Terror Szkolny [Z].doc

(57 KB) Pobierz
Terror Szkolny

Autor: Huurre

Oryginał:

 

~~~ Terror szkolny ~~~
~ Sasuke + Naruto ~

 

N:

~ I znowu będę sam siedzieć… może i dobrze?… tak było zawsze…przynajmniej w gimnazjum… tu w liceum też będę wyrzutkiem… Ech! Co mi tam…
- Ile razy mam powtarzać, że ma być cisza?! – zapytała oburzonym tonem nauczycielka. - Minęło zaledwie kila dni, a wy już żyjecie własnym życiem! Cisza!
~ Zadziwiające… wszyscy przestali gadać. ~ w klasie rozległ się odgłos zamykanych drzwi. ~ Czasami cieszę się, że jestem już w liceum… ludzie są bardziej wychowani… echhh… ~ patrzyłem znudzonym wzrokiem przez okno. Wspierałem brodę na dłoni. ~ Ale nuuuuuda…
- Chcę wam przedstawić nowego ucznia…
~ Bla, bla, bla… czy ona nie przestanie gadać?
- … więc przyjmijcie go jak należy. – kontynuowała. - Chmyy… Gdzie by cię tu posadzić? Możesz usiąść z Naruto.
~ No pięknie! Niech żyje spokój i wolność! Teraz pewnie będzie mi gadał i nawijał przez cały czas.
-Cześć. - usłyszałem to krótkie słówko, które zawisło w przestrzeni. Nie odwracając wzroku odburknąłem coś na kształt ‘ychhmyy’.
- Nie wypada tak do przyjaciela…
     Ponownie wydałem z siebie ten dźwięk. Nawet mnie nie zainteresowało znaczenie tego zdania.
- Skoro tak chcesz… U su ra ton ka chi.
     Na to określenie krew w moich żyłach zastygła.
~To nie możliwe! Tylko jedna osoba tak do mnie mówiła! ~ Przełknąłem ślinę. Odwróciłem głowę w stronę nowego ucznia. W moich oczach było widać strach.
- Witaj młotku. – z jasnych ust wydobył się cichy szept.
~O kurwa! To jakiś koszmar! To nie może być on! Zdrajca! Ten jego chłodny uśmieszek! Nie! Blada cera i czarne włosy! Pieprzony wampir! I te jego czarne oczy! Jak dwie bezdenne studnie. Spadam… spadam…Zanurzam się w hebanowym spojrzeniu… Nie mogę oddychać… Tonę…


~~~

- Gdzie ja jestem? – zapytałem, gdy po otworzeniu powiek ujrzałem biały sufit. W moim domu nie ma skrawka bieli…
- W gabinecie pielęgniarki, kochany. Zemdlałeś i gdyby nie twój przyjaciel byłoby z tobą źle.
- Przyjaciel? – zaakcentowałem zdziwiony.
~ Ja nie mam żadnych… ~ Dopiero wtedy ujrzałem za kobietą mojego ‘przyjaciela’. Uśmiechał się i wpatrywał przenikliwie we mnie.
- Czego tu chcesz? – zapytałem go buntowniczo.
- Zaraz tak niegrzecznie? – obruszyła się pielęgniarka. Nie zauważyła jak brunet uśmiechnął się z wyższością.


~~~

     Resztę lekcji przesiedziałem w milczeniu. Stale czułem na sobie ukradkowe spojrzenie czarnookiego. Po zakończeniu zajęć wybiegłem ze szkoły i skierowałem się prosto do domu. Mieszkam od zawsze sam. Mam małe ale ładnie urządzone mieszkanko. Plecak rzuciłem gdzieś w kąt pokoju. Wszedłem do łazienki i rozebrałem się. Włączyłem wodę w prysznicu i stanąłem w strumieniu chłodnej wody. Wspomnienia ożyły.

~ ~ ~

- Sasuś! Poczekaj!
- Pospiesz się młotku! Po zaraz zniknie! – chwycił mnie za dłoń i pociągnął za sobą na pagórek.
     Był środek nocy. Niebo skrzyło się od gwiazd.
- No wreszcie. Jesteśmy. – opadłem na zroszoną trawę. Sasuke usiadł za mną okrakiem i oparł moje plecy o siebie.
- Patrz do góry. – polecił.
-Kawaii!! – krzyknąłem widząc cudowny widok. Między gwiazdami migotały ruchliwe punkciki. Mieniły się różnymi kolorami. – Co to jest?!
- Meteoryty.
     Nie patrzył na nie, tylko na mnie. Jego wzrok mówił jedno…
[…]
- Sasu! Co ty robisz? – pisnąłem.
- Rozbieram ciebie. – odparł spokojnie.
- Czemu? Jest zimno!
- To będzie tak samo cudowne jak te meteoryty.
     Pocałował mnie w usta. Zszokowany otwarłem je, przez co jego język wdarł się do środka. Zaczął jeździć nim po moich zębach i podniebieniu.
[…]
- Nie! Nie rób tego!
- Milcz usuratonkachi! Teraz jesteś mój.
     Leżałem twarzą do ziemi. Uchiha trzymał moje biodra uniesione do góry i wkładał swoje palce do mojej pupy.
- Nie rób tego! Proszę!
- Stul pysk wreszcie! Ugh! Już dłużej nie wytrzymam!
     Zabrał palce i wszedł we mnie jednym mocnym ruchem. Wrzasnąłem. On nie zwracał na to uwagi. Zaczął się poruszać gwałtownie. Z moich ust wydobywały się piski i jęki. Czułem się okropnie. Pchał mnie i pchał, bez ustanku. Z każdym ruchem czułem jego nabrzmiałego członka rozpychającego mnie od środka. Ja już nie płakałem, ja skomlałem jak bity pies.

~ ~ ~

     Nie wiedziałem, że po moich policzkach spływa nie tylko woda. Z moich oczu sączyły się gorzkie łzy. Znowu miałem to wspomnienie. Od trzech lat budzę się z tym koszmarem, ze złym snem dzieciństwa. Zawsze mam przed oczyma ten wredny uśmiech, to surowe i stanowcze spojrzenie.Czasami mam wrażenie, jakbym na nowo był gwałcony przez Uchihe.
     Wyszedłem z prysznica i bez obiadu czy kolacji położyłem się do łóżka.
~ Czemu wróciłeś? Czemu!? Sasuke!
     Ponownie się rozpłakałem, ja szesnastolatek. Takie żałosne. Zasnąłem.


~~~

     Następnego dnia miałem fatalny nastrój. Po bezsennej nocy, pełnej koszmarów nie rozumiałem co się do mnie mówi. Sytuacja zmieniła się na drugiej lekcji, kiedy to ktoś zakłócił mój jako taki spokój.
     Pierwszym co wyrwało mnie z zamyślenia był cichy, słyszalny tylko dla mnie głos.
- Co robisz dziś wieczorem?
     Zaraz po nim poczułem czyjąś dłoń na udzie. Rozejrzałem się nerwowo po sali.
- Nikt nas nie widzi, więc nie zachowuj się jak palant. – odkrył moje myśli.
     Nadal milczałem. Pisnąłem cichutko gdy jego smukłe palce najechały na skrawek materiału znajdujący się tuż nad moim skarbem. Zacisnął dłoń w tym miejscu.
- To jak? Masz dzisiaj wolne? – zamruczał.
- Zostaw mnie w spokoju. – wyszeptałem zlękniony.
- Jaki niemiły. – udawał obrażonego. Ponownie zacisnął palce po czym zabrał rękę.
     Nie wytrzymałem. Wstałem i podszedłem do profesora. Po krótkiej wymianie słów poszedłem do pielęgniarki gdzie zostałem zwolniony do domu.Wróciłem do sali jedynie po książki.
     Zszokowany zbliżyłem się do swojej ławki. Sasuke siedział jakby nigdy nic. Natomiast moje rzeczy były zapakowane do plecaka. Nagle czarne tęczówki skierowały się w moją stronę. Uchiha chwycił moją torbę i podał mi ją. Jego twarz nie wyrażała żadnych uczuć. Drżącą ręką chwyciłem tornister. Gdy już go odbierałem jego palce musnęły moje. Dostrzegłem błysk w jego oczach,oznaczał pożądanie.


~~~

     Wróciłem roztrzęsiony do domu. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. W telewizji nie było nic ciekawego, nie byłem wstanie przeczytać żadnej książki. Lekcji też nie umiałem odrobić. Leżałem na łóżku wpatrując się w sufit.
     Rozległ się dzwonek do drzwi. Z początku zastanawiałem się co to za dźwięk. Nie pamiętam abym przez ostatni rok miał gości.
~ Pewnie domokrążca… ~ Wstałem z łóżka i poczłapałem do drzwi. ~ I tak nie mam nic do roboty. ~ usprawiedliwiłem się.
     Otwarłem drzwi.
     Zamiast jakiegoś przybłędy ujrzałem wysokiego bruneta o czarnych jak smoła oczach. Był ubrany na czarno z dodatkami granatu. Gapiłem się na niego zszokowany przez kilka minut.
- Może mnie wpuścisz? – zniecierpliwił się. Nie czekając na jakąkolwiek odpowiedź wszedł do środka pchając mnie przed sobą. – Zaprowadź mnie do twojego biurka. – dodał gdy już zamknął za sobą drzwi.
     Nie wiem co mnie powiodło. Poprowadziłem go do swojej sypialni, gdzie znajdował się ów mebel. On bez słowa wyjął na blat kilka zeszytów.
- Przepisuj, spieszy mi się. – rzekł widząc moją otępiałą minę.
     Usiadłem niepewnie przy biurku i zacząłem przepisywać lekcje. Nie było tego dużo. Sasuke miał staranne pismo ale nie miał informacji podyktowanych przez nauczyciela. Było tylko kilka pojęć, a reszta to były jego własne notatki.
     Pisałem szybko co chwilę zerkając na bruneta.
- Masz coś do picia? – zapytał beznamiętnie.
     Wstałem, aby iść do kuchni ale mnie posadził z powrotem na krzesło.
- Powiedz gdzie i przepisuj bo nie mam czasu.
- W kuchni… prosto i na lewo. – wybąkałem.
- Tak trzymać. – klepnął mnie w policzek i wyszedł z pokoju.


~~~

     Wrócił po jakimś czasie.
- Ale masz bałagan. – zaczął z wyrzutem.
- Skończyłem już. – podałem mu książki nie zwracając uwagi na jego opinię.
-Ej młotek… - chciał coś dodać ale się rozmyślił. Zabrał zeszyty i spakował do plecaka. Ruszył w stronę wyjścia. – Dawno się nie widzieliśmy… - zamilkł na dłuższą chwilę. - Zastanawiałem się nad tym,które pomieszczenie nadaje się bardziej.
- O czym ty…?
- W salonie masz w sumie bałagan ale znośny jeśli porównamy z sypialnią. – nie dopuścił mnie do słowa. – Dlatego… chodźmy tam.
     Pociągnął mnie za sobą do saloniku, gdzie rzucił mnie na kanapę.
- Co ty robisz? Mówiłeś, że się spieszysz! – wystraszyłem się.
- A mówiłem po co się spieszę? – położył się na mnie i wbił w moje usta.
     Zaczął penetrować je z zawziętością przerywając jedynie na przygryzienie warg. Jego ręce wkradły się pod moją koszulkę.
~ Nawet nie mogę go z siebie zrzucić! ~ panikowałem. ~ Jestem za słaby! ~ po policzku pociekły mi łzy.
     Zaczął się bawić moimi sutkami. Mierzwił je w palcach i ściskał. Oderwał się ode mnie i uklęknął nad moją klatką piersiową. Rozpiął rozporek i wyjął już sporych rozmiarów członka.
- A teraz ssij. Tylko bez żadnych numerów, bo to się źle dla ciebie skończy. - ostrzegł mnie po czym się pochylił i włożył penisa do mych ust. Zadławiłem się ale wykonałem polecenie. Z niechęcią oblizywałem jego męskość i co rusz pochłaniałem wargami. Sasuke po chwili sam zaczął poruszać biodrami aby ustawić sobie wygodny rytm. Po chwili doszedł z westchnieniem. Połknąłem jego ciepłą spermę ponieważ zatkał mi usta dłonią i nakazał to zrobić.
- Chcę więcej. – rzekł. – Zbyt dłuuugo ciebie nie widziałem…
     Rozebrał mnie i odwrócił na brzuch.
- Nie… nie… proszę… - zacząłem pojękiwać.
- Masz błagać! – zagrzmiał władczo.
     Wszedł we mnie bez żadnego ostrzeżenia czy przygotowania. Z mojego gardła wydobył się wrzask. Zacząłem płakać na dobre. Starałem się odsunąć ale przytrzymał mnie. Wiłem się pod jego dotykiem. Z każdym brutalnym pchnięciem krzyczałem.
- Aghhh! – Ponownie doszedł. Wytrysnął gorącą spermą w moje wnętrze. Zmęczony opadł na mnie. Poczułem jego oddech na karku. Jego kolejne słowa przekłuły moje serce.
- Długo na to czekałem… aż zerżnę ci dupę… i zobaczę twoje łzy… - wydyszał.


~~~

     Za oknem zrobiło się już ciemno.
- He, he. Jak to dobrze, że jutro jest sobota. Przenocujesz mnie, prawda? – zapytał starając się opanować oddech.
     Szlochałem.Nie mogłem pojąć jego intencji. Wiedziałem, że i tak zostanie na noc i co będzie robić przez ten czas. Tylko dlaczego? Dlaczego on mi to robi!
- Ojoj! Zapomniałbym. – zacmokał i usiadł.
     Nie wychodząc ze mnie posadził mnie tak, że nabiłem się jeszcze bardziej na jego członka.
     Przylgnął do moich pleców i zaczął mi obciągać. Jego sprawne palce zaciskały się w różnych punktach na trzonie. Zacząłem pojękiwać.
- Zacznij się ruszać. – rozkazał i pomógł mi podnosić się i opadać na swojego penisa.
     Moje ciało zaczęło poruszać się samo. Wbrew sobie nabijałem się na dużą męskość Uchihy, który z zadowoleniem przyjął moje zachowanie. Czułem jak biała ciecz z poprzedniego razu sączy się ze mnie i spływa po udach. Zaciskał dłoń na moim przyrodzeniu i przesuwał coraz intensywniej.
- Aaaach… Aaaach… - jęczałem. Z jego ust wydobywały się podobne dźwięki.
     Nie wiem czemu Sasuke starał się tym razem dać mi jak najwięcej przyjemności. Mimo swojego wysokiego podniecenia nie przerywał żadnej czynności. Czy to był jakiś podstęp?
- Sas…! Sasukeee!
- Jeszcze moment! – wychrypiał.
     Zacisnął mocno palce u nasady trzonu i przesunął dłoń aż do główki. Z krzykiem na ustach wytrysnąłem w jego dłoń. Ponownie poczułem napływ gorąca w sobie. Brunet ściągnął mnie z siebie z westchnieniem.
- Ale jesteś ciasny… - przyznał.
- Dla… dlaczego… to… robisz? – wysapałem z odrobiną strachu i ~ O zgrozo! ~ przyjemności.
     On w odpowiedzi wziął mnie na ręce i zaniósł do łazienki. Tam umył nasze brudne po stosunku ciała i na rękach wniósł mnie do sypialni. Położył mnie i sam ułożył się za moimi plecami. Gdy już znajdowaliśmy się pod kołdrą ponownie zapytałem go o powód.
- Śpij już. Chyba, że chcesz jeszcze raz…? – skutecznie umknął odpowiedzi. Nie czekając na żadną reakcję z mojej strony nachylił się nade mną i zrobił mi kilkanaście malinek na szyi, obojczykach i ramionach.
     Zacisnąłem powieki.
-Usuratonkachi… - oplótł wokół mnie swoje silne ramiona, tym samym odcinając mi drogę ucieczki. Wsadził jedną nogę pomiędzy moje i podsunął kolano aż dotknęło mego penisa.
     Zasnęliśmy. On z upojenia a ja z wyczerpania. Chciałem zostać w ciemności snu na zawsze.


~~~

S:

     Obudziłem się jako pierwszy. Chciałem się przeciągnąć ale poczułem, że moja ręka jest uwięziona w dłoniach Naruto. Uniosłem się trochę i ujrzałem, że on nie tylko trzyma mnie dłońmi. Moje palce przygniecione były także jego udem. W mojej głowie zaświtał pewien pomysł.
     Delikatnie wysunąłem rękę z jego uścisku. Drugą wysunąłem spod żółtej czupryny. Dzięki temu, że leżałem za Uzumakim przylgnąłem do jego pleców. Spokojnie przesunąłem jego nogę tak by mieć lepszy dostęp do krocza. Naśliniłem palce i pojedynczo wkładałem w jego otwór.Cały czas wpatrywałem się w jego reakcję. Za szczęście spał jak suseł.
     Od samego patrzenia na ładnie opalone ciało, wręcz wypięte w moją stronę podnieciłem się. Poczułem jak mój penis powoli domaga się zainteresowania. Przełknąłem ślinę. Starałem się jak najszybciej przygotować młotka. Już nie wytrzymywałem. Wyjąłem palce i nakierowałem członka na jego wejście. Przytrzymałem mu biodra i wszedłem do środka.Zrobiłem to w miarę wolno. Mało brakowało, a Naruto obudziłby się.Dotarłem dłonią do jego penisa i zacząłem go pieścić. Jednocześnie zacząłem poruszać biodrami.
     Usłyszałem westchnienia i jęki. Dodatkowo zauważyłem, że Uzumaki otwiera oczy.
- Już myślałem, że się nie obudzisz. – zadrwiłem.
     Usłyszałem jakiś zaczątek protestu. Blondyn otrzeźwiał w jednej chwili i pierwsze co zrobił to starał się wyrwać z mojego objęcia.
- To…boli! – krzyknął przez łzy, które pojawiły się nie wiadomo kiedy.
- To znaczy, że jeszcze żyjesz. – odparłem lodowato.
     Moje ruchy zrobiły się już bardzo gwałtowne. Przestałem mu obciągać, bo chwyciłem jego biodra i zacząłem nabijać na swojego członka.
- Boli! Proszę…! Przestań…!
-Zamknij mordę. – uciąłem. Trafiłem w jego czuły punkt. Zadrgał niekontrolowanie. Ponowiłem pchnięcie. Robiłem to bardzo szybko.Słyszałem jęki i skomlenie młotka oraz własne westchnienia.
     Postanowiłem trochę zmienić rodzaj rozrywki.
     Nagle zwolniłem. Z ust Naruto wydobył się zduszony okrzyk. Uśmiechnąłem się i z całą siłą wszedłem w niego. Wrzasnął. Powoli wysunąłem się ze środka aż po samą główkę i znowu natarłem. To spowodowało orgazm u blondyna.Mi jeszcze brakowało. Wysunąłem się powoli i pchnąłem. Krzyk Uzumakiego przedarł powietrze. Zrobiłem to jeszcze dwa razy i również wytrysnąłem spermą. Wyszedłem z łóżka i skierowałem się do prysznica.
- Idziesz się wykąpać? – zapytałem blondyna.
     Ten jednak leżał w tej samej pozycji, w której go zostawiłem. Biała ciecz powoli spływała z jego odbytu podobnie jak z brzucha i wsiąkała w pościel.
- Pytałem o coś. – Znów zero reakcji.
~ Czyli o to ci chodzi? Dobra… niech ci będzie… zabawimy się jeszcze raz.


~~~

     Nim się zbliżyłem do Uzumakiego rozległ się dzwonek do drzwi. Zaskoczony podszedłem do nich i popatrzyłem przez wizjer.
~Czy to nie ta debilka, która się ciągle do mnie podwalała?… Kuso! Nie wygląda na to by miała szybko stąd odejść. ~ Wróciłem do łazienki i szybko przewiązałem ręcznik w pasie. Nie zwróciłem uwagi na to, że ledwie zakrywał mi tyłek.
     Otwarłem drzwi i stanąłem opierając cały bok oraz lewą rękę (nad głową) o framugę. Wolną dłonią przytrzymywałem drzwi.
...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin