Szaweł zgadzał się na zabicie Szczepana. Sam jednak nie rzucał w niego kamieniami, tylko patrzył jak go kamienowano. Wszyscy starsi, którzy rzucali w Szczepana, zdjęli swoje powłóczyste płaszcze, aby mieć większą swobodę ruchów i Szaweł pilnował ich ubrań.
Ponieważ słyszał wszystko, co Szczepan mówił, stojąc tam przypominał sobie jego słowa: „Wy jesteście ludźmi, co mają twarde karki. Nie chcecie słuchać Boga i sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu, tak samo jak wasi ojcowie. Prześladowali proroków, a nawet zabijali tych, którzy przepowiadali przyjście Mesjasza. A teraz, gdy przyszedł, nie chcieliście Go słuchać, zdradziliście Go i zabiliście rękami Rzymian. Zrobiliście to wy, którzy otrzymaliście Prawo za pośrednictwem Aniołów i Mojżesza. Ale Jezus powstał z martwych i żyje. Widzę niebo otwarte i Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Boga". Tak wołał Szczepan w zachwyceniu.
To było bluźnierstwo - rozmyślał Szaweł. - Żadnego człowieka nie można zrównać z Bogiem, żaden śmiertelny nie może się znaleźć po prawicy Najwyższego. Za to, że bluźniłeś przeciw Bogu, musiałeś umrzeć, Szczepanie, tak samo jak ten Jezus, o którym mówiłeś, że jest Synem Bożym.
Pobożni ludzie pochowali Szczepana. Nikt się temu nie sprzeciwiał. Religia Żydów nie pozwalała na to, aby ciało zmarłego leżało na ulicy.
Pobożni ludzie... - myślał Szaweł, widząc z jaką czcią zabierali jego ciało. - Pobożni... ale pewnie wierzą w te same bluźnierstwa, które głosił Szczepan - rozmyślał wracając do domu, gdzie jego siostra czekała na niego z posiłkiem.
Szczepan także był pobożny. Nie można mu było nic zarzucić. Zachowywał wszystkie przepisy Prawa, opiekował się ubogimi wdowami, które z obcych ziem powróciły do Jerozolimy. Przynosił im chleb. Przyprowadzał lekarza do ich chorych dzieci... I modlił się... Tak. Szczepan umiał się modlić... Szaweł spotykał go w synagodze hellenistów... Słyszał go śpiewającego psalmy i głośno recytującego inne modlitwy po grecku. Czasem spotykał go w świątyni, gdzie słuchał, jak Szczepan śpiewał psalmy po hebrajsku.
Musiał przyznać, że Szczepan był nie tylko pobożny, miłosierny i dobry, ale był także mądry. Dobrze znał Pisma Święte. Gdy się z nim dyskutowało, przytaczał z pamięci całe fragmenty świętych Ksiąg.
Jak taki człowiek jak Szczepan mógł wierzyć, że Jezus, cieśla z Nazaretu, był Bożym Pomazańcem! Jak mógł mówić, że Jezus teraz stoi u boku Najwyższego! Jak mógł mówić, że Jezus żyje i jest pośród tych, co w Niego wierzą! - rozmyślał tak w samotności i nie opowiedział nawet siostrze o tym wszystkim, na co patrzył.
Wieczorem próbował czytać końcowe fragmenty z Księgi Izajasza,w których prorok pisał o śmierci Sprawiedliwego. Szczepan mówił, żeprorok zapowiadał tu śmierć Jezusa Mesjasza: „Dręczono Go, lecz samsię dał gnębić, nawet nie otworzył ust swoich. Jak baranek na rzeź prowadzony, jak owca niema wobec strzygących ją, tak On nie otworzył ustswoich... Po udręce i sądzie został usunięty; a kto się przejmuje Jego losem? Tak! Za grzechy mego ludu został zbity na śmierć". Gdy zwijał jużksięgę, jego wzrok padł jeszcze na inny fragment Księgi: „Dziecię namsię narodziło, Syn został nam dany, na Jego barkach spoczęła władza. Nazwano Go imieniem: Przedziwny Doradca,Bóg Mocny, Odwieczny Ojciec, Książę Pokoju..."
Tej nocy Szaweł nie mógł spać. Gdy tylko zasnął, śniła mu się śmierć Szczepana... I zaraz się budził. Lecz znowu widział we śnie to, o czym pisał Daniel i o czym mówił Szczepan. Oto Najwyższy siedzi na tronie z drogich kamieni i przychodzi do Niego Jezus... Innym razem widział siebie, jak pada pod gradem kamieni...
Wieczorem następnego dnia zaczynał się szabat. Do synagogi hellenistów przyszedł wysłannik od arcykapłana. Czytano ten sam fragment z proroka Izajasza, który Szaweł czytał po śmierci Szczepana. Przedstawiciel arcykapłana głośno krzyczał: „Prorok nie mówi tu o jakimkolwiek człowieku, ale opisuje losy naszego ludu wybranego. To nasz lud jest ciągle dręczony i zabijany za grzechy złych ludzi. To lud nasz jest Mesjaszem, a nie jakiś cieśla z Nazaretu!"
Po nabożeństwie posłaniec od arcykapłana zbliżył się do Szawła i razem z nim wracał ciemnymi już ulicami miasta.
— Arcykapłan postanowił zrobić porządek z tymi nazarejczykami. Trzeba zacząć od waszej synagogi. To ci wszyscy, co powrócili z różnych stron świata, buntują się przeciwko świątyni. Nie składają żadnych ofiar ze zwierząt, niektórzy nie płacą podatku na świątynię. Przyzwyczaili się, z dala od ojczyzny, do życia bez świątyni i teraz wielu ją lekceważy. Arcykapłan chce powołać specjalną grupę ludzi, którzy będą wykrywać przeciwników świątyni i tych co - jak Szczepan - wierzą, że Nazarejczyk przebywa teraz po prawicy Najwyższego.
— Niech Pan będzie błogosławiony na wieki! Czy nie zechciałbyś się przyłączyć? Czekasz na ukończenie trzydziestego roku życia, aby zostać nauczycielem w Izraelu, a tu masz pracę od zaraz. Gdy skończysz to zadanie, łatwiej uzyskasz jakieś ważne stanowisko.
Szaweł zgodził się przyłączyć do specjalnej grupy arcykapłana Ananiasza. Nie myślał o karierze, o jakiej wspominał wysłannik, ale uczynił to z wierności ku Bogu. Pragnął zamknąć usta wszystkim, którzy głosili, że Jezus jest Synem Bożym, bo uważał ich za bluźnierców.
o. Paulin Sotowski
MRN 12 (2007) s. 10-12
wienczy