Mitchard Jacquelyn - Smaki miłości.doc

(4089 KB) Pobierz

Mitchard Jacquelyn

 

Smaki miłci

 

 

 

 

 

Kiedy myślisz, że wszystko stracone, los nagle się odmienia. Kiedy nie czekasz na miłość, ona niespodziewanie przychodzi.

Poznajcie Julie Gillis, dziennikarkę prowadzącik porad dla czytelników w lokalnej gazecie. Jest podobna do każdego z nas - wiedzie spokojne życie. Jednak pewnego dnia los wystawia ją na bolesną pró - prawie jednocześnie traci to, co wydawało się jej najważniejsze: miłość męża i zdrowie. Zostaje sama z trójką dzieci. Czy w tej nowej sytuacji samotna kobieta odnajdzie sens życia? Różne są przecież smaki miłci.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

I

Genesis

ZBĘDNY BALAST

 

Pod red. J.A. Gillis

The Sheboygan News-Clarion"

 

Droga J.,

w lecie wychodzę za mąż. Mój narzeczony pochodzi z zu­pełnie innego kręgu kulturowego. Obie rodziny zaakceptowały nasz związek, ale dręczy mnie pewien problem. Wypada, aby podczas ceremonii ślubnej najbliższe krewne męża - liczne ciot­ki, babki i siostry - usiadły w pierwszym rzędzie. Ponieważ wywodzą się z plemienia Masajów, są wysokiego wzrostu. Na­tomiast moja rodzina jest pochodzenia japońskiego. Jesteśmy niewysocy i jest nas niewiele osób. Mój ojciec ma zaledwie pięć stóp i cztery cale wzrostu, siostry niecałe pięć stóp. Slub od­dzie się w sali balowej hotelu, krzesła mają być ustawione w rzędach. Nie chcemy ich dzielić na „stronę panny młodej" i „stronę pana młodego", ponieważ zależy nam, żeby rodziny się poznały. Wiem też, że krewne mego narzeczonego włożą z tej okazji duże, bogato przybrane kapelusze (są to Afroamerykanki od kilku pokoleń, więc nie chodzi tu o plemienne ozdoby, ale, jak mówi mój narzeczony, „kapelusze ślubne", czyli mające rozmiar weselnego tortu). Bę więc jeszcze wyższe i nikt

 

 


z wyjątkiem moich rodziców nie zobaczy przebiegu ceremonii. Nie chcę prosić ich, żeby usiadły dalej, „bo moja rodzina chce dobrze widzieć". Co zrobić, żeby w tak ważnym dla nas dniu nikogo nie urazić? Biorąc pod uwagę różnicę wzrostu, tańce też mogą okazać się niewypałem.

Niespokojna z Knudson

 

Droga Niespokojna,

 

jesteś przewrażliwiona, co wynika z przekonania, że nawet drobne niepowodzenia w dniu ślubu mogą zaważ na całym przyszłym życiu. Po co się tak zadręczać? Myś, że masz po prostu tremę, co ma prawo się przytrafić każdej pannie młodej. Potraktuj swój problem jako ciekawe wyzwanie dla pomysłowo­ści, nie dokładaj go do listy ewentualnych powodów do stresu. Podejdź do niego z taką samą radosną odwagą, jaką wykazał się, dokonując pięknego i śmiałego wyboru, łączącego dwie od­bne kultury. Poproś obsługę hotelu o ustawienie krzeseł w krę­gu. Pierwszy rząd będzie przeznaczony dla najważniejszych osób z obu rodzin, a krzesła w rzędach tylnych radzę ustawić tak, by osoby na nich siedzące miały widok na ceremonię w prześwitach między tymi, którzy są z przodu. W ten sposób wszyscy obecni, bez względu na wzrost, bę doskonale wi­dzieć. Goście niech wchodzą na salę przez te same drzwi, który­mi wejdzie pan młody z rodzicami, jeszcze przed pojawieniem się panny młodej ze swoimi. Ołtarz lub niewielkie podwyższe­nie radzę ustawić pośrodku - podczas składania przysięgi mo­żecie stać zwróceni w jedną stronę, a w trakcie nakładania obrączek - w drugą. Strony zmieńcie przy dźwiękach wybranej przez Was muzyki.

jeśli zaś chodzi o tańce, to podczas tak radosnego wydarze­nia taniec po prostu nie może być niewypałem! Przypomnij so­bie nasze babki i prababki, tańczące polkę w grupach po pięć!

 

 

 

 

 

Zacznijmy od końca początku, od pierwszej odsłony drugiego aktu naszego życia.

Zdarzyło się to na drugich w tym tygodniu zajęciach z baletu, łączących elementy tańca i ćwiczeń Pilatesa. Leżam na podłodze, szykując się do wykonania ostat­niego ćwiczenia rozciągającego mięśnie. Pamiętam do­skonale to cudowne uczucie. Byłam już zmęczona, ale w przyjemny sposób, i udało mi się uniknąćlu w bio­drach, gdyż świadomie skupiłam na nich uwagę podczas zajęć. Balet oraz ćwiczenia na siłowni stanowiły te miłe chwile w tygodniu, kiedy uwalniałam się od napięcia i czułam się psychicznie oczyszczona.

Wyciągnęłam prawą nogę tak jak zwykle i dumna z siebie, leżąc w prawidłowej pozycji z biodrami wypro­stowanymi, starałam się powstrzymać od zerkania do­okoła, by sprawdzić, czy inne kobiety, zwłaszcza te młod­sze, widzą, jak moje ciało potrafi być jeszcze prężne. Po chwili wychyliłam się do przodu, aby napiąć ścięgno ko­lanowe.

Wtedy spojrzałam w dół i przeraziłam się tak bardzo, że straciłam głowę, jakby moje własne myśli nagle uciek­ły ode mnie, oddalając się po jasnej drewnianej podłodze.

Co to?

Zdrętwienie? Stopa wykrzywiona jak ptasi szpon? Gorzej.... Nic się nie działo.

Dokładnie ten sam widok miałam przed oczami pięć sekund wcześniej, kiedy siadałam na podłodze. Był to wi­dok mojej nogi, mojej własnej nogi obciągniętej idealnie gładką lycrą (srebrnego kombinezonu, który moja młod­sza córka nazywała syrenim), cały czas ugiętej w kolanie pod kątem czterdziestu pię...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin