Antek.doc

(1831 KB) Pobierz
Antek



 

           dy kowal wygonił Antka z kuźni i kazał mu pracować na gospodarstwie, chłopiec nie mógł się z tym pogodzić.

   Chciał uciec od kowala, ale nie mógł wracać do domu, ponieważ obiecał matce, że będzie solidnie pracował u kowala przez sześć lat. Postanowił, więc pójść przed siebie gdzie go nogi poniosą.

    Długo błąkał się po wsi, aby znaleźć jakąś pracę. Nazajutrz Antek spotkał staruszka, który ciągnął za sobą wózek pełen drewna. Chłopiec zaproponował mu pomoc. Ciągnął wózek, aż do jego domu. W podziękowaniu otrzymał pajdę chleba, kubek mleka i kąt do przenocowania. Chłopiec zwierzył się staruszkowi ze swojego losu. Starzec współczuł Antkowi,

   -Proszę synu. Weź to, widzę, że masz bardzo dobre serce i wierzę, że kiedyś staniesz się wielkim mistrzem znanym w całym kraju, tego ci z całego serca życzę- rzekł do niego starzec i wręczył mu kawałek drewna i kozik.

   -Bardzo dziękuje i obiecuje, że wykorzystam to najlepiej jak potrafię.

   To powiedziawszy Antek uściskał dłoń starcowi,

   i wyruszył w drogę. W przerwie swojej podróży wystrugał z drewna, którego dostał od staruszka dwa wiatraki. Szedł tak przez trzy dni, aż dotarł do pewnej osady, a że był to dzień targowy postanowił sprzedać na targu swoje dzieła. Jakież było jego zdziwienie, kiedy zagadnął do niego pewien mężczyzna, który jak się potem okazało był stolarzem słynnym w całej osadzie.

    -Chłopcze skąd masz takie piękne rzeźby?- powiedział do Antka stolarz.

    -To moje prace proszę pana! Sam je wykonałem- odparł chłopiec.

    -Skoro umiesz tak pięknie rzeźbić w drewnie to przyjmę cię na naukę do mojego warsztatu. W ten sposób Antek dostał się do pracy w stolarni. Zaczął uczyć się coraz więcej i więcej, a że był bardzo zdolnym uczniem wieść

   o nim szybko się rozeszła w całej okolicy. Stolarz z coraz większym niepokojem przyglądał się nauce Antka. Zazdrościł mu jego talentu, i tego, że ludzie coraz więcej mówią o Antku, a nie o nim. Uknuł, więc pewien spisek przeciw Antkowi. Oskarżył go o kradzież narzędzi, które wcześniej podrzucił mu do pokoju, w którym mieszkał chłopiec. Gdy aresztowała go policja, nieświadomy niczego Antek próbował się bronić. Zawołał, więc swojego przyjaciela;

   -Witku, przecież ja nic nie ukradłem, ty o tym dobrze wiesz.

   Ale nikt nie czekał na odpowiedź Witka. Antek trafił do więzienia. Wierny przyjaciel chłopca próbował za wszelką cenę wyciągnąć kumpla z kłopotów. Udał się, więc do mieszkańców wioski. Chodził od domu do domu, aż pewnego dnia trafił pod dom najbogatszego człowieka

    w osadzie. Drzwi otworzył sam pan Fryc. Witek opowiedział mu całą historię swojego przyjaciela.

   -Przecież ten młodzieniec wykonał wiele pięknych, ciekawych zabawek dla mojego synka- rzekł pan Fryc-dlatego pomogę Ci oczyścić go z zarzutów. Wierzę, że jest niewinny.

Dzięki pomocy swojego wiernego przyjaciela i pana Fryca, Antek wyszedł na wolność. Pan Fryc prosił go, aby pozostał w osadzie, ale Antek postanowił wyjechać do wielkiego miasta- Warszawy i tam szukać swojego szczęścia.

    -Chłopcze skoro zdecydowałeś się wyjechać to weź proszę te kilka złotych na drogę masz tu też adres mojego znajomego stolarza, który mieszka w Warszawie, on

   na pewno cię przyjmie pod swoją opiekę.

   Antek podziękował swoim wybawicielom za wszystko i wyruszył w drogę...

   -Ależ wielka ta Warszawa!- westchnął wysiadając z pociągu. Wyciągnął karteczkę z adresem, którą dał mu pan Fryc i ruszył na poszukiwanie swojego nowego nauczyciela. Gdy dotarł na miejsce pan Biernacki okazał się bardzo miłym człowiekiem. Był to wysoki, dobrze zbudowany mężczyzna z siwymi włosami i długą brodą. Na nosie miał śmiesznie założone okulary. Przywitał Antka i zaprowadził go do swojego warsztatu. Okazało się, że pan Biernacki wyszkolił już wielu słynnych rzeźbiarzy i że jest bardzo dobrym nauczycielem. Przez trzy lata chłopiec uczył się pod okiem pana Biernackiego, ale cóż los znów splatał mu figla- zakochał się w córce swojego nauczyciela, Anieli. Nauczyciel początkowo o tym nie wiedział, ale gdy wszystko wyszło na jaw powiedział do niego;

-Antku, wiesz, że kocham swoją córkę i pragnę jej szczęścia, zrobię dla niej wszystko.             

-Wiem, rozumiem pana, ja też chce dla niej jak najlepiej -powiedział chłopiec.

-Dlatego chłopcze musisz okazać się swoją pomysłowością i inteligencją. Przed tobą następujące zadanie: musisz zrobić coś, czym mnie zaskoczysz, czego moje oczy nie widziały. Jeśli wykonasz to zadanie pomyślnie to dostaniesz rękę mojej córki.

Biedny Antek długo myślał, czym mógłby zaskoczyć swego nauczyciela, aż wpadł mu do głowy pewien pomysł...

  Po godzinach pracy przesiadywał w warsztacie do późna

i realizował swój plan. Wszystko to trzymał w ścisłej tajemnicy nikomu nic nie mówiąc, aż nadszedł dzień, w którym musiał pokazać swoje dzieło. Gdy pan Biernacki wszedł do warsztatu oczom nie wierzył, zobaczył swoje odbicie, ponieważ Antek wyrzeźbił w drewnie postać swojego mistrza siedzącego na ławeczce.

-Gratulacje Antku, moje oczy czegoś takiego jeszcze nie widziały!- powiedział pan Biernacki.

Antek ze szczęścia, aż podskoczył. Pobiegł szybko do Anieli i mocno ją uściskał. Chłopiec czuł, że musi się podzielić tym szczęściem ze swoją matką. Pojechał, więc do niej, opowiedział jej o wszystkim i zabrał ją do Warszawy. Antek poślubił Anielę, zamieszkał ze swoją matką i teściem. Tworzyli zgodną, szczęśliwą rodzinę. Założyli razem z panem Biernackim fabrykę drewnianych zabawek „ANTKOWO”. Co miesiąc przekazywał część swoich dochodów na naukę dla biednych dzieci, bo sam kiedyś doświadczył biedy.

  Antek, jako dorosły już mężczyzna, zawsze powtarzał: „Nigdy nie rezygnujcie ze swoich marzeń.”

 

 

Zgłoś jeśli naruszono regulamin