Juliusz Verne - Dramat w Meksyku [pl].pdf

(601 KB) Pobierz
Le Drame au Mexique Dramat w Meksyku
J ULIUSZ V ERNE
D RAMAT W M EKSYKU
CZYLI PIERWSZE OKRĘTY MARYNARKI MEKSYKAŃSKIEJ
Wstęp
(pochodzi z wydania broszurowego)
Prezentowane w niniejszym tomie Biblioteki Andrzeja opowiadanie pt. Dramat w
Meksyku trafia do rąk polskiego czytelnika po raz drugi. Jednak z co najmniej kilku powodów
edycję tę można uznać za premierową. Pierwszy i jednocześnie ostatni raz bowiem utwór ten
został opublikowany w 1877 r. Ukazywał się w odcinkach w czasopiśmie Przyjaciel Dzieci .
Autorką przekładu była Joanna Belejowska, znana z tłumaczeń, często niepełnych, jeszcze
wielu innych pozycji Verne’a. Obecne wydanie natomiast jest pierwszą edycją „książkową”
tego opowiadania, wzbogaconą w dodatku o oryginalne, XIX-wieczne ilustracje. Tekst
ukazuje się też w nowym, pełnym tłumaczeniu.
Dramat w Meksyku należy do grona wczesnych utworów Verne’a. Napisany został w
1850 r., a więc na długo przed pierwszą powieścią z cyklu Niezwykłych podróży , czyli
Pięcioma tygodniami w balonie (1863). W opowiadaniu tym widać już jednak wyraźnie
kierunek, w którym Verne będzie podążał w całej swojej dalszej twórczości, tj. pragnienie
popularyzacji wiedzy, głównie z takich dziedzin jak geografia, nauki przyrodnicze, a nawet
antropologia. W niektórych partiach tekstu pojawiają się miniwykłady o wyraźnym zacięciu
popularyzatorsko-edukacyjnym, niekiedy wmontowane w narrację w sposób nieco sztuczny,
zważywszy na niewielkie rozmiary utworu oraz dominującą w nim żywą akcję. W
późniejszych powieściach, dających autorowi szersze pole do popisu, nie będą one już tak
razić.
Oprócz owych nowatorskich tendencji znaleźć też można w Dramacie w Meksyku wiele
cech typowych dla wczesnej twórczości Verne’a, tj. swoistą dramaturgię rodem ze sztuk
teatralnych, od których zaczęła się pisarska kariera autora Tajemniczej wyspy , pewną
schematyczność (np. zakończenie utworu w pewnym sensie powiela motyw wykorzystany w
napisanym rok wcześniej opowiadaniu pt. Martin Paz ), a także fascynację atmosferą grozy,
napięcia, tajemniczości, wywodzącą się niewątpliwie z utworów Edgara Poego, którego
Verne był zagorzałym wielbicielem.
Abstrahując od widocznych w tekście inspiracji i motywów, należy przyznać, iż
opowiadanie potrafi czytelnika zafrapować i zapewnić interesująca lekturę aż do ostatniej
strony.
Krzysztof Czubaszek
2
I
Z wyspy Guajan do Acapulco
Osiemnastego października 1825 roku Azja , hiszpański okręt wojenny oraz Constanzia ,
bryg o ośmiu działach, zatrzymały się dla odpoczynku na Guajan , 1 jednej z wysp należącej
do archipelagu Marianów . 2 Sześć miesięcy po tym, jak te statki opuściły Hiszpanię, ich
załogi, źle żywione, kiepsko opłacane, wyczerpane ze zmęczenia, przygotowywały po
kryjomu plany buntu. Oznaki braku dyscypliny dało się wyraźnie zauważyć szczególnie na
pokładzie Constanzii , dowodzonej przez kapitana don Ortevę, człowieka z żelaza, którego nic
nie było w stanie ugiąć. Bryg zatrzymywały w czasie tego rejsu pewne poważne uszkodzenia,
do tego stopnia nieoczekiwane, tak bardzo nieprzewidzialne, że można je było przypisać
jedynie jakimś złym zamiarom. Azja , dowodzona przez don Roque de Guzuarte’a, była
zmuszona zatrzymywać się na postój razem z brygiem. Jednej nocy – nie wiadomo w jaki
sposób – strzaskał się kompas. Podczas innej – zniknęły wanty przedniego masztu, jakby
zostały odcięte, i maszt przewrócił się z całym swoim wyposażeniem. Na koniec, w trakcie
wykonywania skomplikowanego manewru, dwa razy zerwały się łańcuchy poruszające
sterem.
Wyspa Guajan, podobnie jak całe Mariany, podlegała kapitanatowi generalnem u 3 Wysp
Filipińskich. Hiszpanie, będąc tam gospodarzami, mogli szybko naprawić awarie.
Podczas tego przymusowego pobytu na lądzie don Orteva powiadomił don Roque’a o
rozprężeniu, jakie zauważył na swoim statku, i obaj kapitanowie postanowili podwoić
czujność i dyscyplinę.
Don Orteva miał szczególnie zwracać uwagę na dwóch ludzi ze swojej załogi, to jest
porucznika Martineza i marynarza Josego.
Porucznik Martinez, skompromitowany udziałem w tajnych naradach załogi w kubryku
na przednim pomoście, kilka razy został skazany na areszt. W czasie jego nieobecności w
obowiązkach pierwszego oficera Constanzii zastępował go kadet Pablo. Jeśli idzie o
marynarza Josego był to człowiek nikczemny i godny pogardy, który ważył uczucia tylko na
wagę złota. Zdawał też sobie sprawę, że jest obserwowany przez bosmana Jacopa, człowieka
uczciwego, do którego don Orteva miał absolutne zaufanie.
Kadet Pablo był jedną z tych natur wyśmienitych, otwartych i odważnych, których
szlachetność prowadzi do wielkich rzeczy. Sierota, przygarnięty i wychowany przez kapitana
don Ortevę, dałby się zabić dla swojego dobroczyńcy. W czasie długich rozmów
prowadzonych z bosmanem Jacopem pozwalał sobie, ogarnięty żarem młodości i uniesieniem
3
swojego serca, mówić o swoich synowskich uczuciach, jakie żywił do kapitana Ortevy. Zacny
Jacopo ściskał mu mocno dłoń, bo dobrze rozumiał to, co kadet czuł i o czym tak pięknie
mówił. Tak więc don Orteva miał dwóch oddanych sobie ludzi, na których mógł całkowicie
liczyć. Ale cóż mogli zdziałać w trzech przeciw gwałtownym namiętnościom rozzuchwalonej
załogi? Mimo że cały czas, dzień i noc, starali się zapanować nad duchem niezgody,
Martinez, Jose i inni marynarze coraz bardziej dążyli do buntu i zdrady.
Dzień poprzedzający podniesienie kotwicy porucznik Martinez spędził w jednym z
najgorszych szynków na wyspie Guajan, wraz z kilkoma bosmanami i dwudziestką
marynarzy z obu okrętów.
– Towarzysze – powiedział Martinez – dzięki awariom, które zdarzyły się we
właściwym czasie, bryg i okręt wojenny musiały zatrzymać się na Marianach, a ja mogłem
przybyć tu, aby potajemnie z wami porozmawiać!
– Brawo! – odezwali się jednym głosem zgromadzeni.
– Proszę mówić, panie poruczniku! – krzyknęło kilku marynarzy. – Chcemy poznać
pański projekt!
– Oto mój plan – odrzekł Martinez. – Kiedy tylko zawładniemy obydwoma okrętami,
skierujemy się ku brzegom Meksyku. Wiecie zapewne, że nowa Konfederacja nie posiada
marynarki wojennej. Kupi więc nasze okręty z zamkniętymi oczami i tym sposobem nie tylko
otrzymamy zaległe wynagrodzenie, ale także równo podzielimy między wszystkich nadwyżkę
osiągniętą ze sprzedaży.
– To nam odpowiada!
– Co będzie sygnałem do jednoczesnego rozpoczęcia działań na pokładach obu
statków? – zapytał marynarz Jose.
– Raca wystrzelona z Azji – odrzekł Martinez. – Wszystko będzie trwało jedną chwilę!
Jest nas dziesięciu na jednego, więc zanim oficerowie brygu i okrętu się spostrzegą, już będą
więźniami.
– Gdzie i kiedy będzie dany ten sygnał? – zapytał jeden z bosmanów Constanzii.
– Za kilka dni, jak tylko znajdziemy się na wysokości wyspy Mindanao .4
– Ale czy Meksykanie nie przyjmą naszych statków pociskami z dział? – wyraził
wątpliwość marynarz Jose. – Jeśli się nie mylę, Konfederacja wydała dekret, który nakazuje
kontrolę wszystkich statków hiszpańskich. Może tak się stać, że zamiast złota, zasypią nas
żelazem i ołowiem!
– Nie martw się tym, Jose! Zostaniemy rozpoznani, i to z daleka – odparł Martinez.
– Jakim sposobem?
4
Zgłoś jeśli naruszono regulamin