OTO JA JESTEM Z WAMI-Misterium Męki Pańskiej.doc

(79 KB) Pobierz
„OTO JA JESTEM Z WAMI”

OTO JA JESTEM Z WAMI

MISTERIUM MĘKI PAŃSKIEJ

 

              Narrator

Wyobraźcie sobie: śnicie, że Jezus przybył do waszej miejscowości i zbliża się do waszej ulicy. Zadajcie sobie te pytania:

Gdyby Jezus nawiedził twój dom niespodziewanie na dni parę –

To jakie miałby powitanie?

Wiem, że najlepszy pokój być Mu wyszykował,

Największe smakołyki podawał, częstował.

Zapewniałbyś Go stale, że to miła wizyta, że Jemu usługiwać, to radość obfita.

Ale czy mógłbyś podejść, ujrzawszy Go w progu,

Z otwartymi ramionami - pokłonić się Bogu?

Czy, nim Go wpuścisz, schowasz pisma stare?

Czy rozmowa rodzinna zwykły kształt przybierze?

Czy trudno przed posiłkiem pomodlić się szczerze?

Czy swych przyjaciół dałbyś Mu poznać radośnie?

Czy raczej chciałbyś odwlec ich spotkanie z Gościem?

Pragniesz, by na zawsze Gość został w twym domu?

A może ulgę – gdyby odszedł – czułbyś po kryjomu?

Mogłoby się pojawić trochę niezręczności,

Gdyby Jezus w twym domu zechciał nagle gościć.

 

Scena I SĄD

Piłat, Jezus, tłum, żołnierze (Hess i jego asystent)

 

Piłat – Jezusie z Nazaretu, czy Ty jesteś królem żydowskim?

 

Jezus – (dobitnie) Tak. Ja nim jestem.

 

Piłat – (pokazując na tłum) Czy słyszałeś, jak wiele zeznają przeciw Tobie?

Co masz na swoją obronę?

 

(Jezus milczy, Piłat niecierpliwi się)

 

Piłat – Jezusie, dziwię się, że nic nie mówisz.

Dlaczego nie walczysz o sprawiedliwość dla siebie?

 

(Jezus stoi ze spuszczoną głową, Piłat przechodzi do zgromadzonych ludzi)

 

Piłat – Mam zwyczaj na każde święto żydowskie uwolnić wam jednego z więźniów.

              Którego chcecie, abym wam uwolnił? Barabasza? Czy Jezusa?

 

(tłum wrzeszczy wściekle, wygraża pięściami)

 

Tłum – Barabasza! Uwolnij Barabasza! Barabasza! Barabasza!

 

Piłat – Cóż, więc mam uczynić z Jezusem?

 

Tłum – Ukrzyżuj! Ukrzyżuj Go! Na krzyż!!!

(Piłat podchodzi do misy z wodą i umywszy ręce mówi)

 

Piłat – Nie jestem winien krwi tego sprawiedliwego.

Umywam ręce na znak, że nie mam z tym nic wspólnego. To wasza rzecz.

 

Tłum Krew Jego na nas. Na krzyż! Ukrzyżuj Go! Krew Jego na dzieci nasze!

 

(żołnierze Jezusowi wręczają krzyż)

 

              Narrator

Rozpoczyna się egzekucja, czyli wykonanie wyroku. Skazanego na ukrzyżowanie Jezusa trzeba obarczyć krzyżem, podobnie jak dwóch innych skazańców, którzy mają być objęci tą samą egzekucją. Jezus „policzony został pomiędzy przestępców”. Podchodzi więc, aby stanąć pod krzyżem, mając całe ciało strasznie poszarpane i pokaleczone, ociekając krwią na twarzy spod cierniowej korony: „Ecce Homo”. Jest w Nim cała prawda o Synu Człowieczym wypowiedziana przez proroków, prawda o Słudze Jahwe, zapowiedziana przez Izajasza: „Zdruzgotany za nasz winy (…). W Jego ranach jest nasze zdrowie”. I jest w Nim jakaś zdumiewająca konsekwencja tego, co człowiek uczynił ze swoim Bogiem. Piłat mówi: „Ecce Homo”: Popatrzcie, co uczyniliście z człowiekiem! A poprzez to stwierdzenie przemawia jakby inny jeszcze głos, który zdaje się mówić: Popatrzcie, co w tym Człowieku uczyniliście ze swoim Bogiem!

              Przejmujące zaiste zbliżenie. Przejmująca emanacja głosu tego, którego słuchamy z zapisu historii – i tego, który dochodzi do nas poprzez świadomość wiary. „Ecce Homo”.

              „Jezus zwany Mesjaszem” bierze krzyż na swoje ramiona. Egzekucja rozpoczęta.

 

Scena II OBÓZ KONCENTRACYJNY

Jezus Chrystus, O. Maksymilian Kolbe, Rudolf Hess, Asystent Hessa,

Więźniarka I i II, Gajowniczek, więźniowie

 

Hess – (do asystenta) To niemożliwe. Rozumiesz! Dziś w nocy z tego obozu uciekł skazaniec! Jak to się mogło stać! To jest wręcz nie do wiary! Przecież ten obóz jest najlepiej na świecie strzeżony, w drutach kolczastych płynie prąd 380 V, przecież ten obóz ma opinię piekła! A z piekła nie ma wyjścia!!! Jak to się stało?! Musimy coś zrobić, bo stracimy dobrą sławę!

 

Asystent – Ukarz więźniów! (z ironią) Niech wiedzą, co grozi za nieposłuszeństwo w piekle!

 

Hess – Każę wymordować pół obozu! Rozstrzelam! Sam rozstrzelam! A drugą połowę każę zagazować, wychłostać, pokaleczyć …

 

Asystent Wiesz, że nie możesz tego zrobić. Wymordujesz? A kto będzie pracował? Owszem …, wymorduj kobiety, słabych, ułomnych, starych, niepotrzebnych … Ale nie cały obóz!

 

Hess – Zwołać natychmiast wszystkich! Natychmiast!

 

(gwizdek, syrena, żołnierze przyprowadzają więźniów)

 

Hess – Ja pokażę tym łajdakom! Pokażę, kto tu rządzi. Kto tu jest PANEM!!! Będą mi padać do nóg! Wszyscy! Co do jednego! Bez żadnego wyjątku!!!

(do zebranych więźniów) Dziś w nocy z tego obozu uciekł jeden z was! Kto mu pomagał?! (cisza) A … nikt. Oczywiście nikt! To i nikt z was nie przeżyje! A może rzeczywiście uciekł sam? Ale to wy za to zapłacicie, to wasza wina! Nie upilnowaliście swego kolegi – to gorzko pożałujecie! Kilku z was zginie! Rozstrzelam!

(wyciąga pistolet i wymierz w stronę więźniów)

 

Asystent – Nie strzelaj! Byłaby to zbyt łagodna śmierć. Niech umierają powoli, niech poczują, co to znaczy umierać u nas. Wyznacz tylko kilku, ja zajmę się resztą!

 

Hess (wyznacza przez wskazanie) Wskazani wystąp! (do asystenta) Zgładzić ich!

 

Gajowniczek – (pada do nóg Hessa z rozpaczą) Panie! Litości! Nie zabijaj mnie! Błagam! Mam żonę i dzieci! Panie! Chcę żyć! Błagam!

 

Hess – (pogardliwie) Ach … chcesz żyć. Niewiarygodne. Aż tak ci się to życie u nas podoba? Chcesz żyć, to poszukaj sobie kogoś głupiego na swoje miejsce. Znajdź, to cię uwolnię. Masz minutę!

 

Gajowniczek – (do współwięźniów) Ludzie kochani! Zrozumcie mnie! Proszę! Jestem jeszcze młody! Ludzie …!

 

Hess – Widzisz głupcze, nie ma nikogo chętnego. (do asystenta) Zabrać ich stąd i zgładzić!

 

O. Kolbe Ja pójdę za niego!

 

Hess – Czy ja dobrze słyszę?

 

O. Kolbe Zapewniam cię, że dobrze słyszysz. Ja pójdę. Darujcie mu życie. On bardziej potrzebuje żyć – ma rodzinę. Ja rodziny nie mam. Jestem księdzem.

 

Hess – Ach … księdzem jesteś. To gdzie masz sutannę?

 

O. Kolbe – Pozwól, że ja umrę. Jemu daruj.

 

Hess – To niemożliwe, co się w tym obozie dzieje. (do księdza) Chcesz dobrowolnie głodować? Powoli umierać? Jako ksiądz zasługujesz na lepszy koniec życia. Nie boisz się? I tak zupełnie dobrowolnie? Chyba coś kombinujesz … A może cię ten twój Chrystus ocali? Zresztą … zobaczymy! Niech będzie jak chcesz! (do asystenta) Zgładzić!

 

(asystent wyprowadza więźniów ze sceny, muzyka)

 

W celi śmierci

(po scenie powoli przechodzi Jezus z krzyżem)

 

Więźniarka I – (do O. Kolbe) Boję się, ojcze. Bardzo się boję. Niech ojciec coś zrobi. Niech ojciec prosi Boga, może nas uwolni stąd …

 

O. Kolbe – Pan jest blisko! Wytrzymaj jeszcze chwilę, On jest blisko nas wszystkich … nawet nie wiecie, jak jest teraz blisko … uwierzcie Mu!

Więźniarka II – Co ksiądz mówi? Nikt tego jakoś nie odczuwa … gdyby był, nie dopuściłby do tego wszystkiego. Ten obóz Bóg opuścił!

 

O. Kolbe – Nawet jak nie czujecie, że tu jest, to wierzcie. Kto wytrwa do końca, będzie zbawiony! Pan jest z nami. Jest blisko!

 

(powoli Chrystus z krzyżem podchodzi do więźniów, podnosi w ich stronę oczy. Asystent kopie więźniów – umierają, na końcu umiera O. Kolbe, asystent podchodzi do Jezusa i kopie Go. Jezus upada)

 

Scena III DOM PIJAKA

Jezus, ojciec, matka, dziecko

 

Dziecko – Mamusiu, gdzie jest tata?

 

Matka – Nie wiem, kochanie …

 

Dziecko – Mamusiu, a jak wróci, to czy znowu będzie pijany?

 

Matka – (matka przytula synka nic nie mówiąc).

 

Dziecko – Mamo … Wiesz, tata Asi jest taki dobry … Przytula ją, nosi na rękach, kupuje lody … Mi też dzisiaj kupił loda. Tata Asi nie pije, tak jak mój tata. Czemu tata pije, mamusiu, czemu?

 

Matka Piotrusiu, bardzo cię kocham, bardzo (przytula go).

 

Dziecko – Wiem … ale ja się boję taty! Ty mamo, też?

 

Ojciec – (wchodzi do domu podpity) Czemu to światło znowu się świeci?! Czemu tu jest znowu nieposprzątane? Maryśka! Obiad. Natychmiast!

 

Matka – Obiad? Jest 23.00, a ty chcesz obiad?

 

Ojciec – Ja cię nie prosiłem o komentarz, tylko o obiad!

 

Matka – Nie ma obiadu. Nie ma pieniędzy na obiad. Ja i Piotruś też jesteśmy głodni …

 

Ojciec – Nie ma obiadu, nie ma pieniędzy … Ciągle to samo. To gdzie są u licha, te pieniądze?!

 

Matka Jak możesz zadawać takie pytanie! Przecież ty wszystko przepijasz.

 

Ojciec – Ja przepijam? O … tego już za dużo. Człowiek się od czasu do czasu napije, a ty śmiesz twierdzić, że ja przepijam pieniądze! Skończ wreszcie te durne kazania! (wywraca stół).

 

Dziecko – Tato, uspokój się!

 

Ojciec – Uspokój się? Do kogo ty to mówisz, smarkaczu?! Kto jest tu od rządzenia … Ja w tym domu rządzę. (do żony) Obiad, masz pięć minut!

 

(dziecko przynosi po chwili herbatę, chleb i masło. Na scenę wchodzi Jezus z krzyżem)

 

Ojciec – To jest obiad? Kpisz sobie ze mnie? To jest obiad dla męża wracającego z ciężkiej pracy?!

 

Matka – (klęka) Jezu, pomóż mi! Jezu, proszę!

Ojciec – Teraz to ci nawet Jezus nie pomoże!

 

Matka – Daj mi wreszcie spokój.

 

Ojciec – Niech ci spokój da Jezus! Ja cię mam już dość (bije żonę, Jezus upada).

 

Narrator

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał,

Stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.

Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice,

I posiadał wszelką wiedzę, i wszelką wiarę, tak, iż bym góry przenosił,

A miłości bym nie miał, byłbym niczym.

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie,

Lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał.

Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest.

Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;

Nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego,

Nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;

Nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.

Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy,

We wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.

Miłość nigdy nie ustaje,

Nie jest jak proroctwa, które się skończą, albo jak dar języków, który zniknie,

Lub jak wiedza, której zabraknie.

Po części bowiem tylko poznajemy, po części prorokujemy.

Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.

Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko.

Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecięce.

Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś zobaczymy twarzą w twarz:

Teraz poznaję po części, wtedy zaś poznam tak, jak i zostałem poznany.

Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy:

Z nich zaś największa jest miłość. (1 Kor 13,1-13).

 

Scena IV SZPITAL

...

Zgłoś jeśli naruszono regulamin