Historia Świętego Mikołaja-scenariusz.doc

(42 KB) Pobierz
Historia Świętego Mikołaja

Historia Świętego Mikołaja

Osoby: narrator, krewny I, krewny II, Mikołaj, kamerdyner, dziewczyna, chłopak, chłopczyk, zarządca, mieszczanie (3 osoby), biskup.

CZĘŚĆ I
dwie bogato ubrane osoby - krewni Mikołaja, przechadzając się rozmawiają

Krewny I - Co teraz z nim będzie? Jak on sobie poradzi z tym wielkim majątkiem, który odziedziczył po śmierci swoich rodziców?

Krewny II - Trzeba mu pomóc. Zajmiemy się jego sprawami.

krewni odchodzą; na scenie pojawia się Mikołaj, chodzi i czyta książkę

Narrator - Tak mówiono na przyjęciu, jakie odbyło się po pogrzebie rodziców Mikołaja. Zebrani krewni i przyjaciele domu mieli swoje racje. Mikołaj, chłopiec jedynak, syn bogatych rodziców, utalentowany, zdolny, pilny, pracowity, był bardzo nieśmiały. Całe dnie spędzał ze swoimi nauczycielami. Nie wychodził z domu, nie licząc spacerów po obszernym ogrodzie pałacowym. Żył odcięty od ludzi, zamknięty w świecie nauki. Wystarczali mu najbliżsi. Unikał obcych ludzi. Trudność dla niego stanowiło nawet wyjście na ulicę. Gwar ulicy go męczył, ciążył mu wzrok ciekawskich przechodniów.

Po śmierci rodziców został sam w swoim świecie książek i nauki. Troskę o ziemię, o majątek powierzył zarządcy, który już całe lata pracował u jego rodziców. Pozostawił również starą służbę. Był wśród niej kamerdyner, który był zarazem lokajem podającym do stołu.

przy stole siada Mikołaj, kamerdyner usługuje mu

I to on, stary gaduła, który wiedział o wszystkim co się dzieje w mieście, pewnego ranka opowiedział Mikołajowi taką historię...

Kamerdyner - Panie, jest dziewczyna, którą pokochał chłopiec. I ona go pokochała, lecz jest biedna, a on bogaty. Jego rodzice sprzeciwiają się temu małżeństwu.

Narrator - Mikołaj zaczął się zastanawiać.

Mikołaj - Mam wszystko, czego chcę. Gdzieś obok mnie rozgrywa się tragedia ludzka, spowodowana brakiem pieniędzy.

Narrator - Zaczął w myślach układać plan działania. Nie wiedział, czy starczy mu odwagi              i śmiałości, aby go zrealizować, ale wiedział, że musi coś zrobić. Dowiedział się, gdzie mieszka dziewczyna i postanowił, że tam się uda, aby wybadać sytuację. Gdy dotarł na miejsce, schowany za drzewem, zaczął obserwować jej dom. Po chwili zobaczył dziewczynę...

wchodzi dziewczyna z koszem upranej bielizny

... a potem chłopaka.

wchodzi chłopak, odbiera od dziewczyny kosz, ona poprawia włosy

Dziewczyna - Nigdy nie będziemy mogli być razem.


chce odebrać od chłopaka kosz, pranie upada, dziewczyna wybiega z płaczem

Narrator - Mikołaj wrócił do domu. Postanowił, że w nocy, gdy wszyscy będą spali, zaniesie dziewczynie potrzebną sumę pieniędzy. O zmroku, okryty opończą, czekał na stosowną chwilę...

Mikołaj w opończy, z kapturem na głowie przemyka się, podchodzi do okna i wrzuca zawiniątko

CZĘŚĆ II
Mikołaj siedzi przy stole, kamerdyner usługuje mu

Narrator - Na drugi dzień już przy śniadaniu Mikołaj dowiedział się wszystkiego od kamerdynera. Dziewczyna znalazła pieniądze i zaraz powiedziała o tym sąsiadom. To wystarczyło, by natychmiast dowiedziało się całe miasto. Niektórzy mówili, że może te pieniądze zostały ukradzione, ale ta ewentualność szybko upadła, bo nie było nikogo okradzionego. Inni mówili, że był to na pewno anioł z nieba. Najważniejsze jest jednak to, że rodzice chłopaka zgadzają się na ślub, dopatrując się w tym wszystkim ręki samego Boga. Szczęśliwy Mikołaj spytał kamerdynera...

Mikołaj - A ty jak myślisz, kto za tym wszystkim stoi?

Kamerdyner - Myślę, że to nie żaden anioł. To po prostu człowiek, który wypełnia to, czego Pan Jezus uczył - żeby to, co czynimy dla drugich, czynić naprawdę dla nich, a nie dla siebie.

Narrator - Ta sprawa została załatwiona, ale okazało się, że teraz ktoś inny potrzebuje pomocy. Zmarła matka, jedyna żywicielka pięciorga dzieci. Drobiazg jeszcze. Najstarsza to dziewczynka piętnastoletnia. Młodsze dzieci za małe, by móc pracować. Opiekują się wspólnie sobą. Zresztą tak jak i wtedy, gdy żyła matka, która pracowała na ich utrzymanie. Dzieci nie chcą się rozdzielić.
Mikołaj wiedział, że musi pomóc. Ale sytuacja była skomplikowana. Tu już pieniądze nie wystarczą. Trzeba tym dzieciom dostarczyć gotowych przedmiotów. Tak jak poprzednio, Mikołaj poszedł najpierw pod dom dzieci, aby dowiedzieć się szczegółów. Zatrzymał się koło gospody. Wybiegł z niej chłopczyk...

Mikołaj - Co ty tu robisz?

Chłopczyk - Pracuję, panie, w tej gospodzie.

Mikołaj - Mama pozwala ci pracować?

Chłopczyk - Mama mi umarła.

Mikołaj - Masz rodzeństwo?

Chłopczyk - Tak.

Narrator - Mikołaj kazał opisać chłopcu wszystkich. Potem wrócił do domu, zabrał ze skarbca pieniądze i nakupił ciepłej odzieży, zabawek oraz łakoci, a w nocy...

Mikołaj w opończy, z kapturem na głowie przemyka się i wrzuca worek przez okno

Okazało się jednak, że takich dzieci potrzebujących pomocy jest w mieście całe mnóstwo. Co noc więc nieznany ludziom dobroczyńca roznosił podarunki.


Mikołaj siedzi przy stole, kamerdyner usługuje mu

Na wybuch sensacji nie trzeba było długo czekać. Kamerdyner podając do stołu swemu panu, zasypał go wszelkimi możliwymi wiadomościami, plotkami, które zebrał po mieście.
A więc jednak anioł - mówili jedni, a więc... kto to może być - pytali drudzy.

CZĘŚĆ III
zmęczony Mikołaj siedzi przy stole

Narrator - Nocna dobroczynność miała jednak swoją cenę. Mikołaj pracował jak nigdy w życiu: ciągłe wyprawy po zakupy, nocne roznoszenie prezentów, ciągłe napięcie nerwów, wytężona uwaga - odbiły się na jego wyglądzie. Schudł i był wyraźnie zmęczony. Obiecywał sobie, że odpocznie, że powróci do swoich książek, jak tylko w jakiś sposób zabezpieczy wszystkie dzieci.
Pewnego dnia wezwał do siebie zarządcę...

do siedzącego Mikołaja podchodzi zarządca

Mikołaj - Daj mi pieniędzy, skarbiec jest pusty.

Zarządca - Panie, już nie mamy więcej.

Mikołaj - Sprzedaj grunt.

Zarządca - Tak, ale to potrwa.

Mikołaj - Weź pożyczkę.

Zarządca - Są wysokie procenty.

Mikołaj - Bierz na wysokie procenty. I oszczędzaj bardziej. Ja nie muszę jeść wykwintnie jak dotąd. Nie zakupuj dla mnie żadnych nowych szat.

Narrator - Tymczasem wśród nobliwych mieszczan, arystokracji miasta i krewnych Mikołaja rozchodziły się coraz to bardziej nieprawdopodobne plotki o nim. Szeptano, mówiono, głoszono, że dotąd spokojny i zrównoważony człowiek popadł w jakąś zgubną namiętność.

wchodzą krewni Mikołaja

Krewny I - Mikołaj żyje rozpustnie albo oddaje się jakimś grom hazardowym.

Krewny II - Wyprzedaje swoje ziemie, zaciąga długi na wysokie procenty. Trwoni majątek, który odziedziczył po swoich, godnej pamięci, przodkach.

krewni wychodzą

Narrator - Mikołaj miał jednak poważniejszy problem - ludzie chcieli się koniecznie dowiedzieć, kim jest ten Anioł Dobroci roznoszący podarki. Z tego powodu pewnej nocy doszło do katastrofy...

wbiega Mikołaj w opończy z kapturem, za nim - mieszczanie, na krześle siada biskup

Mieszczanin I - Tu jest! Mamy go!

Mieszczanin II - Prędzej, bo ucieknie!

Mieszczanin III - Wreszcie się dowiemy - kto to jest.

Narrator - Przestraszony Mikołaj wpadł do pałacu biskupa.

Mikołaj staje przed biskupem

Mikołaj - Ukryj mnie!

Mikołaj chowa się za biskupa, przed biskupem stają mieszczanie

Mieszczanin I - Księże biskupie, kim jest ten człowiek w opończy, z kapturem na głowie                  i workiem na plecach?

Biskup - Wychodź, nie ma rady. Musisz się im pokazać.

Mikołaj wychodzi, z upuszczonego worka wypadają zabawki

Mieszczanie - O rety! To Mikołaj!

Biskup - Długo szukałem mojego następcy, bo jestem już stary i chcę odpocząć. Wreszcie go znalazłem. Oto mój następca. Mikołaj będzie waszym biskupem!

Dla podkreślenia dramaturgii,                                                                                                                            do poszczególnych scen można dobrać utwory instrumentalne jako podkład muzyczny.

Scenariusz opracowano na podstawie opowiadania ks. M. Malińskiego.


 

 

4

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin