Fakty i Mity 22-2006.pdf

(20318 KB) Pobierz
str_01_22.qxd
LEKARZE TO NIE TERRORYŚCI!
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 22 (326) 8 CZERWCA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 2, 11
Nieruchomości, pieniądze, nawet prąd z miejskiej sieci kradną nie-
którzy obywatele RP. Tak, tak – ci w czarnych sutannach. Coraz
częściej księża – wykorzystując swój status świętych krów – są
sprawcami pospolitych przestępstw. Bywa, że kiedy paragraf za-
czyna im się zaciskać na szyjach, uciekają gdzie pieprz rośnie
i wszelki słuch po nich ginie. Ścigani są zazwyczaj jedynie złorze-
czeniami okradzionych, które rozbijają się o drzwi pałacu biskupa.
Str. 5, 7
Ślepa furia
Prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej wsadzili do aresz-
tu za stan wojenny pierwszego generała – szefa Milicji Obywatel-
skiej w Szczecinie, który podpisywał kwity o internowaniu. IPN zapowia-
da, że dosięgnie nie tylko pozostałych komendantów wojewódzkich i ich
zastępców, ale też naczelników PRL-owskich więzień...
Str. 3
96568805.026.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 22 (326) 2– 8VI2006r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Podczas gdy na świecie trwa wyścig w badaniach ge-
netycznych i zmniejszaniu mikroprocesorów, nasz piękny kraj
po raz kolejny zasłynął z rzadkiej specjalizacji – organizowania
papieskich wycieczek.
Inne polskie specjalizacje to m.in.: budowanie pomników, łatanie
dziur w jezdniach i wybieranie idiotów na posłów.
„Fakt” bez kagańca
Media ponowiły zarzut współpracy z SB wobec księdza Mieczy-
sława Malińskiego, przyjaciela Jana Pawła II. „Tygodnik Po-
wszechny” współpracę z nim zawiesił. Jednocześnie ksiądz Ta-
deusz Isakowicz-Zaleski, krakowski samozwańczy młot na du-
chownych agentów, zapowiedział opublikowanie 28 nazwisk księ-
ży, w tym kilku przybocznych kardynała Dziwisza. Kuria kra-
kowska odpowiedziała na to publicznym protestem i zakwestio-
nowaniem wiarygodności teczek SB.
Biskupi popierają lustrację, ale – na Boga! – nie wobec swoich!
rzenia, które ostatnio najbardziej go zbulwersowało, w sensie
pozytywnym lub negatywnym. Duże nagromadzenie uczuć gwa-
rantuje, że tekst płynie wprost „z wątroby”. Miałem więc zamiar
pisać o tym, jaki wstyd przynosi Polakom prezydent Kaczyński.
I to co najmniej potrójny! Jeden wstyd to jego schizofreniczne
i zacofane poglądy. Drugi: nieudolność rządzenia połączona z ny-
gusostwem. I wreszcie wstyd trzeci: Lech Kaczyński, całkiem
młody jeszcze (57 lat), zachowuje się jak zramolały, pierdołowa-
ty starzec, kompletny niedojda! W takim stanie motoryczno-
-umysłowym powinien raczej chodzić po chodniku w przebraniu
komórki albo robić za nocnego stróża w punkcie skupu złomu,
a nie brylować na salonach jako pre-
zydent kraju. Przepraszam za ten ton
rodem z brukowca, ale szlag mnie tra-
fiał, kiedy patrzyłem i słuchałem, jak
„nasz pan prezydent” jąkał się i prze-
kręcał wyrazy, czytając tekst przemó-
wienia podczas powitania papieża Be-
nedykta. I do tego ten jego debilny
uśmiech... Ratzinger, mimo iż ma 79
lat, przewyższa Kaczora lotnością umy-
słu jak – nie przymierzając – niemiec-
ki meserszmit kaczki w lataniu. Kto wy-
brał tego człowieka na Pierwszego...
Zaraz po duchowych, tj. nerwo-
wych, przeżyciach na Okęciu wziąłem
się za przeglądanie gazet. I dopiero mną
zatrzęsło!
Otóż w każdym kraju są gazety
zwane brukowcami. W Polsce nato-
miast jest niemiecka gazeta „Fakt”
– brukowiec z brukiem o kształcie kocich łbów, ale już wielko-
ści łba hipopotama. To najbardziej podła szmira, jaką widziałem
w życiu. Redaktorzy „Faktu” grają na najniższych, wręcz atawi-
stycznych uczuciach czytelników; lansują kruchtowe poglądy,
z którymi mieszają np. porady seksualne. Skutek jest taki, że na
jednej stronie czytamy o „ukochanym ojcu świętym”, który pa-
trzy na nas z nieba, a na sąsiedniej – jak lizać łechtaczkę, żeby
doprowadzić partnerkę do orgazmu. „Fakt” lubuje się też w przed-
stawianiu różnych bajek i mitów tak, jakby były faktami wła-
śnie. Możemy się więc dowiedzieć, że diabły gotują w piekiel-
nych kotłach grzeszników, że ludzie chorzy psychicznie są opę-
tani przez demony i do jakich świętych trzeba się modlić w róż-
nych potrzebach. W każdym numerze na okrasę tego wodomó-
zgowia jest też obowiązkowo gołe dupsko i cyce z jakimś żenu-
jącym tekstem, np. „Tak mi dzisiaj duszno, kotku...”. To ścierwo,
poza ogłupianiem setek tysięcy Polaków (!), robi całkiem kon-
kretną krzywdę konkretnym ludziom, a nawet całym grupom spo-
łecznym, poprzez publikowanie kłamstw i tendencyjnych uogól-
nień. Nie ma numeru bez jednej lub kilku chamskich nagonek,
wielokrotnie na przykład na pielęgniarki czy policjantów. Wy-
starczy przytoczyć kilka tytułów: „Bestie” (o siostrach, które
z głupoty robiły sobie zdjęcia z noworodkami), „Instruktorzy to
piraci” (o instruktorach prawa jazdy), „To potwór nie babcia”,
„Poseł dziwkarz”, „Śmierć za śmierć!”.
Wszystko to jednak nic w porównaniu z numerem poświę-
conym papieżowi, jaki odwalono w dniu jego przylotu do Pol-
ski. Na pierwszej stronie „Fakt” zamieścił zdjęcie Papy, a obok
10 przykazań z komentarzami. Przy numerze 8 – „Nie mów fał-
szywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu” – dopisano:
„Jakże łatwo przychodzą niektórym łgarstwa wypowiadane pu-
blicznie. Bez żadnych konsekwencji! Ale Bóg to widzi!” . Świę-
te słowa, Panowie Redaktorzy, Bóg to widzi! I z pewnością złoi
Wam tyłki. Oto bowiem na ostatniej stronie tegoż nabożnego
numeru – obok zdjęć ośmiu lekarzy pediatrów – z trwogą zo-
baczyłem wielki tytuł: „Terroryści”. Cóż zrobili ci nieszczęśni-
cy? Czyżby podłożyli bomby pod szpitalem?! No prawie, bo
zdaniem „Faktu”, tysiącom dzieci odmawiają oni leczenia. „Ja-
ką wartość dla zbuntowanych medyków ma życie i zdrowie
najmłodszych? – pyta „Fakt”. I zaraz odpowiada: „Kilkaset zło-
tych. Takiej podwyżki żądają lekarze. Jednak terroryści w ki-
tlach nie mogą się czuć bezkarni!” . Ale „terroryści” (czyt. ma-
sowi mordercy) to nie jedyny epitet w tym artykule. Imiona
i nazwiska wraz z adresami pracy wieloletnich, zasłużonych chi-
rurgów i ordynatorów opatrzono zwrotami: „Wzięli niewinnych
najmłodszych pacjentów na zakładników, walcząc o pieniądze
dla siebie” , „Przychodzą do pracy tylko po to, żeby żądać więk-
szych pieniędzy” , „Serca nie mają” , „Nie mają sumień” i wresz-
cie: „Czas na radykalne rozwiązania!” ... Znając hasła z innych
numerów pisma, można się domyślić, że bestie zasłużyły na ka-
rę śmierci, długoletnie więzienie lub co najmniej lincz.
Niestety. Gdyby choć dane, które
przytaczają pismacy z „F”, były praw-
dziwe, można by co najwyżej ubole-
wać nad ich chamskim przekazem.
Ale nie są! „Gazeta Wyborcza” już na-
stępnego dnia ujawniła stek kłamstw.
Dziennikarze „Wyborczej” pojechali śla-
dem kolegów z „Faktu”. Okazało się,
że lekarze, owszem, niby strajkują,
ale... ciągle leczą! Przekładają na dal-
sze terminy wyłącznie zabiegi mało
pilne, np. stulejkę u małych chłopców
albo przepuklinę, które równie dobrze
– bez narażenia zdrowia dziecka – moż-
na operować za kilka miesięcy. Dzie-
ci z przewlekłymi chorobami, np. cu-
krzycą, kierowane są do lekarzy ro-
dzinnych. W Katowicach szef jedne-
go ze szpitalnych oddziałów, dr Lu-
dwik Stołtny, mówi o publikacji
w „Fakcie”: „Napisali, że odesłałem 30 dzieci. Takie kłamstwo!”.
Dr Małgorzata Szklarczyk, której zdjęcie opublikowano (w rogu)
wcale nie strajkuje. Na oddziałach hematologii, onkologii i che-
mioterapii strajk nic nie zmienił – pisze „Wyborcza”. Nikt też
nie zadzwonił ze skargą na specjalną infolinię czy do śląskiego
NFZ. Ton kalumnii rzucanych przez „Fakt”, ale również nowy
prawicowy „Dziennik”, idealnie wpisuje się w retorykę wicemi-
nistra Piechy i wicepremiera Dorna, który lekarzy straszył przy-
musowym wcieleniem do armii.
Lekarze są różni – dobrzy i gorsi – tak jak inni ludzie. Sam
kiedyś zetknąłem się z arogancją jednego z nich; byłem też
świadkiem lekarskiej rutyny; chociaż znacznie częściej ofiarno-
ści i zaangażowania. Żaden medyk ani żadna pielęgniarka nie
wymuszali na mnie czy na moich bliskich jakichś łapówek za
operację czy opiekę, chociaż z pewnością są takie odosobnio-
ne przypadki. Jednak obecna nagonka na środowisko medycz-
ne, zainicjowana przez populistyczny, brukowy rząd jest obrzy-
dliwa. Uderza w ogromną większość ofiarnych, oddanych spra-
wie ochrony zdrowia ludzi. Trudno nie popierać ich słusznych
postulatów strajkowych. Zresztą za tę radykalną formę prote-
stu odpowiedzialni są nie oni, lecz wszystkie rządy od 1989 r.,
z obecnym na czele. Lekarze i pielęgniarki wykazali i tak wiel-
ką cierpliwość. W ciągu 17 lat kilkakrotnie prosili o podwyżki
– wywieszali flagi, zakładali opaski, głodowali, organizowali mar-
sze, ale nigdy nie odeszli od łóżek chorych... I co? Za każdym
razem słyszeli obietnice, z których nie wywiązywali się albo
ministrowie, albo dyrektorzy szpitali. Praca lekarza jest jedną
z najbardziej odpowiedzialnych. Można ją porównać z zawodem
pilota samolotu albo kontrolera żywności. Tu chodzi o zdrowie
i życie. Wszędzie na świecie lekarze zarabiają dużo więcej, niż
wynosi średnia krajowa, i jest to oczywiste. Okazuje się jed-
nak, że w Polsce nie dla wszystkich. Tutaj tylko księża żyją
jawnie ponad stan i nikt, a już na pewno żadne „ambitne” ogól-
nopolskie medium, nie śmie o tym pisnąć.
Tak to już u nas, niestety, jest, że mity wychodzą pod na-
zwą „Fakt”. Ale jak ma być inaczej, kiedy – jak pisze w tym nu-
merze jeden z Czytelników – premier Giertych niesie kaganiec
oświaty...
Wpływowy poseł PiS Artur Zawisza, szef komisji śledczej ds.
banków, ma sprawę karną o pobicie. Przed czterema laty brał
udział w awanturze na przejściu granicznym w Łysej Polanie, gdzie,
jak twierdzi, próbował nie dopuścić do przejazdu kilku samocho-
dów osobowych bez kolejki. Sąd pierwszej instancji uniewinnił go,
ale apelacyjny nakazał ponownie przeprowadzić proces. Zawisza
nie stawia się w sądzie, tłumacząc to nawałem obowiązków.
Kibol, bojówkarz, bandyta, awanturnik, złodziej... Kto tam jeszcze
z Kaczyńskimi będzie robił rewolucję moralną w IV RP?
Uchodzący za ministra edukacji Roman Giertch storpedował po-
wzięty wcześniej projekt obowiązkowych zerówek dla pięciolat-
ków. Projekt zaaprobowany nawet przez PiS miał, wzorem więk-
szości cywilizowanych krajów świata, umożliwić lepszy rozwój
i zapewnić wyrównanie szans dzieciom pochodzącym z zaniedba-
nych rodzin. LPR atakuje projekt pod hasłem „niezabierania
dzieciństwa” i „wolności dla rodziców”...
Po przedszkolach proponujemy zlikwidować podstawówki i gimna-
zja, a maturę zdawać wyłącznie z katechizmu. Nie zabierajmy mło-
dzieży Boga!
W katolickiej Telewizji Puls, która należy obecnie do franciszka-
nów i do Polsatu, udziały Polsatu mają wykupić firmy należące
do prawicowego przedsiębiorcy Romana Kluski i miliardera Si-
lvio Berlusconiego, do niedawna premiera Włoch.
Jeżeli Berlusconi zainwestuje w Pulsa, już niedługo przestanie być
najbogatszy. Nie on pierwszy utopi kasę w księżowskich interesach.
KRAKÓW Jeden z mieszkańców Małopolski domaga się prawa
do eutanazji, bo nie potrafi żyć i leczyć się z 500-złotowej ren-
ty. Chce uniknąć dalszych cierpień, które wynikają z pogarsza-
jącego się stanu zdrowia i poniżenia. Złożył w tej sprawie po-
zew sądowy, który oddalono z przyczyn formalnych.
Kto dotrwa do rozkwitu IV RP, ten będzie zbawiony.
CHORZÓW Polska przegrała z Kolumbią 2:1. Zupełnie uspo-
koiły nas komentarze samych zawodników: lepiej teraz przegrać
z Kolumbią niż z Ekwadorem na mistrzostwach.
Następny mecz z Chorwacją. Podobno chorwacki bramkarz już ćwi-
czy dalekie wykopy...
TORUŃ Radni zdecydowali o budowie pomnika... łabędzia w ce-
lu upamiętnienia pierwszego ogniska ptasiej grypy w Polsce.
Postulujemy wybudowanie pomnika toruńskich radnych. Przecież to
oni pierwsi wpadli na genialny pomysł z pomnikiem łabędzia!
RZESZÓW Pewien mieszkaniec Podkarpacia podał do sądu dzien-
nik „Super Nowości” za wydrukowanie dowcipu o Lechu Ka-
czyńskim. Prokuratura musi zbadać, czy gazeta dopuściła się ob-
razy głowy państwa.
Problem w tym, że wszystkie dowcipy o Lechu Kaczyńskim są praw-
dziwe.
SŁUBICE Władze Uniwersytetu Adama Mickiewicza nakazały
usunięcie dwóch wystaw fotograficznych eksponowanych dotąd
w holu głównym filii uczelni w Słubicach. Jedna z nich to eks-
pozycja „Niech nas zobaczą”, przedstawiająca pary jednopłcio-
we, a druga to „Moje życie – moja sprawa” Federacji na rzecz
Kobiet i Planowania Rodziny. Obydwie wystawy są częścią pol-
sko-niemieckiego projektu „Hegemonia kulturowa i płeć”. Wła-
dze uznały fotografie za „kontrowersyjne” i nakazały przeniesie-
nie ich w mniej eksponowane miejsce.
Zdjęcia uśmiechniętych młodych ludzi (w odróżnieniu od porozry-
wanych ludzkich płodów) – niestety – tylko w Polsce uchodzą za
kontrowersyjne.
USA Amerykański Senat przyjął ustawę, która ma umożliwić Po-
lakom wejście do Programu Ruchu Bezwizowego. Przywilej ten,
przyznany próbnie na 2 lata, ma związek z udziałem Polaków
w wojnie irackiej. Aby wejść w życie, dokument musi być jesz-
cze zaaprobowany przez Izbę Reprezentantów oraz prezydenta.
Po wysługiwaniu się Amerykanom jako mięso armatnie w Iraku bę-
dziemy mieli zaszczyt służyć im jako tania siła robocza.
ROSJA Napaścią faszystów, cerkiewnych bab i policji na gejów
i lesbijki zakończyła się pierwsza, zakazana przez władze para-
da mniejszości seksualnych w Moskwie. Dwugodzinna bijatyka
połączona z przymusowym błogosławieniem „zboczeńców” iko-
nami i krzyżami skończyła się międzynarodowym skandalem, gdyż
pobito i aresztowano licznych cudzoziemców, w tym popularne-
go niemieckiego deputowanego Volkera Becka.
Nie mieliśmy pojęcia, że zachęt do bicia „zboczeńców” i polityków,
które artykułował poseł Wierzejski, słuchają nawet w Moskwie.
JONASZ
F elietonista powinien pisać swój komentarz na temat wyda-
96568805.027.png 96568805.028.png 96568805.029.png 96568805.001.png 96568805.002.png
Nr 22 (326) 2 – 8 VI 2006 r.
GORĄCE TEMATY
3
dent Kaczyński powiedział.
O papieżu (w wywiadzie dla
I pr. TVP). Nie mówi się przecież:
„przekonany do szpiku kości”, „od-
dany do szpiku kości” ani nawet
„wierny do szpiku kości”. Mówi
się: „zepsuty do szpiku kości”...
Kaczyński nie rozumie, co mówi.
Pobożny lud nie rozumie, co do nie-
go mówią. Gdy mówią mu: „Wiara
polega na głębokiej, osobistej relacji
z Chrystusem”, lud w tym czasie wle-
pia gały w telebimy. Dostrzegłszy sie-
bie, podskakuje radośnie, macha cho-
rągiewkami, rękami... Nie do Chry-
stusa – nie z nim jest przecież „w głę-
dziennikarze też prześcigali się w da-
waniu dowodów swej „wiary”.
Ale nie tylko „publiczna” łycha-
mi karmiła lud „opium dla mas”. Pry-
watna TVN 24 też zaczerniła się su-
tannami. Pardon – była jedna
sukienka, choć również czar-
na. Nosiła ją dama w średnim
wieku, z błyszczącymi
oczekiwaniem oczami
Renaty Beger , z upię-
tymi zawadiacko wło-
sami. Z jej pomalowa-
nych na karminowo
ust potoczyście spły-
wał publicystyczny po-
stulat: „Pozwólmy te-
nie naród niemiecki stworzył tę „do-
linę śmierci”, to grupa przestępców,
morderców, którzy Niemców omami-
li i fałszywymi obietnicami doprowa-
dzili do udziału w niewyobrażalnej
tragedii. Benedykt mówił tym sa-
mym: naród niemiecki, choć he-
ilował , wstępował do
NSDAP, SA, Hitler-
jugend, nie jest win-
ny. To ludzie oszuka-
ni, sprowadzeni na
złą drogę. W pew-
nym sensie ofiary te-
go samego zła.
Niemcy to tacy sa-
mi nieszczęśnicy,
ści otworzy wkrótce spe-
cjalny... areszt geriatryczny dla
starców, którzy w pierwszych
dniach stanu wojennego byli ko-
mendantami (także zastępcami)
wojewódzkimi ówczesnej Mili-
cji Obywatelskiej oraz szefami
zakładów karnych, do których
trafiały osoby internowane.
ludzi, zachowywał się przyzwo-
icie i bardzo wielu ludziom po-
mógł. Gdy więc rozeszła się wieść
o jego aresztowaniu, wielu szcze-
cinian, także księży, uznało, że
to zemsta dupków na porządnym
człowieku. Ciekawe, czy ci wszy-
scy, którzy znali W., a którym
on kiedyś podał rękę, dadzą te-
raz świadectwo? Interesujące jest
Ślepa furia
W sumie dotyczy to grubo po-
nad setki ludzi, więc jeśli nie zdą-
żą umrzeć, taka specjalna jed-
nostka penitencjarna pozwoli
śledczym i historykom z Insty-
tutu Pamięci Narodowej mieć
pod ręką wszystkich „umoczo-
nych” w stan wojenny.
A ludzie ci do kicia trafią nie-
chybnie, ponieważ – zdaniem
IPN – decyzje o internowaniu by-
ły podejmowane na podstawie
formalnie nieistniejących jeszcze
aktów prawnych (ogłoszony 12
grudnia 1981 r. dekret o stanie
wojennym ukazał się w Dzien-
niku Ustaw dopiero 17 grudnia).
Tak więc zarówno komendanci,
którzy podpisywali inkryminowa-
ne decyzje, jak i naczelnicy wię-
zień przyjmujący zatrzymanych,
popełnili zbrodnię komunistycz-
ną, gdyż nie mieli podstawy praw-
nej do internowania. Ba, działa-
li z premedytacją wręcz, bo prze-
cież doskonale wiedzieli, że po-
stępują nielegalnie – zapewnia
prokurator Andrzej Pozorski .
Jako pierwszego aresztowa-
no 72-letniego generała Jarosła-
wa W. , byłego komendanta
w Szczecinie. Podpisał 59 kwitów
o internowaniu, usłyszał zarzut
popełnienia 59 zbrodni komuni-
stycznych, a przy okazji kilku
przeciwko ludzkości.
Trzeba powiedzieć, że gdy ge-
nerał W. był na miejscu dzisiej-
szych sług Temidy, tzn. gdy on swo-
im podpisem decydował o losach
też to, czy ci dwaj słudzy Temi-
dy dobiorą się do Jerzego Stań-
czyka , zastępcy gen. W. z lat 80.
Ówczesny ppłk Stańczyk to nie
był byle jaki zastępca... Odpo-
wiadał za siły MO i poniósł wiel-
kie zasługi dla PRL – szczeciń-
skie siły MO były doskonale wy-
szkolone. Świetnie posługiwały
się zwłaszcza armatkami wod-
nymi, o czym niejeden wówczas
się przekonał. Po 1989 r. Stań-
czyk – wspierany znajomością
z ministrem spraw wewnętrznych,
długoletnim szczecińskim kole-
Andrzejem Milczanowskim
– dożył szlifów generalskich
i godności Komendanta Główne-
go Policji w III RP. No to co, pa-
nie prokuratorze Wituszko i pa-
nie sędzio Jędrzejewski – przy-
zwoitość kazałaby, żeby teraz
Stańczyk...
Jak się nieoficjalnie dowie-
dzieliśmy, w najbliższych dniach
przed obliczem prok. Pozorskie-
go staną również (zaopatrzeni
w szczoteczki do zębów) kolejni
milicyjni emeryci (płk Andrzej
M. z Koszalina, oraz płk Lech
K. z Gorzowa Wielkopolskiego).
Żeby zaś ktoś nie zarzucił
IPN-owi braku konsekwencji, za-
pewne zarzuty usłyszy też kilka-
naście tysięcy byłych szeregowych
funkcjonariuszy milicji i bezpie-
ki, którzy bezpośrednio dopuści-
li się zbrodni zatrzymywania opo-
zycjonistów...
COŚ NA ZĄB
„Katolik do szpiku kości”
bokiej, osobistej relacji”, tylko ze szwa-
grem, ciotką, kolegami, sąsiadkami...
Ich pozdrawia. Z telewizora. Lud
nie przybył, żeby być na Jasnej Gó-
rze; lud przybył, żeby być w telewi-
zji. W tych dniach Polska była jed-
nym wielkim qui pro quo , pomiesza-
niem z poplątaniem. „Połączyłeś nas
w wielkiej modlitwie” – płynęły z ty-
sięcy głośników słowa wypowiedzia-
ne sponad złożonych pobożnie rąk.
W tym samym czasie inne ręce pisa-
ły oświadczenie „Tygodnika Powszech-
nego”, które ostatecznie położyło do
grobu księdza Malińskiego , wielo-
letniego przyjaciela Jana Pawła II .
Dla MSW – podobno „Deltę”...
Nikt i nic, nikogo i niczego nie
połączyło w modlitwie. To ideologicz-
ne krętactwo, element teatru, gry po-
zorów, fałszywych znaczeń nakłada-
nych na widoczne gołym okiem fak-
ty. Polski lud w to wierzy. Tak jak
wierzy, że tęcza po burzy to znak od
Boga, znak Jego aprobaty dla gestu
„Piotra naszych czasów”, który sta-
nął przed pomnikiem ofiar Au-
schwitz-Birkenau. Tęcza to pojedna-
nie. Tę wiarę umacniała wypełniona
po brzegi dewotami i dewotkami zde-
wociała telewizja publiczna, której
raz (po tej wizycie – dop. red. ), że-
by Duch Święty mógł zacząć w nas
działać”... Redaktorka – razem z licz-
nymi w tych dniach kolegami – re-
prezentowała „Ozon”, superkato-
licki, konserwatywny tygodnik reda-
gowany przez młodych kościelnych
fundamentalistów. „Ozonu” nie wy-
daje jednak jakaś katolicka organi-
zacja – wydawany jest za pieniądze
posła PO Janusza Palikota , tego
samego, który parę tygodni temu ra-
dził swojej partii, by dla odsunięcia
PiS-u od władzy przełamała się
i zainicjowała polityczną współpra-
cę z SLD. Z „postkomunistami”, jak
mówi się w jego środowisku... Czyż
nie jest to kraj qui pro quo ?
Odnosiłem silne wrażenie, że Be-
nedykt XVI przerasta wszystkich nie
o głowę, a o kilka głów. W Birkenau
rzeczywiście nie zapomniał, że jest
Niemcem. Jednak – moim zdaniem
– stanął przed pomnikiem ofiar nie
tylko dlatego, że głęboko przeżywa
tragedię, która w tym miejscu się do-
konała. Także dlatego, by właśnie tu,
przed całym światem usprawiedliwić
swój naród. Przedstawiał bowiem bar-
dzo patriotyczną z niemieckiego punk-
tu widzenia interpretację historii: to
jak rosyjscy żołnierze użyci do wyzwo-
lenia, które było zniewoleniem, rado-
ścią i dramatem. Każdemu mogło
przytrafić się takie nieszczęście... Czyż
to nie piękna postawa wiernego sy-
na swojego narodu?
Nie oznacza ona jednak, że pa-
pież zapomniał, że początkiem tra-
gedii, która dotknęła miliony, była
pogarda dla prawa. Tak interpretuję
jego spotkanie – w drodze wyjątku
– z sędziami Trybunału Konstytucyj-
nego, których obecna władza nie zno-
si. W tych okolicznościach rozmowa
Benedykta XVI z prezesem Mar-
kiem Safjanem była więc niejako
powtórzeniem spotkania Jana Pawła
II z Lechem Wałęsą , gdzieś w gó-
rach. Jednak ten akurat gest „uko-
chanego ojca świętego” na prezyden-
cie nie zrobił żadnego wrażenia. Ka-
czyński nie przyjął zaproszenia na uro-
czystość dwudziestolecia Trybunału.
W geście przeprosin i solidarności
przyjął za to naczelnego rabina Pol-
ski, Michaela Schudricha . Żydów
Kaczyński jeszcze się boi, bo ich nie
wymieni sobie na lepszych. Trybuna-
łu Konstytucyjnego już się nie boi.
Trybunał sobie wymieni. W listopa-
dzie. MAREK BARAŃSKI
AT
WJ
GŁASKANIE JEŻA
Bóg w dwóch osobach
głosił pochwałę rasizmu, totalitaryzmu, nie-
tolerancji, pogardy i ksenofobii.
Czy tamtego Boga już szczęśliwie nie ma?
Czy o jego obłędnej filozofii można dowie-
dzieć się tylko z podręczników historii i od
przewodników po Auschwitz?
Niestety, tamten Bóg istnieje nadal – wszak
według dziennikarzy i duchownych mieszka
w sercach wiernych – i ma się dobrze, a na-
wet coraz lepiej. To on właśnie znów używa
gazu przeciwko rabinowi, to on wkłada
w ręce wiernych sobie zastępów kije bejsbo-
lowe i podstawia im głowy oraz plecy peda-
łów, czarnuchów, bezbożników, cyganów,
ateistów, lewaków, feministek i innego ludz-
kiego ścierwa niegodnego życia pośród ra-
sy Panów. To jemu marzą się kolejne krysz-
tałowe noce. Na początek.
Czy to nie on korzysta z najnowszych zdo-
byczy cywilizacji, wysyłając w radiowy eter
– z imieniem Maryi na ustach – przesłanie
o nadludziach i podludziach? Czy to nie on
ramionami swoich koryfeuszy buduje ołtarze
i wpisuje znak równości pomiędzy swastyką,
gwiazdą Dawida oraz sierpem i młotem?
Zapewne jest i inny Bóg, działający przez
innych ludzi. Pełen miłości dla każdego czło-
wieka. Miłości, której z ochotą naucza i wstręt-
ne są mu hasła, że krew czy gniew to motor cy-
wilizacji, a eksterminacja jednego narodu słusz-
nie daje więcej przestrzeni życiowej innemu.
Szkoda, że Benedykt XVI nie wspomniał,
iż pierwszy Bóg odradza się co dwa pokolenia
– niczym feniks – karmiony dymem kościel-
nych kadzideł, a drugi Bóg przemawia naj-
częściej zaledwie szeptem z zacienionych wnętrz
wiejskich kapliczek, ustami drewnianych świąt-
ków lub skazanych na banicję kapłanów.
Swoje wystąpienie w Birkenau papież roz-
począł od słów, że „Auschwitz było zbrodnią
przeciwko Bogu”. Któremu Bogu?
MAREK SZENBORN
Papież Benedykt XVI przeszedł pod bramą
obozu w Auschwitz samotnie... strzeżony
pilnie przez czujnych ochroniarzy. 65 lat
temu szli tamtędy inni ludzie i też pilno-
wali ich ochroniarze... z psami.
Zbrodniczą ideologię tychże żyrował na-
pis na klamrach pasów: „Gott mit uns” . Czyż-
by Bóg rzeczywiście stał po stronie nazistów?
Oni sami byli o tym głęboko przekonani,
a w niezachwianej pewności utwierdzał ich
dodatkowo konkordat podpisany z Watyka-
nem przez III Rzeszę.
Oczywiście niedorzecznością byłoby obwi-
niać Josepha Ratzingera o tamte zbrodnie,
jednak gdy słyszę głosy o wybaczaniu, robi
mi się straszno. Jakże wybaczać w imieniu
sterty włosów, które nie mają już twarzy,
w imieniu tysięcy butów pozbawionych nóg,
w imieniu hałdy lalek, którym odebrano dzieci?
Pojednać się? Owszem. Zapomnieć? Ni-
gdy! To też byłaby zbrodnia... przeciwko
współczesności.
Retoryczne pytanie papieża: „Gdzie był wte-
dy Bóg?” z racji swojej nieoznaczoności prowa-
dzi na manowce intelektualne, czyli donikąd.
Otóż Bóg (jeśli przyjąć za polskimi me-
diami, że istnieje i działa w religii katolic-
kiej) tam był i ustami swoich wyznawców
T o nie ja mówię, to prezy-
M inisterstwo Sprawiedliwo-
96568805.003.png 96568805.004.png 96568805.005.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 22 (326) 2 – 8 VI 2006 r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Łeb pod kran!
zawsze. Jestem od dawna zakocha-
na i postanowiliśmy z moim chłopa-
kiem wreszcie iść na swoje. Wiem,
że Tobie się to nie spodoba, ale on
jest taki słodki! Te jego tatuaże, gla-
ny, irokez na głowie i piercing na każ-
dym kawałku ciała. A ten jego mo-
tocykl! Beniek (tak nazywa się mój
miły) twierdzi, że jazda na nim
w kasku to grzech. Benio jest kom-
pletnie na moim punkcie zwariowa-
ny. Mówi, że go uratowałam, bo ten
alkohol by go w końcu zabił... Aha,
i najważniejsze. Będziesz miała wnu-
ka! Tak się cieszę! Kolega Benia ma
gdzieś w lesie drewnianą chatkę. Trze-
ba ją tylko wyremontować, bo nie ma
w niej światła, wody ani dachu, ale
to będzie nasz nowy dom. Nie martw
się! Będziemy mieli z czego żyć. Ma-
my kapitalny pomysł: będziemy upra-
wiać marihuanę i sprzedawać ją
w mieście. Ma być z tego kupa for-
sy. Tak się cieszę! I nie martw się,
proszę. Wkrótce będę miała 15 lat
i nie musisz się już o mnie martwić.
Mam tylko nadzieję, że szybko
pojawi się ta szczepionka prze-
ciwko AIDS. Beniowi bardzo
by to pomogło... Twoja uko-
chana córeczka. PS To wszystko
bzdura! Jestem u Kaśki i oglądamy
niemieckiego papieża. Chciałam Ci
tylko uświadomić, że są gorsze rze-
czy niż to świadectwo, które znajdziesz
na nocnym stoliku. Buziaczki!”.
Taki list zawsze skutkuje. Z tym
Post Scriptum można ewentualnie po-
czekać z dzień lub dwa – dla lepsze-
go efektu. A cóż więcej można po-
wiedzieć o szkole? Ludzie ludziom
zgotowali ten los, to prawda. Ale
mimo wszystko warto się uczyć!
Naprawdę! Łeb pod kran i wku-
wanie. Zawsze potem można zo-
stać wicepremierem jak Giertych
i Lepper ! ANDRZEJ RODAN
Prowincjałki
W Warszawie z okna na trzecim piętrze
wypadł 4-letni Jakub . Mały twardziel wstał,
otrzepał ubranko i poszedł do sąsiadów z prośbą, by pomogli mu znaleźć
mamę. A że wypadek miał miejsce w dniu przyjazdu do stolicy Benedyk-
ta XVI , na całym osiedlu rozniosła się wieść o kolejnym cudzie nad Wisłą.
Właściwie skończył się rok szkol-
ny, bo stopnie już wystawione.
Czas więc na refleksje... Człowiek
rodzi się mądry, a potem idzie do
szkoły. A co dalej?
Według uczniowskiej gwary, szko-
ła podstawowa, gimnazjum, techni-
kum, liceum różne mają nazwy. Ja-
kie? Ano: alkatraz, budystan, debi-
lówa, dom wariatów, fabryka małp,
katakumba, klatka na szczury, obóz
zagłady, smutna konieczność, wariat-
kowo, wesoły pensjonat itd., itp.
Różnego rodzaju są zboczenia,
a szkoła do nich należy. Wiem, co pi-
szę, bo sam o mało nie powtarza-
łem dziewiątej klasy (teraz druga
licealna). Chciał mnie oblać
matematyk, co miał ryło jak
lodołamacz, a nazywał się Ar-
kuszewski (ksywa: Inspektor
Oko). Ze strachu rżałem jak
niewypał, co powiem
ojcu. Matki się
nie bałem, bo nie
miała pasa. Jakoś
uszło, bo potem się
okazało, że mogę mieć
poprawkę i moje nery wy-
szły bez szwanku. Tak się tym ucie-
szyłem, że z rozpędu studia też łyk-
nąłem bez problemów – jak karp
pączki.
Drodzy uczniowie, nie chcę ma-
rudzić jak stary kapeć, ale jako we-
teran ruchu dwójkowiczów (wtedy
nie stawiano jedynek) mam dwie ra-
dy dla tych, którym się nie udało.
Pierwsza rada dla chłopaków: jeżeli
nie zdałeś do następnej klasy, to nie
tłumacz rodzicom, że miałeś trudne
dzieciństwo, ciężkie zabawki i atom
w kołysce. Nie uwierzą. Leć od razu
do chaty, weź lanie od mamy (ma
lżejszą rękę), bo ojciec wraca z ro-
boty dopiero po szesnastej. Dwa ra-
zy karać nie wolno! W razie nad-
użyć – pisz do SLD.
Dla dziewczyn rada jest jedna.
Zróbcie to, co moja kolesia. Posłu-
chajcie... Koniec roku szkolnego. Pod
wieczór matka zagląda do pokoju có-
reczki i znajduje na łóżku następu-
jący liścik: „Droga Mamo! Naresz-
cie koniec szkoły. Dla mnie już na
Przed sądem w Krakowie stanie 46-letni
mężczyzna, który wylał dzbanek wrzącej
herbaty na łeb teściowej. Pijany zięć (3,3 promila) próbował zasnąć. Prze-
szkadzała mu rozmowa teściowej z żoną. Najpierw poprosił o ciszę, później
groził wezwaniem policji. Gdy i to nie poskutkowało, zaparzył teściowej
czuprynę.
Przez kilkaset metrów ciągnął pasażera kie-
rowca jednego z autobusów w Piekarach
Śląskich. Kiedy przed kolejnym przystankiem otworzył drzwi, przytrzaśnię-
ty nimi pasażer uciekł. Najwyraźniej odeszła mu ochota na dalszą jazdę.
Z łódzkiego więzienia wyszedł 29-letni męż-
czyzna. Znajomi natychmiast mu donieśli,
że gdy siedział, jego małżonka miała romans z kolegą. Poszedł do niego
i za usługi świadczone przez swoją ślubną zażądał 5 tys. zł. Za próbę wy-
muszenia znowu trafił za kratki.
Na 2 lata więzienia w zawiasach skazał sąd
w Tarnobrzegu 46-letniego mężczyznę, któ-
ry spowodował eksplozję w czasie produkcji bimbru. Mężczyzna przyznał się
do wszystkiego, ale odmówił podania receptury wybuchowego trunku.
Na 25 lat więzienia skazał wrocławski
sąd 19-latka oskarżonego o czterokrotne
zabójstwo. „Dla dobra rodziny” chłopak zabił dwóch wujów, dziadka i bab-
cię. Obwiniał ich o rozpijanie swojej matki.
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Nad linią horyzontu przebiegała tęcza (...). Przez cały dzień powtarzali-
śmy w dziennikarskich komentarzach jedno pytanie: gdzie był Bóg, gdy
w Auschwitz-Birkenau gazowano i palono tysiące niewinnych? A teraz
widzieliśmy na niebie biblijny znak przymierza Boga z człowiekiem. Być
może przyszło nam żyć w czasach, gdy Bóg przestał milczeć i przema-
wia do swojego ludu.
(www.onet.pl)
przez Benedykta XVI szans na poprawienie
sytuacji w Polsce i w Kościele. Dla nas nie jest
ona jednak czasem rozwianych nadziei, bo też nie
spodziewaliśmy się po Ratzingerze żadnego wiel-
kiego przełomu.
Benedykt XVI, gdyby zechciał, mógł owocnie wyko-
rzystać swoją kosztowną (dla polskiego podatnika) wy-
cieczkę. Skoro mówił o pla-
dze bezrobocia, mógł potę-
pić nieludzki XIX-wieczny
system ekonomiczny wdra-
żany w Polsce od kilkunastu
lat. Mógł – skoro wzywał ka-
płanów do skromnego życia
i czynił aluzje do tego, że wierni oczekują od nich ducho-
wych wskazówek, a nie politykierstwa i budowlanej me-
galomanii – rozprawić się zdecydowanie z chorobami pol-
skiego Kościoła, ale tego nie zrobił (może za kulisami?).
Mógł w Auschwitz dać mocny sygnał dla pojednania ży-
dowsko-katolickiego, ale wolał przywołać nielubianą przez
Żydów błogosławioną Edytę Stein , która jest dla nich
zdrajczynią własnego narodu. Mógł upokorzyć się jako
Niemiec, idąc w ślady Willy’ego Brandta , który – choć
sam aktywnie walczył z faszyzmem – ukląkł przed po-
mnikiem Bohaterów Getta. Ratzingera stać było tylko
na rozróżnienie pomiędzy hitlerowskimi władzami a na-
rodem niemieckim, tak jakby władze swoich zbrodniczych
planów nie zrealizowały rękami narodu. Nie jestem pe-
wien, czy to dzielenie włosa na czworo, zwłaszcza w ustach
człowieka, który chcąc nie chcąc w machinie wojennej
Hitlera uczestniczył, poprawiło stosunki z Żydami. A po-
trzebują one w Polsce wiele troski w czasach Rydzyka
i Giertycha u władzy i znieważania rabinów na ulicach
Warszawy. Mógł zatem Benedykt XVI załatwić w Polsce
kilka ważnych spraw, ale tego nie uczynił, bo nie chciał
lub nie potrafił. Poszedł raczej po linii schlebiania naro-
dowym uczuciom Polaków, nieustannego odwoływania się
do Jana Pawła II. Świadczy to o tym, że jest jedynie
sprytnym politykiem, a nie
pasterzem czy mężem sta-
nu dużego formatu.
Wizyta papieża Ratzin-
gera czy raczej „nawiedze-
nie”, bo tak się teraz mó-
wi, uświadomiła mi też, że
Polska jest już ostatnim krajem Europy, w którym rząd
skłonny jest wprowadzać w życie zalecenia papieża, me-
dia są absolutnie wobec niego bezkrytyczne, a znacząca
część społeczeństwa wita go z autentycznym entuzjazmem.
Jesteśmy rezerwatem irracjonalnego myślenia, bujania
w obłokach i celebrowania pustosłowia. Nie rokuje to
dobrze na przyszłość, bo inne narody pochłonięte są tech-
nologicznym i edukacyjnym wyścigiem, wyzwaniami glo-
balizacji, standardami praw człowieka. Tymczasem na-
sze władze opanowały niełatwą z pewnością umiejęt-
ność przyjęcia doustnie komunii z rąk papieża z jedno-
czesnym pocałowaniem go w pierścień. Przyznam, że
zaparło mi dech w piersi, gdy zobaczyłem tę sztuczkę
w TVP w wykonaniu jakiegoś PiS-owskiego wojewody.
Niech mi jeszcze ktoś powie, że Polak nie potrafi!
ADAM CIOCH
Dwaj papieże – Jan Paweł II i jego następca Benedykt XVI – są jak bliź-
niacy.
(kard. Joachim Meisner)
RZECZY POSPOLITE
Moje imię nadała mi mamusia, która opowiadała historię pewnej Ge-
nowefy, która miała trudne życie, a jednocześnie była osobą bardzo
piękną. Jej historia zafascynowała moją mamusię, dlatego nadała mi
takie imię. (Genowefa Wiśniowska, wicemarszałek Sejmu)
Co do homoseksualizmu, to nie sądzę, by rodzice chcieli, żeby na lek-
cji biologii uczono ich dzieci, że z pary dwóch samców mogą rodzić się
dwa zwierzątka – bo to nieprawda.
Stracone szanse
(Roman Giertych)
Prezydent jest tylko jeden, tak jak matka jest tylko jedna, i trzeba do te-
go podchodzić tak, jak jest.
(Krzysztof Cugowski)
Demon (...) bardzo atakuje kobietę, ponieważ ona nosi w sobie miejsce
życiodajne, łono – macicę, może rodzić nowe życie. Demon nienawidzi
życia, swój atak skierowany przeciwko człowiekowi przeprowadza po-
przez atak na kobietę, w obu aspektach jej powołania, przeciwko dzie-
wictwu i macierzyństwu (...). Nawet w Polsce, której społeczeństwo
uważa się za katolickie, rodzi się mało dzieci, mamy poważny kryzys de-
mograficzny, który wynika chyba z kryzysu wiary.
(Maciej Barczentewicz, ginekolog, „Nasz Dziennik” 119/2006)
Bardzo lubił jazdę na rowerze. Opanował ją jednak dość późno – w wie-
ku ponad 30 lat... Ks. Wojtyła podobno tłumaczył, że nie jest w stanie
nauczyć się jazdy na rowerze, gdyż „trudno mu utrzymać równowagę”.
(Kalendarz „Przyjaciółki” na 2006 rok)
Wybrała OH
JAK CHUCK NORRIS
ZAPARZONA
JECHAŁ NA GAPĘ?
W KOŁO MACIEJU
TAJNA RECEPTURA
ZA MATKĘ
M ijająca wizyta była czasem zmarnowanych
96568805.006.png 96568805.007.png 96568805.008.png 96568805.009.png 96568805.010.png 96568805.011.png 96568805.012.png 96568805.013.png 96568805.014.png 96568805.015.png 96568805.016.png 96568805.017.png 96568805.018.png 96568805.019.png 96568805.020.png 96568805.021.png 96568805.022.png
Nr 22 (326) 2 – 8 VI 2006 r.
NA KLĘCZKACH
5
INTERNAUCI O B16
zdecydowali o przekazaniu z budże-
tu miasta miliona złotych na odbu-
dowę watykańskiej własności. Do od-
budowy św. Katarzyny włączył się
także samorząd województwa po-
morskiego, który wysupłał ze swoje-
go budżetu 200 tysiączków. Gdynia
i Sopot dały po 100 tys. To wielkie
poświęcenie ze strony urzędników
samorządowych – tak zapomnieć
o tym, co tysiące razy mówią zwy-
kłym obywatelom, którzy przychodzą
do nich po mieszkanie, po zapomo-
gę, po zasiłek na leki, po pracę: nie
ma pieniędzy, nie ma pieniędzy, nie
ma pieniędzy...
artystów, poczęstunkach, sylwestrach
czy zainstalowaniu karuzeli dla dzie-
ci ostatnim pomysłem ks. Wojcie-
cha Drozdowicza , proboszcza pa-
rafii bł. Edwarda Detkensa w War-
szawie, jest... płacenie mandatów
(sic!). W czym rzecz? Otóż strażni-
cy miejscy zaczęli wlepiać mandaty
wiernym parkującym pojazdy na te-
renie Lasku Bielańskiego, przy któ-
rym położony jest kościół. Owiecz-
ki pogalopowały poskarżyć się paste-
rzowi, a ten... obiecał mandaty za
nich zapłacić – teraz i w przyszłości.
Cóż, na kilkuset nielegalnie parku-
jących kierowców mandat dostanie
dwóch czy trzech, a przecież na ta-
cę dają wszyscy. Na wszelki wypadek
(gdyby po deklaracji proboszcza straż-
nicy dalej ośmielili się wlepiać kary)
ksiądz powołał już specjalny fun-
dusz...
Papieska wizyta fatalnie wypadła
w Internecie, jedynym forum, gdzie
można jeszcze – choć i tam modera-
torzy często cenzurują – wypowiedzieć
się w sposób nieskrępowany...
Na portalu Onet.pl przeprowa-
dzono sondaż pod tytułem: „Który
z punktów papieskiej pielgrzymki do
Polski był dla Ciebie najważniejszy”.
Oddano prawie 90 tys. głosów – 30
proc. internautów stwierdziło: „Nie
interesowałem się tą wizytą”.
Portal Interia.pl zapytał: „Czym
jest dla Pani/Pana wizyta Benedyk-
ta XVI ?”. Odpowiedziało 8300 osób.
Dla 32 proc. była „ogromnym prze-
życiem duchowym”, dla 20 proc.
– „ważnym wydarzeniem międzyna-
rodowym”... Niestety, 30 proc. koja-
rzy pielgrzymkę wyłącznie z „dużą
ilością wydanych pieniędzy”, a 18
proc. – z „utrudnieniami i zbyt wie-
loma zakazami”.
Dodajmy jeszcze, że w innym
sondażu Interii („Czy wybierasz się
na spotkanie z papieżem?”), 43 proc.
głosujących stwierdziło: „Nie, nie in-
teresuje mnie to”, zaś 25 proc. – „Nie,
mam inne zajęcia”.
A tak ładnie to wszystko wyglą-
dało w telewizji...
jest wybitnie klerykalna: „Ojczyzna
Jana Pawła II wita Jego następcę na
Stolicy Piotrowej z nadzieją, że ta wi-
zyta (...) umocni miejsce wartości
chrześcijańskich w życiu społecznym”.
rabina Polski Michaela Schudri-
cha . Najpierw krzyknął znamienne
słowa „Polska dla Polaków”. Rabin
nieopatrznie zapytał, co przez to ro-
zumie. W odpowiedzi prawdziwy Po-
MSZ
U CZARNYCH
NA CZARNO
Do Wyższego Seminarium Du-
chownego w Łodzi wkroczą wkrót-
ce z zapowiedzianą wizytą (sic!) in-
spektorzy łódzkiego Urzędu Woje-
wódzkiego i ustalą, czy wlepić księ-
dzu rektorowi karę 5 tys. zł za nie-
legalne zatrudnianie pracowników.
Okazało się, że w seminarium poli-
cja dorwała Henryka P. , zabójcę po-
szukiwanego listem gończym, a ten
zeznał, iż pracował tam przez 4 la-
ta za 1200 zł miesięcznie („FiM”
2/2006). – To kłamstwo, on praco-
wał „za wikt i opierunek” – zapew-
nia wkurzony ks. rektor Janusz Le-
wandowicz .
KB
DOM WARIATÓW
Sejm przyjął uchwałę poprzez akla-
mację, co oznacza, że poparli ją po-
słowie z prawa i z tak zwanego le-
wa.
DP
lak walnął go pięścią w pierś i pry-
snął w oczy gazem. MSWiA od ra-
zu znalazło idealne wytłumaczenie
– antysemicka i antypolska prowo-
kacja. Sprawca, jak znamy życie, nie
znajdzie się. A nuż okazałby się nim
kolega premiera Giertycha , kan-
dydat na ministra...
Dwóch gejów wychowuje dziec-
ko. To kanwa znanego i granego na
całym świecie musicalu „Klatka wa-
riatek”. Na całym świecie, ale nie
w Polsce, bo tu, a konkretnie w Gdy-
ni, zarząd Ligi Polskich Rodzin przy-
gotował memorandum, w którym na-
kazuje władzom miasta wycofanie się
z dofinansowania spektaklu. Geje nie
mają prawa być rodziną zastępczą!
– grzmią ligowcy, którzy – jak zwy-
kle – wszystko biorą na poważnie.
Gdyby tę logikę stosować zawsze,
to wystawianie „Makbeta” też po-
winno być zakazane, bowiem dżen-
telmen ów dorwał się do władzy po
trupach. Choć może w naszej rze-
czywistości nie jest to akurat najlep-
szy przykład...
AT
TRYBUNAŁ
DOSTAŁ ŻABĘ
DP
KUPA MIĘCI...
„Przeznaczenie z budżetu pań-
stwa 20 milionów złotych na finan-
sowanie Świątyni Opatrzności Bo-
żej w Warszawie jest ewidentnym
uprzywilejowaniem Kościoła kato-
lickiego wobec innych Kościołów
i związków wyznaniowych i stoi
w jawnej sprzeczności z Konstytu-
cją RP oraz zwykłym poczuciem
przyzwoitości” – tak twierdzą posło-
wie Sojuszu Lewicy Demokratycz-
nej i zapowiadają, że w najbliższych
dniach zaskarżą do TK budżetowy
prezent rządzącej koalicji. Wiceszef
Klubu PiS Marek Kuchciński ma
na to gotową odpowiedź: – Wnio-
sek SLD jest wysoce naganny, bo
w ten sposób zostają podeptane wiel-
kie tradycje polskiej państwowości.
– Możemy podejrzewać, że wszyst-
ko jest po to, by odwrócić uwagę od
bardzo dobrego, świątecznego na-
stroju po pielgrzymce Benedykta
XVI do Polski – dodał.
Oj, będzie miał Trybunał za-
gwozdkę, jak przełknąć tę żabę. Przy-
chylenie się do tego – oczywiście słusz-
nego, tylko dlaczego tak spóźnione-
go – wniosku to już otwarta wojna
z Kaczyńskimi . Opatrzność może
niejednemu zaszkodzić... MarS
PO TRUPACH
Mars
W Katolandzie pomniki B16
jeszcze się co prawda nie pojawiły,
ale to tylko kwestia czasu. W mia-
stach, w których niedawno gościł Wa-
tykańczyk, już przymierzają się do
upamiętnienia tej wizyty. W Wado-
wicach na razie modlą się do por-
tretu i fotela stojącego nadal na pa-
pieskim ołtarzu, w tym miejscu ma
powstać pomnik albo pamiątkowa
tablica. W Kalwarii Zebrzydowskiej
zaraz po wyjeździe Papy zorganizo-
wano festiwal muzyczny pod patro-
natem wszystkich świętych poświę-
cony JPII , ale dedykowany jego na-
stępcy. Częstochowa nie pozostaje
w tyle – w magistracie prezentowa-
na będzie wystawa fotograficzna po-
święcona watykańskiemu przywód-
cy, a w klasztorze pojawi się kamien-
na papieska tablica. Kraków zapew-
ne przebije wszystkich, bo przecież
kardynał Dziwisz pilnuje interesów
i zmarłego, i żywego papieża. Kra-
kusy mają tylko problem, bo dotąd
w oknie przy Franciszkańskiej wy-
stawiali portret JPII, teraz zaś będą
musieli zmieścić również konterfekt
B16.
To wcale nie ma być żadna świą-
tynia, tylko biznes na umrzykach
– zdenerwowali się mieszkańcy osie-
dla Zielone Wzgórza w Białymstoku.
Ludziska podejrzewają nie bez
podstaw, że budowa trzeciego ko-
ścioła – oprócz dwóch już istnieją-
cych – jest jedynie pretekstem do po-
wstania tu kościelnego domu pogrze-
bowego i zmonopolizowania nekro-
biznesu w mieście.
Samorządowe Kolegium Odwo-
ławcze podzieliło te obawy i cofnę-
ło zgodę prezydenta miasta na bu-
dowę. Na razie... Kler zapowiada bo-
wiem, że się nie podda, a białosto-
czanie – że też nie. Kibicujemy tym
ostatnim.
OŚWIECONE
NIEWINIĄTKO
W Aleksandrowie Łódzkim pod-
czas rutynowej inspekcji latarni ulicz-
nych pracownicy zakładu energetycz-
nego odkryli niezidentyfikowane ka-
ble, które poprowadziły ich do... po-
tężnych reflektorów zamontowanych
na kościele śś. Rafała i Michała Ar-
chaniołów. Oświetlały one cały wiel-
ki kościół w centrum miasta przez
11 godzin na dobę. Kable natych-
miast odcięto, a burmistrz miasta zło-
żył na proboszcza Norberta Rudz-
kiego doniesienie do prokuratury.
Ksiądz, który przewodzi parafii od
30 lat, zaklina się, że nic nie wiedział
o lewych kablach...
JG
SZLABAN
DLA CRUISE’A
JG
Ogólnopolski Komitet Obrony
przed Sektami nie chce wpuścić do
Polski Toma Cruise’a. Powód? Słyn-
ny aktor, który planuje przyjazd do
kraju na początku czerwca, jest apo-
stołem popularnego w Stanach ko-
ścioła scjentologicznego i właśnie ten
ruch ma w Polsce promować. Ry-
szard Nowak , szef Komitetu Obro-
ny przed Sektami, zapowiada złoże-
nie do rządu oficjalnego pisma o nie-
wpuszczenie aktora do Polski i wpro-
wadzenie specjalnego ustawodaw-
stwa zwalczającego sekty. MAR
RK
HOJNI ZA NASZE
MANDATARIUSZ
W Gdańsku sfajczył się dach ko-
ścioła św. Katarzyny. Mówi się, że
straty są ogromne. O tym, czy te
dobra były właściwie zabezpieczone,
nie słychać.
Gdy Kowalskiemu spali się dom,
choćby i wpisany na listę zabytków,
a Kowalski domu nie ubezpieczył, to
idzie mieszkać do socjalbaraku albo
pod most. Mimo że nadpalony ko-
ściół był ubezpieczony na kwotę wie-
lokrotnie mniejszą od jego wartości,
bogatemu niczym Krezus polskiemu
Kościołowi taki los nie grozi.
Minister od kultury i dziedzic-
twa, Kazimierz Ujazdowski , za-
powiedział pomoc w wysokości
5 mln złotych dla zniszczonej czę-
ściowo budowli. W „spontanicznej”
akcji radni Gdańska jednogłośnie
Czego to chłopaki w czerni nie
zrobią, żeby zwabić wiernych do ko-
ścioła... Po mszach z występami
BS
U-CHWAŁA BENIOWI
POLSKA
DLA POLAKÓW
Posłowie, zamiast rozwiązywać
problemy kraju, po raz kolejny się
rozradowali, i to na trzeźwo. Tuż
przed nalotem B16 nie omieszkali
przyjąć uchwały, w której wyrażają
„głęboką radość z wizyty w naszej
Ojczyźnie Jego Świętobliwości”. Jej
treść, zaproponowana przez Prezy-
dium Sejmu, w którym zasiada m.in.
wicemarszałek Wojciech Olejniczak ,
Pisaliśmy niedawno („Ty żydow-
ska dziwko”, „FiM” 19/2006), jakie
wrażenia może wywieźć z Polski ob-
cokrajowiec, szczególnie wtedy, gdy
choć trochę przypomina Żyda. Pod-
czas wizyty papieża doszło do ko-
lejnego ataku. W samym centrum
Warszawy nieznany, około 25-letni
sprawca zaatakował naczelnego
96568805.023.png 96568805.024.png 96568805.025.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin