Bajka_o_robocie_fajerze.pdf

(43 KB) Pobierz
122291651 UNPDF
Bajka o robocie Fajerze
Pewnego dnia chłopiec o imieniu Antoś bardzo się rozchorował. Bolał go brzuszek i miał wysoką
gorączkę. Mama bardzo się martwiła i zadzwoniła do pani doktor żeby przyszła do Antosia i go zbadała.
Pani doktor osłuchała chłopca, zajrzała do gardła, przepisała lekarstwa i powiedziała, że musi on
pozostać w domu przez kilka dni, dopóki gorączka nie minie i nie nabierze znów więcej sił. Antoś
bardzo się tym zmartwił, znowu nie będzie chodzić do przedszkola, a przecież on tak bardzo lubi
chodzić do przedszkola! Cóż za niesprawiedliwość. Ominie go tyle zabaw, no i z kolegami nigdy nie jest
nudno. Gdy pani doktor wyszła mama zapytała Antosia:
Smutno Ci?
Tak – odparł Antoś.
Nie martw się, to na pewno nie potrwa długo – mama starała się pocieszyć synka jak umiała najlepiej.
- Wiesz co, powiem Ci coś na pocieszenie. - Antoś ciekawie spojrzał na mamę. - Dzisiaj, po południu
muszę wyjść załatwić parę spraw, a do Ciebie przyjdzie Babcia i będziecie mogli bawić się ile
zechcesz.
Hura! - wykrzyknął Antoś i zaczął wiercić się i podskakiwać na łóżku, zupełnie jakby był już zdrowy.
Spokojnie, spokojnie – śmiała się mama – to jeszcze nie teraz, trochę później.
Antoś nie mógł się doczekać wizyty Babci. Babcia umie się świetnie bawić i nigdy nie krzyczy. Mama
zawsze musi zrobić tysiąc rzeczy naraz i nigdy nie może spokojnie posiedzieć, a babcia cały czas bawi
się z Antosiem i nigdy nie mówi “No, to może teraz pobawisz się trochę sam?” (No prawie nigdy). I
zawsze przynosi coś dobrego.
Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek, Antoś wyskoczył z łóżka i prędziutko pobiegł do drzwi, żeby
samemu otworzyć babci. Babcia mocno go uściskała i zapytała jak się czuje. Antoś zapewnił ją, że ma
się świetnie i od razu wziął za rękę, żeby zaprowadzić do swojego pokoju.
Zaraz, zaraz, kochanie. Mam tu coś dla Ciebie na pocieszenie, żebyś szybciej zdrowiał – i Babcia
wyciągnęła z torebki niewielką paczuszkę. Antoś strasznie się ucieszył i zaraz zaczął rozpakowywać
prezent, bo był ogromnie ciekaw co jest w środku.
Oh, mamo, naprawdę nie trzeba było – szepnęła mama do babci (bo przecież Babcia jest mamą
mamy), ale babcia tylko machnęła ręką, cała szczęśliwa, patrząc na Antosia. A Antoś już trzymał w
ręku... Ciekawe czy zgadniecie co to mogło być? Tak, to był nowy, wspaniały robot. Antoś uwielbiał
roboty! A ten był zupełnie wyjątkowy, miał czerwony kask i pancerz, w ręku zaś trzymał pistolet.
O takim właśnie marzyłem! – wykrzyknął Antoś i jeszcze raz ucałował Babcię. Okazało się, że robot
kiedy się naciśnie guzik potrafi chodzić i świecić się a od czasu do czasu krzyczy “Fajer, fajer!”, co
znaczy “Ognia, ognia!”. W końcu mama wetknęła głowę do pokoju, uśmiechnęła się i powiedziała:
To ja już pójdę. Bawcie się dobrze.
Bawili się świetnie. Dzięki Antosiowi nowy robot szybko nauczył się jak bronić słabych, ratować ludzi z
pożaru, walczyć ze złymi kosmitami, łapać złodziei i innych straszliwych bandytów,którzy bezustannie
nękali dobrych i spokojnych obywateli. Kiedy wróciła mama Antoś o wszystkim jej opowiedział, potem
zjedli kolację i babcia niestety musiała już iść do domu, ale obiecała, że niedługo znowu odwiedzi
Antosia.
Chłopiec leżał już w łóżeczku, Fajer (tak nazwał robota Antoś) leżał obok niego i czekał, aż mama
przyjdzie poczytać mu bajkę na dobranoc. I wtedy, sami nie uwierzycie co się stało, Fajer sam się
włączył! Antoś bardzo się zdziwił i chciał go wyłączyć, ale robot powiedział:
Hej, jak się nazywasz? Antoś był tak zdziwiony, że nie mógł wykrztusić z siebie słowa. - Czy jesteś
robotem? – pytał dalej Fajer.
Nie, przecież ja jestem chłopcem – odpowiedział Antoś – i mam na imię Antoś.
Chłopcem? Co to takiego? Czy jesteś z plastiku czy z metalu? - dopytywał się robot.
Nie, nie jestem ani z plastiku ani z metalu! Ja mam ciało, no wiesz kości, mięśnie... jak to się
nazywało, Antoś chwilę się zastanawiał – no różne tkanki.
Tkanki? - Robot nigdy nie słyszał o czymś takim. - A baterie gdzie masz?
Ojejciu! Jakie baterie! - Antoś był strasznie zdziwiony i chciało mu się śmiać z tego głupiutkiego
robota. - Przecież, ludzie nie mają baterii. Mają serce, płuca no i mózg. Mózg jest trochę jak
komputer który wszystkim steruje, ale to wszystko samo działa, bez prądu i baterii, nawet wtedy
kiedy śpię. - Fajer nie mógł tego w ogóle zrozumieć, więc w końcu żeby zmienić temat zapytał:
Może polatamy? Chcesz?
Umiesz latać? - zdziwił się Antoś.
Pewnie, przecież każdy robot umie latać, bo ma turbo doładowanie, no chyba, że jakiś stary model,
ale o tych nie warto wspominać. To co lecimy? - I Fajer już wskoczył na parapet i otworzył okno.
Ale ja nie umiem latać – powiedział chłopczyk.
To nic nie szkodzi, złap się mnie mocno i już szybujemy.
To była podróż! Lecieli nad miastem, które mieniło się kolorowymi światełkami jak bożonarodzeniowa
choinka, przystanęli na chwilę na dachu jakiegoś wieżowca, a potem pofrunęli nad wielkim lasem i nad
morze. Usiedli na plaży. Antoś pomyślał, że to świetnie mieć takiego swojego własnego robota, który
potrafi robić tyle niesamowitych rzeczy. Ciekawe co by powiedziała mama, na to wszystko? Ojej mama!
Na pewno bardzo się przestraszyła, że nie ma go w łóżku. Musi prędko do niej wracać.
Fajerze, musimy zaraz wracać!
Dlaczego? - zdziwił się robot.
Mama, na pewno bardzo się o mnie martwi, już tak długo mnie nie ma w domu.
A co to jest “mama”? - spytał robot.
Jak to? Nie wiesz, kto to jest mama?
Nie. Wytłumacz.
Mama to mama. Ktoś u kogo byłeś w brzuszku i kto cię urodził. Ktoś kto cię przytula i pociesza i
całuje, no i też daje jeść, ubiera... Po prostu KTOŚ KTO CIĘ KOCHA. I ty ją kochasz.
Ja, nie mam mamy – powiedział robot.
Antosiowi zrobiło się nagle jakoś bardzo smutno. Przecież to okropne nie mieć mamy. Kiedy Antoś
wyobraził sobie, że ktoś może nie mieć mamy i nawet nie wiedzieć kim ona jest poczuł w sobie ogromną
samotność i pustkę. Nawet kilka łez stoczyło mu się po policzku.
Coś ci cieknie po buzi – zauważył robot.
Tak, to przecież łza.
Okazało się, że i tego robot nie zna. Roboty się nie smucą i nie cieszą, nie potrafią się gniewać ani
zachwycać no i nie potrafią też kochać. Potrafią tylko wykonywać zadania. Kiedy już lecieli z
powrotem Antoś zapytał:
To skąd ty się wziąłeś, skoro nie masz mamy?
O, to bardzo proste – powiedział Fajer. Najpierw Konstruktor wymyśla jak zrobić jakiegoś robota i
jak ma on działać, a potem zanosi ten pomysł do fabryki i tam nasze wielkie siostry Roboty
Fabryczne składają nas z różnych części. Mam sto tysięcy takich samych braci jak ja i sto tysięcy
równie identycznych sióstr. A potem wielkie siostry Fabryczne pakują nas do pudełek i jedziemy do
takich wielkich domów które nazywają się Sklepy, a potem stamtąd trafiamy do dzieci.
Ach tak – westchnął Antoś. O zobacz, tam w dole widać już nasz dom!
Weszli przez okno, tak jak przedtem przez nie wyszli. Antoś szybko wślizgnął się do łóżka. Weszła
mama i przytuliła Antosia. Antoś ziewnął i powiedział:
Mamo, wiesz, że roboty nie mają swoich mamusi?
Wiem kochanie – powiedziała mama.
Mamo, kocham Cię.
Ja Ciebie też kocham – powiedziała mama, ale Antoś już tego nie usłyszał, bo już zasnął. Fajer też
spokojnie spał obok Antosia.
Koniec
Zgłoś jeśli naruszono regulamin