MÓWIĄCA KSIĘGA.doc

(100 KB) Pobierz

MÓWIĄCA KSIĘGA

Charles Spurgeon The Talking Book

Mówiąca Księga.

Kazanie nr 1017, wygłoszone w niedzielny poranek 22-giego października 1871 roku przez C.H. Spurgeona w Kościele Metropolitan Tabernacle w Newington

 

Gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie” Przyp. Sal. 6:22

Bardzo szczęśliwie się składa, jeśli przykazania naszych ojców i matek są jednocześnie przykazaniami Boga, zgodnymi z Jego prawem. Szczęśliwi są ci, który przyciąga do tego, co dobre, dwojaka siła: więzy natury i sznur łaski. Grzeszą, narażając się na zemstę, ci, którzy grzeszą zarówno przeciwko ziemskiemu ojcu, jak i Ojcu w niebie. Ujawniają oni jad i przemoc grzechu tych, którzy pogardzają zobowiązaniami dziecka, występując jednocześnie przeciw sumieniu i Bogu. W omawianym fragmencie Salomon wyraźnie mówi o tych, którzy zarówno w prawie rodziców, jak i w prawie Bożym odnajdują te same zalecenie. Zachęca ich, by utrwalili prawo Boże w swoim sercu i owinęli nim swoją szyję, przez co rozumie wewnętrzne przywiązanie i zewnętrzną deklarację. Prawo Boże ma być nam tak drogie, żeby przenikać najważniejsze części naszego jestestwa, by splatać się z naszym sercem. Człowiek może zapomnieć tego, co trzyma w ręku, można z niego zerwać to, co nosi na sobie, ale to, co przenika jego serce, będzie w nim trwać, póki żyje. Mamy umiłować Słowo Boga z całego serca, myśli, duszy i siły. Mamy je przyjąć całą siłą naszej natury. Powinniśmy obdarzyć go najsilniejszymi uczuciami, na jakie nas stać. Kiedy mędrzec mówi nam, że mamy nim owinąć swoją szyję, chodzi mu także o to, że nigdy nie powinniśmy się go wstydzić. Żaden rumieniec wstydu nie powinien oblekać naszych policzków, gdy nazywamy się chrześcijanami. Nigdy, w żadnym towarzystwie nie powinniśmy mówić przyciszonym głosem o kwestiach dotyczących Bożych spraw. Musimy odważnie wziąć na siebie krzyż Chrystusa. Musimy radośnie wyznać, że należymy do tych, którzy szanują Boże ustawy. Niech prawdziwa wiara będzie naszą najpiękniejszą ozdobą. I podobnie jak sędziowie zakładają dla ozdoby złote łańcuchy, owińmy naszą szyję w przykazania i ewangelię naszego Pana i Boga.

Zachęcając nas do tego, Salomon przedstawia trzy istotne powody. Mówi, że prawo Boże – przez co rozumie całe Pismo Święte, a szczególnie Ewangelię Jezusa Chrystusa – będzie nas prowadzić: „Gdy pójdziesz, będzie ci towarzyszyć”. Będzie naszym stróżem: „Strzec cię będzie w czasie twojego snu”. Ponadto, będzie naszym drogim towarzyszem podróży: „A gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”. Każdy z tych argumentów mógłby wystarczyć, by skłonić nas do zawarcia bliższej znajomości ze świętym Słowem. Wszyscy potrzebujemy przewodnika, gdyż „nikt, gdy idzie sam, nie kieruje swoim krokiem”1. Pozostawieni sobie samym, wkrótce osiągniemy szczyt głupoty. Każdy z nas staje w życiu przed dylematami i stwierdza, że mądry przewodnik jest cenniejszy niż sztaba złota. Powinniśmy zatem poszukiwać Bożego Słowa, nieomylnych wskazówek dla życia ludzkiego, a ono przeprowadzi nas bezpieczną drogą. Równie istotny jest drugi powód: Słowo Boże stanie się stróżem naszych dni. „Kto mnie słucha, bezpiecznie mieszkać będzie i będzie wolny od strachu przed nieszczęściem”2. Mogą nastąpić chwile, w których nie będziemy mieć się na baczności. Z powodu naszej niedoskonałości nieuniknione są sytuacje, w których – jeśli nie ochroni nas inna moc – z łatwością wpadamy w ręce wroga. Błogosławiony ten, w czyim sercu wyryte jest Słowo Boże, kto nosi je na sobie jako pancerz i dowód na to, że w każdej sytuacji jest osłonięty, chroniony mocą Bożą przez wiarę w zbawienie.

Ale dzisiejszego poranka chciałbym zatrzymać się na trzeciej przyczynie, dla której powinniśmy miłować Słowo Boże, mianowicie dlatego, że stanie się ono naszym najsłodszym towarzyszem: „Gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”. Natchnione prawo Boże, które Dawid określa w Psalmie 119 mianem świadectw, zaleceń, przestróg i tym podobnych, jest przyjacielem każdego sprawiedliwego. Jego sednem i istotą jest ewangelia Jezusa, który wypełnił zakon, co stanowi ogromną pociechę dla wszystkich wierzących. Można by powiedzieć całe tomy na temat zdania „Gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”, ale wybrałem cztery czy pięć istotnych myśli, o których chcę teraz powiedzieć.

1. Zauważmy, że SŁOWO JEST ŻYWE. Jakże inaczej można by powiedzieć: „odezwie się do ciebie”. Martwa księga nie mówi, niema księga nie przemawia. Widać więc wyraźnie, że jest ona żywą, przemawiającą księgą: Słowem Bożym, „które żyje i trwa”3. Iluż z nas odkryło, że tak jest naprawdę! Wiele ludzkich ksiąg jest już od dawna martwych i zeschło się jak egipskie mumie. Upływ czasu pozbawił je wartości, podważył ich nauczanie i odebrał im życie. Można je złożyć jak w grobie w miejskich bibliotekach, ale nie przyśpieszą ludzkiego pulsu, nie ogrzeją ludzkiego serca. Ale tak trzykroć błogosławiona Boża Księga, która istnieje od wielu setek lat, jest nieśmiertelna, a jej siła nie więdnie. Nadal spływa na nas rosa jej młodości. Jej słowa ciągle spuszczają z nieba ożywczy deszcz. Jej prawdy są tryskającą fontanną świeżej pociechy. Żadna księga nigdy nie przemawiała tak, jak ona. Jej głos, jak głos samego Boga, jest potężny i pełen dostojeństwa.

Dlaczego słowo Boga jest żywe? Czyż przede wszystkim nie dlatego, że jest czystą prawdą? Błąd przynosi śmierć, prawda jest życiem. Bez względu na to, jak ugruntowany może wydawać się błąd, czy to poprzez filozofię, poprzez siłę czy prądy myśli ludzkiej, nadejdzie dzień, gdy spłonie jak w piecu, gdy wszelka nieprawda zostanie wrzucona do ognia jak ścierń. Ząb czasu nadgryzie wszelkie kłamstwa. Fałsz zostanie wkrótce wypleniony i uschnie jak ziele. Prawda nigdy nie umiera. Czerpie swe pochodzenie z nieśmiertelności. Zapalona u źródła światła, nigdy nie wygaśnie. Nawet jeśli czasy prześladowań zmuszą ją do ukrywania się, rozbłyśnie nowym blaskiem, biorąc odwet na swych wrogach. Wiele czczonych niegdyś prawd, gnije teraz w zapomnianych grobach, ale prawda, która jest w Jezusie, nie zna grobu, ani strachu, ani żałoby. Żyje i trwa. I musi trwać, gdyż Wieczny zasiada na jej tronie.

Słowo Boże jest żywe, ponieważ zostało wypowiedziane przez niezmiennego, istniejącego samego z siebie Boga. Bóg nie mówi dziś tego, czego nie myślał wczoraj. Podobnie jak nie wymaże jutro tego, co zapisuje dzisiaj. Gdy czytam obietnice złożone trzy tysiące lat temu, są one tak świeże, jakby dziś spłynęły z wiecznych ust. Zaprawdę, Boże obietnice nie mają daty ważności. Nie podlegają też osobistej interpretacji ani nie mogą zostać zawłaszczone przez jakieś pokolenie. Powtórzę raz jeszcze: wieczne słowa płynące z ust Wszechmogącego są tak świeże, jak wówczas gdy wypowiadał je do Mojżesza czy Eliasza, jak wtedy gdy przemawiał językiem Izajasza czy Jeremiasza. Słowo jest pewne, trwałe i pełne mocy. Nigdy nie wychodzi z użycia. Ciągle przepełnione jest dobrem. Jest jak niezmienny gejzer, duchowa Niagara łaski, która ciągle płynie kaskadą. Nigdy nie stoi w miejscu, nigdy nie zielenieje, nie podlega zanieczyszczeniom. Zawsze jest czysta i świeża, zawsze przynosi orzeźwienie. Dlatego też jest wiecznie żywa.

Słowo żyje także i dlatego, że mieści w sobie żywe serce Chrystusa. Serce Chrystusa jest najbardziej żywym ze wszelkich istnień. Kiedyś zostało przebite włócznią, ale nadal żyje i tęskni za grzesznikami. Jest nadal tak czułe i pełne współczucia jak w dniach, gdy Odkupiciel przebywał na ziemi w ciele. Jezus, przyjaciel grzeszników, przechadza się po alejach Pisma tak jak kiedyś chodził po równinach i wzgórzach Palestyny. I jeśli tylko masz otwarte oczy, możesz go zobaczyć w słowach starożytnych proroków. Możesz go dostrzec jeszcze wyraźniej w tym, co mówią gorliwi ewangeliści. Otwiera przed tobą swoją duszę w listach i pozwala ci usłyszeć kroki swego powtórnego przyjścia w symbolach umieszczonych w Księdze Objawienia. Żywy Chrystus objawia się w tej Księdze. Dostrzegasz Jego twarz na każdej stronie i właśnie dlatego ta Księga przemawia. Nadal słychać w niej Chrystusa z góry błogosławieństw. Bóg, który powiedział: Niech stanie się światło”, nadal wypowiada z jej stronic swoje boskie fiat. Niezniszczalna prawda, która już w chwili zapisu przeniknęła każdą jej linię i sylabę, nadal w niej pozostaje i chroni ją przed rozkładem. „Trwa usycha, kwiat więdnie, ale słowo Boga naszego trwa na wieki”4.

Lecz przede wszystkim Duch Święty jest szczególnie związany ze słowem Boga. Wiem, że On działa we wszelkich dziełach swoich sług, których wyznaczył do głoszenia Słowa. Wielokrotnie zauważyłem jednak, że dzieło Ducha Świętego w sercach ludzkich jest bardziej powiązane z tekstami, które cytujemy, niż z naszym wyjaśnieniem. „Polegaj na nim – powiada głęboko myślący pisarz – to Słowo Boże, a nie ludzkie komentarze, zbawia dusze.” Wprawdzie Bóg zbawia czasem dusze przez nasze komentarze, ale większość nawróceń została spowodowana przez działanie samego tekstu Pisma Świętego. To ono jest żywym Słowem Bożym, potężnym, ostrzejszym niż miecz obosieczny. Musi być w nim życie, by ludzie mogli przeżywać nowonarodzenie. Jeśli zaś chodzi o wierzących, Duch Święty często ożywia Słowo, które czytają. Litery, które czasem pozostają jedynie literami, przemawiają głosem, gdy nagle zstąpi na nie Duch Święty. Rozdział może być czymś tak niepozornym jak krzak na Horebie, gdy nagle zstępuje na niego Duch Święty i oto krzak zaczyna jaśnieć niebiańskim blaskiem. Bóg objawia się w słowach i nagle czujemy się jak Mojżesz, który ściąga obuwie, bo ziemia, na której stoi, jest ziemią świętą. To prawda, wielu czytelników w ogóle tego nie rozumie. Postrzegają Biblię jako zwykłą książkę. Ale jeśli tego nie rozumieją, zapewnijmy ich o prawdziwości naszych twierdzeń, mówiąc, że setki razy byliśmy tak pewni obecności Boga na kartach Pisma Świętego jak Eliasz, gdy słyszał Boga przemawiającego cichym głosem. Biblia wielokrotnie jawi się nam jako świątynia Boża, której odrzwia poruszają się od głosu tego, który przemawia, którego tren wypełnia świątynię. Czujemy się zmuszeni, by z czcią wołać wraz z serafinami: „Święty, święty, święty jest Pan Zastępów”. Bóg Duch Święty ożywia literę swą obecnością i wówczas staje się ona prawdziwie żywym Słowem.

Drodzy bracia i siostry, jeśli tak się rzeczy mają – a potwierdza to nasze doświadczenie – bądźmy ostrożni i postępujmy właściwie z Księgą, która tchnie życiem. Czyż wielu z was nie musiałoby przypomnieć sobie o swoich zaniedbaniach, gdybym zapytał, czy macie codzienny zwyczaj czytania Pisma Świętego? Wierzę wprawdzie, że wszyscy jesteście czytelnikami, ale czy jesteście poszukiwaczami? Bo obietnica nie dotyczy tych, którzy jedynie czytają, ale tych, którzy rozkoszują się zakonem Pana i rozmyślają nad nim w dzień i w nocy. Czy siedzisz u stóp Jezusa, uważając Jego Słowo za swój podręcznik? Jeśli nie, pamiętaj, że choć możesz być zbawiony, tracisz wielkie błogosławieństwa, którymi mógłbyś się cieszyć. Czy odszedłeś od Boga? Odśwież swoją duszę, medytując nad boskimi ustawami i powiedz wraz z Dawidem: „obietnica twoja mnie ożywia”5. Czy jesteś zmęczony i znużony? Porozmawiaj z tą żywą Księgą: ona przywróci ci energię i wzbijesz się wzwyż jak na skrzydłach orlich. A może w ogóle nie jesteś nawrócony? Nie mogę wówczas zachęcać cię do czytania Biblii jako do drogi zbawienia, czy mówić o tym, jakby miało to jakąś wartość samo w sobie, niemniej nakłaniam ludzi nienawróconych, by mieli wielki szacunek dla Pisma Świętego, by zawarli bliską znajomość z jego treścią i by uważnie czytali jego strony, gdyż setki razy bywało tak, że gdy ludzie studiowali Słowo życia, Słowo to przynosiło im życie. „Wykład słów twoich oświeca”6. Podobnie jak Eliasz i martwe dziecko, Słowo wyciąga się nad nimi i ożywia ich martwe dusze. Jednym z miejsc, gdzie najłatwiej znaleźć Chrystusa, jest ogród Pisma, gdyż lubi się tam przechadzać. Jak w dawnych czasach żebrzący przy drodze ślepcy mogli zawołać przechodzącego obok Jezusa, tak i ja pragnąłbym posadzić Was obok Pisma Świętego. Usłysz obietnice, wysłuchaj słów łaski. Oto kroki Zbawiciela. Możesz zawołać do przechodzącego: „Synu Dawida, zmiłuj się nade mną!” Bierzcie udział w nabożeństwach, podczas których głosi się najwięcej Bożego Słowa. Nie wybierajcie kaznodziejów, którzy są wyśmienitymi mówcami, którzy oszołamiają kwiecistymi frazami zamiast budować. Słuchajcie tych, których kazania pełne są słów samego Boga, a przede wszystkim uczcie się samego Słowa Bożego. Czytajcie je z gorącym pragnieniem poznania jego znaczenia, a jestem przekonany, że właśnie w ten sposób wielu z was, którzy jesteście teraz daleko od Boga, może doznać zbawiającej wiary w Jezusa, gdyż „zakon Pana jest doskonały, pokrzepia duszę”7. „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe”8.

 

2. Jeśli fragment głosi: „gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”, widać wyraźnie, że to słowo przemawia indywidualnie. „Odezwie się do ciebie”. Nie powiedziano: „Będzie mówiło w przestrzeń, a ty usłyszysz jego głos”, ale „odezwie się do ciebie”. Wiecie dokładnie, co to znaczy. Nie rozmawiam z nikim z was tego poranka. Jest was zbyt wielu, a ja jestem jeden. Ale w drodze do domu każdy z was będzie rozmawiał ze swoim towarzyszem. Prawdziwa rozmowa polega na tym, że człowiek rozmawia z drugim człowiekiem. Podobnie i Słowo Boże raczy przemawiać do ludzi, rozmawiać z nimi osobiście. Z tego też powodu pragnę polecić wam Boże Słowo. Obyście potrafili cenić je z tego wspaniałego powodu!

Odezwie się do ciebie”, oznacza to, że Słowo Boże mówi o ludziach, o współczesnych ludziach. Mówi o nas samych, o naszych czasach z taką dokładnością, jak gdyby ukazało się drukiem w tym tygodniu. Niektórzy zwracają się do Bożego Słowa w nadziei znalezienia tam historycznych informacji o dawnych wiekach. I znajdą je, ale nie na tym polega główny cel Słowa Bożego. Inni poszukują faktów z dziedziny geologii i czynią wielkie wysiłki, próbując dopasować geologię do Pisma albo Pismo do geologii. Możemy być pewni, że prawda nigdy nie stoi w sprzeczności z samą sobą. Ale ponieważ nikt nie wie na razie niczego pewnego na temat geologii – jej teorie są na razie jedynie mrzonkami – poczekamy, aż filozofowie rozstrzygną swe prywatne spory, całkowicie pewni, że gdy już odnajdą prawdę, będzie ona zgodna z tym, co Bóg objawił. Możemy na tym poprzestać. Główne nauczanie Pisma Świętego dotyczy człowieka, ludzkości, która upadła w raju, upadku, degeneracji rodzaju ludzkiego i środków jej odkupienia. Księga mówi o ofiarach, kapłanach, oczyszczeniu, wskazując na boski plan, dzięki któremu człowiek może zostać podniesiony z upadku i pojednać się z Bogiem. Czytajcie Pismo Święte, a stwierdzicie, że jego zasadniczym tematem jest to, co dotyczy rodzaju ludzkiego w największym stopniu. To Księga, która przemawia, przemawia w sposób osobisty, gdyż nie zajmuje się kwestiami z księżyca, czy Jowisza, nie roztrząsa spraw z odległej przeszłości ani nie mówi wiele o czasach przyszłych, ale dotyczy nas, naszych dzisiejszych spraw: możliwości przebaczenia grzechów i odnowienia jedności duszy z Chrystusem.

Co więcej, Księga ta jest tak osobista, indywidualna, że przemawia do ludzi, bez względu na ich stan i położenie przed Bogiem. Przemawia do grzeszników, mówiąc – jak ująłem to wcześniej: „Chodźcie więc, a będziemy się prawować. Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją”9. Kieruje do grzeszników wiele zachęcających słów. Zniża się do ich stanu. Skoro oni nie mogą wznieść się do Boga, odwieczne miłosierdzie zstępuje do nich. Mówi o ucztach pełnych tłustości i szpiku. A przemawiając, rozprawia się z ludzkim głodem, karmiąc i sycąc człowieka. W każdej możliwej sytuacji, w jakiej grzesznik może się znaleźć, Słowo całkowicie odpowiada na jego potrzeby.

Oczywiście, gdy stajemy się dziećmi Bożym, Księga przemawia do nas w cudowny sposób. W niebiańskiej rodzinie stanowi ona własną Księgę każdego dziecka. Nie poznamy inaczej naszego Ojca, jak tylko poprzez tę wspaniałą Księgę, która dociera do nas natychmiast jako pełen miłości list z odległego kraju, podpisany własnoręcznie przez Ojca i przeniknięty jego miłością. Niezależnie od tego, czy wzrastamy w łasce, czy też upadamy, w każdym przypadku Pismo Święte ciągle do nas przemawia. Mówi do ciebie takiego, jakim jesteś, a nie takiego, jakim powinieneś być. Bez względu na to, jaką mamy pozycję wobec wiecznego Boga, Księga ta zdaje się być napisana specjalnie w odpowiedzi na naszą sytuację.

Czy nigdy nie zauważyłeś, jak indywidualnie reaguje ta Księga na wszelkie stany twojego umysłu (czy to smutku, czy radości)? Bywają chwile, gdy jesteśmy smutni i głęboko zrozpaczeni. Księga Joba doskonale współbrzmi z naszą posępną nutą. W takich chwilach zwracam się do Trenów napisanych przez Jeremiasza. Zawodzą wraz z nami, gdy jesteśmy pogrążeni w smutku. Z drugiej strony, gdy dusza wznosi się na wyżyny radości, na szczyty Libanu, gdy widzimy chwałę i dostrzegamy oblicze naszego Umiłowanego. Słowo jest obok nas i wspaniałym językiem psalmów, czy jeszcze słodszymi słowami z Pieśni nad Pieśniami, wyraża wszystko, co jest w naszym sercu i przemawia do nas jak żywa istota, która była w otchłani, przebywała na wyżynach, która zna wszechogarniające utrapienia i która wznosi się na szczyt radości. Słowo Boże jest moją własną Księgą. Nie ma wątpliwości, bracie, że jest tym samym i dla ciebie. Nie ma Biblii, która lepiej by do mnie pasowała. Wydaje się napisana z mojego powodu. Droga siostro, czy nie myślałaś czasem, natykając się na jakąś obietnicę: „Och, to obietnica dla mnie. Jeśli nawet nie było żadnej innej duszy, która ze łzami spojrzałaby na tę stronę i powiedziała: „To dla mnie”, to ja, biedna utrapiona, mogę tak powiedzieć!” Tak, ta Księga zwraca się do nas indywidualnie, zagłębia się w szczegóły naszego przypadku, bez względu na to, w jakim stanie się znajdujemy.

Jakże wierna jest zawsze! Nigdy nie zakryje przed tobą tego, co byłoby dla ciebie korzystne. Woła jak prorok Natan: „Ty jesteś tym mężem”10. Nigdy nie pozwoli, by nasze grzechy przeszły niezauważone, a nasze potknięcia zostały pominięte do czasu, gdy przekształcą się w widoczny grzech. Ostrzega nas na czas. Woła do nas, gdy tylko zaczynamy zbaczać z drogi. ”Obudź się, który śpisz”11, „czuwajcie i módlcie się”, „czujniej niż wszystkiego innego strzeż swego serca”12 i tysiące innych słów ostrzeżenia, którymi zwraca się do każdego z nas.

Zanim zakończymy tę kwestię, chciałbym powiedzieć, że zdrowe byłoby zbadanie samego siebie. Czy Słowo Boże przemawia w ten sposób do mojej duszy? Wielką głupotą byłoby poprzestać na uogólnieniach i utracić tę wspaniałą rzecz, którą możemy uświadomić sobie jedynie dzięki osobistemu podejściu. Co na to odpowiesz, drogi słuchaczu? Czy czytasz tę Księgę w sposób osobisty, czy przemawia do ciebie? Czy kiedykolwiek cię pochwaliła? Czy potrząsnęła tobą? Czy wskazała ci Chrystusa, czy spojrzałeś na Jezusa, wcielonego Zbawiciela? Czy potwierdza ci teraz, wespół ze świadectwem Ducha Świętego i twojego ducha, że narodziłeś się z Boga? Czy masz zwyczaj zwracać się do niej, by zdiagnozować swój stan, by zobaczyć swoją twarz w jej lustrze? Czy stanowi lekarstwo dla twojej rodziny? Czy jest sprawdzianem i probierzem twego stanu duchowego? Nie traktuj jej w żaden inny sposób! Jeśli zwrócisz się do niej, jeśli stanie się twoim przyjacielem, będziesz szczęśliwy, gdyż Bóg zamieszka u tego, kto czci Jego Słowo. Jeśli jednak traktujesz ją jak książkę napisaną do kogoś innego, strzeż się, byś nie został zaliczony do tych, którzy są niegodziwi i pogardzają Bożymi przykazaniami.

 

3. Z przeczytanego fragmentu dowiadujemy się także, że Słowo Boże jest bardzo poufałe. „Gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”. Rozmowa jest oznaką przyjaźni, braterstwa, zażyłości, poufałości. Nie czytamy: „Wygłosi ci kazanie”. Wielu ludzi żywi ogromny szacunek do tej Księgi, ale spoglądają na nią jak na wyniosłego mówcę przemawiającego z odległej trybuny do stojących w dole ludzi. Nie potępiam szacunku, ale byłoby o wiele lepiej, gdybyśmy zrozumieli poufałość Bożych słow. Nie wygłasza nam kazania, ale mówi do nas. Nie mówi: „Gdy się obudzisz, wygłosi ci wykład” albo „zgromi cię”. Nie, „odezwie się do ciebie”. Siedzimy u jego stóp, a właściwie u stóp Jezusa, w Słowie, które do nas przychodzi. Jest z nami zaprzyjaźnione, przemawia jak człowiek do swego przyjaciela. Pozwólcie, że przypomnę wam o wspaniałej poufałości Pisma Świętego, która przejawia się i w tym, że używa ono języka ludzi. Gdyby Bóg napisał księgę we własnym języku, nie bylibyśmy w stanie jej pojąć. Ta nieliczna część, którą moglibyśmy zrozumieć, zaniepokoiłaby nas do tego stopnia, że zapragnęlibyśmy, by nigdy więcej nie słyszeć tych słów. Ale Pan w swoim Słowie, często używa języka, który choć w swym znaczeniu jest nieomylną prawdą, nie jest językiem Bożej wiedzy, ale ludzkiej. Chcę przez to powiedzieć, że używa porównań i analogii, które przemawiają po ludzku, nie są zaś przedstawieniem absolutnej prawdy tak, jak widzi ją sam Bóg. Podobnie jak dorośli w rozmowie z dziećmi używają ich ułomnego języka, tak też i Słowo Boże zniża się do naszego poziomu. Nie zostało napisane w niebiańskiej mowie, ale w slangu niższych warstw, odpowiednich dla ludzi niskiego pochodzenia. Karmi nas chlebem odpowiednim do naszych możliwości, chlebem, który jest dla nas odpowiedni. Mówi o Bożym ramieniu, o Jego rękach, Jego palcach, skrzydłach, czy nawet o Jego piórach. Wszystko to kreśli znajomy obraz, który odpowiada naszym dziecięcym zdolnościom poznawczym. Nie powinniśmy sądzić, że można myśleć o Nieskończonym, traktujące te porównania dosłownie. Fakt, że On przedstawia te rzeczy tak, byśmy mogli uchwycić te wyrafinowane prawdy, jest przykładem zdumiewającej miłości Bożej. Bądźmy za to wdzięczni Słowu Pana.

Z jakimż uczuciem Pismo zniża się do prostoty. Gdyby cała Księga była podobna do Księgi Ezechiela, nie przyniosłaby wielkiego pożytku całej ludzkości. Wyobraźmy sobie, że cała Księga byłaby tak tajemnicza jak Księga Objawienia. Może mielibyśmy obowiązek ją poznawać, ale gdyby jej zalety były zależne od naszego zrozumienia, nie bylibyśmy w stanie z nich skorzystać. Jakże prosta jest jednak ewangelia, jakże zrozumiałe są te słowa: „Kto uwierzy i ochrzczony zostanie, będzie zbawiony”. Jak doskonale wyraziste są przypowieści o zgubionej monecie, zgubionej owcy czy synu marnotrawnym. Gdy tylko Słowo mówi o sprawach kluczowych, jest jasne jak promień słońca. Istnieją tajemnice, skomplikowane doktryny, głębie, po których może pływać Lewiatan. Ale to, co bezpośrednio dotyczy naszej wieczności, jest tak proste, że nawet dziecko w wierze może bezpiecznie zanurzyć się w tym odświeżającym strumieniu. W opowieści ewangelii nawet nieuczony wędrowiec nie może zabłądzić.

Jakże poufała jest ta Księga – mówię teraz o swoich własnych odczuciach – we wszystkim, co nas dotyczy. Mówi o moim ciele, o moim zepsuciu, o moich grzechach tak, jak tylko ja jeden mógłbym mówić. Mówi o w najmądrzejszy sposób o próbach, przez jakie przechodzę. Wie o wszystkim, o czym nawet nie odważyłbym się powiedzieć. Mówi o trudnościach, jakie napotykam. Inni mogą szydzić z nich, ale ta Księga ma dla nich zrozumienie. Zna moje lęki, obawy, wątpliwości czy burze, które wstrząsają światem mej natury. Ta Księga przeszła przez wszystkie moje doświadczenia. W ten czy inny sposób zna całą moją drogę i przemawia do mnie jakby była towarzyszem mojej wędrówki. Nie przemawia do mnie niepraktycznie, nie spogląda na mnie z pogardą, nie szydzi ze mnie z wysokiej pozycji swej chłodnej doskonałości, jakby była aniołem, który nie umie współodczuwać z upadłymi ludźmi. Ale podobnie jak Pan, którego objawia, Księga zdaje się być dotknięta mymi ułomnościami i kuszona we wszelkich kwestiach, tak jak ja. Czy nie zastanawiałeś się nad ludzkim sposobem wyrażania boskich słów: grzmi jak Bóg, ale płacze jak człowiek. Wydaje się, że nic nie jest tak małe, by Słowo Boże tego nie dostrzegło, tak gorzkie czy nawet tak grzeszne, by Księga mogła to przeoczyć. Dotyka ludzkości we wszystkich kwestiach. Zawsze jest skierowane osobiście, jest poufałe i zdaje się mówić do siebie: Czy zataję tę sprawę przed Abrahamem, moim przyjacielem?”

Jakże często Księga odpowiada na nasze zapytania! W trudnych czasach jestem zdumiony widząc, jak prosta jest wyrocznia. Pytałeś przyjaciół, którzy nie potrafili ci doradzić. Ale upadłeś na kolana i Bóg ci odpowiedział. Zadawałeś pytania, byłeś zakłopotany, próbowałeś rozwikłać problem i oto w rozdziale, który czytasz następnego poranka albo we fragmencie, który właśnie otworzyłeś, znajdujesz potrzebne wskazówki. Czy nie wydaje nam się, że tekst rozwinął skrzydła i odleciał jak serafin i dotknął naszych ust węglem z ołtarza? Spoczywało jak drzemiący anioł na łożu świętego słowo, ale otrzymało boską misję i przyniosło pociechę i poradę dla twojego serca.

Słowo Boże rozmawia z nami w tym sensie, że jest wobec nas poufałe. Czy to rozumiemy? Zakończę ten punkt przedstawiając zastosowanie. Któż, kto stwierdził, że Słowo Boże jest tak wspaniałym przyjacielem, mógłby je lekceważyć? Jeśli ktoś z was nim pogardza, cóż mogę wam powiedzieć? Gdyby była to przerażająca książka, pełna przekleństw i gróźb, której każda litera przesiąknięta byłaby zemstą, mógłbym zrozumieć, dlaczego nie powinniśmy jej czytać. Ale to drogi, bezcenny towarzysz, przyjaciel we wszystkich cierpieniach, który czuwa przy moim łożu w chorobie, oświeca moją ciemność i daje radość mej duszy. Jak mógłbym o nim zapomnieć? Jak mógłbym go porzucić? Ktoś powiedział kiedyś, że kurz osiadł na niektórych Bibliach tak grubą warstwą, że można na nim napisać słowo „potępienie”. Obawiam się, że dotyczy to niektórych z was. W czasie kazania na temat wartości Biblii, [pastor?] Rogers z Dedham podniósł Biblię z mównicy i schował za plecami, obrazując Boga, który mówi: Nie czytasz tej Księgi, nie dbasz o nią. Zabiorę ją i nie będziesz się już nią nużył”. Następnie zaś opisał smutek mądrych ludzi, którzy odkryli, że to błogosławione objawienie zostało ludziom zabrane i to, jak dniem i nocą trwają przed tronem łaski, prosząc o jego zwrot. Jestem pewna, że mówił prawdę. Chociaż lekceważymy tę Księgę, powinniśmy cenić ją ponad wszystko, gdyż jeśli zostanie nam zabrana, stracimy w potrzebie największą pociechę. Bóg nakazuje nam bardziej kochać Pismo Święte!

 

4. Po czwarte, mówiąc krótko, rozważany tekst pokazuje nam wyraźnie, że Słowo wymaga reakcji. „Gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”, nie będzie jedynie mówić do ciebie. Nie, będzie z tobą rozmawiać, a rozmowa polega na tym, że mówienie dotyczy obu stron. Trzeba odpowiadać. Obie strony mają coś do powiedzenia w czasie rozmowy. Każdy wnosi w nią swój wkład. Pismo Święte jest wspaniale rozmowną Księgą. Mówi i zmusza ludzi do mówienia. Zawsze jest gotowa nam odpowiedzieć. Przypuśćmy, że zwracasz się do Pisma w pewnym stanie życia duchowego. Sądzę, że dostrzeżesz, iż Pismo przemawia w sposób właściwy dla tego stanu. Jeśli się smucisz i martwisz, będzie się wydawało, iż przyłącza się do twego smutku, że lamentuje wraz z tobą. Gdy siedzisz na kupie gnoju, Pismo siedzi tam z tobą z głową posypaną popiołem, płacząc wespół, nie zaś strofując, jak zrobili to żałośni pocieszyciele Joba. Przypuśćmy jednak, że podchodzisz do tej Księgi z błyszczącymi od radości oczami, usłyszysz wówczas, jak się śmieje. Będzie śpiewać wraz z tobą, grając na harfie, cytrze i cymbałach brzmiących. Wejdź w jej pobożną krainę w szczęśliwym nastroju, a ona będzie ci w nim towarzyszyć i poprowadzi cię w pokoju. Góry i pagórki rozbrzmiewać będą śpiewem, a wszystkie drzewa będą klaskać w swoje dłonie. Jak w wodzie odbija się twarz, tak i w żywym strumieniu objawionej prawdy człowiek zobaczy własne odbicie.

Jeśli zbliżasz się do Pisma Świętego wzrastając w łasce, pragnąc osiągnąć jeszcze pełniejsze oddanie, Księga będzie wzrastać wraz z tobą i w tobie. Zawsze będzie przed tobą, wołając radośnie: Jeszcze wyżej, ku doskonałości! Z wielu książek z mojej biblioteki już wyrosłem i pozostawiłem je za sobą. Czytałem je kiedyś z pewną przyjemnością. Ale gdy znowu po nie sięgnąłem, przyniosły rozczarowanie. Nigdy już ich nie przeczytam. Już mi nie służą. Kiedyś były na swój sposób dobre, podobnie jak ubranie, które nosiłem mając dziesięć lat, ale już z niego wyrosłem. Wiem więcej niż te książki i wiem, gdzie tkwią ich błędy. Nikt jednak nie przerośnie Pisma Świętego. Ta Księga rozszerza się i pogłębia w miarę przybywania nam lat. To prawda, nie można z niej naprawdę wyrosnąć, gdyż jest doskonała. Dopasowuje się do naszego zrozumienia. Im głębiej kopiemy w Piśmie Świętym, tym większą głębię jej prawdy odkrywamy. Początkujący poznaje cztery czy pięć punktów jej przesłania i mówi: „Rozumiem ewangelię. Zrozumiałem całą Biblię.” Poczekaj chwilę. Gdy jego dusza dojrzeje w Chrystusie, wyzna: „Twoje przykazania są tak niezmiernie pojemne, dopiero zaczynam je nieco rozumieć”.

Jedna cecha Bożego słowa pokazuje jego zwrotność wobec nas, mianowicie, gdy wylewasz przed nim swoje serce, ono otwiera swoje serce przed tobą. Jeśli czytając Słowo, powiesz: „O, błogosławiona prawdo, ty naprawdę przejawiasz się w moim doświadczeniu, wejdź głębiej w moje serce. Porzucam swe uprzedzenie, oddaje się jak wosk, byś mogła wycisnąć na nim swoją pieczęć”, jeśli to uczynisz i otworzysz swoje serce na Pismo, Pismo otworzy ci swoje serce, gdyż są w nim tajemnice zakryte przed zwykłym czytelnikiem, bogate złoża niebiańskie, które mogą odkryć jedynie górnicy, którzy wiedzą, jak kopać i docierać do ukrytych zasobów, jak zbadać wspaniałe żyły wiecznych bogactw. Oddaj się Biblii, a Biblia odda się tobie. Bądź szczery, uczciwy w duszy, a Pismo Święte wręczy ci złoty klucz i zacznie otwierać jedne drzwi po drugich, pokazując ci zdumiewające sztaby srebra, których nie potrafisz udźwignąć i góry złota, których nie zdołasz zmierzyć. Szczęśliwy ten, kto rozmawiając z Biblią, powie jej wszystko, co ma w sercu i pozna w zamian tajemnice Pana, którymi dzieli się On z tymi, którzy się go boją.

Ponadto, jeśli kochasz Biblię i okazujesz jej miłość, Biblia umiłuje i ciebie! Jej mądrość mówi: „Umiłuję tych, którzy mnie umiłują”. Przylgnij do Słowa Bożego, a Słowo Boże przylgnie do ciebie. Jeśli będziesz cenił jej każdą literkę, spojrzy na ciebie z łaskawym uśmiechem, przywita cię radośnie i potraktuje cię jak honorowego gościa. Zawsze mi przykro, gdy mam złe układy z Biblią, gdyż oznacza to, iż muszę mieć złe układy z Bogiem. Gdy tylko moje wyznanie wiary nie pasuje do Bożych słów, wiem, że to najwyższy czas, by przekuć swoje kredo na inną formę. Jeśli jednak chodzi o Słowo Boże, nie wolno go dotykać młotem czy siekierą. Och, to cyzelowanie, odcinanie, przekuwanie słowa Bożego, którego dopuszczają się niektóre komentarze, by uczynić Biblię bardziej ortodoksyjną i systematyczną! Lepiej byłoby, gdyby pozostawiono ją w spokoju! Jeśli nie ma zgody między nami a Słowem Bożym, to znaczy, że ono ma rację, a my się mylimy. Nauczanie Biblii jest nieomylne i musimy je jako takie szanować. Jeśli kochasz je tak, że nie pozwoliłbyś dotknąć ani jednej jego literki i cenisz tak, że mógłbyś nawet umrzeć w obronie jego prawdy, jeśli jest ci tak drogie, i ty będziesz mu drogi, dotknie cię i objawi ci to, czego nie pokazuje światu.

Drodzy bracia i siostry, muszę na tym poprzestać, ale pozwolę sobie jeszcze na jedną uwagę: Czy rozmawiasz z Bogiem? Czy Bóg rozmawia z tobą? Czy twoje serce wznosi się do nieba, a Jego Słowo zstępuje z nieba do twojej duszy? Jeśli tak się nie dzieje, nie wiesz, czego doświadcza żywe Boże dziecko i modlę się szczerze, byś to poznał. Obyś tego dnia zobaczył Jezusa Chrystusa w Słowie, obyś zobaczył tam ukrzyżowanego Zbawiciela i złożył w nim swoją ufność. Jeśli to uczynisz, Jego Słowo zacznie znajdować oddźwięk w twoim sercu, będzie współgrać z twoimi emocjami.

 

5. I w końcu, Słowo wywiera wpływ. Wnioskuję o tym z tego, że Salomon mówi: „gdy się obudzisz, odezwie się do ciebie”, a potem dodaje, że uchroni ono mężczyznę od obcej kobiety i od innych grzechów, które dalej wymienia. Gdy Słowo Boże przemawia do nas, wywiera na nas wpływ. Każda rozmowa wpływa na nas w mniejszym lub większym stopniu. Wierzę, że w tym świecie dokonano więcej (czy to dobra czy zła) dzięki rozmowie niż dzięki kazaniu. W gruncie rzeczy najlepszym kaznodzieją jest ten, kto rozmawia. Na świecie nie ma lepszego oratora niż zwyczajna rozmowa. Oto model krasomówstwa. Wszystkie chwyty retoryczne i wielomówność są jedynie bzdurą. Najbardziej skutecznym sposobem kazania jest prosta rozmowa. Człowiek pozwala, by jego serce poprzez usta dotarło do serca innych ludzi. Gdy ta Księga wywiera na nas wpływ, czyni to na różne sposoby.

Łagodzi nasze smutki i daje nam zachętę. Wielu wojowników miało opuścić Bożą bitwę, ale Słowo położyło im rękę na ramieniu, mówiąc: „Powstań, nie zniechęcaj się, bądź dobrej myśli, wzmocnię cię, pomogę ci, podtrzymam cię prawicą mej sprawiedliwości”. Czytamy o dzielnych świętych, ale niewiele wiemy o tym, jak często okazaliby się skończonymi tchórzami, gdyby nie pojawiło się posilające Słowo, dzięki któremu wrócili do walki, silniejsi niż lwy i szybsi niż orły.

Łagodząc nasze smutki i pocieszając, Księga ma wspaniałą moc, by nas podnieść. Czy nigdy nie czuliście, że wlewa w nasze życie nową siłę, nową krew? Myślałeś: Jak mogę dalej żyć w taki nędzny sposób, muszę zdobyć coś szlachetniejszego?” Przeczytaj słowa mówiące o męce naszego Pana, a poczujesz:

Z miłości będę niósł Jego imię

To, co było mi zyskiem, poczytuję za szkodę.

To, co przynosiło mi zaszczyt, uznaję za hańbę

I przybijam moje powody do chwały do jego krzyża”

 

Poczytaj o chwale niebiańskiej, którą objawia ta Księga, a poczujesz, że możesz biec w tym wyścigu jeszcze szybciej, ponieważ w oddali błyszczy już korona. Nic nie może tak wspaniale wydźwignąć człowieka ponad cielesną chwałę czy ludzki poklask, jak przesiąknięcie duszy przez ducha prawdy. Ono nas podnosi i pociesza.

Ponadto, Księga ta ostrzega i trzyma nas w ryzach. Zboczyłbym na prawo lub na lewo, gdyby zakon Pana nie powiedział: „Niech twoje oczy patrzą przed siebie”.

Święta mowa tej Księgi uświęca i przemienia nasz umysł na obraz Chrystusowy. Nie możesz liczyć na to, że będziesz wzrastać w łasce, jeśli nie czytasz Pisma Świętego. Jeśli nie jesteś obeznany z jego Słowem, nie możesz oczekiwać, że staniesz się podobny do tego, kto je wypowiada. Czujemy się, jakbyśmy obracali się na kole garncarskim, a Boża ręka objawiona w Piśmie Świętym, kształtowała nas na obraz, jaki dla nas zaplanowano. Przebywaj często ze świętym Słowem Boga, a będziesz święty. Spędzaj dużo czasu na głupich nowinkach dnia i błahostkach godzin, a szybko spadniesz do poziomu tych, którzy marnotrawią czas. Przebywaj często z solidnym nauczaniem Bożego Słowa, a staniesz się solidnym, poważanym człowiekiem. Pij z niego i karm się nim, a zyskasz takie podobieństwo do Chrystusa, że świat będzie zdumiony.

I w końcu, pozwól, by Pismo rozmawiało z tobą, a ono cię utwierdzi i zakorzeni. Tu i tam słyszymy o odstępcach od Ewangelii. Musieli nie zostać odpowiednio nauczeni prawdy i Chrystusa. Ostatnio podnosi się wielka wrzawa, jakobyśmy mieli wszyscy powrócić do Rzymu. Pewien człowiek zapewniał mnie kiedyś z ogromnym przerażeniem, że cała Anglia powraca do papiestwa. Powiedziałem mu, że nie wiem, jakiemu Bogu oddaje cześć, ale że mój Bóg jest znaczenie potężniejszy niż szatan i że nie zamierza oddać diabłu pola oraz że nie jestem nawet w połowie tak zmartwiony rzymskim papieżem, jak rytualistami w naszym kraju. Zauważcie jednak, że w tych obawach tkwi ziarnko prawdy. Jeśli Kościół chrześcijański nie będzie bardziej uczciwie i rzetelnie czytał Pismo Święte, zaczną się pojawiać jedne błędy po drugich,. Czy zniesławiłbym was mówiąc, że większość członków waszego Kościoła nie czyta Biblii? W dniu odpoczynku słuchacie jednego rozdziału. Może jeszcze czytacie jakiś fragment w czasie rodzinnych modlitw, ale znakomita większość nigdy nie czyta Biblii osobiście, tylko dla siebie. Czerpiecie swą religię z czasopism miesięcznych lub przyjmujecie ją z ust swego duchownego. Oby powrócił w nas duch chrześcijan z Berei, którzy codziennie badali Pisma, sprawdzając, czy tak się rzeczy mają. Wolałbym zobaczyć ogromny stos książek (dobrych i złych), modlitewników, ksiąg z kazaniami czy śpiewników, płonących jak sodoma, jeśli czytanie tych książek odciąga was od czytania Biblii. Tona ludzkiej literatury nie jest warta uncji Pisma Świętego. Jedna kropla duchowego napoju Bożego Słowa jest lepsza niż morze pełne komentarzy i kazań. Słowo, proste, czyste, nieomylne Słowo Boże – na tym właśnie musimy budować swoje życie, jeśli mamy być mocni w obliczu błędów i trzymać się mocno prawdy. Bracia, obyście byli zakorzenieni i umocnienie w wierze, ugruntowani w niej. Wiem jednak, że tak się stanie tylko wtedy, gdy będziecie stale czytać Pismo Święte.

Czas szybko mija i już wkrótce wszyscy zaśniemy snem śmierci. Jak wspaniałą rzeczą będzie stwierdzić po obudzeniu, że Słowo Boże rozmawia z nami, pamiętając o dawnej przyjaźni. Wówczas wypełni się obietnica, którą rozważamy. Urzeczywistni się wówczas wspaniała zażyłość, a oblicze Chrystusa, które na razie widzimy jak w zamglonym zwierciadle, odsłoni się przed nami i On sam zajaśnieje nad nami jak słońce w zenicie. Bóg chce, byśmy kochali jego Słowo i karmili się nim. Panu niech będzie chwała na wieki wieków. Amen.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin