Dwie ścieżki bioenergoterapii
Obserwując rozwój rodzimych bioenergoterapeutów czy uzdrawia-czy, daje się zauważyć, że kroczą oni dwiema drogami:
– pierwszą drogą kroczą osoby, których działalność została zainicjowana czynnikiem mistycznym, religijnym czy spontanicznym działaniem potwierdzanym wyleczonymi przypadkami;
– drugą drogą kroczą osoby, które mają kontakt z bioenergoterapią za pośrednictwem literatury, radia, telewizji czy prasy.
Z grona osób tej drugiej grupy tylko nieliczni czynią próby bioenergoterapeutyczne. Niewielu z nich dąży do sprawdzenia swoich zdolności w stowarzyszeniach czy towarzystwach psychotronicznych, bądź w instytutach naukowych. Natomiast ci, u których stwierdzono te zdolności, jak i ci, którzy chcą poznać to zjawisko (lekarze), zdobywają wiedzę w dziedzinie bioenergoterapii na kursach, a także studiując literaturę na ten temat. W pierwszym etapie uczestniczą w następujących kursach: różdżkarskim, jogi, DU (doskonalenia umysłu), RB (rebirthingu), BT (bioenergoterapii), polarity, MT (masażu tybetańskiego), digitopunktury, TM (medytacji transcendentalnej), akupresury i w innych. W tym czasie czynią zazwyczaj pierwsze próby oddziaływania bioenergoterapeutycznego pod kontrolą kwalifikowanych bioenergoterapeutów.
W trakcie drugiego etapu swojego rozwoju bioenergoterapeuci powinni dokonać analizy metod diagnozy, tzn. którą z metod biodiagnozy radiestezyjnej czy bioenergoterapeutycznej powinni uprawiać, jakimi metodami powinni oddziaływać, a także pracować nad ukształtowaniem odpowiedniej postawy etycznej, godnej bioenergoterapeuty. Na tym etapie należy zwrócić uwagę, czy efekty działania bioenergoterapeuty znajdują potwierdzenie w badaniach lekarskich. Wykonanie wszystkich zaleceń tego etapu daje możliwość ubiegania się o dopuszczenie do egzaminu przed BKW (Biotroniczną Komisją Weryfikacyjną).
Trzeci etap obejmuje już prace samodzielną a równocześnie współpracę z medycyną oficjalną (kliniki, szpitale, przychodnie). W okresie tym powinna nastąpić integracja metod diagnozy i oddziaływania.
Weryfikacja własnych technik i zebranej dokumentacji przypadków wyleczenia daje obiektywny obraz oddziaływania bioenergoterapeuty na chorego. Z pożytkiem dla chorego powinno także dochodzić do wzajemnej wymiany doświadczeń między wykwalifikowanymi bioenergoterapeutami a uzdrawiaczami ludowymi (duchownymi, znachorami, zielarzami). Każda ze stron wnosi w ten sposób własne metody walki z bólem i chorobą. Do walki z bólem i chorobą powinny przystąpić we wspólnym działaniu obie medycyny: medycyna oficjalna i medycyna nieoficjalna (paramedycyna), dla której nadszedł już czas, by przestać ją traktować po macoszemu.
BHP bioenergoterapeuty
W prawie każdej monografii poświęconej bioenergoterapii czy uzdrawianiu spotykamy się z zagadnieniem właściwych warunków pracy bioenergoterapeuty. Warunki te mają chronić go przed negatywnymi skutkami wykonywanych czynności na pacjencie. Na te warunki składają się ograniczenia dotyczące czasu zabiegu i liczby dokonywanych zabiegów. Nie bez znaczenia jest tu również motywacja bioenergoterapeuty. Można by więc określić, że zakres i poziom bezpieczeństwa i higieny pracy bioenergoterapeuty zależy w dużej mierze od niego samego, od przyjętego przez niego schematu postępowania.
Okazuje się, że każdy zdolny bioenergoterapeuta (z paroletnią praktyką) może dokonywać zabiegów zbiorowych, jak np. Harris, Nardelli czy inni. Ważne jest, by zdał sobie sprawę z tego, że jego oddziaływanie na pojedynczego pacjenta będzie zawsze skuteczniejsze od grupowych spektakli.
Obserwując oddziaływanie rodzimych bioenergoterapeutów, można sklasyfikować ich pracę następująco:
– z pojedynczym pacjentem we właściwym pomieszczeniu,
– z całą rodziną czy krewnymi pacjenta jednocześnie,
– z kolejno podchodzącymi pacjentami (np. Harris),
– z całym zbiorowiskiem pacjentów (na sali kinowej, stadionie jak np. S. Nardelli i in.).
Wszyscy działający grupowo pomagają też wybranym indywidualnie pacjentom, uzyskując pozytywne efekty.
W działalności bioenergoterapeutycznej można wyróżnić trzy okresy; każdy z tych okresów charakteryzuje się coraz wyższym stopniem wyćwiczenia umiejętności uzdrawiania chorych. Można tu doszukać się analogii do trzech etapów rozwoju bioenergoterapeuty. Wyróżniając te trzy okresy w działalności bioenergoterapeuty, nie zapominajmy o wskazówkach dotyczących bhp.
Pierwszy okres. Na początku swojej działalności bioenergoterapeuta często identyfikuje się z chorym i "przejmuje" miejsce jego dolegliwości. Odczuwa kłucia czy pobolewania w identycznym miejscu jak u chorego. W tym czasie nie powinien wykonywać więcej jak parę diagnoz i oddziaływań bioenergoterapeutycznych. Zabiegi nie powinny być wykonywane codziennie. Wykonywane powinny być w spokoju, bez napięcia nerwowego. Czas pojedynczego zabiegu nie powinien być dłuższy niż 10 do 15 minut. W tym pierwszym okresie swojej działalności bioenergoterapeuta powinien spożywać warzywa zawierające żelazo, magnez, dużo owoców i kwaśnych płynów. Należy wykonywać co 5–6 miesięcy badania krwi. Konieczna jest codzienna medytacja czy ćwiczenia relaksujące. Trudno mówić w tym okresie o motywacji działania. Praktykującym kieruje wówczas fascynacja nowym i tajemniczym.
Drugi okres. W tym okresie bioenergoterapeuci i uzdrawiacze osiągają już większe sukcesy terapeutyczne. Czują już własną energię i potrafią sprawnie nią operować. Nie powinni w tym czasie wykonywać równolegle działalności bioenergoterapeutycznej i ekspertyz radieste-zyjnych. Może pojawić się wówczas osłabienie czy krwawienie z dziąseł. Osłabienie i zasypianie może pojawić się również przy oddziaływaniu na pacjenta. Należy pogłębiać znajomość i doskonałość wybranych metod diagnozy. Zależnie od własnych predyspozycji, należy nie przyjmować więcej niż od 15 do 25 osób, przeznaczając po 10 do 15 minut na jedną osobę co 4–6 dni. W przypadku osłabienia czy zniechęcenia należy zabieg przerwać. W drugim okresie działalności u bioenergoterapeuty pojawia się już konkretna motywacja działania. Bioenergoterapeuta może się kierować w niesieniu pomocy chorym różną motywacją. Jest ona zależna od sposobu wychowania, któremu podlegał w przeszłości oraz od jego światopoglądu. Najtrwalszą motywacją zazwyczaj jest religia, mistycyzm działającego. W ogromnym przywiązaniu bioenergoterapeutów do tego, czym się kierują w swojej działalności, tkwią rozmiary ich efektów uzdrawiania.
Trzeci okres. W tym okresie bioenergoterapeuta zna już cel swojego działania. Swoją energię i wolę powinien wykorzystywać do doskonalenia swoich zdolności. Medytacja czy joga dać już powinny mu spokój wewnętrzny i obraz samego siebie. Błędy innych bioenergoterapeutów powinien wykorzystywać jako sygnał ostrzegawczy dla siebie. Próby w diagnozie i oddziaływaniu na odległość powinny dawać pozytywne efekty. Do diagnozy nie musi używać wahadła czy dłoni. Zazwyczaj chorobę już widzi. Powinien prowadzić spokojny tryb życia, unikać tytoniu i alkoholu, które dyskwalifikują go przed pacjentem. Powinien obserwować zachowanie i reakcję domowników na jego obecność po zabiegach bioenergoterapeutycznych, a mianowicie czy skarżą się na zaburzenia krążenia, układu chłonnego i kostnego. Powinien być przede wszystkim prawdziwy przed samym sobą i innymi. Kilkuletnie obcowanie z chorymi, cierpiącymi i umierającymi uczy go właściwego zachowania w kontakcie z pacjentem, a przede wszystkim rodzi szacunek dla cierpiącego człowieka. Szacunek dla cierpiących i żyjących. Szacunek dla życia i tolerancję...
Doskonałość, którą osiąga się, jest nie dla samej siebie, lecz tylko i wyłącznie dla potrzebujących pomocy. Jest to najwspanialsza joga działania.
Wstecz / Spis Treści / Dalej
Bioenergoterapia po wyjściu z powijaków zaczyna stawiać pierwsze mocniejsze kroki w naszym społeczeństwie. Zdarzają się coraz częstsze przypadki współpracy z medycyną. Wprawdzie te pierwsze jaskółki wiosny nie czynią, ale są już znamienne. Ziarna tego zjawiska, które posiał u nas C. A. Klimuszko a później C. Harris, zaczynają coraz mocniej wschodzić. Ugruntowują swoją pozycję i inni bioenergoterapeuci. Nie ma wprawdzie, akceptowanego przez medycynę, procesu weryfikacji zdolności bioenergoterapeutycznych, jednak pojawiają się w prasie portrety ludzi, którzy w ten sposób pomagają chorym i cierpiącym. Bioenergoterapia przestała już tak bulwersować jak przed laty. Oburza nas natomiast co innego, a mianowicie fakty pojawiania się w naszych domach fenomenów już nie spirytyzmu a chyba obskurantyzmu. Tacy osobnicy, nierzadko wspierający się uprawnieniami rzemieślniczymi, odnajdują oprócz "żył i chorób", rzesze duchów za meblami i telewizorem z umiejętnością określania ich imion (np. Żan). Nie dajmy się wciągnąć w tej pogoni za duchem po meblach i tapczanach w szaleństwo... Opisane zjawisko jest typowe dla okresów rozwijającej się mody na to, co nowe i tajemnicze...
Socjologowie mają więc nowe zjawisko do zbadania – zjawisko bioenergoterapii. Nie wiedzą na razie, czy jest to zjawisko społeczne czy może zjawisko fizyczne, a może oba naraz. Na razie, mówią o modzie. Najciekawsze jest to, że moda ta pomaga niejednemu odzyskać zdrowie i nadzieję (nie zawsze płonną) w wyzdrowienie. Na uwagę zasługuje fakt, że z pomocy uzdrawiaczy i bioenergoterapeutów korzystają przeważnie ludzie, którym medycyna oficjalna nie mogła już w niczym pomóc.
Nasuwa się więc pytanie, dlaczego jest tak duże zainteresowanie bioenergoterapią? Przede wszystkim dlatego, że otworzyły się jeszcze jedne drzwi do nadziei. Drzwi, za którymi czeka bioenergoterapeuta czy uzdrawiacz. Nie oddziela go od pacjenta biurko, komputer i niechęć lekarza. Trzeba przyznać, że stosunki między lekarzem a chorym w polskich warunkach zostały odhumanizowane. Natomiast, jak dotąd, większość bioenergoterapeutów żyje pasją, która otwiera przed nimi nowe widzenie człowieka. Nie żałują swojego czasu na to, by porozmawiać z chorym o jego schorzeniu, by spróbować odnaleźć jego źródło nie tylko w zaburzeniach sfery fizjologicznej, lecz również w zaburzeniach sfery psychicznej, wywołanych stresami towarzyszącymi naszej codzienności.
W kontakcie: bioenergoterapeuta i pacjent zostaje spełniony podstawowy warunek – rozmowa i nawiązanie wzajemnego zaufania. Uwaga bioterapeuty skierowana jest tylko na pacjenta, ręce są wyciągnięte do niego i energia uzdrawiająca też jest tylko dla niego. Niektórzy tylko tego oczekują – prostego gestu, słowa i ciepła dłoni wspomagającej. Pacjenci przychodzą z różnymi dolegliwościami, nie zdając sobie sprawy, że ich dolegliwość jest możliwa do wyleczenia przez medycynę klasyczną. Między innymi po to są między nami (i powinni być) lekarze. Pacjent został dostrzeżony, uwaga kieruje się na niego, na jego psyche i some. Wszystko to, będąc w nierozerwalnym związku, buduje obraz człowieka. Naruszenie jakiegoś ogniwa w psyche daje później reakcje chorobowe w całym organizmie. Po indywidualnej diagnozie, analizie miejsc zaburzeń energetycznych, następuje zabieg energetyzujący, czyli wyrównujący energię chorego organizmu.
Prowadzone przez bioenergoterapeutę spotkanie można podzielić na: z pojedynczym pacjentem i z grupą pacjentów (od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy). Opisując powyżej model bioenergoterapii, mam na uwadze zabieg z pojedynczym pacjentem. Natomiast rodzi się zasadnicze pytanie, czy zabieg zbiorowy może przynieść znamienne efekty terapeutyczne? Analiza obydwu metod pozwoli rzucić światło na pewne zjawiska i efekty towarzyszące.
Zabieg indywidualny
Zabieg grupowy
Pacjent
Zapotrzebowanie na pomoc.
Indywidualna rozmowa z bioenergoterapeutą.
Brak możliwości.
Indywidualna diagnoza połączona z konsultacją lekarską.
Zabieg kontrolowany – odpowiednie dozowanie bioenergii.
Pacjent określa bezpośrednio w czasie zabiegu skutki oddziaływania bioenergoterapeuty. Możliwość intymnej rozmowy bez osób trzecich.
Pacjent wykrzykuje w tłumie swoje spostrzeżenia. Nie zawsze ze względów intymnych chce się nimi dzielić z obcymi.
Zależnie od potrzeb, skracanie lub wydłużanie czasu i liczby spotkań.
Brak możliwości. Możliwość uczestnictwa w kolejnych seansach grupowych bez właściwej porady.
Możliwość weryfikacji pacjentów. Zwrócenie uwagi na chorych po i przed zawałem serca, po wylewie do mózgu i z padaczką.
Bardzo mała możliwość.
Minimalne zgrupowanie chorych w jednym miejscu. Minimalna możliwość przenoszenia chorób.
Duże zgrupowanie chorych w jednym miejscu. Możliwość przenoszenia chorób zakaźnych i duże zagrożenie w wypadku np. pożaru.
W wypadku poprawy stanu zdrowia jednoznaczna odpowiedź co do przyczyn poprawy.
W seansie grupowym jest niemożliwe stwierdzenie co do osoby pomagającej. Może być w grupie jedna lub więcej osób o zdolnościach bioenergoterapeutycznych.
W przypadku padaczki, porażenia dziecięcego poprawa następuje łagodnie.
Gwałtowna reakcja. Wielokrotnie znaczne pogorszenie stanu chorego.
Przypuszczalnie taki sam efekt osiągnie się, gdy złapią się za ręce osoby chore bez uzdrawiacza (Nie próbowano!)
Zostaje zaspokojony podstawowy wymóg pacjenta. On jest celem obserwacji, jemu się tylko pomaga, na nim i jego problemach skupiona jest uwaga terapeuty.
Bioenergoterapeuta
Jest stale oceniany za swą działalność.
Ocena jest spekulatywna, a wyniku należy oczekiwać po dłuższym czasie.
Ma obowiązek weryfikowania choroby i jej indywidualnego charakteru.
Punktem centralnym jest pacjent.
Punktem centralnym jest uzdrawiacz.
Konieczność znajomości anatomii, fizjologii i psychoterapii.
Nie jest to konieczne.
Możliwość oddziaływania na pacjenta w szpitalu, pod kontrolą EKG i EEG.
W stosowaniu bioenergoterapii bardzo często wielu terapeutów czy uzdrawiaczy wspomaga swoje działania innymi technikami terapeutycznymi, wchodzącymi także w skład medycyny nieoficjalnej czy alternatywnej. W praktyce bioenergoterapeuci często posiłkują się elementami tych technik w zależności od potrzeb. Do technik tych można między innymi zaliczyć:
– akupresurę (refleksoterapię), czyli masaż punktowy,
– termopunkturę (moxę, przypieczki, przygrzewanie),
– bańki, czyli terapię próżniową,
– irydotronikę,
– kręgarstwo (techniki manualne),
– masaż segmentarny (elementy),
– sugestoterapię,
– hipnoterapię.
Akupresura (refleksoterapia), czyli masaż punktowy
Oddziaływanie masażem punktowym czy uciskiem można uważać za jedną z najstarszych technik terapii po zielarstwie. Najwcześniej ta metoda była znana w Chinach pod nazwą tien-an, później w Japonii pod nazwą shiatsu, a także kolejno w Tybecie, Wietnamie i Mongolii. Akupresurę można stosować w większości przypadków chorób. Nie wymaga żadnych środków fizycznych, lecz tylko dobrej znajomości ciała, chorób i mapy punktów aktywnych związanych z określonymi organami wewnętrznymi. Przeciwwskazaniami do stosowania akupresury są choroby skóry, rany otwarte, zapalenie żył, niewydolność serca i choroby nowotworowe. Niektórzy terapeuci uważają, że i te zespoły chorobowe nie są przeciwwskazaniem do wykonywania akupresury.
Zabiegi te można wykonywać jednym, dwoma, trzema, czterema lub pięcioma palcami, zależnie od obszaru oddziaływania i siły ucisku. Ucisk punktowy stosuje się przez 3 do 7 sekund. Powtarzać można tę czynność przez parę minut (!), z przerwami 2–3-sekundowymi. Ten sam ucisk może mieć działanie pobudzające lub tonizujące. Działanie w akupresurze polega na uciskaniu miejsc w sferze punktów aku, czyli punktów szczególnej wrażliwości i aktywności biologicznej. Punkty te są związane z liniami (kanałami) ching, zwanymi w Europie meridiana-mi lub południkami. Dawne teorie, aktualnie jeszcze nie potwierdzone, mówią o nich jako o liniach przepływu energii witalnej (życiowej). Linie te mają ściśle określony związek z poszczególnymi narządami wewnętrznymi. Południki dzielą się na zwyczajne i nadzwyczajne. Zwyczajnych (normalnych) jest 12, zaś nadzwyczajnych 6 i te są nazywane również kanałami rezerwowymi. Przepływ energii Qi (życiowej) w owych kanałach jest ściśle związany z fazą księżyca, a tym samym z aktywnością poszczególnych narządów wewnętrznych.
Tablica biorytmów dobowych
Południk
Godziny
okres szczytowy
uspokojenie
pobudzenie
1
2
3
4
Wątroba
1–3
3–5
Płuca
5–7
Jelito grube
7–9
Żołądek
9–11
Śledziona – trzustka
maegwathien