Fakty i Mity 26-2003.pdf

(1974 KB) Pobierz
str_01_26.qxd
NASZ PRZEWODNIK PO KATOLANDZIE
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 26 (173) 27 VI – 3 VII 2003 r. Cena 2,20 zł (w tym 7% VAT)
Str. 10, 11
latach stosy zamienił na obelgi zaledwie,
narzędzia tortur na kije bejsbolowe, na jaj-
ka i farbę do naznaczania „czarownic”, zaś ko-
bietom przyznał prawo do naśladowania Matki
Jezusa – włącznie z prawem do dziewictwa
i niepokalanego poczęcia. A jednak jest to nadal
ta sama frazeologia nienawiści do wszystkiego,
co sprzeczne z jedynie słuszną doktryną jedynie
słusznej wiary.
Str. 3
C óż to za Kościół miłości! Już po kilkuset
108509391.030.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 26 (173) 27 VI – 3 VII 2003 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
Pochody miłości
POLSKA/UE Ze wzruszeniem obserwowaliśmy, jak delegacja pol-
skiego lewicowego rządu reprezentowała interesy Watykanu w grec-
kich Salonikach, domagając się uwzględnienia katolickiego dzie-
dzictwa w unijnej konstytucji. Miller dochowywał wierności bisku-
pom, mimo żartów i kpin Giscarda d’Estaing („okażcie nam chrze-
ścijańskie miłosierdzie...!”).
Gorzej z wiernością Millera wobec lewicowego elektoratu. Ale do
wyborów jeszcze dwa długie lata, więc do diabła z wyborcami!
POLSKA Holenderki z „Langenort” zostały ze staropolską gościn-
nością przywitane jajami i farbą przez aktywistów Ligi Polskich Ro-
dzin. Podobnie potraktowano polskie kobiety witające statek. W na-
padzie uczestniczył poseł LPR Robert Strąk. Kapitan statku zosta-
nie ukarany grzywną o równowartości do 30 średnich pensji za bez-
prawne wtargnięcie do portu (był sztorm, a statek był uszkodzony!).
Egzamin zdało świeckie ramię Kościoła – statek skrupulatnie prze-
szukali celnicy, farmaceuci i prokurator. Znaleziono (i zaplombowa-
no!) tabletki wczesnoporonne, których posiadanie nie jest jeszcze
przestępstwem, nawet w Katolandzie. Ligusi zapowiedzieli szykano-
wanie kobiet chcących odwiedzić statek.
Jakie: odwiedzić? Biedne polskie kobiety do „Aurory” zagania-
no kijami!
Jezusa i Maryi, a nie kliki bezbożnych postkomunistów;
– komuch zawsze pozostanie komuchem; – batalia wyrzu-
cania Boga z życia społecznego trwa; – mordercy dzieci na
pirackim statku prowokują katolicki naród, czyhając na je-
go zgubę; – Unii mordującej starców i dzieci mówimy nie;
– jedności Europy nie da się zbudować na grzechu; – ate-
iści, antyklerykałowie i masoni sprzymierzyli się z szatanem
przeciw świętej wierze ojców naszych; – po kościelną, uświę-
coną, bo nadaną z woli bożej, własność, wyciągają ręce
współcześni judasze; – zboczeńcy powinni siedzieć w do-
mach i modlić się o nawrócenie; – narodowi potrzebna jest
matka; – Maryja, Hetmanka nasza, nas wyzwoli, jak to już
w historii nie raz bywało; – cała nadzieja w modlitwie Oj-
ca Świętego i w jego błogosławieństwie.
Jeśli o tym nie wiesz, Drogi Czytelniku „Faktów i Mitów”,
to najwidoczniej nie byłeś na choćby jednej z tysięcy ulicz-
nych manifestacji pod hasłem „Bożego Ciała”. A szkoda, bo
watykańscy biskupi, prałaci i pośledni proboszczowie dali
w tym roku prawdziwy popis propagandy i manipulacji. Na
moją prośbę na największych ze zgromadzeń byli koresponden-
ci naszej gazety, a powyżej jest maleńki wycinek z ich nasłu-
chów. Oczywiście, „przeciwnik” powie, że to nowa, antykle-
rykalna ubecja chodzi znowu na patriotyczne nabożeństwa,
nagrywa księży i biskupów, szukając haków na obrońców Ko-
ścioła i polskości. Stanowczo protestuję! Antyklerykałowie na
procesjach Bożego Ciała uważnie słuchali, jak bije serce kato-
lickiego narodu i jaki kurs obrali dla nas pasterze, sternicy Pio-
trowej łodzi. Nikt już nie będzie się bawił
hakami, nie te czasy. My tu – proszę Pa-
sterzy i Obrońców – prze-
myśliwamy na poważnie, jak
katolickie serce narodu przy-
prawić o zawał i posłać wa-
szą cholerną łódź na dno.
Skąd tak ostre sło-
wa, skoro jeszcze sie-
dem lat temu sam
dźwigałem monstrancję
i przekreślałem nią tłu-
my wiernych? O nie, to
nie szatan mnie opętał;
po prostu szlag trafia
zdrowo myślącego czło-
wieka (a za takiego się
uważam, dlatego nie je-
stem już księdzem), kie-
dy jest świadkiem po-
topu demagogicznej trucizny wylewanej na Polaków
„w imię Boga i ojczyzny”. Na szczęście pogłowie tych, któ-
rzy się tej truciźnie poddają, z roku na rok maleje. Agenci
„FiM” – spośród których większość była po raz pierwszy na
uroczystości ubóstwienia okrągłego placuszka – zgodnie
twierdzą, że czuli się jak widzowie ulicznego teatru albo
uczestnicy festiwalu rockowego. Cóż, ludzie małej wiary...
Józef Glemp zebrał na swoim koncercie ponad 20 tysięcy
fanów. To chyba żałośnie mało jak na duchowego przywódcę
95 procent z 38-milionowego narodu. Watykański gubernator
zaczął od (jakże nowatorskiego!) wezwania do „powszechne-
go odrodzenia moralnego”. „Zanim nastąpią reformy, potrzeb-
ne jest odrodzenie moralne i przywrócenie wartości, jaką jest
sumienie oparte na trwałych zasadach” – przekonywał idol;
pięknie, wzniośle, jak zwykle. Tyle że poprzednicy i podwład-
ni szefa Glempa wzywają Polaków dokładnie do tego samego
od tysiąca z górą lat. Bezskutecznie! Czy ten permanentny
brak powodzenia (posłuchu?) w ciągłym wzywaniu, apelowa-
niu i napominaniu ze strony Kościoła – nie skłania Eminencji
do żadnej refleksji? A może nadeszła pora, żeby trochę odpu-
ścić z gadaniem i zacząć nawrócenie od siebie i swojego naj-
bliższego otoczenia? Jak to się dzieje, że „namiestnicy Boga”
w Polsce mówią o wartościach, bogobojne polskie owiecz-
ki nabożnie o nich słuchają, a w czyn wartości te wprowa-
dzają „bezbożne”, „pogańskie” i „zlaicyzowane” narody Unii?
Co więcej, nie uczestniczą one w procesjach Bożego Ciała,
apelach jasnogórskich, czuwaniach, adoracjach, koronacjach,
pielgrzymkach. Nie słyszeli, nie widzieli, a uwierzyli?! Chyba że
szatańskie i kłamliwe są również statystyki, z których wynika,
iż obywatele obecnej Unii Europejskiej kilkakrotnie rzadziej wcho-
dzą w konflikt z prawem aniżeli poddani M.B. Królowej Polski.
Najwyżej moralnie stoją kraje, gdzie jest najniższy odsetek ka-
tolików. Na przykład w bezbożnej Holandii wykonuje się (pro-
porcjonalnie do liczby kobiet) niemal cztery razy mniej zabie-
gów aborcyjnych (22 tys.) niż w Polsce (200 tys.). Humanizm,
liberalizm, protestantyzm – górą?! Najwidoczniej katolickie war-
tości przegrywają, gdyż są ciągle tylko tym, czym nieodparcie
zdają się być, gdy wychodzą z biskupich ust – pustymi fraze-
sami. Glemp nie zaszedłby tak wysoko w Kościele, gdyby nie
był mistrzem pustosłowia: „Nie da się zatrzymać pochodu mi-
łości ani ustawami, ani wymazywaniem jej z historii” – powia-
da gniewnie w kontekście niewpisania katolickiego Boga do
konstytucji europejskiej. „Pochód miłości” Kościoła w historii
świata – czyż to nie piękna nazwa dla milionów męczenników
i ofiar inkwizycji, wypraw krzyżowych, wojen religijnych, pod-
bojów misyjnych obu Ameryk oraz kilkunastu wieków ogłu-
piania całych narodów i straszenia ich ogniem piekielnym
w imię dwóch celów – władzy i pieniędzy? Cała nasza nadzie-
ja w tym, że ten pochód się skończy, gdy Polska wejdzie wresz-
cie do rodziny postępowych krajów. W nowoczesnych społe-
czeństwach nie wzbudzają posłuchu czary-mary na watykań-
ską melodię, liczy się natomiast przydatność (idei, wynalazku,
człowieka itp.) dla społeczeństwa. W odróżnieniu od Katolan-
du, w Unii niewielu jest omamionych chętnych, którzy chcie-
liby ochraniać, niczym niepełnosprawnych, taki czy inny ko-
ściół (wraz z jego klerem), mnożąc ulgi i dotacje.
Tak zwany prymas pozuje na człowieka wierzącego, cho-
ciaż nie dałbym za to funta kłaków: „O ile Chruszczow za-
pewniał, że Boga nie ma w przestrzeni, bo Gagarin Go nie wi-
dział, to Giscard d’Estaing nie dostrzega Go
w historii i zabrania wpisania imie-
nia Bożego w traktacie
konstytucyjnym
Po kongresie w SLD nie zanosi się na większe zmiany. Bo w par-
tii liczącej ponad 100 tys. osób nie ma nikogo, kto zastąpiłby Mil-
lera i zaproponował konkurencyjny program.
Jeśli założyć, że premier realizuje jakikolwiek program...
Według ostatnich badań, 27 procent Polaków nie chce w eurokon-
stytucji odniesienia do chrześcijańskiej (czyt. katolickiej) tradycji, 60
proc. za episkopatem popiera ten pomysł, 13 proc. nie ma zdania.
Cóż, liczba katolików spadła nam do 60 proc. A co ma zrobić
Turcja (wkrótce w Unii)? Albo 5 mln muzułmanów we Fran-
cji, Żydzi, buddyści...?
WARSZAWA Na procesie „Inki” oskarżonej o współudział
w zabójstwie ministra Jacka Dębskiego prokurator zażądał dla niej
nadzwyczajnego złagodzenia kary (5 lat) za pomoc w wykryciu za-
bójców. Obaj prawdopodobni sprawcy – płatny morderca i zlece-
niodawca – popełnili samobójstwo w więzieniu.
Aktorów mamy w Polsce dobrych, gotowe scenariusze też; to mo-
że by tak filmy sensacyjne kręcić i na tym zarabiać?
Katolicki Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego przyznał
kardynałowi Angelowi Sodano stopień doctora honoris causa. Na-
grodzonego ugościli premier i prezydent, a ten ostatni nazwał wa-
tykańskiego notabla wypróbowanym przyjacielem Polski.
Przyjaciele Papy są naszymi... zwierzchnikami, Kwaśniewski,
zwierzchnikami!
POZNAŃ To miasto ma pecha! Po zdemaskowanych przez nas:
Paetzu, prefekcie seminarium duchownego, Magdziarzu, oraz po
aferze w chórze katedralnym (patrz str. 4) także wokół dyrektora
chłopięcego chóru Polskie Słowiki, Wojciecha Kroloppa, wybuchł
skandal seksualny.
Takie owieczki, jacy ich pasterze (Paetz).
CZĘSTOCHOWA 10 tys. członków Akcji Katolickiej pielgrzy-
mowało na Jasną Górę. Celem zjazdu, według biskupa Jareckie-
go, było „przytulić się do serca Matki i usłyszeć jej wolę”...
...i wypłakać po przegranym przez katoprawicę referendum.
BIELSKO-BIAŁA Jednemu ze szpitali nadano imię Edmunda
Wojtyły, brata Karola. Pracownicy szpitala mieli okazję udać się
z wycieczką do Rzymu, zahaczając o brata swego patrona. Ojciec
(chrzestny) skromnie podziękował za docenienie Rodziny.
Jakiś szpitalik w Bielsku?! A Centrum Zdrowia Dziecka, Mat-
ki Polki, kopiec Kościuszki, most Siekierkowski...?!!
Europy” . Tak więc Glempia logika zakłada, że Bóg musi być
tam, gdzie go nie widać, bo Bóg jest niewidzialny. Jakie „imię
Boże” miał na myśli tzw. prymas? Z całą pewnością nie to
biblijne, którego nigdy nie używa. Trudno zresztą oczekiwać,
żeby w natłoku obowiązków Glemp czytał jeszcze Pismo Świę-
te. A skoro tak, to ośmielam się pouczyć, że za czasów Je-
zusa w Pięcioksiąg Mojżesza – taką „konstytucję żydowską”,
którą notabene Żydzi żyli na co dzień – Bóg wpisany był
(i jest) tysiące razy, a cała ta księga to jeden wielki zbiór war-
tości. I co? I Żydzi tak daleko odeszli od Boga, że Ten musiał
aż przysłać swojego Syna, żeby za ich występki skonał na
krzyżu. Wcześniej Jezus nawracał, tak jak dzisiaj Glemp, do
„powszechnego odrodzenia moralnego”, tyle że Jezusowi cho-
dziło o nawrócenie serc grzeszników, a nie o zapisy w „kon-
stytucji” czy restrykcyjne prawo aborcyjne. Te były pożywką
dla kapłanów, uczonych w Piśmie i faryzeuszów, którzy ukrzy-
żowali swego Zbawiciela. Paradoks polega na tym, że Chry-
stus założył (a faktycznie – św. Paweł) chrześcijaństwo, od
którego różne Glempy, Rydzyki i Pieronki odrywają kupony po
dziś dzień.
Ponieważ historia najwidoczniej się powtarza, wypada nam
teraz czekać na powtórne przyjście Zbawcy, który obali nową
kastę faryzeuszów. Ani się Glemp spodziewa, jakim jest narzę-
dziem w rękach bożych i czemu służą jego pochody miłości.
JONASZ
WATYKAN Kościelni statystycy opublikowali podsumowanie
25 lat obecnego pontyfikatu. Okazało się, że za panowania JPII
przybyło 300 mln katolików, przede wszystkim dzięki wysokiej roz-
rodczości w krajach Trzeciego Świata. Tam, gdzie z powodu pła-
cenia podatku kościelnego, wiernych liczy się skrupulatnie, wyznaw-
ców papieża ubyło – w Niemczech aż o milion.
Wzorem Afryki trzeba zabronić Niemcom antykoncepcji!
BOŚNIA I HERCEGOWINA Na mszę z papieżem przybyło le-
dwie 30 tys. wiernych Chorwatów, a dla Serbów cała impreza by-
ła prowokacją – w czasie drugiej wojny światowej katoliccy usta-
sze z udziałem księży mordowali tam serbskie dzieci, a zakonnicy
ukrywali morderców. Papa co prawda przeprosił za bliżej nieokre-
ślone winy „także synów Kościoła katolickiego”, ale nie przeszko-
dziło mu to, jako przywódcy Kościoła kat., grać jednocześnie rolę
światowego autorytetu moralnego.
Wpadł Papa w rutynę. Taki zawód.
IRAK Niemal codziennie w zamachach terrorystycznych giną Ame-
rykanie. Niszczone są także szyby i rurociągi z ropą. Ciekawe per-
spektywy roztaczają się przed polskimi wojakami...
Cała nadzieja w naszych dwóch kapelanach – modlitwa czyni
cuda.
IRAN W całym kraju doszło do gwałtownych rozruchów. Podpa-
lano samochody i sklepy, byli ranni. Młodzież domagała się demo-
kracji, wolności i powrotu mułłów do meczetów, czyli laicyzacji.
Ku rozwadze naszym rodzimym ajatollahom – pożyjecie, do-
czekacie.
POWIEDZ O NAS SWOIM ZNAJOMYM!
C zy wiesz, że: – jesteś dzieckiem bożym – poddanym
108509391.031.png 108509391.032.png 108509391.033.png 108509391.001.png
Nr 26 (173) 27 VI – 3 VII 2003 r.
GORĄCY TEMAT
3
„Kobiety na Falach” (Women on Waves) po wielu perturbacjach zakotwiczyły w Pol-
sce, wywołując histerię Kościoła kat. i orbitujących wokół niego prawicowych orga-
nizacji. Rozmawiamy z Wandą Nowicką , szefową polskiej Federacji na rzecz Kobiet
i Planowania Rodziny, ekspertem Światowej Organizacji Zdrowia.
strasznie nędzny sposób propago-
wania własnych idei”.
– Uznanie za zbrodnię edukacji
seksualnej i prawa kobiet do stano-
wienia o sobie dowodzi, na jakich pe-
ryferiach życia społecznego znalazł
się Kościół. Ci ludzie nie mają poję-
cia o dramatach wypływających bez-
pośrednio z katolickiego fundamen-
talizmu. Wolą złe prawo, wiedząc,
że kobieta za duże pieniądze i tak
– W krajach, gdzie lekarze stawa-
li po stronie kobiet, świadomie decy-
dując się nawet na poddanie sank-
cjom karnym, udało się zmienić re-
strykcyjne przepisy. Gdy zaś lekarze
czerpią wymierne korzyści z kształtu
ustawy, stosują lobbing w parlamen-
cie i odmawiają kobietom wsparcia...
Niestety, w tej społecznej debacie pie-
niądze odgrywają istotną rolę. Tyle że
płacą najbiedniejsze kobiety, a zara-
biają obłudni krezusi – to jeden
z przejawów polskiego piekiełka.
– Wierzy Pani, że wasze dzia-
łania zachęcą sklerykalizowane-
go Kwaśniewskiego, Millera czy
Oleksego do aprobaty dla zmian
w ustawie antyaborcyjnej?
– Wszystkie sondaże wskazują, że
większość społeczeństwa jest przeciw-
ko ustawie w jej obecnym kształcie.
Problem w tym, że jest to milcząca
większość. Politycy nie zmienią usta-
wy dobrowolnie, zbyt silnie uzależ-
nieni są od Kościoła. Gdy dostrzegą
masowość protestu, zrozumieją, że
kolejne wybory mogą ich odsunąć
od profitów władzy. Problem w tym,
żeby obietnice wyborcze nie zostały
na papierze. Dlatego my, kobiety, mu-
simy być aktywne i wytrwałe.
– Z korespondencji napływa-
jącej do „Faktów i Mitów” wyni-
ka, że ma Pani wiernych kibiców
wśród naszych Czytelników. Pra-
gnie im Pani coś powiedzieć?
– Drodzy Państwo, może spędza-
cie w pobliżu urlop lub dysponujecie
innymi możliwościami przyjazdu do
Władysławowa. Obecność każdego
z Was będzie dla nas dodatkowym
impulsem do działania w obronie ko-
biet i normalności w tym kraju. Tyl-
ko wspólnym wysiłkiem zdołamy
przeciwstawić się kołtunerii. Akcja
trwa do 5 lipca, prowadzimy odczy-
ty i dyskusje, na które wszystkich Czy-
telników „Faktów i Mitów” serdecz-
nie zapraszamy.
– My natomiast trzymamy za
Was kciuki. Proszę też pozdrowić
panią Rebeccę Gomperts, szefową
fundacji „Women on Waves”, oraz
zapewnić gości z Holandii, że jed-
nak większość żyjących w Polsce
to ludzie normalni.
Rozmawiała A.T.
Fot. OM
Kościół na peryferiach
– Dlaczego statek „Langenort”
„taranem wdarł się do portu”, jak
twierdzą władze morskie we Wła-
dysławowie, powołując się na fakt
zlekceważenia wymogu uzyskania
zezwolenia kapitanatu?
– Kolosalna bzdura. Jeśli jednost-
ka pływająca zarejestrowana jest ja-
ko jacht, to – zgodnie z obowiązują-
cymi procedurami – aby wpłynąć do
portu, nie potrzebuje zezwolenia ani
pilota; wystarczy zasygnalizowanie wo-
li. „Langenort” formalnie jest jach-
tem, zgłosił władzom portu swoje
wpłynięcie, a te nakazały czekać. Bar-
dzo poważne problemy z silnikiem
stwarzały zagrożenie dla załogi, więc
kapitan podjęła decyzję, że musi wpły-
nąć niezwłocznie. Te problemy tech-
niczne potwierdziło już kilka komisji.
– Liga Polskich Rodzin i Mło-
dzież Wszechpolska zgotowały go-
rące „powitanie”...
– Zachowali się, i wciąż zacho-
wują, jak banda zbirów. Straszny
wstyd i skandal. Próbują zastraszać,
czasem używają przemocy. Co naj-
gorsze, grasują pod wodzą posła
Roberta Strąka (LPR – dop. A.T.);
biega on na czele watahy osiłków,
wymachując legitymacją, grozi jaki-
miś obywatelskimi aresztowaniami.
Usiłował siłą wedrzeć się na naszą
konferencję prasową. Nie wpuściły-
śmy go, bo to osobnik autentycznie
niebezpieczny dla otoczenia.
– Panie z „Women on Waves”
były w szoku?
– To jest bardzo znana w świecie
organizacja zajmująca się prawami
kobiet. Z pewnością zapamiętają tę
wizytę i opowiedzą o polskich oby-
czajach. Dokładnie przeanalizowały
obowiązujący w naszym kraju porzą-
dek prawny. Nie uchybiły mu w żad-
nym momencie. I co je spotkało? Spo-
dziewały się, że w kraju aspirującym
do miana cywilizowanego prawo ma
jakieś znaczenie. Okazało się, że nie,
i to jest naprawdę przykre. Jednak to,
co wyczynia ta grupa oszołomów, ab-
solutnie nie jest reprezentatywne dla
społecznych poglądów. Mnóstwo lu-
dzi przychodzi, by dodać nam otuchy.
– A postawa władz państwo-
wych?
Wanda Nowicka (w środku) z załogą „Langenort”
– Zabranie paszportów, próby
przeszukiwania jachtu i plombowa-
nie pomieszczeń przez prokuratora
( Witold Niesiołowski , prokurator
rejonowy w Pucku – dop. A.T.), gro-
żenie karami finansowymi przez ka-
pitana portu ( Kazimierz Undro
– dop. A.T.) czy wreszcie odmowa
pomocy Agencji Morskiej w Gdy-
ni motywowana strachem przed hie-
rarchią kościelną, mówią same za
siebie. Z kolei burmistrz Władysła-
wowa ( Adam Drzeżdżon – dop.
A.T.), po wizycie arcybiskupa
Gocłowskiego , zerwał zawartą
z nami wcześniej umowę o udo-
stępnieniu pomieszczeń na spotka-
nie dyskusyjne poświęcone podsta-
wowym prawom człowieka.
– Biskupi działają niczym
w amoku. Tenże Gocłowski stwier-
dził w kazaniu, że do zmiany pra-
wa aborcyjnego dąży zdecydowa-
na mniejszość...
– ...chcąca zaistnieć poprzez
zbrodnię.
– Dokładnie powiedział tak:
„Panie z tego ugrupowania chcą
się przypomnieć światu. Poprzez
zbrodnię chcą zaistnieć. To jest
usunie ciążę. Chodzi jedynie o to, że-
by nie nagłaśniać problemu. Obrzy-
dliwa hipokryzja.
– Czy wasza Federacja nie jest
wentylem poprawiającym samopo-
czucie lewicy wobec niespełnionych
obietnic przedwyborczych? Czy nie
czuje się Pani w jakiś sposób ma-
nipulowana?
– Nie należę do żadnej partii. Mo-
je poglądy i zaangażowanie społecz-
ne są odporne na wszelkie koniunk-
turalizmy polityczne. Powiedzmy wy-
raźnie – tak zwana lewica, a z pew-
nością jej „góra”, nie uważa mnie za
„swojego”. I z wzajemnością, dopó-
ki nie zaczną poważnie traktować wy-
borców i składanych im obietnic.
– O utrzymanie obecnego
kształtu ustawy aborcyjnej walczy
nie tylko Kościół. Również leka-
rze mówią „nie”. Czy chodzi tu
o względy etyczne...
– Według naszych danych rocz-
nie dokonuje się w Polsce około dwu-
stu tysięcy zabiegów...
– Średnio tysiąc złotych za
każdy, czyli dwieście nieopodat-
kowanych milionów do kieszeni
ginekologów...
Liczę na przełom
Posłanka SLD Izabela
Sierakowska w przededniu
kongresu SLD:
z klubu parlamentarnego SLD. Pani
Aleksandra Jakubowska nie jest
uprawniona do decydowania o tym
samodzielnie, choć może taki wnio-
sek postawić.
– Dlaczego tak krytycznie oce-
nia Pani premiera Millera i sytu-
ację w SLD?
– To nie ja oceniam krytycznie
rządy premiera Millera, lecz społe-
czeństwo, którego jestem cząstką.
Przecież ten rząd nie zrealizował do-
tąd wielu obietnic wyborczych, choć-
by tych, które dotyczą przepisów abor-
cyjnych. Nie udało się poprawić sy-
tuacji gospodarczej kraju – nadal bez-
robocie jest największym problemem
dla kilku milionów Polaków. Boleję
z tego powodu i liczę jeszcze na zmia-
ny oczekiwane przez zawiedzione rze-
sze Polaków. Dlatego życzę panu pre-
mierowi, by zrealizował jednak to
wszystko, o czym mówił w swoim
exposé w dniu 13 czerwca.
– Co przyniesie zbliżający się
kongres SLD?
– Zobaczymy. Z pewnością sze-
fem partii pozostanie pan Leszek Mil-
ler, który nie ma kontrkandydata.
Mam nadzieję, że dojdzie do uchwa-
lenia takich zmian programowych,
które uda się jeszcze zrealizować, bo
przecież na budowanie nowego pro-
gramu nie ma już czasu. Jeśli doj-
dzie do zmian programowych, to bę-
dzie to z pewnością długo oczekiwa-
ny, pozytywny przełom.
Rozmawiał R.P.
„FiM”: – Dlaczego podczas gło-
sowania nad wotum nieufności dla
rządu Leszka Millera nie dosto-
sowała się Pani do dyscypliny par-
tyjnej, wykazując jednocześnie wiel-
ką odwagę, ale i desperację?
Izabela Sierakowska: – Bar-
dzo krytycznie oceniam rządy lewicy
i SLD, dlatego nie dałam kredytu za-
ufania premierowi. Zdawałam sobie
doskonale sprawę z konsekwencji, ja-
kie być może przyjdzie mi ponieść.
– Jak Pani wytłumaczyła swo-
ją decyzję premierowi? Czy na-
prawdę premier Miller nie miał
do Pani pretensji?
– Pan premier zna moje poglądy
od dawna, bo niczego nie ukrywam.
Na drugi dzień po głosowaniu za-
dzwonił do mnie, by poinformować
o swojej nieobecności na kongresie
kobiet, i przy okazji stwierdził, że lu-
bi ludzi mówiących prawdę. Z pew-
nością w słowach tych nie było ak-
ceptacji mojej decyzji, a jedynie sza-
cunek dla kogoś, kto odważył się po-
wiedzieć prawdę.
– Czy nie boi się Pani usunię-
cia z SLD, czego domaga się m.in.
Aleksandra Jakubowska, twier-
dząc, że w partii nie może być
„świętych krów”?
– O usunięciu mnie z SLD mo-
gą ewentualnie zadecydować koledzy
GŁASKANIE JEŻA
Trochę mniej w Polsce
Kilka tygodni wcześniej, w artykule pt. „Kobiety
w falach”, przewidywałem histerię wywołaną wpły-
nięciem do polskiego portu tzw. statku aborcyjnego.
Jednak rozmiar zadymy przeszedł oczekiwania na-
wet tych, którzy dawno pozbyli się złudzeń, w jakim
kraju przyszło nam żyć.
Bodaj pierwszy raz w życiu muszę przyznać rację róż-
nym panom Giertychom i Rydzykom, że mamy tu do czy-
nienia z PROWOKACJĄ. Tylko kto powiedział, że pro-
wokacja (tu – ze strony kobiet z „Langenort”) nie jest do-
puszczalną metodą walki w słusznej sprawie; że nie może
być krzykiem rozpaczy, np. niewiast, które w katolickim
kraju o talibskiej mentalności sprowadzono do roli przed-
miotów? Takie happeningi, takie wizualne protest songi
– jak świat światem – były metodą zwrócenia uwagi na
sprawy ważkie, na kwestie bolesne, więc przez to niechęt-
nie zauważane np. przez władzę. Przypomnijmy sobie choć-
by słynną „Pomarańczową alternatywę” w latach 80.
Co udowodniła prowokacja „Kobiet na Falach”? Na
pewno to, że cały czas nie możemy być pewni, czy żyje-
my w Europie, czy Polska jest państwem prawa i kto
w niej w końcu rządzi? Niestety, są to pytania ciągle czy-
sto retoryczne, a odpowiedzi na nie zna każdy Czytelnik
„FiM” obudzony w środku nocy.
Otóż nie prawo u nas rządzi, a partykularne, doraź-
ne interesy politycznych oligarchii, które do brudnych czę-
sto łapek mają poprzywiązywane linki, którymi pociąga
watykański kler. W tym kontekście nasza konstytucja ty-
le jest warta, ile papier, na którym ją wydrukowano.
W imieniu prawa prawo zostaje złamane i uszkodzo-
nemu statkowi odmawia się podczas szalejącego sztormu
pozwolenia na zawinięcie do portu.
Kiedy się tam jednak dostaje, zostaje spacyfikowany
przez prokuratora i rozmaite komisje, które obwąchują
każdy centymetr pokładu i ładowni.
Dokończenie na str. 4
108509391.002.png 108509391.003.png 108509391.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 26 (173) 27 VI – 3 VII 2003 r.
– Dlaczego stolarz zarabia wię-
cej niż kobieta?
– Bo stolarz jest mężczyzną.
W tej krótkiej amerykańskiej
anegdotce zawarta jest prawda
o dyskryminacji zawodowej i pła-
cowej kobiet, a jednocześnie uza-
sadnienie dla walczącego femini-
Tamte feministyczne boje już
się skończyły, ale zaczęły się inne.
Dzisiejsze feministki walczą o le-
galizację aborcji, równe dyspono-
wanie małżeńskim majątkiem, moż-
liwość większego uczestnictwa
w życiu politycznym, likwidację dys-
kryminacji kobiet w pracy i płacy.
sprzątać i gotować!”. Kiedy skoń-
czyły się owacje na stojąco, panie
jednogłośnie podjęły uchwałę
o pełnym zakazie obsługi mężczyzn.
Na następnym kongresie delegat-
ki poszczególnych państw zdawa-
ły relacje z wykonania tej rewolu-
cyjnej i jakże słusznej uchwały. Za-
częła Amerykanka:
– Wróciłam z naszego kongre-
su do domu i mówię już od drzwi:
Fred, od dzisiaj nie będę prała,
prasowała, sprzątała i gotowała!
Pierwszego dnia – nic nie widzę,
drugiego dnia – nic nie widzę, trze-
ciego dnia widzę – wrzucił dwa su-
rowe jajka do mikrofalówki. Le-
żąc na kanapie, jedynie zwróciłam
mu uwagę, że jajka smaży się na
patelni.
Kongreshalle zatrzęsła się od
braw rozemocjonowanych i szczę-
śliwych pań. Kiedy umilkły owacje,
na trybunie stanęła Francuzka:
– Wróciłam do domu i mówię:
Jean-Paul, od dzisiaj nie piorę, nie
prasuję, nie sprzątam i nie gotu-
ję. Radź sobie sam! Pierwszego
dnia, drogie siostry delegatki, nic
nie widzę, drugiego dnia – nic nie
widzę, trzeciego dnia widzę – mąż
sam pierze majtki i przygotowuje
się do otwarcia konserwy z żabi-
mi udkami.
Ledwie ucichły gorące brawa,
na mównicę weszła Polka:
– Wróciłam do domu i mówię:
Józek, od dzisiaj nie piorę, nie pra-
suję, nie sprzątam i nie gotuję!
Pierwszego dnia – nic nie widzę,
drugiego dnia – nic nie widzę, trze-
ciego dnia nadal nic nie widzę.
Czwartego dnia – zaczynam widzieć
na prawe oko...
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Trzydziestoczteroletnia Katarzyna K.
wskutek nieszczęśliwego upadku roz-
biła sobie głowę o trotuar i trafiła na oddział chirurgii bydgoskiego Szpita-
la Akademii Medycznej z podejrzeniem poważnego urazu. Atrakcyjną pa-
cjentką zaopiekował się ceniony neurochirurg i nauczyciel akademicki Abu
S. Al. D. . Zaprosił ją do swojego gabinetu na USG głowy, kazał rozebrać
się i położyć na leżance. Następnie zakleił kobiecie oczy wacikami, stanął
za jej głową i zaczął się... masturbować. Pani Kasia szybko uświadomiła
sobie, co robi dr Abu, i z krzykiem zwiała z gabinetu. Policja nie wszczęła
postępowania, gdyż nie doszło do wykorzystania seksualnego. Dr Abu pra-
cuje dalej i nie wygląda na zakłopotanego. Cóż, temperament południow-
ca! – dodają pielęgniarki ze zrozumieniem i... nadzieją.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Bania na maksa
zmu, jakże często traktowanego
przez mężczyzn z pobłażliwym przy-
mrużeniem oka i łagodną oceną: „to
te stuknięte wyzwolone mądraliń-
skie, co to chcą nas do garów za-
gnać, bo mają banię na maksa!
A tak naprawdę, proszę panów, to
one zazdroszczą nam penisa”.
Czym więc właściwie jest ruch
polityczny zwany feminizmem? Ruch
feministyczny narodził się w Wiel-
kiej Brytanii na przełomie XIX i XX
wieku, aczkolwiek jego początki się-
gają Wielkiej Rewolucji Francuskiej
(1789 r.), kiedy to została opubliko-
wana Deklaracja Praw Kobiety i Oby-
watelki poruszająca problem nierów-
nych praw płci. W ciągu dziesięcio-
leci różnie nazywano kobiety walczą-
ce o równouprawnienie, o dostęp do
edukacji, a szczególnie o prawa wy-
borcze dla kobiet: emancypantki, su-
frażystki, feministki. I to one do-
prowadziły do tego, że kobiety na
równi z mężczyznami mają (prawie
na całym świecie z wyjątkiem państw
islamskich) prawa wyborcze. Najpóź-
niej prawa te przyznano w Portuga-
lii, bo dopiero w... 1974 r.
Na przykład w Finlandii w parla-
mencie zasiada 38,7 proc. kobiet.
Znacznie mniej w Irlandii, Grecji,
Portugalii. W Polsce ich udział
w polityce też jest znacznie mniej-
szy, bo w parlamencie zasiada – od
1989 r. – średnio 7–13 proc. kobiet.
Istnieją ewidentne dysproporcje
w wynagrodzeniu (i zatrudnieniu)
kobiet i mężczyzn za pracę o tej
samej wartości i na podobnych sta-
nowiskach. Oczywiście na nieko-
rzyść kobiet, mimo że Konstytucja
III RP gwarantuje równouprawnie-
nie. Leszek Miller obiecywał w pro-
gramie wyborczym spełnienie po-
stulatów organizacji kobiecych, ale
– jak zwykle u niego – skończyło
się na obietnicach.
Niektórzy mężczyźni traktują
feminizm jak przysłowiowe jajecz-
ko częściowo nieświeże, jak walkę
płci. Kongres feministek wyobra-
żają sobie mniej więcej tak, jak
w poniższej relacji:
Przewodnicząca Międzynaro-
dowego Kongresu Feministek rzu-
ciła hasło obrad: „Dość wyzysku!
Nie będziemy mężczyznom prać,
Jerzy G. , 42-letni mieszkaniec wio-
ski pod Środą Śląską, od lat wiódł
starokawalerski żywot. Samotny, brzydki i zakompleksiony – od czasu do
czasu odwiedzał lokalny burdel „Rumcajs” w oddalonych o kilkanaście ki-
lometrów Cesarzowicach. Kilka upojnych nocy spędził w ramionach atrak-
cyjnej i dużo młodszej Oleny P. , która niedawno przyjechała „do pracy”
z Ukrainy. Pan Jurek na zabój się w Olenie zakochał i postanowił żenić. Ku-
pował kwiaty, w portfelu nosił zdjęcie, dawał zarobione w Niemczech pie-
niądze, śnił i marzył o wspólnym szczęściu. Cała wieś huczała od plotek
o romansie chłopa z kurwą. Niestety, wybranka nie chciała nawet słyszeć
o rezygnacji z zawodu. Chory z miłości Jurek popadł w depresję, pił na
umór i w końcu powiesił się na drzewie obok przybytku rozkoszy. I jak tu
nie wierzyć w potęgę miłości?
Opracował D.P.
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE, UROJONE
Wielu ludzi już nie odróżnia małżeństwa od praktyk wykonywanych w do-
mu rozpusty i przenosi te obyczaje nawet pod własny dach rodzinny. To
wszystko się dzieje za parawanem haseł liberalnych i postępowo-demo-
kratycznych. To wszystko jest dalszym zabijaniem Narodu, z premedyta-
cją, perfidnie, rękami samych Polaków oszukanych i bałamuconych przez
swoich dawnych okupantów, którzy obecnie ciągną naród na smyczy pro-
pagandy do europejskiego „raju”, gdzie już nikt nie będzie musiał myśleć
ani o Panu Bogu, ani o Przykazaniach .
(ks. Jerzy Bajda, „Głos. Tygodnik Katolicko-Narodowy”, 21.06.2003 r.)
Batalia wyrzucania Boga z życia społecznego trwa nadal. W czasach ko-
munizmu nie było miejsca dla Boga w szkołach, koszarach i zakładach
pracy, ale teraz bywa podobnie. Uczestniczymy w dalszym ciągu w batalii
wyrzucania Boga. (...) Niektóre partie z oburzeniem stwierdzają, że za pie-
niądze państwowe uczy się religii w szkołach. Nie rozumiem, dlaczego za
podatki społeczeństwa wierzącego ma być głoszona ideologia niewiary,
propaganda zgorszenia, a może kłamstwo.
(bp Kazimierz Ryczan, „Nasz Dziennik” 142/2003)
Wybrał D.P.
Trochę mniej w Polsce
Chór towarzyski
Akademii Muzycznej
im. I. J. Paderewskiego,
sprawujący też funkcję
wiceprzewodniczącego
Polskiej Federacji „Pueri Canto-
res”, która zrzesza chłopięco-mę-
skie chóry kościelne z całej Polski.
Poznański Chór Katedralny pod
kierunkiem Daszkiewicza odwie-
dził Anglię, Belgię, Danię, Fran-
cję, Hiszpanię, Holandię, Niemcy,
Szkocję, Szwajcarię i Włochy. We-
dług naszego informatora, właśnie
podczas zagranicznych wojaży dzie-
ci były szczególnie narażone na pe-
dofilskie zaloty, m.in. ze strony or-
ganizujących imprezy śpiewacze ob-
cokrajowców.
Kto oddawał poznańskie dzie-
ci z katedralnego chóru w ręce zbo-
czeńców? Czy był to może sam kie-
rownik, ksiądz Szymon Daszkie-
wicz? Wprawdzie prokuratura strze-
że dowodów niczym tajemnicy pań-
stwowej, ale już wkrótce ujawnimy
naszym Czytelnikom dalsze szcze-
góły sprawy.
szerza się. Skandal dotarł już
do katedralnego chóru chłopięcego.
Od pragnącego zachować ano-
nimowość prokuratora dowiedzie-
liśmy się, że Prokuratura Okręgo-
wa w Poznaniu dysponuje sensa-
cyjnymi dowodami na molestowa-
nie śpiewaków z Poznańskiego
Chóru Katedralnego przez ich opie-
kunów oraz obcokrajowców orga-
nizujących dzieciom wyjazdy zagra-
niczne. Dziś dorośli już chórzyści
ujawniają bulwersujące zachowa-
nia kilku księży archidiecezjalnych
traktujących chór niczym towarzy-
ską agencję.
Od roku 1991 do chwili obec-
nej dyrygentem i kierownikiem ar-
tystycznym chóru jest 50-letni
ks. Szymon Daszkiewicz , absol-
went Papieskiego Wydziału Teolo-
gicznego w Poznaniu, a następnie
Dokończenie ze str. 3
W tym czasie na nabrzeżu rozhisteryzowany tłum
dewotek klepie różaniec, a obok sojusznicza banda
brunatnych, wygolonych chłopców wyje o hańbie i żą-
da krwi. Owa hańba polegać miała na tym, że „Lan-
genort” wpłynął do portu we Władysławowie w cza-
sie, gdy trwała tam msza... Zgroza!
I, paradoksalnie, dopiero tu widać, gdzie przyszło
nam żyć. Otóż na całym świecie porty służą do tego,
aby wpływały do nich statki. Tylko nie w Polsce! Tu
port jest przede wszystkim miejscem do odprawiania
nabożeństw (jak zresztą każdy inny skrawek tej bied-
nej ziemi). A statki? A niech się rozpieprzą o falo-
chron podczas „ryczącej dziesiątki”.
Pan prokurator Witold (nomen omen) Niesiołow-
ski z Władysławowa jeszcze nie powiedział ostatniego
słowa i na początek aresztuje „Langenorta” wraz
z całą jego załogą, a później „tylko” nałoży na Holen-
derki drakońską grzywnę.
Tylko że ten sam Niesiołowski (i setki podobnych
mu funkcjonariuszy nowej sprawiedliwości) milczy, gdy
w Polsce oficjalnie ukazują się ultrafaszystowskie wy-
dawnictwa namawiające wprost do fizycznej ekstermi-
nacji ludzi; gdy z fal eteru formułowane są hasła nie-
nawiści narodowościowej i rasowej; gdy niekatolik
jest obywatelem drugiej (wkrótce trzeciej) kategorii;
gdy dzieci i młodzież nieuczęszczający na lekcje reli-
gii mają przechlapane u lwiej części grona pedagogicz-
nego ( vide mój syn) et cetera, et cetera...
W ten sposób – paradoksalnie – hasło Młodzieży
Wszechpolskiej: „Polska tylko dla Polaków” nabiera
nowego sensu. Rzeczywiście, czuję się jakby trochę
mniej w Polsce. Kiedyś jednak – w co bardzo wierzę
– przypłynie nad Wisłę statek o nazwie Normalność
i zapytamy wtedy różnych Niesiołowskich, dlaczego tak
postępowali. Oni zaś – jak wszyscy zastrachani, mali
ludzie – odpowiedzą: – Bo tak nam kazali, bo tego
nas uczono. Wtedy odpowiemy im słowami ze słyn-
nej, antytotalitarnej sztuki Eugeniusza Szwarca pt.
„Smok”: „Tylko dlaczego, dranie, byliście prymusami
w tej szkole?”
MAREK SZENBORN
Fot. OM
A.T.
LEKARZ EROTOMAN
ZAWIEDZIONA MIŁOŚĆ
A fera pedofilska w Poznaniu roz-
108509391.005.png 108509391.006.png 108509391.007.png 108509391.008.png 108509391.009.png 108509391.010.png 108509391.011.png 108509391.012.png 108509391.013.png 108509391.014.png 108509391.015.png 108509391.016.png 108509391.017.png 108509391.018.png 108509391.019.png 108509391.020.png 108509391.021.png 108509391.022.png 108509391.023.png
Nr 26 (173) 27 VI – 3 VII 2003 r.
NA KLĘCZKACH
5
WYKOŃCZYŁ
STOCZNIĘ
z orzeczenia sądowego, w Toronto
pobrała się pierwsza para gejów. Po-
zwali oni rząd kanadyjski, a Sąd Ape-
lacyjny w Ontario przychylił się do
ich żądania i uznał za sprzeczną
z konstytucją dotychczasową inter-
pretację prawa przez urzędy cywil-
ne. Wyrok sądu został uznany za
precedens, który kończy walkę ka-
nadyjskich homoseksualistów o rów-
ne prawa małżeńskie.
projekt legalizacji prostytucji, jak
w Holandii, a gubernator zaape-
lował do parlamentu o podjęcie
stosownych uchwał. Motywem
działań urzędników jest troska
o zdrowie społeczeństwa. Zdaniem
gubernatora masowa ostatnio pro-
stytucja jest zagrożeniem dla
wszystkich i nie ma innego wyj-
ścia, tylko panienki rejestrować
i przymusowo badać. W Polsce
o legalizacji i opodatkowaniu pro-
stytucji („FiM” 21/2003) na razie
nie ma mowy. Z nakazu biskupów
jesteśmy na etapie przeganiania
panienek z dróg w głąb lasów.
W gęstwinie mniej widać, to
i grzech mniejszy, a o zdrowie
nie warto zabiegać – wszak życie
wieczne przed nami!
Nareszcie! Polski sąd znalazł
w końcu winnego upadku Stoczni
Szczecińskiej. Po prawie półrocznym
procesie ustalono, że to nie zło-
dzieje i malwersanci, ale osiemna-
stoletni Dominik rozmontował za-
kład. Ten bezczelny gówniarz nie tyl-
ko przygotował, ale nawet wydał,
a co gorsza – kolportował, „Biule-
tyn Robotniczy Stoczniowiec”.
W nim to przedstawił stosowane
w przeszłości metody walki robotni-
ków o swoje prawa. Prezes stoczni
uznał, że pismo nawołuje do sabo-
tażu i zawiadomił prokuraturę. Ta po
długich debatach uznała w końcu, że
Dominik zachęcał do niszczenia ma-
szyn i nawet instruował, jak to ro-
bić. Sąd rejonowy w pełni podzielił
zdanie zarówno prokuratury, jak
i prezesa (byłego), że to publikacje
chłopaka doprowadziły do upadku
stoczni. Wyrok jest jednak śmiesz-
ny, bowiem za taką zbrodnię dostał
on pół roku więzienia, a w dodatku
– w zawieszeniu. Mamy nadzieję, że
przynajmniej na haku!
liczba skurczyła się w ciągu ostat-
nich 10 lat z 45 do 43 procent spo-
łeczeństwa. Kiedyś w szkole uczo-
no nas, że większość to ponad 50
procent... No tak, ale to były nie-
słuszne, komusze szkoły.
A.C.
spadł 58-letni pracownik. Miejsce
śmiertelnego wypadku zostało na-
tychmiast zabezpieczone przez po-
licję i prokuraturę, a szczegóły tra-
gicznego zdarzenia objęto najwięk-
szą tajemnicą. Od rzecznika le-
gnickiej prokuratury Leonarda
Michalaka można się było do-
wiedzieć tylko tyle, że „prowadzo-
ne w tej sprawie jest śledztwo”.
A ludzie swoje wiedzą. Ofiara
pracowała na czarno, podobnie jak
pozostali robotnicy. Proboszcz kła-
mał, że nie wie, jak mężczyzna do-
stał się na górę i co tam robił? Ani
chybi diabeł go tam posłał! J.Sz.
PaS
ZABAWA
W DOGADZANIE
UNIA POWODEM ŁEZ
Z piętnastu krajów Unii Euro-
pejskiej aż w czternastu (ten wyją-
tek to katolicka Irlandia) zalegali-
zowano „zabijanie dzieci poczętych” ,
w jedenastu dopuszczono do użyt-
ku „diabelską pigułkę” wczesnopo-
ronną RU-486, a w większości wpro-
wadzono do szkół „demoralizującą
seks-edukację” . Ponadto legalizowa-
ne są „zboczone związki homosek-
sualne” oraz „zbrodnia eutanazji” .
Tak o „zbrodniach przeciwko Bo-
gu i ludzkości” popełnianych przez
barbarzyńską Unię Europejską – w
kontekście rozszerzenia jej granic
o Polskę – informuje swoich czy-
telników dwumiesięcznik „Przymie-
rze z Maryją” w rubryce „Dlacze-
go Matka Boża płacze?”. A.K.
A.C.
SPISEK POWSZECHNY
MATRIX
DEZINTEGRACJA
MP
Wbrew wielu mieszkańcom
Działoszyna (woj. łódzkie) Spół-
dzielnia Mieszkaniowa „Nad War-
tą” przekazała parafii bł. Michała
Kozala plac zabaw w centrum osie-
dla mieszkaniowego. Ma tam sta-
nąć nowy kościół (na zdjęciu – ma-
kieta). Zapobiegliwy proboszcz
Czesław J. przejął wcześniej, tak-
że za friko, pobliską restaurację,
w której urządził kaplicę.
W sąsiedztwie wycyganionego
placu biegną liczne magistrale ciepl-
ne i telekomunikacyjne, można więc
przypuszczać, iż księżulo skorzysta
z nich za „Bóg zapłać”.
Telewizja „Trwam” dopiero roz-
poczęła nadawanie, a już pierwsza
skarga wpłynęła do Krajowej Rady
Radiofonii i Telewizji od Międzyna-
rodowego Stowarzyszenia Gejów
i Lesbijek. W programie „Stworze-
ni do miłości” dwie rydzykowe le-
karki dowodziły, że homoseksualizm
to ciężka choroba, zboczenie i pato-
logia. Mało tego, z audycji można
się było dowiedzieć, że dewiację tę
usunięto ze spisu chorób Światowej
Organizacji Zdrowia na skutek dzia-
łania spisku... żydowsko-homoseksu-
alnego. Każdy przecież wie, że geje
to łobuzy, a łobuzy to Żydzi. A.C.
Najwyższy Egipski Komitet Fil-
mowy zdecydował, że „Matrix
– Reaktywacja” nie wejdzie na
ekrany tamtejszych kin. Władze
uznały, że obraz obfituje w prze-
moc, a wiele do życzenia pozo-
stawia też jego wymowa religijna.
„Film dotyka kwestii dotyczących
istnienia i stworzenia, które są nie-
rozerwalnie związanie z religiami,
które szanujemy i wyznajemy” – na-
pisano w oświadczeniu.
To zupełnie jak w Polsce – nie
mogliśmy obejrzeć zwycięzcy wenec-
kiego festiwalu „The Magdalen’s
sisters” , bo odważnie pokazywał
sadystyczne skłonności zakonnic.
Teraz – w dużych miastach – trze-
ba polować na antyklerykalny „Czas
religii”.
KSIĄDZ
ROZPROWADZACZ
Prokuratura postawiła zarzuty
duchownemu, który w lutym br. pró-
bował w Proszowicach (wojewódz-
two małopolskie) rozprowadzać fał-
szywe banknoty euro („FiM”
10/2003). Przy studiującym we Wło-
szech księdzu i jego kochance zna-
leziono w sumie 70 podrobionych
banknotów. Grozi mu kara grzyw-
ny lub rok więzienia. Za fałszywki,
nie za kochankę.
NIE MÓGŁ SPAŚĆ
GDZIE INDZIEJ?!
Szwedzcy naukowcy dowodzą,
że pierwsi chrześcijanie zostali ura-
towani przez... meteoryt. Otóż na
początku IV wieku n.e. cesarz Kon-
stantyn toczył wojnę o władzę
z Maksencjuszem. Przed decydu-
jącą bitwą zaobserwowano niezwy-
kłe, świetliste smugi na niebie. Kon-
stantyn miał zobaczyć stworzony
z nich płonący krzyż i takiż napis:
„Pod tym znakiem zwyciężysz”.
I zwyciężył. Wziął sobie znak do
serca i przestał karmić lwy chrze-
ścijanami. Lwy pozdychały, a chrze-
ścijanie zaczęli żyć i tyć.
Według najnowszych badań,
Konstantyn widział upadek mete-
orytu, którego krater właśnie od-
naleziono.
Nie pierwszy raz okazuje się,
że historia skręca gwałtownie, gdy
ktoś ma jakieś omamy. MarS
Z JEDNEGO PNIA
Nienawiść do mniejszości sek-
sualnych jest zaraźliwa. Obok be-
tonu katolickiego objawy tej cho-
roby ujawniły się wśród żydowskich
ugrupowań religijnych. Jedna z tych
grup (Kach) zajęła się likwidacją
wszelkich gejowskich znaków w Je-
rozolimie. Na pierwszy ogień po-
szły flagi i plakaty zapraszające
na paradę. Sam przemarsz gejów
– według aktywistów Kach – za-
graża „jedności żydowskiej rodzi-
ny”. Jest to także „obraza dla świę-
tości Jerozolimy”. Prezydent mia-
sta co prawda broni prawa do ma-
nifestacji, jednak na wszelki wypa-
dek oświadczył publicznie, że sam
chodzi na inne parady. Żydzi i...
pedały – na Madagaskar! MP
PaS
A.C.
RP
SEKS ZA PATRIOTYZM
BEZBOŻNIK
DO PAPIEŻA
OBIECANKI, CACANKI...
W uznaniu patriotycznych za-
sług właściciel jednego z amery-
kańskich burdeli w Newadzie ofe-
ruje seks gratis żołnierzom wra-
cającym z Iraku. Denis Hof przy-
znał jednocześnie 50 proc. raba-
tu wszystkim wojskowym. Uczest-
nicy kampanii irackiej otrzymują
specjalny pakiet ze środkami an-
tykoncepcyjnymi, pismem dla do-
rosłych i gratisowym bonem na
uciechy. Z propozycji skorzysta-
ło od razu kilkunastu wojaków
i kilka... kobiet w mundurach. Hof
ocenił, że ten gest będzie go kosz-
tował 50 tys. dolarów, ale co tam.
„Czy jest lepszy sposób, aby się
odwdzięczyć?” – pyta retorycz-
nie.
W ubiegłym roku na os. Piastów
w Żarowie na Śląsku zakończono
budowę nowej szkoły, zadłużając się
przy tym po uszy. A i tak zabrakło
pieniędzy na wyposażenie wielu klas.
No to jeden z członków zarządu
miasta wpadł na pomysł tak niesły-
chany, że aż dech zapiera od takiej
bezczelności. Wysłał mianowicie list
do papieża z prośbą o... dofinanso-
wanie. Szybciutko nadeszła odpo-
wiedź podpisana przez mons.
Pedro Lopeza Quintana . Stwier-
dził on, że Watykan co prawda nie
pomaga instytucjom użyteczności
publicznej, ale tym razem zrobi wy-
jątek. Należy tylko podać konto ban-
kowe i załączyć opinię biskupa. Ża-
rowianie z euforią spełnili życzenie
Watykanu i... nastała cisza. Do dziś
nie nadeszła nawet jedna złotów-
ka, choć od watykańskiej obietnicy
minie wkrótce rok. Kościół jest prze-
cież od brania, a nie od dawania.
Żarowianie kilka miesięcy temu
nadali tejże szkole imię JPII . Do
pokropku dołożyli sporo grosza,
bo biskupi nie pracują za „Bóg za-
płać”.
Na jaki temat może zorganizo-
wać dziecięcy konkurs pisania li-
stów łódzka „Solidarność”? Oczy-
wiście, chodzi o listy do papieża!
W zawodach bałwochwalstwa wzię-
ła udział ledwo czterdziestka dzie-
ciaków, co albo źle świadczy o or-
ganizatorach (liczba nagród ogra-
niczona), albo dobrze o młodych
łodzianach. A pokusa była wielka,
bo zwycięzcy otrzymali sprzęt kom-
puterowy! Co ciekawe, w konkur-
sie uczestniczył także młody czło-
wiek, który określił się jako niewie-
rzący, a jurorzy zapewniają, że „nie
został oceniony gorzej” (cyt. za
„GW”), otrzymał nawet wyróżnie-
nie. Popieramy: niech chłopak wie,
że w Katolandzie godnie traktuje
się bezbożników, którzy znają swo-
je miejsce i piszą listy tam, gdzie
trzeba. I niech szczaw zapamięta,
że konformizm się opłaca! A.C.
NA ZDROWIE!
PRAWO GEJA
Zdaje się, że Rosjanie wyprze-
dzą nas w pragmatycznym podej-
ściu do problemów społecznych.
W guberni saratowskiej rozważają
Europejski Trybunał Sprawiedli-
wości z Luksemburga uznał, że bry-
tyjskie prawodawstwo, które nie ze-
zwala na zawieranie małżeństw przez
homoseksualistów, jest sprzeczne
z ponadnarodowym prawem UE.
Była to odpowiedź na skargę bry-
tyjskiej pary homoseksualnej, któ-
ra domaga się równych z małżeń-
stwami mieszanymi przywilejów so-
cjalnych. Ostateczny wyrok w tej
sprawie ma zapaść w tym roku i mo-
że być wiążący dla wszystkich człon-
ków Unii (przyszłych również!). Po-
za Wielką Brytanią tylko Irlandia
nie uznaje takich związków.
Do precedensu w tej sprawie do-
szło też w Kanadzie. Korzystają
PaS
„WIĘKSZOŚĆ”
Ogólnonarodowa głupawka przy-
kościelna nie pozostaje bez wpływu
nawet na nauki ścisłe. W informa-
cjach „Wirtualnej Polski” w jednym
z newsów mogliśmy przeczytać, że
„katolicy ciągle stanowią większość
mieszkańców Kanady”, choć, jak
napisano w tym samym tekście, ich
RP
WLAZŁ, TO SPADŁ!
30 maja br. z rusztowania bu-
dowanego w Legnicy kościoła
Najświętszego Serca Pana Jezusa
108509391.024.png 108509391.025.png 108509391.026.png 108509391.027.png 108509391.028.png 108509391.029.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin