta. Czyli: nie idziesz do przodu, to oznacza, że się cofasz. To samo tyczy się każdej innej dziedziny. Ja jednak nie chcę zostawać w Krakowie po zakończeniu wszelkiej edukacji. A niestety to właśnie tam mam największe szanse coś osiągnąć pod kątem muzycznym. Trudno mi jeszcze decydować. Mam jeszcze czas, by obmyślić plan. Może zwędzę jakiś sprzęt, który umożliwi mi podróże w czasie, żebym mogła robić i jedno, i drugie? [śmiech]

 

Interesujesz się sportem? A może jakiś uprawiasz?

 

Na żywo, czy przed telewizorem?

Jedno i drugie. ;d

Na żywo kręcą mnie zupełnie inne sporty niż te, które śledzę czasem przed tak zwanym „telepudłem”. Ja mam zresztą takie etapy różniące się stopniem zainteresowania sportem. Bywa, że graniczy ono z ignorancją. Na tę chwilę mogę powiedzieć, że owszem. A uprawiać – uprawiam. W lecie to jakieś biegi, pływanie. W zimie - narty, łyżwy. Ale nic wyczynowo. Gra zespołowa też jest OK, choć mocno mi się przejadło przez te wszystkie lata na w-fie.

 

Dlaczego mooll?

 

A to długa historia...! Podwójne litery raczej nie odgrywają tu specjalnej roli. Miał być Mol.

              Zaczęło się w pierwszej LO. Kumpel, z którym wyjątkowo na jednej lekcji siedziałam, zaczepiał mnie. Ewidentnie mu się nudziło. Znalazł sobie w swetrze tycią dziurkę i tak do mnie:

-        Kaśka, z ciebie to oka spuścić nie można nawet na moment!

Odwracam się do niego zdziwiona.

-        Patrz – wskazał ledwie widoczną dziurkę palcem – WYRZARŁAŚ!

Zmrużył chytrze oczy.

-        Nie żywię się byle czym – odparowałam. - Zresztą: Czy ja mol jestem?!

   - Tak! - powiedział oskarżycielsko. - I masz te swoje... szczękoczułki i żuwaczki!

   - CO?! - I tyle generalnie miałam do powiedzenia w tej sprawie.

              Przez dłuższy czas nękana byłam przeróżnymi dowcipnymi tekstami. Często chłopcy urządzali dziwne akcje. Kiedyś oświadczyli na forum, że wśród uczniów czcigodnej klasy humanistycznej grasuje uzbrojony w szczękoczułki i żuwaczki Mol, niebezpieczny w środowisku naturalnych tkanin, jak wełna, czy bawełna i prosi się o szczególną ostrożność posiadaczy takowych. Całe wystąpienie poparte zostało rzekomymi doświadczeniami z niewyjaśnionym znikaniem rękawów, kołnierzyków czy nawet całych ubrań! A syndromem ostrzegawczym mogła być nawet mała dziurka! Któż by pomyślał, prawda? A jak się przyjęło! ^^

 

Edytor tekstu czy notesik i pióro?

 

A to zależy. Osobiście wolę pisać na papierze. Niestety teraz wszędzie wymagają wydruku komputerowego, więc człowiek się przyzwyczaja do edytorów...

 

Spodnie czy spódnica/sukienka?

 

I znów zależy jaka okazja. Jednak do całkiem niedawna wolałam eleganckie spodnie, niż spódnicę. Na co dzień zresztą też wolę spodnie: wygodniejsze, nie ograniczają jak spódnice, czy sukienki. Ostatnio jednak powoli się przełamuję.

 

Co sobie myślisz w piątek wieczorem?

 

Nareszcie nadszedł piątkowy wieczór. I weekend!” (Czytaj: „Może jakaś imprezka...?” ]:->)

 

Śpiewasz?

 

Jak wspomniałam. Szkoda się powtarzać. Mówią, że da się tego słuchać [ ;-) ]

 

Lubisz spacery?

 

O, tak. Kiedy umawiam się z przyjaciółką, a jest ładna pogoda, od razu bierzemy się na spacer. Trwa on wtedy z kilka dobrych godzin. Ale zdarzają mi się spacery na tak zwane przemyślenia. Człowiek musi umieć się odciąć od szaleńczego życia w poprzewracanej rzeczywistości, gdzie najgłośniej słychać tykanie pędzącego zegara, mimo iż hałasuje dosłownie całe otoczenie.

 

Kiedy się wzruszasz?

 

Właśnie wtedy, kiedy się nie spodziewam. Bywa, że kiedy czytam książkę, ale i tak nie umiem sprecyzować, jakie zazwyczaj momenty. To samo dotyczy filmów czy piosenek. Nie ma u mnie reguły. Ale jednak całkiem często mi się to zdarza.

 

A jak to jest u ciebie z prasą?

 

Czytuję. Ale nie jakoś namiętnie. W ciągu roku – krakowskie „metro”, bo darmowe, zawsze wcisną Ci do ręki, a przy okazji masz prasówkę z innych gazet.  Tych „kolorowych” nie czytam. Głupie to tak, że odmóżdża w sposób bezwzględny. Szkoda mi na to czasu. Chyba, że są to magazyny takie jak Focus, naukowe, wartościowe – to i owszem.

 

Twoja ulubiona pora roku to…

 

Pełnia lata; bujna, zielona wiosna i złota, jeszcze cieplutka jesień. To moje ulubione pory w roku. Jakbym miała wybrać jedną, to byłby kłopot. Z bólem zdecydowałabym chyba, że wiosna: ze słoneczkiem, pachnącą ziemią i powietrzem i młodą, soczystą zielenią...

 

Co sądzisz o problemie nastoletnich matek?

 

Jest, niewątpliwie. Nie wiem, jak można temu zapobiec. Niestety dotyka on coraz to większej liczby nastolatek. Przerażające. Dziewczynki, które na dobrą sprawę są dziećmi – maja swoje dzieci. Los rzuca ich na bardzo głęboką wodę. W końcu to od nich (choć same jeszcze się rozwijają) zależy, jakie będzie ich dziecko. Ta niedojrzałość w wymuszonym macierzyństwie krzywdzi całe otoczenie. A przede wszystkim to niewinne maleństwo...

 

Mazury czy Tatry?

 

No i znów dylemat! Każda z krain ma coś wyjątkowego. Wybór nie jest dla mnie oczywisty, ale nie piętrzmy problemów: Taty. Widoki nieziemskie, uczucie dotknięcia dachu świata i zdobycie jego szczytu. A sama wspinaczka, która hartuje ciało i ducha, pomaga się wyciszyć na ścieżce, która prowadzi przez las, kamienie, doliny... I pozwala się cieszyć czyściutkim powietrzem.

 

A jeszcze, co sądzisz o hogsmeadowskim TM?

 

Pomysł był strzałem w dziesiątkę! Hogsmeade znowu odżyło, czuć jakąś świeżość, ludzie zaczęli znów aktywnie brać udział w życiu portalu – same superlatywy! Poza tym TM nie ograniczył się tylko do tych 4 kandydatów, ale też zachęcił do współpracy innych userów. Kogo nie „kręci” taki ładny „kolorek”, osobny, niewidoczny dla innych pokój i poczucie wyjątkowości? Sprytne posunięcie. I – co najważniejsze – skuteczne. Zadania są naprawdę ciekawe i wymagające poświęcenia im czasu, wysilenia mózgownicy, kreatywności, prężności, mobilizacji i w ogóle wielu umiejętności.

 

No, to tyle na dzisiaj. Pożegnaj się ładnie. ;d

 

No, u mnie zrobiło się już „jutro”, bo mam godzinę 00:24 : ).

Cóż, to się żegnam.

Ale, jak ładnie, to może...

Jeśli wytrwaliście do końca, to dzięki. Na razie! : )

<zapuszcza silniczek i z łopotem skrzydełek odlatuje>

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin