Syjoniści do Syjamu - e-book.pdf

(734 KB) Pobierz
323337857 UNPDF
323337857.008.png
Niniejsza darmowa publikacja zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji kliknij tutaj .
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora sklepu na którym mo¿na
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z regulaminem serwisu .
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
Redaktor prowadzący
Katarzyna Krawczyk
Współpraca redakcyjna
Krystyna Âliwa
Redaktor techniczny
Małgorzata Juêwik
Fotoedytor
Magdalena Krzy˝osiak
Korekta
El˝bieta Jaroszuk
Copyright © by Bertelsmann Media, 2009
Świat Książki
Warszawa 2009
Świat Książki, Sp. z o.o.
ul. Rosoła 10, 02-786 Warszawa
Skład i łamanie
Akces, Warszawa
Przygotowanie
ul. Bukowińska 22 lok. 12b, 02-703 Warszawa
ISBN 978-83-247-
Nr 45014
1948-8
Fabryka Wyobraźni
323337857.009.png 323337857.010.png 323337857.011.png 323337857.001.png 323337857.002.png 323337857.003.png 323337857.004.png 323337857.005.png
PODOBNO... – tak o życiu i sprawach Dworu
mówi lud...
Bo nikt nie wierzy w tę hurraradosną i krzep-
ką, i samochwalczą papkę z gazet, radia czy
telewizji. I wokół każdej oficjalnej prawdy tak
przędzie się nieprzerwanie siatka gęsta zakuli-
sowych wieści, przecieków, przypuszczeń po-
dawanych z ust do ust jak sztafetowa pałeczka.
PODOBNO to słowo anonimowe, tajem-
nicze, wielogłose, to ziarno tajne i uporczywe,
grunt jest podatny, gotowy w ludzkich duszach,
gleba zrodzona z niewiary i nieufności, oszuki-
wany od lat naród, skołowany i zagubiony, nie
przestaje szukać własnej rozświetlającej ten cały
labirynt latarki.
W tych dniach, kiedy rządowa tuba huczała –
Izrael agresorem! – krążyły po kraju dowcipy
jak w latach okupacji, cichcem przekazywane,
323337857.006.png
przewrotne i zupełnie odmienne od stanowiska
tych ze Dworu, znów odżył humor wolnych
i sceptycznych ludzi, wybuchał samorodną eks-
plozją i poczuciem braterstwa.
– Już idą na Kair! – podawano szeptem. – Na
Damaszek!
Satysfakcja z tego i poczucie wspólnoty
z małym narodem na skrawku ziemi siedzącym,
krwawo doświadczonym przez wojny i żarłocz-
nych sąsiadów. Cieszył się stolarz z warsztatu
na mojej ulicy, cieszył się stróż, kapuś i lizus,
cieszył się dyrektor fabryki, gdzie pracuje mój
przyjaciel, a karierowicz i antysemita przecież
z tego dyrektora. Pili ludzie w knajpach pod
Żydów, Żydków, Izraelczyków – różnie ich na-
zywano.
Z nietajoną satysfakcją (że ktoś w imieniu
wielu to jednak powiedział) powtarzano słowa
z kazania Kardynała o małym Dawidzie wal-
czącym z Goliatem. I ci wszyscy ludzie na ma-
sówkach w fabrykach, biurach i ministerstwach
zgodnie podnosili dłonie na znak aprobaty
dla rezolucji potępiających Izrael, a gdy tylko
ta oficjalna, niewolnicza konieczność została
spełniona (żeby się nie narazić, żeby nie stra-
cić posady, szansy na awans...), już za chwilę
w luźnych, swobodnych prywatnych rozmo-
wach cieszyli się z sukcesów małego kraju, ta
cała brudna skóra masówek i rezolucji złaziła
323337857.007.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin