Fakty i Mity 18-2006.pdf

(20263 KB) Pobierz
str_01_18.qxd
MAMY 161 WYZNAŃ I KOŚCIOŁÓW! O 160 ZA DUŻO...
INDEKS 356441
ISSN 1509-460X
http://www.faktyimity.pl
Nr 18 (322) 11 MAJA 2006 r. Cena 2,80 zł (w tym 7% VAT)
Str. 8
to jeszcze ten ośrodek położony jest w nadmorskim Junoszynie, w gminie Stegna. Te dwa powody oznaczały wyrok
śmierci. W pluton egzekucyjny zamienili się samorządowcy z powiatu Nowy Dwór Gdański, spod wszystkich barw zresztą.
Niepełnosprawne dzieci pogonili, a ośrodek zamienili na lipną Bałtycką Akademię Bursztynu, założoną przez równie lipną
spółkę „Srebro & Bursztyn”, w której wykupili udziały. Teraz czekają tylko, aż budynki szlag trafi, co już się dzieje. Nie o bu-
dynki chodzi, nie o szkołę i nie o niepełnosprawne dzieci. Chodzi o nadmorski grunt – już teraz wart około 4 mln złotych.
Str. 9
B iednemu to zawsze wiatr w oczy... Nie dość, że na utrzymanie ośrodka dla niepełnosprawnych dzieci zabrakło pieniędzy,
96568800.029.png
2
KSIĄDZ NAWRÓCONY
Nr 18 (322) 5– 11V2006r.
FAKTY
KOMENTARZ NACZELNEGO
POLSKA Po tygodniach przepychanek powstała koalicja i za-
powiedziano powstanie nowego rządu. Ciągle jednak mniej-
szościowego – jak ten poprzedni.
Po ujemnym plusie Wałęsy nadszedł czas większościowej mniej-
szości Kaczyńskich.
Pod sutanną
Przez kraj przetoczyły się pochody i wiece pierwszomajowe,
najczęściej niewielkie, a gdzieniegdzie (np. w Warszawie) tak-
że podzielone, bo zwolennicy radykalnej lewicy nie mieli ocho-
ty występować w towarzystwie „burżujów” z SLD i SdPl.
Lewica i jej pochody coraz częściej przypominają spotkania miłośni-
ków staroci. Ich problemy i spory biegną obok głównego nurtu życia.
nia są „Fakty i Mity” – przez jednych bywamy uwiel-
biani, a przez innych obsobaczani. Ja wolę uwielbienia (mo-
ja żona twierdzi, że pozostało mi to po czasach, gdy nosi-
łem sutannę), ale cenię też konstruktywną krytykę. Zali-
czam do niej często i przez wielu powtarzaną sentencję: księ-
ża to też ludzie, słabi i grzeszni. I tu następują pouczenia,
aby o duchownych źle nie pisać, raczej modlić się za nich.
Niektórzy z wyrozumiałości dla swoich kapłanów uczynili
cnotę heroiczną. Ci twierdzą wprost, że księżom – z racji
ich powołania i wybrania – wolno grzeszyć bezkarnie,
w każdym razie o wiele bardziej niż „normalnym ludziom”,
gdyż „szatan najgorzej nastaje na świętość”. Jako podlegli
Bogu i biskupowi mogą też bezkarnie łamać ludzkie prawa.
Wniosek jest taki, że świętość księży wynika wyłącznie ze
święceń, które przyjęli.
Akurat mnie nikt nie musi przekonywać, że ksiądz to też
człowiek, słaby jak każdy inny. Powiem więcej – słabszy
i z reguły bardziej grzeszny niż inni. Pisałem o tym wiele.
Trzeba po prostu wziąć pod uwagę,
kto i z jakich powodów przychodzi
do seminarium. Poza tym ważny
jest styl życia księży – ich wyob-
cowanie, samotność, wpływ insty-
tucji Kościoła itp. Tak więc „na
księdza” często idzie się po pro-
stu dla pieniędzy i kariery, a naj-
częściej spotykaną przypadłością
kapłanów jest pijaństwo. Jedno
i drugie nie powinno nikogo gorszyć,
bo inne zawody również wybiera się
przeważnie pod kątem przyszłych zarob-
ków, a starzy kawalerowie piją ostro – nie-
zależnie od profesji. Jednak w przypadku
księży dochodzi jeszcze celibat, który – tłam-
sząc naturalne popędy – popycha do zbo-
czeń. To wszystko nie bierze się jednak
z wilgoci. Katolicy zgodnie twierdzą, że naj-
częstszą przypadłością duchownych (preferu-
jących wartości duchowe) jest ich totalny, cho-
robliwy materializm. Choć trudno go uzasadnić,
bo przecież ksiądz na ogół nie musi zaspokajać potrzeb żo-
ny i dzieci – można wytłumaczyć tzw. dobrem zastępczym.
Chodzi o to, że właśnie brak rodziny i choćby regularnego
seksu ksiądz rekompensuje sobie dobrami materialnymi.
Jest tylko jeden problem – jak po raz kolejny pogodzić
fakty z mitami, czyli jak się mają wyobrażenia wiernych
(powielane przez media i podsycane przez samych księży)
o nieskalanych, świętych kapłanach do ich realnego, cał-
kiem grzesznego życia. Innymi słowy – Kościół znowu na-
bija ludzi w butelkę, tworzy sztuczne autorytety i wiadomo,
po co to robi. Prędzej skały będą płakały, a na opakowaniu
parówek pojawią się ich rzeczywiste składniki, niż prawda
o stylu życia duchownych ujrzy światło dzienne za sprawą
ich samych. To tak, jakby czarodziej iluzjonista zdradził
swoim widzom, w jaki sposób ich nabiera. Ktoś powie, że
od księdza – pasterza dusz – trzeba wymagać więcej niż
od kuglarza, ale... niech to powie ktoś, a nie znowu ja.
Najgorsze jest jednak nie to, jak się osoby duchowne
prowadzą, ale jakimi naprawdę są ludźmi i czy mają
– choćby przysłowiowego – Boga w sercu. Otóż z tym jest,
niestety, bardzo źle, a to już podważa wiarygodność całej
instytucji Kościoła, bo przecież Kościół to ludzie.
Problem jest poważny, skoro pisze o nim nawet tak
koniunkturalne i klerykalne pismo jak (niegdyś lewicowa)
„Polityka”. W ostatnim numerze przytacza ona historię
Edwarda Klimczuka, 92-letniego, jeszcze przedwojennego
adwokata. W latach 60. i 70. minionego wieku był on ad-
wokatem i pełnomocnikiem prymasa Wyszyńskiego, a de
facto radcą prawnym całego Kościoła w Polsce. Posiadał
nieograniczone zaufanie biskupów, powierzano mu najbar-
dziej drażliwe i delikatne sprawy kleru. Jeżdżąc latami po
całej Polsce, mec. Klimczuk reprezentował w sądach diece-
zje, parafie i zakony w ich sporach z władzami, bronił księ-
ży wznoszących samowolnie kościoły i kaplice. Uratował
dla kleru miliony złotych i setki nieruchomości. Za swoje za-
sługi został odznaczony specjalnym medalem papieskim.
– Byłem takim strażnikiem własności Kościoła, człowiekiem
od zadań trudnych. Walczyłem z ludowym państwem twar-
do (...). I muszę powiedzieć, że byłem skuteczny – opowia-
da dziś pan Edward, który dla interesów Watykanu poświę-
cił całe swoje dorosłe życie (nadal jest radcą kurii biskupiej)
i umiejętności – właściwie bezinteresownie, biorąc za to
symboliczne wynagrodzenie (i bardzo proszę się nie śmiać...).
Tuż przed wybuchem II wojny nieszczęśliwie kupił w pod-
warszawskich Młocinach trzy piękne działki, prawie 5 tys.
mkw., na których miał wybudować dom swoich marzeń.
W 1968 roku jego działki – na mocy
ustawy o wywłaszczeniach z 1958 r.
– przejęło wojsko. W roku 1996 armia
bez walki wycofała się z działek Klim-
czuka i przekazała je... gminie Bielany.
Cztery lata później nasz mecenas zwró-
cił się o zwrot niezabudowanych dzia-
łek. Otrzymał odpowiedź negatywną
z gminy, a później także od wojewo-
dy. Odwołał się do NSA, który sta-
roście z Grodziska polecił zba-
dać sprawę. Badania trwają,
ale... działek już nie ma, bo
kupił je za bezcen Uniwer-
sytet Kardynała Stefana Wy-
szyńskiego. Tego samego,
który do Klimczuka mówił per
„przyjacielu”. Zszokowany infor-
macją mecenas w te pędy po-
biegł do swego dobrego znajome-
go – rektora uczelni, księdza Ry-
szarda Rumianka, a później do
samego prymasa Glempa, którego zna jeszcze
lepiej. Nic nie pomogło. Kościół nie zrzeknie się czegoś,
a nawet nie odsprzeda nikomu czegoś, co wpadło mu, zwłasz-
cza za psie pieniądze. To, że nabyli działki bezprawnie – ob-
chodzi księży najmniej. Znajomości i wdzięczność kleru koń-
czą się, gdy zaczyna się kasa. Niedawno Klimczuk dowie-
dział się o podpisaniu umowy o dofinansowaniu przez wo-
jewodę budowy auli uniwersyteckiej na jego działkach. Dla
własnego zdrowia powinien więc już o nich zapomnieć.
Podobnych historii są tysiące. Wielokrotnie pisaliśmy
na łamach „FiM” o ludziach, którym sutanna zastępuje su-
mienie. W trzeciej części książki z serii „Byłem księdzem”
opisałem historię państwa Danuty i Jana Straussów. Poży-
czyli oni księdzu prałatowi Halberdzie z Elbląga 9 miliardów
starych złotych (900 tys. nowych), w dodatku nie swoich,
tylko z ubezpieczenia, które Jan, agent PZU, miał przekazać
z tytułu składki na konto swojej firmy. Ale przecież czcigod-
ny ksiądz prałat miał oddać po kilkunastu dniach. Miał...
Właśnie minęło 12 lat. Ksiądz i jego biskup Śliwiński (ten
od „zaginięcia na lotnisku w Moskwie i spowodowania wy-
padku po pijanemu) zniszczyli życie całej rodziny z czwor-
giem dzieci. Zafundowali im gehennę. Straussowie musieli
nawet sprzedać swój dom. A przecież podobnych ofiar ks.
Halberdy były dziesiątki, łącznie z biznesmenem pożyczko-
dawcą, który zmarł na atak serca.
Niech się może zatem wierni parafianie nie modlą o świę-
tych kapłanów, jak to mają w zwyczaju. Bycie świętym
w obecnych, patologicznych i totalnie zmaterializowanych
strukturach Kościoła jest raczej niemożliwe. Niech raczej pro-
szą o kapłanów normalnych – o dobrych ludzi. I niech ba-
czą, aby od nich nie ucierpieli.
Media oczekiwały, że 2 maja Episkopat podejmie decyzję
w sprawie odwołania o. Tadeusza Rydzyka z funkcji dyrektora
Radia Maryja. Biskupi zepchnęli jednak decyzję na zakon, su-
gerując, że nie mogą mieszać się do decyzji administracyjnych
redemptorystów. Spekulowano, że Rydzyk obejmie inną funk-
cję w kraju, np. rektora założonej przez siebie wyższej uczelni,
a nawet, że zakon wyśle go na jedną z placówek w Afryce.
W końcu biskupi powołali jedynie radę programową, która ma
pilnować katolickości Radia Maryja.
Jak nie wiadomo, co zrobić z jakąś sprawą, to zamiast jej rozwią-
zania, powołuje się stosowną radę.
Na uroczystej gali z okazji wręczenia nagrody Orłów „Rzeczpo-
spolitej” dla najlepszych firm roku 2005 wicepremier Zyta Gi-
lowska podziękowała przedsiębiorcom kościelnym „Bóg zapłać”.
Przedsiębiorcy, gdyby mieli jaja, mogli Gilowskiej zasugerować,
aby jej Bóg zapłacił także podatki.
Okazuje się, że tzw. ustawa becikowa nie tylko jest głupia ze
swej natury, ale na dodatek stanowi bubel prawny, utrudniają-
cy otrzymanie pieniędzy najbardziej potrzebującym. Pieniędzy
nie mogą otrzymać nieletnie matki (jest ich rocznie 16 tysięcy).
Forsa może być przelana wyłącznie na konto ich prawnych
opiekunów, najczęściej rodziców. Problem w tym, że nie zawsze
sądy są w stanie zdążyć z ustanowieniem opiekunów w ciągu
3 miesięcy po urodzeniu dziecka, kiedy to becikowe można
podjąć. Bywa i tak, że opiekunowie przepijają lub przejadają be-
cikowe, a matka i dziecko nie dostają z niego nawet złotówki.
Bo też becikowe nie jest po to, aby komuś gębę zapchać, tylko oczy
zamydlić.
Wiedeńskie Centrum im. Szymona Wiesenthala, które zaj-
muje się m.in. śledzeniem aktów antysemityzmu, zwróciło się
do polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych z protestem
przeciwko tegorocznej drodze krzyżowej odprawianej w Kal-
warii Zebrzydowskiej. Według Centrum, spektakl kalwaryjski
przedstawia Żydów w stereotypowej, krzywdzącej roli, co pod-
syca nastroje antysemickie w Polsce. MSZ odpowiedziało, że
nie zajmuje się religią.
A wszyscy mówią, że ten rząd zajmuje się wyłącznie religią...
WARSZAWA Bywalcy zamkniętego przez władze Klubu Le
Madame postanowili nękać Radę Miejską stolicy, która nie
chce się zająć ich skargą na komisarza rządzącego Warszawą.
Poprzebierani w kolorowe stroje przychodzą na sesje rady mia-
sta, aby radni, którzy pobierają wysokie diety, nie zapomnieli
przypadkiem, że pracują właśnie po to, aby załatwiać sprawy
obywatelskie.
Zamiast kolorowych strojów sugerujemy założenie sutann, habi-
tów i koloratek. Efekt będzie murowany.
Polska prawica chce jeszcze lepiej zadbać o pamięć rodaków.
Nie wystarczy Instytut Pamięci Narodowej – w stolicy powsta-
nie multimedialne Muzeum Historii Polski. Ma ono całościo-
wo ukazywać dzieje kraju, tak aby, jak twierdzi premier, „Po-
lacy byli z nich dumni”.
Jak znamy prawicę, to nasze dzieje zostaną przedstawione jako
pasmo nieudanych powstań i głupich decyzji. Faktycznie, powód
do dumy.
TARNÓW Biskup Skworc zabronił księdzu Antoniemu Twor-
kowi z Chełma pod Bochnią produkcji śliwowicy. Ksiądz
Tworek złożył ostatnio prośbę o zarejestrowanie receptury
śliwowicy, jaką pędzi od lat. Kunsztu nabył, sprawując opie-
kę duszpasterską w słynnym Łącku – krajowej stolicy śliwo-
wicy. Biskup Skworc uznał, że pomysł pędzenia alkoholu przez
księdza jest niestosowny.
Księże biskupie, a co z piwem cystersów i trapistów? Co z winem
ks. Jankowskiego? O cudzie w Kanie Galilejskiej nawet nie wspo-
minamy...
POLSKA/NIEMCY Burzę u naszych zachodnich sąsiadów
wywołało porównanie przez ministra Sikorskiego umowy ro-
syjsko-niemieckiej o budowie gazociągu bałtyckiego do pak-
tu Ribbentrop-Mołotow.
Zabrakło map po Układzie Warszawskim do odtajniania, nasz
dzielny wodzu Śmigły-Sikorski?
FRANCJA Cały kraj żyje polityczną aferą – próbą kompro-
mitacji popularnego prawicowego polityka Nicolasa Sark-
ozy’ego. Podejrzewa się, że w sprawę zamieszani są urzędu-
jący prezydent i premier. Ten ostatni to kontrkandydat Sar-
kozy’ego do prezydentury. Chirac i de Villepin mieli wrobić
Sarkozy’ego w aferę korupcyjną i prowadzić wobec niego taj-
ne śledztwo. Media huczą, parlament żąda wyjaśnień.
Gdyby przypadkiem w przeddzień wyborów Chirac i de Villepin
potrzebowali dajmy na to atrap bomb do rozrzucenia po Paryżu
przez „nieznanych sprawców”, to polecamy konsultacje u naszego
pana prezydenta.
JONASZ
J ak każde pismo kontrowersyjne – a takim bez wątpie-
96568800.030.png 96568800.031.png 96568800.032.png 96568800.001.png
Nr 18 (322) 5– 11V2006r.
GORĄCE TEMATY
3
Tarasy, a na nich ogród
zimowy – super. Gdzie?
Nad Bałtykiem, w Ro-
wach koło Ustki – małym, spo-
kojnym kurorcie, znanym kiedyś
na całą Polskę z plaży dla natu-
rystów. Nagusy pewnie będą
z Rowów wyrzuceni, bo jakże
– gołe dupy obok zakonników?
pieniądze, co Rydzyk wziął na stocz-
nię? Ch... ich wie. Dawniej, panie,
to zwykli księża tu przyjeżdżali na
krótkie wczasy, tera to pewnie tylko
biskupi będą. Panu Edwardowi , sfru-
strowanemu kościelnym bogactwem,
szybko mija gorycz, gdy proszę go
o nazwisko. – A po co? Ja nic, pa-
nie, nie wiem, ja tylko tędy prze-
chodzę! Do sołtysowej idź pan...
również nie miała okazji ani potrze-
by spotkać się z ojcem dyrektorem.
Z projektu wynika, że w domu bę-
dzie 70 pokoi z łazienkami, dwie ob-
szerne jadalnie oraz pomieszczenia
dla obsługi i część przeznaczona na...
działalność usługową. Jaką? Nie wia-
domo... Zapewne część usługowa zo-
stanie wynajęta. To wynajmujący zde-
cyduje – może salon gier? Ruletka,
duży, wygodny pensjonat luksusowej
klasy. Dla tych stron czysty zysk, bo
o pracę dla miejscowych trudno na-
wet w sezonie. Właściciele wczaso-
wisk wolą zatrudniać przybyszów
z innych rejonów Polski, byle mieli
daleko do rodziny. Nie będą wyno-
sić żarcia – tłumaczą.
Po co kamuflaż z domem za-
konnym? Pogadałem z kilkorgiem
mieszkańców Rowów o inwestycji
braci redemptorystów. Każdy był
oburzony – bo kogo na taki obiekt
stać? Ubogie sługi boże? Nawet je-
śli redemptoryści dostali kredyt
z banku, to muszą mieć z czego
spłacać. Każdego trafiał szlag, jed-
nak sytuacja powtórzyła się tak jak
w przypadku mojego poprzednie-
go rozmówcy, p. Edwarda: nikt nie
chciał wystąpić pod nazwiskiem.
Ludzie już wiedzą, w jakim pań-
stwie żyją.
WOJCIECH JURCZAK
Fot. WHO BE
Cud mniemany
Mamy kolejnego kandydata na
ołtarze? Ksiądz w Głogowie zo-
stał zraniony nożem przez spo-
wiadającego się penitenta – to
wersja kościelna. Ten pedofil dra-
snął się w brzuch, żeby uciec pro-
kuraturze – twierdzą sceptycy.
Opisaliśmy niedawno skandal
w Głogowie (woj. dolnośląskie,
diecezja zielonogórsko-gorzow-
ska), gdzie pewien nastolatek
oskarżył 41-letniego wikariusza
parafii Miłosierdzia Bożego o mo-
lestowanie seksualne („Wysoka
kurio” – „FiM” 11/2006).
Przypomnijmy, że gdy spra-
wa wyszła na jaw, ksiądz Bog-
dan (takie imię nadaliśmy du-
chownemu, chroniąc jego per-
sonalia) na polecenie proboszcza
ks. Janusza Idzika publicznie
przysięgał podczas mszy, że „ni-
gdy nie zrobił krzywdy dziecku”.
Nigdy go o to nie posądzaliśmy.
Chodziło tylko o to, że po pro-
stu wykorzystywał małolata za
pieniądze – o czym wiemy od
osoby zbliżonej do parafii, bo
prokuratura stanowczo odmówi-
ła „FiM” podania szczegółów.
W tej historii nastąpił nieocze-
kiwany zwrot. Oto w sobotę 22
kwietnia około godz. 7 rano ks.
Bogdan został znaleziony w ko-
ściele przez wiernych, którzy przy-
szli na mszę. Z kłutą raną brzu-
cha odwieziono go do szpitala. Wy-
szedł po dwóch dniach (24 kwiet-
nia) w dobrym stanie zdrowia – je-
śli wierzyć zapewnieniom lekarzy.
Tymczasem grono jego przy-
jaciół zaczęło rozpuszczać po mie-
ście pogłoski, że wikary padł ofia-
rą zamachu. Mówiono, że rze-
koma próba zabójstwa miała miej-
sce w piątek wieczorem, kiedy
to bohaterski kapłan o mały włos
nie poległ (najpewniej „za wia-
rę”), zaatakowany przez niezna-
nego młodzieńca zaraz potem,
jak go wyspowiadał i rozgrzeszył.
„To prawdziwy cud, że przeżył.
Przeleżał w kościele całą noc trzy-
mając mocno ranę, aby się nie
wykrwawić” – opowiada lokalnym
mediom jakaś „ Małgorzata ,
uczennica szkoły średniej”. Cu-
dem jest raczej to, że osoba o ta-
kim poziomie wiedzy jest w szko-
le średniej, no ale mniejsza o to...
Ks. Idzik jest bardziej roztrop-
ny – odmawia jakichkolwiek ko-
mentarzy. Natomiast z wypowie-
dzi Pawła Sochy , biskupa po-
mocniczego diecezji, wynika, że
choć Bogusiowy „stan psychicz-
ny i fizyczny poprawia się”, to
po zakończeniu rehabilitacji do
Głogowa już raczej nie wróci...
– Szkoda, bo właśnie prokuratu-
ra przymierzała się do postawie-
nia mu formalnego zarzutu...
– wzdycha nasz informator z miej-
scowej komendy policji.
ANNA TARCZYŃSKA
Pensjonat „Pod Rydzykiem”?
Rowy aż trzęsą się od domysłów.
Tatko Rydzyk podobno buduje dom
wczasowy! „Podobno”, bo oficjalnym
inwestorem jest zgromadzenie re-
demptorystów. Pensjonat to będzie
nie byle jaki. W oficjalnych dokumen-
tach w Starostwie Powiatowym w Słup-
sku inwestycja w Rowach jest zapisa-
na jako „dom zakonny redemptory-
stów”. Inwestorem jest zgromadzenie
z Poznania. Dom modlitwy i skupie-
nia powstaje na działce opodal mor-
skich wydm, która od lat należy do
zakonu. Mnisi prowadzili tu dotych-
czas skromnie wyposażony dom wy-
poczynkowy dla księży. Koszt nowej
inwestycji – wedle szacunku koszto-
rysowego – 6 mln zł. Nic dziwnego
– wznoszony wedle nowoczesnych
technologii obszerny pensjonat w ni-
czym nie będzie przypominać daw-
nego wczasowiska kościelnego.
Zakonna budowa u zbiegu ulic
Nadmorskiej i Rybackiej, obecnie
w stanie „surowym zamkniętym”,
robi wrażenie. – Nie masz pan po-
jęcia, jakie tu będą luksusy – star-
szy pan, z wyglądu stróż budowy,
jest podekscytowany. – Takie bogac-
two! Za co oni, kurwa, to cudo bu-
dują? U zakonników taka kasa? Wi-
dzisz pan co za czasy?! Może to za
A ojciec Rydzyk? Podobno był
w Rowach parę razy, początkowo sam
doglądał budowy. Mieszkańcy go wi-
dzieli. Inwestorzy nie mają obowiąz-
ku kontaktować się z sołtysem Ro-
wów, panią Jadwigą Fudalą , skoro
wszystko wokół jest w porządku. Ona
jednoręczni bandyci? A może tylko
księżowski ulubiony preferans? Jak
w każdym pensjonacie tej klasy, prze-
widziano gabinety odnowy biologicz-
nej, siłownię, solaria.
Streszczając – powstaje nie żad-
na oaza skupienia i modlitwy, ale
groteska jest nieprzemijająca, surre-
alizm jest wieczny... „Kacza zupa” nie sty-
gnie. Przynajmniej tu, u nas, niestety.
rzecz biorąc, rozliczy niejaki Mariusz Kamiński .
Kiedyś dekomunizował Powązki, potem w stronę
pierwszomajowego pochodu wykrzykiwał zapal-
czywie: „Raz sierpem, raz młotem czerwoną ho-
łotę!” Że co? Że on i jego pan zapewniają, że te-
raz on będzie już tylko apolitycznym urzędni-
kiem państwowym? Po tym, co wyprawiał, „Ma-
My nie możemy być zdani na ich widzimisię, ale
oni na nasze muszą... Czyż polska groteska wymie-
szana z polskim surrealizmem nie są wieczne? Tyl-
ko patrzeć, jak usłyszymy od tego Radka o guzi-
ku, którego „nie oddamy”, bo „Polska od gazu
odepchnąć się nie da”...
No, ale śladem pana Radka poddajmy się
i my nastrojowi groteski i surrealizmu.
Pani pełniąca obowiązki dyrekto-
ra generalnego Ministerstwa Skarbu
Państwa (nazwisko nic Państwu nie po-
wie) wezwała do jednej sali czternastu
dyrektorów departamentów. Przyszli
spokojni, bo mieli się za dobrych fa-
chowców. Gdy zamknięto drzwi, żeby
żaden nie uszedł, pani p.o. dyrektor ge-
neralna oświadczyła, że zebrali się tu po to, by wrę-
czono im wymówienia. Państwu już dziękujemy!
Podchodzili kolejno, odbierali papier, asystent pa-
ni p.o. dyrektor generalnej robił każdemu zdjęcie,
żeby nikt nie mógł ministerstwu zarzucić, że nie zo-
stał wyrzucony z pracy porządnie, za pokwitowa-
niem... Gdybym był Radkiem Sikorskim, kto wie
– może porównałbym tę akcję do słynnej akcji łow-
czej na profesurę Uniwersytetu Jagiellońskiego,
znanej pod nazwą Sonderaktion Krakau... Grote-
ska i surrealizm.
„Ingerowanie w Radio Maryja to ingerowanie
w wolność słowa” – powiedział obecny władca Pol-
ski. A ingerowanie w radio TOK FM to za prze-
roszeniem, co to jest? A ingerencja w
felieton Manueli Gretkowskiej , któ-
rej dopuściła się urzędniczka Kance-
larii Prezydenta? A kary dla Polsatu,
bo Elce Kruk coś się ubzdurało?
To zaledwie przedsmak tego, co
nas czeka. Władca buduje właśnie
większość sejmową, żeby wreszcie
„zmienić stosunki społeczne w Pol-
sce”. Do zmieniania jest mu niezbędne Central-
ne Biuro Antykorupcyjne. Będzie ono mogło nas
nagrywać, gromadzić adresy naszych kochanków,
kochanek – jeśli ktoś woli dziewczynki, będzie mo-
gło działać za granicą, strzelać i odpierać zbroj-
ne ataki, rewidować nasze domy i nagrywać to
rewidowanie na kasetach wideo... Wszystko bę-
dzie mogło. Co to ma wspólnego z walką z ko-
rupcją? No właśnie – nic, „kacza zupa”, ale „ko-
rupcja” dobrze brzmi. I ludziom się podoba, że
ktoś wreszcie „tych złodziei rozliczy”. Detalicznie
COŚ NA ZĄB
Kacza zupa
riusz Kamiński – urzędnik państwowy” brzmi tak
samo groteskowo i surrealistycznie jak kiedyś „ra-
dziecki parlamentaryzm”.
Radosław Sikorski , polski minister obrony,
porównał umowę między rosyjskimi i niemiecki-
mi firmami na budowę gazociągu pod Bałtykiem
do paktu Ribentrop-Mołotow . Znaczy pan Ra-
dek uważa, że Polska ma prawo dążyć do unieza-
leżnienia się od Rosji w zakresie dostaw gazu, ale
Rosja ma obowiązek przesyłać swój gaz do Euro-
py Zachodniej wyłącznie przez terytorium Polski.
MAREK BARAŃSKI
Z a 6 mln zł – 2000 mkw.
W iem, wiem – to już było. Ale przecież
96568800.002.png 96568800.003.png 96568800.004.png
4
Z NOTATNIKA HERETYKA
Nr 18 (322) 5– 11V2006r.
ŚWIAT WEDŁUG RODANA
Dyktatura orgazmu
Prowincjałki
W Słupsku podczas libacji trzech męż-
czyzn zabiło 49-letniego kolegę. Gdy wy-
trzeźwieli, dwóch umyło zabitego kumpla i przygotowało ciało do wynie-
sienia. Odwagi dodawali sobie, pijąc. Gdy byli już fest wstawieni, zaczę-
li chodzić po okolicy i szukać chętnego do pomocy w ukryciu ciała.
Wieść szybko dotarła do wdowy, która powiadomiła policję.
Rządzą nami hormony i seks. No,
może nie wszystkimi. Moherowym
beretom już to nie grozi, a nawet
nie wypada, bo przecież mogłyby
popaść w konflikt z Kościołem.
Polacy jednak olewają zalecenia
kościelnych oszołomów. Według licz-
nych raportów o naszym życiu seksu-
alnym – mężczyzna co 40 minut my-
śli o seksie. Kobieta również, ale
z mniejszą częstotliwością. A jakie nie-
spodzianki mogą nas spotkać w dzia-
łaniach praktycznych? Ciosem dla ko-
biecego ego jest sytuacja, kiedy męż-
czyzna zasypia zaraz po stosunku. Na-
tomiast ciosem dla męskiego ego jest
kobieta zasypiająca w trakcie seksu.
Najgorszą jednak niespodzianką mo-
że być okrutne zdanie kończące noc:
– Kochany, dziękuję ci za uroczy
wielogodzinny wieczór w restauracji
i cudowne 45 sekund w łóżku!
Stwierdzone jest – ale nie przez
seksuologów, lecz prześmiewców – co
robią mężczyźni po udanym seksie.
No właśnie, co robią? Pięć procent
zapala papierosa. Pięć procent prze-
wraca się na drugi bok. Pięć procent
idzie siusiu do łazienki. Pozostałe 85
procent ubiera się i wraca do żony!
Renata Beger , seksuolożka sej-
mowa, mówi: „Ja o seksie mogę roz-
mawiać jak o bólu nogi, to dla mnie
zupełnie naturalne... Mi absolutnie
nie jest wstyd”.
Modę na raporty otworzył Alfred
Kinsey (1894–1956), profesor zoolo-
gii na uniwersytecie w Indianapolis.
Wyniki badań Kinseya okazały się szo-
kiem dla Amerykanów. Udowodnił
bowiem, że 86 procent ludzi prowa-
dzi życie seksualne niezgodne z obo-
wiązującymi normami. Nie będę się
wdawał w szczegóły, ale np. praktyki
masturbacyjne stosowało 92 proc. męż-
czyzn, stosunki pozamałżeńskie mia-
ło ponad 40 proc. badanych (mężczyź-
ni i kobiety), a kontakty homoseksu-
alne – 25 proc. ankietowanych.
Reżyser Bill Condon , twórca tak
znanych filmów jak „Dreamgirls”,
„God and Monster”, scenarzysta „Chi-
cago”, reżyser filmu biograficznego
o Kinseyu, mówi: „Kinsey to czło-
wiek, który zmienił świat. Okazało
się, że przedstawicielom obu płci nie
są obce takie rzeczy jak masturbacja
czy stosunki pozamałżeńskie. To on
m.in. zrewolucjonizował poglądy na
homoseksualizm, a sami geje byli zszo-
kowani tym, że jest ich aż tylu”.
Sześć lat temu na zlecenie war-
szawskiej oficyny „Firet” napisałem
„Raport o życiu seksualnym Pola-
ków”, a znakomitą, bulwersującą
okładkę zaprojektował Jerzy Duda-
-Gracz . Mój raport wykazuje dyspla-
styczny obraz katolickiej części bada-
nej populacji w kontekście teorii chrze-
ścijańskiej moralności seksualnej.
Okazało się, że Kościół zdecydowanie
stracił panowanie nad swymi owiecz-
kami, które wolą tarzać się w grze-
chu nieczystości i rozpusty, niż dbać
o zbawienie ciała i duszy. Podam tyl-
ko jeden przykład: stosunki pozamał-
żeńskie utrzymuje (utrzymywało) sta-
le lub okresowo 32 procent kobiet
i 78 procent mężczyzn... I jest tak, jak
w poniższym dowcipie:
Dwóch kolegów w pracy...
– Ty, stary! Czy rozmawiasz ze
swoją żoną po stosunku?
– Jak zadzwoni, to czemu nie!
Ale przypominam zadufanym
w sobie panom, że kobiety również
opanowały fizjologię cudzołóstwa. Ja-
sna cholera, tylko wziąć szare mydło
i się chlastać! Niestety, taka jest dyk-
tatura orgazmu, że kiedy nie dosta-
jesz go w domu, szukasz gdzie indziej!
Uff! Mnie to, jak do tej pory, jesz-
cze nie spotkało, bowiem stosunki
z moją partnerką są tak udane i in-
tensywne, że kiedy kończymy, to na-
wet sąsiedzi wychodzą na papierosa.
Przyznaję to z taką pewną nieśmiało-
ścią, bowiem skromność jest moją naj-
większą wadą! ANDRZEJ RODAN
Do szpitala w Łodzi trafił 4-letni chłopiec
z rozbitą główką. W czasie badania leka-
rze zorientowali się, że małolat jest pijany – miał blisko 2 promile alkoho-
lu we krwi. Chłopczykiem opiekowała się niania z profesjonalnej agencji
opiekunek, gdzie stawka godzinowa wynosi 10–15 zł – w zależności od
tego, czy opiekunka jest bardziej, czy raczej mniej doświadczona. Ta z pew-
nością była profesjonalistką – wydmuchała ponad 4 promile.
Złodziejski duet zatrzymała policja w Sta-
lowej Woli. Ojciec typował samochody
i stał na czatach, a do aut włamywał się 14-letni syn. Policja zarzuciła im
dokonanie ponad 20 kradzieży z włamaniem do samochodów. Mamusia
w tym czasie pracowała na trzy zmiany w szwalni. Nie kradła.
Przed sądem w Ostrowcu staną dwaj eme-
ryci – 72-letni Ryszard C. i jego 80-letni
kompan Stanisław M. – oskarżeni o molestowanie seksualne dziewczy-
nek. Inne zarzuty to organizowanie pornograficznych sesji zdjęciowych
i rozpijanie nieletnich. Obaj panowie poznali się w ostrowieckim Klubie
Seniora „Uśmiech” i tam wpadli na pomysł umilenia sobie starości.
Z balkonu na piątym piętrze w domu na
warszawskiej Woli 35-letni mężczyzna wy-
rzucił swoją 37-letnią siostrę i 63-letnią matkę. Potem wyskoczył sam.
Pierwsza z kobiet zginęła na miejscu, druga w stanie krytycznym została
przewieziona do szpitala. Najmniej obrażeń doznał sprawca tragedii, któ-
ry ochoczo wyjaśnił policji, że... testował red bulla i mu odbiło.
Opracowała AH
MYŚLI NIEDOKOŃCZONE
Radio Maryja stało się częścią frontu, który ma szansę Polskę zmienić.
(Jarosław Kaczyński)
Jak częściowo możecie zauważyć w mediach, ale tylko częściowo, przeciw-
nicy nasilili działania. Ojciec Święty Jan Paweł II odszedł od nas. On za-
wsze wspierał Radio Maryja, zawsze nas zachęcał, zawsze nas bronił. Bez
niego – mówię to z całą odpowiedzialnością; nie mogę ujawniać wielu
spraw, ale uwierzcie mi: bez niego to Radio już wcześniej przestałoby ist-
nieć (...). Ojciec Święty odszedł do domu Ojca. Nie mamy już na ziemi,
a właściwie nie wiemy już, gdzie na ziemi szukać ratunku. Pan Bóg wie
o sprytnych sprawach wrogów, a my nie wszystko możemy mówić (...). My
chcemy służyć Panu Bogu, Kościołowi, Ojczyźnie, Narodowi Polskiemu.
Chcemy, by w Polsce były wolne media – media takie, o jakich Ty uczy-
łeś, o jakich uczy obecny Ojciec Święty, o jakich uczy Kościół.
(o. Tadeusz Rydzyk w specjalnym komunikacie)
W oczach Romana Giertycha widziałem łzy i żal o to, że nie jest w koalicji.
(Andrzej Lepper)
lu pojawiały się dwie przeciwne oceny tego,
co się wówczas wydarzyło. Jeżeli prawdą jest, co
twierdzą niektórzy, że wybuch w radzieckiej elek-
trowni był stosunkowo niewielką, lokalną katastro-
fą, to histeria, jaką wokół niego rozpętano, byłaby
wręcz niesłychaną manipulacją.
Komu właściwie powinniśmy
wierzyć? Specjalistom od fizyki
jądrowej, którzy twierdzą, że
w katastrofie zginęło kilkadzie-
siąt osób, i że zanieczyszczono ra-
dioaktywnie stosunkowo niewiel-
ki obszar sąsiadujący z elektrow-
nią, czy może niektórym ekologom, dziennikarzom
i politykom, którzy mówią o dziesiątkach tysięcy tru-
pów i setkach tysięcy tych, którzy – napromieniowani
– umrą przedwcześnie? Kto kłamie, a kto sieje panikę?
Prawdę mówiąc, zawsze nieufnie traktuję wszelkie
napaści medialne. A z taką niewątpliwie mieliśmy do
czynienia w przypadku Czarnobyla. Jest zresztą wielu
beneficjentów mitu o czarnobylskiej megakatastrofie.
Pamiętajmy, że wybuch nastąpił w czasach zimnej woj-
ny, kiedy pokazanie ZSRR jako państwa zbrodniczego,
nieliczącego się z dobrem swoich mieszkańców, było
bezcenną bronią w rękach przeciwników politycznych
Kremla. Czarnobyl był doskonałą okazją, aby pognębić
propagandowo chylące się już ku upadkowi mocarstwo.
Później, po rozpadzie ZSRR, Ukraina i Białoruś, któ-
re przeżywały bolesny kryzys gospodarczy, miały wszel-
kie powody ku temu, aby przedstawiać się jako ofiary
niewyobrażalnej katastrofy dla uzyskania jak najwięk-
szej pomocy międzynarodowej. Po trzecie, niektóre śro-
dowiska ekologiczne uzyskały dowód na to, że należy
bezwzględnie zwalczać energetykę jądrową, którą za-
wsze traktowały nieufnie.
Część naukowców podkreśla,
że promieniowanie, jakie poszło
w świat w wyniku wybuchu, było
nieistotne dla poziomu zdrowot-
nego ludności. Wielu fizyków uwa-
ża, że wysiedlanie miast wokół
Czarnobyla było nieuzasadnione, że można tam było
spokojnie żyć, a władze ZSRR kierowały się raczej hi-
sterią i presją społeczną – krajową i międzynarodową
– niż zdrowym rozsądkiem i danymi naukowymi.
Jakkolwiek było (wolę jednak słuchać naukowców
niż dziennikarzy i polityków), to faktem pozostaje, że
po Czarnobylu energetyka jądrowa, stosunkowo tani
i czysty sposób produkowania energii, uchodzi za po-
dejrzaną i groźną. W Polsce, na skutek poczarnobylskiej
histerii, zezłomowano elektrownię w Żarnowcu, która
zdążyła pochłonąć miliardowe kwoty. I jeżeli dzisiaj pła-
czemy nad rosnącymi cenami energii, gazu i ropy naf-
towej, to pamiętajmy, że także nasze portfele są ofia-
rami czarnobylskiego wybuchu. ADAM CIOCH
RZECZY POSPOLITE
Mistyfikacja?
Cały wysiłek wyborczy i polityczny PiS służył głównie temu, żeby Andrzej
Lepper został wicepremierem.
(Donald Tusk)
A po co żona ma przyjeżdżać do Warszawy, żona premierem będzie? Ma
chodzić za mną i teczkę nosić? (...) Kiedy trzeba będzie, by towarzyszyła mi
w podróży zagranicznej czy brała udział w jakimś spotkaniu u nas w kra-
ju, to moja żona będzie na pewno godnie reprezentować Polskę i naszą ro-
dzinę. Nikt na pewno nie powstydzi się wicepremierowej Ireny Lepper.
(Andrzej Lepper)
W publicznym radiu i telewizji już czekają niezależni dziennikarze, którzy
przestają być niezależni, jak tylko PiS dochodzi do władzy. Niezależne
dziennikarstwo nazywane jest dziennikarstwem skrajnie nieobiektywnym,
a włazidupizm totalny – dziennikarstwem niezależnym. (Tomasz Lis)
Wybrała OH
KILERÓW TRZECH
NIANIA
RODZINNY INTERES
STAROŚĆ TEŻ RADOŚĆ
ODBIŁO MU
W dwudziestą rocznicę katastrofy w Czarnoby-
96568800.005.png 96568800.006.png 96568800.007.png 96568800.008.png 96568800.009.png 96568800.010.png 96568800.011.png 96568800.012.png 96568800.013.png 96568800.014.png 96568800.015.png 96568800.016.png 96568800.017.png 96568800.018.png 96568800.019.png 96568800.020.png 96568800.021.png 96568800.022.png
Nr 18 (322) 5– 11V2006r.
NA KLĘCZKACH
5
TVP PAPIESKA
INTELIGENCJA
OPÓŹNIONA
z aniołów, którego zadaniem jest wy-
stawianie ludzi na próbę. Pomysł,
choć wydaje się rewolucyjny, nie jest
bynajmniej nowy – biblijna Księga
Hioba zdaje się właśnie przedstawiać
szatana jako współpracownika uci-
nającego sobie z Bogiem pogawęd-
ki, a nie buntownika.
Początkowo TVP planowała wy-
dać na obsługę wizyty papieża w na-
szym kraju 4 mln zł, jednak szyb-
ko okazało się, że trzeba będzie wy-
supłać nawet dwukrotnie więcej.
Wizytę białego Papy obsługiwać bę-
dzie ok. 1300 osób dysponujących
m.in. 24 wozami transmisyjnymi
i helikopterem. Telewizja wyemi-
tuje na żywo 11,5 godz. transmisji,
co w praktyce oznacza, że nie zo-
baczymy bezpośrednio jedynie mszy
odprawionej przez BXVI w krakow-
skiej kurii. Nas, normalnych telewi-
dzów, czekają zatem trudne dni. Na
szczęście będzie można korzystać
z trzeźwiejszych kanałów telewizji
zachodniej.
w formie fal oraz schody centralne,
skierowane w stronę krzyża. Całość
będzie miała trzy poziomy... OH
antenie dominować będzie trup
i seks. Właściciel zapowiada, że bę-
dzie obnażał zakłamaną moralność
wielu Polaków, którzy przed aktem
seksualnym odmawiają modlitwę, że-
by odpędzić trwogę, a jednocześnie
w łóżku i poza nim robią najdziksze
rzeczy. Strzał w dziesiątkę? Kto bę-
dzie oglądał tę nocną telewizję? Czyż-
by jej twórca zapomniał, że taki pro-
gram będzie mógł zaczynać dopiero
po godz. 23?
Powszechnie się sądzi, że wybit-
nie uzdolnione dzieci rozwijają się
znacznie szybciej od mniej zdolnych
rówieśników.
Nie w każdym względzie. Bada-
nia zespołu dra Philipa Shawa
z Krajowego Instytutu Zdrowia Psy-
chicznego w Bethesda w USA do-
wiodły, że odpowiadające za myśle-
nie części mózgów wybitnych dzieci
rozwijają się wolniej niż w przypad-
ku mniej utalentowanych. Zewnętrz-
na otoczka mózgu, korteks, grubie-
je, a następnie robi się cieńsza
w okresie pierwszych kilkunastu lat
życia. Dzieci z najwyższym ilorazem
inteligencji – od 121 do 149 – nie
osiągają największej grubości kortek-
su przed upływem 11 roku życia. Do-
tyczy to zwłaszcza przednich płatów,
odpowiadających za operacje myślo-
we. U dzieci nieco mniej inteligent-
nych korteks osiąga maksymalną gru-
bość w wieku 9 lat, a u przeciętnia-
ków w wieku 6 lat. Ani powody te-
go zjawiska, ani związki procesu
z poziomem inteligencji nie są na ra-
zie znane.
AC
DOW-CIPNY
SKOŚNOOKIE
I CYCATE
Boccaccio umieścił w swoim „De-
kameronie” opowiadanie o mnichu
pustelniku, który pod pozorem oczysz-
czenia w „grzechomierzu”, oddawał
się rozpuście. Stare sposoby wciąż
znajdują kontynuatorów.
PS
O tym, że Chiny rosną jak na
drożdżach i są już mocarstwem peł-
ną gębą, wie prawie każdy.
Nie każdy jest świadom, że rosną
także Chinki. W biuście zwłaszcza.
W przeszłości większość młodych
Chinek nosiła najmniejsze staniki:
A i B – stwierdza przedstawicielka
bieliźnianego koncernu Triumph. Te-
raz, dzięki jedzeniu – bardziej pożyw-
nemu niż za czasów przewodniczą-
cego Mao – oraz uprawianiu spor-
tów nie wyglądają już jak deski do
prasowania i wytwórcy biustonoszy
muszą to wziąć pod rozwagę. Wzra-
sta więc w Państwie Środka produk-
cja modeli C, D, a nawet E... Bada-
nia pekińskiego Beijing Institute of
Clothing Technology wykazały, że od
początku lat 90. chińskie biusty uro-
sły średnio o 1 cm. Słodkiego, żółte-
go ciałka nigdy za dużo... TW
BS
WITAJCIE
W TALIBANIE
Podczas majowego „nawiedze-
nia” i „ubogacania” nie zobaczymy
zmrożonych butelek heinekena, ład-
nych majtek i biustonoszy, żadna też
miła pani z telewizora nie zachęci
nas do kupienia podpasek. Te bzde-
ty mogą nas bowiem odciągać od
sfery duchowej. Na czas pielgrzym-
ki B16 w Biurze Reklamy TVP po-
wstanie specjalna placówka cenzu-
ry, oficjalnie działająca pod przykry-
ciem „biura kolaudacyjnego”. Czar-
na struktura reprezentowana tam
będzie m.in. przez przedstawicieli
redakcji katolickiej i Komisji Etyki
TVP.
W Paryżu pod polską ambasadą protestowano przeciwko łamaniu w na-
szym kraju praw kobiet i mniejszości seksualnych Fot. Pantheres Roses
CS
Jeden z krakowskich lekarzy zo-
stał oskarżony o seksualne wykorzy-
stywanie pacjentek. Cóż, w trakcie
badania można się nieco zagubić...
kłopot w tym, że ten lekarz to la-
ryngolog. Jak twierdzą pacjentki, pod-
czas rutynowego badania przekony-
wał, że problemy z gardłem mają
przyczyny ginekologiczne i natych-
miast proponował przeprowadzenie
stosownego badania. O dziwo, przy-
najmniej trzy zgodziły się, aby la-
ryngolog badał zupełnie inną szyjkę
i inne „migdałki”.
Sprawa trafiła do izby lekarskiej
i do prokuratury. Dow-cipny laryn-
golog, zawieszony w prawach leka-
rza, czeka na sprawę w sądzie. A
GOLASY
IN VINO VERITAS
Amerykańscy naukowcy odkryli
właśnie, że cotygodniowe uczestnic-
two w nabożeństwie, mszy lub innym
spotkaniu o charakterze religijnym
może przedłużyć nasze życie o dwa,
a nawet trzy lata. A to dlatego, że
w czasie modlitw w organizmie re-
dukuje się poziom cholesterolu, co
ma zbawienny wpływ na ludzkie ser-
ce. Naukowcy wskazują również na
to, iż koszt udziału w praktykach re-
ligijnych jest znacznie niższy niż ku-
powanie leków. Msza albo leki? No,
to my wolimy czerwone wino! OH
Co robią Brytyjczycy nago? Jed-
na trzecia ich populacji konwersu-
je przez telefon na golasa. Wyka-
zały to badania przeprowadzone
– niewątpliwie z nudy – przez tam-
tejszą pocztę. W teleekshibicjoni-
zmie przodują samcy: 40 procent
przyznało się do nagiego telefono-
wania. Niewiasty są nieco bardziej
wstydliwe, praktykuje to tylko 27
proc. kobiet. Ponadto co dziesiąty
rozmówca przyznał się, że odkłada
słuchawkę na bok, pozwalając roz-
mówcy tokować.
MAMA Z PATELNI
RP
Ostrzegamy mamusie – nie de-
nerwujcie dzieci nachalnym popycha-
niem do roboty! Może się okazać,
że wasze dziecko nie jest psychicz-
nie odporne na takie molestowanie.
Oto do czego doszło w Japonii.
Matka 37-letniego Yaokiego Osa-
wy nieustannie zatruwała mu życie
wyrzutami z powodu jego nieróbstwa
i lenistwa. Pewnego dnia nie wy-
starczyło jej gnębienie dziecka
w mieszkaniu, więc wyszła za nim na
schody. No i doigrała się – wypro-
wadzony z równowagi syn zepchnął
ją, a następnie dobił kamieniem. Po-
tem zwłoki 57-letniej kobiety po-
ćwiartował. Czaszkę i kości zalał ce-
mentem, mięso zesmażył na patelni
i wyrzucił na śmietnik. Nie dlatego,
że mama była niesmaczna: smażąc,
pragnął powstrzymać proces rozkła-
du i dekonspirujący smród. Policjan-
tom wyjaśnił, że nie wiedział, co uczy-
nić z ciałem.
DOBRY UCZEŃ
Mimo że BXVI liczy sobie 78 lat,
wciąż uczy się języków obcych. Tym
razem polskiego, bo w naszym kra-
ju podczas najbliższej tzw. pielgrzym-
ki chce wypaść równie dobrze jak je-
go poprzednik. Gdy już ma dosyć
podręcznika gramatyki i wkuwania
słówek, siada przed szklanym ekra-
nem i ogląda filmy z JPII, ucząc się
przede wszystkim jego ciepłych ge-
stów i uśmiechu. Wszyscy pamięta-
ją BXVI z początku pontyfikatu, gdy
był wyraźnie speszony i skrępowa-
ny. Najbliższa wizyta w Polsce bę-
dzie zatem dla papieża prawdziwym
egzaminem.
JF
SKOSTNIAŁA
MAMUŚKA
ANIOŁ DO ZADAŃ
SPECJALNYCH
Profesor Henry Kelly , były je-
zuita pracujący na Uniwersytecie Ka-
lifornijskim, twierdzi, że przedsta-
wianie szatana jako Bożego wroga
jest anachronizmem. Kelly uważa,
że szatan nie ma żadnego króle-
stwa ciemności ani nie rezyduje
w piekle, co mieli wymyślić pierwsi
chrześcijanie, jest natomiast jednym
UKRZYŻOWANY
SZPITAL
Gliny ze stanu Wisconsin mia-
ły pretensje do 53-letniego Phili-
pa Schutha , że nie chciał ich wpu-
ścić do domu. Urządzono więc ob-
lężenie. Gdy stróżom prawa udało
się w końcu wejść do środka, zna-
leźli kilka niespodzianek. Schuth
miał na stanie 19 bomb rozprysko-
wych, 16 pistoletów i karabin. Nic
to jednak było wobec kolejnego od-
krycia: gospodarz trzymał od lat
swoją matkę w... piwnicznej zamra-
żarce w bloku lodu. Syn nie chciał
się rozstać ze zwłokami bynajmniej
nie z pobudek uczuciowych, lecz
dlatego, że wciąż pobierał jej eme-
ryturę. W sumie uzbierało się tego
prawie 40 tys. dolarów.
Schuth wyjaśnił, że potrzebo-
wał matczynej emerytury, bo ni-
gdy nie wykonywał żadnej pracy.
Nie sprecyzował, do czego potrze-
bował całego arsenału. Najpewniej
przygotowywał się jednak do jakiejś
roboty.
PS
W kwietniu br. „ukrzyżowano”
Szpital Miejski w Pabianicach. Do-
konał tego ksiądz Ryszard Olszew-
ski . Poświęcił bowiem 300 (!) krzy-
żyków, którymi natychmiast przyozdo-
biono ściany w salach, gdzie leżą cho-
rzy wszystkich wyznań! Nie oszczę-
dzono nawet pokojów lekarskich, pie-
lęgniarskich oraz pomieszczeń admi-
nistracyjnych. Najbardziej zachwyco-
ny jest kapelan szpitala, który w ten
sposób zrealizował swoje największe
marzenie. Na pytanie, dlaczego
w ogóle ukrzyżowano szpital, a więc
placówkę publiczną, odpowiedź jest
prosta – bo takie było pragnienie pra-
cowników i pacjentów... WZ
SUBTELNOŚĆ
NA TRZY PIĘTRA
JF
Pod hasłem subtelności i delikat-
ności powstaje w Krakowie główny
ołtarz, przy którym mszę odprawi
Benedykt XVI . Jak kościelni mówią
o subtelności, to aż strach się bać.
I – jak się okazuje – słusznie. Otóż
„ołtarzykiem” będzie zadaszenie
w kształcie wiślanej barki, z tłem
z kwiatów o powierzchni 143 mkw.
oraz krzyżem o wysokości 23 me-
trów. Barkę wymyślono oczywiście
nie bez powodu, wszak to ukocha-
na pieśń Jana Pawła II i logo te-
gorocznej pielgrzymki Benedykta.
Do ołtarza poprowadzą schody
TELEWIZJA NOCĄ
Ryszard Krajewski , szef no-
wej telewizji „Superstacja”, chce
żyć z sensacji i plotki. Dlatego na
PZ
96568800.023.png 96568800.024.png 96568800.025.png 96568800.026.png 96568800.027.png 96568800.028.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin