Dzieje inkwizycji hiszpańskiej - Leszek Biały.doc

(1474 KB) Pobierz

 

 

DZIEJE INKWIZYCJI HISZPAŃSKIEJ

 

Leszek Biały

DZIEJE INKWIZYCJI

HISZPAŃSKIEJ

Książka i Wiedza, Warszawa 1989

 

Okhit-lkę i strony tytułowe projektowat PAWEŁ CHYLIŃSKI

Redaktor:

BOGDAN BORUĆKI

Redaktor techniczny:

LENA MURAWSK.A-RIEDEL

Korekta:

ELŻBIETA LEWCZUK

Tytuł dotowany przez Ministerstwo Edukacji Narodowej

Copyright by Wydawnictwo "Książka i Wiedza'' RSW "Prasa-Książka-Ruch" Warszawa 1989

ISBN 83-05-12129-1

 

Poprawiliśmy Twoje bohaterstwo i oparli je na cudzie, tajemnicy i autorytecie

F. Dostojewski, Bracia Karamazow

 

ROZDZIAŁ I

PREHISTORIA

Cokolwiek robi się dla nawrócenia heretyków, jest laska. Nicolau Eimeric '

Kiedy w roku 1478 Izabela i Ferdynand Katoliccy, władcy zjednoczonej Hiszpanii, ustanawiali Inkwizycję hiszpańską, ów mający zdobyć sobie ponurą sławę, specjalny trybunał do walki z herezją nie rodził się w próżni i posiadał już swoją prehistorię. Niebezpieczne związki Tronu i Ołtarza, których hiszpańskie Święte Oficjum stało się szczególnie jaskrawym przykładem, zaczęły się bowiem na jedenaście z górą wieków przed jego ustanowieniem, z chwilą legalizacji (r. 313), a zwłaszcza uznania chrześcijaństwa za religię panującą imperium rzymskiego (r. 380). Wtedy to chrześcijaństwo, prześladowane w pierwszych wiekach swojego istnienia także i za to, że- zgodnie z zasadami Królestwo moje nie jest z tego świata i Oddajcie więc Cezarowi to, co należy do Cezara, a Bogu to, co należy do Boga - rygorystycznie oddzielało porządek duchowy od doczesnego i zdecydowanie odmawiało udziału w rzymskim kulcie państwowym, znalazło się w zupełnie nowej sytuacji.

Z chwilą zastąpienia przez chrystianizm dawnego oficjalnego pogaństwa Kościół musiał wpisać się w złożoną strukturę prawną, polityczną, administracyjną i ekonomiczną Cesarstwa. Musiał też zapłacić cenę

' N. Eimeric (Eymerich), F. Peńa, El manual de los inquisidores (Directorium inqu-isitorum), Barcelona 1983, s. 155.

 

zwycięstwa. Jak pisze znawca tej epoki: "Wdzięczny temu, który poło-żyl kres utrapieniom, zapewnił stały pokój, bardzo korzystną sytuację materialną, zaszczyty i rzeczywisty wpływ na prawodawstwo i życie publiczne. Kościół gotów był bardzo drogo opłacić te dobrodziejstwa. Jako naturalną konsekwencję nowego układu sił przyjmuje opiekę, która, nawet bez złej intencji, z łatwością zmieni się w ucisk..." 2

Idąc w ślady swych pogańskich poprzedników, chrześcijańscy cesarze, tacy jak Konstantyn czy Teodozjusz, uważali za rzecz oczywistą, że władca, odpowiedzialny za losy państwa, zależące w ostatecznej instancji od woli Boga, ma prawo interweniować w sferę życia duchowego, i religijnego. Mnożąc przywileje i dobrodziejstwa świadczone Kościołowi, starają się go zarazem kontrolować i zapewnić sobie jego poparcie i posłuszeństwo. Zwołują sobory, zabierają głos w kwestiach teologicznych, w sposób administracyjny ingerują w toczące się wówczas wewnątrzchrześcijańskie spory doktrynalne, wreszcie - prześladują pogan, apostatów i heretyków, jako jednoczesnych wrogów Kościoła i Państwa.

Niekiedy hierarchia kościelna próbuje powstrzymać te zapędy. Kiedy w roku 385 cesarz Maksym skazał na śmierć hiszpańskiego biskupa Pryscyliana, oskarżonego o manicheizm, protestowali papież Syryc-jusz, św. Ambroży i św. Marcin z Tours. Zasady wolności sumienia bronili również św. Leon Wielki, Laktancjusz czy św. Hilary z Poitiers, przeważnie jednak Kościół nie stawiał poważniejszego oporu roszczeniom władzy świeckiej. Tak prawowierni, jak odszczepieńcy chętnie przyjmowali, a nawet domagali się arbitrażu bądź interwencji monarchy. Chrześcijański pisarz z IV wieku, Firmicus Maternus, w swym dziele De errore profanarum religionum przypominał ostre środki przewidziane w Starym Testamencie przeciw odstępcom i zalecał stosować je wobec współczesnych sobie heretyków i apostatów. Nawet św. Augustyn w chwili zagrożenia ortodoksji w Afryce zwracał się do cesarza o pomoc przeciw donatystom.

To właśnie zagrożenie jedności Kościoła ze strony nieortodoksyj-nych nurtów chrześcijaństwa, takich jak manicheizm, donatyzm, pela-gianizm czy arianizm stwarzało najczęściej pokusę odwołania się do potęgi "ramienia świeckiego". Ze swej strony państwo chętnie zwal-

2 M. Simon, Cywilizacja wczesnego chrześcijaństwa. Warszawa 1981, s. 227, tłum. E. Bąkowska.

 

czato religijnych dysydentów widząc w nich wichrzycieli ustanowionego porządku i buntowników. Już w 387 r. prawa cesarskie przewidywały śmierć na stosie dla przywódców manichejczyków, Codex Teodosianus przyrównał herezję do najcięższej ze zbrodni, za jaką uważano obrazę majestatu władcy, podobne stanowisko znalazło swój wyraz w prawodawstwie cesarzy Leona i Justyniana.

Koniec ery antycznej przyniósł ze sobą tryumf chrześcijaństwa, które z pogardzanego i prześladowanego wyznania niewolników i plebsu stało się oficjalną religią Rzymu, a zająwszy raz tę uprzywilejowaną pozycję, poszło w ślady innych religii państwowych i opierając się na "ramieniu świeckim" zaczęło samo stosować przemoc wobec swych przeciwników i odszczepieńców.

Pomimo że powstałe na gruzach imperium rzymskiego państwa germańskie miały w jeszcze większym stopniu charakter teokratyczny, prześladowania heretyków we wczesnym średniowieczu należały do rzadkości i nie były zbyt surowe. Przyczyn takiego stanu rzeczy można dopatrywać się w słabości politycznej i chaosie wewnętrznym tych państw, niskiej kulturze teologicznej ich władców, postępującej feuda-lizacji kleru pociągającej za sobą jego zeświecczenie i upadek obyczajów, w słabej znajomości prawa rzymskiego i, co najważniejsze, w braku masowych ruchów heretyckich w tamtych czasach.

Zaostrzenie kursu wobec heretyków przyniósł ze sobą dopiero wiek XII. Szerzące się wówczas herezje katarów, czyli albigensów (od miasta Albi w południowej Francji), oraz waldensów, zwanych też Biedakami z Lyonu, przybrały tak ogromne rozmiary, że na niektórych obszarach - południowej Francji, północnych Włoch, Szwajcarii - poczęły wręcz zagrażać dalszemu istnieniu Kościoła katolickiego.

Katarzy, wyznający nową wersję starego manicheizmu, uznawali istnienie dwóch Bogów - dobrego i złego - z których pierwszy był stworzycielem świata idealnego, a drugi, utożsamiany z diabłem - świata materii. Dziełem szatana był dla nich cały porządek społeczny, w tym Kościół rzymski i wszelka władza świecka. Katarzy posiadali własną hierarchię: "doskonali" (perfecti), zwani też "czystymi", pełniący funkcję kapłanów, zobowiązani byli do cnotliwego życia i dawania przykładu zwykłym wiernym (credentes). Ślubowali nigdy nie kłamać, nie zabijać, nie składać przysięgi w sądzie i pod żadnym pozorem nie zapierać się swej wiary. Na pamiątkę Chrystusa, w którym uznawali jedynie naturę boską, żyli w ascezie, bez rodzin i bogactw.

 

Szeregi katarów rosły prędko, co brało się przede wszystkim z tego, że ich "doskonali", dzięki cnotliwemu życiu, wygrywali wojnę ideologiczną z klerem katolickim, którego przywiązanie do dóbr tego świata i osobisty poziom moralny pozostawiały wówczas na ogół wiele do życzenia. W niektórych okolicach, zwłaszcza na południu Francji i w Lombardii, albigensi cieszyli się poparciem i opieką lokalnych feuda-łów, pozostających z tych czy innych powodów w konflikcie z przedstawicielami Kościoła rzymskiego.

Wspólne wszystkim średniowiecznym herezjom podłoże społecznego protestu było szczególnie wyraźne w przypadku ruchu "Ubogich z Lyonu". Waldensi byli gorącymi orędownikami idei dobrowolnego ubóstwa i głośnymi krytykami wad duchowieństwa. Odrzucali autorytet Kościoła i ważność udzielanych przez jego "niegodnych" kapłanów sakramentów. Żyli we wspólnotach, w których funkcje kapłańskie mógł pełnić każdy, kto zażywał sławy osobistej świętości, w tym również kobiety, a cały majątek był wspólny. Odrzucanie wszelkiej władzy poza boską czyniło z nich wrogów państwa i panującego porządku poli-tyczno-społecznego.

Ponieważ pokojowe środki - misje, dysputy, ekskomuniki i anatemy - zastosowane przez Kościół katolicki przeciwko obu masowym ruchom heretyckim nie przyniosły spodziewanych rezultatów, postanowiono odwołać się do pomocy władz świeckich. Odkryte w tym czasie antyczne rękopisy prawnicze dostarczyły ówczesnym jurystom i kano-nistom teoretycznych argumentów na rzecz współdziałania władz kościelnych i świeckich przy zwalczaniu herezji, jak też uświadomiły im, że już starożytni cesarze chrześcijańscy karali tę najcięższą ze zbrodni śmiercią. Dziewięćdziesiąt lat, jakie upłynie między synodem biskupów w Tours (1163) a bullą Ad extirpanda Innocentego IV (1252), wypełnionych okrutnymi zmaganiami z heretykami, stanie się okresem, w którym dokona się proces instytucjonalizacji średniowiecznej nietolerancji, zaś wypracowane w tym czasie normy prawne i mechanizmy te-chniczno-organizacyjne mające służyć zwalczaniu herezji zostaną - w ponad dwa wieki później - skopiowane w swych zasadniczych zrębach przez nowożytną Inkwizycję hiszpańską. Z tego powodu warto prześledzić główne etapy wspomnianego procesu.

Zgromadzeni na odbywającym się z udziałem papieża Aleksandra III synodzie w Tours biskupi francuscy zaapelowali oficjalnie do władz świeckich o zajęcie czynnej postawy wobec szerzących się herezji. Cho-

10

 

dzito między innymi o to, żeby podjąć aktywne poszukiwanie podejrzanych {inąuisitio - słowo, które miato zrobić karierę), zamiast, jak działo się do tamtej pory, biernie oczekiwać na wniesienie formalnego oskarżenia przez któregoś z duchownych bądź prawowiernych katolików.

W roku 1184, chwilowo ze sobą pogodzeni, cesarz Fryderyk I Bar-barossa i papież Lucjusz III postanowili na spotkaniu w Weronie współpracować ze sobą w dziele zwalczania herezji. Ogłoszona w tym samym roku bulla Ad abolendam diversarum haeresum pra.vita.tem zobowiązywała wszystkich biskupów do wizytowania podległych im parafii przynajmniej raz na dwa lata i wyszukiwania w nich - z pomocą zaufanych ludzi - osób podejrzanych o herezję. Miano proponować im wyrzeczenie się błędów i powrót na łono Kościoła, a w przypadku odmowy przekazywać je władzom świeckim dla wymierzenia stosownej kary - konfiskaty dóbr i wygnania z granic diecezji. Bulla ta nie wspominała O prześladowaniach fizycznych, ani tym bardziej o możliwości karania heretyków śmiercią. Jednakże już w 1199 r. papież Innocenty III w dekrecie Yergentis in senium, skierowanym do władz Viterbo, miasta gdzie mieszkało szczególnie dużo heretyków, przyrównał herezję do zbrodni obrazy majestatu, a więc do przestępstwa, za które w większości krajów europejskich groziła kara śmierci.

Bulla Ad abolendam i dekret Yergentis in senium wywarły wpływ na ustawodawstwo antyheretyckie w różnych częściach Europy, w tym również w krajach hiszpańskich (Fuero Juzgo, ks. XII, róż. II, prawo 2; Fuero Real Alfonsa X, ks. IV, róż. I, prawo 2; Partidas, ks. VII, róż. XXVI) 3. Król Aragonii Piotr II już w 1197 r. nakazał opuszczenie swego królestwa wszystkim waldensom i innym heretykom, uznanym za "nieprzyjaciół Krzyża Chrystusowego, gwałcicieli wiary katolickiej i publicznych wrogów władcy i monarchii". Heretycy schwytani po Wielkiej Nocy mieli zostać spaleni żywcem, zaś ich mienie podlegało konfiskacie. 1/3 owego mienia miała przypaść delatorom, reszta zasilić skarbiec królewski. Ewentualni protektorzy heretyków narażali się na ciężkie kary jako współwinni zbrodni obrazy majestatu, za to gorliwi wykonawcy edyktu mogli liczyć na całkowitą bezkarność:

"Niechaj będzie wiadomym, że jeśli jakiś szlachcic bądź człek z gminu

3 Historia de la Inąwsición en Espana y America, pod kier. J. Perez Villanueva i B. Escandell Bonet, Madrid 1984, t. I, s. 248.

11

 

odkryje w naszych włościach heretyka i zabije go lub zrani, albo też pozbawi go majątku lub wyrządzi mu jakąś inną krzywdę, nie spotka go za to żadna kara, a przeciwnie, zaskarbi sobie naszą łaskę" 4.

Podobne zarządzenia antyheretyckie pojawiły się w owym czasie także w kodeksach szwabskich, saksońskich i francuskich. Wiek XIII przyniósł dalsze zaostrzenie walki z herezją. W roku 1202 Innocenty III wyprawił do hrabstwa Tuluzy, będącego prawdziwym bastionem katarów, dwóch legatów - Arnolda Amairica i Piotra de Castelnau - którzy mieli zwalczać tam wpływy albigensów. W trwającej kilka lat misji wspomagała ich grupka kaznodziejów hiszpańskich, wśród których wyróżniał się uczony kanonik katedry w Ósma, Dominik de Guz-man, wówczas augustianin, później - założyciel zakonu kaznodziejskiego (dominikanów). O ile przyszły św. Dominik mógł pochwalić się pewnymi sukcesami - dzięki logicznej argumentacji, rozległej wiedzy teologicznej i elokwencji udało mu się bowiem pozyskać dla ortodoksji nieco heretyków - o tyle misja obu legatów przynosiła mizerne rezultaty. Miejscowa ludność traktowała ich wrogo bądź obojętnie, zaś rządzący w Tuluzie hrabia Rajmud VI otwarcie sprzyjał albigensom, za co został w końcu uroczyście ekskomunikowany przez Piotra de Castelnau. W odpowiedzi na tę zniewagę 15.1.1208 r. jeden z ludzi hrabiego zabił papieskiego legata.

Odtąd wypadki zaczęły toczyć się w szybkim tempie. Już 10.VIII. tego samego roku papież wezwał wszystkich chrześcijan do wzięcia udziału w wyprawie krzyżowej przeciwko hrabiemu Tuluzy. Jej uczestnicy mieli otrzymać dobra i ziemie zdobyte na heretykach, zwolnienie od spłaty procentów od długów na czas krucjaty oraz odpuszczenie wszystkich grzechów popełnionych przed wyruszeniem na wojnę.

Wojna krzyżowa w Langwedocji trwała z przerwami do roku 1229 i obróciła w perzynę ten kwitnący i niezależny dotąd od Francji kraj o bardzo wysokiej i niezwykle oryginalnej kulturze. Żądni łupów krzyżowcy, pochodzący głównie ze znacznie biedniejszej północnej Francji, grabili i mordowali bez litości, nie zadając sobie zresztą nadmiernego trudu rozróżniania między heretykami a prawowiernymi katolikami. Po zdobyciu miasta Beziers wymordowali na przykład całą jego 60-ty-sięczną ludność, zaś obecny przy tym legat Amairic, zapytany przez

4 M. Menendez Pelayo, Historia de los heterodoxos espanoles, Madrid 1965, t. II,

s. 213.

12

 

kogoś, jak odróżnić kacerzy od katolików, miał rzekomo odpowiedzieć: "Zabijajcie wszystkich. Bóg rozpozna swoich"5.

Krucjata przeciw katarom przyśpieszyła proces kształtowania się inkwizycji średniowiecznej. W roku 1215 zebrał się w Rzymie IV Sobór Laterański, który podjął szereg ważnych postanowień antyheretyc-kich. Sobór obłożył anatemą wszelkie herezje występujące przeciwko wierze katolickiej, przypominając jednocześnie, że obowiązek ich zwalczania ciąży zarówno na władzy duchownej, jak świeckiej. Zgodnie z ustaleniami wcześniejszego synodu w Awinionie (1209) zobowiązano - pod groźbą ekskomuniki - władze świeckie do wypędzenia z ich włości wszystkich heretyków. Podejrzani o herezję nie będący w stanie dowieść swej niewinności mieli automatycznie podpadać pod ekskomuni-kę, przy czym jeśli w ciągu następnego roku nie wykazywali poprawy i chęci pojednania się z Kościołem, stawali się heretykami ipso facto i jako tacy mieli być przekazywani władzom świeckim dla wymierzenia "należycie surowej" {cum animadversio dehita) kary. Ekskomunika i wynikające z niej konsekwencje groziły również wszystkim protektorom i sympatykom herezji, a nawet tym, którzy utrzymywali po prostu jakiekolwiek stosunki z kacerzami. Tym ostatnim nie wolno było zajmować jakichkolwiek urzędów ani występować w sądzie przeciw katolikom. Wszelkie zobowiązania względem heretyków, takie jak długi, zależności lenne, hierarchiczne, rodzinne itd., traciły swoją ważność, chociaż powinności heretyków względem katolików zachowywały swoją moc prawną. Sobór przypomniał biskupom o obowiązku wizytowania podległych im parafii i utrzymywania w nich godnych zaufania osób, które miały dostarczać im informacji na temat mieszkających w nich podejrzanych. Biskupom niezbyt przykładającym się do walki z herezją zagrożono złożeniem z urzędu, który mógł zostać powierzony komuś gorliwszemu. Choć od czasu IV Soboru Laterańskiego przyjęło się karanie heretyków - także powracających na łono Kościoła - konfiskatą mienia, należy podkreślić, że wspomniana "należyta surowość" nie oznaczała jeszcze wtedy kary śmierci. Ponadto sobór utrzymał w mocy starą zasadę, że sąd nad kacerzami należy do kompetencji trybunałów biskupich i nie powierzył tego zadania żadnym specjalnym sędziom 6.

5 I. R. Grigulević, Inkvizicija, Moskwa 1985, s. 83.

6 Por.: R. Foreville, Latran l, II, III et Latran IV, Paris 1965, s. 348-349.

13

 

IV Sobór Laterański wypracował również program moralnej odnowy kleru, zwłaszcza zakonnego, którego obyczaje były bardzo częstym celem ataków heretyków. Pomimo że na soborze sprzeciwiono się tworzeniu nowych zakonów, już w roku 1216 nowy papież, Honoriusz III, zatwierdził regułę zakonu dominikanów, nastawionego przede wszystkim na walkę z herezją. Prężna organizacja i surowa dyscyplina tego zgromadzenia, wysoki poziom intelektualny jego członków, dobra znajomość teologii i Pisma Świętego, spora swoboda i mobilność braci zwolnionych od benedyktyńskiej zasady stabilitatis locis i nie podlegających kontroli lokalnych biskupów, wreszcie biały habit i sandały, które upodabniały ich do "doskonałych" katarów, stanowiły niewątpliwe atuty dominikanów w ich pracy misyjnej. Już wkrótce mieli oni przejąć na swe barki główny ciężar walki z herezją.

Z chwilą zakończenia wojny w Langwedocji walka ta bowiem jeszcze się nasiliła. Obradujący w 1229 r. w Tuluzie synod biskupów francuskich wiele uwagi poświęcił właśnie kwestii definitywnego wykorzenienia herezji w świeżo przyłączonym do Francji regionie, podejmując szereg uchwał stanowiących kolejny ważny etap procesu formowania się inkwizycji średniowiecznej.

Synod podkreślił wprawdzie autorytet biskupów, którzy zgodnie z tradycją byli najwyższymi sędziami w kwestiach religijnych na swoim terenie, zalecił im jednak powoływanie specjalnych sędziów śledczych (inkwizytorów), którzy mogliby bez reszty poświęcić się zwalczaniu ka-cerzy. Ze wspomnianych powyżej powodów idealnymi kandydatami na takich sędziów byli dominikanie. Zgromadzeni w Tuluzie biskupi zdefiniowali trzy podstawowe sytuacje, jakie powinny były mieć wpływ na wysokość kar wymierzanych heretykom. Otóż kacerzom zgłaszającym się i przyznającym do winy z własnej woli należało udzielić rozgrzeszenia i wyznaczyć lekką pokutę (posty, modlitwy, rozdawanie jałmużny, pielgrzymki do miejsc świętych); tych, którzy powracali na łono Kościoła wyłącznie ze strachu przed śmiercią, karać więzieniem; zaś heretyków "zatwardziałych" lub recydywistów ekskomunikować i "przekazać ramieniu świeckiemu", co w owym czasie oznaczało już na pewno karę śmierci na stosie. Określono również karę, jaka miała spotykać protektorów i zwolenników herezji: ich majątek miał podlegać konfiskacie, a oni sami mieli być przekazywani władzom świeckim, które mogły im wymierzyć karę wedle swego uznania. Cala dorosła ludność Langwedocji (mężczyźni powyżej czternastego, kobiety - dwunastego

14

 

roku życia) musiała publicznie potępić herezję i zobowiązać się do jej zwalczania, jak też zaprzysiąc wierność Kościołowi rzymskiemu. Ślubowanie takie miało być odnawiane co dwa lata, zaś odmowa jego złożenia równała się ściągnięciu na siebie podejrzenia o sprzyjanie herezji. Wszyscy dorośli mieszkańcy Langwedocji mieli ponadto obowiązek denuncjować znanych sobie heretyków i występować w charakterze świadków w toczących się przeciwko nim procesach. Delatorom gwarantowano 2 srebrne marki nagrody i zachowanie w tajemnicy ich nazwisk, co miało zabezpieczyć ich przed ewentualną zemstą ze strony krewnych i przyjaciół aresztowanych. Wszystkich wiernych zobowiązano do trzykrotnej spowiedzi w ciągu roku, a dla uniknięcia nieortodok-syjnych interpretacji świętych tekstów zabroniono laikom posiadania i czytania Biblii, nawet po łacinie. Dodatkową przestrogą przed oddalaniem się od ortodoksji miała być hańba i kary przewidziane dla pojednanych z Kościołem byłych kacerzy. Dla pokuty i odróżnienia od prawowiernych katolików mieli oni nosić specjalny strój z naszytym na piersiach i plecach dużym krzyżem z jaskrawego materiału, tracili prawa publiczne, a niekiedy ponadto prawo wykonywania swojego zawodu (np. lekarze).

Twarde zarządzenia synodu w Tuluzie nie wynikały tylko z zamiaru pacyfikacji i rekatolizacji zdobytej po dwudziestu latach okrutnej wojny Langwedocji. W dużej mierze były one rezultatem toczącej się już od pewnego czasu ostrej rywalizacji między dwiema największymi potęgami chrześcijańskiego świata, papiestwem i cesarstwem. Na początku lat dwudziestych, pozostający w konflikcie z papieżem, cesarz Fryderyk II postanowił bowiem tępić herezję na własną rękę. W 1224 r. ogłosił w Padwie edykt mający obowiązywać w całej Lombardii, w którym zapowiadał, że będzie karał surowo heretyków oszczędzonych przez Kościół. Po raz pierwszy, precyzyjnie i bez niedomówień, została w nim określona kara dla heretyków "zatwardziałych" i recydywistów:

miała nią być śmierć na stosie. Cesarz pozbawiał również praw publicznych i honorowych wszystkich potomków heretyków do drugiego pokolenia włącznie, z wyjątkiem dzieci, które zadenuncjowały własnych rodziców.

W 1231 r. przepisy te rozciągnięto na Sycylię, a w dwa lata później obowiązywały już w całym cesarstwie. Na ich podstawie już w 1226 r. spalono pewną liczbę heretyków w Rimini i w Masserata. Funkcję sędziów do spraw wiary Fryderyk II powierzał chętnie swoim urzędni-

15

 

kom świeckim, a nawet żołnierzom i nie omieszkał wykorzystać swoich cdyktów do zwalczania politycznych przeciwników w Italii i w Rzeszy.

Ustawodawstwo cesarskie wywarło dwojaki wpływ na stanowisko Kościoła względem heretyków. Z jednej strony, jak to miało miejsce na synodzie w Tuluzie, skłaniało go do stanowczego podkreślania wyłącznej jurysdykcji trybunałów kościelnych w sprawach o herezję, z drugiej jednak zachęcało do dalszej eskalacji prześladowań, skoro stawka w grze toczącej się między papiestwem a cesarstwem stawała się odpowiedź na pytanie, kto ma być najwyższym autorytetem w kwestiach czystości i obrony wiary.

W tym samym roku, w którym Fryderyk II rozciągnął postanowienia edyktu padewskiego na Sycylię, jego wróg i rywal, papież Grzegorz IX, ogłosił konstytucję Excomunicamus et anathematisamus, uważaną przez większość badaczy za początek instytucjonalizacji inkwizycji średniowiecznej. W konstytucji tej papież zbierał i potwierdzał wcześniejsze ustalenia antyheretyckie z Werony, IV Soboru Laterańskiego, synodów w Awinionie i Tuluzie, podnosząc je zarazem do rangi prawa obowiązującego powszechnie w Kościele. Podkreślał, że śledztwo, proces i wyrok w sprawach o herezję leżą w wyłącznej kompetencji władz kościelnych, którym władze świeckie powinny jedynie służyć pomocą techniczną. Nowością konstytucji Grzegorza IX było utożsamienie w niej "należytej surowości" z karą śmierci, kara "wiecznego więzienia" przewidziana dla kacerzy wyrzekających się swoich poglądów wyłącznie ze strachu przed śmiercią, wykluczenie z procesów o herezję adwokatów i notariuszy nie związanych z trybunałem, zakaz składania apelacji od wyroków oraz zakaz zajmowania stanowisk kościelnych przez potomków heretyków do drugiego pokolenia włącznie.

W ślad za postanowieniami synodu w Tuluzie papież postanowił oddelegować w okolice szczególnie zagrożone herezją specjalnych pełnomocników wyposażonych we władzę jej ścigania i sądzenia. Po przybyciu do wyznaczonej miejscowości mieli oni obowiązek zebrać z pomocą lokalnego biskupa i kleru całą dorosłą ludność i wygłosić do niej specjalne kazanie poświęcone prawdziwej wierze i zgubnym skutkom herezji. Następnie powinni byli ogłosić tzw. okres łaski, to jest wyznaczyć termin, do końca którego byli skłonni przyjmować i udzielać rozgrzeszenia dobrowolnie zgłaszającym się do nich i wykazującym skruchę heretykom. Tę kategorię kacerzy mieli traktować łagodnie - po nałożeniu lekkich kar kanonicznych puszczać wolno do domu.

16

 

Okres łaski służył jednocześnie zbieraniu denuncjacji, które stawały się później podstawą do wszczęcia dochodzenia przeciwko tym z podejrzanych, którzy nie zgłosili się do inkwizytorów dobrowolnie. W ich ujęciu i doprowadzeniu przed oblicza sędziów mieli pomagać prawowierni katolicy, dobrani przy pomocy lokalnych władz kościelnych. Do wszczęcia procesu przeciwko podejrzanemu o herezję wystarczały zeznania (donosy) dwóch zgodnych ze sobą świadków. Inkwizytorów, wywodzących się tak z kleru świeckiego jak i zakonnego, papież mianował osobiście. W dalszym ciągu nie byli oni wyłącznymi sędziami w sprawach o herezję, lecz mieli jedynie wspomagać tradycyjne sądy biskupie.

Współpraca między lokalnym duchowieństwem a papieskimi pełnomocnikami nie zawsze układała się dobrze. Zasiedziali w swych diecezjach biskupi i podległy im kler, uwikłani w rozmaite zależności feudalne. polityczne, rodzinne czy choćby tylko towarzyskie, z reguły gotowi byli wykazywać dużo większą pobłażliwość względem "swoich" heretyków niż przybysze z zewnątrz. Często też spoglądali na inkwizytorów papieskich jak na intruzów zakłócających im spokój i dopatrywali się w ich pełnomocnictwach zamachu na swe własne prerogatywy sędziowskie.

Pierwsi delegaci papiescy udali się do Toskanii, Lombardii i Niemiec. Rychło okazało się, że nie wszyscy zostali dobrani w sposób odpowiedzialny. Szczególnie głośnych nadużyć dopuścił się inkwizytor Konrad z Marburga zwalczający w Rzeszy tzw. lucyferianów, walden-sów, a także... chłopów znad Wezery, którzy nie chcieli płacić dziesięcin. Konrad z Marburga postępował z tak wielkim okrucieństwem i chciwością, że bardzo szybko popadł w konflikt z miejscową hierarchią kościelną i feudałami świeckimi. Wreszcie, w roku 1233 został zamordowany przez krewnych jednej ze swych ofiar, a oburzenie wywołane jego działalnością było tak wielkie, że Sejm Rzeszy, zebrany we Frankfurcie w lutym 1234 r., zakazał inkwizytorom papieskim wstępu na teren Niemiec. Wprawdzie Fryderyk II zniósł później to postanowienie Sejmu, jednak po tym skandalu trudno było inkwizycji papieskiej zapuścić głębsze korzenie w Rzeszy.

Grzegorz IX, który ekskomunikował zabójców Konrada, również wyciągnął wnioski z tej historii. Dwie jego bulle z roku 1233 - Ile hu-mani generis i Licet ad capiendos - wprowadziły istotne zmiany do dotychczasowej organizacji walki z herezją i nadały inkwizycji średniowiecznej jej klasyczny charakter.

 

Pierwsza z nich, adresowana do biskupów francuskich, informowała ich, że papież wysyła im do pomocy swoich pełnomocników, wywodzących się tym razem wyłącznie z szeregów zakonu kaznodziejskiego. Druga, skierowana z kolei do dominikanów, powierzała im pełnomocnictwa papieskie do walki z herezją i odpowiednią jurysdykcję nad osobami świeckimi i duchownymi. Te dwie bulle, odbierające w praktyce (choć nie formalnie) władzę sądzenia herezji sądom biskupim i przekazujące ją specjalnym delegatom papieskim powoływanym spośród dominikanów, stanowią właściwy początek inkwizycji średniowiecznej, rozumianej jako nadzwyczajny trybunał do spraw wiary, autonomiczny nie tylko w stosunku do władz świeckich, ale i kościelnych, wyposażony w szerokie kompetencje i odpowiedzialny jedynie przed papieżem.

Powierzając swe pełnomocnictwa dominikanom, Grzegorz IX dokonywał w swym przekonaniu wyboru, który gwarantować miał bezstronność, uczciwość, efektywność, a zapewne także łagodność postępowania inkwizycyjnego. Niewątpliwie papież liczył nie tylko na wspomniane już walory członków zakonu kaznodziejskiego, ale brał również pod uwagę niezależność dominikanów od lokalnych układów w poszczególnych diecezjach, ich brak zainteresowania prześladowaniem przeciwników politycznych, jak też ich regułę i stan duchowny, zakładające przecież miłosierdzie i nieczułość na ewentualne korzyści materialne.

A jednak nadużyć i skandali nie dało się uniknąć. I tak, działający na północy Francji inkwizytor Robert Le Bougre, zresztą ex-katar, doprowadził swą chciwością i bezwzględnością do masowych rozruchów antykościelnych, w związku z czym musiano go aresztować na specjalny rozkaz papieża. Przeciwko postępowaniu inkwizytorów Arnolda Catala, Wilhelma z Lombiers i Wilhelma z Pelhisso protestowali w Rzymie arcybiskupi Reims i Sens. Niektórzy z pierwszych inkwizytorów podzielili nawet los Konrada z Marburga: w 1238 r. otruto jednego z pionierów Trybunału Wiary w Aragonii, w 1252 r. zamordowano inkwizytora północnych Włoch, Piotra z Werony - późniejszego patrona Inkwizycji hiszpańskiej, czczonego pod imieniem św. Piotra Męczennika.

Skargi biskupów rozmaitych diecezji, antykościelne wystąpienia ludności i powtarzające się wciąż nadużycia doprowadziły rychło do pewnych modyfikacji sposobu powoływania papieskich pełnomocników

18

 

i postępowania inkwizycyjnego. Papież Innocenty IV scedował prawo powoływania inkwizytorów na prowincjałów zakonu kaznodziejskiego, przy czym każdorazowa nominacja miała odbywać się na prośbę i za zgodą odpowiedniego biskupa. Dwa synody biskupów francuskich, w Narbonnie (1243) i w Beziers (1246) złagodziły nieco procedurę inkwi-zycyjną i los aresztowanych. Na pierwszym z nich - zachowując zasadę anonimowości świadków oskarżenia - przyjęto, że oskarżony może podać inkwizytorom listę swoich "śmiertelnych wrogów", którzy z takich czy innych powodów mogliby pragnąć jego zguby. Jeśli sędzia prowadzący sprawę dochodził do wniosku, że świadek oskarżenia był rzeczywiście "śmiertelnym wrogiem" oskarżonego, zeznania takiego świadka traciły automatycznie moc prawną. Na synodzie w Beziers zabroniono konfiskowania mienia oskarżonych przed ogłoszeniem wyroku w ich sprawie oraz dopuszczono możliwość darowania części kary skazańcom wykazującym skruchę i poprawę. Od tego to czasu "wieczne więzienie", na jakie skazywano skruszonych i pojednanych z Kościołem heretyków, rzadko oznaczało w praktyce więcej niż kilka lat pozbawienia wolności.

Końcowy etap formowania się inkwizycji średniowiecznej wyznaczyła pochodząca z 1252 r. bulla Innocentego IV Ad extirpanda, zbierająca i kodyfikująca wszystkie wcześniejsze rozporządzenia na ten temat. Bulla ta ustanawiała stałe trybunały inkwizycyjne we wszystkich diecezjach. W ich skład miało wchodzić dwóch inkwizytorów, lokalny biskup bądź jego reprezentant oraz dwunastu, dobranych przez nich, prawowiernych katolików {boni viri), rekrutujących się najczęściej spośród miejscowego kleru. Przy podejmowaniu wszelkich decyzji obowiązywała zasada kolegialności, choć głos decydujący należał do inkwizytorów. Trybunał miał prawo zatrudnić dwóch notariuszy i parę osób niższego personelu - lekarza, woźnych, gońców, etc. Ponieważ był on właściwie bezradny bez technicznej i organizacyjnej pomocy władz świeckich, bulla nakazywała tym ostatnim, pod karą ekskomuni-ki, ścisłą współpracę z trybunałem.

Istotnym novum tego dokumentu było zastosowane w nim porównanie heretyków do zwykłych kryminalistów, co dość szybko zostało zinterpretowane jako zgoda papieża na stosowanie tortur w sprawach o herezję - techniki wymuszania zeznań szeroko wówczas rozpowszechnionej w sądach świeckich całej Europy. Początkowo torturowano przede wszystkim głodem, zaś sami inkwizytorzy nie mogli być przy

19

 

torturach obecni ze względów kanonicznych. To ostatnie przestało być przeszkodą, odkąd w roku 1261 papież Aleksander IV przyznał inkwizytorom prawo wzajemnego udzielania sobie dyspensy w kwestiach związanych z postępowaniem inkwizycyjnym, a stojących w sprzeczności z przepisami prawa kanonicznego.

Rodzaje, czas trwania i okoliczności stosowania tortur ujęto z czasem w ścisłe przepisy, co miało zapobiec ewentualnej samowoli inkwizytorów w tym względzie. Papież Klemens V zadysponował, aby żaden inkwizytor nie nakazywał tortur bez zgody biskupa diecezji i kolegium przysięgłych boni viri. Męczarnie wolno było aplikować tylko raz i nie dłużej jak pół godziny. W praktyce ograniczenia te nie miały jednak większego znaczenia. Biskupi zgadzali się na ogół bez większego sprzeciwu na torturowanie podejrzanych, i to z kilku powodów. Po pierwsze, zbrodnia herezji miała charakter intelektualny, w związku z czym koronnym dowodem jej popełnienia mogło być tylko przyznanie się oskarżonego do winy, a tortury były najprostszym i najskuteczniejszym zarazem środkiem prowadzącym do tego celu. Po drugie, ówczesna wrażliwość akceptowała cierpienia fizyczne znacznie łatwiej niż dzisiejsza. Po trzecie wreszcie, oszczędzanie podejrzanego o herezję mogło łatwo wzbudzić podejrzenie, że się mu sprzyja bądź go osłania, a tego rodzaju zarzut mógł okazać się niebezpieczny nawet dla biskupa.

Co do jednorazowości i limitowanego czasu trwania tortur, to ograniczenia te dawały się w praktyce bardzo łatwo omijać, a to przez zastosowanie prawniczego wybiegu, na mocy którego każda kolejna sesja męczarni stawała się zaledwie "kontynuacją" pierwszej, legalnej, rzekomo niedokończonej. Każdy podejrzany mógł być ponadto torturowany dodatkowo jako "świadek" we własnej sprawie. Ponawiane przez licznych papieży apele o umiar w stosowaniu tortur nie mogły przynieść spodziewanego rezultatu, skoro o tym, co jest umiarem, decydowali wyłącznie inkwizytorzy. W przeciwieństwie do późniejszej Inkwizycji hiszpańskiej, inkwizycja średniowieczna nie torturowała jednak dzieci, starców ani kobiet w ciąży.

Od czasu bulli Ad extirpanda inkwizycja papieska uległa nieznacznym już tylko modyfikacjom. Na synodzie w Albi (1254) pozwolono inkwizytorom przeprowadzać również procesy zmarłych już heretyków. W przypadku "udowodnienia" im winy, ich szczątki podlegały ekshumacji i były palone na stosie. Ponieważ jednocześnie przeprowa-

20

 

dzano konfiskatę pozostawionego przez nich majątku, procesy zmarłych godziły przede wszystkim w ich spadkobierców.

W XIV wieku przyjął się zwyczaj zatrudniania przez trybunały in-kwizycyjne tzw. kwalifikatorów, z reguły prawników, zadaniem których było sprawdzanie zgodności ferowanych wyroków z obowiązującym na danym terenie prawem świeckim, wydawanie opinii pomocniczych w różnych kwestiach i cenzurowanie tekstów podejrzanych o zawieranie błędów doktrynalnych, co pozwalało określić stopień podejrzenia o herezję w każdym konkretnym przypadku. Funkcję kwalifikatorów pełnili specjaliści z różnych dziedzin, nierzadko wywodzący się z kręgów uniwersyteckich. Jak wszystkich innych pracowników i współpracowników Świętego Oficjum obowiązywała ich ścisła tajemnica służbowa.

Liczną grupę niepłatnych współpracowników inkwizycji stanowili w owym stuleciu tzw. familiares, to jest "krewniacy" Trybunału, wywodzący się przede wszystkim z owych godnych zaufania, prawowiernych katolików, którzy zgodnie z postanowieniami IV Soboru Laterańskiego mieli informować swoich biskupów o wszelkich przejawach herezji w terenie. Familiares pełnili nie tylko funkcję informatorów i okazjonalnych pomocników inkwizytorów (np. przy aresztowaniach podejrzanych), to z nich w dużej mierze rekrutowali się też płatni pachołkowie Świętego Oficjum, straż więzienna, jak też osobista eskorta i służba inkwizytorów. Familiares cieszyli się znacznymi przywilejami: podlegali wyłącznej jurysdykcji inkwizycji, mogli nosić broń, a każda wyrządzona im zniewaga traktowana była z całą surowością jako zamach na reprezentowaną przez nich instytucję.

Wiek XIV przyniósł też pierwsze podręczniki dla inkwizytorów, rodzaj drobiazgowych leksykonów zawierających opis praktyki, rady i gotowe odpowiedzi na rozmaite wątpliwości, jakie mogły pojawić się przy okazji rozpatrywania trudniejszych spraw. Dwa z nich, Practica Inquisitionis Heretice Pravitatis Bernarda de Gui (ok. 1320) oraz Direc-torium inquisitorum Nicolau'a Eimerica (ok. 1376), uchodzą za najbardziej kompetentne i stanowią bezcenne źródło poznania wielu szczegółów związanych z organizacją i funkcjonowaniem inkwizycji średniowiecznej. Dzieło Eimerica krążyło w wielu odpisach, zaś w epoce druku było wielokrotnie wznawiane, w tym na użytek Inkwizycji hiszpańskiej (wyd. 1503, 1578, 1585, 1587, 1595 i 1607). W roku 1585 zostało

21

 

wzbogacone o komentarze sławnego hiszpańskiego kanonisty i teoretyka inkwizycji, Francisca Peńi.

Z obu tych podręczników wiadomo, że już w XIV wieku istniał zwyczaj ogłaszania wyroków Trybunału Wiary podczas specjalnej ceremonii zwanej sermo fidei, z której w przyszłości miało rozwinąć się hiszpańskie auto de f e. Rankiem, po śniadaniu, przeprowadzano oskarżonych pod strażą z więzienia do siedziby trybunału, gdzie golono im głowy i ubierano w specjalny strój hańby (saccus benedictus), a następnie w uroczystej procesji prowadzono ich do kościoła lub na plac, gdzie odbywała się ceremonia odczytania wyroków, najczęściej poprzedzona mszą. Skazanych na śmierć przekazywano tam przedstawicielom "ramienia świeckiego", którzy przeprowadzali egzekucję, z reguły poza murami miasta.

Inkwizycja średniowieczna naprawdę sprawnie działała tylko we Francji, Włoszech, Aragonii i - krótko - w Niemczech. Apogeum jej aktywności przypadło na wiek XIII, będący zarazem okresem jej formowania się i krzepnięcia. Po uporaniu się z problemem albigen-sów, co nastąpiło już w II pół. XIII wieku, inkwizycja papieska stała się mniej okrutna, wrastając za to solidnie w życie Francji, Włoch i Aragonii. Niekiedy bywała używana do celów politycznych, jak miało to miejsce w roku 1297, kiedy ród Colonna zbuntował się przeciw papieżowi Bonifacemu VIII, a zwłaszcza podczas głośnego procesu templariuszy, przeprowadzonego pod dyktando króla Francji Filipa IV. Wiek XIV przyniósł stopniową dekadencję inkwizycji średniowiecznej. We Francji, która była jej kolebką i gdzie działalność Świętego Ofic-jum przyczyniła się wydatnie do ubezwłasnowolnienia Langwedocji przez Paryż, korona bardzo szybko poddała ją kontroli swoich urzędników i doprowadziła do przejęcia jej kompetencji przez sądy królewskie. Również w Aragonii i we Włoszech w końcu XIV stulecia inkwizycja papieska była instytucją na wpół martwą, egzystującą raczej w teorii niż w praktyce.

Zostały jednak po niej akty prawne, model organizacyjny, wypróbowane metody działania, podręczniki i legenda - wszystko to stanie się punktem odniesienia dla zorganizowanej z woli Izabeli i Ferdynanda Inkwizycji hiszpańskiej, a następnie dla Inkwizycji portugalskiej (1536) oraz dla zmartwychwstałej na fali kontrreformy, nowożytnej Inkwizycji rzymskiej (1542).

 

ROZDZIAŁ II

USTANOWIENIE INKWIZYCJI W HISZPANII

Jakie są konsekwencje herezji? Bluźnierstwa, świętokradztwa, zamachy na same fundamenty Kościota, gwałcenie świętych praw i zasad, krzywdy, oszczerstwa i okrucieństwa, których ofiarą padają katolicy. W następstwie herezji słabnie i gaśnie w sercach wiara katolicka, niszczeją instytucje i dobra materialne, dochodzi do buntów i rozruchów, niknie spokój i ład publiczny. Tak więc każdy kraj, każdy naród, który pozwoli herezji zakiełkować w swym łonie, który hoduje ją i nie wyrywa jej na czas z korzeniami, deprawuje się, nabiera skłonności do przewrotów i "może w końcu zginąć.

Francisco Peńa1

W średniowieczu Hiszpania była pojęciem czysto geograficznym. Od czasu najazdu arabskiego w roku 711 Półwysep Iberyjski stał się miejscem, przez które przebiegała granica między światem islamu i chrześcijaństwa. Po obu stronach tej płynnej granicy formowały się, łączyły w większe całości i ulegały ponownej dezintegracji różne organizmy państwowe, z których żaden nie używał jednak nazwy dawnej prowincji rzymskiej.

Muzułmanom nie udało się opanować całego półwyspu: górskie, dzikie i nieurodzajne tereny Asturii i Kantabrii stały się bazą uporczywej, mającej trwać ponad siedem wieków reconquisty - walki chrześcijan o odzyskanie zajętych przez Maurów ziem dawnego państwa Wizygotów. Dla przypartych do morza Kantabryjskiego chrześcijan wojna przeciw Maurom była absolutną koniecznością życiową - był to jedyny sposób zdobycia ziem bardziej nadających się pod osadnictwo, a także źródło atrakcyjnych łupów, produktów o wiele lepiej rozwiniętej cywilizacji islamu.

Do wieku XII czynnik religijny nie odgrywał w tej konfrontacji wię...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin