Miro i Zbycho działali… legalnie.pdf

(66 KB) Pobierz
Miro i Zbycho działali… legalnie
Miro i Zbycho działali… legalnie
Aktualizacja: 2011-04-7 9:40 pm
Prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie afery hazardowej
Materiał, który w związku z aferą hazardową zgromadziła prokuratura, powinien zostać
ujawniony, tak aby opinia publiczna mogła sobie na temat tej sprawy wyrobić zdanie – uważają
posłowie opozycji. Prokuratura ogłosiła, iż w żadnym z badanych wątków sprawy nie dopatrzyła
się popełnienia przestępstwa, i umorzyła wczoraj prowadzone w związku z aferą hazardową
dochodzenie.
Po tym jak we wrześniu Platforma Obywatelska do spółki z Polskim Stronnictwem Ludowym, kończąc
pracę sejmowej komisji hazardowej, ukręciły łeb aferze w rządzie Donalda Tuska, wczoraj ostatnie
słowo w śledztwie powiedziała prokuratura. Okazuje się, iż zajmujący wysokie stanowiska politycy
Platformy: Zbigniew Chlebowski i Mirosław Drzewiecki, mogliby nadal usługiwać, załatwiać i być na
posyłki u biznesmena branży hazardowej, a asystent ministra sportu – załatwiać pracę córce
biznesmena, nawet niezależnie od tego, iż biznesmeni branży hazardowej dokładali swoją cegiełkę do
finansowania kampanii wyborczej kandydatów PO. To bowiem nie skutkuje odpowiedzialnością karną.
A premier Donald Tusk chyba niepotrzebnie doprowadził – w związku ze sprawą – do dymisji licznej
grupy najbliższych współpracowników.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie w żadnym z badanych wątków – rozpatrywanych w związku z
aferą hazardową – przestępstwa się nie dopatrzyła i sprawę umorzyła.
Prowadzący sprawę prokurator Arkadiusz Buśkiewicz wyjaśniał, że prokuratura miała wystarczające
materiały, aby mieć uzasadnienie do rozpoczęcia śledztwa, lecz ostatecznie dowody nie wyczerpywały
znamion, by sprawa zakończyła się postawieniem jakichkolwiek zarzutów. Prokuratura badała m.in.
kwestię ewentualnego niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych w trakcie prac nad
ustawą hazardową, kwestię podjęcia się załatwienia sprawy w związku z pracą nad ustawą hazardową,
a także sprawę przekroczenia uprawnień przez szefa gabinetu politycznego ministra sportu Marcina
Rosoła. Prokurator wyjaśniał m.in., iż w sprawie próby umieszczenia Magdaleny Sobiesiak w zarządzie
Totalizatora podjęto działania “niezgodne z procedurą”, ale umorzono sprawę z powodu braku
przesłanek o popełnieniu przestępstwa. Prokuratorzy wyjaśniali m.in., iż skoro w polskim prawie nie ma
pojęcia nielegalnego lobbingu, to również nie można mówić o tego typu przestępstwie. Nie dopatrzono
się złamania prawa przy pracach nad ustawą, ale nie stwierdzono również przekroczenia uprawnień
przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Były szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariusz Kamiński w specjalnie wydanym oświadczeniu
decyzję o umorzeniu śledztwa nazwał kompromitacją, a swoje zarzuty wobec bohaterów afery
hazardowej podtrzymał. Zaznaczył, iż po raz kolejny w naszym kraju osoby o odpowiednio wysokim
statusie politycznym i biznesowym pozostają bezkarne. – Zgromadzony przez CBA pod moim
kierownictwem materiał dowodowy pozwalał na przedstawienie zarzutów osobom pełniącym funkcje
publiczne. Opinia publiczna zapoznała się tylko z niewielkim fragmentem nagranych rozmów
“bohaterów” afery hazardowej, pokazujących, w jaki sposób w Polsce “tworzy się” prawo. Jestem
przekonany, że działania wysokich funkcjonariuszy publicznych, jakimi byli minister sportu M.
Drzewiecki i szef sejmowej Komisji Finansów Publicznych Z. Chlebowski, były nielegalne, a ich celem
było przysporzenie korzyści majątkowych zaprzyjaźnionym biznesmenom z branży hazardowej kosztem
interesów Skarbu Państwa – stwierdził Kamiński. Były szef CBA przypomniał, że biznesmeni, na rzecz
których Chlebowski z Drzewieckim mieli działać, byli oficjalnymi sponsorami kampanii wyborczych
Platformy, a do tego Ryszard Sobiesiak jest prawomocnie skazany za korupcję. – W tej sytuacji
1
uważam, że w imię elementarnego poczucia sprawiedliwości wszystkie materiały zgromadzone w
śledztwie powinny zostać odtajnione i przedstawione opinii publicznej. Jest to tym bardziej ważne, że
sprawa ta, w wyniku oportunistycznej postawy prokuratury, nie została poddana ocenie niezawisłego
sądu. Podkreślam, że w tego typu sprawach decyzje prokuratury są niezaskarżalne, o czym
prowadzący sprawę prokuratorzy doskonale wiedzą – dodał były szef CBA.
Zdaniem Beaty Kempy (PiS), która uczestniczyła w pracach sejmowej komisji hazardowej, decyzja
prokuratury to porażka państwa polskiego. – Będziemy się domagać bardzo wyraźnie i bardzo mocno
tego, aby opublikowano materiał dowodowy, w tym w szczególności stenogramy z rozmów. Skoro nie
chroni ich tajemnica śledztwa, dokumenty powinny być jawne i naszym zdaniem, opublikowane, żeby
cała opinia publiczna mogła sobie wyrobić w tej sprawie zdanie – powiedziała nam Kempa. Zaznaczyła,
że jeśli dokumenty w tej sprawie objęte są tajemnicą państwową, to PiS będzie apelowało do Donalda
Tuska, by zdecydował o zdjęciu klauzuli tajności.
Bartosz Arłukowicz, wiceprzewodniczący komisji hazardowej, stwierdził, iż decyzja prokuratury go
zdumiała. – Okazuje się, że w Polsce nie jest przestępstwem to, że szef gabinetu politycznego próbuje
wywierać nacisk na inne ministerstwo na temat składu zarządu spółki Skarbu Państwa, która decyduje o
ogromnych przepływach finansowych i była pewną konkurencją dla części branży, którą reprezentował
Ryszard Sobiesiak – mówił poseł SLD. Zauważył, iż prokuratura nie odnalazła żadnych znamion
przestępstwa w tym, że w ministerstwie sportu powstało pismo w sprawie rezygnacji z dopłat do gier, do
autorstwa którego nikt nie chciał się przyznać, a które realizowało oczekiwania biznesmenów w sprawie
niewprowadzania do ustawy obciążających ich firmy dopłat. – Jeśli śledztwo zostało umorzone, to
materiały należy odtajnić i upublicznić. Jeśli nie doszło – a według prokuratury nie doszło do
przekroczenia prawa – to w mojej ocenie, wyborcy mają prawo wiedzieć i znać wszystkie dokumenty, w
tym dokumenty tajne i dokumenty także służb specjalnych – dodał Arłukowicz.
Mirosław Sekuła (PO), który kierował pracami komisji hazardowej, ocenił, iż ustalenia prokuratury
pokryły się z tym, co ustaliła kierowana przez niego komisja – a więc o popełnieniu przestępstwa w tej
sprawie nie ma mowy. – Prawda się broni – stwierdził Sekuła.
Rządowy projekt nowelizacji ustawy hazardowej zakładał wprowadzenie dopłat do gier, które rocznie
miały przynieść budżetowi państwa około 500 mln zł wpływów. Przez półtora roku prace nad projektem
nie mogły się jednak zakończyć. Z ujawnionych podsłuchów rozmów bohaterów afery hazardowej
można było wywnioskować, iż biznesmeni branży hazardowej: Ryszard Sobiesiak i nieżyjący już Jan
Kosek, zabiegali u znajomych z Platformy Obywatelskiej: Zbigniewa Chlebowskiego, Mirosława
Drzewieckiego i Grzegorza Schetyny, o wycofanie się rządu z zamiaru wprowadzenia niekorzystnych
dla ich biznesu dopłat do gier na automatach. W konsekwencji tych starań mieliśmy m.in. “tajne”
spotkanie Zbigniewa Chlebowskiego z Ryszardem Sobiesiakiem na cmentarzu, kluczenie Mirosława
Drzewieckiego w zeznaniach, który raz podpisał pismo do ministra finansów o tym, że jego resort
pieniędzy z dopłat nie potrzebuje, a więc i dopłaty są niepotrzebne, a następnie, w momencie gdy wiele
wskazuje na to, iż nastąpił przeciek o akcji CBA w tej sprawie, ze swojego pisma się wycofał, by
ostatecznie stwierdzić, że nie wiedział, co podpisuje. Czy wreszcie mieliśmy do czynienia z próbą
umieszczenia córki Ryszarda Sobiesiaka w zarządzie Totalizatora Sportowego, nad czym gorliwie
pracował szef gabinetu politycznego ministra Drzewieckiego Marcin Rosół. Z zeznań byłego szefa CBA
Mariusza Kamińskiego można było natomiast wywnioskować, iż politycy Platformy byli na posyłki u
Sobiesiaka także w sprawie innych jego biznesów. W pamięci pozostają też cytaty z rozmów
Chlebowskiego z Sobiesiakiem: “Na dziewięćdziesiąt procent, Rysiu, że załatwimy. Tam walczę, nie jest
łatwo, tak ci powiem”, “Biegam z tym sam, blokuję sprawę tych dopłat od roku. To wyłącznie moja
zasługa”. Prokurator Arkadiusz Buśkiewicz wyjaśniał, iż zeznając w prokuraturze, Chlebowski te swoje
wypowiedzi zwalał na karb swego “kwiecistego języka”. Obaj biznesmeni figurują jako osoby, które
wspierały finansowo kampanie wyborcze kandydatów Platformy Obywatelskiej.
2
Artur Kowalski
Za: Nasz Dziennik, Piątek, 8 kwietnia 2011, Nr 82 (4013) ( " Miro i Zbycho działali legalnie")
3
Zgłoś jeśli naruszono regulamin