Fakty i Mity 17-2005.pdf

(10035 KB) Pobierz
str_01_17.qxd
Wokół Karola Wojtyły SB ulokowało wielu konfidentów, ale z pewnością
KSIĄDZ MALIŃSKI NIE BYŁ AGENTEM
Str. 3
INDEKS 356441
http://www.faktyimity.pl
ISSN 1509-460X
Nr 17 (269) 5 MAJA 2005 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Gdy pojawiłem się u władyki, po-
całował mnie w usta (...). Byłem
zaskoczony. Usłyszałem wówczas:
„Czy jako zakonnik nie masz pra-
wa do miłości?” (...). Podobnie by-
ło w następnych dniach, aż wresz-
cie wszedł do mojego łóżka i...
Oto fragment relacji Jerzego O.,
który opowiedział nam, jak mole-
stował go biskup Szymon Romań-
czuk, jedna z najważniejszych po-
staci w Polskim Kościele Prawosław-
nym. Ale miłość do chłopców to naj-
mniejszy z grzeszków hierarchy...
Str. 7
Rzut na tacę
We Wrocławiu aresztowano wysokiego rangą urzędnika Agen-
cji Nieruchomości Rolnych, który ośmielił się przyjąć od
biskupa śmieszne 60 tys. zł łapówki. Śmieszne? Dokład-
nie tak, bo o podejrzanych transakcjach, przetargach
i dzierżawach, na których państwo traciło dziesiątki mi-
lionów złotych, pisaliśmy aż do znudzenia. Przypomi-
namy prokuraturze listę niezałatwionych spraw. Ot,
drobny test na przyzwoitość...
Str. 10
96458673.026.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 17 (269) 29 IV – 5 V 2005 r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA/ROSJA Mimo antyrosyjskiej nagonki w mediach aż
47 proc. Polaków (według PBS) popiera decyzję Aleksandra
Kwaśniewskiego o wyjeździe do Moskwy na uroczystość 60-le-
cia zwycięstwa nad faszyzmem. Jedynie 32 proc. jest przeciw.
Jak tak dalej pójdzie, to prawicowe media zaczną dowodzić, że
„bezbożni komuniści” w ogóle nie powinni nas wyzwalać. Hitle-
rowcy byli bardziej pobożni, a nawet propapiescy.
Tygrys w konserwie
POLSKA Wreszcie coś optymistycznego. Jak podaje Europej-
skie Biuro Statystyczne – w woj. mazowieckim ( de facto w War-
szawie i okolicy) żyje się równie dobrze, jak w wielu regio-
nach starej Unii, np. we wschodnich Niemczech lub połu-
dniowych Włoszech. Mazowieckie jest też dwukrotnie zamoż-
niejsze niż sąsiadujące z nim województwa wschodniej Polski.
Kraj pije szampana ustami swojej stolicy. Ale wszyscy lubią bąbelki!
czyni przymusowy celibat. Odpowiada on za liczne
zboczenia seksualne duchownych, ich wyobcowanie, zgorzk-
nienie, totalny materializm. Ksiądz, który nie ma swojej
rodziny, nie ma tym samym największego dla normalnych
ludzi celu życia. Szuka więc wartości zastępczych i znaj-
duje... pieniądze, i to znacznie częściej niż prawdziwego
Boga. Parafianie zawsze są obcy, oni mają swoje życie.
Tylko wówczas są nierugani z ambony i nieobmawiani
w gronie duszpasterzy, gdy dobrze wywiązują się ze zbiórek.
Klasa rządząca w Kościele – biskupi – doskonale zda-
je sobie sprawę, że obecnie mniej więcej połowa spo-
śród 400 tys. księży katolickich na świecie to homosek-
sualiści (w USA, według anonimowego sondażu, nawet
60 proc.). Gdyby nie geje, papieski Kościół już dawno
powróciłby do katakumb. Nikogo nie powinno to dziwić,
bo ciągną oni do swego naturalnego, męskiego środowi-
ska – seminarium duchownego lub męskiego zakonu, gdzie
stanowią zawsze około 1/3 pierwszego rocznika. Część
księżowskiego narybku zmienia swoje preferencje na ho-
moseksualne pod wpływem środowiska. Mój zastępca
Marek Szenborn, który zwykł mawiać o sobie: „Jestem
do bólu heteroseksualistą”, twierdzi również, że poszedł-
by do zakonu, ale wyłącznie żeńskiego. W połowie ge-
jowski kler ma gdzieś zniesienie celibatu. Jeszcze bardziej
abstrakcyjne wydaje się wprowadzenie święceń kapłań-
skich kobiet, bo Kościół rzymski od stuleci posiłkuje się
w tym przypadku precedensem męskiego grona aposto-
łów wybranych przez Jezusa.
Przy okazji każdej zmiany na papieskim tronie na no-
wo odżywają nadzieje liberalnych katolików na reformy,
które miałyby przystosować papiestwo do nowych cza-
sów, nowej obyczajowości, zdobyczy nauki i techniki.
Przecież zakaz używania prezerwatyw ma zupełnie inny
wymiar i znaczenie teraz – w obliczu AIDS, klęsk głodu
i przeludnienia państw Trzeciego Świata – niż 200, 300
czy 500 lat temu, gdy te problemy nie występowały. Jak
inaczej, jeśli nie antyhumanitarną złośliwością, nazwać
uporczywe obstawanie papieży przy naturalnym zapłod-
nieniu w łonie matki, kiedy medycyna daje wreszcie
możliwość zapłodnienia in vitro , a od 1,5 do 1,9 mln par
w Polsce nie może mieć potomstwa! Ja sam po zrzuce-
niu sutanny sądziłem, że kiedyś mogą nastąpić takie re-
formy. Jako ksiądz widziałem potęgę kościelnej instytu-
cji i jednocześnie marnotrawienie środków, zwłaszcza
potencjału ludzkiego, na zbędne czary, bicie politycznej
piany oraz budowanie podniebnych świątyń. Dumałem
sobie, że ta armia duchownych mogłaby naprawdę być
duszpasterzami dla swoich owieczek, zamiast urzędnika-
mi firmy Krk. Gdyby księża mieli żony i dzieci, gdyby nie
zrażali wiernych swoim politykierstwem czy potępienia-
mi – choćby antykoncepcji – byliby o wiele bliżej ludz-
kich spraw i problemów. Kościół powinien być przecież
przyjazny dla swoich członków i świata, o ile ten prze-
strzega bożych przykazań. Kler mógłby piętnować rzeczy-
wiste zło w oparciu o 10 przykazań i prowadzić ludzi do
zbawienia, przepowiadając im Dobrą Nowinę, zamiast
mnożyć wymyślone przez siebie „ciężary nie do uniesie-
nia”, tak jak to robili faryzeusze w czasach Jezusa.
Zmiany mogłyby nastąpić, ale zmian nie będzie, tak
za tego pontyfikatu, jak i prawdopodobnie za następ-
nych. Dlaczego? Ponieważ wyższy kler oraz papieże, od
których wszystko zależy, mają się bardzo dobrze i nie
myślą tego zmieniać. Biskupi i kardynałowie pławią się
w dobrobycie i władzy absolutnej w swoich małych kró-
lestwach, za murami świątyń, kurii i seminariów, a ostat-
nio coraz częściej – także innych nieruchomości i przed-
siębiorstw. Tylko jakiś desperat albo niepoprawny ide-
owiec zdobyłby się na dobrowolne porzucenie takiego
życia, i to po latach wyrzeczeń. Nieliczni kościelni Rejta-
ni są natychmiast spychani na margines lub wprost po-
tępiani za swoje wybryki, ot choćby teologię wyzwole-
nia w Ameryce Południowej.
Nadzieje związane z osobą Josepha Ratzingera są szcze-
gólnie płonne. Czego bowiem można się spodziewać po
człowieku, który „poszedł na księdza” w wieku 12 lat
(wstąpił wówczas do niższego seminarium duchownego),
a tym samym normalne życie zakończył na etapie bajek
Andersena i strzelania z procy... Później procę zamienił
na działo przeciwlotnicze i mundur Hitlerjugend, zamiast
chodzić na zabawy i podrywać dziewczyny. Kiedy po woj-
nie wrócił za mury seminarium, cały poświęcił się dla
Kościoła i tak już mu zostało; zresztą nie tylko jemu. Bi-
blia mówi, że „nikt nie może dwom panom służyć. Bo al-
bo będzie jednego nienawidził, a drugiego będzie miło-
wał; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi” .
To święta prawda. Ludzie Kościoła nigdy nie zrozumieją
ludzi z drugiej strony ołtarza i pozostaną ślepymi przewod-
nikami. Odpowiedzią Nauczycielskiego Urzędu, któremu
kard. Ratzinger szefował przez ponad 20 lat, na „moralne
rozprzężenie”, czyli de facto zdobycze humanizmu – za-
wsze było mnożenie rygorów, a nie ich łagodzenie. Tak
też pozostanie, choćby nadal zmniejszała się liczba księ-
ży i świadomych wiernych. Kolejni papieże postawią ra-
czej na coraz bardziej ciasne, ale własne cesarstwo i na
małą trzódkę, niż cokolwiek zreformują, podając w wąt-
pliwość nieomylność swoich poprzedników, a tym samym
– swoją. Władze Kościóła rzymskokatolickiego są w pu-
łapce i – niczym stare spasione tygrysy z zoo – nie za-
mierzają się z niej uwalniać.
Według sondażu CBOS, Zbigniew Religa wygrałby wybory
prezydenckie (22 proc. głosów) przed Lechem Kaczyńskim (21
proc.) i Włodzimierzem Cimoszewiczem (15). Według PEN-
TORA, PiS w wyborach parlamentarnych uzyskałby 25 proc.,
PO – 22 proc., a Samoobrona i LPR po 13 proc. Wszystkie
partie lewicowe znalazłyby się poza Sejmem.
Jak lewica narodowi, tak naród lewicy.
Badania CBOS-u dowodzą też, że mimo wszystko rośnie świa-
domość polityczna Polaków. 70 proc. obywateli uważa, że nale-
ży jak najszybciej wycofać żołnierzy z Iraku; rośnie także liczba
osób, które wskazują wojnę o ropę jako główną przyczynę ame-
rykańskiej okupacji. Co najważniejsze – Polacy są świadomi, że
na tej operacji tracimy finansowo, politycznie oraz prestiżowo.
Rządzący tego nie widzą. Może patrzą na to z dolarowej perspektywy?
Wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka opuściła Unię Pracy,
której była przewodniczącą, i zamierza budować Unię Lewicy
wraz z byłym zastępcą UP – Bartłomiejem Morzyckim. Z par-
tii odeszła także grupa działaczy związanych głównie z Fede-
racją Młodych Unii Pracy. Resztę UP wchłonie zapewne SLD.
Życzymy powodzenia wszystkim, pod warunkiem że są ideową lewicą.
Związane z o. Rydzykiem IX Forum Polonijne nagrodziło Ja-
na Kobylańskiego, milionera z Urugwaju, podejrzanego o wy-
dawanie Żydów do gestapo, medalem „za wierny i jasny przy-
kład Wiary, Nadziei i Miłości, za umiłowanie Polski i Pola-
ków, ziemi polskiej i kultury, za słowa i czyny dla Narodu do-
konane”. Kobylański, który hojnie wspiera pomysły Rydzyka,
nagrodę przyjął. Natomiast Towarzystwo Naukowe KUL przy-
znało nagrodę im. Idziego Radziszewskiego księdzu profeso-
rowi Czesławowi Bartnikowi za „wybitne osiągnięcia nauko-
we w duchu humanizmu chrześcijańskiego”. Bartnik słynie
z tropienia Żydów i masonów oraz ksenofobicznych wypo-
wiedzi w Radiu Maryja i „Naszym Dzienniku”.
Czekamy na wydanie słownika katolicko-polskiego, który na no-
wo zdefiniowałby np. słowa „miłość” i „humanizm”.
WARSZAWA Rada Krajowa Zielonych 2004 wykpiła RM War-
szawy, która – na wniosek LPR i przy poparciu Lecha K.
– uchwaliła tzw. becikowe, czyli 1500 zł za urodzenie dziec-
ka: „Kwota ta nie ułatwi decyzji o rodzicielstwie osobom po-
ważnie myślącym o przyszłości, choć być może zachęci do te-
go ludzi planujących życie swoje i swoich dzieci w perspekty-
wie najbliższego wieczoru”.
Przepis Kaczorków: trochę ubitej piany i parę ochłapów dla dziadów.
WATYKAN Kudy Josephowi do Karola! Pierwsze wystąpie-
nia nowego papieża wskazują na zupełny brak charyzmy. Pa-
pież chętniej niż niemieckim posługuje się łaciną (ukłon
w stronę Trydentu?); mniej od poprzednika przywiązuje wa-
gę do wielojęzycznych pozdrowień i teatralnych gestów. Dzię-
ki temu jest jednak bardziej naturalny i autentyczny.
Jeżeli papiestwu zabrać teatralność, to co z niego zostanie? Joseph.
USA Siostry z Narodowej Koalicji Amerykańskich Zakonnic
zorganizowały happening, podczas którego produkowały du-
że ilości różowego dymu. W ten sposób zaprotestowały prze-
ciwko panującemu w Kościele seksizmowi, który przejawia
się m.in. nieobecnością kobiet w wyborach na papieża.
Kompleks braku kobiet hierarchowie kompensują sutannami
i kolorowymi strojami. Może nie różowymi, ale purpurowymi.
JONASZ
Connecticut – jako trzeci stan po Vermoncie i Massachusetts
– wprowadził legalne związki partnerskie osób tej samej płci.
Wszystkie wymienione stany leżą w Nowej Anglii, regionie
zaliczanym, podobnie jak Kalifornia, do liberalnego i intelek-
tualnego zaplecza Ameryki.
Liberalnym centrum Polski mogłaby być Łódź, ale Kropiwnicki...
List do Przyjaciół
Szef RACJI, pan Piotr Musiał, wraz z gronem popleczników opuścił szeregi partii i przeszedł do Unii Lewicy
III RP. Jeszcze 26 lutego podczas Kongresu APPR jak lew walczył o buławę przywódcy, a tu proszę... Czy rejtera-
da Przewodniczącego powinna mnie zasmucić, dodać siwych włosów? Przeciwnie! Na tę wieść uśmiechnąłem się od
ucha do ucha, i to wcale nie z satysfakcją. A przecież mógłbym ją mieć. Od dawna bowiem nie ukrywałem, że dro-
gi moje i Przewodniczącego RACJI rozeszły się bezpowrotnie. Wyszło w końcu szydło z worka, a dokładnie – z par-
tii, czyli niby stanęło na moim, ale nie z tego powodu się cieszę.
Otóż teraz nareszcie wszyscy razem możemy zacząć jeszcze raz – i to wcale nie od początku. RACJA – którą wy-
myśliłem, powołałem do życia i wraz z gronem przyjaciół postawiłem na nogi, a później z życzliwością przyglądałem
się jej działalności – istnieje nadal. W sposób naturalny oczyściła się i dopiero teraz chwyci nowy wiatr w żagle.
Przyjaciele! Już za kilka dni zostaną demokratycznie wybrane nowe władze partii i jestem przekonany, że marazm,
bezwład i prywata, które zakradły się na same szczyty zarządu APP RACJA, zostaną zastąpione nowymi, prężnymi
działaniami oddanych sprawie ludzi. Piotrowi i jego kolegom szczerze dziękuję za ich pracę i życzę powodzenia.
Nowym władzom APP RACJA oraz wszystkim jej Członkom deklaruję pomoc moją i mojej gazety. Wszystko, co
najlepsze, dopiero przed nami!
WŁOCHY Berlusconi ma kłopoty z podźwignięciem się po
klęsce w wyborach lokalnych: w 11 na 13 regionów władzę
przejęła lewica. Boskiemu Silvio – opuszczonemu przez cha-
deków – udało się co prawda odbudować rząd, ale perspek-
tywy są marne.
Hiszpania, Portugalia, a także Włochy – na lewo. Co z tą Polską?
Może i zapomnieliśmy o życzeniach z okazji Matki Boskiej
Gromnicznej, to prawda... Nic nikomu nie winszowaliśmy
na okoliczność Trzech Króli – zgoda, ale Święto 1 Maja...
Nie, tego nie wolno pominąć.
Zatem wszystkiego najlepszego, Kochani, z okazji Święta
Pracy. I oby za rok też było co świętować!
JONASZ
K iedy byłem księdzem, widziałem, ile zła w Kościele
96458673.027.png 96458673.028.png 96458673.029.png 96458673.001.png
Nr 17 (269) 29 IV – 5 V 2005 r.
GORĄCY TEMAT
3
by narodowej profesor Le-
on Kieres – prezes In-
stytutu Pamięci Narodo-
wej – oznajmił, że ma jeszcze w swo-
im biurku „partię nieznanych nawet
historykom IPN dokumentów, zawie-
rających bardzo bolesne informacje
dla Ojca Świętego”, z nazwiskami lu-
dzi z bliskiego otoczenia JPII (w tym
księży), którzy „nadawali” bezpiece
na Karola Wojtyłę . Co więcej, dys-
Stary człowiek ze łzami w oczach
przekonywał red. Olejnik:
„Kontakty można mieć i z tego
wynika dobro. Ja jestem księdzem
i zawsze byłem księdzem. I tak sta-
nowiłem o sobie, odkąd mnie wyświę-
cono, żeby rozmawiać ze wszystkimi
ludźmi. Żeby rozmawiać z ludźmi trud-
nymi, zagubionymi, także z moimi
przeciwnikami”.
A co na to uczestniczący w pro-
gramie Kieres? „Ksiądz Maliński nie-
„mieszkał i pracował w Watykanie”.
Oto co nam powiedział:
– Z panem Kieresem nigdy nie
rozmawiałem, więc kwestia nagrania
z pewnością nie mnie dotyczy. Nato-
miast co do reszty, kto wie? Ta histo-
ria zaczęła się w trzecim roku ponty-
fikatu Ojca Świętego, gdy biskup (...)
zezwolił mi na robienie doktoratu
w Rzymie. W pierwszych miesiącach
stanu wojennego złożyłem dokumen-
ty o paszport i pewnego pięknego dnia
zostałem telefonicznie zaproszony na
spotkanie w komendzie. „Czy może-
my liczyć na to, że nie będzie ksiądz
rozpowszechniał za granicą niepraw-
dziwych informacji o sytuacji politycz-
nej w Polsce?” – zapytał mężczyzna,
który nawet nie ukrywał, że jest ofi-
cerem z wydziału czwartego, tego od
pilnowania księży. „Daję słowo: jadę
się uczyć, a nie politykować” – odpar-
łem. Z pełnym zresztą przekonaniem,
bo decyzję o stanie wojennym więk-
szość kapłanów naszej diecezji przy-
jęła z autentyczną ulgą. Owszem,
z ambony krytykowaliśmy, ale taka by-
ła wówczas potrzeba chwili. Nawia-
sem mówiąc, na płynącej z Zachodu
rzece darów niektóre parafie bogaci-
ły się, jak nigdy dotąd.
Oficer ponownie zatelefonował po
kilku dniach. Zapowiedział, że ma już
w kieszeni upragniony przez księdza
paszport. Spotkali się w restauracji
hotelowej.
– Gdy kończyliśmy kawę, popro-
sił, żebyśmy poszli na górę, bo tam
czeka jego kolega z kontrwywiadu, od
którego zależy decyzja. Atmosfera by-
ła sympatyczna, więc dałem się namó-
wić na lampkę koniaku i zapewniłem,
że nie będę obsmarowywał za grani-
cą Wojskowej Rady Ocalenia Naro-
dowego. Ten z kontrwywiadu dał mi
numer telefonu do polskiej ambasa-
dy we Włoszech, że gdyby coś, to mo-
gę tam szukać pomocy.
Ksiądz skorzystał z tej sugestii po
kilku miesiącach pobytu w Rzymie.
Jego matka ciężko zachorowała, chciał
więc pilnie wysłać do Polski lekarstwa.
– Pan Edward (…) przedsta-
wił się jako sekretarz ambasady.
Wszystko załatwił jak należy, prze-
syłka błyskawicznie dotarła na
miejsce. Kilkakrotnie spotkaliśmy
się później przy okazji jakichś im-
prez w ambasadzie, a parę razy ot
tak, po prostu, na pogaduchach przy
dobrym winie w kawiarni. O czym
rozmawialiśmy? No a o czym mo-
że rozmawiać dwóch Polaków na
obczyźnie? On znał najświeższe
plotki z kraju, a ja – z Watykanu.
Jeszcze przed obroną pracy dok-
torskiej nasz rozmówca (dzięki pro-
tekcji bardzo w Rzymie wpływowego
polskiego księdza) znalazł zatrudnie-
nie w pewnej instytucji kościelnej. Uzy-
skał na to zgodę ordynariusza i zo-
stał we Włoszech na dłużej.
– Gdy Edwarda odwołano z pla-
cówki, jeszcze przed wyjazdem zapo-
znał mnie z panem Januszem (…),
który miał objąć po nim stanowisko
w ambasadzie. Ten dosyć słabo znał
włoski, więc czasem zwracał się do
mnie z prośbą o tłumaczenia rozma-
itych biuletynów watykańskich bądź
czasopism. Po jakimś czasie nawet się
zaprzyjaźniliśmy.
– Z czego zatem wypływają oba-
wy księdza? – zapytaliśmy.
– Pod koniec lat osiemdziesiątych
dowiedziałem się, że obaj byli pracow-
nikami polskiego wywiadu. Co wię-
cej, wywodzili się podobno ze słyn-
nego Departamentu IV Służby Bez-
pieczeństwa…
– I co będzie, jeśli znajdzie ksiądz
swoje nazwisko w książce Lasoty?
– Trzeba będzie wyjeżdżać z Pol-
ski. Żal…
O komentarz do aktualnej sytu-
acji sprokurowanej przez IPN oraz
opisanych wyżej rozterek księdza po-
prosiliśmy byłego oficera krakowskiej
bezpieki:
– Przypadek, o którym mówicie
– zakładając, że facet był z wami szcze-
ry – to sytuacja klasyczna. Myślę, że
po kilku pierwszych spotkaniach zo-
stał zarejestrowany jako TW, choć nie-
koniecznie zdawał sobie z tego spra-
wę. Odstąpili od pozyskania z zobo-
wiązaniem, żeby go nie zrazić, a da-
wał pewnie więcej informacji niż ktoś,
kto brał pieniądze i pisał doniesienia
– ocenia nasz rozmówca.
– A teraz znajdzie swoje nazwi-
sko w książce Lasoty…
– Bez obaw. Napiszcie o tym wy-
raźnie, żeby wszyscy zainteresowani
spali spokojnie: teczki czynnej w 1989
roku agentury zostały zniszczone.
Nie wiem, czyimi kwitami Kieres
gra, ale na pewno nie jest to ktoś
ważny dla nas w tamtym okresie .
– Czy ksiądz Maliński nie był
ważny?
– To kryształowo czysty człowiek.
Na tej samej zasadzie można było-
by na przykład oskarżać dzisiaj księ-
dza Józefa Tischnera – on rów-
nież miał kontakty. Miał je arcybi-
skup – a wtedy jeszcze ksiądz – Sta-
nisław Dziwisz . Rozmawialiśmy.
No i co z tego?
– Zapytam jeszcze, czy nie wstyd
wam teraz, że podsłuchiwaliście i ob-
serwowaliście księdza, a potem bisku-
pa Wojtyłę? Zacytuję wypowiedź La-
soty: „W mieszkaniu przyjaciela Ojca
Świętego, ks. Andrzeja Bardeckiego ,
dwie funkcjonariuszki SB, podając się
za wolontariuszki organizacji charyta-
tywnej, podrzuciły pod nieobecność księ-
dza paczkę ze sfałszowanym pamięt-
nikiem, który miał rzucić cień na Ka-
rola Wojtyłę. Była tam mowa o zbyt-
niej zażyłości biskupa z osobą z jego
świeckiego otoczenia”. No i jak, wstyd?
– Lasota po prostu bredzi. Nie
chodziło o podrzucenie pamiętnika,
lecz wykradzenie przechowywanej
przez Bardeckiego korespondencji
Wojtyły z jego przyjaciółką Ireną K.
Nie podjęto ostatecznie takiej próby,
gdyż dostęp do mieszkania księdza był
praktycznie niemożliwy. Żadne – bar-
dziej lub mniej autentyczne – wolon-
tariuszki nie przekroczyły progu jego
mieszkania. Pamiętnik Ireny K. – ow-
szem – był fałszywy, gdyż nie ona by-
ła jego autorką, lecz ktoś, kto prze-
pisywał nagrania z podsłuchu rejestru-
jącego wydarzenia w jej domu. A że
podsłuchiwano? Jakie służby na świe-
cie oparłyby się pokusie udokumen-
towania romansu biskupa? Pamiętam,
że kiedyś już o nich obojgu pisaliście
(„Świadek miłości”, „FiM” 42/2003).
Czy nie zastanowiło was, dlaczego nikt
nie ośmielił się pozwać za to redak-
cji do sądu?
Faktycznie, zastanowiło…
ANNA TARCZYŃSKA
Powracająca fala
I znów zamieszali w kloace z teczkami. Szef IPN
ujawnił, że jakiś duchowny ośmielił się kapować
bezpiece na papieża. Było ich tysiące, a teraz każdy
modli się, żeby nie na niego wypadło…
ponuje też nagraniami rozmów pew-
nego agenta z oficerami PRL-owskich
służb specjalnych: „Natychmiast roz-
poznałem głos osoby, która donosiła
na papieża” – zapewnił Kieres.
Dodał, że o tych „bardzo bole-
snych” kwitach wiedział od lat, ale
milczał, bo uważał, że „wiarygodność
informacji musi być sprawdzona, za-
nim opinia publiczna dowie się o nich”.
Dziennikarze – jak to dziennika-
rze – zaczęli węszyć.
Najpierw padło na księdza Mie-
czysława Malińskiego , długoletnie-
go i serdecznego przyjaciela Wojty-
ły. Ksiądz, atakowany ze wszystkich
stron, przyznał, że miał „kontakty”
z SB, która wielokrotnie usiłowała
go „złamać”, ale „bezskutecznie”.
Później, w żenującym spektaklu te-
lewizyjnym („Prosto w oczy” pod re-
dakcją Moniki Olejnik ), usprawie-
dliwiał się, że jego „kontakty” ogra-
niczały się do „rozmów przy okazji
odbierania paszportu” lub zdawania
po powrocie z zagranicy: „Wracałem
pełen entuzjazmu, zachwytu i dzieli-
łem się (wrażeniami z papieskich piel-
grzymek – dop. red. ) ze wszystkimi
ludźmi, którzy mnie o to pytali”.
potrzebnie się tłumaczy” – zauważył
złowróżbnie prezes IPN. Dwie go-
dziny później, w wypowiedzi dla Pol-
skiej Agencji Prasowej, był już bar-
dziej wspaniałomyślny: „Księdzem,
który występuje w aktach IPN jako
udzielający informacji Służbie Bezpie-
czeństwa na temat Karola Wojtyły, nie
jest ksiądz Mieczysław Maliński”.
I znowu dziennikarze – jak to
dziennikarze! – zaczęli węszyć... I po-
trwa to do skutku, czyli ubicia ofiary.
Tym razem ma nią być – jak infor-
mują telewizyjne „Wiadomości”
– „zwykły polski ksiądz, który obec-
nie mieszka i pracuje w Watykanie”.
Przy okazji igrzysk ma swoje pięć
minut historyk Marek Lasota , ba-
dacz przeszłości z krakowskiego od-
działu IPN. Tenże na przetaczającej
się przez media kolejnej – wznieco-
nej przez Kieresa – fali gówna rekla-
muje przygotowywaną przez siebie
książkę na temat roli bezpieki w ży-
ciu i twórczości Wojtyły, zapewnia-
jąc, że nie zawaha się przed ujawnie-
niem nazwisk tajnych agentów.
Dotarliśmy do potencjalnej ofia-
ry lustratorów: „zwykłego polskiego
księdza”, który jeszcze do niedawna
GŁASKANIE JEŻA
Przychodzi Giertych do Dochnala
to moralność i etyka. O ile księża nie wypa-
czyli mu tych pojęć na pierwszych spowiedziach.
Wracam do problemu z początku tego tek-
stu – czym tak naprawdę różnią się te dwa
obrazki? Niczym się nie różnią – odpowia-
dam sam sobie. Tam i tu chodzi dokładnie
o to samo – o wymuszenie konkretnych zacho-
wań w zamian za obiecane gratyfikacje.
W pierwszym przypadku chodzi o pieniądze,
a później politykę, w drugim – najpierw o po-
litykę, a w przyszłości – kasę. Jaka różnica?
Tylko kolejność. No może taki maleńki niu-
ans, że propozycja Rywina to był wstrętny bo
wstrętny, ale tylko biznes, a propozycja Gier-
tycha jest ordynarnym szantażem politycznym.
Speckomisje sejmowe powoływane są po
to, by kontrolować, tropić i piętnować wszel-
kie odstępstwa od mechanizmów praworząd-
nego państwa.
A ja muszę zapytać za starożytnymi: Quis
custodiet ipsos custodes? Kto ma pilnować tych,
którzy pilnują? MAREK SZENBORN
Modna była niegdyś zabawa w spostrze-
gawczość, zamieszczana na łamach kolo-
rowych czasopism. Dwa na oko identycz-
ne obrazki, a pod nimi podpis: „Znajdź
szczegóły, którymi różnią się te ilustracje”.
Dziś trącąca myszką zagadka ożywa na
nowo, tylko już nie w świecie wirtualnym,
ale – jak by to powiedzieli fani kompute-
rów – w realu.
Oto jakiś czas temu obserwowaliśmy
z zapartym tchem poczynania pierwszej ko-
misji śledczej, która próbowała rozwikłać afe-
rę grupy trzymającej władzę i Rywina . Dżen-
telmen ten przyszedł do Michnika i jak gdy-
by nigdy nic zaproponował, że za 17 dużych
baniek Agora dostanie to, co chce, czyli usta-
wę o radiofonii i telewizji w pożądanym przez
nią kształcie.
Jeśli rzeczywiście tak było (a pewnie by-
ło), to słusznie komisja, prokuratury, sądy
i miliony Polaków uznały sprawę za niesłycha-
ny korupcyjny skandal, za próbę wymuszenia
i niemoralną propozycję do entej potęgi. Sku-
tek był taki, że Rywin poszedł do pierdla, a wła-
dza dostała orgazmu: „Pokazaliśmy, że prawo-
rządność w Polsce zatriumfowała”. Pięknie!
To był obrazek pierwszy z naszej smutnej
zabawy. A teraz drugi.
Giertych, Macierewicz i Wassermann
jako grupa trzymająca na razie tylko trochę
władzy (NA RAZIE!) idą do Dochnala z pro-
pozycją: „Ty nam powiesz to, co chcemy usły-
szeć, obciążysz zeznaniami tego, kogo wska-
żemy, a my w zamian sprawimy, że szybko
wyjdziesz z kicia na wolność”.
Rywin przyszedł do Michnika po cichu,
a Giertych do Dochnala – w blasku fleszy
i szumie kamer (z Kulczykiem na Jasnej Gó-
rze rzecz miała się nieco inaczej). Czy to zna-
czy, że Giertych działa aż tak jawnie? Z otwar-
tą przyłbicą? Jak rycerz niepokalany? Nie!
Oznaczać to może jedynie, że albo żelazny Ro-
man – pewny swojego w niedługim czasie zwy-
cięstwa – jest już tak bezczelny, że nie liczy się
z niczym i z nikim, albo dawno zapomniał, co
T uż po zakończeniu żało-
96458673.002.png 96458673.003.png 96458673.004.png 96458673.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 17 (269) 29 IV – 5 V 2005 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Seks i keks
„Aby zachować czystość serca, po-
stanawiam nie używać żadnych środ-
ków antykoncepcyjnych i być zawsze
gotowym(ą) na przyjęcie każdego
dziecka, którym nas Bóg obdarzy. Pro-
szę Cię, Panie, o pomoc, abym uni-
kał(a) wszystkiego, co uzależnia, znie-
wala i zachęca do złego”.
Na wykładach ojca Możdrzenia
nie można było znaleźćwolnych
miejsc. Każdy chciał usłyszeć na ży-
wo tego, o którym krążą legendy
i opowieści w Ruchu Domowego
Kościoła. Kilka osób przywiozło ze
sobą dyktafony...
Na ostatniej konferencji ks. Jó-
zef odpowiadał na pytania, które na-
sunęły się uczestnikom rekolekcji
podczas słuchania nauk. A było ich
niemało. Agnieszka i Krzysztof Pia-
seccy , uczestnicy rekolekcji, piszą:
„My wyjeżdżaliśmy z Nałęczowa z in-
nym spojrzeniem na nas, na naszą
miłość małżeńską, na udzielony so-
bie 5 lat temu sakrament”. Kasia
i Paweł Kaniukowie idą jeszcze da-
lej w pochwałach naszego seksuolo-
ga małżeńskiego: „Jesteśmy z Kasią
ogromnie wdzięczni Bogu, że dane
nam było przeżyć rekolekcje z Ojcem
Możdrzeniem! Że ujrzeliśmy naszą mi-
łość małżeńską w zupełnie innym świe-
tle i że chcemy teraz żyć w ten spo-
sób, żeby każda chwila, również prze-
żywana w czasie aktu małżeńskiego,
była dla nas uświęceniem i radością!”.
Po konferencji małżeństwa zosta-
ły zaproszone na podwieczorek ze
smakowitym keksem zrobionym przez
gospodynie z lubelskiego Ruchu Do-
mowego Kościoła. Mniam – zachwy-
cali się uczestnicy konferencji.
I za te niezapomniane przeżycia
my również składamy ojcu Możdrze-
niowi serdeczne Bóg zapłać!
ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
Wyrokiem sądu pierwszej instancji na ka-
rę 12 miesięcy pozbawienia wolności zo-
stał skazany 17-letni Grzegorz D. z Katowic za sfałszowanie recepty na lek
zwalczający pryszcze. Młodzian cierpiał na wyjątkowo uciążliwą postać trą-
dziku i kiedy dowiedział się o nowym farmaceutyku, postanowił zdobyć go
za wszelką cenę. Obawiając się, że lekarz nie wyrazi zgody na przepisanie
preparatu, który mógł wywołać skutki uboczne, zdesperowany chłopak po
prostu dopisał go do innej recepty, podrabiając charakter pisma doktora. Na
lek wydał 400 zł, ale było warto. Pryszcze zniknęły. Niestety, wyszło na jaw,
że recepta została podrobiona i młodzieńcem zainteresowała się prokuratu-
ra. Skandalicznie wysoki wyrok pierwszej instancji został złagodzony przez
sąd apelacyjny do 8 miesięcy paki w zawieszeniu i 30 godzin prac społecz-
nych.
Facet zdobywa sławę jako sek-
suolog, popularyzator gry miło-
snej i więzi intymnych. Rzucił wy-
zwanie przesądom erotycznym
utrudniającym harmonijne poży-
cie płciowe. Kim jest ów śmia-
łek? Jest to o. Józef Możdrzeń,
zakonnik z Zakopanego.
Truizmem jest stwierdzenie, że
księża i zakonnicy są największymi
znawcami seksu. Jest to sprawa, któ-
ra nie podlega żadnej dyskusji, co
wielokrotnie potwierdzaliśmy na ła-
mach „FiM”. Faceci w sukienkach
wypowiadają się na temat technolo-
gii, wydolności i fizjologii seksualnej,
gry miłosnej oraz ogólnych zjawisk
przy spółkowaniu. Ojciec Józef (na-
zwisko niemożliwe do wymówienia
dla Anglosasa) jest specjalistą od har-
monijnych i kwitnących stosunków
seksualnych w małżeństwie.
Zapytacie, co zakonnik, który ży-
je w celibacie, a może nawet w czy-
stości, wie o seksie? Otóż wie, i to
dużo, skoro prowadzi na ten temat
konferencje, a nawet całe rekolekcje.
Spotkanie odbyło się w Nałęczowie
z udziałem rekordowej liczby 100 osób
reprezentujących świętojebliwe mał-
żeństwa z woj. lubelskiego, zrzeszo-
ne w Ruchu Czystych Serc. Były to
rekolekcje tematyczne pt.: „We czci
niech będzie małżeństwo pod każdym
względem” (Hbr 13. 4a), które po-
prowadził właśnie Możdrzeń.
Ojciec wyszedł z ogólnego za-
łożenia, że na poskromienie płcio-
wej żądzy najlepsza jest modlitwa.
Sprawa jest bardzo poważna, albo-
wiem w „małżeństwie współżycie
płciowe może być nieczyste i tym sa-
mym niszczące małżonków i ich więź”
– informuje chrześcijański Ruch Czy-
stych Serc Małżeństw i proponuje
modlitwę, która poskromi nieczystą
żądzę: „Panie Jezu, bądź jedynym Pa-
nem naszego życia. Ucz mnie zdoby-
wać umiejętność kontrolowania mo-
ich pobudzeń seksualnych i emocji.
Niech nam w tym pomoże codzien-
na modlitwa rodzinna, a każdy cięż-
szy upadek niech będzie zaraz wy-
znawany w sakramencie pojednania”.
MW
...ale nie górale, tylko pijacy. Tomasz G.
(16 l.) i Maciek Ł. (20 l.) dali sobie z głów-
ki na ulicy, ale natychmiast zwinęli ich gliniarze i zawieźli do izby wytrzeźwień.
Chłopaki na wszelki wypadek zostali przypięci do łóżek pasami. Trafili jednak
do tego samego pokoju. Starszy wyzwolił się z więzów i zaczął katować młod-
szego, robiąc mu z twarzy befsztyk. Na szczęście rozróbę usłyszeli pracowni-
cy izby. Chłopcy tłukli się ponoć o jakąś piękność z Białegostoku.
AR
W Złotnie 150 policjantów szukało listono-
sza, który zaginął z 33 tys. zł, przeznaczo-
nymi na wypłatę rent i emerytur. Kiedy go znaleźli, był w sztok pijany i bez
gotówki, a do tego agresywny i niezadowolony, że go zapuszkowano. „Ludzie,
zejdźcie z drogi, bo listonosz jedzie” – jak śpiewali ongiś Skaldowie.
AR
Trzech chłopaków w wieku od 11 do 16
lat włamało się do magazynu przedszkola
w Zduńskiej Woli. Skradli 145 soków i 60 jaj. Wpadli, bo rano, gdy opili się
sokiem, obrzucili mur skorupami od jajek oraz pustymi butelkami. Hałas zbu-
dził sąsiadów, którzy wezwali policję. Czyżby mieszanka soku z jajkiem two-
rzyła ajerkoniak?
Co należy rozumieć przez upa-
dek? Wyjaśnia nam to Ruch Czy-
stych Serc Małżeństw. Aby serca nie
zbrukały się, należy zrezygnować
z „nieuporządkowanych moralnie,
szkodliwych przyjemności” (na przy-
kład seks), ale nade wszystko trzeba
odmówić Modlitwę Zawierzenia, któ-
rej tekst finałowy jest następujący:
AR
Złodzieje nie tylko kradną z naszych ulic
wszystko, co metalowe, by potem sprzedać
łup w skupie złomu. Doszło do tego, że ograbiają same skupy. Tak właśnie
stało się w Słupsku przy ulicy Grottgera. Pod osłoną nocy na teren złomowi-
ska włamał się zuchwały złodziej. Zwędził metalowe części ze złomowanych
tam rybackich kutrów i sprzedał je w innym skupie.
AR
liner Zeitung” napisał, że to decyzja najgorsza
z możliwych dla Kościoła, a najlepsza dla zwolenni-
ków świeckiego państwa. Trudno się nie zgodzić
z tym spostrzeżeniem. Zatem antyklerykałowie – alle-
luja, chwalmy Pana!
Duch Święty, który
– zdaniem polskich me-
diów – kieruje przebiegiem
konklawe, musiał mieć już
powyżej uszu Kościoła
rzymskokatolickiego. Bo
jak inaczej wytłumaczyć taki wybór kardynałów? Po ludz-
ku sądząc, należało się takiego obrotu sprawy spodziewać,
bo czy kardynałowie, w większości żywe kopie Karola
Wojtyły, mogli nie wybrać kogoś, kogo on sam wybrał na
jedno z najważniejszych stanowisk w Kościele, nie kochać
kogoś, kogo on sam kochał, nie uznać za Najwyższego
Nauczyciela kogoś, od kogo sam Jan Paweł II się uczył?
Przecież nawet ulubiony zwrot JPII na określenie współ-
czesnej cywilizacji to Ratzingerowska „kultura śmierci”.
Ale to były oczywiście ludzkie rachuby, a polskie
media wiedziały, że to nie człowiek, ale sam Najwyższy
kieruje rękami purpuratów. A jak tu nie wierzyć temu,
co pisze „Fakt”, albo temu, co głosi TVP? Skoro to Bóg
wybrał, więc musiał bardzo już Kościoła nie lubić, bo wy-
bór Ratzingera to utrzymanie kościelnego zamordyzmu,
to wojna z antykoncepcją i aborcją, to wyniosła pycha
wobec innych wyznań i religii, to potępienia i anatemy.
A w konsekwencji – jeszcze bardziej masowe wystąpie-
nia z Kościoła (ostatni gasi światło…), jeszcze większa
irytacja, a może bunt liberałów, to dalsza izolacja Krk
w stosunku do reszty świata, dalsze osłabienie papie-
skiego Kościoła, postępująca marginalizacja. Zatem
zmierzch katolicyzmu, w jaki wprowadził go Jan Paweł
II, za Ratzingera wejdzie już w głęboki wieczór. Czy ta
perspektywa może nie radować serc antyklerykałów? Bo
słabnący Krk, czyli pierw-
szy wróg wolności w Eu-
ropie, to perspektywa
szybszego wywalczenia
bardziej zdecydowanego
rozdziału Kościoła od
państwa w krajach kato-
lickich, większa obojętność katolików na nawoływania
hierarchii, czyli więcej wolności, więcej praw człowieka.
Ratzinger na papieskim stolcu to dobra nowina tak-
że dla Polski. Nie licząc wymienionych wyżej powodów,
które i nas dotyczą, dochodzi jeszcze jeden: papieżem
nie jest już Polak! To koniec czerpania narodowej du-
my z przywódcy Watykanu. Na nic się zda wskazywanie
przez media, że Ratzinger to prawa ręka zmarłego pa-
pieża albo doszukiwanie się u Benedykta XVI kropli
polskiej krwi. Wystarczy jedno papieskie pozdrowienie
po polsku, które zabrzmi, jak wypowiedź volksdeutscha
z peerelowskiego filmu (a musi tak zabrzmieć, bo to Nie-
miec) i mit „swojego papieża” pryśnie jak bańka mydla-
na. Papież z Hitlerjugend to dla polskiego serca gorzej
niż czarny jak noc papież z Afryki. Zatem niemieckie
papiestwo wybije z ręki polskiego Kościoła broń, jaką
zapędzał na msze Polaków, a która nazywa się nacjona-
lizm i fałszywa duma narodowa. Więc chwalmy Pana,
który kieruje konklawe! Tak głosi Kościół, a ten, jak wie-
my, nigdy nie kłamie...
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
RZECZY POSPOLITE
W wieku 78 lat nie jest dobrze podejmować się zadania, stanowiącego tak
olbrzymie wyzwanie, a także wymagającego zaangażowania wszystkich sił
– i fizycznych, i psychicznych. Nie ma gwarancji, że w tym wieku ktoś mo-
że tak ciężko pracować i wstać następnego dnia.
(Georg Ratzinger, starszy brat papieża)
Nowy papież, Benedykt XVI, choć jego wybór był tak zwanym pewniakiem,
już na początku swojego pontyfikatu wywołuje sporo kontrowersji, krzyków
zwłaszcza ze strony tzw. „progresistów”. Dla nas, Polaków, narodu, który bądź
co bądź, nadal trwa raczej przy konserwatywnym, niż ultrapostępowym,
new-age-owskim katolicyzmie, wybór ten wydaje się być bardzo dobrym roz-
wiązaniem. Duch Święty, który był w pierwszej kolejności sprawcą tego wy-
boru, stanął w obronie swojego Kościoła.
Strzał w dziesiątkę
(www.patriota.pl)
(…) Duch Święty wybiera papieża. Nie, On nie wskazuje palcem, nie pro-
wadzi za rękę, nie podpowiada. On przekreśla „chytreńkie” spekulacje ludz-
kiego rozumku, krzyżuje najbardziej wytrawne intrygi, sprowadza szalupę ra-
tunkową dla rozchybotanej Łodzi Piotrowej, którą tylu obłąkanych majtków
chciałoby skierować na lewicowy kurs, prosto ku przepaści (…). To jedno
wiemy już na pewno: Kościół Święty nie dozna tak strasznej próby, iżby Za-
stępcą Chrystusa na ziemi był papież-progresista, papież-liberał, więc papież
„trochę katolicki”. Nie będzie „otwarcia” Prawdy na fałsz i chaos mniemań,
nie będzie „dyskusji” na temat „kapłaństwa” kobiet, „małżeństw” homosek-
sualistów, celibatu księży, czego chcieli postchrześcijańscy już de facto Eu-
ropejczycy. Nie będzie też papieża „społecznie postępowego” ze zbolszewizo-
wanej, zatrutej jadem socjalizmu Ameryki Łacińskiej, ani „kulturowej afry-
kanizacji” katolicyzmu.
(www.konserwatyzm.pl)
Wybrała OH
ADAM CIOCH
ROK ZA PRYSZCZ
POBILI SIĘ DWAJ
PIJANY JAK LISTONOSZ
ALE JAJA!
METAL DLA ZUCHWAŁYCH
T uż po wyborze Ratzingera na „Ojca Świętego” „Ber-
96458673.006.png 96458673.007.png 96458673.008.png 96458673.009.png 96458673.010.png 96458673.011.png 96458673.012.png 96458673.013.png 96458673.014.png 96458673.015.png 96458673.016.png 96458673.017.png 96458673.018.png 96458673.019.png 96458673.020.png 96458673.021.png
Nr 17 (269) 29 IV – 5 V 2005 r.
NA KLĘCZKACH
5
NARÓD NIEWIERNY
KREMÓWKA BIS
Przypominamy, że w lipcu 2001
roku ówczesny prezydent Kenii Da-
niel Arap Moi zatwierdził plan
importu 300 milionów prezerwa-
tyw, co każdemu aktywnemu sek-
sualnie Kenijczykowi miało zagwa-
rantować 60 „gumek” rocznie. Nie-
stety, po sprzeciwie chrześcijań-
skich organizacji obrony życia, wy-
myślił inną, tańszą metodę walki
z wirusem: zaproponował obywa-
telom dwuletnią powściągliwość
seksualną.
„Polityka” zamieściła na swo-
ich stronach internetowych sondę,
w której internauci mają odpowie-
dzieć na pytanie: „Czy w swoim ży-
ciu starasz się kierować nauką
i przesłaniem Jana Pawła II”? Wy-
niki tego anonimowego badania
są szokujące. W katolickim kraju,
w którym wciąż trwa papieski kult,
zaledwie 38 proc. respondentów
przyznaje, że zawraca sobie głowę
wskazaniami Najwyższego Autory-
tetu Moralnego; 36 proc. nawet nie
próbuje tego robić, a reszta nie ma
zdania na ten temat.
policji. Ta dowiedziała się o wszyst-
kim przypadkowo, kiedy młodzi lu-
dzie podczas przesłuchania doty-
czącego innej sprawy przyznali się
do przestępstwa.
Lubartowskim cmentarzem na
mocy konkordatu zawiaduje para-
fia rzymskokatolicka pw. Świętej
Anny. Jej proboszczem jest dziekan
dekanatu lubartowskiego ksiądz An-
drzej Tokarzewski .
prowincją. W zamian władze ko-
ścielne chcą gwarancji, że... „Chi-
ny zapewnią pełną i rzeczywistą wol-
ność religijną na swym terytorium”.
W Chinach istnieją obecnie dwa
odłamy katolików. Pierwszy jest lo-
jalny wobec władz Republiki, a dru-
gi nie uznaje pierwszeństwa Peki-
nu przed Watykanem, za co został
zdelegalizowany. Watykan najpierw
chce spełnienia swych postulatów,
a dopiero potem zgodzi się zerwać
stosunki z Tajwanem. Chiny zaś żą-
dają, żeby państwo kościelne naj-
pierw zerwało stosunki z Tajwanem,
aby w ogóle mogło dojść do roz-
mów. Liu Bainian , wiceprzewod-
niczący Chińskiego Stowarzyszenia
Patriotycznych Katolików (organi-
zacja współpracująca z władzami),
stwierdził: „Watykan musi zerwać
kontakty z Tajwanem przed roz-
poczęciem rozmów z legalnymi wła-
dzami w Pekinie oraz nie może in-
gerować w wewnętrzne sprawy
Chin”.
Bawarczycy, biorąc wzór z wado-
wiczan, postanowili wykorzystać swo-
je pięć minut. Cukiernicy z Marktl,
rodzinnego miasteczka nowego Pa-
py, już następnego dnia po wybo-
rze Ratzingera upiekli papieskie
ciastko. Jest to tarta z nadzieniem
migdałowym, która – jak należało
się spodziewać – znikła z półek bły-
skawicznie mimo zawrotnej ceny 1,3
euro za kawałek.
Oprócz tego przedsiębiorczy ro-
dacy nowego Papy w równie bły-
skawicznym tempie zaczęli produ-
kować papieskie piwo, torty Bene-
dykta XVI, czekoladę Ratzingera.
Wszystko to ma naturalnie adekwat-
ną do sytuacji cenę!
MW
KC
ZMIENIACZE
AC
VILLAS
– REAKTYWACJA
Prawie dwustu czarnoskórych
i latynoskich studentów chrześcijań-
skiego Międzynarodowego Uniwer-
sytetu Trinity w Illinois (USA) otrzy-
mało rasistowskie listy wzywające
ich do natychmiastowego opuszcze-
nia miasteczka akademickiego.
To nie żarty! Jak donosi „The
New York Times”, dyrekcja osie-
dla poleciła żakom, aby wyszli no-
cą z akademików i zakwaterowali
się w hotelach. Rasistowska propa-
ganda jest odpowiedzią na postu-
lat niemieszania ras, zgłoszony
przez grupę prawicowych studen-
tów. Na konserwatywnym uniwer-
sytecie (odpowiednik polskiego
KUL-u) studiuje obecnie około 3,5
tysiąca osób. Kształcą się, aby – jak
można przeczytać na stronie in-
ternetowej uczelni – „zmieniać świat
poprzez Chrystusa”.
KOŁO RÓŻAŃCOWE
OH
Chwilą ciszy dla uczczenia pa-
mięci zmarłego papieża rozpoczę-
ło się zebranie Polskiego Związku
Łowieckiego – koła nr 48 „Pono-
wa” we Włodawie. Następnie pro-
wadzący posiedzenie stwierdził, iż
wszyscy obecni są po rekolekcjach.
Spotkało się to z niezrozumieniem
u Stanisława P. – myśliwego z po-
nad 20-letnim stażem – który na
rekolekcjach nie był, co też głośno
wyraził. Wywiązała się ostra dysku-
sja, a P. zarzucono grzech zanie-
chania, co dyskwalifikuje go jako
myśliwego.
– Jak ktoś się kiedyś przyzna,
że nie był na nieszporach, to chy-
ba będą go lać – zastanawia się Sta-
nisław P., który rozważa powiado-
mienie o całej sprawie zwierzch-
nich władz związkowych. KC
STAWIANIE FIGUR
ŁCz
Muzeum Figur Woskowych
w Madrycie jako pierwsze na świe-
cie wejdzie w posiadanie woskowe-
go Benedykta XVI .
Rzecznik muzeum – Gonzalo
Presa – poinformował z ekscytacją,
że najpóźniej za miesiąc będzie moż-
na oglądać naturalnej wielkości, do-
skonale realistyczną woskową figu-
rę nowego papieża. Dodał przy tym,
że wykonanie figury pochłonęło wie-
le pracy, ale opłaciło się.
Rzeczywiście, wszak woskowy
Benedykt – po tym, jak zaakcep-
tuje go pięciu ekspertów – zosta-
nie ustawiony w doborowym to-
warzystwie Jana Pawła II , Jana
XXIII i Piusa XII .
EVVIVA L’ARTE!
Już kilkakrotnie Violetta Villas
(na zdjęciu) zapowiadała swój co-
me back , lecz jak do tej pory – bez
skutku. Tym razem ma być inaczej.
W triumfalnym marszu gwieździe
będzie towarzyszył jej nowy mene-
dżer – kamilianin o. Bogusław Pa-
leczny . Zakonnik znany z poparcia
dla o. Tadeusza Rydzyka i Andrze-
ja Leppera oraz z żywiołowej nie-
chęci do Unii Europejskiej zajął
się obecnie komponowaniem prze-
bojów dla „największej gwiazdy Eu-
ropy Wschodniej”, jak mówi o swo-
jej podopiecznej. Na początek me-
nedżer zakazał jej występu w filmie
fabularnym razem z grupą trans-
westytów „przebierańców”. Palecz-
ny zapowiada, że nowa płyta, na któ-
rej sam zaśpiewa kilka hitów w to-
warzystwie Villas, trafi do sklepów
już w maju. Ojczulek pojawi się na
koncertach diwy i będzie śpiewał
w chórku. Reaktywowana Violetta
ma być polskim wcieleniem Tiny
Turner . Na szczęście słomiany blond
pani Violetty ma pozostać nienaru-
szony.
Galeria Sztuki DNA w Berlinie
zorganizowała dość niecodzienną wy-
stawę. Jej największą atrakcją stała
się Remune Gele , 27-letnia Niem-
ka, która na oczach widzów galerii
powiła swe pierwsze dziecko – dziew-
czynkę Audrę . Ojciec noworodka,
29-letni Winfried Witt , wyjaśnia, że
tę decyzję podjęli po to, aby podzie-
lić się z innymi tą jakże niepowta-
rzalną chwilą, którą nazwał egzysten-
cjalnym dziełem sztuki.
Bez względu na to, czy egzy-
stencjalne, czy nie – dzieło nie
spodobało się przywódcom kościel-
nym, co wyraził rzecznik Kościoła
w Berlinie Stefan Foerner , twier-
dząc, że narodziny są intymnym ak-
tem i takim powinny pozostać.
Cóż, intymność ma to do sie-
bie, że każdy robi z nią to, co uwa-
ża za stosowne...
RB
WZ
FANATYK
PAPARADA
POSSUMUS W GUMCE
18-letni Brazylijczyk został
aresztowany za napad na katolic-
kiego księdza i kradzież dwóch eg-
zemplarzy Pisma Świętego. Mło-
dzieniec, uzbrojony w kuchenny
nóż, rzucił się na wychodzącego
z księgarni duchownego i wyrwał
mu zakupione przed chwilą Biblie.
Policjanci, którzy zatrzymali zło-
dzieja, przyznają, że to jedna
z najdziwniejszych kradzieży, z ja-
kimi spotkali się w ciągu ostatnich
kilku lat.
Być może nagła potrzeba ob-
cowania ze Słowem Bożym odebra-
ła nieszczęśnikowi rozsądek? A mo-
że liczył na to, że ksiądz zakupił ja-
kieś „odważniejsze” publikacje...
MW
Lubelscy rajcy znani są z pra-
cowitości. Nic więc dziwnego, że
w trakcie sesji w miniony czwartek
udali się do pobliskiej archikatedry.
Tam zamówili bowiem specjalne
modły w intencji zmarłego papieża
Jana Pawła II . „Na czas mszy św.
zostanie zarządzona przerwa w se-
sji Rady” – poinformowało wcze-
śniej biuro prasowe lubelskiego ma-
gistratu. O tym, z jakich środków
zostanie pokryte tradycyjne „co ła-
ska”, ratusz nie informuje. Być mo-
że pieniądze z własnej kieszeni
mógłby wyłożyć przewodniczący Ra-
dy Zbigniew Targoński (PiS), któ-
rego stać na fundowanie rodzinie
kolacyjek w podlubelskim zajeździe
„Bida”. A miało to miejsce w ubie-
głą niedzielę.
OH
Rzymskokatolicki biskup Mom-
bassy (Kenia) Boniface Lele jest
zdania, że małżeństwa, w których
choćby jedna osoba zarażona jest
wirusem HIV, powinny mieć pra-
wo do używania prezerwatyw. Tym
samym obala watykańską doktrynę
o nieskuteczności kondomów w za-
pobieganiu epidemii AIDS. Narzu-
canie współmałżonkom wstrzemięź-
liwości czy separacji purpurat uwa-
ża za niezgodne z duchowością
chrześcijańską. Twierdzi, że „rozłą-
ka byłaby dla nich wielkim stresem
i mogłaby się przyczynić do roz-
przestrzenienia choroby”.
MIŚ BENEDYKT
Bawarskie dzieciątka będą do
snu tuliły misia Benedykta! Pewna
firma z miasteczka Lhuterstadt Co-
uburg wprowadziła na niemiecki
rynek zabawkarski pluszaka ubra-
nego w papieski strój. Na łapkach
miś ma napisane: „Kardynał Jo-
seph Ratzinger – papież Benedykt
XVI, 19 kwietnia 2005 r.”. Jedna
maskotka kosztuje aż 160 euro, ale
mimo zbójeckiej ceny produkt cie-
szy się zainteresowaniem. Nieste-
ty, nie wszyscy będą mogli nabyć
misia, ponieważ firma wyprodu-
kowała jedynie 265 egzemplarzy,
czyli tyle, ilu było papieży w histo-
rii Kościoła. Niewykluczone, że lud
Bawarii wylegnie na ulice, doma-
gając się dorobienia kolejnej serii
Benedyktów...
KC
MW
HIENY
TARGOWICA
W Lubartowie dwaj uczniowie
miejscowych szkół włamali się do gro-
bu na miejskim cmentarzu. W świe-
żo zakopanej trumnie szukali kosz-
towności, które mogliby sprzedać.
Zawiedli się, bo znaleźli przy nie-
boszczyku jedynie drewniany krzyż
i książeczkę do nabożeństwa.
Choć ślady zbezczeszczenia
zwłok były doskonale widoczne, ad-
ministrator nie raczył powiadomić
Watykan gotów jest zerwać sto-
sunki dyplomatyczne z Tajwanem,
aby w zamian zyskać przychylność
władz Chin.
Biskup Hongkongu Joseph Zen
stwierdził, że Watykan jest zdecy-
dowany uznać Chińską Republikę
Ludowo-Demokratyczną i zgodzić
się z władzami w Pekinie, że Taj-
wan jest tylko zbuntowaną chińską
MW
96458673.022.png 96458673.023.png 96458673.024.png 96458673.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin