Zelazny I po tom tylko zbiegł.txt

(6 KB) Pobierz
Roger Zelazny

I po tom tylko zbieg�, by wam dac �wiadectwo

(ze zbioru "Wariant jednoro�ca")
Roger Zelazny
TLUM.: Zbigniew Wojtys
OPRACOWA� Aleksander Szymczyszyn (reptile@iko.zakopane.top.pl)
I po tom tylko zbieg�, by wam da� �wiadectwo
Nie opuszcza�a ich ani na moment - czarna plama dok�adnie  nad
nimi, w miejscu, z kt�rego sp�ywa�a niemal o�lepiaj�ca  ulewa
b�yskawic i grzmot�w, rycz�cych jak artyleryjski ogie�.    Van
Berkum zatoczy� si� przy kolejnym przechyle statku, omal�e  nie
upuszczaj�c paki. Wok� niego wy�y wichry, wdzieraj�c si�  w
ka�d� dziur� przemoczonej odzie�y; woda pluska�a i wirowa�a  pod
stopami, wycofuj�c si�, wracaj�c, znowu wycofuj�c. O statek 
nieustannie rozbija�y si� ogromne fale. W�r�d omasztowania 
ta�czy�y dziwne, zielone ognie �w. Elma.
Nagle us�ysza� krzyk innego marynarza, przedzieraj�cy si�
przez  sztorm i grzmoty. Jeszcze jedna przypadkowa ofiara
dryfuj�cych  demonicznych oprawc�w.
Wysoko w olinowaniu wisia� uwi�ziony trup, obdarty doszcz�tnie 
ze sk�ry przez rozgniewane �ywio�y; jego szkielet ja�nia�
zielonym  blaskiem, a prawe rami� ko�ysane wiatrem zdawa�o si�
macha�,  jakby w ge�cie po�egnania, a mo�e zaproszenia.
Van Berkum przeci�� pok�ad i wszed� do nowej �adowni; karton 
trzeba by�o przywi�za� rzemieniami. Ile razy przenosili ju� te 
kartony, paki, i beczki? Ju� dawno straci� rachub�. Chyba za 
ka�dym razem, gdy si� z tym uporali, przychodzi� nowy, taki sam 
rozkaz.
Popatrzy� ponad burt�. Gdy tylko by� w tym miejscu, gdy tylko 
nadarza�a si� okazja, spogl�da� na odleg�y horyzont, rozmyty w 
zas�onie deszczu. I �y� nadziej�.
Tym w�a�nie r�ni� si� od innych. Nie pogr��a� si� w
ot�pieniu,  jak pozostali, �y� nadziej� - cho� niewielk� - gdy�
mia� plan.    Statkiem wstrz�sn�a pot�na salwa �miechu. Van
Berkum zadr�a�.  Kapitan niemal nie opuszcza� ju� kabiny,
zabarykadowany z beczk�  rumu. M�wiono, �e gra w karty z
Szatanem. Odg�os zabrzmia� w�a�nie  tak, jakby to w�a�nie Szatan
wygra� nowe rozdanie.
Pod pozorem inspekcji umocowa� �adunku, Van Berkum odnalaz� 
jeszcze raz sw� beczk�, przemieszan� w�r�d innych. M�g� j� 
odr�ni� po ma�ej plamce niebieskiej farby. W odr�nieniu od 
innych by�a pusta i uszczelniona od wewn�trz.
Odwr�ci� si� i ruszy� z powrotem przez pok�ad. Co� wielkiego, 
o nietoperzych skrzyd�ach, przemkn�o mu za plecami. Skuli� 
ramiona i przyspieszy� kroku.
Jeszcze cztery pakunki, za ka�dym razem szybkie spojrzenie w
dal.  I wtedy - wtedy...?
Wtedy!
Zobaczy� go. Statek, od strony dziobowej! Rozejrza� si�
nerwowo  dooko�a. By� sam. To by�o to. Je�li si� pospieszy. Je�li
go nikt  nie zobaczy.
Podbieg� do beczki, rozpi�� umocowania, rozejrza� si� raz 
jeszcze. Nadal nikogo w pobli�u. Drugi statek najwyra�niej si� 
przybli�a�. Nie by�o czasu ani mo�liwo�ci pomiaru kursu, wiatr�w 
czy pr�d�w. By� tylko hazard i nadzieja.
Musia� podj�� to pierwsze i �ywi� si� tym drugim. Przetoczy� 
beczk� pod burt�, podni�s� j� i wyrzuci�. W chwil� p�niej
skoczy�  jej �ladem.
Woda by�a lodowata, spieniona, mroczna. Pr�d �ci�ga� go w
g��bin�.  Rozpaczliwie szarpa� wod� ramionami, staraj�c si�
wydosta� na  powierzchni�.
Wreszcie zobaczy� b�ysk �wiat�a. Ba�wany miota�y nim w r�nych 
kierunkach, wiele razy wyrzuca�y w g�r� i zn�w spycha�y pod wod�. 
Jednak za ka�dym razem wyp�ywa�.
By� ju� prawie sk�onny si� podda�, gdy nagle morze uspokoi�o
si�.  Odg�osy sztormu ucich�y. Niebo przeja�nia�o. Bij�c r�koma
wod�,  dostrzeg� znikaj�cy w oddali statek, z kt�rego w�a�nie
wyskoczy�,  unosz�cy ze sob� swe prywatne piek�o. A bli�ej, po
lewej stronie,  wystawa�a z wody beczka z niebiesk� plam�. Rzuci�
si� w jej kierunku.    Zdo�a� dotrze� i schwyci� si� jej. M�g�
nawet cz�ciowo wynurzy�  si� z wody. Przywar� do beczki ca�ym
cia�em i ci�ko dysza�. Chwyci�y  go dreszcze. Cho� morze
uspokoi�o si�, woda by�a nadal bardzo zimna.    Gdy poczu� si�
odrobin� silniejszy, uni�s� g�ow� i rozejrza� si�  a� po
horyzont.
Tam!
Statek, kt�ry wtedy zobaczy�, by� teraz jeszcze bli�ej. Uni�s� 
r�k� i pomacha�. Zerwa� z siebie koszul� i podni�s� j� jak
najwy�ej,  trzepocz�c� na wietrze jak sztandar.
Trzyma� j� tak, a� nie zdr�twia�o mu rami�. Gdy spojrza� raz 
jeszcze, statek przybli�y� si� jeszcze bardziej, jednak nic nie 
wskazywa�o, by kto� go zauwa�y�. Na podstawie wzgl�dnych kurs�w 
statku i beczki, stwierdzi�, �e za kilka minut mog� si� zr�wna�. 
Prze�o�y� koszul� do drugiej r�ki i zacz�� ni� zn�w macha�.
Gdy spojrza� ponownie, dostrzeg�, �e statek zmienia kurs i
kieruje  si� wprost na niego. Gdyby mia� wi�cej si� lub gdyby nie
wyssano z  niego wszystkich uczu�, na pewno za�ka�by ze
szcz�cia. Prawie  natychmiast zda� sobie spraw� z potwornego
zm�czenia i przemo�nego  zimna. Oczy pali�y go od s�onej wody,
a jednak najch�tniej teraz by  je zamkn��. Nie m�g� spu�ci�
wzroku ze zdr�twia�ych d�oni w obawie,  �e palce rozlu�ni� chwyt
i puszcz� beczk�.
- Szybciej! - westchn��. - Szybciej...
By� prawie nieprzytomny, gdy wci�gano go do szalupy i owini�to
w  koce. Zasn��, nim dobili do burty.
Przespa� reszt� dnia i ca�� noc, budz�c si� tylko na �yk
gor�cego  grogu i barszczu. Gdy spr�bowa� si� odezwa�, nikt go
nie zrozumia�.    Dopiero nast�pnego popo�udnia przyprowadzono
marynarza znaj�cego  holenderski. Opowiedzia� mu ca�� sw�
histori�, od chwili podpisania  kontraktu a� do skoku w morsk�
otch�a�.
- To niewiarygodne! - zdumia� si� marynarz, przerywaj�c na
chwil�  d�ugie t�umaczenie dla oficer�w. - Wi�c ten miotany
sztormem statek- -widmo, kt�ry wczoraj widzieli�my, to naprawd�
"Lataj�cy Holender"!  Wi�c on istnieje naprawd� - a ty, ty jeste�
jedynym cz�owiekiem,  kt�ry zdo�a� z niego zbiec!
Van Berkum u�miechn�� si� s�abo, opr�ni� i odstawi� dzban 
wci�� trz�s�c� si� r�k�.
Marynarz poklepa� go po ramieniu.
- Odpoczywaj teraz w spokoju, przyjacielu. Wreszcie jeste� 
bezpieczny - powiedzia� - i wolny od statku demon�w. Jeste� na 
pok�adzie okr�tu s�awnego z bezpiecznej �eglugi, w towarzystwie 
wspania�ych oficer�w i za�ogi - a w dodatku zaledwie o kilka  dni
od macierzystego portu. Odzyskuj si�y i usu� ze swych my�li 
wspomnienia minionych nieszcz��. Witaj na pok�adzie "Marii 
Celestyny".

Zgłoś jeśli naruszono regulamin