Metz Melinda - Roswell 02 - Dziki.pdf

(1375 KB) Pobierz
266706644 UNPDF
DC
DA CAPO
wydawnictwo Da capo
warszawa
266706644.001.png
Tytuł oryginału
THE WILD ONE
Copyright © 1998 by Pocket Books,
a Division of Simon & Schuster, Inc.
All rights reserved
Ilustracja na okładce
Robert Pawlicki
Opracowanie graficzne okładki
Sławomir Skryśkiewicz
Skład i łamanie
„Kolonel"
For the Polish translation
Copyright © 2002 by Wydawnictwo Da Capo
For the Polish edition
Copyright © 2002 by Wydawnictwo Da Capo
Wydanie I
ISBN 83-7157-485-1
Teraz U!
- Uuuuu! - zawył Michael Guerin.
A teraz F!
Effff - wychrypiał Alex Manes gardłowym głosem Ma-
lilyn Monroe.
Teraz O!
Ooohhhh! - zawołali wszyscy razem.
A teraz dajcie mi spokój - mruknął Max Evans.
Patrzył na przyjaciół, którzy stali na otaczających boisko
ławkach. Świetnie naśladowali cheerleaderki, dziewczyny za-
chęcąjące do aplauzu tłumy na stadionach. Uśmiechnął się.
Pięknie i zmysłowo.
Przestań się na niego gapić, nakazała sobie Liz Ortecho,
z trudem odwracając wzrok od Maxa. Niektórzy faceci byliby
szczęśliwi, gdyby okazywała im takie zainteresowanie- na
przykład co najmniej połowa chłopaków z liceum. Przynajmniej
luk twierdziła najlepsza przyjaciółka Liz, Maria DeLuca. Ale
266706644.002.png
Max do nich nie należał. On chciał, żeby zostali przyjaciółmi.
Tylko przyjaciółmi. Czy istnieje coś gorszego, bardziej boles­
nego, bardziej rozdzierającego serce niż określenie „tylko
przyjaciółmi".
Popatrz na Michaela, popatrz na Alexa, pomyślała Liz. Na
nich też warto było zwrócić uwagę. Dobrze zbudowany Michael
miał kruczoczarne włosy i zabójczy uśmiech. Alex był smukły,
miał ciemnorude włosy i promienne zielone oczy.
Ale nie tak oślepiające jak oczy Maxa, pomyślała Liz.
Znowu skierowała na niego wzrok. Nic z tego. Alex miał
rzeczywiście bardzo ładne oczy, ale oczy Maxa zapierały dech
w piersiach. Najbardziej niebieskie z niebieskich, z poblaskiem
srebra.
Liz zastanawiała się czasem, jak to było możliwe, że szeryf
Valenti, patrząc na niego, nie domyślił się od razu, że jest
kosmitą. Jego oczy zdradzały tę tajemnicę. Były nieziemskie.
Niesamowite i bardzo piękne.
Na szczęście dla nich wszystkich, Valenti nigdy nie wpat­
rywał się w oczy tego chłopaka tak intensywnie jak Liz.
Szeryf, członek organizacji pod nazwą Plan Wyczyszczenia
Bazy Danych, miał za zadanie wytropienie wszystkich kos­
mitów mieszkających na Ziemi - co w gruncie rzeczy ograni­
czało się do poszukiwania Maxa, jego siostry Isabel i Michaela.
Tylko oni ocaleli ze słynnej katastrofy statku kosmicznego,
który przed laty rozbił się w Roswell.
To właśnie szeryf Valenti przyczynił się do tego, że Max
chciał być „tylko przyjacielem" Liz. Dopóki Valenti poszu­
kiwał kosmitów, Maxowi - i jego bliskim - groziło niebez­
pieczeństwo.
Liz byłoby o wiele łatwiej - no tak, byłoby nadal ciężko,
ale chociaż troszeczkę łatwiej - gdyby Max nie żywił dla niej
ciepłych uczuć. Wtedy mogłaby chyba pogodzić się z sytuacją.
Ale chłopak był w niej zakochany. Wiedziała o tym. Widziała
to w jego oczach. Dlatego też nie chciał, by się do siebie
zbytnio zbliżyli, to bowiem mogłoby ściągnąć na nią niebez­
pieczeństwo.
Jak gdyby zależało jej na tym, żeby czuć się bezpiecznie.
Jak gdyby zależało jej na czymkolwiek poza tym, żeby być
z Maxem.
Rzuciła na niego ostatnie spojrzenie, na piękno, które za­
pierało jej dech w piersiach, i odwróciła wzrok. Próbowała się
skupić na toczącej się obok rozmowie.
- Robię listę najlepszych wyrobów w Roswell, zawierają­
cych ser. Numer jeden to Crater Taters... mam na myśli te
długie chipsy, pokryte jasnopomarańczowym serem. Superowe.
Cosmic Crunch też są rewelacyjne - powiedział Alex, kładąc
na języku serowego chipsa, i zamknął oczy, rozkoszując się
jego smakiem.
Maria posłała Liz porozumiewawcze spojrzenie. Zawsze się
z niego podśmiewały, kiedy z takim przejęciem układał te listy,
by wprowadzić je później na swoją stronę internetową. Co
prawda, same uważały to za niezłą zabawę.
- To mi się u ciebie podoba, Alex - powiedziała Liz. - Nie
boisz się zadawania poważnych pytań filozoficznych. Dlaczego
na świecie istnieje zło? Czy nauka obaliła wiarę w istnienie
duszy? I tego najbardziej istotnego: które chipsy z serem są
najlepsze?
- Hej, a ja? - odezwał się Michael. - Ja też jestem filozo­
fem. - Włożył do ust pełną garść Crater Taters i popił je
płynem do płukania ust.
To połączenie wydało się Liz wyjątkowo obrzydliwe. Ale
ja nie jestem kosmitką, tłumaczyła sobie. Michael niewątpliwie
miał inne kubki smakowe niż zwykłe ziemskie istoty. Gdyby
tak nie było, już haftowałby po ławkach.
- Twoje szczęście, że masz urok osobisty, bo zostałbyś
zwycięzcą w konkursie obrzydliwości! - zawołała Maria, pa­
trząc, jak chłopak pakuje do ust następną porcję chipsów.
- Naprawdę uważasz, że jestem uroczy? - spytał Michael,
Zgłoś jeśli naruszono regulamin