Politkowska Anna - Udręczona Rosja.pdf

(1637 KB) Pobierz
Politkowska Anna - Udręczona Rosja
31 grudnia
Smutny bilans odchodzącego roku. Wybory
parlamentarne zakończyły się wielkim
zwycięstwem absolutyzmu Putina. Czy Rosja
wciąŜ musi mieć imperialistyczne ciągoty?
Imperium oznacza represje i, koniec końców,
stagnację. I ku temu zmierzamy. Lecz kto się
u nas sprzeciwi? Ludzie nie chcą juŜ być przed-
miotem polityczno-ekonomicznych ekspery-
mentów, chcą tylko Ŝyć lepiej, ale nie mają
ochoty o to walczyć. Wszystkiego oczekują od
góry, a kiedy góra stosuje wobec nich represje,
pokornie je znoszą. Po Internecie krąŜy Ŝart:
„Nad Rosją zapada wieczór. Karły rzucają
ogromne cienie".
dziennika Anny Politkowskiej
UDRĘCZONA ROSJA
ANNA POLITKOWSKA
UDRĘCZONA
ROSJA
Dziennik buntu
PrzełoŜyła
Anna Michalska
NOIR SUR BLANC
Tytuł oryginału
A Russian Diary
Copyright © The Estate of Anna Politkovskaya, 2007
For the Polish edition
Copyright © 2007, Noir sur Blanc, Warszawa
ISBN 978-83-7392-246-4
Przedmowa
A przecieŜ wszystko miało być inaczej...
Pamiętam Petersburg 1992 roku, trzy lata po upadku muru
berlińskiego. Nowa Rosja gotowała się do Ŝycia. IleŜ tam było
nadziei! MoŜe tylko z lekka przetykanej niepokojem... Pamiętam
rozmowy w petersburskich kuchniach i uniwersyteckich salach,
mniej lub bardziej oddalonych od pomników cara Piotra I i Le-
nina. Znacznie więcej sceptycyzmu było w Moskwie. Tu ludzie
widzieli na co dzień, co oznacza nowa władza. W Polsce teŜ wów-
czas wyglądaliśmy Innej Rosji - i nadal wyglądamy, tyle Ŝe z coraz
mniejszą nadzieją - Rosji partnerskiej, przyjaznej sąsiadom, roz-
liczonej z sowiecką i carską historią, z imperialną tradycją.
Kiedy rozpadało się sowieckie imperium, Anna Politkowska
miała trzydzieści jeden lat. Jej pierwszy adres to Nowy Jork. Była
córką Stepana Mazepy, sowieckiego dyplomaty, z pochodzenia
Ukraińca, który pracował w ONZ-owskim Komitecie do spraw
Walki z Rasizmem. Wraz ze świadectwem urodzenia otrzyma-
ła amerykańskie obywatelstwo. Adres drugi to Moskwa, gdzie
w 1975 roku po przyjeździe z Nowego Jorku rozpoczęła studia na
wydziale dziennikarstwa Uniwersytetu Moskiewskiego. Później,
po upadku komunizmu, te dwa adresy dały moŜliwość poznania
Ŝycia po obu stronach muru i stanowiły dobry punkt startu do
udziału w publicznej debacie na temat Rosji.
Co Anna Politkowska do niej wniosła?
Krzyk, często rozpaczliwy, skierowany w trzy strony świata.
Do opinii Zachodu: dlaczego nie widzicie zbrodni, przemocy,
niesprawiedliwości, a jeśli widzicie - to czemu zachowujecie mil-
czenie?! Drugim adresatem jej buntu był Kreml: jak moŜecie tak
traktować własny naród, niszczyć ludzi, nie przestrzegać prawa?!
Nie wolno być „grzybem płaszczącym się pod liściem" - zwraca-
ła się do Rosjan; „i tak go znajdą, wrzucą do koszyka i zjedzą" -
przestrzegała. „Widzę, jak ludzie dąŜą do lepszego Ŝycia, ale nie
dają rady, więc Ŝeby zyskać we własnych oczach, okłamują się
8
Przedmowa
i udają, Ŝe nie widzą, co się w kraju dzieje" - to zdanie z posłowia
zamykającego tę ksiąŜkę, zatytułowanego Czy się boję? Dlaczego
się nie buntujecie, dlaczego nie myślicie o przyszłości swoich
dzieci i wnuków?! - wołała do rodaków.
Kiedy prezydenta Władimira Putina, właściciela złóŜ gazu i ropy
naftowej, goszczono na Zachodzie, jego spotkaniom z tamtejszymi
politykami towarzyszył specyficzny rytuał. Mieściły się w nim za-
dawane mu publicznie pytania o Czeczenię, Dubrowkę, Biesłan,
o prawa człowieka w Rosji oraz jego coraz bardziej wymijające,
czasami wręcz aroganckie odpowiedzi. Choć Politkowska otrzy-
mywała na Zachodzie prestiŜowe nagrody dziennikarskie, świat
pozostawał właściwie głuchy na jej krzyk. Nie przejmował się nim
równieŜ Kreml. Jej zabójstwo wyrządziło Rosji większą szkodę niŜ
jej publikacje - powiedział Putin podczas wizyty w Dreźnie, gdzie
w czasach sowieckich pracował jako szpieg KGB. Puenta godna
czekisty.
Anna Politkowska została zamordowana siódmego październi-
ka 2006 roku, gdy wracała z zakupów do wynajmowanego w cen-
trum Moskwy mieszkania. Kule dosięgły ją w windzie. Obok ciała
znaleziono pistolet i cztery łuski. Jeden strzał sprawca oddał z bliska
w głowę.
Czyjej krzyk wstrząsnął Rosjanami? Chyba nie bardzo. Na po-
grzeb w wielomilionowej Moskwie, pretendującej do miana cen-
trum nowej demokracji, przyszło zaledwie dwa tysiące ludzi - in-
teligencja, garstka opozycyjnych polityków, dziennikarze, stu-
denci. Prasa coraz rzadziej pisze o śledztwie, pewnie skończy się
na niczym.
Liczni „doradcy" krytykowali odwaŜną dziennikarkę. O Ro-
sji trzeba pisać inaczej - mówili - bardziej od krzyku potrzebna
jest trzeźwa analiza polityczna i historyczna kolejnych konflik-
tów, poczynając od wojny na Kaukazie. Ona jednak uparcie robiła
swoje: z natłoku codziennych informacji, zdarzeń, ludzkich hi-
storii wybierała najsłabsze ogniwa oligarchicznego systemu wła-
dzy - przypadki całkowitego lekcewaŜenia obywateli, kłamstwa
propagandy, nepotyzm, korupcję. Jej dziennik jest dokumentacją
nieludzkiego oblicza rosyjskiej oligarchii, dowodem na to, Ŝe no-
menklatura KGB stworzyła w Rosji po upadku komunizmu ustrój
mający niewiele wspólnego z demokracją.
Nasz kolega, ukraiński dziennikarz Gieorgij Gongadze, zginął
nie tylko dlatego, Ŝe był niepokorny, lecz takŜe dlatego, Ŝe jego
9
zabójstwo pasowało do politycznej intrygi jednej z frakcji dworu
Leonida Kuczmy. CzyŜby w podobnych okolicznościach ktoś -
kto? - wydał wyrok na obywatelkę Innej Rosji, dziennikarkę Annę
Politkowską?
Wiesław Romanowski
Część I
KONIEC
ROSYJSKIEGO PARLAMENTARYZMU
grudzień 2003 - marzec 2004
[Według oficjalnych danych, ogłoszonych po ostatnim spisie
ludności z października 2003 roku, Rosja zajmuje siódme miejsce w
świecie pod względem liczby mieszkańców. Jest nas 145,3 miliona,
z czego 109 milionów w wieku wyborczym. Podczas spisu za Rosjan
uznało się 79,8 procent obywateli, czyli 116 milionów ludzi.]1
7grudnia 2003
Dziś wybory do Dumy. Rano w telewizji pokazali narodowi gło-
sującego Putina. Prezydent, zwykle taki chmurny, tym razem pro-
mieniał. Z szerokim uśmiechem oświadczył obecnym, Ŝe w nocy
oszczeniła się jego ukochana labradorka Koni. „Władimir Władi-
mirowicz tak to przeŜywał, tak przeŜywał... - szczebiotała zza jego
pleców nasza pierwsza dama. - Teraz śpieszymy się do domu". Po
czym jeszcze dodała, Ŝe to szczęśliwe wydarzenie dobrze wróŜy
Jednej Rosji*2.
Tego samego ranka w Jessientukach, miasteczku uzdrowisko-
wym na północnym Kaukazie, grzebano ofiary zamachu terrory-
stycznego na pociąg, którym studenci z całego regionu dojeŜdŜa-
ją rano na uczelnie.
Po głosowaniu Putin podszedł do dziennikarzy. Wszyscy ocze-
kiwali, Ŝe złoŜy kondolencje rodzinom ofiar i wyrazi Ŝal, iŜ wła-
dzom nie udało się zapobiec kolejnej tragedii. Ale nic z tego. Koni
miała szczeniaki i w dzień pogrzebu ofiar zamachu prezydent mó-
wił tylko o swoich labradorach.
1 Komentarze autorki a posteriori są zawsze ujęte w nawias kwadratowy
(wszystkie przypisy wydawcy).
2 Gwiazdką oznaczono nazwy partii politycznych oraz nazwiska polity-
ków, którym poświęcono notki w aneksach na końcu ksiąŜki.
14
Znajomi dzwonili: „Ale się skompromitował! Teraz Jedna Ro-
sja juŜ nie ma szans, ludzie nie będą na nią głosowali!"
Lecz późnym wieczorem, kiedy telewizja zaczęła podawać
pierwsze rezultaty - zaczynając jak zwykle od Dalekiej Północy,
w kierunku zachodnim przez Syberię, Ural i tak dalej - znowu
dzwoniliśmy do siebie, powtarzając: „To niemoŜliwe... Myśmy
głosowali na Jawlińskiego*, choć i on daleki od ideału..."
Inni znów postawili na Irinę Chakamadę*...
Ale rano nie było Ŝadnych protestów. Kraj, zraŜony pychą
i kłamstwami demokratów, bez słowa oddał się Putinowi. Wybo-
ry ze znaczną przewagą wygrał ten sztuczny twór — Jedna Rosja,
której program polega wyłącznie na udzielaniu poparcia pre-
zydentowi. Powołana do Ŝycia dwa lata temu formacja politycz-
na przyciągnęła zawodowych biurokratów, dawnych partyjnych
i komsomolskich aparatczyków, którzy - przekwalifikowani na
funkcjonariuszy wielkiej administracji - wydali kolosalne sumy
i wykorzystali wszystkie moŜliwe narzędzia władzy, aby sfinanso-
wać kłamliwą kampanię pseudopartii i w rezultacie zapewnić jej
olśniewające zwycięstwo wyborcze.
Wystarczy prześledzić sposób prowadzenia kampanii na
prowincji, aby mieć próbkę metod, jakimi posługiwała się wła-
dza. Weźmy na przykład Saratów nad Wołgą. Siódmego grud-
nia przed wejściem do jednego z lokali wyborczych pojawił się
stolik z napisem: „Głosujcie na Trietiaka!" Za stolikiem stanęła
atrakcyjna pani i częstowała wszystkich wódką. W tym okręgu
Trietiak, członek Jednej Rosji, wygrał bez problemu. To tylko
jeden przykład z wielu. W całym regionie Ŝelazna ręka lokalnej
władzy zastąpiła dawnych kandydatów ludźmi Jednej Rosji. Naj-
bardziej przebiegli z ustępujących deputowanych zapisali się do
tej partii tuŜ przed wyborami, co pozwoliło im ocalić mandaty
poselskie.
Saratowska kampania wyróŜniała się przy tym szczególnym
okrucieństwem. Z niewygodnymi kandydatami rozprawiali się
„nieznani sprawcy". W końcu na placu boju nie pozostał praktycz-
nie Ŝaden przeciwnik Jednej Rosji - wszyscy „zrezygnowali z włas-
nej woli" W jednym z okręgów jakiś kandydat opierał się przez
dłuŜszy czas. Wrzucono mu przez okno ludzkie organy w plastiko-
wej torebce. Za pierwszym razem uszy. Za drugim serce.
Oczywiście zadbano o pozory legalności. Okręgowa komisja
wyborcza zainstalowała gorącą linię, aby ludzie mogli sygnalizo-
15
wać nieprawidłowości kampanii oraz samych wyborów. Ale prze-
waŜały telefony z Ŝądaniami pod adresem miejscowych władz. Lu-
dzie domagali się, aby naprawiono przeciek w kanalizacji, włączono
wreszcie ogrzewanie i tym podobne. „Bo jak nie, to nie pójdziemy
głosować..." No i wygrali: w kranach saratowskich osiedli Zawod-
skie i Lenińskie popłynęła zimna i ciepła woda. W pobliskich
wsiach obwodu atkarskiego przywrócono wreszcie elektryczność.
Stał się cud i zaczął znów działać odłączony kilka lat wcześniej te-
lefon. I elektorat zmiękł. Frekwencja wyborcza w Saratowie prze-
kroczyła 60 procent, a w całym obwodzie wyniosła 53 procent.
Wystarczająco, aby wybory uznać za waŜne... Elektorat nie tylko
zmiękł, ale był takŜe gotów bronić do upadłego kłamstw, które mu
narzucono. Obserwatorka z ramienia demokratów, obecna w loka-
lu wyborczym w miasteczku Arkadak (wciąŜ w obwodzie saratow-
skim), zauwaŜyła, Ŝe wszyscy wypełniają kartę bezpośrednio przy
stole przewodniczącego komisji wyborczej i według jego wskazó-
wek, a potem idą do kabiny. Pobiegła zadzwonić na gorącą linię,
lecz ludzie za włosy odciągnęli ją od telefonu...
Wiaczesław Wołodin, wysoki funkcjonariusz Jednej Rosji,
kandydat z Bałakowa (w obwodzie saratowskim), otrzymał 82,9
procent głosów. To fantastyczny sukces dla tego pozbawionego
charyzmy polityka, który do tej pory nie zrobił nic dla obywateli,
a znany był jedynie z kilku proputinowskich przemówień w tele-
wizji. Ogółem w obwodzie saratowskim na listy Jednej Rosji gło-
sowało 48,2 procent wyborców. Przypomnijmy, Ŝe kandydaci tej
partii nigdy nie zadali sobie trudu nakreślenia własnego progra-
mu, powtarzając jedynie: „Głosujcie na mnie, poniewaŜ jestem za
Putinem". 15,7 procent głosów zdobyła Komunistyczna Partia Fe-
deracji Rosyjskiej (KPRF)*. Ultranacjonalistycznej partii Władi-
mira śyrinowskiego* udało się przekonać 8,9 procent wyborców.
A Ojczyzna*, polująca zarówno na terenach komunistów, jak
i nacjonalistów, zebrała 5,7 procent. Jedyny szkopuł w tym, Ŝe 10
procent wyborców głosowało „przeciw wszystkim". Co oznacza,
Ŝe dziesiąta część narodu przyszła głosować, golnęła sobie wódki,
po czym posłała wszystkich do diabła.
W Czeczenii, w strefie pod całkowitą kontrolą wojska, wybory
udały się do tego stopnia... Ŝe doliczono się o 10 procent wybor-
ców więcej, niŜ ich było na listach!
16
Czym wytłumaczyć klęskę demokratów? Władze zaciera-
ją ręce - „demokraci sami sobie winni". Oderwali się od ludu,
a „my" - władza, teraz z narodem. Lecz oto kilka wypracowań li-
cealistów z Sankt Petersburga na tematy „Jaki jest stosunek mojej
rodziny do wyborów?" oraz „Czy nowa Duma pomoŜe prezyden-
towi w jego pracy?":
Ostatnio w mojej rodzinie nikt juŜ nie chodzi na wybory. Jesteśmy nimi
rozczarowani. Wybory prezydentowi w niczym nie pomogą. Wszyscy obiecu-
ją poprawę poziomu Ŝycia, lecz niestety... Mnie zaleŜy jedynie na prawdzie...
Wybory nic mnie nie obchodzą. Myślę, Ŝe kogokolwiek by wybrali do
Dumy, sytuacja w kraju się nie zmieni. Prawda jest taka, Ŝe nie wybieramy
ludzi, którzy będą pracować nad poprawą sytuacji w kraju, tylko takich, co
potrafią jedynie kraść... Wybory nie pomogą nikomu: ani prezydentowi, ani
zwykłym śmiertelnikom.
Moja matka mówi, Ŝe wyniki wyborów są z góry ukartowane, dlatego
głosowanie nie ma sensu. Kiedy byłam mała, myślałam, Ŝe im ktoś sław-
niejszy, tym mądrzejszy. Ale z wiekiem przekonałam się, Ŝe nawet komplet-
ny głupek moŜe przebić się do władzy. Po co więc głosować? Czy ktoś przy
zdrowych zmysłach powie, Ŝeby Czeczenów topić w kiblu?1
Czy wybory coś pomogą? Ciekawe pytanie. PoŜyjemy, zobaczymy... Ale
pewnie nic nie pomogą. Nie jestem politykiem, nie znam się na tym. My-
ślę, Ŝe przede wszystkim trzeba walczyć z korupcją. Dopóki w naszym kraju
bandyci będą w rządzie, dopóty nie poprawi się poziom Ŝycia. Czy macie
na przykład pojęcie o sytuacji w wojsku? Wszędzie panuje diedowszczyna2.
Kiedyś powiadało się, Ŝe wojsko zrobi z ciebie prawdziwego męŜczyznę, te-
Zgłoś jeśli naruszono regulamin