• Tow. Feliks - Okiem komunisty: religia nauczana w szkołach •
To, jaki wpływ ma burżuazyjne nauczanie religii w szkołach podstawowych i gimnazjach na uczniów, dobrze wiemy. Wpływ jest ten oczywiście negatywny; przepełniony antykomunizmem i ustosunkowaniem do monarchistycznej instytucji KK jako czegoś absolutnie normalnego oraz zbawiennego. Przedstawię tutaj dowody, przykłady z życia, na podstawie których śmiem twierdzić, iż religię powinno się wyrzucić ze szkół i wyłączyć z programu nauczania.
Zacznijmy od dołu drabiny. Podstawówka - pomińmy już fakt, iż pierwsza komunia święta powinna być podejmowana w wieku 15 lat, a dziewięciolatek nie jest świadom tego co czyni (wszak myśli tylko o prezentach i akceptacji w katoprawicowym społeczeństwie). Religia jest czymś naturalnym dla przeciętnego ucznia. Ba, nawet dla wszystkich. Na religioznawstwo jest trochę za wcześnie, więc jest religia katolicka. W większości szkół na lekcjach panuje gwar, czasem bałagan. Podczas lekcji indoktrynuje się dzieci jak tylko się da. Głównie jest to czynione poprzez obowiązkowe kupno ćwiczeń i ich uzupełnianie. Ich treści są rzecz jasna katolickie. Dzieci są nieświadome swych praw bez religii nie zdasz. Już wtedy katecheci i księża wymagają od nich nauki nieprzydatnego całkowicie katechizmu. Oceny końcowe i tak są zawyżane by uczeń mógł po chrześcijańsku pobić drugiego ucznia podczas lekcji i dalej dostać celującą ocenę. Poza tym mały katechizm jest zapominany przez 99% uczniów po ukończeniu katechizacji na poziomie podstawowym. Pozostały jeden procent to dzieci z rodzin ortodoksynie katolickich, które uważają uczestnictwo w mszy i spowiedź za coś do życia niezbędnego. To wynik indoktrynacji ich rodziców, ich samych przez ich rodziców oraz przez szkołę. W szkole podstawowej przeprowadzany jest także niejawny nabór ministrantów. Dzieci są zachęcane nagrodami itd. Pamiętam jeszcze te słowa: "Jak zostaniesz ministrantem to po roku dostaniesz piłkę". Iście burżuazyjno-marketingowe podejście. Umysły wielu dzieci są tak zaprogramowane, iż uważają one służbę klerowi za coś prawego i zgodnego z naturą człowieka; dodatkową motywacją w tym momencie stają się wartości materialne i znikomy respekt wśród rówieśników.
Taki uczeń ukierunkowany na katolicyzm przechodzi do gimnazjum. Tu jest podobnie, jednak katecheta potrafi już zwyzywać ucznia, jego rodzinne tradycje, o ile nie są chrześcijańskie i akceptowane przez niego. W klasach zamieszanie. Kontynuowana jest nauka katechizmu, co pewien czas zamiast lekcji idzie się na msze do kościoła. Uczniom wmawiane są prawicowe kłamstwa: o aborcji, o seksie przed ślubem, o świętości, o katolickim małżeństwie itd. Ilość tych kłamstw jest tak ogromna, że nieprzygotowany na walkę umysł nie ma żadnych szans.
Tak więc należy uczyć od wczesnego dzieciństwa ideologii aby nie zrobił tego za nas kler.
Wszystko to trwa aż do trzeciej klasy gimnazjum. Wtenczas wchodzi do gry ksiądz który ma za zadanie wybierzmować daną klasę. Wchodzi do klasy, stawia swoje warunki. Zastrasza klasę. Mówi, iż wszystko co było do tej pory to tylko zabawa. Kłamie, że teraz uczniowie mają wejść w prawdziwe życie, napełnić się duchem świętym.
Jest dosyć chamski. Obmyślił sprytny system: uczeń klasy trzeciej kupuje specjalny dzienniczek, w którym zbiera podpisy za różańce, gorzkie żale itd. Każdy podpis to odpowiednia ilość punktów. Można uzyskać punkty m.in. za uczestnictwo w wyjazdach parudniowych do seminariów, sprzątanie kościoła (!), zakup czasopism religijnych (!!). Uczestnictwo w KSMie (Katolickie Stowarzyszenie Młodych, w praktyce jest dosyć nieformalne) jest obowiązkowe i najwyżej punktowane. Właśnie podczas spotkań ksmu młodzież jest najbardziej wykorzystywana, np. ma za zadanie pakować paczki ze słodyczami, roznosić listy, sprzątać itd.
Po co te punkty ? Wyjaśnia nam to ostatnia strona owego dzienniczka. Widnieje tam zapis, że można uzyskać maksymalnie 750 punktów (obliczone sprawdzone nierealne) a do uczestnictwa w bierzmowaniu wymagane jest co najmniej 625 punktów (licząc po wolnych miejscach w dzienniczku to trzeba zapełnić wszystkie). Ciekawsze jednak jest zdanie następne: Jeśli kandydat nie uzyska wystarczającej ilości punktów (choćby różnica jednego), nie bierze udziału w sakramencie bierzmowania. W taki sposób zastrasza się młodzież, bowiem myśli ona, że nie bierzmowana będzie odrzucona społecznie. Nic bardziej mylnego.
Godne zainteresowania są kłamstwa głoszone przez owego księdza na pierwszej lekcji. Wmawia uczniom ostrym tonem, że "nie można tak sobie zrezygnować z nauki religii" bo "bez religii pracy nigdzie nie znajdziemy", "jak taki pracodawca zobaczy kreskę na świadectwie w polu religia to co sobie pomyśli - przecież nie zatrudni nikt osoby która w nic nie wierzy".
I tak pieprzył ksiądz.
Nic jednak w tym kapitalistycznym kraju nie jest darmowe. Za bierzmowanie należało zapłacić 50zł od osoby. Teraz wystarczy to pomnożyć przez ponad 100 i mamy sumę jaką otrzymuje mała parafia. Oczywiście, to wszystko idzie na kwiaty i na fotografa, oraz jakiś marny kielich. Wiadomo, kolejne pranie mózgu młodzieży należy uczcić odpowiednią libacją z biskupem w zachrystii.
Mówią, że bierzmowanie to sakrament dojrzałości. Nie jest to jednak prawdą. Osobiście, nic na mnie nie "spłynęło", wręcz stałem się jeszcze bardziej antyklerykalny. Współtowarzysze ze szkoły tak jak mieli tak mają, wszystko gdzieś. Ich stosunek, dajmy na to, do szkoły się nie zmienił. Nic się nie zmieniło. Teraz mogą jedynie odetchnąć, że są już bierzmowani i mają spokój. Pozorny spokój. Dalsza część indoktrynacji nastąpi w liceum.
Liceum. Tu już sytuacja jest trochę inna. Nie ma tak szerokiego mydlenia oczu jak w szkole niższej. Religia próbuje ukrywać swój katolicyzm, momentami podszywając się pod religioznawstwo; czym nie jest. Uczniowie mają do czynienia z katechetą po teologii, w moim przypadku uważającego się za moralistę-etyka. Ciągle o tym zapewnia, ponieważ dobrze zna młodzieżowy stosunek do religii. Lekcje religii w jego wykonaniu są jednak perfidnie katolickie, a samego moralizmu i etyki w nich mało. Tok nauczania rozpoczyna się na biblii i tu właśnie wychodzi typ tej katechezy. Sala od religii oczywiście najlepiej wyposażona jest ze wszystkich, sprzęt audio, komputery, rzutnik... Kto płaci? Szkoła czyli my. A na wyposażenie sali od fizyki czy chemii już brakuje pieniędzy.
Dowiedziałem się także o agresywnym nastawieniu księdza w innym liceum; stanął przed uczniem i obaj zaczęli klnąć na siebie. W szkole zawodowej zdarza się, że ksiądz chce uderzyć ucznia, na szczęście to on bardziej ucierpi w takiej potyczce.
Podsumowując, religia to narzędzie do ogłupiania i sterowania masami. Jej dzisiejsza postać to aparat terroru w szkołach i prawicowa propaganda na ambonach. Wliczanie ocen z religii do średniej to kolejne zaprzeczenie świeckiego państwa. Uczniowie są indoktrynowani już od rozpoczęcia nauki i szantażowani przez kler. Uciskani robotnicy wylewają swoje żale na religię, będąc nią oślepieni nie znajdują wyjścia z kryzysu. Tym wyjściem jest komunizm. Religia to opium ludu, jak napisał Lenin. Należy jej przeciwdziałać od zaraz.
Tow. Feliks
KMP
ZULUS555