Patterson James - Alex Cross 7 - Fiołki są niebieskie.pdf

(776 KB) Pobierz
1017878393.002.png
1017878393.003.png
JAMES PATTERSON
Alex Cross 07 - Fiolki sa
niebieskie
1017878393.004.png
Z angielskiego przełożył WITOLD NOWAKOWSKI
Seria LITERKA
WARSZAWA 2004
Tytuł oryginału: YIOLETS ARE BLUE
Copyright © James Patterson 2001
Copyright © for the Polish edition by Wydawnictwo Albatros A. Kuryłowicz 2003
Copyright © for the Polish translation by Witold Nowakowski 2003
Redakcja: Barbara Syczewska-Olszewska
Ilustracja na okładce: Jacek Kopalski Projekt graficzny okładki i serii: Andrzej
Kuryłowicz
ISBN 83-7359-235-0
Wyłączny dystrybutor
Firma Księgarska Jacek Olesiejuk Kolejowa 15/17, 01-217 Warszawa tel./fax (221-
631.-4832. L22)-632-9155, (22)-535-0557
WYDAWNICTWO ALBATROS
1017878393.005.png
ANDRZEJ KURYŁOWICZ
adres dla korespondencji:
Dedykuję tę książkę mojemu kumplowi, który, co prawda,
nie jest agentem FBI, lecz nosi naprawdę
ekstra nazwisko: Kyle Craig.
Poza tym chcę wyróżnić kilkoro mecenasów sztuki:
Jima Heekina, Mary Jordan, Ferna Galperina, Marię Pugatch,
Irenę Markocki, Barbarę Groszewski, Tony'ego Peysera
i moją słodką Suzie.
Prolog
Bez ostrzeżenia
Rozdział 1
Nic nie zaczyna się tam, gdzie, naszym zdaniem, powinno. Toteż i tej sprawie nie
dał początku brutalny mord popełniony na mojej dobrej przyjaciółce, agentce FBI,
Betsey Cavalierre. Myślałem, że tak było. Popełniłem grubą i bolesną pomyłkę.
W środku nocy podjechałem pod dom Betsey, w Woodbridge, w stanie Wirginia.
Nigdy tu przedtem nie byłem, lecz bez trudu trafiłem pod właściwy adres. Na ulicy
stały karetki i wozy FBI. Wszędzie błyskały żółte i czerwone światła. Zdawało mi się,
że ktoś pomalował trawnik i werandę w jaskrawe, groźne smugi.
Głęboko zaczerpnąłem tchu i wszedłem do środka. Chwiałem się, miałem kłopoty
z utrzymaniem równowagi. Zobaczyłem wysoką blondynkę, Sandy Hammonds. Też
pracowała w FBI. Teraz płakała. Przyjaźniła się z Betsey.
Na stole w przedpokoju leżał służbowy rewolwer Betsey i wydruk z terminami
kolejnych sprawdzianów strzelania. Gorzka ironia.
Zmusiłem się, żeby przejść długim korytarzem, który pro-
Od razu wiedziałem, że tam dokonano zbrodni. Miejscowi policjanci i laboranci
FBI kłębili się przy otwartych drzwiach niczym rój rozzłoszczonych os u wejścia do
zniszczonego gniazda. Ale poza tym, w całym mieszkaniu panowała wręcz upiorna
cisza. I to było właśnie najgorsze. Zresztą, jak zwykle.
Znów straciłem kogoś bliskiego – przyjaciółkę i współpracownika.
To już drugi taki przypadek w ostatnich dwóch latach.
A Betsey była dla mnie kimś więcej niż koleżanką z pracy.
Jak to się stało? Co to znaczy?
Dostrzegłem drobne ciało Betsey leżące na parkiecie i zamarłem ze zgrozy. Na
moment odruchowo zakryłem twarz dłonią. Nie panowałem nad emocjami.
Morderca zdarł z niej bieliznę, lecz nie widziałem rozrzuconych strzępków
materiału. Podbrzusze było pokryte krwią. Pastwił się nad nią. Używał noża. Miałem
ochotę czymś ją przykryć, lecz nie potrafiłem się na to zdobyć.
Nic niewidzące, piwne oczy Betsey nieruchomo patrzyły w moją stronę.
Pamiętam, jak je całowałem. Jak całowałem jej policzki. Zapamiętałem, jak się śmiała,
wysokim, melodyjnym śmiechem. Stałem tak nad nią przez długą chwilę,
zrozpaczony i przeraźliwie smutny. Chciałem, ale nie byłem zdolny się od niej
odwrócić. Nie mogłem jej tak zostawić.
1017878393.001.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin