GrabarzPolski001.pdf

(7899 KB) Pobierz
Grabarz Polski #1
# 1
WRONG TURN 2: DEAD END
KILLER KLOWNS FROM OUTER SPACE
JAKUB MAŁECKI - BŁĘDY
EVIL ED
I AM LEGEND
GRAHAM MASTERTON - KOSTNICA
OUTPOST
MORTUARY
42241391.002.png
Ostrzegamy: ten wstępniak będzie wyjątkowo długi, bo mamy dużo do powiedzenia!
Nie sposób nie rozpocząć od śp. „Czachopisma”. Jak już wszyscy zapewne wiecie, magazyn padł
z powodu niegospodarności wydawcy. PressKontakt zrezygnował z wydawania pisma, nie wywiązu-
jąc się ze zobowiązań względem redakcji, graików, prenumeratorów i irm, z którymi zawarto umo-
wy patronackie. Przez pół roku zastanawialiśmy się, co począć dalej. Ostatecznie postanowiliśmy
przestać czekać na cud, sprzedaż tytułu czy inny farmazon. Postanowiliśmy stworzyć coś nowego
i deinitywnie zamknąć rozdział „Czachy”. Teraz tylko i wyłącznie my odpowiadamy za kształt naszego
płodu, tłumaczymy się od tej pory jedynie z naszych własnych poczynań i nie świecimy oczami za
potknięcia drukarni czy wydawcy.
Oddajemy w Wasze ręce pierwszy numer „Grabarza Polskiego” - gazety niecodziennej. Założenie
jest proste: „Grabarz” to darmowy magazyn dostępny w każdym miejscu na świecie dla każdego, kto
umie korzystać z Internetu. Jak już wiecie, magazyn będzie można pobierać w pliku PDF. Zdajemy
sobie sprawę z tego, że jest to dość niekonwencjonalne rozwiązanie, ale dzięki wynikającej z tego
łatwej dystrybucji zawsze będziemy na czasie. Nie będzie to portal z newsami ani z recenzjami każ-
dego pojawiającego się tytułu. Postanowiliśmy skupić się tylko na rzeczach wartych zrecenzowania
- takich, które są wystarczająco dobre, aby się nad nimi pochylić, albo tak złe, by przed nimi ostrzec.
W „Grabarzu” skupimy się głównie na kinie zapomnianym ale ciekawym. W miarę możliwości bę-
dziemy starać się stronić od mainstreamu i skupiać na tym, co w gatunku dobre. Nie będziemy się
zresztą ograniczali wyłącznie do horroru - interesuje nas kino dziwne, niepokojące, biorące się za bary
z podświadomością. Numer 1 to zaledwie skromna prezentacja możliwości „Grabarza” - w następnych
wydaniach możecie się spodziewać wywiadów z reżyserami, aktorami i pisarzami, a także licznych
przekrojowych artykułów, relacji z ciekawych imprez oraz recenzji gier i soundtracków ilmowych.
Planowo „Grabarz” będzie się ukazywać 2 razy w miesiącu, na początku i w połowie każdego
miesiąca... oczywiście w miarę możliwości redakcji - nie jest to nasze jedyne zajęcie. Tak więc gra-
ik wydawniczy może się zmienić w wyjątkowych sytuacjach (np. urlopy, święta, zdarzenia losowe).
Dołożymy jednak wszelkich starań, aby wychodzić terminowo. Grabarz jest zajęciem niedochodo-
wym. Mamy niedosyt po „komercyjnej” próbie z „Czachopismem” i chcemy po sobie zostawić coś
więcej. Sztuka dla sztuki.
Wszystkich chętnych do współtworzenia pisma zapraszamy do przesyłania nam swoich prac.
Chcemy stworzyć dział autorski, w którym będziemy publikować nadesłane prace, zdjęcia, gra-
iki, teksty. Kształt pisma będzie zależał również od Was. W sprawie tekstów piszcie pod adres
bartek@grabarz.net, a w sprawie zdjęć i graik do publikacji - pod adres wojtek@grabarz.net. Naucze-
ni dużą ilością maili otrzymywanych w „Czachopiśmie”, musimy od razu zapowiedzieć, że odpisywać
będziemy tylko na wybrane listy. Uprzejmie prosimy o nie poganianie nas - jeśli mamy komuś odpo-
wiedzieć, to z pewnością to zrobimy.
Teraz kilka spraw technicznych. Jesteśmy dostępni pod domeną www.grabarz.net. Niebawem
przejmiemy całe ex-forum „Czachopisma” i przerobimy je pod nasze potrzeby. Userzy nie zostaną
skasowani. Przerobimy wygląd oraz strukturę forum, zachowując wszystkie wątki, nawet te dotyczące
gazety papierowej - w końcu to też część naszej historii. Do czasu wygaśnięcia domeny będziemy do-
stępni pod adresem www.czachopismo.pl. Pracujemy też nad osobną stroną internetową „Grabarza”.
W pełnej funkcjonalności ruszy ona jeszcze tej jesieni. O wszelkich nowinkach będziemy informować
przez forum i mailing.
r ed a k t o r z y
42241391.003.png
WRONG TURN 2
DROGA BEZ POWROTU 2
USA/KANADA 2007
DYSTRYBUCJA: IMPERIAL CINEPIX
Jakieś pięć lat temu młody niemiecki reżyser
Rob Schmidt ilmem „Droga bez powrotu”
przewietrzył współczesny survival horror.
Film umiejętnie czerpał garściami z takich
klasyków kina grozy jak „Wzgórza mają oczy”
Wesa Cravena czy „Teksańska masakra piłą
mechaniczną” Tobe’a Hoopera. Jak w świetle
tego sukcesu prezentuje się „Droga bez
powrotu 2”?
REŻYSERIA:
JOE LYNCH
OBSADA:
HENRY ROLLINS
WAYNE ROBSON
DANIELLA ALONSO
KEN KIRZINGER
X
X
na i wojownicza pani komandos, uparta
i zamknięta w sobie artystka czy pajaco-
waty podrywacz.
Cravena: trupów jest więcej niż w pierw-
szej części; teraz każdy może zginąć
(nawet gdy jest dziewicą); zawsze na-
leży sprawdzić, czy zabity morderca na
pewno kopnął w kalendarz...
Ale... czy od tego typu ilmidła trze-
ba oczekiwać czegoś więcej? Leśna
siekanka rządzi się swoimi prawami
i właściwie jedyne, co tutaj się liczy, to
poprzeczka realizacyjna, czyli dopra-
cowane efekty, charakteryzacja i sceny
mordów. Tempo nie zwalnia ani na se-
kundę, rzeź przybiera na sile, a każde
kolejne morderstwo jest coraz brutalniej-
sze i bardziej groteskowe. Specjaliści od
efektów odwalili tu kawał dobrej roboty
(minus pierwsza scena mordu, podczas
której dowiadujemy się, że w ludzkim
ciele - oprócz trzewi - nie ma ani kropli
krwi). A całość idealnie wpasowała się
w sequelowe zasady Randy’ego Meek-
sa ze słynnej już trylogii „Krzyku” Wesa
X
X
X
ne nominacje do opuszczenia nie tylko
programu, ale i ziemskiego padołu.
Dale Murphy, były komandos i prawdzi-
wy Rambo z megajajami, organizuje au-
torskie reality show o jakże znamiennym
tytule „Ultimate Survivalist: The Apo-
calypse”. Sześciu graczy, dzika leśna
głusza, pięć dni obcowania z bezlitosną
naturą. Każdy pojedynczy uczestnik pra-
gnie przeżyć przygodę życia i poczuć
niesłabnący galop dreszczy po plecach.
Nie zawiodą się. Jak się łatwo domyślić,
całkiem spora, radosna i przede wszyst-
kim bez przerwy głodna rodzinka zde-
formowanych przyjemniaczków przywita
w swoim lesie ekipę reality show w iście
bombowym stylu. Ledwo program się
rozpocznie, a już pierwsi bohaterowie
zasiądą na swoistych gorących krze-
słach i otrzymają od mutantów śmiertel-
Fabuła jest prosta i bazuje na ogranych
schematach. Aktorzy grają, jakby chcie-
li, a nie mogli. Muzyka jest co najmniej
tak dramatyczna jak towarzysząca wy-
padkowi Rysia w „Klanie”. Krew tryska
na wszystkie strony świata, nie brak też
masakrycznego barbecue. Do potencjal-
nego odstrzału mamy tak oryginalnych
bohaterów jak seksowna i wiecznie nie-
zaspokojona seksualnie kocica, zadzior-
PS: Jako ciekawostkę dodajmy fakt,
że ojca wesołej rodzinki kanibali zagrał
kilkukrotny odtwórca roli Jasona Voorhe-
esa - Ken Kirzinger.
42241391.004.png
KILLER KLOWNS FROM OUTER SPACE
KLAUNI – MORDERCY Z KOSMOSU
USA 1988
DYSTRYBUCJA: BRAK
klauna mierzącego do niej z pistoletu,
animowany popcorn, klaun czyhający na
dziewczynkę z młotkiem za plecami czy
inny - wyskakujący z muszli klozetowej.
Aktorzy z pełnym przekonaniem wygła-
szają kwestie w rodzaju: „Nie czas teraz
na sprzedawanie lodów - tam są klauni
i zabijają ludzi!”. Jedyna rozpoznawalna
twarz w ilmie - weteran kina wojenne-
go John Vernon - wydaje się całkiem
dobrze bawić w roli policjanta Mooneya,
który jako jedyny w mieście nie wierzy
w inwazję klaunów.
REŻYSERIA:
STEPHEN CHIODO
OBSADA:
GRANT CRAMER
SUZANNE SNYDER
JOHN ALLEN NELSON
JOHN VERNON
Mike’a). Jednak moim zdaniem właśnie
ekranowa taniość, tandeta i bzdurność
stanowią siłę tego ilmu. Wielbiciele kina
klasy B powinni też docenić pomysło-
wość twórców (klauni często na prze-
różne sposoby zabawiają swe oiary...
zanim je zjedzą) i dziwaczny klimat tego
dzieła. Jednak ci, którzy intencjonalnego
kiczu w kinie nie trawią, mogą od mojej
oceny odjąć trzy punkty.
X
X
X
X
Mike i Debbie spędzają wieczór pod gwiazdami
(z niewiadomych przyczyn ich randka odbywa się
na pontonie w bagażniku samochodu).
Wtem coś spada z nieba, a młodzi postanawiają
sprawdzić, co to takiego. Okazuje się, że jest to
cyrkowy namiot pełen sporej wielkości klaunów,
którzy strzelają samoprzylepnym popcornem,
zamykają ludzi w łaciatych balonach lub owijają
w kokony z waty cukrowej.
X
„Klauni” ukazali się kiedyś w Polsce na
kasetach VHS w dystrybucji Neptun Vi-
deo Center. Być może warto poszukać
tej wersji i posłuchać jak Mooney głosem
Tomasza Knapika wykrzykuje: „Chodź
no tu, ty szmato z czerwonym kulfonem
w miejscu nosa!”
A jednak ilm jest naprawdę zabawnym
pastiszem amerykańskich monster mo-
vies z lat 50. Brak suspensu rekompen-
sują takie kwiatki jak znudzony wyraz
twarzy dziewczyny na widok wielkiego
Na koniec praktyczna wskazówka: klau-
na z kosmosu można pokonać tylko
w jeden sposób. Strzałem w nos.
Warto na początku zastrzec, że napięcia
„Klauni” w zasadzie nie oferują i prze-
straszyć się ich mogą najwyżej małe
dzieci. Krwawych efektów też w nim pra-
wie nie ma (ot, urwana ręka czy głowa).
Puryści gatunkowi będą narzekać,
że ilm „Killer Klowns from Outer Spa-
ce” nie jest ani typowym horrorem, ani
typową komedią. Niektórym może też
przeszkadzać chałupnicza scenograia
i wszechobecny duch lat 80. (vide sweter
42241391.005.png
JAKUB M AŁECKI - Błędy
--- ---------- ---------- ---------- -----
Wyda wca: Red Horse 20 08
Ilość stron: 295
Może mam nie po kolei w gło-
wie, ale lubię książki pisane
z potrzeby serca. A na takie
określenie z pewnością zasłu-
guje debiutancka powieść Ja-
kuba Małeckiego. Już sam jej
tytuł, nieco enigmatyczny, ale
zarazem intrygujący, sugeruje,
że będziemy mieli do czynie-
nia z pozycją co najmniej nietuzinkową.
Tak też jest w istocie.
rektyczki, z czasem zyskują
głębi i prawdziwie ludzkich
cech. Każąc im przeciwsta-
wiać się złu, autor pakuje bie-
daków w sytuacje koszmarne,
ba, wręcz makabryczne, takie
z których wydawałoby się nie
ma wyjścia, przebijające przez
stronice powieści okrucieństwo
umiejętnie równoważąc jednak sporą
dawką groteski i humoru.
Poznański autor poważył się na coś, do
czego potrzeba sporej odwagi; zmierzył
się bowiem z „Mistrzem i Małgorzatą”.
Dziełem równie genialnym, co obrosłym
legendą. I… tak, tak, proszę państwa!
– wyszedł z tej próby obronną ręką. Ba-
zując na zaczerpniętych z powieści Buł-
hakowa diabolicznych wątkach, stworzył
coś, co ma urok zbliżony do pierwowzo-
ru, zajmującą fabułę, a nadto w niebanal-
ny sposób diagnozuje kondycję narodu,
którego spora, choć niekoniecznie więk-
sza część zamieszkuje tereny pomiędzy
Odrą a Bugiem.
Penetrując mroczne zakamarki dusz na-
szych pobratymców Małecki nie zapomi-
na o tym co na zewnątrz. Obserwujemy
więc ferujące wyroki media, nurzających
się w beznadziei blokersów i ich bezsil-
nych wobec wymagań współczesności
rodziców. Nie brak też odniesień do po-
lityki. Mówi się więc zarówno o sejmie,
jak i o osławionym ministrze Dobro.
Włączenie tego typu elementów mogło-
by drażnić, ale tak się nie dzieje. Użyto
ich bowiem z umiarem i wartym odnoto-
wania wyczuciem. Naprawdę trudno tu
znaleźć cokolwiek, do czego można by
się przyczepić. Prawdopodobnie duża
w tym zasługa odpowiadającego za re-
dakcję książki Łukasza Orbitowskiego,
nie zmienia to jednak faktu, że efekt koń-
cowy jest bardziej niż zadowalający
Tak jak u Bułhakowa mieliśmy Wolanda
i jego świtę, tak w „Błędach” stajemy oko
w oko z Dziadkiem i całą zgrają służą-
cych mu stworów. Biada tym, którzy po-
pełnią błąd, opowiadając się po niewła-
ściwej stronie! Tu ceną za pomyłkę jest
swego rodzaju… transfer. Zaręczam jed-
nak, że w drużynie Dziadka nie chciałby
grać żaden z was!
Jedynym elementem książki, który nie
przypadł mi do gustu, jest jej zakoń-
czenie. Moim zdaniem nieco zbyt mo-
ralizatorskie, zbyt dosłownie odwołują-
ce się do biblijnej idei odkupienia. Jak
by jednak na „Błędy” nie spojrzeć, są
one powieścią ze wszech miar udaną.
Oby tak dalej!
Małecki, wzorem Mistrza, portretuje
swych bohaterów z godną pozazdrosz-
czenia wprawą. Nawet osobnicy, którzy
z pozoru wydają się płascy jak biust ano-
42241391.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin