Taniec Wampirów - polskie libretto.rtf

(241 KB) Pobierz

 

Taniec wampirów... Moja miłość...

 

AKT 1

 

 

 

Uwertura

 

Hej tam, Profesorze!

 

ALFRED:

Profesorze? Profesorze!

Hej tam! Hej, gdzie pan jest Profesorze?

Hej tam! Hej... w któ stronę iść?

 

Wiem co się stało... Przysiadł gdzieś, żeby zapisać w notesie moje obserwacje. A kiedy Profesor Abronsius robi notatki świat wokół niego przestaje istnieć! Żeby tylko on sam nie przestał...

 

Hej tam! Hej, jakiś znak Profesorze!

Hej tam! Hej! Bo nie widać nic!

 

Profesorze! Muszę go znaleźć, bo zamarznie na śmierć... A to byłby żosny koniec dla człowieka jego formatu. Gazety podadzą tylko: "Naukowiec zginął w Transylwanii". Ale ani słowa o mnie - kogo obchodzi biedny Alfred...

 

Hej tam! Hej, jestem sam Profesorze! Pański student i magistrant i asystent jest tu sam!

 

 

 

Czosnek

 

WSZYSCY:

Czosnek, czosnek!

 

CHAGAL, GOŚCIE:

Zaczyna się hulanka

Podgrywa czosnku chuch

Raz fajka, raz gorzałka

Nie zabraknie czosnku już

 

WIEJSKI GŁUPEK:

A jak tylko zmrok zapadnie

 

DRAGAN:

Zastawi karczmarz stół

 

KOLYA:

By każdy rad

 

DRAGAN:

Bezpiecznie jadł

 

DRAGAN, KOLYA, GŁUPEK:

nosem wyjdzie mu!

 

WSZYSCY:

nosem wyjdzie mu!

 

CHAGAL I GOŚCIE:

Czosnek, czosnek!

Bezcenny swojski chuch!

Czosnek, czosnek!

Tak bucha zdrowy duch

Bo czosnek sprawi snadnie

Że co stoi nie opadnie

A co zwięo stanie znów

Co zwięo stanie znów!

 

MAGDA:

odzi już się prężą

A starzy znowu śpią

 

CHAGAL:

Czosnek z chłopca czyni męża

I w amanta zmienia go

 

REBEKA:

Bo czosnek to lekarstwo

Na świata całe zło

 

WSZYSCY:

Bo czosnek to jest to!

Bo czosnek to jest to!

Bo czosnek to jest to!

 

CHAGAL:

Kto to?

 

BARAN:

Obcy.

 

MORON:

Nie...

 

MAGDA:

Dwóch!

 

DRAGAN:

Co mu?

 

REBEKA:

Ostygł.

 

MAGDA:

Sopel...

 

DRAGAN:

...lodu

 

MORON:

Umarł.

 

REBEKA:

Trup.

 

CHAGAL:

Najuprzejmiej witam panów w zajeździe mym

 

REBEKA:

Magda! Krzesło! A żywo tam!

 

CHAGAL:

...i zapraszam pod mój dach.

 

REBEKA:

Szybciej Magda! Wrzątek! Rób parówkę!

 

CHAGAL:

Natrzyjmy nos gorzałką...

 

MORON:

...octem

 

BARAN:

...łojem

 

KOLYA:

...sadłem

 

CHAGAL:

Lepiej czosnkiem!

 

WSZYSCY:

Czosnkiem! Czosnkiem! Czosnkiem! Czosnkiem!

 

REBEKA:

Gdzie ten wrzątek?!

 

MAGDA:

Mam!

 

WSZYSCY:

Szuru-buru, szuru-buru...

Szuru-buru, szuru-buru...

 

Olaboga, olaboga...

Olaboga, olaboga...

Szuru-buru, szuru-buru...

Olaboga, olaboga...

 

ABRONSIUS:

Poznajesz te małe krąe cuda chłopcze??

 

ALFRED:

Małe?? One są ogromne!!

 

ABRONSIUS:

Nie te! Tamte!..................Przecież to czosnek, czosnek!!

 

ALFRED:

Czy to oznacza, że…

 

ABRONSIUS:

Że nasz cel jest blisko!

Gospodarzu!

 

CHAGAL:

Nazywam się Chagal, do usług.

To doprawdy wielki zaszczyt…

 

ABRONSIUS:

Czy w okolicy jest zamek??

 

CHAGAL:

Zamek?? Nie, nie ma tu zamku.

Tak samo jak nie ma… wiatraka!!!

Czy ktoś tu widział w okolicy wiatrak??

Nie ma tu zamku, nie ma wiatraka, jest tylko głupek.

 

ABRONSIUS:

A dlaczego wszyscy mają czosnek?

 

CHAGAL:

Czosnek??

Czosnek to najlepszy lek!

 

REBEKA:

Na zgagę.

 

MORON:

Wiatry.

 

BARAN:

I na świerzb!

 

CHAGAL, MAGDA:

Czosnek, czosnek!

 

WSZYSCY:

Czosnek, czosnek!

Na krosty i rozedmęuc

Oraz na pocenie stóp!

 

Czosnek, czosnek!

Bezcenny swojski chuch!

Czosnek, czosnek!

Tak bucha zdrowy duch

Bo czosnek sprawi snadnie

Co stoi nie opadnie

A co zwięo stanie znów

Co zwięo stanie znów!

 

Czosnek, czosnek!

Nasz najwierniejszy druh!

Czosnek, czosnek

Ten zdrowy swojski chuch

Kto był do wczoraj zerem

Dziśdzie bohaterem

Gdy czosnku pełen brzuch

Gdy czosnku pełen brzuch

Gdy czosnku pełen brzuch

I śmiały wzrok! I piękny chuch!

 

CHAGAL:

Pokażę panom izbę!

 

Czosnek, czosnek!

Wprowadzi w kiszki ład

Czosnek, czosnek!

Odejmie wszystkim lat!

Komu jeszcze gazy burczą?

Kto znów padł ofiarą skurczów?

Czosnek brzuch oczyści mu

Nie przerywając snu!

 

Wszystko strawi, ulgę sprawi

Zawsze doda sił!

 

Czosnek!!

 

 

 

Proszę, panowie

 

CHAGAL:

Proszę panowie, tędy. I tędy. Jeszcze dalej...

 

SARA:

Aaaa... Aaaa...

 

ABRONSIUS:

yszał?

 

ALFRED:

Tak.

 

CHAGAL:

Prosze panowie...

 

ABRONSIUS:

Co to jest?

 

CHAGAL:

Co takiego?

 

ABRONSIUS:

Kto tak śpiewa?

 

CHAGAL:

Nikt nie śpiewa.

 

ABRONSIUS:

uchy pan jest? Ktoś tu śpiewał!

 

CHAGAL:

Nie... To tylko wiatr.

 

ALFRED:

Jak pięknie…

 

ABRONSIUS:

Wiatr? Phi…

 

CHAGAL:

Zaraz będziemy na miejscu.

 

ABRONSIUS:

Wiatr...phi…

 

CHAGAL:

To tutaj - nasz reprezentacyjny apartament. Doprawdy, trudno o wygodniejszy. A za tymi drzwiami, panowie - co za luksusy - nowoczesna ł...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin