W bankructwie nadzieja.pdf

(79 KB) Pobierz
W bankructwie nadzieja – Stanisław Michalkiewicz
W bankructwie nadzieja – Stanisław Michalkiewicz
Aktualizacja: 2011-06-24 9:09 am
Co się dzieje z tymi wszystkimi cywilami? W Tunezji wiadomo; mieli tam tyrana, który wszystko
sam pozjadał, więc dla tamtejszych młodych, wykształconych nic już nie zostało. A jak nic już
nie zostało, to wiadomo – zbuntowali się przeciwko tunezyjskiemu tyranowi. W sukurs
pośpieszyli im tyrani z Francji i Italii. Oni też grabią swoich cywilów na potęgę, ale co innego
cywile tunezyjscy, czy, dajmy na to – libijscy, a co innego hiszpańscy, czy greccy.
Musi być jakaś zagadkowa różnica, bo o ile w obronie libijskich cywilów przed tamtejszym tyranem
Muammarem Kaddafim NATO ciska bomby i strzela strzałami, a do cywilów tunezyjskich i egipskich
wysyła a to naszego Kukuńka, a kiedy już nacieszą się Kukuńkiem – to wtedy wysyła ministra
Sikorskiego. Z nim dopiero mają uciech co niemiara; a to zrobi marsową minę, a to nauczy demokracji,
słowem – jedna przyjemność goni drugą.
Tymczasem cywile greccy i hiszpańscy też nieźle dokazują, a NATO jakby tego nie widziało; ani jednej
bomby, ani jednego strzału – chyba, że bez prochu. A przecież i w Tunezji i w Libii chodzi o to samo;
cywile buntują się przeciwko tyranom. No tak – ale tyran tyranowi nierówny; w takiej dajmy na to
Tunezji, tyran wszystko chciał zjeść sam, to znaczy – nie chciał podzielić się z lichwiarską
międzynarodówką. Libijski tyran zdaje się jeszcze gorszy; nie dość, że szura lichwiarskiej
międzynarodówce, to jeszcze podjudził córkę, by pozwała NATO przed niezawisły sąd. Ładny interes!
Co teraz będzie, jeśli niezawisły sąd nakaże, by NATO się rozbroiło? Zresztą nie martwmy się o NATO;
już tam niezawisłe sądy krzywdy mu nie zrobią – co przewidział jeszcze w XIX wieku Adam Mickiewicz,
wkładając w usta Klucznika Gerwazego te spiżowe słowa: „ wygraj w polu, a wygrasz i w sądzie!
Wróćmy do różnicy między tyrany; otóż o ile tyranowie północnoafrykańscy albo szurają, albo brużdżą
lichwiarskiej międzynarodówce, to tyranowie greccy i hiszpańscy międzynarodówce owej nadskakują i
gotowi są wycisnąć ze swoich niewolników nie tylko krew, pot i łzy, ale wszystkie inne cielesne sekrecje,
żeby tylko ją udelektować. Po co lichwiarzom te wszystkie sekrecje organizmu ludzkiego – tajemnica to
wielka, bo wskazywałaby na to, że są oni nie tylko krwiopijcami. Dlatego i NATO ani tym tyranom nie
robi krzywdy, ani greckim czy hiszpańskim niewolnikom.
Przyczyny tej chwalebnej powściągliwości objaśnił był w swoim czasie Janusz Szpotański malinowymi
ustami Carycy Leonidy: „ niszczyć swą zdobycz? – kakij smysł? ” Jakby NATO, dajmy na to,
zbombardirowało Hiszpanów na Puerta del Sol, czy Greków w Atenach, to kto by potem wypracował dla
lichwiarskiej międzynarodówki odsetki?
A tymczasem cały świat, a w każdym razie – cała Europa wstrzymuje oddech w obawie przed
bankructwem Grecji. Bankructwo – straszna rzecz, jednak z drugiej strony – „ zdrada panowie, ale
stójcie cicho! ” Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wyobraźmy sobie, że Grecja rzeczywiście
bankrutuje, to znaczy – ani nie wykupuje obligacji, ani nie płaci odsetek, słowem – „ trup baronowo, grób
baronowo, plajta, klapa, kryzys, krach! ” I co się dzieje? Starsi pewnie pamiętają sławną piosenkę
Andrzeja Rosiewicza z czasów pierwszej komuny, to znaczy – strajków z roku 1980 – o zachodnich
bankierach: „ Legitymację partyjną oddał Wincenty Kalemba, a tam zachodnim bankierom włosy stają
dęba ”. Chodziło o to, że popożyczali mnóstwo forsy najmiłościwiej nam panującemu Edwardowi
Gierkowi i kiedy las birnamski ruszył z posad, tknęło ich straszliwe podejrzenie, że zbuntowany lud
pokaże im gest Kozakiewicza: widziały gały, komu pożyczały. Na szczęście dla nich lewica laicka
wyszlamowała łatwowierny naród tubylczy i teraz szykuje się do operacji kolejnej.
1
Cóż zatem lichwiarze mogą zrobić złego Grecji? Ano, zamrożą, dajmy na to, wszystkie aktywa
greckiego rządu. Ale czy zbankrutowany grecki rząd ma w ogóle jeszcze jakieś aktywa? Nawet jeśli ma,
to czort z nim; niech mu zamrażają. Bo przecież rząd – to jedno – a obywatele Grecji – to całkiem inna
sprawa. Każdy z nich czymś się zajmuje; jeden uprawia winorośl i produkuje znakomite wino, inny –
tłoczy oliwę, jeszcze inny – prowadzi hotel dla turystów – i tak dalej i temu podobnie. Oni żadnych
pieniędzy od lichwiarzy nie pożyczali, więc i lichwiarskiej międzynarodówce nic ani do ich własności, ani
do ich dochodów, ani też – do ich przedsiębiorstw.
Na wszelki wypadek NATO, jeśli w ogóle chce być jeszcze do czegoś obywatelom przydatne, mogłoby
dać lichwiarzom rewolwer do powąchania. Zatem mimo bankructwa greckiego rządu nadal młyny mogą
mleć zboże, tłocznie – tłoczyć oliwę, rzeźnicy – sprzedawać mięso, elektrownie – dostarczać prądu,
fabryki – produkować towary na rynek, słowem – gospodarka nadal może funkcjonować. Problem
będzie miał rząd i ci, którzy od rządu dostawali forsę. Rząd bowiem, nie mogąc się zapożyczać, będzie
musiał drastycznie ograniczyć wydatki. Ale przecież właśnie o to chodzi, żeby rząd drastycznie
ograniczył wydatki i to nie tylko na pasożytów, którzy dzięki niemu rozmnażają się w postępie
geometrycznym, ale również na te dziedziny, którymi wcale nie powinien się zajmować; ochrona
zdrowia, edukacja, działalność charytatywna…
Przy rutynowo funkcjonujących procedurach demokratycznych zmuszenie rządu do redukcji tych
wszystkich wydatków graniczy z niepodobieństwem, bo przecież pasożytująca na państwie szajka
polityków nie tylko na to nie pozwoli, ale w dodatku zręcznie zmobilizuje setki tysięcy, a może nawet
miliony idiotów przekonanych że rząd powinien się wszystkim zajmować, a ci, wbrew własnemu
interesowi, w podskokach „ biegną za orkiestrą, co gra capstrzyk królom ”.
Ale w sytuacji, gdy rząd przestanie być rozdawcą forsy, procedury demokratyczne mogą z dnia na dzień
stracić swoją atrakcyjność („ ustrojona w purpury, kapiąca od złota nie uwiedzie mnie jesień czarem
zwiędłych kras, jak pod szminką i pudrem starsza już kokota, na którą młodym chłopcem nabrałem się
raz ” – pisał generał Bolesław Wieniawa-Długoszowski), więc i zmiana modelu państwa z socjalnego na
wolnorynkowy, nagle staje się możliwa – bo co innego, gdy rząd drze podatki i kusi socjalem, a co
innego, gdy już tylko drze.
W takim momencie jest szansa, że nawet najgłupszy zrozumie, iż im mniej rząd będzie się nim
zajmował, tym dla niego lepiej – a to znaczy, że pojawia się też szansa by dokonać zmiany modelu
państwa bez uciekania się do recepty Kisiela, by „ wziąć za mordę i wprowadzić liberalizm ” – tylko przy
zachowaniu, a nawet swoistym wzmocnieniu ustroju republikańskiego. Wzmocnieniu, bo rządowy
klientyzm raczej ustrój republikański osłabia, podczas gdy samodzielni ekonomicznie obywatele raczej
go wzmacniają. Zatem Grecy – bankrutujcie jak najprędzej!
Stanisław Michalkiewicz
Felieton tygodnik „Najwyższy Czas!” 24 czerwca 2011
Stały komentarz Stanisława Michalkiewicza ukazuje się w każdym numerze tygodnika „Najwyższy
Czas!”.
2
Zgłoś jeśli naruszono regulamin