Legenda o Li Jing.docx

(20 KB) Pobierz

C:\Documents and Settings\jendrek\Pulpit\MOJE FOLDERY\Legendy\SWIAT\CHINY\LEGEND~1\LEG.GIF

W okresie dynastii Tang, w małym księstwie Weiguo panował książę o imieniu Li Jing. Zanim zostal znanym człowiekiem o wielkich wpływach, lubił polować w górach Lingshan. Pozostawał tam długo i nie bacząc na niewygody związane z przebywaniem poza pałacem, spał i spożywał posiłki w lesie. Miejscowi wieśniacy dziwili się takiemu postępowaniu, ale pomimo swego ubóstwa bardzo chętnie pomagali księciu i zawsze mieli dla niego życzliwe słowo. Z czasem stawali się jego bliskimi przyjaciółmi.
Pewnego razu, maszerując przez gęsty las zauważył duże stado jeleni. Zatracony w pogoni za nimi, nie zauważył kiedy nastał wieczór i słońce miało sie ku zachodowi. Kiedy zrobiło się ciemno, zgubił się. Próbując odnaleźć drogę powrotną doszedł do wniosku, że nie zna miejsca, w którym się znalazł i w ciemnościach nie odnajdzie drogi powrotnej. Zirytowany, swoją sytuacją, błądząc zobaczył w pewnym momencie światło lampy. Szybko poszedł w jego kierunku. Kiedy doszedł do celu, zobaczył dwór z cynobrową bramą otoczony wysokimi murami. Szczęśliwy zapukał do wrót. Po długiej chwili wyszedł do niego człowiek, który zapytał :
"Kim jesteś i w jakim celu przybywasz młodzieńcze?"
Li Jing opowiedział w jaki sposób zgubił drogę i zapytał czy mógłby przenocować w zamku.
"Młodzi panowie są poza domem. - odpowiedział człowiek - Tylko starsza pani domu jest obecna, więc nie możesz wejść !"
Li Jing poprosił go by wstawił się u pani domu. Człowiek ów polecił Li Jing, aby poczekał przy bramie i sam poszedł zdać relację nestorce rodu. Kiedy powrócił powiedział:
"Początkowo Pani nie chciała ulec Twojej prośbie, ale po pewnym namyśle, zważywszy na to, że jest ciemno a Ty zgubiłeś drogę, z konieczności przyjmie Cię".
Następnie wpuścił Li Jing na dziedziniec i zaprowadził do ogromnego salonu. Tam Li Jing czekał na tajemniczą gospodynię. Kiedy przyszła, zobaczył pięćdziesięcioletnią kobietę ubraną skromnie w czarną spódnicę i białą marynarkę. Bił od niej arystokratyczny wdzięk. Li Jing podszedł bliżej i pokłonił się jej nisko. Pani przywitała go skinieniem głowy i powiedziała:
"Moi synowie są poza domem - mówiła kurtuazyjnie, zwracając się do niego - nie powinnam więc Cię wpuszczać, ale biorąc pod uwagę twoją sytuację, ugoszczę Cię i przenocuję. Mieszkamy w górach i żyjemy tu przestrzegając pewnych reguł, które mogą Ci się wydać dziwne. Kiedy moi synowie będą wracać późnym wieczorem do domu, powstanie spore poruszenie, mam nadzieję, że nie przeszkodzi Ci to we śnie." Powiedziawszy to, zaprosiła go na kolację.
Stół został nakryty. Dania były świeże i wyborne, przeważała ryba. Po posiłku, starsza Pani odeszła, a dwie dziewczyny przyszły po niego i zaprowadziły go do pokoju, w którym posłały mu łóżko. Następnie zamknęły drzwi i wtedy bardzo zmęczony szybko zasnął.
Kiedy zapadała noc usłyszał hałas na zewnątrz. Zdumiał się bardzo, ale nie wstał z łóżka tylko nasłuchiwał. Po chwili usłyszał szybkie uderzenia przy bramie i hasło:
"Niebiański dekret przybywa. Twój najstarszy syn ma spowodować opadnięcie deszczu na siedemset li dookoła góry i to jeszcze przed piątą rano a nikomu nie zrobić jakiejkolwiek szkody."
Kiedy starsza Pani to usłyszała zatroskała się bardzo i powiedziała:
"Żaden z moich synów nie wrócił jeszcze i dekret nie może zostać wykonany. Służący tego nie potrafią, cóż robić ?! Nie możemy odmawiać, gdyż możemy zostać za to ukarani."
"Mamy w domu niezwykłego gościa" - pomyślała pani domu i poszła osobiście zapukać do jego drzwi.
"Zejdź na chwilę, proszę".
Li Jing zszedł szybko na spotkanie.
"Przyjęłam Cię pod mój dach, ale nie jest to miejsce zamieszkałe przez zwykłych śmiertelników, lecz smoczy pałac - mówiła starsza Pani - mój najstarszy syn jest daleko na ślubie na Wschodnim Morzu, a młodszy eskortuje jego siostrę. Właśnie kiedy przybył Niebiański Dekret o deszczu, oni są ponad dziesięć tysięcy li od domu i nie mogliby stawić się na czas nawet na chmurze. Mogę mianować innych do wykonania tego zadania. Jesteś jedyną osobą, którą mam do wyboru. Czy podejmiesz się tego zadania i zastąpisz moich synów ten jeden raz? Czy zrobisz to?."
Nieco przestraszony i bardzo zdziwiony Li Jing odpowiedział:
"Pani, jak ja śmiertelny, nie mogąc unosić się na chmurze mogę spowodować opadnięcie deszczu? Lecz wdzięczny za ugoszczenie spróbuję podołać zadaniu. Ucz mnie, a spróbuję spełnić Twoją prośbę"- odpowiedział Li Jing .
"Jeśli zrobisz tak jak Ci powiem, to podołasz temu zadaniu"- odpowiedziała i poprosiła, aby poszedł za nią.
Sługa osiodłał srokatego konia i przyniósł małe naczynie do deszczu, które ona uwiązała do siodła.
"Kiedy będziesz jechał - ostrzegała go - daj koniowi luz a kiedy pogalopuje i zarży, opuść kroplę wody z naczynia na jego grzywę. Bądź pewny, że więcej upuszczać nie trzeba".
Wychodząc, ponagliła Li Jing z dala. Nagle poczuł jak koń unosi się, został zaskoczony jego szybkością, lecz nie był świadomy, że znajdował się już w powietrzu. Wiatr furkotał jak pióro lecącej strzały, a grzmot huczał pod jego stopami. Za każdym razem gdy koń zarżał on upuszczał wodę. Nagle przez szczelinę w chmurach rozdartą przez błyskawicę ujrzał wieś koło swojego domu, którą widział gdy wychodził na polowanie.
"Narobiłem tym wieśniakom dużo kłopotów. - myślał - Chociaż byli dla mnie bardzo uprzejmi, nigdy nie odwzajemniłem się im. Oni cierpią od płonącej posuchy i pracując w czasie zbiorów na polach są przypiekani przez słońce. Teraz deszcz jest w moich rękach, muszę dać im choć trochę wody."
Obliczając, że jedna kropla nie dość będzie, aby nawilżyć pola spowodował opadnięcie dwudziestu. Po chwili skończył pracę i mógł wracać.
Zastał Panią płaczącą w pokoju przyjęć.
"Coś Ty za nieporządek zrobił! Mówiłam Ci, abyś dał tylko po jednej kropli! Co chciałeś uzyskać przez lanie dwudziestu stóp wody? Kropla to stopa głębokości wody na gruncie. Przez pół nocy wieś była dwadzieścia stóp pod wodą. Żadna dusza nie przeżyła. Ja zostałam ukarana i dostałam osiemdziesiąt biczów. Zobacz jak moje plecy są pokryte ranami. Moi synowie również będą ukarani ".
Przerażony, Li Jing nie mógł wydobyć z siebie nawet słowa.
"Jesteś zwykłym śmiertelnikiem - kontynuowała starsza Pani - nie możesz więc zrozumieć przemian chmur i deszczu, dlatego nie mam do Ciebie żadnej urazy. Ale boję się, aby Pan Smok nie przyszedł tutaj po Ciebie. On jest okropny! Zrobiłeś mi przysługę, więc mam nie spłacony dług. Tutaj w górach mam tylko dwie niewolnice, które mogę Ci ofiarować. Możesz wziąć obie lub tylko jedną z nich. Wybieraj i uciekaj szybko !"
Niebawem dwie pokojówki były na rozkaz. Jedna przyszła ze wschodniego korytarza, a druga od zachodu.
"Jestem myśliwym - myślał Li Jing - przywykłem do walki z dzikimi zwierzętami. Jeżeli wezmę dwie pokojówki do ochrony, inni wezmą mnie za tchórza". Odpowiedział więc pani:
"Wezmę jedną."
Wtedy ukłonił się jej i odszedł. Po kilku krokach odwrócił się, ale dwór już zniknął. Wracając w dzień nie miał kłopotów z trafieniem do swego pałacu. Po drodze widział zalaną wieś, gdzie z wód wystawały tylko końce gałęzi największych drzew.
Wiele lat później stał się potężnym i silnym wojskowym, władcą zwyciężającym najeźdźców i dokonującym wielkich rzeczy. Nigdy jednak nie stał się tym pierwszym, największym, ponieważ przez swoją dumę mylnie wybrał tylko jedną z dwóch smoczych służących. Jak później mówiono: jeżeli wziąłby obie, jego honor nie ucierpiał by na tym a potrafiąc dokonywać prawidłowego wyboru wzniósłby się ponad przeciętność.

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin