Ciało z mojego ciała.doc

(57 KB) Pobierz
Rodzina Katolicka nr 27

Rodzina Katolicka nr 27

Peter Chojnowski

Ciało z mojego ciała

Mężczyzna i kobieta w małżeństwie


Pisząc o żonach ich roli w społeczeństwie i rodzinie powinniśmy przyjrzeć się opisowi stworzenia pierwszej żony, Ewy, zawartej w Księdze Rodzaju. Najbardziej specyficznym elementem tego opisu jest fakt (Rdz 2, 2), że Ewa została stworzona jako żona. Nie ma żadnej wzmianki o obrządku zaślubin po jej stworzeniu przez Boga z żebra Adama. Podczas gdy Adam został stworzony i natychmiast otrzymał zadanie czynienia sobie ziemi poddaną, Ewa stworzona została z pierwotnej istoty Adama, kobieta z mężczyzny, kobiecość z męskości, jako pomocnica w realizacji jego zadania podporządkowania sobie ziemi.

Adam otrzymał swe zadanie i powołanie zanim zaczął odczuwać samotność. Jest sam, jednak wykonuje swą pracę. Ma zapanować nad tym, co zostało mu oddane. To panowanie ma dwojaki aspekt, fizyczny i intelektualny. Pierwszy człowiek musiał zgromadzić zwierzęta, zanim mógł je nazwać; nazwać, czyli sklasyfikować według rodzaju. Owa klasyfikacja polegała na "uchwyceniu"? ich w granicach pojęć, opisaniu w sposób ukazujący zasadnicze cechy każdego z nich. Adam, pierwszy mężczyzna, osiągnął ten cel naśladując władzę Stwórcy (...), wykazując przy tym pewną charakterystyczną dla męskiego umysłu samodzielność.

Natomiast zawarty w Księdze Rodzaju opis stworzenia Ewy stawia przed naszymi oczyma istotę o zupełnie innym charakterze. Pierwsza kobieta nie jest samowystarczalna. Po skończeniu swej pracy Adam jest samotny i dlatego została stworzona Ewa. Od samego początku jej rola jest pochodna. Adam, który nie utracił jeszcze pełni jasności umysłu, rozpoznaje pochodny charakter zarówno jej, jak i jej doczesnego zajęcia. W rozdziale 2 czytamy: "I rzekł Adam: <<To teraz kość z kości moich i ciało z ciała mego; tę będą zwać niewiastą [u ks. J. Wujka: mężyną], bo z męża wzięta jest>>"?.

Tak więc to pierwszy mężczyzna określił istotę charakteru pierwszej kobiety. Ewa pojmuje w pełni samą siebie dopiero wówczas, gdy Adam poprzez powyższe słowa przedstawia jej swą myśl.

Co ciekawe, usiłując doprowadzić do upadku człowieka poprzez pozbawienie go pierwotnego stanu niewinności i łaski, szatan usiłował zwieść umysł raczej Ewy niż Adama. Interesujący jest też sposób, w jaki się do tego zabrał. Zamiast podać argumenty, które miałyby pozór racjonalności, szatan zwodzi umysł Ewy, pobudzając jej wyobraźnię, mając nadzieję, że jej uczucia i wyobraźnia wpłyną na intelekt. Manipulując kobiecą skłonnością do interpretowania twierdzeń ogólnych w sposób przekraczający ich rzeczywiste znaczenie, szatan posługuje się słowem mogącym mieć znaczenie zarówno dosłowne, jak przenośne: oczy. "I rzekł wąż do niewiasty: <<Żadną miarą nie umrzecie śmiercią. Bo wie Bóg, iż któregokolwiek dnia będziecie z niego jeść, otworzą się oczy wasze i będziecie jako bogowie, znający dobre i złe>>"? (Rdz 3).

Przez skupienie uwagi Ewy raczej na tym, co "zobaczy"?, niż co "pozna"?, szatan osiąga swój cel. Jak dalej czytamy: "Ujrzała tedy niewiasta, że dobre było drzewo ku jedzeniu i piękne dla oczu i na wejrzenie rozkoszne i wzięła z owocu tego i jadła i dała mężowi swemu i jadł"?.

Również osobne potępienia i klątwy, wypowiadane przez Boga w stosunku do Adama i Ewy za ich indywidualne akty buntu, wskazują na różne role, jakie mieli odegrać w historii ludzkości. Kara Ewy dotyczyła jej życia jako żony i matki: "z boleścią rodzić będziesz dziatki i pod mocą będziesz mężową, a on będzie panował nad tobą"?. Adam natomiast, ponieważ usłuchał "głosu żony"?, ukarany został utrudnieniami w powierzonym mu zadaniu podporządkowania sobie ziemi: "przeklęta będzie ziemia w dziele twoim; w pracach jeść z niej będziesz po wszystkie dni żywota twego. (...) W pocie oblicza twego będziesz pożywał chleba, aż się wrócisz do ziemi, z którejś wzięty"?.

W epoce tryumfującego feminizmu, której jedną z najbardziej irytujących cech jest dążenie do używania języka "inkluzywnego"?, nie na miejscu jest pisanie o etymologii słowa "kobieta"? (...). Jest ono (ang. woman) w rzeczywistości skrótem od staroanglosaskiego "żona"? (wife-man). Jeśli zaś feministki oskarżają język angielski o szowinizm, z pewnością trudno im się go będzie doszukać w łacinie (mulier), języku francuskim (femme), niemieckim (frau) czy hiszpańskim (mujer), gdzie słowa te mogą oznaczać zarówno kobietę jak i żonę. Większość feministek zdaje sobie z tego oczywiście sprawę, stąd ich skłonność do używania ogólnego terminu "osoba"?. Pewna ironia kryje się jednak nawet w używaniu przez nie tego terminu, ponieważ pochodzi on od etruskiego phersu, czyli "maska"? lub "coś, co ukrywa czyjąś prawdziwą tożsamość"?! (...)

Tak więc kobieta dojrzała, zarówno w przekazie biblijnym, jak i w większości języków w ogóle, występuje jako "żona"?, jako ta, która została dana mężczyźnie dla głównego i wyraźnie określonego celu powoływania do istnienia, i to istnienia doskonałego (poprzez wychowanie), ludzkiego potomstwa. (...)

Na poziomie filozoficznym role męskie i żeńskie w małżeństwie zrozumieć możemy, uświadamiając sobie, że mąż jest czynnikiem aktywnym w związku, podczas gdy żona jest biernym receptorem działania zainicjowanego przez stronę aktywną. Inicjatywna rola mężczyzny istnieje na poziomie fizycznym, psychologicznym, ekonomicznym i społecznym. Do niego należy umacnianie rodzącego się związku przez okazywanie zainteresowania i walkę o uczucie kobiety, która powinna odwzajemniać je jedynie wówczas, jeśli po męsku zabiega on o jej względy. Również on musi być tym, który poświęca swe siły i uzdolnienia dla zapewnienia bytu materialnego rodziny oraz ładu społecznego. Władza przekazywania życia należy, czy też powinna należeć, do męża. Od mężczyzny pochodzi ziarno życia i inicjatywa jego zrodzenia.

Ogólnie pasywny charakter kobiecej natury nie pociąga za sobą jednak jej zupełnej bierności czy nieważności. Jej skutkiem jest jedynie recepcyjna cecha kobiecego charakteru i psychiki. Odwołuję się w tym miejscu do tomistycznej zasady filozoficznej, mówiącej, że możność sama w sobie, bez właściwego jej aktu, nie istnieje. Twierdzę, że kobiety zawdzięczają pełnię swego istnienia właśnie relacjom z mężczyznami. Wojsko, klasztor i seminarium są tego najlepszym dowodem. Każdy klasztor ma swego ojca spowiednika i Eucharystycznego Pana Młodego.

Czy feministkom się to podoba czy nie, związek kobiety z jej ojcem czy mężem jest twórczy, wyciska na jej istnieniu znamię, którego nie sposób zatrzeć. (...) Znamię wyciśnięte przez męża na życiu żony nie jest czymś statycznym. Można powiedzieć, że życie rodziny, któremu podstawowy charakter nadaje ojciec, rozwijane jest i ożywiane przez matkę.

Tak właśnie żona w pełni uczestniczy w przekazywaniu życia, którego inicjatorem jest jej mąż. Musi utrzymać przy życiu to, czemu on dał życie. Musi troszczyć się w sposób, w jaki tylko ona potrafi, o potomstwo, które zrodziło się z jego woli.

Platon twierdzi, że człowiek instynktownie stara się zapewnić sobie doczesną nieśmiertelność na jeden lub dwa sposoby. Pierwszy to sposób nauczyciela, który umieszczając ziarno prawdy w umyśle ucznia, upewnia się, że jego idee będą żyć po jego własnej śmierci. Drugą formą doczesnej nieśmiertelności jest nieśmiertelność fizyczna poprzez zrodzenie dzieci.

Nie jest bez znaczenia, że powołanie żony do bycia "współpracownicą"? męża obejmuje jako najszlachetniejszy i wzniosły aspekt zapewnienie nieśmiertelności. Oczywiście w związku małżeńskim, który posiada charakter sakramentalny, istnieją trzy formy "nieśmiertelności"?, będące owocem wspólnych wysiłków małżonków. Po pierwsze: fizyczna "nieśmiertelność"?, która unieśmiertelnia w czasie zarówno ród ojca, jak i matki. Po drugie: nieśmiertelność ludzkiej duszy, która realizuje się przez akt stwórczy Boga oraz współpracę ojca i matki. Po trzecie: nadprzyrodzona nieśmiertelność, będąca konsekwencją życia sakramentalnego dziecka, rozwijanego za pośrednictwem kapłana przy współpracy obojga małżonków. Chociaż w niebie nie ma małżeństwa ani nie zawiera się ślubów, rezultatem małżeństwa jest nieśmiertelność. To wielka rzecz.

Etymologia słowa "małżeństwo"? (łac. matrimonium) matris munium, czyli "obowiązek matki"? kieruje naszą uwagę na jeden z fundamentalnych warunków udanego małżeństwa. Wymogiem tym jest ścisłe rozdzielenie ról ojca i matki. Owo rozdzielenie i związane z tym uproszczenie ról każdej ze stron nie wynika jedynie z naturalnej sytuacji męża i żony, jest zakorzenione w zasadniczo aktywnej naturze mężczyzn i pasywnej naturze kobiet, o czym mówiliśmy wyżej.

Rozważając właściwości i naturalny podział tych odmiennych ról, nie wolno nam też zapomnieć, że głównym zadaniem twórczym mężczyzny, poza fizyczną prokreacją, jest odciśnięcie własnej wizji, zrodzonej pod wpływem obiektywnej prawdy, na wszystkich aspektach życia rodzinnego, zarówno życiu jej wewnętrznym, jak też aktywności społecznej.

Wyjątkowym powołaniem męża jest odciśnięcie "znamienia"? na życiu rodziny swego rodzaju intelektualnego piętna, a więc nadanie rodzinie swej własnej formy i charakteru. Wycisnąwszy swój intelektualny obraz, mąż i ojciec ma zadbać, by wszyscy członkowie rodziny do tej formy się dostosowali. Jest więc zadaniem ojca koniecznym elementem jego urzędu narzucanie dyscypliny.

Równocześnie z odciskaniem swego intelektualnego rozumienia prawdziwej natury rzeczy na życiu rodziny mąż ma obowiązek usiłować odcisnąć je na niektórych, choćby skromnych aspektach życia społecznego.

Tę próbę odciśnięcia przez mężczyznę swej własnej wizji na pewnych aspektach świata zewnętrznego będziemy nazywać jego "ideą"?. Posiadać ją musi każdy mężczyzna. Jest ona czymś znacznie więcej niż "zajęcie"? jest pragnieniem przeobrażania i zmieniania na lepsze. Kobieta i żona musi pogodzić się z faktem, że wszyscy mężczyźni, świadomie lub nieświadomie, posiadają takie pragnienie. Jest to konieczne, jeśli chce ona dobrze zrozumieć, w jaki sposób ma stać się "współpracownicą"? swego małżonka.

Zamiast burzyć się przeciwko takiemu podziałowi ról w rodzinie, kobieta powinna znajdować w nim wielką pociechę. Jest on bowiem głównym i najskuteczniejszym środkiem do uniknięcia konfliktów, będących zderzeniem woli odnośnie do kierunku działania. Jeśli żona odróżnia dziedziny, nad którymi posiada delegowaną jurysdykcję, od tych, nad którymi normalnie jurysdykcji nie posiada, z biegiem czasu w sposób stopniowy zmniejszać się będzie liczba konfliktów pomiędzy nią a mężem.

Obecnie jednak, w epoce zapoczątkowanej w latach sześćdziesiątych ubiegłego wieku, w większości małżeństw kobiety postawione zostały w obliczu smutnego faktu: otóż większość mężczyzn albo nie wie dziś, jaka jest ich właściwa rola w rodzinie, albo po prostu odmawia wypełniania swych obowiązków. Z tego względu naturalne pragnienie kobiety, by zaufać sile i roztropności mężczyzny, pozostaje niemożliwe do zaspokojenia, a jej reakcją jest uzurpowanie sobie autorytetu męża i bunt przeciw jego władzy.

Jeśli mamy kiedyś przywrócić pokój kobiecej duszy, a najbardziej oczywistym przejawem tego braku pokoju jest feminizm, kobieta musi być w stanie uwierzyć, że mężczyzna, jej mężczyzna, zarówno rozumie swe zobowiązania, jak i dołoży wszelkich starań, by je wypełnić. By kobiety były kobietami, mężczyźni muszą być mężczyznami.

Ponieważ mężczyzna musi "walczyć"? w sferze społecznej, jeśli zabezpieczyć ma sferę domową, w której jego rodzina mogłaby wzrastać i rozwijać się, obowiązki matki odnośnie do pomocy mężowi wykraczają poza troskę o codzienne potrzeby dzieci. Muszą one obejmować pomoc, zarówno w sferze psychologicznej jak i materialnej, w realizacji "idei"? męża.

Zanim żona będzie w stanie naprawdę udzielić takiej pomocy, musi przezwyciężyć opory psychiczne wobec współuczestnictwa w realizacji "idei"? męża. Jest to nadzwyczaj trudne, ponieważ stawianie jej przez mężczyznę na równym, jeśli nie wyższym poziomie, niż troska o utrzymanie stosunków osobistych, jest dla kobiecej psychiki czymś obcym. Często wydaje się jej, że jest to absurd, musi się jednak z tym pogodzić.

Współzawodniczenie z "ideą"? męża byłoby poniżej godności kobiety. Zamiast tego, powinna ona wspierać go w jej realizacji, łącząc w ten sposób domowe i społeczne aspekty życia męża i zyskując jego trwałe oddanie. Mężczyzna musi "walczyć"?, a kobieta razem z nim!

Oczywiście żona i matka ma obowiązek oraz prawo przypominać mężowi, że jego małżeństwo i rodzina są "zadaniami"?, które przyjął na siebie dobrowolnie, a więc musi się o nie troszczyć. Nie zajmuje się on oczywiście żoną i rodziną w taki sam sposób, jak interesami. Jednak pomagając mężowi skupić się na osobistym wymiarze różnych "projektów"?, żona może najskuteczniej wkroczyć w jego życie psychiczne i przyczynić się do jego wzrostu.

Dochodzimy tu do roli żon, którą niewielu w pełni docenia. Chodzi tu o wyzbycie się tendencji do "obiektywizowania"? i instrumentalizacji normalnych stosunków społecznych i zawodowych. Ponieważ mężczyzna jest zwykle pochłonięty walką o realizację wziętych na siebie zobowiązań, ma skłonność do postrzegania innych jako jedynie "współpracowników"?, a nie jako ludzi.

Ponieważ kobiece uwrażliwienie na potrzeby poszczególnych osób, ich uczuciowość i ich warunki życiowe powoduje, że są one bardziej niż mężczyźni predysponowane do troski o codzienne potrzeby dzieci, również ich zainteresowanie raczej osobami niż projektami pozwala pomóc mężom rozwinąć osobowe aspekty życia społecznego i zawodowego.

Oczywiście, by tak się stało, kobieta musi, w stopniu, w jakim jest do tego zdolna, zrozumieć i szczerze doceniać pracę swego męża, jej implikacje i znaczenie. Musi też rozumieć, dlaczego ta praca jest ważna dla jej męża i jaki ideał go do niej motywuje. Twierdzę bowiem, że wszyscy mężczyźni motywowani są przez ideał, prawdziwy lub fałszywy. Jeśli tak nie jest, nie są oni prawdziwymi mężczyznami. (...) Kobiety, szukajcie mężczyzny, który oczy ma wzniesione ku niebu, a którego jego stopy silnie stąpają po ziemi!

W naszych czasach żony i kobiety chcące nimi zostać napotykają na problem, z którym nie stykały się ich poprzedniczki: ideał męskości, który był obok religii, słusznie lub nie, najbardziej czczony przez wszystkie znaczące cywilizacje, został przez pachołków rewolucji zniekształcony i zepchnięty ze sceny kulturalnej. To oficjalne odrzucenie ideału męskości przejawia się najdobitniej w nieustannej dyskusji na temat rosnącej wciąż liczby "praw człowieka"?. W miarę jak sfera stosowania tych "praw"? rośnie, kurczy się sfera prawdziwej męskości. "Prawo"? staje się barierą dla męskiego narzucania prawdy! Konstytucyjna bezradność męża w obliczu pragnienia żony, by dokonać aborcji, jest jednym z najpoważniejszych przejawów prawnej i społecznej kastracji.

Najczęstszą pokusą, na jaką wystawiona jest kobieta w obliczu "braku ośrodka władzy"? w rodzinie, jest próba przejęcia urzędu i funkcji, które ma pełnić jej mąż. Jednak "założenie spodni"?, czy to w sensie metaforycznym, czy dosłownym, nie rozwiąże problemu kobiety. Kobieta, nawet silna, nie jest w stanie naprawdę zająć miejsca męża i ojca. Jest to nienaturalne i sprzeczne z Bożym porządkiem rzeczy. Również dzieci nie nauczą się w takim przypadku dostrzegać różnicy pomiędzy rolami ojca i matki, męża i żony. Spowoduje to, że upadek patriarchatu i kryzys prawdziwej męskości będzie trwał i najprawdopodobniej stanie się jeszcze bardziej jaskrawy w kolejnych pokoleniach.

Kobieta, wypełniając swój obowiązek jako żona i matka, musi zawsze dawać do zrozumienia swym dzieciom, że władza ojca jest niezbędna i powinna być szanowana, nawet jeśli nie jest aktualnie sprawowana, lub sprawowana jest niewłaściwie.

W naszych bezpłciowych czasach kobiety muszą odrzucić pokusę uzurpowania sobie naturalnej pozycji męża i ojca. Powinny raczej zachęcać swych mężów (czy też przyszłych mężów) do wykonywania urzędu roztropnego zarządcy, jak to jest ich obowiązkiem. Mogą to osiągnąć poprzez nakłanianie ich do podejmowania decyzji, które należą do nich, przy równoczesnym podkreślaniu, że powinni egzekwować ich wykonanie. Jeśli mężczyzna będzie czuł, nieważne jak bardzo "podświadomie"?, że jego rodzina jest republiką, nie będzie odważnie i mężnie sprawował swego ojcowskiego urzędu. Nie będzie odczuwał takiej potrzeby. Ponieważ pieniądze są jednym z narzędzi władzy, rodzina, która stała się zależna od dochodów żony, niemal na pewno skończy jako republika. Tradycyjny model rodziny zostanie odrzucony i bez wątpienia pojawią się kłopoty.

W naszych czasach, które utraciły normatywny model prawdziwej kobiecości, w celu odkrycia prawdziwej natury kobiety musimy skierować oczy na postać panny młodej.

To w pannie młodej, będącej nią tylko w dzień swego ślubu, odnajdujemy cnoty, które muszą znaleźć odbicie w kobiecej duszy. Są to cnoty: wiary, trwałej nadziei oraz bezinteresownej miłości, połączone z odwagą konieczną do chronienia swej rodziny.

Panna młoda posiada wiarę, ponieważ bardziej niż pan młody "ryzykuje"?, ofiarując całą siebie, a zawsze ofiaruje się cała bez zastrzeżeń, w miłości i poddaniu małżonkowi. Ma ufność, że ten, któremu się cała ofiaruje, będzie troszczyć się o nią samą i o jej dzieci. Posiada też pełną łagodności miłość, nie widzącą nikogo innego poza ukochanym i nie pozwalającą jej pozostawać z dala od niego.

To przez te cnoty żona najwyraźniej przypomina Oblubienicę Boga, Świętą Matkę Kościół. I tak jak w przypadku Kościoła, po zawarciu małżeństwa wiara zmieni się w poznanie i zrozumienie, nadzieja w posiadanie, a miłość... Miłość zawsze będzie miłością.


Za "The Angelus"? czerwiec 1997. Tłumaczył Tomasz Maszczyk.

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin