Colin Forbes - Komórka.pdf

(1615 KB) Pobierz
(Microsoft Word - Colin Forbes - Kom\363rka)
Colin Forbes
Kamufla Ň
Przeło Ň ył: WŁADYSŁAW J. WOJCIECHOWSKI
AMBER
Tytuł oryginału: COYER STORY
Opracowanie graficzne: ADAM OLCHOWIK
Redaktor ANNA GROBICKA
Redaktor techniczny: JANUSZ FESTUR
Copyright © 1985 by Colin Forbes
For the Polish edition Copyright © 1991 by Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
ISBN 83-85079-73-4
Wydawnictwo Amber Sp. z o.o.
Warszawa 1991. Wydanie I Skład: Zakład Fototype w Milanówku Druk: Katowickie Zakłady
Graficzne
Marjory
Cz ħĻę I
Londyn: Adam Procane?
Prolog
— Nie masz jeszcze do Ļę ? — spytał Howard w ciemno Ļ ci prywatnego kina. — To jest
okropne, a ogl Ģ dasz ju Ň trzeci raz...
— B Ģ d Ņ tak dobry i zamknij si ħ . To jest moja Ň ona...
Newman siedział osłupiały, podczas gdy operator wy Ļ wietlał film ponownie. Twarz
Newmana pozbawiona była wyrazu. Patrzył na ekran jak zahipnotyzowany.
Człowiek trzymaj Ģ cy kamer ħ i filmuj Ģ cy cał Ģ scen ħ musiał by ę zawodowcem. Krótki film
rozpocz Ģ ł si ħ na nowo, wyra Ņ nie ukazuj Ģ c Alexis, która stoi w Ļ wietle ksi ħŇ yca na nie znanej
drodze. Gdy Ļ wiatła reflektorów samochodu o Ļ lepiły j Ģ , podniosła r ħ k ħ . Za ni Ģ w tle rysował
si ħ tajemniczy zamek. Jad Ģ cy szybko pojazd najpierw uderzył w ni Ģ , podrzucaj Ģ c jej
cudowne, szczupłe ciało jak szmacian Ģ lalk ħ , a potem po niej przejechał.
Mi ħĻ nie brzucha Newmana napr ħŇ yły si ħ . Poczuł, jak koła mia Ň d ŇĢ jej bezwładne ciało
łami Ģ c ko Ļ ci, gruchocz Ģ c czaszk ħ . Samochód zatrzymał si ħ gwałtownie. Na drodze za nim
le Ň ała nieruchomo Alexis. Newmanowi wydawało si ħ , Ň e usłyszał, jak kierowca wrzuca
wsteczny bieg, chocia Ň film nie miał Ļ cie Ň ki d Ņ wi ħ kowej — słycha ę było tylko odgłos
przewijania szpuli w kabinie projekcyjnej. Jego papieros zgasł, zgnieciony w palcach.
Newman przeniósł wzrok z poskr ħ canego ciała na stercz Ģ cy wysoko zamek, na ciemne
kontury przypominaj Ģ ce ilustracje do ba Ļ ni Hansa Andersena. Zacz ħ ło si ħ od nowa.
Samochód ruszył ostro do tyłu. Kierowca nie zmienił pozycji kierownicy ani o cal. Przejechał
po le ŇĢ cym na drodze ciele. Newman znów usłyszał trzask łamanych ko Ļ ci. W tym momencie
jej pi ħ kna
twarz była ju Ň z pewno Ļ ci Ģ zgnieciona na miazg ħ . Auto zatrzymało si ħ kilka jardów od Alexis
i jeszcze raz ruszyło.
Film zadr Ň ał. ĺ wiatła zata ı czyły Newmanowi przed oczami. Pusty, biały ekran. Newman
wstał, przesun Ģ ł si ħ do przej Ļ cia i wyszedł z małej, przyprawiaj Ģ cej o klaustrofobi ħ sali
kinowej. Howard ruszył szybko za nim, w foyer złapał go za r ħ k ħ . Newman strz Ģ sn Ģ ł jego
dło ı , jakby ludzkie dotkni ħ cie było mu przykre.
— Czy to twoja Ň ona? — spytał Howard.
— Powiedziałem ci przecie Ň . To była Alexis.
Mówił ju Ň o niej w czasie przeszłym. Ruszył ponurym korytarzem jak robot, patrz Ģ c prosto
przed siebie. Noga za nog Ģ . Lewa, prawa, lewa.
— Tak mi przykro — zacz Ģ ł znowu Howard. — Czy ona wpadła na trop jakiej Ļ grubszej
sprawy?
— Powiedziałem, Ň eby Ļ si ħ zamkn Ģ ł. Rozpoznałem j Ģ , to wszystko.
— Szpul ħ wysłano w kasecie. Z poczty, bardzo blisko twojego mieszkania. Kod pocztowy
SW5...
Newman szedł dalej. Zgaszonego papierosa trzymał nadal w r ħ ku. Zgaszonego jak Alexis.
Jego twarz nie zdradzała Ň adnych uczu ę . Stawiał długie kroki. Howard musiał si ħ spieszy ę ,
Ň eby za nim nad ĢŇ y ę .
Spróbował z innej strony:
— Doł Ģ czona była krótka wiadomo Ļę napisana niewprawnymi drukowanymi literami:
Powiedz innym, Ň eby trzymali si ħ z daleka od Procane'a. To była... — Howard zawahał si ħ .
Newman zaczynał go przera Ň a ę . — S Ģ dzimy, Ň e to była pogró Ň ka. Chod Ņ i usi Ģ d Ņ na chwil ħ
w moim biurze. Napijesz si ħ kawy. A mo Ň e co Ļ mocniejszego? Paru naszych ludzi obejrzało
to, próbuj Ģ c zidentyfikowa ę kraj. Ten zamek...
— Gdzie Ļ go ju Ň widziałem — powiedział tym samym oboj ħ tnym tonem Newman.
— Gdzie?
Howard zdał sobie spraw ħ , Ň e zadał to pytanie zbyt szybko. Newman wła Ļ nie miał zamiar
wyj Ļę frontowymi drzwiami. Odpowiedział nie zatrzymuj Ģ c si ħ :
— Na zdj ħ ciu. Nie wiem gdzie. Czy t Ģ spraw Ģ zajmie si ħ Tweed? I kim jest Procane?
— Nie mamy zielonego poj ħ cia.
— W porz Ģ dku, mo Ň esz mi łga ę .
Newman zarejestrował krótk Ģ pauz ħ przed odpowiedzi Ģ Howarda.
10
Doszedł do portierni, stra Ň nik ubrany po cywilnemu podniósł si ħ zza biurka, by poprosi ę o
przepustk ħ . Howard pokr ħ cił głow Ģ i stra Ň nik usiadł z powrotem, podczas gdy Newman
otworzył drzwi i nie ogl Ģ daj Ģ c si ħ , bez słowa, zszedł schodami na Park Crescent.
To było pierwsze wydarzenie, które w roku 1984 rozp ħ tało wielkie polowanie na człowieka
— z powodu wyborów prezydenckich w USA, wyznaczonych na 7 listopada. O godzinie
siódmej tego chłodnego ranka — zanim temperatura zacz ħ ła gwałtownie rosn Ģę do
niewiarygodnego upału trwaj Ģ cego ju Ň dwa miesi Ģ ce — Newman pojechał taksówk Ģ z
powrotem do domu. Był czwartek, 30 sierpnia.
Rozdział l
Drugie wydarzenie miało miejsce dwadzie Ļ cia minut pó Ņ niej i było czystym przypadkiem.
Siedz Ģ c w taksówce, która zbli Ň ała si ħ do jego mieszkania na Beresforde Road w
południowym Kensington, Newman stwierdził, Ň e sam nie jest w stanie przygotowa ę sobie
Ļ niadania.
Poprosił kierowc ħ , by zatrzymał si ħ przy ogrodzie otaczaj Ģ cym ko Ļ ciół Ļ w. Marka.
Wysiadaj Ģ c zapłacił za przejazd i zacz Ģ ł i Ļę w kierunku zachodnim, w stron ħ hotelu Forum,
przez co nie zauwa Ň ył niebieskiej cortiny, zaparkowanej wbrew przepisom naprzeciwko
wej Ļ cia do budynku, w którym mieszkał — Chasemore House. Na przednich fotelach auta
siedzieli dwaj m ħŇ czy Ņ ni. Pó Ņ niej pewien Ļ wiadek powiedział policji, Ň e byli ubrani w ciemne
garnitury, lecz nie potrafił opisa ę ich dokładniej.
Newman spotkał natomiast listonosza stoj Ģ cego na chodniku i przegl Ģ daj Ģ cego plik listów do
dor ħ czenia. Listonosz podniósł wzrok i u Ļ miechn Ģ ł si ħ .
— Dzie ı dobry, panie Newman. Kolejny cudowny dzie ı . My Ļ li pan, Ň e ten upał potrwa a Ň do
Bo Ň ego Narodzenia?
— Przy odrobinie szcz ħĻ cia...
Newman odpowiedział automatycznie, tym samym monotonnym głosem, który tak bardzo
denerwował Howarda. Listonosz wyci Ģ gn Ģ ł trzy koperty i znowu spojrzał na Newmana. Miał
przed sob Ģ dobrze zbudowanego, czterdziestoletniego m ħŇ czyzn ħ , starannie ogolonego, o
g ħ stych piaskowych włosach, którego twarz była zwykle wesoła, jakby prawie wszystko w
swoim Ň yciu uwa Ň ał za zabawne. Zawzi ħ ta twarz, jak Ģ listonosz ujrzał tego ranka, była jak z
kamienia.
12
— Dzisiaj mam dla pana trzy — oznajmił listonosz. — Tylko jeden zagraniczny. W
interesach chyba spokój.
— Dzi ħ kuj ħ . — Newman zignorował aluzj ħ do swego zawodu korespondenta zagranicznego i
ruszył w kierunku hotelu Forum, szesnastopi ħ trowej betonowej wie Ň y, góruj Ģ cej nad t Ģ
cz ħĻ ci Ģ Londynu. Dwa rachunki w zwyczajnych br Ģ zowych kopertach. Ale kiedy zerkn Ģ ł na
trzeci Ģ , zatrzymał si ħ .
Poznał to wydłu Ň one, niewyra Ņ ne pismo i... po plecach przebiegł mu zimny dreszcz. To od
Alexis. List od Alexis, która ju Ň nie Ň yje. Na niebieskiej naklejce, w po Ļ piechu krzywo
przyklejonej, wydrukowano słowa: Par Avion, Lentoposti, Flygpost. Po francusku, fi ı sku i
szwedzku. Stempel pocztowy był czytelny. W czerwonym kółku Helsinki, potem 25.8.84, a
dalej Helsingsfors, szwedzka nazwa Helsinek.
Doznał dziwnego uczucia. Dzisiaj jest czwartek. Alexis Ň yła jeszcze ostatniej soboty, kiedy to
nadała ten list. Bogate do Ļ wiadczenie korespondenta zagranicznego spowodowało, Ň e jego
umysł zacz Ģ ł pracowa ę pomimo odr ħ twienia.
Puszka z tym okropnym filmem wy Ļ wietlonym mu przez Howarda mogła by ę przywieziona
do Brytanii i wysłana z miejscowej poczty przez kogo Ļ , kto przyleciał na Heathrow z
Helsinek. To wszystko wydarzyło si ħ w ci Ģ gu ostatnich czterech, pi ħ ciu dni.
Wkroczył do Forum jak automat, z nienaruszon Ģ kopert Ģ w kieszeni. Wszedł po schodach do
kawiarni, zamówił kaw ħ z grzank Ģ i usiadł przy stoliku, z daleka od innych go Ļ ci. Wypił dwie
fili Ň anki czarnej kawy, przygl Ģ daj Ģ c si ħ kopercie, na której w lewym górnym rogu były
równie Ň wydrukowane granatowymi literami nazwa i adres hotelu.
Hotelli Kalastajatorppa, Kalastajatorpantie l, 00330 Helsinki 33. Kiedy Ļ był słu Ň bowo w
Helsinkach, lecz mieszkał w Marski, w samym centrum miasta. Nigdy nie słyszał o hotelu z
tak skomplikowan Ģ nazw Ģ . Pieczołowicie posmarował masłem grzank ħ , nało Ň ył marmolady i
zmusił si ħ do jedzenia.
Otworzył kopert ħ , znalazł w niej jeden arkusz papieru z nazw Ģ tego samego hotelu w
nagłówku. Swymi niebieskimi oczyma przebiegł krótk Ģ tre Ļę , nakre Ļ lon Ģ Ļ miałym pismem,
które zawsze przypominało mu morskie fale. Za pierwszym razem nie zrozumiał tre Ļ ci.
Zaczai czyta ę drugi raz.
13
Kochany Bobie. Cholernie si ħ spiesz ħ , by złapa ę statek — odpływa o 10.30. Adama Procane'a
trzeba powstrzyma ę . Stawiam na archipelag. Teraz wychodz ħ . List wy Ļ l ħ po drodze do portu.
Alexis.
Samo Alexis. Nie: Całuj ħ ci ħ , Alexis. A zatem nic si ħ nie zmieniło, nawet na samym ko ı cu.
Ich rozstanie okazało si ħ zdecydowane i trwałe. To była wiadomo Ļę profesjonalna, ale
przynajmniej Alexis wypowiedziała pod jego adresem jeden, ko ı cowy gorzki komplement.
Bez wzgl ħ du na to, jak wa Ň n Ģ spraw Ģ zajmowała si ħ dla Le Monde, wierzyła, Ň e to on jest
człowiekiem, który potrafi poci Ģ gn Ģę t ħ spraw ħ , gdyby zdarzyło si ħ najgorsze. I stało si ħ
najgorsze.
Procane.
Howard wspomniał o Procanie, potem nieprzekonuj Ģ co zaprzeczył temu, Ň e cokolwiek o nim
wie. Newman znowu nalał sobie kawy i zapalił papierosa, zastanawiaj Ģ c si ħ nad tym, co ma.
Cholernie mało.
Adam Procane, kimkolwiek jest. Statek odpływaj Ģ cy nie wiadomo sk Ģ d —
najprawdopodobniej z portu w Helsinkach — o godzinie 10.30. To znaczy rano. Gdyby
Alexis miała na my Ļ li wieczór, napisałaby 22.30. I dok Ģ d odpływał ten statek? Chyba nie do
Leningradu? Newman pokładał nadziej ħ w Bogu.
Archipelag. Który? Jest szwedzki, ci Ģ gn Ģ cy si ħ od Sztokholmu do archipelagu Abo — lub
Turku, jak nazywaj Ģ go Finowie. Ten zajmuje drugie miejsce na Ļ wiecie pod wzgl ħ dem
wielko Ļ ci — labirynt wysp i wysepek, z których wiele to zaledwie skały wystaj Ģ ce nad
powierzchni ħ morza. Dlaczego archipelag miał by ę tak wa Ň ny? I o którym z nich my Ļ lała?
Poza tym miał jeszcze dwie rzeczy. Nazw ħ hotelu w Helsinkach, w którym musiała zatrzyma ę
si ħ Alexis. I ten tajemniczy zamek w tle filmu utrwalaj Ģ cego chwil ħ , gdy została
pogruchotana przez tamtego sukinsyna kierowc ħ . Powinien sobie przypomnie ę — gdzie
widział t ħ bardzo dziwn Ģ budowl ħ wznosz Ģ c Ģ si ħ ponad otaczaj Ģ ce j Ģ miasto.
Zapłacił rachunek i poszedł do swego mieszkania. Była 8.30 i w Londynie panował ruch
charakterystyczny dla kolejnego Ň mudnego i pracowitego dnia. Nieliczni przechodnie z
po Ļ piechem szli chodnikami. Pierwszym ostrze Ň eniem był wóz policyjny z niebieskimi
Ļ wiatłami na dachu, zaparkowany przed Chasemore House.
14
Tweeda opanowało rzadkie uczucie zimnej furii. Howard pó Ņ no przyjechał do kwatery SIS
(Secret Inteligence Servi-ce) — tajnej słu Ň by wywiadowczej — i dopiero co opowiedział o
wcze Ļ niejszej wizycie Newmana. Tweed, za Ň ywny m ħŇ czyzna w Ļ rednim wieku, stał za
biurkiem w swoim gabinecie na pierwszym pi ħ trze, z oknem wychodz Ģ cym na Park Crescent.
Byli w pokoju sami.
— Uwa Ň ałem, Ň e ma prawo obejrze ę ten film — powiedział Howard do swego zast ħ pcy. — A
przy okazji przypominam, Ň e Alexis była jego Ň on Ģ — dodał z nut Ģ sarkazmu.
Tweed zdj Ģ ł okulary w rogowej oprawie i zacz Ģ ł przeciera ę szkła chusteczk Ģ . Spojrzał na
Howarda — sze Ļę stóp wzrostu, jak zwykle nienagannie ubrany w ciemnogranatowy garnitur
Chester Barrie. Howarda, m ħŇ czyzn ħ o gładkiej i dokładnie wygolonej twarzy, spojrzenie to
rozdra Ň niło — zabrz Ģ kał drobniakami w kieszeni spodni. Tweed, zanim odpowiedział,
ostro Ň nie nało Ň ył okulary. Z kieszeni pogniecionej marynarki wyj Ģ ł kopert ħ i poło Ň ył j Ģ na
biurku.
— Wiem, Ň e Alexis była jego Ň on Ģ — zacz Ģ ł — i wła Ļ nie dlatego uwa Ň am sfilmowanie tej
sceny za akt najwi ħ kszej brutalno Ļ ci wobec niego.
— Ja tutaj podejmuj ħ decyzje — powiedział twardo Howard.
— Ale nie w sprawie Procane'a. — Tweed poprawił go swym zwykłym, uprzejmym głosem.
— Wczesnym rankiem zostałem wezwany na spotkanie z pani Ģ premier. Lepiej przeczytaj list
znajduj Ģ cy si ħ w tej kopercie.
— Mam nadziej ħ , Ň e to nie jest kolejna cholerna dyrektywa, daj Ģ ca ci pełne prawo do
działania — wysapał Howard.
Wyszarpn Ģ ł z koperty zło Ň ony arkusz, przeczytał szybko i rzucił Tweedowi.
— To ju Ň drugi raz. Wnios ħ protest.
— Znasz procedur ħ .
W głosie Tweeda zabrzmiała nuta oboj ħ tno Ļ ci, co spowodowało, Ň e Howard przyjrzał mu si ħ
uwa Ň niej. Zadban Ģ dłoni Ģ przeczesał włosy, w których pojawiała si ħ ju Ň siwizna. Nast ħ pnie
podszedł obejrze ę map ħ powieszon Ģ przez sekretark ħ Tweeda, Monik ħ , nieco wcze Ļ niej tego
samego ranka. Mapa przedstawiała Skandynawi ħ od zachodniego wybrze Ň a Danii po
sowieck Ģ granic ħ z Finlandi Ģ na wschodzie.
— A to po co? — zapytał.
— Prawdopodobnie tutaj znajduje si ħ miejsce bitwy.
15
— Miejsce bitwy?
Howard odwrócił si ħ na pi ħ cie, wepchn Ģ ł do kieszeni marynarki praw Ģ dło ı z odstaj Ģ cym
kciukiem w charakterystycznym dla siebie ge Ļ cie. Tweed znowu go zaskoczył: bardzo rzadko
stosował tak dramatyczn Ģ frazeologi ħ . Tweed, ci Ģ gle stoj Ģ c, zło Ň ył dłonie na brzuchu i czekał.
Wła Ļ nie ten moment wybrała na w Ļ lizgni ħ cie si ħ do gabinetu Monika, kobieta o długich
br Ģ zowych włosach i bystrych oczach. Zaczekała, a Ň Tweed skinie głow Ģ na znak, Ň e
wszystko jest w porz Ģ dku, a potem usiadła skromnie przy własnym biurku.
— Z pogłosek, które zaczynaj Ģ dociera ę z Europy — wyja Ļ niał Tweed — wynika, Ň e ten
Amerykanin, Adam Procane, mo Ň e przej Ļę przez Skandynawi ħ ...
— A kim, do diabła, jest ten Procane?
— Nie mam poj ħ cia. Plotka głosi, Ň e to kto Ļ wysoko postawiony w ameryka ı skim wydziale
bezpiecze ı stwa, kto Ļ , kto zamierza przej Ļę do Rosji. Czy mo Ň esz sobie wyobrazi ę , co by si ħ
działo w Stanach Zjednoczonych, gdyby ktokolwiek wi ħ kszy od Kima Philby'ego przyjechał
do Moskwy, zwłaszcza Ň e 7 listopada Reagan ponownie kandyduje w wyborach?
— O, mój Bo Ň e! — Howard osun Ģ ł si ħ na jedyny w tym pomieszczeniu skórzany fotel,
którego Tweed u Ň ywał, gdy chciał, by go Ļę rozlu Ņ nił si ħ i zapomniał, Ň e powinien mie ę si ħ na
baczno Ļ ci. — Podejrzewałem co Ļ w tym stylu, ale nie miałem zielonego poj ħ cia, i Ň chodzi o
jak ĢĻ grub Ģ ryb ħ .
— Wielko Ļ ci rekina.
Tweed znów nie wyra Ň ał si ħ w charakterystyczny dla siebie sposób. Monika była zaskoczona
i podniosła wzrok, by mu si ħ przyjrze ę . Na jego twarzy nie było Ň adnego uczucia, wi ħ c
dziewczyna domy Ļ lała si ħ , Ň e szef chce. aby Howard opu Ļ cił ich biuro.
— Dlaczego Skandynawia? — spytał Howard.
— To najłatwiejszy sposób przej Ļ cia do Rosji. Jest mało prawdopodobne, Ň e Procane poka Ň e
si ħ w Berlinie na Checkpoint Charlie. A teraz chciałbym si ħ dowiedzie ę , dlaczego naprawd ħ
pokazałe Ļ film temu biedakowi Newmanowi.
— Całkiem przypadkowo wymieniłem nazwisko Adama Procane'a, po tym, gdy obejrzał
film...
Tweed zamrugał ze zdenerwowania.
— Pozwoliłe Ļ mu zwia ę , maj Ģ c nadziej ħ , Ň e dzi ħ ki du Ň emu do-
16
Ļ wiadczeniu korespondenta zagranicznego doprowadzi ci ħ do Proca-ne'a. Tak było, co nie?
— Mieliby Ļ my si ħ czym pochwali ę — Howard wykonał gest rezygnacji — gdyby Ļ my ocalili
Amerykanom ich własn Ģ skór ħ . Bóg jeden wie, Ň e musimy dba ę o zaufanie — i wiarygodno Ļę
— w Waszyngtonie.
— A jak miałe Ļ zamiar tego dokona ę — chwilowo zapomnijmy o paskudnym aspekcie twego
czynu?
Zgłoś jeśli naruszono regulamin