Colin Forbes - Burza krwi.pdf

(1238 KB) Pobierz
Microsoft Word - Colin Forbes - Burza krwi
COLIN
FORBES
Burza krwi
709836186.002.png
Prolog
weed jadł znakomit Ģ sol ħ z Dover w towarzystwie bardzo pi ħ knej i
bardzo przestraszonej kobiety. Przygl Ģ dał si ħ jej przez szeroko Ļę
stolika. Miała g ħ ste jasne włosy opadaj Ģ ce na odsłoni ħ te ramiona.
Pi ħ kno jej ciała podkre Ļ lała droga, obcisła fioletowa suknia. Uniósł w gór ħ
kieliszek wina, ale nie przyło Ň ył go do ust.
- Wydaje mi si ħ pani osob Ģ bardzo potrzebuj Ģ c Ģ opieki - zarzucił haczyk.
- Martwi pani Ģ co Ļ ... czy mo Ň e kto Ļ ? Bob Newman sugerował, Ň e nalegała
pani na spotkanie, by poprosi ę mnie o rad ħ .
- Jest pan zast ħ pc Ģ dyrektora SIS, był pan jednym z najsłynniejszych
detektywów starego Scotland Yardu. Oczywi Ļ cie, Ň e chc ħ pana prosi ę o rad ħ .
Niepokoi mnie uwaga, jak Ģ zwrócił na mnie bardzo pot ħŇ ny człowiek.
- Nazwisko tego człowieka?
- Mam wra Ň enie, Ň e nie powinnam go jeszcze ujawnia ę . Mog ħ si ħ myli ę .
- Do niczego nas to nie prowadzi.
Tweed rozejrzał si ħ po Mungano's, najmodniejszej restauracji Londynu.
Sala o Ļ mioboczna, z oknami wychodz Ģ cymi na Tamiz ħ , była niemal pełna.
Zamówił dyskretny stolik i teraz siedzieli w rogu, z dala od szmeru głosów i
brz ħ ku kieliszków.
Restauracja Mungano's, nosz Ģ ca nazwisko wła Ļ ciciela, została otwarta
zaledwie pi ħę miesi ħ cy temu, a ju Ň trzeba było by ę osob Ģ znan Ģ , by dosta ę
stolik... albo zarezerwowa ę go kilka tygodni wcze Ļ niej. Przewa Ň ali kelnerzy,
cho ę ostatnio Mungano zatrudnił kilka kelnerek, które oczywi Ļ cie pracowały
w wieczorowych sukniach. O fartuszkach nikt tu nigdy nie słyszał.
- Musz ħ przemy Ļ le ę kilka spraw - wyja Ļ niła Viola. - Mam nadziej ħ , Ň e nie
uzna pan spotkania ze mn Ģ za marnowanie czasu.
- Sk Ģ d Ň e znowu, skoro miałem przyjemno Ļę zje Ļę kolacj ħ w towarzystwie
kogo Ļ tak niezwykle atrakcyjnego jak pani.
Tweed u Ļ miechn Ģ ł si ħ , pochylił kieliszek w jej stron ħ , wypił wino. Poprzez
szklank ħ obserwował siedz Ģ c Ģ naprzeciw niego kobiet ħ .
T
709836186.003.png
Zaledwie czterdziestoletnia Viola była klasyczn Ģ pi ħ kno Ļ ci Ģ . Miała jasne
brwi, pi ħ kne niebieskie oczy, prosty rzymski nos, zmysłowe usta i mocno
zarysowany podbródek. Mówiła mi ħ kkim, lecz przekonuj Ģ cym głosem.
Przypomniał sobie, jak doszło do spotkania. Wszystko zacz ħ ło si ħ dzi Ļ rano,
w kwaterze głównej SIS mieszcz Ģ cej si ħ na pierwszym pi ħ trze starego
budynku przy Park Crescent.
- Musz ħ ci ħ prosi ę o przysług ħ - powiedział Bob Newman, jeden z
najwa Ň niejszych członków zespołu SIS, gdy tylko Tweed zasiadł za biurkiem.
- Niech to b ħ dzie co Ļ wartego uwagi.
- Kto Ļ , kogo znam, cho ę prawd ħ mówi Ģ c niezbyt dobrze, ma jakie Ļ
informacje dotycz Ģ ce Konspiracji. Chodzi oViol ħ Vander-Brow-ne. Mo Ň e o
niej słyszałe Ļ ?
- Nie słyszałem.
- Doskonale wykształcona, Roedean i w ogóle. Nie jest jednak przeci ħ tn Ģ
kobiet Ģ z wy Ň szych sfer. Potrafi rozmawia ę nie tylko o modzie i najnowszym
kochanku.
Konspiracja! To jedno słowo opisywało najwi ħ kszy kryzys, z jakim
Tweed miał do czynienia. Trzej młodzi podsekretarze stanu stworzyli plan
poł Ģ czenia SIS, MI5, policji i Stra Ň y Przybrze Ň nej w jedn Ģ słu Ň b ħ
bezpiecze ı stwa, nazwan Ģ Słu Ň b Ģ Bezpiecze ı stwa Pa ı stwowego.
Na my Ļ l o tej instytucji Tweedowi ciarki chodziły po skórze. Ju Ň zd ĢŇ
dobitnie da ę do zrozumienia, Ň e sprzeciwia si ħ całym sercem. Gdyby ten plan
zrealizowano, Wielka Brytania uczyniłaby wielki krok w kierunku pa ı stwa
policyjnego.
- A sk Ģ d si ħ w tym wzi ħ ła ViolaVander-Browne? - spytał ostro.
- Jak rozumiem, zna kogo Ļ z Konspiracji. Nie wiem kogo. Chce z tob Ģ
pogada ę . Nic z niej nie wyci Ģ gn Ģ łem. B ħ dzie rozmawiała tylko z szefem.
Czyli z tob Ģ .
- Nie jestem pewien, czy to dobry pomysł. - Tweed wzruszył ramionami.
- Jest moj Ģ znajom Ģ - zaprotestował bez przekonania Newman.
- Tak teraz nazywasz swoje dziewczyny? - zakpiła Paula Grey, siedz Ģ ca w
k Ģ cie pokoju przy komputerze. Atrakcyjna brunetka była pierwsz Ģ asystentk Ģ
Tweeda i wa Ň nym członkiem zespołu SIS. Tweed podziwiał przede
wszystkim jej błyskotliw Ģ inteligencj ħ .
Newman dobiegał czterdziestki, miał dobrze ponad metr osiemdziesi Ģ t
wzrostu, kamienn Ģ twarz z jakiego Ļ powodu bardzo podobaj Ģ c Ģ si ħ kobietom
i ciemne włosy. Cz ħ sto si ħ u Ļ miechał; na uwag ħ Pauli te Ň zareagował
u Ļ miechem i mocno, Ň artobliwie klepn Ģ ł j Ģ w rami ħ . Paula nie pozostała mu
dłu Ň na, uderzyła pi ħĻ ci Ģ w jego pi ħĻę .
- Viola ma mieszkanie na Fox Street, przy Covent Garden - mó
wił dalej Newman do Tweeda. - Jest zamo Ň na. Jej rodzice zgin ħ li
8
709836186.004.png
w wypadku samochodowym, odziedziczyła spory maj Ģ tek. Czasami
jednak potrafi nie Ņ le zarobi ę .
- Jak? - spytał Tweed, bo Bob zamilkł na dług Ģ chwil ħ .
- Nie my Ļ l, Ň e jest tak, jak si ħ wydaje, ale od czasu do czasu zaprasza na
noc m ħŇ czyzn ħ . Doskonale zna wszystkie kobiece sztuczki, tak dobrze, Ň e
go Ļ cie płac Ģ jej za t ħ przyjemno Ļę dwadzie Ļ cia tysi ħ cy funtów. Jak
rozumiem, bez targów.
- No tak - wtr Ģ ciła Paula. - Wysokiej klasy cali girl.
- Wcale nie! Ach, ta wiktoria ı ska moralno Ļę !
- Wiesz, Ň e wcale nie jestem wiktoria ı ska - zdenerwowała si ħ Paula. -
Potrafi ħ dostosowa ę si ħ do okoliczno Ļ ci. Mog ħ rzuci ę w ciebie komputerem.
- Spokój, prosz ħ ! - przerwał im te przekomarzanki Tweed. - Co jeszcze
wiesz o Violi, Bob? Podejrzewasz, Ň e jeden z jej m ħŇ czyzn nale Ň y do
Konspiracji, mam racj ħ ?
- Nie jestem pewien. Ale ona bardzo chce si ħ z tob Ģ zobaczy ę i ma ci co Ļ
do powiedzenia. Wiedziałem, Ň e si ħ zgodzisz. Zarezerwowałem wam
dyskretny stolik w Mungano's, tej twojej nowej ulubionej restauracji.
-1 nie uznałe Ļ za stosowne si ħ ze mn Ģ skontaktowa ę . Dobra, w porz Ģ dku,
rozumiem, działałe Ļ pod wpływem chwili. Na któr Ģ ?
- Siódm Ģ . Viola wcze Ļ nie chodzi spa ę . Musiałem wspomnie ę o tobie
samemu Mungano.
- Niech b ħ dzie - powiedział Tweed szorstko. Nie miał poj ħ cia, Ň e w ten
sposób wpl Ģ tał si ħ w najgro Ņ niejsz Ģ przygod ħ w Ň yciu.
Obserwuj Ģ c Viol ħ podczas deseru, Tweed przypominał sobie wszystkie
otrzymane od Newmana informacje. I u Ļ wiadomił sobie, Ň e ona te Ň go
ocenia. Miała przed sob Ģ m ħŇ czyzn ħ w okularach w rogowej oprawie,
spoczywaj Ģ cych na mocno zarysowanym nosie, o niebieskich oczach
zdolnych, jak s Ģ dziła, przejrze ę j Ģ a Ň do gł ħ bi duszy, zdecydowanych ustach i
szcz ħ ce Ļ wiadcz Ģ cej o sile charakteru. Od pierwszego rzutu oka sprawiał
wra Ň enie człowieka inteligentnego i bardzo pewnego siebie. Pomy Ļ lała, Ň e
zaczyna go lubi ę .
- Zna pani wielu ludzi... mam na my Ļ li ludzi licz Ģ cych si ħ w strukturach
władzy? - spytał.
- Je Ļ li ma pan na my Ļ li sławy, jak głupio si ħ ich dzi Ļ nazywa, nie. Unikam
ich jak zarazy. To zera nad ħ te przez media. Ludzie, których znam i mi ħ dzy
którymi si ħ obracam, s Ģ m Ģ drzy.
- Czy s Ģ w Ļ ród nich przedstawiciele władzy, których mógłbym
zna ę ? - naciskał Tweed.
Przy ich stoliku pojawiła si ħ kelnerka. Postawiła szklank ħ przed nim,
kieliszek przed Viol Ģ .
- Dla pana margarita, dla pani szampan. Z pozdrowieniami od
kierownictwa.
709836186.005.png
I znikła. Tweed spostrzegl tylko, Ň e była wysoka, szczupła, miała czarne,
gładko zaczesane włosy obejmuj Ģ ce jej głow ħ jak hełm i ubrana była w
czarn Ģ sukni ħ . Spojrzał na swój drink, pó Ņ niej na Viol ħ .
- Ostatni raz piłem margarit ħ w Lubece, nad Bałtykiem - powie
dział. - Pewien twardziel próbował wyrzuci ę mnie z okna. Sko ı czy
ło si ħ na tym, Ň e sam wyleciał przez to okno, z dwóch pi ħ ter na
bruk.
Wypił male ı ki łyk margarity, nie wi ħ cej ni Ň pi Ģ t Ģ cz ħĻę szklaneczki.
Miała dziwny smak. Viola wyci Ģ gn ħ ła palec o idealnie przyci ħ tym,
pomalowanym bladoró Ň owym lakierem paznokciu. Dotkn ħ ła kraw ħ dzi
szklanki, podniosła palec do ust.
- Sól! - krzykn ħ ła cicho, zdziwiona.
- Sól jest niezb ħ dnym składnikiem tego drinka. Nigdy pani nie piła
margarity? Jest niebezpiecznie mocna... chyba Ň e człowiek si ħ do niej
przyzwyczai.
- Poprosiłabym o łyczek, ale wracam do domu samochodem. - Viola
zerkn ħ ła na zegarek. - Je Ļ li nie ma pan nic przeciwko temu, po Ň egnamy si ħ
teraz. Prosz ħ si ħ na mnie nie gniewa ę za to, Ň e tak mało powiedziałam, ale
mam wra Ň enie, Ň e powinnam jeszcze raz wszystko sobie dokładnie
przemy Ļ le ę . Przecie Ň mog ħ si ħ myli ę .
- Myli ę co do tego, czego si ħ pani boi?
- Nic mi nie jest. Zawsze denerwuj ħ si ħ przed kolacj Ģ z kim Ļ , kogo nie
znam i z kim spotykam si ħ po raz pierwszy.
Nie, to nieprawda, pomy Ļ lał Tweed. Jeste Ļ opanowana jak sam szatan. Nie
naciskaj jej! - upomniał sam siebie.
Czuł si ħ kiepsko, kr ħ ciło mu si ħ w głowie. Musiał si ħ bardzo
skoncentrowa ę , Ň eby podpisa ę rachunek. Zaproponował, Ň e odwiezie Viol ħ
do domu, ale nie był pewien, czy w tym stanie mo Ň e prowadzi ę samochód. Z
wielkim wysiłkiem wstał i poszedł za swym go Ļ ciem do wyj Ļ cia.
Kiedy wyszli na dwór, wskazała mu rolls-royce'a phantoma, przy którym
warował jeden z umundurowanych stra Ň ników restauracji Mungano's.
Odwróciła si ħ , zarzuciła ramiona na szyj ħ Tweeda i mocno go ucałowała.
- To był wspaniały wieczór - szepn ħ ła - a towarzystwo jeszcze
wspanialsze. Ju Ň czuj ħ si ħ tak, jakbym znała pana od wieków. Kiedy
wszystko sobie przemy Ļ l ħ , spotkamy si ħ znowu, dobrze? - Wsun ħ ła
mu ozdobion Ģ złotem wizytówk ħ do górnej kieszeni płaszcza. - To
numer mojego prywatnego telefonu. Ale pewnie ja do pana zadzwo
ni ħ . Mam numer od Boba. Lubi ħ pana...
Jej aksamitny płaszcz zawirował, podeszła do samochodu, wr ħ czyła
napiwek parkingowemu. Inny parkingowy przyprowadził forda. Tweed
patrzył za Viol Ģ , widział, jak mu pomachała i odjechała. Miał spory problem z
wsiadaniem do forda. I co teraz zrobi ę ? - pomy Ļ lał z gniewem. Nie powinien
sam wraca ę do domu. Przypomniał
sobie niedalek Ģ Ļ lep Ģ alejk ħ , przy której stały magazyny. Zaparkuj ħ tam,
709836186.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin