Poezje4.txt

(32 KB) Pobierz
94






























        UTWORY Z LAT 1871 - 1893
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        
        WIE�A EIFFEL
        Wyj�tek z poematu Mefisto
        Dalej i dalej w �wiat z rozdartym �onem,
        Nad Morzem Martwem dzi�, jutro Czerwonem.
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        Stolica �wiata nie traci z swej si�y...
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        Tam gdzie� z otwartej sterczy ko�� mogi�y,
        Tam rozebrane z dzia� warowne wie�e...
        Kartaczownice, posk�adane w s�gi,
        W Berlinie �o�nierz landwerzysta strze�e,
        Pomniejsze w pyszne przelane pos�gi
        Moltk�w, Bismarck�w, Werder�w, Stejnmetz�w,
        Inne w ogniste ci�gn� paszcze piec�w.
        Ludzie i ludy odj�� si� nie mog�
        Prawu zniszczenia i odmianom losu:
        Dzi� - g�o�ne, huczne, jutro - ju� bez g�osu,
        I wszystko w cienie schodzi zwyk�� drog�;
        Ale nim zejdzie, nim wie�ci zagin�
        S�awy, znaczenia, wie�c�w i kadzide�,
        Poezja w zorzy malowanych skrzyde�
        Z�ociste loty niesie nad ruin�,
        Zmar�emu �ycie powraca na chwil�
        W obrazie pie�ni, w g�azie i w teatrze;
        Potem si� cisza wiesza na mogile,
        Nim zapomnienia mg�a ostatek zatrze,
        Je�li... tak, je�li... Kt� przeznacze� karty
        Odczyta� wszystkie od ko�ca do ko�ca?...
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        W bramy paryskiej Wystawy, otwartej
        Od wschodu s�o�ca do zachodu s�o�ca,
        Fale narod�w p�yn� nurtem gwarnym
        Pod niebem, losem przysz�o�ci ci�arnym.
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        Geniusz Egiptu na czas niepo�yty
        Na wstr�cie burzom wzni�s� piramid szczyty,
        Kt�re gdy ziemia wci�� oblicze mieni,
        L�dy zatapia, zni�a g�r �a�cuchy,
        Na nieobj�tej pustynnej przestrzeni
        W nie zachodz�cych gwiazd wpatrzone ruchy,
        Granitowymi zaryte podstawy,
        Powa�ne kszta�ty wznosz� z piask�w �awy,
        A w ciemn� wieczno�� p�yn�c r�wno z czasem,
        Ognistej strefy zdaj� si� kompasem,
        Kt�rego ig�a znad Nilowej rzeki
        Znaczy nie �wiata godziny - a wieki.
        Tak r�wna si�a odtr�ca obawy
        O trwa�o�� bytu w opatrznej naturze;
        S�o� z nosoro�cem jedne spasa trawy,
        Na puklerzowej nosoro�ca sk�rze
        Oprze si� s�onia z�b, tr�ba nie chwyci
        I spo�em ci�gn� w oddal niesk��con�.
        Czasu i g�az�w nie wyprzeda nici
        Nad brylantowe schylone wrzeciono
        Okrutne Parki, a� byt si� nasz strawi
        I chwila czasu w wieczno�� si� przejawi.
        Zapad�ych wiek�w chwa�y i bezwstydy
        Przebrzmia�y wszystkie i zg�uch�y na szlaku,
        Cisza owia�a ruiny Karnaku...
        Od brzeg�w Nilu z krzykiem: Piramidy!
        We wrz�cym piasku i bitew upale,
        S�aw� okryci, mkn� zwyci�zcy Gale
        Pod znakiem ptaka, kt�ry ranne �wity,
        Zarumienione opiewa b��kity.
        �piew marsylijski wstrz�saj�cej tre�ci,
        Legion�w t�tent, a gest bohatera
        Drzemi�cych wiek�w obudz� czterdzie�ci
        I ciemne ko�a oczu ich otwiera.
        Jak nad Lemanem na ni�sze pok�ady
        W jesienny ranek mg�y alpejskie ciek�
        I szare ska�y, wzorem starc�w rady,
        W kr�g zaci�gaj�, a ich szat� lekk�
        Promienie s�o�ca wedle boskich wzor�w
        Bramuj� ni�mi t�czowych kolor�w,
        Wieki, z nieczu�ych obudzone zgon�w,
        Szarzej� z grob�w setnych faraon�w.
        I k�dy� wami wiatr szalony wieje,
        Prochy - tytany, Gale - skarabeje?
        - W s�o�ce nam droga z pustyni przestworza,
        Drzemi�ce ludy, zorza! nowa zorza!
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        Od cia� nam dusze odchodz� tak ch�tnie
        Jak od wymownych ust skwapliwe s�owa.
        Prawa ludzko�ci w ka�dym puls�w t�tnie,
        Jedno nam Brama, A��a czy Jehowa.
        W d�o� bro� i dalej z oczy �ez pe�nemi
        Jest B�g na niebie, a Francja na ziemi.
        Schodzono sk�rznie, mundur, stare klaki,
        Bitwy dzie� po dniu, sztandar - drobne strz�py;
        A zorze dniej�, gdzie te piej� ptaki,
        Dzie� st�pa, gdzie te st�paj� zast�py;
        �Etre Supreme - krzycz� - vive!� i nad obszary
        W odleg�o�� nios� podarte sztandary.
        Wi�c g�osy lec� do ostatnich kres�w,
        Na nieprzerwan� horyzontu g�usz�,
        Na Ptolome�w tych i na Ramzes�w,
        Jak wracaj�ce do swych mumii dusze,
        I w trumny kr�l�w, zawarte najszczelniej,
        Grzmi�ce podaj� s�owo: Nie�miertelni...
        Ammon Ra! S�o�ce! I ��dek �agielki
        Pomkn� po Nilu za ludem nieznanym,
        Za bohaterskim, m�odym, roz�piewanym;
        Ma�y ten nar�d Gal�w jak�e wielki!
        II
        Z brzeg�w Sekwany, w kt�rej fale m�tne
        Chyl� si� wierzby jak wdowy p�acz�ce,
        Pozornej naszych dni wielko�ci wstr�tne,
        Potworna wie�a wystrzela na s�o�ce;
        Pi�trzy si� szkielet �elazny olbrzyma,
        Kt�rego stopy matka otch�a� trzyma,
        A noc� gwiazda prze�wieca �r�d �eber,
        Jakby z tych szczelin patrza� Ney czy Kleber.
        Przy jej rozmiarach zdrobni�! Pary� ca�y,
        �w tryumfalny �uk cesarskiej chwa�y
        I Inwalid�w ko�ci�, i Notrdamy,
        Saint Jacques, Lipcowa Kolumna i kramy,
        I wi�cej: Teby, piramidy, File,
        Kolo�ska wie�a, mur chi�ski, gdzie w pyle
        Wszystko pode mg�� g�st� si� roz�ciela.
        Jako mularze u fal Eufratu,
        Francja z wie�ycy �elaznej Eiffela
        Od ko�c�w ziemi str�bionemu �wiatu
        Wielko�ci� swoj� chce b�yszcze� po kl�sce
        Przed zadziwione niemieckie zwyci�zc�
        I pych� pych� wrog�w upokorz�:
        Przebi�a Alpy, zwi�za�a dwa morza,
        W nauki �wietne, kunsztowne �wi�tynie
        Z nowymi mury wchodzi m�dro�� nowa;
        B�g Nazare�ski jeszcze tam gdzie� w gminie,
        Pod strzech� wiejskich mieszka�c�w si� chowa,
        Z wierzcho�ka wie�y na ziemi obliczno��
        �wieci b�g nowy �wiata - Elektryczno��.
        Zadowoleni, uczeni, szcz�liwi
        Nad zgromadzon� w poziomach czered�;
        A kto si� dziwi, a kto si� nie dziwi?!...
        Japo�czyk wi�ksze widzia� cuda w Jedo;
        P�nocny cz�owiek, ciche poj�c lamy,
        Lodowce marzy, �nieg�w �wiat polarny;
        Indianin �ycia objawy - sen Bramy;
        O Wielkim Duchu szepce Murzyn czarny.
        I ca�a ilo�� narod�w przemnoga
        Powtarza jedno wci��: �I kt� nad Boga?
        Skinie - i w d�ugi dym rozwieje ska�y,
        Skinie - i w p�yn si� rozleje �elazo...
        O! Himalaje, Andy, Cimborazo!
        Je�li� na Pary� On wypu�ci gromy,
        Harmonii wszystkich gwiazd Mistrz - na atomy?�
        �Wielki ten nar�d Gal�w jak�e ma�y...�
        Takimi s�owy mieszkaniec Orientu
        Przymawia z wie�y paryskiemu �wi�tu.
        W �egludze wiek�w geniusz, nie rzemios�o,
        Do drogi cieni�w nad otch�ann� noc�,
        Nim wieczne gwiazdy sta�y l�d oz�oc�,
        Promie� za ig�� wzi��, a miecz za wios�o.
        Nie w rytm poezji wie�a, wynalazki;
        Muza, zwr�cona na egipskie piaski,
        K�dy ojcowie do drogi po sferach
        Hermesa zodiak odkryli w Denderah,
        Szemraniem li�ci po��k�ych jesieni
        Nie do Francuz�w �piewa - do kamieni.
        Poezja Francji oczy pe�ne �alu
        Po zniewa�onym pow��czy Wersalu,
        K�dy w kr�lewskiej sali zwierciadlanej
        W lustrach wci�� widzi odbite Germany,
        He�my b�yszcz�ce berli�skich rycerzy,
        Miecze wzniesione z plamami krwi �wie�ej,
        Upokorzon� ojczyzn� w przedsionkach,
        �un� po�ar�w nad miast �wiata miastem.
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        Gdzie�e�, o cieniu w zbroi i koronkach,
        S�o�ce, nazwane Ludwikiem Czternastym?
        Cienie Kondej�w, Woban�w, Wandom�w?
        Jaka� to p�ochej fortuny odmiana!
        Rzesza niemiecka, �r�d dzia� g�uchych grom�w,
        Nowego wita dziej�w Karlomana.
        Gdy rada m��w, powa�nie kamienna,
        Diugesklin, Tiuren, Rolandy, Bajardy,
        W cieniach pa�acu wspomina miecz Brenna,
        Lito�ci pe�na, je�li nie pogardy,
        Dla p�ochej hurmy, co gwarna a skrz�tna,
        S�odz�c gorycze niezaszczytnej walki,
        Wystawia wie�e i wystraja lalki,
        Okrutnej kl�ski i krwi niepami�tna;
        A gdy w powietrzu j�czy g�os: Niestety!
        W wielkiej kostnicy ta�czy menuety.
        O Francjo! z�otych �niwiarko wawrzyn�w,
        Orlico wartkich po przestrzeni lot�w,
        Gdzie s�awa twoja, ziemio m�skich czyn�w,
        Napoleon�w, Hosz�w, ziemio grzmot�w,
        W sfer� ty idziesz bog�w czy helot�w?...
        Gdzie twoja chwa�a nieska�ona, czysta?
        Ziarna z�ociste pod�y czas roztrwania,
        Na wie�y Eiffel staje duch Mefista
        I na wsch�d, zach�d poleca si�, k�ania,
        Idei wielkiej k�amstwo na porz�dku,
        Pyszna Wystawa, poemat bez w�tku.
        B��dzi, kto gniewny s�d wyg�asza r�czo
        O sprawach, kt�re nigdy si� nie ko�cz�,
        Lecz kto t� starga gmatwanin� krwaw�?
        Rzeczywisto�ci! snem�e� ty czy jaw�?
        Burza i lament, a �r�d �ez i krzyk�w
        Nie struny harfy, s�ysz� brz�k srebrnik�w.
        . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .
        Godzino my�li, m�ko rzeczywista!
        Za Ren w�drowca wiedzie ...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin