Aeroplan 2002-1 (34).pdf

(8837 KB) Pobierz
727590642 UNPDF
727590642.002.png
SPIS TREŚCI
Lotnicza pieśń o Rolandzie
str. 4
Historia jednego z najcenniejszych samolotów kolekcji Muzeum Lotnictwa w Krakowie
Ratujmy
Iła-2
str. 8
Wystarczą dobre chęci, by muzealne samoloty w Polsce nie wyglądały jak upiory historii
Działalność lotnicza nad Polską w 1939-1945 a rozwój PGR-ów w PRL
str. 11
O tym, co dziś pozostało z niegdyś dumnych władców nieba
Śladami porucznika Ryana
str. 16
W cyklu Historia kolejny epizod wojennych losów amerykańskich lotników w Polsce
Poznańskie Kruki cz II
str. 20
Polskie pułki lotnicze - druga część historii jednostki z poznańskich Krzesin
Nieuport 11C1
str. 26
Plany i zdjęcia szczegółów tego słynnego płatowca z I w. św. - dokumentacja dla modelarzy
Bomba ZAB-500Sz
str. 31
Kolejny odcinek cyklu poświęconego bojowym środkom lotniczym
Nuda, że aż... ręce opadają
str. 34
Podręcznik dla modelarzy, tym razem trochę psychologii i kolejne porady technologiczne
Łowca okrętów podwodnych
str. 40
We wnętrzu PZL M-28 Bryza, najnowszego nabytku polskiego lotnictwa morskiego
Kolekcja polskich samolotów lotnictwa morskiego w 1:72
str. 42
W ramach cyklu Co nowego z plastiku kolejne polskie modele polskich firm
Kogo to ruszy f
Samoloty muzealne - po raz kolejny powracamy do tematu. Startując w konkursie w Brukseli, w hali
ekspozycji lotniczej Królewskiego Muzeum Armii Belgijskiej z podziwem przyglądałem się zgromadzo-
nym rarytasom muzealniczym. Wszystkie eksponaty są zadbane, czyściutkie, pięknie błyszczące. Oryginalne
samoloty bojowe okresu I w. św. stanowią ozdobę całej kolekcji. Jeszcze bardziej atrakcyjnie prezentują się
samoloty w muzeach brytyjskich. Tam nowoczesna technika i multimedialne wynalazki uatrakcyjniają i wręcz
ożywiają statykę ekspozycji zamkniętej przestrzenią hangarów. Muzea te odwiedza wielu miłośników starych
samolotów. Bywają w nich również Polacy, którzy po powrocie do kraju piszą do AeroPlana smutne listy na
temat naszej rzeczywistości. Kontrast pomiędzy wrażeniami przywiezionymi z zachodnich muzeów a tym,
co można zobaczyć u nas, jest tak duży, że rodzi frustrację.
Z roku na rok czekaliśmy na poprawę warunków funkcjonowania polskich muzeów. Jednak kłopoty bu-
dżetu państwa przekreślają wszelkie nadzieje. Dziura budżetowa rykoszetem uderzy także w muzea i ekspozy-
cje lotnicze. Właściwie aż dziwne, że jeszcze jest w co uderzać. Nie jest tajemnicą, że dla tych jednostek
muzealnych sukcesem staje się zagwarantowanie środków finansowych na pensje dla pracowników, a co
dopiero mówić o zdobyciu środków na renowacje niszczejących pod chmurką samolotów. Wizja przyszłości
samolotów muzealnych zgromadzonych w różnych miejscach Polski przybrała tak ponure barwy, że posta-
nowiliśmy poświęcić im więcej uwagi w AeroPlanie. Mamy w kraju zarówno samoloty, których wartość
jest, rzekłbym, bardziej emocjonalna niż historyczna, jak i bezcenne eksponaty muzealne w pełnym tego słowa
znaczeniu. O jednym z nich pisze Krzysztof Mroczkowski w artykule Lotnicza pieśń o Rolandzie.
Te najcenniejsze mają największe szanse przetrwania. Odrestaurowane ze zniszczeń wojennej poniewier-
ki są dziś przykładem w jaki sposób powinno się dbać o każdy samolot muzealny. Ale jest też w kraju cała
masa samolotów, które chyba jedynie dla miłośników polskiego lotnictwa mają wartość, ponieważ są na nich
polskie oznaczenia. Niestety samoloty te, to jednocześnie dowód, że mieliśmy po wojnie Ludowe Lotnictwo
Polskie, a nie zwyczajnie, Lotnictwo Polskie. Czym tłumaczyć brak zainteresowania polskimi Iłami, Lima-
mi, MiGami, itd.
Chyba tylko tym, że chcemy jak najszybciej zapomnieć o okresie socjalizmu w Polsce. Samoloty te,
ustawiane niegdyś na cokołach miały być pomnikami ustroju. Dzisiaj w wielu przypadkach traktowane są
podobnie jak porzucone po wojnie wraki samolotów bojowych nieprzyjaciela. Czego to dowodzi, prócz
braku wyobraźni. Ano chyba tylko tego, że w myśleniu o przyszłości nie odbiegliśmy daleko od dnia zakoń-
czenia II. w. św., kiedy to zmyślny lud przerabiał samoloty na różne przedmioty codziennego użytku. Co
można było zrobić z groźnych niegdyś zdobywców nieba, prezentuje Przemysław Chorążykiewicz w arty-
kule o przewrotnym tytule: Działania wojenne nad Polską w 1939-45, a rozwój PGR-ów w PRL. Czytając
ten tekst słyszy się chichot historii. Oby niedługo nie okazało się, że to, co przez całe lata zgromadziliśmy,
można będzie uratować tylko w tym zakresie, w jakim zapobiegliwym kolekcjonerom udało się wyszabro-
wać z wolno stojących, owych niedoszłych pomników socjalizmu. Tytuł jednego z artykułów - Ratujmy Iła-
2 nabiera więc symbolicznego wydźwięku. Swego czasu pisałem, że działalność hobbystyczna ludzi pró-
bujących pomagać w renowacji samolotów muzealnych może być cenną pomocą, ale nie rozwiąże
problemu generalnie. Zdaje się, że nie miałem racji. Otóż wszystko wskazuje, że tylko działalność
wynikająca z hobbystycznego zaangażowania zarówno osób prywatnych, jak pracowników muzeów
daje jakąś nadzieję na przyszłość.
Nasza okładka: Niech widok kobiety myjącej samolot będzie impulsem dla każdego prawdziwego mężczyzny-
milośnika lotniczych zabytków! Anna Przewoźna w trakcie prac renowacyjnych przy Su-20 na poznańskiej Cytadeli
Zdjęcie: Andrzej Ziober
Czyżby taczki na okładce AeroPlana? Nie, to tylko przerobiona osłona wlotu powietrza do chłodnicy Jak-9.
0 innych dziwnych wynalazkach, powstałych z wraków samolotów wojennych czytaj na str. 11 -15
Zdjęcie: Przemysław Chorążykiewicz
727590642.003.png
Gdyby zapytać odwiedzających po raz pierwszy krakowskie
Muzeum Lotnictwa o Rolanda, przytłaczająca większość od-
powie - ... francuski rycerz? Tylko kilku będzie wiedziało, że
chodzi o jedną z najciekawszych pod względem technicznym
maszyn okresu I w. św. - LFG Roland D VIb
Skąd wziął się Roland w Krakowie
U podstaw badań i całego procesu restauracji, a pośrednio i tego
artykułu, leży szereg wydarzeń biegunowo odległych od ściśle ro-
zumianej tematyki lotniczej. Muzealna epopeja jedynego dziś na
świecie egzemplarza samolotu LFG Roland D-VIb rozpoczyna się
po zakończeniu działań I w. św., kiedy to maszyna ta trafiła do zbio-
rów Deutsche Luftfahrt Sammlung. Ta wielka kolekcja prezentowa-
ła osiągnięcia niemieckiej techniki lotniczej na tle rozwoju świato-
wej myśli technicznej. W późnych latach 30. i z początkiem II w. św.
ekspozycja zyskała propagandowy wydźwięk - stała się nominalną
własnością marszałka Hermana Góringa. W nocy z 21 na 22 listopa-
da 1943 podczas bombardowania Berlina spłonęły XIX-wieczne
pawilony ekspozycyjne, w których prezentowano kolekcję lotni-
czą. Ocalałe z pożaru samoloty zostały ewakuowane poza zasięg
alianckich bombardowań strategicznych. Do dnia dzisiejszego zna-
ne są losy jedynie trzeciej części zbiorów berlińskich. Przedmioty
z tej kolekcji zostały porzucone przez Niemców w okolicach Kuźni-
cy Czarnkowskiej, na okupowanych terenach Rzeczypospolitej. Resz-
ta, wywieziona prawdopodobnie na Pomorze Zachodnie, zaginęła jak
się wydaje bezpowrotnie. W 1963 czarnkowska część kolekcji, po-
ważnie uszkodzona, ze śladami pożaru, po długiej tułaczce znalazła
wreszcie stałe miejsce w powstającym Muzeum Lotnictwa.
W Krakowie, poza kilkoma eksponowanymi polskimi samolo-
tami, reszta bezcennych zbiorów zaległa na blisko dwa dziesięciole-
cia w magazynach. Taki sam los spotkał i Rolanda. Trudno było wów-
czas mówić o samolocie: zachowany kadłub wraz z silnikiem i pod-
woziem bez ogumienia znajdował się w opłakanym stanie; w wielu
miejscach brakowało sklejki, straszyły połamane wręgi i podłużnice,
brak było steru kierunku. Wrak w niczym nie przypominał wspania-
łej konstrukcji powstałej pod koniec 1917.
727590642.004.png
Toż to jest drakkar Wikingów ze skrzydłami
- tak skomentowano prototyp Rolanda podczas
pierwszej prezentacji w październiku 1917. Porówna-
nie do będących synonimem grozy w okresie średnio-
wiecza okrętów było niebezpodstawne. Szef działu pro-
jektowego i konstrukcyjnego berlińskiej wytwórni ,Lurt-
Fahrzeug Gesellschaft m.b.H (LFG), inżynier dyplomo-
wany Kurt Tantzen opracował metodę budowy opływo-
wych kadłubów w postaci skorup. Ta nowatorska tech-
nologia, zastosowana we wcześniejszych samolotach
firmy LFG, a po wprowadzeniu uproszczeń technolo-
gicznych, użyta w Rolandzie D-VI, była niezwykle pra-
cochłonna, ale pozwalała uzyskać lekką, wytrzymałą
konstrukcją o doskonałych własnościach aerodynamicz-
nych. Do budowy Rolanda używano pasów sklejki brzo-
zowej, kształtowanych na zimno i łączonych na kopy-
cie. Po uzyskaniu dwóch połówek kadłuba, były one łą-
czone na lekkim szkielecie z wielowarstwowych wręg i
świerkowych podłużnic, przypominającą układ poszy-
cia kadłuba statku. Technologia ta była wymuszona przez
braki materiałowe czasu wojny. Podczas prac konser-
watorskich przeprowadzonych w krakowskim Muzeum
stała się ona utrapieniem.
Konstrukcja płatowca
LFG Roland D-VIb to jednomiejscowy samolot my-
śliwski o konstrukcji całkowicie drewnianej w układzie
dwupłata, uzbrojony w dwa karabiny maszynowe Span-
dau 08/15. Kadłub o długości 6,32 m. z integralnym
statecznikiem był wykonany ze sklejki brzozowej, po-
krytej specjalnym lakierem kopalowym. W dolnej czę-
ści kadłuba zainstalowano pylon do mocowania dol-
nego płata. Samolot miał płaty dwudzielne, dwudźwi-
Wnętrze kabiny pilota. Widoczne zastrzały baldachimu i mocowania karabinów maszynowych
727590642.005.png
garowe o konstrukcji całkowicie drewnianej. Je-
dynie płaty górne były wyposażone w lotki. Ko-
mory płata jednoprzęsłowe, usztywniane były
parą bliźniaczych zastrzałów oraz dwoma stalo-
wymi zastrzałami baldachimu w kształcie litery
N. Rolanda wyposażono w podwozie klasycz-
ne, stałe z płozą ogonową.
Produkcja seryjna rozpoczęła się w lutym
1918. Jako pierwsze, powstały trzy egzemplarze
serii prototypowej Roland D-VI. z silnikami
D.IIIBz i IIIa. Także w lutym wyprodukowano
pierwszych 50 płatowców serii D-VIa o nume-
rach seryjnych 1200- 1249/18. Kolejnych sto ma-
szyn serii D-VIa zostało zmontowanych w czerw-
cu 1918. Egzemplarze tej serii miały silniki D.III.
Płatowce serii D-VIb były produkowane od
kwietnia do września tegoż roku z silnikami
Bz.IIIa . Łącznie powstało 359 egzemplarzy
myśliwca.
Udział w wojnie
Pierwszy Roland D-VIa trafił na front w po-
łowie maja 1918. Z dostępnych źródeł wynika, iż
większość maszyn weszła do wyposażenia Jasta
23b, 32b. 33. 35b. Prawdopodobnie kilka trafiło
do Jasta 30 i 34b. Do końca czerwca łącznie 55
myśliwców Roland brało udział w walkach, a dal-
szych 70 dotarło na front w sierpniu. Miesiąc ten
jest ostatnim, z którego pochodzą wiarygodne
dane. co do udziału tych myśliwców w walkach.
Prezentowany w Muzeum Lotnictwa Polskie-
go, odrestaurowany egzemplarz LFG Roland
D-VIb o numerze seryjnym 2225/18 wyproduko-
wano w kwietniu 1918 i wyposażając w silnik
Bz.IIIaV. Samolot został dostarczony przez wy-
twórnię LFG na drugi konkurs myśliwców w Ber-
linie, który miał miejsce w lipcu 1918. Podczas
lotów nad lotniskiem Adlershof testowano 40 róż-
nych typów samolotów, pilotowanych przez naj-
lepszych pilotów frontowych. W konkursie Ro-
land C-VIb miał silnik D.I1I ze śmigłem Germa-
nia TP52G - takim, jakie były montowane na
maszynach serii D-Via. Pomimo niewątpliwych
zalet, samolot nie odegrał większej roli w działa-
niach lotnictwa niemieckiego podczas I w. św.
Prace restauratorskie
Bezcenny depozyt, dokumentujący rozwój
światowej myśli technicznej, jakim jest Roland
D-VIb nie zachował się w całości. Oprócz bra-
ków dużych podzespołów płatowca tj.: statecz-
nika poziomego wraz ze sterem, zastrzałów,
oprofilowania silnika i płatów, występowały także
liczne braki i uszkodzenia detali. W oparciu o skom-
pletowaną dokumentację rozpoczęto działania re-
stauratorskie.
Kierunki konserwacji i wytyczne dotyczące
prac musiały być poparte wnikliwymi i wszech-
stronnymi badaniami eksponatu, zapoznaniem się
z materiałami źródłowymi i literaturą przedmio-
tu. Jako najważniejszą zasadę przyjęto zachowa-
nie autentyzmu. Przy pracach konserwatorskich
nie może być mowy o zmianie kolorystyki eks-
ponatu, jego wersji, czy znaków rozpoznawczych.
Pełne poszanowanie autentyzmu struktury i for-
my tego zabytku światowego dziedzictwa tech-
nicznej kultury lotniczej nie było w momencie
podjęcia prac tak oczywiste jak dziś. W świato-
wych tendencjach muzealniczych w pewnym
okresie często dostosowywano eksponaty do po-
Elementy podwozia głównego. Dobrze widoczne gumowe amortyzatory
727590642.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin