Młodzi w Łodzi - prekariat z wyższym wykształceniem. Raport z badań 20101.pdf

(163 KB) Pobierz
435639867 UNPDF
Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego 2010
Izabela Desperak, współpraca Judyta Śmiałek.
Młodzi w Łodzi - prekariat z wyższym wykształceniem. Raport z badań 2010 1 .
„Młodzi w Łodzi” – to tytuł programu Urzędu Miasta, który ma w Łodzi zatrzymać młodych i
wykształconych. Media od kilku lat opisują łódzkich boat people, którzy dojeżdżają codziennie do
pracy w Warszawie. Niektórzy po kilku latach wyprowadzają się na stałe. Najczęściej wyjeżdżający
motywują swoją decyzję poszukiwaniem pracy. Niekoniecznie uciekają przed bezrobociem, ale przed
śmieciowymi pracami i śmieciowymi umowami. Jak wyglądają szanse tych absolwentów , którzy w
Łodzi zostają?
W Łodzi, w 2007 roku zostało przeprowadzone badanie metodą audytu społecznego, które miało
zbadać bariery rekrutacji ze względu i dało wgląd w sytuację absolwentów jeszcze przed
doniesieniami o światowym kryzysie, który przyczynił się do osłabienia pozycji pracowników. W
badaniu tym w procedurach rekrutacyjnych uczestniczyło 7 par studentów i studentek, których CV
były tak spreparowane, że kandydaci różnili się jedynie płcią. Obydwoje oferowali potencjalnym
pracodawcom duże doświadczenie w pracy zawodowej oraz dyplomy ukończenia innych kierunków
studiów. Pary odpowiadały na te same ogłoszenia i aplikowały na te same stanowiska. Okazało się, że
kobiety były nieco częściej zapraszane od mężczyzn na rozmowy kwalifikacyjne. Wynik ten – różny od
początkowych oczekiwań – wynikał z faktu, że jedyne propozycje pracy, z jakimi zetknęli się podczas
kilkumiesięcznego intensywnego poszukiwania pracy kandydaci legitymujący się dyplomem wyższej
uczelni, były typowymi pracami „śmieciowymi”. Chodziło o sprzedaż bezpośrednią, pracę sprzedawcy
lub w call center. W wielu przypadkach, po przejściu procedury kwalifikacyjnej, okazywało się, że
zrekrutowani trafiają na szkolenie, a nie do pracy, a to jak będą radzić sobie na szkoleniu miało
stanowić dodatkowe kryterium zatrudnienia. Nie było też nigdy gwarancji zatrudnienia, podpisania
umowy, nie było ustaleń dotyczących wynagrodzenia.
Tak właśnie wyglądała oferta rynku pracy dla absolwentów wyższych uczelni trzy lata temu. Dziś
zapewne wygląda podobnie – świadczy o tym badanie fokusowe przeprowadzone w czerwcu 2010
roku z absolwentami i studentami ostatniego roku studiów w Łodzi.
O uczestniczkach i uczestnikach badań
W wywiadzie fokusowym wzięło udział 13 osób, 6 kobiet i 7 mężczyzn, w wieku 24-35 lat. Większość
uczestniczących w wywiadzie miało za sobą ukończone studia magisterskie, 1 osoba ukończone
licencjackie i zaczęte magisterskie, jedna kończyła właśnie studia, a jedna z nich zrezygnowała
(informatyk, który ma wykształcenie techniczne, zrezygnował częściowo z powodu odpłatności za
studia, częściowo dlatego że nie były u potrzebne do wykonywani zawodu). Badani ukończyli studia
na różnych typach uczel ni i studiów, w różnych specjalnościach, byli wśród nich kulturoznawcy,
Badanie fokusowe wśród pracujących studentów i absolwentów studiów zostało przeprowadzone w ramach
projektu Think Tanku Feministycznego.”Odzyskać obywatelstwo. Gender i ekonomia opieki”.
- 1 -
1
 
Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego 2010
socjologowie, specjaliści ochrony środowiska, filologowie słowiańscy, absolwenci marketingu i
zarządzania, zarządzania i inżynierii produkcji a także śpiewu. Siedem osób miało dodatkowe
uzyskane poza uczelnią kwalifikacje zawodowe. 8 osób pracuje na umowę o pracę, jedna z nich
dodatkowo dorabia umowami cywilnoprawnymi (prawdopodobnie w ramach jednego miejsca pracy),
jedna jest samozatrudnioną, dwie są na studiach doktoranckich, z czego 1 dostaje stypendium w
wysokości 1050 zł a jedna nie, dwie osoby utrzymują się wyłącznie z umów cywilnoprawnych:
magister socjologii i kończąca pracę magisterską polonistka. Pracują jako: referenci lub obsługa
klienta w banku, pracownicy call center, projektanci ogrodów, pracownicy biurowi, informatycy,
trenerzy specjaliści ds. marketingu, windykacji. W wyuczonym zawodzie i zgodnie z poziomem
wykształcenia pracuje – wedle samooceny- troje badanych: konstruktor, informatyk i socjolog.
Jednak jest to tylko częściowa zbieżność z wykształceniem – konstruktor ukończył elektrotechnikę, a
socjolog pracuje w marketingu. Troje badanych ocenia swą prace jako częściowo zbieżną z
wykształceniem: absolwent ochrony środowiska który zajmuje się projektowaniem i renowacją
ogrodów, absolwentka bułgarystki pracująca w biurze i absolwentka filmoznawstwa pracująca ( w
ramach samozatrudnienia) jako trenerka. Zatrudnieni na umowę o pracę zarabiają od 820 (operator
call center) do 2100 złotych netto (konstruktor), co daje średnią arytmetyczną 1400 na osobę, ale
tylko 2 badanych osiąga dochody 2000 lub więcej, pięcioro 1100-1600, a jedna 820 zł netto
miesięcznie. W porównaniu z tą grupą wysokie zarobki osiąga samo zatrudniona trenerka – około
2500 miesięcznie. Dorywcze zarobki doktorantów to 200-300- 400 złotych miesięcznie, a kończącej
studia polonistki to 150-300 złotych uzupełnione o kredyt studencki i wsparcie rodziców. Całkowicie
niezależnych finansowe od rodziców jest czworo badanych, całkowicie zależna jedna osoba,
pozostałe korzystają z różnych form pomocy rodziców. Z rodzicami mieszka czworo badanych.
Większości uzyskiwane dochody wystarczają na opłacenie kosztów mieszkania, rachunków, jedzenia i
przejazdów. Jednej z badanych, zarabiającej 820 złotych, nie starcza na jedzenie, korzysta tu ze
wsparcia rodziców. Osoby które deklarują, że starcza im na zainteresowania, wyjazdy, hobby,
zarabiają 2000 i więcej. Osoby zarabiające 1000-1600 złotych deklarują że na to już nie starcza. Nie
starcza na oszczędności – osoby które zarabiają powyżej 2000 zł odkładają na wakacje, ale nie ma
mowy na oszczędzanie np. na mieszkanie. Pomoc rodziców dotyczy często właśnie większych
wydatków, takich, na odłożenie na które badanych nie stać. Nie wszyscy mogą jednak liczyć na
pomoc rodziców, 4 badanych deklaruje że nie korzysta ze wsparcia rodziców w żadnej formie.
Doktorant ze stypendium 1050 złotych dorabia do niego kilkaset złotych miesięcznie, ale na kolejnym
roku studiów już nie będzie miał stypendium i nie wyobraża sobie prac dorywczych, bo będzie musiał
napisać doktorat. Mimo stypendium i dodatkowych nieregularnych dochodów nie może pozwolić
sobie a udział w konferencjach w innym mieście ani na naukę drugiego języka. Żadne z badanych nie
ma dzieci, większość jest w stałym związku, z którym wiążą pewne plany na przyszłość, część kobiet
ma w planach dziecko, część „na razie nie”, jedna z kobiet obawia się, że jej tryb pracy –
samozatrudnienie – to uniemożliwi.
Studia nie są przepustką do pracy
Uczestnicy badania fokusowego, wykształceni absolwenci i absolwentki studiów wyższych (oraz
dwoje „niedokończonych” absolwentów) nie narzekają na swą sytuację życiową. Starają się wypaść w
wywiadzie na ludzi sukcesu, przedstawicieli klasy średniej – ostatecznie to, że należą do inteligencji
do czegoś zobowiązuje. Niechętnie rozmawiają o minusach łódzkiego rynku pracy, o braku rynkowej
oferty dla „wykształciuchów”. Nie oczekują od nikogo rekompensaty za zdobyte pewnym wysiłkiem
dyplomy. To, że zarabiają niewiele i nie mają dużego wyboru skłonni są usprawiedliwiać własnymi
- 2 -
Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego 2010
błędami. „Polonistka” źle wybrała, trzeba było iść na filologię angielską. „Socjolog” nie zakrzątnął się
w celu zdobywania „punktów” do CV w postaci szkoleń, staży, kursów i dodatkowych studiów,
„marketingowiec” uważa że dzisiejsi absolwenci jako maturzyści – 19-latki nie byli w stanie
prawidłowo rozeznać się na rynku pracy i wybrać kierunku studiów gwarantującego sukces
zawodowych. Teraz ponoszą tego konsekwencje. Badani skłonni są za trudną sytuację na lokalnym
rynku pracy obwiniać co najwyżej państwo, zezwalające na „wolnoamerykankę” w otwieraniu
kolejnych kierunków uczelni, to nadprodukcja magistrów winna jest trudnej sytuacji absolwentów –
uważają, niektórzy postulują wprowadzenie surowej kontroli uczelni i odgórnych limitów przyjęć
studentów. Gdyby jednak ich diagnozę wprowadzono w życie kilka lat wcześniej, to być może oni
sami nie mieliby szans na studiowanie.
Jednak dokładna analiza ich ścieżek kształcenia dowodzi, że niektórzy z nich wybrali „rynkowe”
kierunki i specjalności, przynajmniej z nazwy: zarządzanie, dziennikarstwo, elektrotechnika na
politechnice. Z kolei „informatyk” ukończył technikum, i przerwał studia w tym zawodzie, bo ich koszt
przewyższał spodziewane korzyści z dyplomu (zresztą jego dochody nie odbiegają od dochodów
„humanistów”. Najwyższe zarobki (ponad 2000 zł netto) osiąga absolwentka kulturoznawstwa, która
pracuje jako samozatrudniona trenerka, i uważa że jej praca częściowo zgodna jest z profilem
wykształcenia.
Studia traktują z jednej strony jako standard, z drugiej przygodę ze sfery osobistego rozwoju. Jedynie
doktoranci czerpią z nich pewne wymierne korzyści. Dyplom magisterski, wysoko oceniony, obok
innych kryteriów, stał się przepustką na studia doktoranckie. Są one w dużym stopniu pogłębianiem
osobistego rozwoju, w niewielkim – stabilizacji zawodowej, z czego zdają sobie sprawę – stypendium,
o ile się je dostanie, starcza ledwo na utrzymanie, ale już nie na rozwój. Toteż stypendyści i ci bez
stypendium zmuszeni są do szukania dochodów na przeżycie i rozwój. Zdobycie doktoratu nie
gwarantuje pracy w zawodzie – zdając sobie z tego sprawę przedłużają studia o kolejne 5 lat,
odkładając plany rodzinne, bo trudno w tej sytuacji się usamodzielnić, wyprowadzić od rodziców,
zaplanować powiększenie rodziny. Gdy zrobią doktoraty, będą mieć 30 lat, więc do trzydziestki
znajdują się w stanie zawieszenia, przed usamodzielnieniem się, a ich zarobki po zrobieniu doktoratu
ani szanse zawodowe nie będą bynajmniej sprzyjały usamodzielnieniu się – płace w nauce należą do
najniższych, trwa kryzys rekrutacji na uczelniach, obserwuje się odpływ zmniejszenie liczby
kandydatów na studia, likwidację co najmniej dwóch uczelni w Łodzi, i zwolnienia wykładowców.
Uczestnicy i uczestniczki wywiadu fokusowego oceniają dziś studia jako dające satysfakcję,
rozwijające, poszerzające, ale nie mające wpływu na ich szanse na rynku pracy. Jeden z badanych
zwraca uwagę na kontakty ze studiów, które mogą się przydać. Studia nie dają w opinii badanych
kompetencji oczekiwanych przez pracodawców i przydatnych na rynku pracy. Skończenie studiów –
dla niektórych – nie było nawet znaczącym wydarzeniem:
„Jeśli chodzi o samo studiowanie i cieszę się, że studiowałam, bo w jakiś sposób mogłam rozszerzyć
swój punkt widzenia na wiele spraw i były to fajne pola dyskusji na wielu zajęciach, jakie były
prowadzone, natomiast nie dało mi to satysfakcji z tego względu, że nie posiadłam jakichś takich
twardych kompetencji, które procentowałyby bezpośrednio w moim życiu zawodowym; od drugiego
roku studiów łączyłam studia dzienne z pracą, nic tak naprawdę się nie zmieniło, już na piątym roku
pracowałam osiem godzin dziennie, był to jeden dzień urlopu, który wzięłam na obronę i tyle, wiele
się nie zmieniło”.
- 3 -
Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego 2010
Ci, którzy jeszcze się uczą z ukończeniem studiów nie wiążą dużych nadziei. Dyplom pozwoli jednej z
badanych (filologia polska, specjalność dziennikarstwo, staże w branży PR i HR) na rejestrację w
urzędzie pracy i ubieganie się o staż. Absolwentka Akademii Muzycznej po uzyskaniu kolejnego
dyplomu chce się dokształcać za granicą, i tam szukać pracy, bo w kraju jej nie znajdzie. Doktoranci
nie mają złudzeń – etat na uczelni w Łodzi będzie trudno, jedno z nich traktuje studia doktoranckie
jako „szalenie interesujący sposób spędzenia kilku lat” , ale nie widzi żadnych perspektyw rozwoju
zawodowego związanych z doktoratem.
Badani nie skarżą się, niechętnie opowiadają o tym, jak aspiracje maturzystów zamieniały się w
rozczarowania. Dla jednych oczekiwania co do przyszłej pracy weryfikowały studia, inni
rozczarowanie przeżyli w pierwszym kontakcie z „pośredniakiem”:
„Myślałam, że zapisuję się naprawdę na ciekawe szkolenia i postanowiłam wykorzystać wszystkie
możliwe instrumenty ku pracy, które są dla mnie dostępne, to będę miała do nich realny dostęp a nie,
jeżeli zarejestrowałam się w marcu a szkolenie miało mieć ewentualnie miejsce w następnym marcu.”
„Nikt nie myślał, że będzie tak ciężko. Sam muszę przyznać ze nie spodziewałem się ze będzie aż tak
trudno” -mówi inny badany.
Niemożność znalezienia pracy zgodnej z wykształceniem
Doświadczenia uczestników badania w poszukiwaniu pracy są bogate - wyłania się z nich niestety
wizja niemożności znalezienia pracy zgodnej z poziomem i kierunkiem wykształcenia - bez
znajomości. Oferty pracy dostępne zwykłym zjadaczom chleba to stanowiska sprzedawców w
łódzkich galeriach handlowych:
„No, jeżeli chodzi o Łódź najłatwiej jest iść do Galerii tudzież Manu[faktury], nie chwalić się za bardzo,
że jest się mgr, i można wtedy pracować 8 h z 15min z przerwą na kanapkę i wyjście do toalety i to
jest praktycznie jedyny sposób, inny sposób, jaki znam to są znajomości i to też nie zawsze wychodzi.”
Badani aktywnie poszukiwali pracy, odbywali staże na studiach, i często jeszcze podczas studiów
pracowali w pełnym wymiarze. Wysyłanie CV uważają za mało skuteczne:
„Wysyłanie CV ma średni skutek, dlatego że te dobre prace są na tyle dobre, że wieść o nich rozchodzi
się, zanim ukaże się ogłoszenie, i w części stanowisk nawet nie ma potrzeby zamieszczania
ogłoszenia, dlatego że ludzie sami w jakiś sposób się dogadują i zgłaszają. Albo dla formalności, żeby
udowodnić ze rekrutacja była … a tak właściwie to jest dla ściemy i tak naprawdę zatrudniamy te
osoby, które chcemy.”
Obserwując od kilku lat ofertę lokalnego rynku pracy oceniają, że się pogarsza. Świadczyć o tym ma
między innymi zmniejszanie się liczby ogłoszeń choćby w łódzkiej edycji „Gazety Praca”, dodatku
„Wyborczej”:
„W tej chwili większość procentowo powierzchni zajmują ogłoszenia EFS, a jak już się tak popatrzy,
[reszta to] przedstawiciele handlowi od biedy sprzedawcy i call center i szwaczki i ekipy zbrojarzy i
budowlani.”
O tym, że absolwenci nie oczekują biernie na oferty pracy, że wiele skłonni są zrobić by zdobyć prace
świadczy następująca historia:
- 4 -
Biblioteka Online Think Tanku Feministycznego 2010
„Ja po studiach w ogóle nie wiedziałam, co mam robić. I w końcu wpadłam na pomysł, że pójdę do
organizacji pozarządowej jako wolontariuszka i w tym samym czasie będę szukać pracy, bo nie
wyobrażałam sobie tylko siedzenia w domu i szukania pracy. Przepracowałam pół roku jako
wolontariuszka przychodząc dzień w dzień na 8 godzin, jednocześnie czekając na staż z urzędu pracy.
Akurat zakończyłam studia wtedy, kiedy skończyły się środki na staże i wszyscy czekali na kolejne
środki na staże, a ja już miałam organizację, w której miałam mięć staż, tylko po prostu czekałam na
pieniądze. Potem przyszły środki, więc po pół roku poszłam na staż i po kolejnym pół roku organizacja
mnie zatrudniła.” Bohaterka tej historii obecnie jest samozatrudnioną trenerką. Po osiągnięciu
pewnego etapu zatrudnienie w tej organizacji zamieniła tę pracę na samodzielną działalność
trenerską, prowadzi szkolenia w całej Polsce. Być może jest nieco bardziej zdeterminowana i mobilna
od reszty badanych, nie przedstawia się jednak jako osoba przedsiębiorcza, a samozatrudnienie w jej
przypadku było wymuszone przez okoliczności.
Szukając pracy po studiach niedawni studenci odkrywają, że ich doświadczenie zawodowe nie jest
istotne lub wręcz nie jest możliwe do wykazania w CV:
„Ja podczas studiów robiłam mnóstwo rzeczy, przy czym na większość nie mam papierów, są
nieskuteczne w moim CV. Co z tego, jeżeli opowiadam o tym, jeżeli nawet zdobycie referencji jest
problem bo moi poprzedni tak zwani pracodawcy nie do końca chętnie wystawiają mi referencje, bo
to by ich w jakiś sposób odkrywało [chodzi o pracę bez umowy].
Ci absolwenci, którzy podczas studiów nie odbyli staży ani praktyk zalecanych kandydatom do karier
trochę tego żałują:
„Może sam dyplom nie daje szans, aczkolwiek wydaje mi się ze ten sam proces studia trzeba połączyć
z czymś stażem praktyk, cos w czasie studiów, żeby cv nie widniało tylko mgr socjologii tylko w ciągu
lat zbierać jak najwięcej doświadczenia żeby było najwięcej wystawionych referencji, żeby to cv było
rzeczywiście pełne i nie miało jednej strony i żeby przyciągało uwagę pracodawcy” - mówi jeden z
badanych
Inna uczestniczka badania się nie zgadza. Ma bardzo bogate CV, praktyki i staże w rynkowo liczących
się branżach (PR, HR), ale nie pomaga jej to nijak w poszukiwaniu pracy w zawodzie.
Badani skłonni są podzielać w swej refleksji nad własnymi szansami zawodowymi punkt widzenia
pracodawcy. Rozumieją, że wynajęty rekruter wybierze osobę, która ma 10 dodatkowych „punktów
w CV”:
„Myślę, że z punktu widzenia pracodawcy... przez CV nie [po]znamy tej osoby, nie znamy jej
inteligencji nie wiemy, jak ona się wdroży w obowiązki, czy to będzie szybciej czy wolniej, czy w ogóle
coś z niej będzie, no, ale zaprosi na rozmowę kwalifikacyjną osoby z jakimś doświadczeniem.”
Niskie zarobki i nadużycia ze strony pracodawców
Zarobki oferowane absolwentom są tak niskie, że sami rekrutujący odradzają ich akceptację.
„Jakieś tam oferty pracy dostałam, no z tym, że większość z nich musiałam odrzucić ze względów
finansowych, bo wiedziałam, że nie utrzymam się za minimalną krajową. I najśmieszniejsze było to, że
- 5 -
Zgłoś jeśli naruszono regulamin