Arkady Pylch - Lubieżny telepata [FRAGMENT].pdf

(567 KB) Pobierz
381048384 UNPDF
381048384.001.png
ARKADY PYLCH
LUBIEŻNY TELEPATA
FANTASTYCZNE OPOWIADANIA
O LEKKIM ZABARWIENIU EROTYCZNYM
©Copyright by Arkady Pylch & e-bookowo 2010
Grafika i projekt okładki: Anna Pietraszek
ISBN 978-83-61184-91-1
Wydawca: Wydawnictwo internetowe e-bookowo
Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie, rozpowszechnianie części lub całości
bez zgody wydawcy zabronione
Wydanie I 2010
A r k a d y P y l c h : Lubieżny telepata | 4
LUBIEŻNY TELEPATA
Promet szedł ulicą i usiłował sobie przypomnieć sen, który przerwał głos:
– Przestań jęczeć! Nawet, jak śpisz świnisz jak świnia! Ty świnio!
Włączył radio i słuchał wiadomości, które sączyły się z kolczyków. Głośniki
w kształcie przeróżnych klipsów stały się ostatnio bardzo modne.
– W dobie przeludnienia, nowych wirusów i kataklizmów przyrody musimy się
liczyć z tym, że nasza cywilizacja stoczy się do epoki kamienia łupanego. Powstał
projekt, w którym wybrańcy uśpieni w hibernacji przeczekają złe czasy na orbicie
planety. Instytut Czas i Przestrzeń proponuje test selekcyjny dla tych, którzy chcą
być pasażerami promu kosmicznego. W dniu dzisiejszym instytut ogłasza nabór
w specjalności psycholog. Chcemy wybrać najlepszych. Potrzebujemy ludzi
zdrowych genetycznie, sprawnych fizycznie i psychicznie. Zapraszamy na badania
i test psychofizyczny, w którym sprawdzimy wasze predyspozycje…
Promet słuchał bezwiednie i nagle stanął jak wryty. Znalazł się przed strzelistym
budynkiem Instytutu Czas i Przestrzeń, który wyrastał przed nim niczym konar
i ginął u szczytu połknięty przez smog miasta.
– A może by tak spróbować, jestem przecież bezrobotnym psychologiem, dzieci
brak, oszczędności brak. Mam tylko żonę zazdrosną jak jasna cholera. Nawet moje
sny podlegają ocenzurowaniu. Nic mnie tu nie trzyma, zupełnie nic.
Wszedł do instytutu i zgłosił się na test psychofizyczny. Po badaniach, które
przeprowadzało szereg specjalistów, podzielono go do pierwszej grupy. Okazało się,
że budynek niczym kra lodu ma nad powierzchnią tylko fragment całości i skrywa
w głębinach dziesiątki poziomów. Podali mu jakieś formularze, które podpisał bez
czytania i wraz z grupą kandydatów wszedł do windy. Po otwarciu drzwi ukazało
się jasne pomieszczenie. Światło wychodziło ze ścian, sufitu i podłogi. Pośrodku
stał okrągły pulpit, a wokół niego umieszczono fotele w kształcie wrzecion, gdzie
spoczywały rozpięte kombinezony. W pierwszej chwili nie zauważył karłowatego
człowieczka, którego duża głowa wystawała znad pulpitu. Dopiero jego głos obrócił
jak na komendę wszystkie twarze w kierunku, skąd dochodził. To był jeden
z mutantów, człowiek o zdolnościach parapsychicznych.
www.e-bookowo.pl
381048384.002.png
A r k a d y P y l c h : Lubieżny telepata | 5
Na początku, kiedy zaczęły się rodzić te dziwolągi trzymano je w tajnych
laboratoriach, gdzie badano ich zdolności. W końcu po długich dyskusjach na
forum międzynarodowym stworzono dla nich program przystosowawczy i zaczęli się
wtapiać w społeczeństwo, które traktowało odmieńców, jako zło konieczne. Mutant
gestem dłoni zaprosił kandydatów do środka i polecił:
– Proszę rozebrać się do bielizny i zająć hipnowirtuatory.
Promet szybko zdjął ubranie, powiesił je w szafce jakie można spotkać na
basenie i wybrał ósme miejsce. Poczuł się nieswojo, gdyż z wnętrza dziwnego
ubioru wychodziły przewody z końcówkami nieznanego przeznaczenia, które nie
wątpliwie miały się do czegoś podłączyć. Obok niego zajęła miejsce długonoga
piękność i właśnie wkładała biodra uwięzione w koronkowych majteczkach do
kombinezonu numer siedem.
Ależ przyjemnie siada, pomyślał Promet i jak zwykle w takich wypadkach do
świadomości wcisnęła się myśl. Całe szczęście, że żona nie widzi, jak na nią patrzę.
Dostałbym przez łeb torebką i długi wyrok w postaci upierdliwego monologu jak to
zmarnowała sobie najpiękniejsze lata w towarzystwie bezrobotnego nieudacznika,
ciamajdy życiowego.
– Jak kokoszka na grzędzie – wyszeptał i uśmiechnął się na wskutek wyobrażeń,
które mimowolnie wpełzły w umysł i przyjęły wyuzdaną formę. – Ej kokoszko, co
się tak kokosisz? Szukasz jajek? Przecież są tutaj. O tu, między moimi nogami.
Możesz sobie wysiadywać do woli…
Kobieta wyczuła jego wzrok i spojrzała wyzywająco na sąsiada. Była mulatką
o delikatnych rysach. Promet chcąc rozluźnić napiętą sytuację wywołaną
bezczelnym wpatrywaniem się w obiekt pożądania zagadnął:
– Wygląda na to, że przeżyjemy coś ciekawego. Mam nadzieję, że będzie
przyjemnie. – Chciał, jak to miał w zwyczaju, zagadnąć wstępne.
Ciemnoskóra piękność zmierzyła go wyniosłym wzrokiem i pogardliwie
prychnęła, następnie z szyderczym uśmiechem odpowiedziała:
– Jesteś niedouczony, kochasiu. To będzie horror, a nie erotyk i nie będziemy się
tam ze sobą zabawiać, o nie, tylko współzawodniczyć. Tam dostaniesz taki wycisk
od telepaty, że sobie w łeb strzelisz, aby jak najszybciej zakończyć ten wirtualny
koszmar – dodała na koniec, uśmiechając się przy tym z lisią satysfakcją.
www.e-bookowo.pl
381048384.003.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin