pocałunek archanioła_24.pdf

(358 KB) Pobierz
350481716 UNPDF
24
Rozciągnąłnadniąswojeskrzydła,jegociałopaliłojakrozpalonadobiałościstal
Tojąoszałamiało,obezwładniałojejzmysłyLeczniemogła,niechciałazamknąć oczu,
zafascynowanaprzezjegonieziemskiepięknoNiebezpieczny,byłtakniebezpieczny.
LecznależałdoniejUnoszącręce,przyłożyłajedojegoklatkipiersiowej
Czysty,nieskażony, niczymprzepływadrenaliny
Jegooczynapotkałyjej,białkoprzesłonięte przezbłękitPowinnasiębać,lecz
zbytmocnopragnęła byczućcokolwiekbliskiegoprzerażeniu– Raphael. – byłato
jednocześnieprośbaiżądanie,jejciałoporuszałosięwwijącymzaproszeniu
Nachylającsię,wkońcuzłożyłswojewarginajej,całującjąpowolizniemal
pierwotnąintensywnością, którasprawiłażeprzesunęła rękomapojego ramionach,
próbującskłonićgobliższegokontaktuLeczonnieprzerwanietrzymałswojeciało nad
nią,zamykajączębynajejwardzegdynalegała
Powstrzymywanapotęgapodstalowąotoczką jegociała byławspaniała,jak
sztormktórysmakowaławnamiętnościjegopocałunkuPragnienieskręcałojejbrzuch,
szarpiący, zachłanny głód Łapiąc jego ramiona, przerzuciła nogę przez jego i
przesunęłajednąrękąwpowolnymruchupołukujegoskrzydła
Jegomocwybuchłatakjasno,żeniemogładłużejutrzymaćotwartychoczuJego
wargi chwilępóźniejznowu napotkałyjejitymrazemniebyłownimnicłagodnego
Archaniołprawdziwie icałkowiciepozbyłsięswoichzahamowańJegociałoprzykryło
jej,jegoerekcjawładczonaciskałaojejpodbrzusze
Przekręciłasię,próbującumieścićgopomiędzyswoimiudamiLeczRaphaelmiał
innypomysłOdrywającswojewargiodjej,przyszpiliłjądołóżkaizacząłwycałowywać
ścieżkęwdółjejciałaJej serceznieruchomiało,poczymodnowarozpoczęłoswoje
szaleńczebicie
Obiecałem cię posmakować.
- Nie! – kopnęłanogą w próbie wyrwaniasięprzyjemności,którawiedziałażesię
przezniąprzebije,jaktysiącmieniącychodłamków
Tak. Teraz jesteś już wystarczająco silna.
Sięgając do niego, próbowała przytrzymać go przy sobie, lecz jego włosy
wyślizgnęłysięzjejdłonijakczarnawoda,jedwabnaichłodnanajejcieleŚcisnęła
pościel,wcisnęłapiętywłóżkoLecznicniemogłojejprzygotowaćnajego dotyk przez
terazjużprzeźroczystymateriałjejmajtek,jegodłonietrzymałyjąrozwartądlawłasnej
rozkoszyByłatoagoniaiekstaza,płynnabłyskawicazamknięta w ciele, którenagle
wydawało sięzbytmałe,zbytkruchenatocokażąmuprzetrwać
Jakgdybywiedział, żeposunąłsięzadaleko,Raphaeluniósłsiębyzłożyć
pocałuneknajejpępku Moja Łowczyni.
Jejsercedrgnęłonauczucieprzemieszanezseksualnąnamiętnością,sięgnęław
dółbyprzesunąćpalcamipojegowargachNiebyłożadnegouśmiechu– siłaemocji
pomiędzynimibyłazbytsilna,zbytintensywnabypozwolić naśmiech – lecz nie
powstrzymałjejbadańGdyjegorękaporuszyłasięprzyjejbiodrze,zadrżała
Pojedyncze szarpnięcie i ostatnia barierapomiędzy jego pocałunkiem, a jej
najbardziejintymnymciałemzniknęłaPoczymtewargiznalazłysięnaniej,stanowcze,
zdeterminowane,nieustępliwewswoichżądaniach
Moja. Należysz do mnie.
PocałunekRaphaelabyłatakpierwotnyjakjegosłowa,pełenmęskiej zaborczości
idzikiego,nieokiełznanegogłoduPrzyjemność wypełniłajejciało,uniosłasięprzezjej
żyły,zalałajejporygdypieściłją wkażdymożliwysposób,gdyzmuszałjabyczułajak
nigdywcześniej,gdypopychałjąwprzepaść
Orgazmbyłpowolnąwspinaczką,druzgocącąotchłaniąKoloryeksplodowaływ
dzikiejfalileczonasięniezłamała,unoszącsięnatejfalibypowrócićdodomuramion
Raphaela.
Raphael trzymał swojegołowcęgdyjejsercezwalniałotempo,gdyjejskóra
błyszczała odniemałejwarstwypotuJegoprymitywaczęść,taktóranakłaniałagoby
posiadłjądosamejjejistoty,zamruczaławcichej satysfakcji.
Należaładoniego,niktjejnigdynieposiądzieopróczniego
Głaszczącjejciało,rozkoszowałsięurywanym unoszeniem i opadaniem jej klatki
piersiowej,niskichjękówktórezatrzymywały się wjejgardlegdyreagowałanajego
dotyk. Gdy jej ręka uniosłasiębyobjąćjegopoliczek,potarłnimojejdłoń,jegopalce
śledziłyrozpalonenamiętnościązakrzywieniejejust
Oczyprzykryteciężkopowiekamipatrzyłynaniego,srebrneodzaspokojonego
pożądania– Sądzę,żemniezabiłeś,Archaniele
- Dopierozacząłem,łowczyni– unoszącsięzniej,przerzuciłnogiprzezłóżko,na
podłogę. – Czasnanasząkąpiel
Elenajęknęła– Tysięnademnąznęcasz– gdywstałiodwróciłsiędoniej,jej
oczyspoczęłynanabrzmiałymczłonkuprzylegającymdogrubego,przypominającego
skóręmateriałujegospodni– Inadsobąrównież
Widokjejleżącejtakrozkoszniewymęczonąwichłóżkusprawiło, żejegociało
stwardniałoniemożliwiebardziej– Nauczyłemsięsmakowaćwłasneprzyjemności,tak
jak mam zamiar smakować ciebieznowuiznowu
Jejpiersioblałysięczerwieniągdydrżenieprzeszyłojejciało– Uwielbiam to jak
mówiszwłóżku– gardłowesłowawypowiedzianegdyzmuszałasiębyusiąść,poczym
zmieniłaułożeniebyuklęknąćnakolanachbliskokrawędziłóżka– Podejdź– zmysłowe
żądanie
Żyłjużponadmileniumi rozwinąłwtymczasieżelaznąkontrolęnaddziką
częściąswojejnatury,leczniebyłwstanieoprzećsięcudownemuzaproszeniuswojej
łowczyni, tak jak i nie był wstaniewyprzećsięumiejętnościlatania. – Cozemnązrobisz,
Eleno?
Sięgającdoniego,rozpięła górneguzikijegospodni,jejpalcewyraźniekobiecena
tleczarnegomateriału– Straszne, straszne rzeczy. – pojedynczy,powolnydotykwzdłuż
rysówjegoerekcji
Wysyczałpowietrzeiwsunąłrękęw jejwłosyLeczjejniepowstrzymał,nie
powstrzymałtejkobiety, którasięnim bawiła– któramuufała– Bądźdelikatna
Posłałamuzaskoczone,srebrnespojrzeniePoczymuśmiechnęłasiępowolii
rozkosznie. – Niegryzętakjakniektórzy– oułamekmocniejzacisnęłarękę na jego
podnieconym ciele.
Ścisnęłogowbrzuchu– Poddajeszminowepomysły– wciąż wyczuwałjejdziką
wońnajęzyku,smakowitą i ziemską. – Następnymrazemmogęużyć swoichzębówna
znaczniedelikatniejszejczęściciała
Drżąc,rozpięłanastępnedwaguzikipoczymnachyliłasiędoprzodubyzłożyć
mokry,zmysłowypocałuneknanajniższejczęści jegopępkaJegobiodradrgnęły,jego
dłońwjejwłosach zacisnęłasięwpięść. – Nie jestem – wydusiłzsiebie– ażtak
opanowany. – puszczającją,cofnąsiędotyłu
- Tonie- jejgłoszanikłgdyzdjąłzsiebietocozostałozjegoubrań, niechcącby
cokolwiek stałonaprzeszkodziepomiędzyjegociałem, a jej dotykiem.
Elenastraciłaoddech,wypuszczającgoszeptemJegowidokbyłniedo opisania.
I wtedy ruszył z powrotem w jej stronę, jego erekcja jak czysta pokusa
Zakrzywiławokółniegoswojepalce,świadomajegodłonizpowrotemnajejwłosach,
świadomajakoplatapasmawokółswojejpięści– Dośćztymdroczeniem– delikatne
szarpniecie. – Wypełnijswojąobietnicę
Jejskórastałasięgorącasłyszącszorstki,zmysłowytonżądania,leczposłałamu
kokietującyuśmiech– Wydajeszrozkazywłóżku?
Eleno.
Słyszącwewłasnymimieniunapięcie,naglegwałtownieświadomajakdługojej
archaniołnaniączekał– iwciążoszałamiającabyłaświadomość, żejąkochał– zniżyła
głowęiprzesunęłajęzykiempożyle, którapulsowaławzdłużtwardejliniijegoczłonka
Wydałzsiebiejakiśniezrozumiałydźwięk, mieszanina bóluiprzyjemności,jegoręka
szarpnęłaodrobinęjejwłosy. Teraz gdy go zasmakowałajejudazacisnęłysię,podążyła
tąsamąścieżkąwodwrotnąstronęiwzięłagowusta
Eleno!
NiemogławziąćgowcałościByłzbytduży, zbyt gruby. Będę miała wieczność by
udoskonalić swoją technikę. Zmysłowamyślwybuchławpłomieniachpragnieniagdy
kochałaswojegoarchanioła,liżąc,smakującissąc
Wspaniałybiałyogieńnajejskórzeiwiedziała, żezacząłświecić,śmiercionośna
istotaktórąodważyłasiędrażnić wnajbardziejintymnysposóbJegoreakcja, gdy się
pojawiła,byłkompletniezmysłowa Twoje usta – jegogłosjakpapierściernywjej
umyśle– są jak kawałek nieba i piekła jednocześnie.
Jęczącnisko, przesunęłajęzykiemwokółgłówkinimponowniewsunęłagodo
ust. Uwielbiała jego smak, kontraststaliijedwabiu,sposóbwjakimruczałmałegorące
obietnice kary.
Podjejrękami,jegomięściestałysiętwardejakgranit,jegoskórabłyszczałaz
gorąca– Wystarczy, Eleno. – rozkaz.
Zgłoś jeśli naruszono regulamin