32. Lindsey Johanna - Porwana narzeczona.pdf
(
1293 KB
)
Pobierz
Microsoft Word - 31. Lindsey Johanna - Porwana narzeczona
Johanna Lindsey
PORWANA
NARZECZONA
1
W tym wczesnowiosennym dniu 1883 roku panowała przyjemna, ciepła pogoda. Delikatny
powiew wiatru leciutko poruszał zielonymi li
Ļę
mi d
ħ
bów okalaj
Ģ
cych podjazd wiod
Ģ
cy do
dworu Wakefield Manor. Przed tym monumentalnym, dwupi
ħ
trowym gmachem zatrzymał si
ħ
otwarty powóz zaprz
ħŇ
ony w dwa eleganckie, siwe konie. Cuganty stały, chrapi
Ģ
c
niespokojnie.
W budynku Tommy Huntington przechadzał si
ħ
nerwowo tam i z powrotem po salonie
urz
Ģ
dzonym meblami obitymi złotym brokatem. Spodziewał si
ħ
,
Ň
e Christina Wakefield wnet
zejdzie na dół. Podj
Ģ
ł wreszcie ostateczn
Ģ
decyzj
ħ
i koniecznie musiał si
ħ
z ni
Ģ
zobaczy
ę
.
Niecierpliwił si
ħ
jednak coraz bardziej, bo nigdy przedtem nie wystawiała go na tak dług
Ģ
prób
ħ
. W ko
ı
cu przestał przemierza
ę
pokój i stan
Ģ
ł przy oknie, z którego rozci
Ģ
gał si
ħ
widok
na rozległy maj
Ģ
tek Wakeheldów. Odk
Ģ
d Christina zacz
ħ
ła nosi
ę
sukienki i modnie upina
ę
włosy - przynajmniej pół godziny trwało, zanim zechciała go przyj
Ģę
.
Tommy zacz
Ģ
ł si
ħ
zastanawia
ę
, co wła
Ļ
ciwie chciał Christinie powiedzie
ę
, kiedy poczuł jej
mi
ħ
kkie dłonie na swoich oczach i piersi dotykaj
Ģ
ce pleców.
- Zgadnij, kto to - szepn
ħ
ła mu figlarnie do ucha.
A miał ju
Ň
nadziej
ħ
,
Ň
e zaprzestała tych dziecinnych zabaw! Owszem, lubił to wtedy, gdy
jako dzieci wychowywali si
ħ
razem. Ale od jakiego
Ļ
czasu jej nadmierna blisko
Ļę
wywoływała u niego przypływy szale
ı
czego po
ŇĢ
dania.
Obrócił si
ħ
i stan
Ģ
ł z ni
Ģ
twarz
Ģ
w twarz. Oczarowała go jej niezwykła pi
ħ
kno
Ļę
. Miała na
sobie obcisł
Ģ
sukni
ħ
z ciemnoniebieskiego aksamitu, z wysokim kołnierzykiem i
mankiecikami obramowanymi biał
Ģ
riuszk
Ģ
; blond włosy upi
ħ
te na czubku głowy spadały
kaskad
Ģ
złocistych loków.
-
Mógłby
Ļ
nie wpatrywa
ę
si
ħ
we mnie tak uporczywie? - rzekła zaczepnie. - Robisz to
coraz cz
ħĻ
ciej i działasz mi na nerwy. Gotowa jestem pomy
Ļ
le
ę
,
Ň
e mam na twarzy brudn
Ģ
plam
ħ
albo co
Ļ
w tym rodzaju!
-
Wybacz, Crissy! - wyj
Ģ
kał. - Nie mog
ħ
si
ħ
powstrzyma
ę
, tak ostatnio wypi
ħ
kniała
Ļ
!
Dobrze ju
Ň
, wybaczam ci - odparła ze
Ļ
miechem, kieruj
Ģ
c si
ħ
do otomany obitej
złocistym brokatem. - Powiedz mi, dlaczego przyjechałe
Ļ
tak wcze
Ļ
nie. Spodziewałam si
ħ
ciebie dopiero w porze obiadowej, a Johnsy zauwa
Ň
yła,
Ň
e wpadłe
Ļ
tu jak op
ħ
taniec!
Tommy poczuł si
ħ
nieco zakłopotany, gdy
Ň
nie przygotował si
ħ
dobrze do tej rozmowy i
miał trudno
Ļ
ci z doborem wła
Ļ
ciwych słów. Wiedział jednak,
Ň
e musi co
Ļ
powiedzie
ę
, zanim
całkiem opu
Ļ
ci go odwaga.
- Crissy, chciałem ci
ħ
prosi
ę
,
Ň
eby
Ļ
wstrzymała si
ħ
z wyjazdem do Londynu. Twój brat
wróci za dwa miesi
Ģ
ce, a wtedy zamierzam o
Ļ
wiadczy
ę
si
ħ
o twoj
Ģ
r
ħ
k
ħ
. A gdy ju
Ň
b
ħ
dziemy
mał
Ň
e
ı
stwem, zabior
ħ
ci
ħ
potem do Londynu.
Christina spojrzała na niego ze zdumieniem.
- Jeste
Ļ
tego pewien, Tommy? - uci
ħ
ła szorstko. Do strzegła grymas bólu na jego
chłopi
ħ
cej twarzy, wi
ħ
c złagodziła ton. W ko
ı
cu mogła przewidzie
ę
,
Ň
e ten dzie
ı
musi kiedy
Ļ
nast
Ģ
pi
ę
. - Przepraszam, mo
Ň
e nazbyt ostro ci odpowiedziałam. Przecie
Ň
wiem,
Ň
e nasze
rodziny uwa
Ň
aj
Ģ
nas za dobran
Ģ
par
ħ
i mo
Ň
e kiedy
Ļ
rzeczywi
Ļ
cie si
ħ
pobierzemy, ale jeszcze
nie teraz. Masz dopiero osiemna
Ļ
cie lat, a ja siedemna
Ļ
cie, jeste
Ļ
my za młodzi na
mał
Ň
e
ı
stwo. Wychowałam si
ħ
tu, z dala od ludzi, wi
ħ
c mimo
Ň
e kocham ten dom, chciałabym
najpierw posmakowa
ę
wielkomiejskiego
Ň
ycia, wła
Ļ
nie w Londynie. Czy tak ci trudno to
zrozumie
ę
?
Nie chc
Ģ
c go zanadto rani
ę
, przerwała i spróbowała innych argumentów:
- Kocham ci
ħ
, Tommy, ale nie tak, jak tego oczekujesz. Zawsze byli
Ļ
my najlepszymi
przyjaciółmi, wi
ħ
c pokochałam ci
ħ
jak brata.
Nie przerywał, bo wiedział,
Ň
e nie znosi sprzeciwu, lecz ostatnie słowa sprawiły mu
Ale
Ň
sk
Ģ
d, przecie
Ň
doskonale wiesz, co mam na my
Ļ
li!
Czy
Ň
by
Ļ
chciał powiedzie
ę
, Tommy,
Ň
e przedtem byłam brzydka? - Christina udała
obra
Ň
on
Ģ
.
-
-
-
Daj spokój, Crissy, przecie
Ň
wiesz,
Ň
e nie chc
ħ
zast
ħ
powa
ę
ci brata. Kocham ci
ħ
i pragn
ħ
,
tak jak m
ħŇ
czyzna pragnie kobiety! - Przysun
Ģ
ł si
ħ
do niej, wzi
Ģ
ł za r
ħ
ce i przyci
Ģ
gn
Ģ
ł do
siebie. - Po
ŇĢ
dam ci
ħ
bardziej ni
Ň
czegokolwiek innego, chc
ħ
wzi
Ģę
ci
ħ
w ramiona i kocha
ę
si
ħ
z tob
Ģ
, bo zawładn
ħ
ła
Ļ
moimi my
Ļ
lami!
-
Có
Ň
za głupstwa pleciesz, Tommy! Nie chc
ħ
słysze
ę
ani słowa wi
ħ
cej!
Christina odsun
ħ
ła si
ħ
od niego w sam
Ģ
por
ħ
, gdy
Ň
do salonu wkroczyła Johnsy, jej stara
niania, nios
Ģ
c herbat
ħ
. Nic wi
ħ
c dziwnego,
Ň
e
Ň
adne z nich nie poruszyło wi
ħ
cej tego tematu.
Dla rozładowania napi
ħ
cia oboje udali si
ħ
na dług
Ģ
przeja
Ň
d
Ň
k
ħ
konn
Ģ
, a potem w dobrym
nastroju zasiedli do obiadu. Christina wróciła do swego bezceremonialnego stylu bycia, a
Tommy wykazał do
Ļę
taktu, by nie wspomina
ę
o uczuciach, jakie do niej
Ň
ywił. Pó
Ņ
nym
wieczorem, kiedy Tommy, le
ŇĢ
c w łó
Ň
ku, rozmy
Ļ
lał o popołudniu sp
ħ
dzonym w
towarzystwie Christiny, poczuł ogromny niepokój. U
Ļ
wiadomił sobie bowiem,
Ň
e jej wyjazd
na lato do Londynu - zgodnie z powzi
ħ
tym planem - gruntownie odmieni
Ň
ycie Christiny i
zniszczy jego. Wiedział jednak,
Ň
e w
Ň
aden sposób nie zdoła temu przeciwdziała
ę
.
2
W ten pogodny letni wieczór na bezchmurnym niebie migotały tysi
Ģ
ce gwiazd. Ciepły
wietrzyk lekko muskał wierzchołki drzew, odsłaniaj
Ģ
c od czasu do czasu tarcz
ħ
ksi
ħŇ
yca w
pełni. Senn
Ģ
cisz
ħ
angielskiej prowincji zakłócał tylko turkot karety Wakefieldów na zakurzo-
nym go
Ļ
ci
ı
cu.
W wybitym ciemnoniebieskim aksamitem wn
ħ
trzu landary John Wakefield w zadumie
kontemplował własne odbicie w oknie, na ile mógł je widzie
ę
w przy
ę
mionym blasku
Ļ
wieczki. Wła
Ļ
ciwie powinien si
ħ
cieszy
ę
z wyjazdu do Londynu tak jak Crissy, która spała
spokojnie na przeciwległym siedzeniu.
Christina Wakefield w ci
Ģ
gu zaledwie jednego roku, kiedy John przebywał poza domem, z
chłopczycy przedzierzgn
ħ
ła si
ħ
w ol
Ļ
niewaj
Ģ
co pi
ħ
kn
Ģ
dam
ħ
. Od jego powrotu upłyn
Ģ
ł ju
Ň
miesi
Ģ
c, ale on wci
ĢŇ
nie mógł si
ħ
nadziwi
ę
zmianom, jakie zaszły w wygl
Ģ
dzie siostry. Fi-
gura jej tu i ówdzie uroczo si
ħ
zaokr
Ģ
gliła, a rysy twarzy ledwo przypominały te, jakie
zapami
ħ
tał.
Mógł swobodnie jej si
ħ
przygl
Ģ
da
ę
, dopóki smacznie spała. G
ħ
ste rz
ħ
sy po roku wydały mu
si
ħ
znacznie dłu
Ň
sze; w
Ģ
ski, prosty nosek i zaokr
Ģ
glony podbródek odznaczały si
ħ
bardziej
ni
Ň
przedtem, kiedy miała jeszcze dziecinn
Ģ
, pyzat
Ģ
buzi
ħ
. John nie miał w
Ģ
tpliwo
Ļ
ci,
Ň
e
b
ħ
dzie musiał wło
Ň
y
ę
wiele wysiłku, by chroni
ę
j
Ģ
przed natarczywymi zalotami miejskich
kawalerów.
Crissy wymarzyła sobie ten wyjazd do Londynu jako prezent na osiemnaste urodziny, a
John nie widział powodu, aby jej odmawia
ę
. Zawsze potrafiła postawi
ę
na swoim. Najpierw
owin
ħ
ła sobie wokół palca ojca, a teraz próbowała zrobi
ę
to z nim. Nie miał zreszt
Ģ
nic prze-
ciwko temu, bo siostra była jedyn
Ģ
blisk
Ģ
osob
Ģ
, jaka mu pozostała.
Dobrze pami
ħ
tał ten dzie
ı
sprzed czterech lat, kiedy Jonathan Wakefield zgin
Ģ
ł w wypadku
na polowaniu. Na Johna spadł wtedy obowi
Ģ
zek poinformowania Crissy o
Ļ
mierci ojca, bo
ich matka była w bardzo złym stanie: trzy tygodnie pó
Ņ
niej zmarła ze zgryzoty - jak okre
Ļ
lił
to lekarz. Chłopak sam ledwo uporał si
ħ
z własnym bólem, ale zdołał pomóc Crissy przebole
ę
strat
ħ
. Wi
ħ
kszo
Ļę
czasu sp
ħ
dzała wtedy, galopuj
Ģ
c po całym maj
Ģ
tku na swoim karym
ogierze. John si
ħ
nie sprzeciwiał, bo przed trzema miesi
Ģ
cami wyznała mu,
Ň
e nic tak nie koi
jej trosk jak szale
ı
cza jazda konna z wiatrem w zawody.
Wówczas go to
Ļ
mieszyło, bo nie wierzył,
Ň
e młoda dziewczyna mo
Ň
e mie
ę
jakie
Ļ
zmartwienia. Niedługo jednak miał si
ħ
przekona
ę
,
Ň
e nieszcz
ħĻ
cia mog
Ģ
spotka
ę
człowieka w
ka
Ň
dym wieku. Jazda konna pomogła Crissy wróci
ę
do równowagi szybciej, ni
Ň
mo
Ň
na si
ħ
było spodziewa
ę
, zwa
Ň
ywszy,
Ň
e w tak krótkim czasie straciła niespodziewanie oboje
rodziców.
Opieka nad Crissy spadła zatem na barki Johna. Nie poradziłby sobie, gdyby nie pomoc
wyj
Ģ
tkow
Ģ
przykro
Ļę
.
-
pani Johnson, któr
Ģ
czule nazywali Johnsy. Wynia
ı
czyła i jego, i j
Ģ
, a obecnie zarz
Ģ
dzała
maj
Ģ
tkiem Wakefiełdów i dozorowała prac
ħ
słu
Ň
by. John wci
ĢŇ
miał przed oczami zatroskane
spojrzenie Johnsy, kiedy udzielała mu ostatnich poucze
ı
przed wyjazdem do Londynu,
akcentuj
Ģ
c ka
Ň
de słowo ostrzegawczym wygra
Ň
aniem palcem:
- Pami
ħ
taj, Johnny, chłopcze kochany,
Ň
e musisz teraz mie
ę
moj
Ģ
panienk
ħ
na oku! -
powtarzała mu po raz trzeci tego ranka. -
ņ
eby
Ļ
jej nie pozwolił zakocha
ę
si
ħ
w którym
Ļ
z
tych londy
ı
skich gogusiów! Bro
ı
Bo
Ň
e, nie sprowadzaj
Ň
adnego do domu, bo to wszystko
hołota,
co tylko umie zadziera
ę
nosa!
Crissy
Ļ
miała si
ħ
z tych przestróg i wsiadaj
Ģ
c do karety,
Ň
artobliwie podpuszczała niani
ħ
:
- No wiesz, Johnsy? Jak
Ň
ebym mogła zakocha
ę
si
ħ
w jakim
Ļ
londy
ı
skim gogusiu, kiedy
Tommy b
ħ
dzie czekał z ut
ħ
sknieniem na mój powrót! – Ostentacyjnie posłała całusa
Tommy'emu Huntingtonowi, który przyszedł si
ħ
po
Ň
egna
ę
. Udaj
Ģ
c zakłopotanie, spu
Ļ
cił
głow
ħ
, ale trudno mu było ukry
ę
,
Ň
e nie jest zachwycony wyjazdem Crissy do stolicy.
Tommy mieszkał wraz ze swym ojcem, lordem Huntingtonem, w s
Ģ
siednim maj
Ģ
tku. W
okolicy brakowało panien w wieku Crissy, z którymi mogłaby si
ħ
przyja
Ņ
ni
ę
, tote
Ň
Tommy
był jedynym towarzyszem jej dzieci
ħ
cych zabaw. John i lord Huntington od dawna liczyli,
Ň
e
młodzi si
ħ
pobior
Ģ
. Jednak Tommy, starszy od Crissy tylko o pół roku, ze swoimi
rudawobr
Ģ
zowy-mi włosami i piwnymi oczami wci
ĢŇ
wygl
Ģ
dał jak chłopiec, podczas gdy
Christina przeistoczyła si
ħ
ju
Ň
w prawdziw
Ģ
pann
ħ
na wydaniu. John si
ħ
spodziewał,
Ň
e
Tommy osi
Ģ
gnie dojrzało
Ļę
równie wcze
Ļ
nie jak jego siostra, lecz teraz mógł tylko mie
ę
nadziej
ħ
,
Ň
e Crissy poczeka na swego przyjaciela, je
Ļ
li go naprawd
ħ
kocha.
Ale kto mógł si
ħ
rozezna
ę
w zawiło
Ļ
ciach kobiecego umysłu? John nie miał nawet
pewno
Ļ
ci, czy to, co Christina czuła do Tommy'ego, było przyja
Ņ
ni
Ģ
, czy czym
Ļ
wi
ħ
cej.
Postanowił j
Ģ
o to zapyta
ę
, cho
ę
si
ħ
obawiał,
Ň
e nie b
ħ
dzie to mo
Ň
liwe, gdy
Ň
najbli
Ň
sze
tygodnie miały by
ę
szczelnie wypełnione zaj
ħ
ciami.
Oczami wyobra
Ņ
ni widział ju
Ň
, jakie miny zrobi
Ģ
młodzie
ı
cy nadskakuj
Ģ
cy Christinie,
kiedy si
ħ
przekonaj
Ģ
,
Ň
e jest nie tylko pi
ħ
kna, ale równie
Ň
inteligentna. Za
Ļ
miał si
ħ
nawet pod
nosem, bo przypomniał sobie, jak kiedy
Ļ
rodzice spierali si
ħ
ze sob
Ģ
o nauk
ħ
Crissy.
Ostatecznie doszli do porozumienia, w wyniku którego panienka pobierała lekcje tych
samych przedmiotów, jakich uczyłby si
ħ
chłopiec; dodatkowo matka, kiedy tylko mogła,
przekazywała jej kobiece umiej
ħ
tno
Ļ
ci, takie jak szycie czy gotowanie.
Dzi
ħ
ki temu Crissy odebrała wszechstronne wykształcenie. Oprócz przymiotów ciała i
umysłu miała jednak pewne wady. Jedn
Ģ
z nich był upór odziedziczony po matce, która
zawsze nieust
ħ
pliwie broniła swego stanowiska, je
Ļ
li uwa
Ň
ała je za słuszne. Inn
Ģ
przykr
Ģ
ce-
ch
Ģ
Crissy była porywczo
Ļę
: potrafiła wpada
ę
w zło
Ļę
z zupełnie błahych powodów.
John westchn
Ģ
ł; nadchodz
Ģ
ce dwa tygodnie rzeczywi
Ļ
cie zapowiadaj
Ģ
si
ħ
do
Ļę
nerwowo.
Dobrze,
Ň
e to w ko
ı
cu miały by
ę
tylko dwa tygodnie! Uspokojony t
Ģ
my
Ļ
l
Ģ
, błogo zasn
Ģ
ł,
podczas gdy kareta jednostajnie toczyła si
ħ
pustym o tej porze traktem wiod
Ģ
cym do
Londynu.
Christina i John jeszcze spali, kiedy kareta zatrzymała si
ħ
przed dwupi
ħ
trow
Ģ
kamienic
Ģ
przy Portland Place. Nad lini
Ģ
horyzontu ukazał si
ħ
ju
Ň
brze
Ň
ek tarczy słonecznej, co
spowodowało zmian
ħ
barwy nieba z ró
Ň
owej na bladoniebiesk
Ģ
, a ptaki pobudziło do
radosnego
Ļ
piewu.
Christin
ħ
wyrwał ze snu wo
Ņ
nica, otwieraj
Ģ
c drzwiczki karety.
- Jeste
Ļ
my na miejscu, prosz
ħ
ja
Ļ
nie panienki - zaanonsował, jakby si
ħ
usprawiedliwiaj
Ģ
c.
Potem zaj
Ģ
ł si
ħ
wyładowywaniem baga
Ň
y z tylnej cz
ħĻ
ci pudła topornego pojazdu.
Christina usiadła i poprawiła włosy spływaj
Ģ
ce w nieładzie na jej ramiona. Wygładziła
zmi
ħ
t
Ģ
sukienk
ħ
i odwróciła si
ħ
w stron
ħ
Johna, nadal smacznie
Ļ
pi
Ģ
cego na przeciwległym
siedzeniu; kosmyki jasnych włosów opadały mu na czoło.
Lekko poci
Ģ
gn
ħ
ła brata za nog
ħ
.
- Johnie, wstawaj, przyjechali
Ļ
my!
John powoli otworzył oczy, przeczesał palcami czupryn
ħ
i z u
Ļ
miechem si
ħ
wyprostował.
Christina zauwa
Ň
yła,
Ň
e białka jego ciemnoszafirowych oczu nabiegły krwi
Ģ
- znak,
Ň
e miał
kiepsk
Ģ
noc. Dziwiła si
ħ
,
Ň
e jej nic nie zakłóciło błogiego snu.
-
No chod
Ņ
, wysiadajmy, szybko! - nalegała podekscytowana.
No to co? Mogłabym tymczasem rozpakowa
ę
rzeczy, zostawi
ę
je w pokoju i pojecha
ę
po
zakupy! Sam mówiłe
Ļ
,
Ň
e b
ħ
d
ħ
potrzebowała kilku nowych toalet, wi
ħ
c kiedy mam je sobie
sprawi
ę
, je
Ļ
li nie zaraz po przyje
Ņ
dzie? Wtedy od pocz
Ģ
tku b
ħ
d
ħ
mogła je nosi
ę
! - go-
r
Ģ
czkowała si
ħ
, wyskakuj
Ģ
c z karety.
-
Gdzie twoje maniery, Crissy? - zganił j
Ģ
za niestosowne zachowanie. - Wiem,
Ň
e z
wra
Ň
enia nie mo
Ň
esz usiedzie
ę
na miejscu. Na drugi raz poczekaj, a
Ň
wysi
Ģ
d
ħ
pierwszy i
podam ci r
ħ
k
ħ
.
Weszli na schodki prowadz
Ģ
ce do szerokich, dwuskrzydłowych drzwi. John ostro zastukał.
-
Pewnie cały dom jeszcze
Ļ
pi - o
Ļ
wiadczył, ponownie pukaj
Ģ
c. Zdziwił si
ħ
, bo drzwi zaraz
otworzyły si
ħ
na o
Ļ
cie
Ň
. Stan
ħ
ła w nich niewysoka, pulchna kobieta o rumianych policzkach i
siwiej
Ģ
cych włosach.
Panienka Christina i pan John Wakefield, prawda? - - witała go
Ļ
ci z u
Ļ
miechem. - Prosz
ħ
uprzejmie do
Ļ
rodka, czekali
Ļ
my na pa
ı
stwa.
Wprowadziła przybyłych do małego hallu z perskim dywanem na podłodze i schodami w
przeciwległym ko
ı
cu. Pod jedn
Ģ
ze
Ļ
cian stał mahoniowy stolik zastawiony laleczkami
ubranymi w koronki.
-
Nazywam si
ħ
Douglas i jestem gospodyni
Ģ
tego domu. Pa
ı
stwo na pewno zm
ħ
czeni po
podró
Ň
y... Mo
Ň
e chcieliby
Ļ
cie odpocz
Ģę
przed
Ļ
niadaniem, bo pa
ı
stwo Yeats s
Ģ
jeszcze w
łó
Ň
kach? - zagadywała, prowadz
Ģ
c ich na gór
ħ
.
-
John na pewno ch
ħ
tnie si
ħ
prze
Ļ
pi, a ja wolałabym wzi
Ģę
gor
Ģ
c
Ģ
k
Ģ
piel i co
Ļ
zje
Ļę
, je
Ļ
li to
nie sprawi kłopotu - wymawiała si
ħ
Christina, kiedy doszli do podestu pierwszego pi
ħ
tra.
-
Ale
Ň
to
Ň
aden kłopot, prosz
ħ
ja
Ļ
nie panienki! - zapewniła skwapliwie pani Douglas.
Wskazała rodze
ı
stwu ich pokoje i ulotniła si
ħ
.
Stangret wniósł baga
Ň
e go
Ļ
ci i te
Ň
si
ħ
wycofał, aby zaj
Ģę
si
ħ
ko
ı
mi. John skorzystał z
okazji i pod pozorem,
Ň
e marzy o drzemce, znikł w swoim pokoju. Do Christiny zapukała
młoda pokojówka, przynosz
Ģ
c gor
Ģ
c
Ģ
wod
ħ
na k
Ģ
piel.
-
Jestem Mary, posługuj
ħ
w tych pokojach na pi
ħ
trze - przedstawiła si
ħ
z za
Ň
enowaniem.
Wyci
Ģ
gn
ħ
ła sk
Ģ
d
Ļ
du
ŇĢ
wann
ħ
i wlała do niej wod
ħ
. - Gdyby panienka czego
Ļ
potrzebowała,
prosz
ħ
mnie zawoła
ę
.
Dzi
ħ
kuj
ħ
ci, Mary - odprawiła j
Ģ
Christina i rozejrzała si
ħ
po pokoju. Nie był tak du
Ň
y jak jej
własna sypialnia, ale pi
ħ
knie urz
Ģ
dzony. Na podłodze le
Ň
ał pluszowy, złotego koloru dywan,
a ło
Ň
e zdobił złocisty baldachim. Po jednej stronie łó
Ň
ka stała toaletka z marmurowym
blatem, po drugiej - komódka z wieloma szufladami. Pod
Ļ
cian
Ģ
przy oknie, przesłoni
ħ
tym
jasnozielonymi kotarami, znajdowała si
ħ
otomana obita dobranym do zasłon, jasnozielonym
aksamitem, a pod przeciwległ
Ģ
Ļ
cian
Ģ
- lustro w złoconej ramie.
Inna słu
ŇĢ
ca doniosła wi
ħ
cej gor
Ģ
cej wody, a tymczasem Mary sko
ı
czyła rozpakowywanie
rzeczy Christiny i zostawiła j
Ģ
sam
Ģ
. Christina upi
ħ
ła włosy na czubku głowy, rozebrała si
ħ
i
weszła do paruj
Ģ
cej k
Ģ
pieli. Wygodnie uło
Ň
yła si
ħ
w wannie i rozkosznie odpr
ħŇ
ona
odetchn
ħ
ła z ulg
Ģ
.
Odk
Ģ
d si
ħ
gała pami
ħ
ci
Ģ
, zawsze marzyła o wycieczce do Londynu. Wcze
Ļ
niej jednak była
za młoda, w zeszłym za
Ļ
roku, kiedy uko
ı
czyła szesna
Ļ
cie lat, John akurat dostał rozkaz
wyjazdu ze swoim pułkiem w jakiej
Ļ
misji wojskowej. Wrócił do domu w stopniu porucznika
i teraz znów oczekiwał dalszych rozkazów.
Christina prze
Ň
yła całe swoje dzieci
ı
stwo w Wake-field Manor, ale było ono cudowne,
sielskie. Na wsi za
Ň
ywała pełnej swobody, psoc
Ģ
c jak chłopak i nieraz przez to pakuj
Ģ
c si
ħ
w
kłopoty. Lubili z Tommym chowa
ę
si
ħ
na stryszku stajni Huntingtonów i podsłuchiwa
ę
starego koniuszego Petera, który mruczał co
Ļ
do siebie lub przemawiał do koni, cz
ħ
sto przy
tym kln
Ģ
c. To od niego Christina nauczyła si
ħ
słów szokuj
Ģ
cych w ustach młodej damy i
Spokojnie, młoda damo! - mitygował j
Ģ
ze
Ļ
miechem, przecieraj
Ģ
c zaspane oczy. -
Yeatsowie na pewno jeszcze nie wstali.
-
-
Plik z chomika:
syzia10
Inne pliki z tego folderu:
Niewinna - Small Bertrice.pdf
(2813 KB)
Quick Amanda - Podstęp.pdf
(2967 KB)
Lowell Elizabeth - Zauroczeni.pdf
(1078 KB)
Krentz Jayne Ann - Arcane Society 01 - Od drugiego wejrzenia.pdf
(1148 KB)
Brockway Connie - Kaprys panny młodej.pdf
(1659 KB)
Inne foldery tego chomika:
Romans historyczny
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin