Aktualizacja marksizmu przez trockizm.doc

(105 KB) Pobierz
Aktualizacja marksizmu przez trockizm

Aktualizacja marksizmu przez trockizm

W ROKU bieżącym przypada stulecie śmierci Karola Marksa, twórcy doktryny zwanej "marksizmem" i inicjatora "rewolucji permanentnej", które do dziś zatruwają życie wszystkich ludów i ikra j ó w. Odkąd marksistowski komunizm, dzięki Niemcom, przez rewolucję bolszewicką, usadowił się w Rosji, zaczęto go utożsamiać najpierw z bolszewizmem, a później ze stalinizmem lub po prostu z sowietyzmem, czyli z Rosją sowiecką, zapominając, że Rosja Jest tylko pierwszą ofiarą rewolucji komunistycznej, opartej na materialistycznej i ateistycznej doktrynie i wprowadzającej nieludzki system totalitarny.

System ten, zbudowany na terrorze, sprzeczny z naturą ludzką i godnością człowieka, a przede wszystkim ze zdrowym rozsądkiem, musiał zbankrutować pod każdym względem i utrzymuje się w Rosji tylko dlatego, że grupie rządzącej daje władzę absolutną. Fakt całkowitego bankructwa marksistowskiego komunizmu stwierdzają także sami komuniści nie ma jednak wśród nich jednolitej opinii co do tego, czemu przypisać to bankructwo. Polemika na ten temat jest wśród nich żywa i namiętna, zwłaszcza w krajach jeszcze "niewyzwolonych" przez rewolucję komunistyczną, a więc gdzie (komuniści, bez narażenia swego życia, nadal mogą swobodnie wypowiadać swoje opinie. Wśród nich przeważają tak zwani "trockiści", których tezą główną jest, że komunizm marksistowski, jako taki, nie zbankrutował, a tylko jego historyczne realizacje, gdyż odbiegły one od autentycznej doktryny; wystarcza przeto powrócić do nauki Marksa i Lenina, aby uratować komunizm od bankructwa.

Po całkowitym bankructwie stalinizmu i maoizmu, trockizm jest jedyną orientacją w marksistowskim komunizmie, która dotychczas nie zbankrutowała tylko dlatego, że nie miała dotąd okazji, aby dojść do władzy w jakimkolwiek kraju i wprowadzić w życie swoje zasady. Trockizm sam siebie uważa za najautentyczniejszy marksizm i zdaje się, iż ma słuszność. Właśnie dlatego jest najniebezpieczniejszy ze wszystkich kierunków współczesnego komunizmu, kiedy inne, całkowicie już skompromitowane, schodzą z pola bitwy o przyszłość ludzkości. Aby zrozumieć trockizm i aby zdać sobie sprawę z jego niebezpieczeństwa w obecnej chwili należy przede wszystkim przypomnieć sobie, co to jest ten "autentyczny" marksizm, czyli marksizm samego Marksa, a którym trockiści chcieliby zastąpić zbankrutowany stalinizm i jego pomioty.

Karol Marks urodził się w Trier, 5 maja 1818 roku, w środowisku kulturalnej i zamożnej rodziny żydowskiej, o żywych a dawnych tradycjach rabinistycznych. Jego dziadek i stryj byli rabinami w Trier, a jego pradziadowie, tak ze strony ojca jak i ze strony matki, pochodzili ze słynnych i poważanych rabinów lwowskich i krakowskich, którzy dopiero w końcu siedemnastego wieku przenieśli się do Niemiec, docierając aż do miasteczka Trier nad Moselą, gdzie kultura niemiecka była od wielu wieków głęboko przesiąknięta francuską. Przy okazji ceremonii obrzezania, mohel nadał inu imiona Kessel - Marduchaj, a dopiero w sześć lat później, kiedy cała rodzina przechodziła na protestantyzm, nadano mu imię Karola. To przejście na protestantyzm nie miało nic wspólnego z "nawróceniem", ani Karola, ani jego rodziców i rodzeństwa. Zresztą ojciec jego, Hirschel Marx przeszedł na protestantyzm już w roku 1816, a więc dwa lata przed urodzeniem się Karola. Matka, przywiązana do tradycji religijnych żydowskich, bardziej niż inni członkowie rodziny, odkładała swój chrzest przez szereg lat. Chrzest ten był symbolem "wyjścia z getta" raczej, niż zrywania z kulturą i religią żydowską. Pośpiech zaś w tej sprawie, okazany przez ojca Karola tłumaczy się raczej wydarzeniami politycznymi, a mianowicie tym, aby nie utracić lukratywnej i społecznie ważnej posady adwokata państwowego (rządowego), co mu groziło, kiedy Trier, po wojnach napoleońskich, na zasadzie traktatu wiedeńskiego został włączony do Królestwa Pruskiego, którego konstytucja wymagała od urzędników państwowych przynależności do protestantyzmu.

Ojciec Karola Marksa był liberałem, doceniającym niektóre zasady zlaicyzowanej przez protestantyzm etyki chrześcijańskiej. Swe studia prawnicze ukończył we Francji i stał się entuzjastą ideałów rewolucji francuskiej i przemian, które wprowadzały wojny napoleońskie. Miał dziewięcioro dzieci, z których tylko trzy córki i jeden syn, właśnie Karol, pozostaną dłużej przy życiu. Zdaje się, że to dopiero pradziad Karola, Marduchaj Halevy Lwów, zaczął używać niemieckie nazwisko "Marx", prawdopodobnie odkąd stał się właścicielem sporej winnicy, pokrywającej wzgórze Marsberg tuż przy miasteczku Trier, liczące, za czasów Karola Marksa, około 12 tysięcy mieszkańców. Mały Karolek zaznajomił się z chrześcijaństwem w czasie swych studiów w Gimnazjum Fryderyka Wilhelma w Trier. Gimnazjum to po upaństwowieniu nadal żyło tradycjami Księży Jezuitów, którym zostało odebrane przez władze pruskie. Piękny dom rodziny Marksów znajdował się w sąsiedztwie domu bogatej rodziny arystokratycznej barona Westphalen, z którą Marksowie się przyjaźnili i której córkę Jenny później Karol Marx poślubił, dzięki czemu otrzymał w posagu sporą fortunę.

Karol Marks studiuje prawo przez jeden rok na uniwersytecie w Bonn, a później przez sześć lat w Berlinie, interesując się jednocześnie filozofią. Jego praca doktorska jest z filozofii, a nie z prawa, a doktorat uzyskał przez korespondencję, przesyłając pocztą pracę doktorską do uniwersytetu w Jenna w 1841 roku.

W czasie studiów uniwersyteckich Karol Marks prowadzi życie beztroskie, hulaszcze, często upijając się i biorąc udział w burdach i awanturach ulicznych (co mu pozostało na całe życie), za co często przesiaduje w areszcie, ku wielkiemu zmartwieniu ojca, który niepokoił się o zdrowie syna, chorego chronicznie na gruźlicę (która już mu zabrała szereg dzieci). Nadto czuł się poważnie zagrożony moralnie osobiście przez fantastyczne długi, w które, bez skrupułów, wpadał Karolek, pożyczając grube sumy u lichwiarzy. Struty tymi zmartwieniami ojciec Karola Marksa zmarł w r. 1838, mając 56 lat. Nie chodzi tu jednak tylko o zwykłą beztroskość i nieodpowiedzialność, co zdarza się często studentom z rodzin zamożnych, lecz o zupełną obojętność wobec rodziców, a nadto także o poważne powiązania Karola Marksa z ugrupowaniami anarchistów i rewolucjonistów, a także o manifestacje cynizmu i nawet satanizmu.

Marks przynależy jako student najpierw do grupy wolnomyślicieli Die Freien, a później do Doktorklub. Były to stowarzyszenia złożone z osób pochodzenia żydowskiego, które zerwały ze swym środowiskiem kulturalno-religijnym, porzucając wszelką religię i wszelką moralność, a jednocześnie mieli jakiś dziwny kompleks antyreligijny i stąd oddawali się niekończącym się dysputom na tematy religijne i walce z wszelką religią, a więc byli to "bezbożnicy wojujący". Wśród nich szczególniej wyróżnili się: Friedrich David Strauss, Bruno Bauer, Ludwik Feuerbach, Moises Hess (rabin) i Karol Marks. To stamtąd wyszedł nieustający aż do dzisiaj, brutalny i fanatyczny atak "teologiczny" na chrześcijaństwo. To w tym środowisku rodzą się bluźniercze książki-źródła współczesnego ateizmu, który w miejsce kultu Boga wprowadza kult człowieka.

W owym czasie Dawid Strauss wydaje swą bluźnierczą książkę o Chrystusie Panu "Życie Jezusa" (Das Leben Jesu, 1835), w której popularyzuje stare, bo pochodzące z pierwszego wieku, opinie Talmudu o Jezusie z Nazaretu, według których był on tylko rewolucjonistą, buntownikiem wobec władz państwowych rzymskich i władz religijnych żydowskich, a więc Synagogi, za co został stracony jako zbrodniarz. Bruno Bauer, także Żyd-ateusz, w pismach swych stara się wykazać, że chrześcijaństwo jako religia jest tworem późniejszym i nic nie ma wspólnego z osobą Jezusa z Nazaretu. Feuerbach zaś w swych imponujących dla czytelnika początków dziewiętnastego wieku książkach "Istota religii" (Das Wesen der Religion, 1846) i we wcześniejszej "Istota chrześcijaństwa" (Das Wesen des Christentums, 1841), jako zwolennik skrajnego materializmu, powraca do znanej opinii anty biblijnej, że to nie Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo, lecz to człowiek "stworzył" w swej wyobraźni Boga na swój obraz i podobieństwo.

To w tym gronie zaciekłych i fanatycznych wrogów chrześcijaństwa i religii jako takiej dyskutuje się namiętnie "sprawę żydowską", czyli fakt istnienia antysemityzmu. Bruno Bauer wypowiada swą opinię w tej sprawie na piśmie w małej broszurce Die Judenfrage (Kwestia żydowska) i w artykule na ten sam temat (Die Fahigkeit der heutigen Juden und Christen, frei zu werden), wydrukowanym w szwajcarskim czasopiśmie Einundzwanzig Bogen - 1843, twierdząc, że przyczyną antysemityzmu jest religia jako taka; religia żydowska czyni Żydów odmiennymi od innych ludzi, wśród których żyją, podczas gdy inne religie także wpływają na kulturę swych wyznawców, czyniąc ich odmiennymi od Żydów. Stąd trudność wzajemnego porozumienia i współżycia Żydów z gojami. Wniosek z tego rozumowania był prosty: aby rozwiązać radykalnie "sprawę żydowiską" należy zniszczyć religię jako taką, czyli walczyć o społeczeństwo całkowicie laickie, w którym nie będzie miejsca na wiarę w istnienie Boga.

Na to namiętnie i napastliwie odpowiada Karl Marks swoim artykułem Zur Judenfrage (O kwestii żydowskiej) i przy tej okazji po raz pierwszy formułuje swoją postawę i swój światopogląd, czyli to co nazywamy marksizmem: że religia jest tylko częścią kultury, a kulturę determinuje ekonomia, czyli ustrój społeczno-gospodarczy. Aby więc zniszczyć religię (w celu rozwiązania ,,sprawy żydowskiej" i sprawy "wyzwolenia" człowieka z wiary w istnienie Boga) należy znisizczyć całą kulturę, której religia jest tylko częścią, a to można uczynić tylko niszcząc całkowicie determinujący tę kulturę ustrój gospodarczy. Zrobić to można tylko przez radykalną i gwałtowną rewolucję. Mamy więc tutaj cały marksizm: materializm historyczny, który jest właściwie determinizmem ekonomicznym oraz konieczność światowej rewolucji (die Weltrevolution).

Dlaczego rewolucja ma być "światowa"? Dlatego, że Marks natychmiast, w tym artykule Zur Judenfrage, przechodzi od sprawy wyzwolenia Żydów, do sprawy wyzwolenia człowieka z wiary w istnienie Boga, a ta sprawa jest uniwersalną, światową. Wspomniana dyskusja ma temat "kwestii żydowskiej" nie była dyskusją czysto "akademicką", teoretyczną, lecz namiętnym i fanatycznym zajęciem praktycznego stanowiska. Od teorii przechodzi się natychmiast do praktyki, a więc do robienia rewolucji, która mogłaby zniszczyć całkowicie historyczny ustrój społeczno-gospodarczy.

W tym celu Marks i jego towarzysze rozglądają się za jakąś realną dynamiką społeczną, którą mogliby wykorzystać dla tej swojej rewolucji i znajdują ją w tak zwanej "kwestii społecznej", bardzo wówczas bolesnej. Warto przypomnieć, że Marks zaczął interesować się komunizmem już nieco przedtem, ale wyłącznie w płaszczyźnie czysto abstrakcyjnej, gdyż w związku z filozofią historii Hegla. Marks nie był bezpośrednim uczniem Hegla, ale znał Jego pisma i ulegał jego wpływom, z tym jednak, że w miejsce Idei wprowadza Materię. Formuła Hegla dialektycznego rozwoju Idei w historii jako tezy, antytezy i syntezy (która znowu u Hegla jest tezą), u Marksa, w jego tzw. materialistycznym neohegelianizmie przyjmuje konkretną postać epok ekonomicznych: feudalnej (teza), która wywołuje epokę kapitalistyczną (antyteza) i fatalnie prowadzi ku komunizmowi (synteza). Tak więc komunizm jest dla Marksa konsekwencją dialektycznego procesu materialistycznego rozwoju historii, bez żadnego związku z tzw. "kwestią społeczną". Ale ten abstrakcyjny i dialektyczny "komunizm" zaczyna nabierać rumieńców odkąd Marks, w poszukiwaniu dynamiki dla swojej rewolucji, zbliża się do już uprzednio istniejących i działających ruchów rewolucyjnych socjalistycznych i komunistycznych o prawie półwiekowej tradycji, a które były mu już nieco znane przez lekturę książki Steina o socjalizmie i komunizmie we Francji, wydanej w 1842.

Widać z tego, że Marks nie wierzył w swój dialektyczny proces materialistycznego rozwoju historii, czy w fatalizm, skoro uważa, że rewolucję trzeba "robić", nie czekając aż ona sama spontanicznie wybuchnie. Przenosi się wiec do Paryża, gdzie nawiązuje kontakty ze znanymi pisarzami politycznymi i działaczami społecznymi, których dzieła czyta i których myśli asymiluje, a nawet bez żadnych skrupułów przedstawia jako własne1.

W Paryżu wydaje pierwszy i jedyny numer swego czasopisma "Roczniki niemiecko - francuskie" (Deutsch Franzosischen Jahrbrucher), gdzie właśnie drukuje swą rozprawkę o "kwestii żydowskiej" (Zur Judenfrag2). Wypracowane szczegółowo doktryny rewolucyjne Babeuf, Buonarrotti i braci Augusta i Adolfa Blanqui przyjmuje jako dogmaty komunistycznej wiary i włącza je do własnej teorii rewolucji, stąd ta osobliwa mieszanka, jaką jest do dziś marksistowska doktryna o rewolucji, pełna sprzeczności, w której dość realne, bo oparte na socjologii i psychologii społecznej zasady rewolucjonistów francuskich zostają podporządkowane utopijnym, abstrakcyjnym i "idealistycznym" (czyli nie realnym) zasadom materializmu historycznego, okraszonego dialektyką neohegeliańską.

Nie udało się Marksowi pozyskać dla swej rewolucji ówczesnych socjalistów i komunistów francuskich, a będąc zmuszonym do opuszczenia Francji, przenosi się do sąsiedniej Belgii, uzyskując jedynie to, że komuniści niemieccy (prawie wyłącznie Żydzi), zamieszkali w Paryżu jako emigranci, zaproponowali mu napisanie Manifestu. Były to czasy mody na "manifesty" i "katechizmy".

Marks z zapałem bierze się do roboty i przy pomocy Engelsa przerabia "Manifest Demokratyczny" Victor Considerant z roku 1843 i wydaje go jako własne dzieło, co wywołało okropne oburzenie we Francji, ale o czym nie wiedziano w innych krajach.

Tak oto w tym samym roku 1848 ukazują się we Francji prawie jednocześnie dwa manifesty całkowicie przeciwstawne: "Manifest Miłości" Fryderyka Ozanama i "Manifest Komunistyczny" Karola Marksa, który słusznie nazwać można ,,Manifestem Nienawiści", gdyż Marks wzywa w nim do nienawiści, do zawiści, do krwawej i okrutnej rewolucji, do zadrażnienia wszelkich konfliktów społecznych, a jednocześnie wyśmiewa doktryny i programy socjalistów i komunistów francuskich, przedstawiając je jako "utopie". Chce im przeciwstawić swój socjalizm jako rzekomo ,,naukowy", okazał on się jednak największą, najpotworniejszą i najboleśniejszą utopią, co uznali ostatnio nawet pisarze sowieccy.

Aby dodać więcej wigoru swej niszczycielskiej rewolucji, opartej na zawiści i na nienawiści, Marks wypracowuje swą "teorię wyzysku", biorąc za punkt wyjścia znaną w ekonomii "teorię nad wartości". Przedstawia ją najpierw w broszurce "Przyczynek do krytyki ekonomii politycznej" (1859), a później rozwija w "Kapitale", którego tylko pierwszy tom ukazał się za życia Marksa w roku 1867. "Kapitał" miał na celu wykazać, że każde wynagrodzenie za pracę robotnika, choćby najwyższe i najbardziej szczodre, zawsze jest wyzyskiem pracy, a więc niesprawiedliwością. Bezpodstawność tej teorii stała się szczególniej oczywista w naszych czasach, kiedy czynnik pracy robotniczej staje się coraz bardziej marginesowy przez wprowadzanie automatyzacji, elektroniki, komputerów i robotów. Jest to jednak jeden z dogmatów marksistowskiej wiary, łatwy do utrzymania, gdyż prawie żaden z marksistów nie odważa się mu przeczyć, skoro ponoć został uzasadniony w czterotomowym "Kapitale", którego nikt nie miał cierpliwości przeczytać, ale do czego też nikt nie odważa się przyznawać.

Do innych pism teoretycznych Marska nie warto robić aluzji, gdyż nie wnoszą one nowych elementów do istotnej treści marksizmu, którą jest - jak widzieliśmy - doktryna o rewolucji. Mają one raczej charakter dekoracyjny i odgrywają rolę ,,czerwonego śledzia" (to znaczy skierowania uwagi na to co nie istotne, ale co zabiera marksologom masę czasu na "młócenie słomy", jak to bywa z "alienacją" lub z "materializmem dialektycznym").

Jeśli chodzi o to co istotne, a. więc o teorię rewolucji, to trzeba pamiętać, że od początku, a więc od pierwszego jej sformułowania w Żur Judenfrage, Marks podkreśla, iż rewolucja ta jest "światową" i "nieustanną", co w jego terminologii jest wyrażone przez Welt-reyolution i przez Perrnanent-revolution. Czyli że zmienność (Revolution) jest stałym (Permanent) elementem owego procesu niszczenia bez końca wszystkiego (Welt-całego świata), a więc jest to piekło na ziemi, czyli królestwo Szatana.

Wspomnieliśmy na wstępie, że trockizm uważa się za najautentyczniejszy marksizm i że, być może, ma słuszność gdy tak twierdzi, gdyż już za życia Marksa pojawiły się różne "marksizmy", czyli różne kierunki myśli rewolucyjnej, oparte na pismach Marksa. Ale bodajże wszystkie, z wyjątkiem trockizmu, wypaczyły główny nurt doktryny mistrza, przede wszystkim przez wysiłek oczyszczania tej myśli z wszystkiego, co zostało uznane za przesadne, skrajne lub utopijne. Pod koniec dziewiętnastego wieku przyjmuje się wśród marksistów postawa raczej umiarkowana, zwana ..socjalistyczno-demokratyczną", której przewodzą spadkobiercy pism (zwłaszcza niewydanych) Marksa, a więc Edward Bernstein i Karl Kautzky, którzy troskliwie ukrywają większość rękopisów Marska. Właściwie to dopiero Trocki i Lenin odkrywają autentyczną myśl Marksa, czyli jego szatańską teorię permanentnej rewolucji.

Trocki już przed rokiem 1905 pisze wiele na ten temat, aby wytłumaczyć, na czym właściwie polega ten charakter permanentny marksistowskiej rewolucji. W wielu sprawach zajmuje stanowisko identyczne lub podobne do stanowiska Lenina, co jest niemożliwe analizować w krótkim szkicu. Dwa jednak punkty z interpretacji Trockiego należy przypomnieć, a mianowicie: terror i ,,ferment". Według Trockiego marksistowska rewolucja permanentna jest zawsze i istotnie związana z terrorem; terror jest jej najistotniejszym składnikiem. Inna sprawa, że ten terror nie koniecznie ma mieć charakter brutalnego mordowania i torturowania, jak to było za czasów Czerezwyczajki, kierowanej przez Dzierżyńskiego. Metody mogą się zmieniać, mogą być to raczej cierpienia psychiczne niż fizyczne, bardziej wyrafinowane, niż brutalne. Terror jest permanentny, bo rewolucja jest permanentna; chodzi o permanentność cierpienia i strachu. Dobrze to zrozumiał Mao (który w skrytości serca raczej był uczniem Trockiego niż Lenina), gdy wyprowadził jako nowość "demokratyzację" terroru, a przez to ,,demokratyzację" samej rewolucji komunistycznej, powierzając stosowanie terroru samemu "ludowi", przez wprowadzenie "trybunałów ludowych" i egzekucji publicznych. Coś jak formuła Lincolna "Government of the people, for the people and by the people" z tym, że zamiast "Government" mamy "terror", a więc terror ludowy, dla ludu i przez lud gdyż protagonistą w Chinach rewolucji i terroru został także lud, a nie tylko Bezpieka. Dopóki terror jest wyłącznie powierzony Bezpiece, przychodzi z zewnątrz, jest odczuwany jako coś obcego, narzuconego. Ale odkąd sam "lud" aresztuje, przesłuchuje, bada, sądzi, oskarża, torturuje i publicznie męczy i zabija dając przedstawienie dla gawiedzi, czuje się protagonistą, "bohaterem" permanentnej rewolucji, zaczyna się z nią identyfikować, utożsamiać, żyć nią i dla niej i w niej się wyżywać. Mao, w ciągu pierwszych kilku lat komunistycznej rewolucji w Chinach, wymordował szybko ponad 25 milionów "wrogów ludu", jak sam się chwalił w jednym z przemówień z roku 1953. Dziś oblicza się te straty na 125 milionów (Jean Francois Revel).

Drugą charakterystyczną cechą permanentnej rewolucji Marksa jest to, iż ma ona stale i bez przerwy przerabiać, przekształcać, przemieniać całe społeczeństwo, przez proces, który Trocki nazwał "fermentacją", gdyż ona sama ma być ,,fermentem"; podobnie jak wino, przez fermentację. przekształca się w ocet, czyli że przestaje być winem, staje się nową, inną rzeczywistością.

Już Lenin nazywał swych ,,rewolucjonistów zawodowych" bakteriami, gdyż przypisywał im funkcje przerabiania społeczeństwa. Wiadomo, że bakteria przerabia środowisko w którym się znajduje, przez proces biochemiczny (wino w ocet). Rola tych "bakterii" Lenina polegała przede wszystkim na przekształcaniu opinii publicznej, na przerabianiu osobowości człowieka (z wierzącego zrobić ateusza), jego myśli, zasad, przekonań, czyli proces "wywrotowy", bo wszystko w końcu zostało wywrócone. Mao i to udoskonalił, wprowadzając nowe metody, które są znane jako "mycie mózgu" (brainwashing). Z człowieka głęboko wierzącego robi się zajadłego ateistę; wroga komunizmu przerabia się na fanatyka tegoż ustroju. Łatwo jest zauważyć, że tak pojęta marksistowska rewolucja permanentna jest szatańskim naśladowaniem roli ,,kwasu" z przypowieści ewangelicznej o Królestwie Bożym (Mt. 13, 33). Marks i Trocki, pisząc o tym procesie przekształcania społeczeństwa przez rewolucję permanentną, nie używają terminów ,kwas" czy ,,drożdże", ale jest oczywiste, iż właśnie to mają na myśli. Zresztą nic dziwnego gdyż obaj Ewangelię znali dobrze, bo czytali ją wiele razy i coś im z tego w głowie zostało.

Rewolucja ma być działem partii. Główne zasady doktryny o monopartii ustali Marks. Dla Marksa ,,partia" jest nieodzownym instrumentem rewolucji, czyli że to partia ma ,,utrzymywać" bez przerwy rewolucję permanentną. To co pisze w tej sprawie Marks nie jest całkiem jasne, zwłaszcza, że nie wiadomo komu właściwie przypisać należy redakcję projektu statutu partii, w którym to projekcie wykłada się te idee, gdyż projekt ten był wypracowany przez komisję (rok 1850), złożoną z przedstawicieli wielu ugrupowań rewolucyjnych (przede wszystkim blanquistów), a Marks i Engels wchodzili do niej z ramienia "Ligi komunistów".

W każdym razie ważne jest to, że pierwszy art. statutu daje nam do zrozumienia, iż marksistowska rewolucja permanentna jest czymś spontanicznym, jak płomień, jak pożar, a rolą partii jest czuwać, aby płomień ten nie zgasł. Sprawa jest ważna, gdyż chodzi o to, czy partia ma "robić" rewolucję, czy też ma być tylko jej "opiekunem"; do dziś nad tym dyskutują marksiści. Nas przede wszystkim interesuje fakt, że już w owym czasie (1850) rzuca się ideę monopartii, czyli jedynej partii komunistycznej na całym świecie. Ma to być partia uniwersalna, czyli ma się rozciągać na wszystkie kraje, a jej zadaniem jest, jak czytamy w tekście: "...usunięcie od władzy wszystkich klas uprzywilejowanyih i podporządkowanie ich dyktaturze proletariatu, utrzymując rewolucję permanentna., aż do czasu urzeczywistnienia komunizmu, który powinien być ostatnią formą ustroju rodziny ludzkiej" (art. 1).

Jest oczywiste, że są to idee i pomysły blanquistów, które Marks zatwierdza i odtąd uważa je za własne. Przy tej okazji Marks i Engels, w Memoriale, który wypracowali razem przed zebraniem się wspomnianej komisji (1850), żądają, aby partia, będąc monopartią, była jednocześnie tajną i publiczną, czyli aby istniały dwie organizacje paralelne tej samej partii i aby działała posługując się "radami", klubami, komitetami. Te pomysły w pełni rozpracowuje Trocki, teoretycznie i praktycznie, zwłaszcza w czasie rewolucji w roku 1905, organizując słynne "sowiety" (rady) i dziś są wszędzie przez komunistów stosowane, nawet także w Kościele.

Pożar marksistowskiej rewolucji permanentnej, wzniecony osobiście przez Marksa w roku 1848, jako Die Weltrevolution, za jego życia nigdy nie rozciągnął się na cały świat, jak tego sobie Marks życzył, gdyż tylko nieco palił się we Francji w 1848 roku i w Niemczech w latach 1848-1850, a później żarzył się nieco słabiutko, wybuchając znowu na krótko we Francji w 1870 (Komuna Paryska) i we Włoszech, gdzie przyczynił się do zniszczenia Państw Kościelnych, poczem tlił się tylko aż do czasu gdy znowu rozdmuchali go na krótko Parvus i Trocki, w Rosji w roku 1905, aż wreszcie wybuchnął pełnym pożarem w czasie pierwszej wojny światowej, rozdmuchany przez rząd niemiecki znowu przy pomocy Parvusa, niszcząc do szczętu Rosję carską i odtąd, pielęgnowany przez Lenina i Trockiego, przybiera nową formę, którą oni oficjalnie nazwali Der Weltoktober: październikowa rewolucja bolszewicka rozciągnięta na cały świat. Aż do czasu dojścia do władzy Stalina, Der Weltoktober, jako historycznie pierwsza na wielką skalę zrealizowana światowa rewolucja marksistowska (Die Weltrevolution) jest przez komunistów marksistów uważana jako dalszy ciąg rewolucji wznieconej przez Marksa, gdyż wiernie służąca celom ustalonym przez Marksa w Manifeście Komunistycznym: doszczętne zniszczenie istniejącego porządku na świecie (establishment).

Ale kiedy Stalin dochodzi do władzy Der Weltoktober zostaje podporządkowany imperialistycznym interesom Rosji sowieckiej, a więc cel tej rewolucji został zmieniony. Tego nie mogli ścierpieć komuniści wierni Marksowi i dlatego, pod wodzą Trockiego, rozpoczynają walkę o ponowne podporządkowanie komunistycznej Rosji dawnym i właściwym celom światowej rewolucji, ustalonym przez Marksa, a więc całkowite zniszczenie istniejącego ładu historycznego (establishment).

Prawie stupięćdziesięcioletnia propaganda marksistowska zdołała wmówić prawie wszystkim, że celem komunistycznej rewolucji jest walka o sprawiedliwość. Jest to bezczelne kłamstwo. Ma coś z prawdy inne kłamstwo, szerzone przez tę samą propagandę, a mianowicie, że celem komunistycznej rewolucji jest wyzwolenie człowieka. Tak, oczywiście, ale o jakie wyzwolenie chodzi, wyzwolenie z czego?

Rozumowanie Marksa w tej sprawie można streścić następująco: Człowiek nie jest wolny, dopóki wierzy w istnienie Boga, więc aby człowieka wyzwolić trzeba zniszczyć religię. Religia jest częścią kultury, a kultura jest zdeterminowana przez ekonomię. Aby zniszczyć kulturę, która zawiera w sobie religię, trzeba zniszczyć system społeczno-gospodarczy, który ją determinuje. Tym systemem jest każda ekonomia oparta na własności prywatnej. Więc, aby zniszczyć religię, trzeba zniszczyć ustrój gospodarczy oparty na własności prywatnej. Jedyną drogą do tego celu jest rewolucja. Rewolucja marksistowska ma więc na celu zniszczenie systemu gospodarczego, zbudowanego na własności prywatnej i wprowadzenie systemu gospodarczego, opartego na własności społecznej, czyli komunizmu. Komunizm przeto, dla Marksa, przedstawia się jako ustrój laicki, jako system gospodarczy, który wyklucza możliwość istnienia religii i wiary w istnienie Boga. Marksa interesują zagadnienia gospodarcze tylko z punktu widzenia walki z religią, z wiarą człowieka w istnienie Boga. Rewolucja przeto, którą planuje, ma na celu walkę o wyzwolenie człowieka z wiary w istnienie Boga. Jest to więc rewolucja szatańska.

Ale Marks zdaje sobie sprawę z tego, że nie ma możliwości uruchomienia swojej rewolucji uzasadnionej wyłącznie argumentami walki przeciwko religii; rozumie, że trzeba szukać innej dynamiki i że trzeba dać (uzasadnienia bardziej porywające. Ucieka się przeto do tak zwanej "kwestii społecznej", czyli do problemów pracy i chce wykorzystać dla swojej auntyreligijnej rewolucji dynamikę spraw robotniczych. Z tego powodu szuka kontaktów z ruchami socjalistycznymi i komunistycznymi, które szczerze i bez hipokryzji pragną rewolucja dla rozwiązania "kwestii społecznej", czyli są ożywione ideą sprawiedliwości. Odkąd rewolucja marksistowska będzie połączona z rewolucją socjalistyczną i komunistyczną nabierze z konieczności także charakteru rewolucji społecznej. Ale dla marksistów to jest tylko dodatek, dekoracja, a nie cel istotny, gdyż celem istotnym pozostaje nadal wyzwolenie człowieka z wiary w istnienie Boga i budowa społeczeństwa komunistycznego, to znaczy ateistycznego. Gdyż dla Marksa komunizm i ateizm to to samo; komunizm i ateizm się identyfikują, utożsamiają. Marks w Manifeście Komunistycznym pisze: ,,Komunizm nie odnawia, lecz niszczy doszczętnie prawdy wieczne, religię i moralność". A w Manuskryptach cytuje zdanie wzięte z pism Owen'a: ..Komunizm zaczyna się zaraz z ateizmem".

Według Marksa społeczeństwo komunistyczne jest zawsze ateistyczne. Jest to główny dogmat marksistowskiej "wiary", którego się nie dyskutuje, gdyż dla Marksa własność prywatna wiąże się zawsze i koniecznie z wiarą w Boga, podczas gdy społeczeństwo komunistyczne, a więc bez żadnej własności prywatnej, jest zawsze ateistyczne i materialistyczne. Odkąd Marks związał się z ruchami socjalistycznymi i komunistycznymi - które przed tym kontaktem nie były wrogie religii (były nawet wśród nich kierunki głęboko chrześcijańskie, przynajmniej w sensie moralnym jeśli nie religijnym) zaczął walkę o nadanie im charakteru ateistycznego, ale nie mógł, przynajmniej natychmiast, pozbawić ich charakteru etycznego, tj. zainteresowania walką o sprawiedliwość społeczną. "Czysty" marksizm, czyli marksizm sformułowany przez Marksa zanim z konieczności i tylko ze względów oportunistycznych (bo dla zyskania poparcia ze strony socjalistów i komunistów dla swojej rewolucji) skontaktował się z ruchami socjalistycznymi i komunistycznymi, nie zawiera żadnych postulatów sprawiedliwości społecznej, a tylko i wyłącznie postulat walki przeciw wierze w istnienie Boga, a więc walki przeciw religii. Biblia daje świadectwo na korzyść tezy Marksa, gdyż przecież "naród wybrany" jest par excellence narodem religijnym w ciągu całej swej historii, a jednocześnie jest to naród, który ma ustrój społeczno-kulturalny oparty na własności prywatnej, najściślej przestrzeganej aż do tego stopnia, że praktycznie żaden właściciel nigdy nie mógł pozbyć się całkowicie swej nieruchomości, gdyż nawet po jej sprzedaniu powracała ona do niego w latach jubileuszów. Także i Przykazania Boże wymagają surowo poszanowania własności prywatnej, której nie tylko zabraniają kraść, lecz nawet zabraniają pożądać (przykazanie siódme: nie kradnij; przykazanie dziewiąte: nie pożądaj żony bliźniego twego; przykazanie dziesiąte: (nie pożądaj) ani wołu, ani osła, ani żadnej rzeczy która jego jest). W Biblii związek między religią (wiarą w Boga) i jej nakazami i zakazami oraz własnością prywatną jest oczywisty.

Marks nigdy nie interesował się problemami klasy robotniczej, która interesowała go wyłącznie jako dynamika rewolucyjna. Stąd też nie tylko że nie szukał możliwości rozwiązania problemów proletariatu, lecz kładł nacisk na ich zadrażnienie, na doprowadzenie napięć społecznych do marksizmu i na uniemożliwianie ich rozwiązania. Gdyby raz zostały rozwiązane, całkowicie lub chociaż częściowo, robotnicy przestaliby mieć znaczenie grupy społecznej, którą można wykorzystywać jako dynamikę rewolucyjną. Robotnik dobrze wynagradzany, a więc zadowolony, przestaje być rewolucjonistą, podczas gdy dla Marska ma on wartość tylko jako element rewolucyjny. Rewolucja ma być permanentna czyli bezustanna i aby móc ją podtrzymywać potrzebne jest stałe niezadowolenie, a więc utrzymywanie stosunków społecznych patologicznych. Nikt nie jest tak zainteresowany w pogarszaniu sytuacji robotników i w zadrażnianiu konfliktów społecznych jak marksizm. Rewolucja marksistowska nie ma nic wspólnego ani ze sprawiedliwością społeczną, ani z szukaniem możliwości wyeliminowania konfliktów społecznych.

Trockizm, będący autentycznym marksizmem, też nie ma nic wspólnego z walką o sprawiedliwość społeczną, a tylko go obchodzi rewolucja światowa jako zniszczenie ładu historycznego, opartego na wierze w istnienie Boga. Dzisiejsi trockiści są to prawie wyłącznie liberałowie i ateiści, a należą do bogatej burżuazja, związanej z wielkim kapitałem. Trockistami są prawie wyłącznie Żydzi, ale to nie znaczy, że wszyscy Żydzi popierają trockizm. Można powiedzieć, że wszyscy trockiści są Żydami, ale nie wszyscy Żydzi są trockistami; co więcej, tylko mały procent Żydów opowiada się za trockizmem. Trockiści przede wszystkim walczą o dojście do władzy j o utrzymanie się przy władzy, ale chodzi im o władzę rzeczywistą, a nie o pozory, stąd nie walczą o stanowiska reprezentacyjne, nie chodzi im o to, by piastować urzędy najwyższe, ale mało dziś ważne, jak prezydentów czy królów, lecz chętnie zostają ministrami i wysokimi urzędnikami. Siedzą przede wszystkim w ministerstwach spraw zagranicznych prawie wszystkich krajów, siedzą w bankach i finansach, siedzą w agencjach informacyjnych i w redakcjach wielkich dzienników, aby urabiać opinię publiczną, siedzą w redakcjach prawie wszystkich wielkich światowych czasopism politycznych i gospodarczych i bardzo często zajmują katedry uniwersyteckie nauk politycznych. Są bardzo zainteresowani w dokładnych studiach nad rzeczywistością społeczno-gospodarczą i starają się ją manipulować. Siedzą prawie we wszystkich partiach politycznych i prawie w każdym kraju mają kilka partii trockistowskich, co nie tyle wskazuje na ich rozbicie wewnętrzne, ile na ich taktykę: zawsze być związanym z taką grupą polityczną, która dochodzi do władzy. Zdaje się, iż są najsilniejsi w Stanach Zjednoczonych, chociaż liczebnie są bez znaczenia, z wyjątkiem Peru, Boliwii i paru państewek afrykańskich. Społecznie należą do wysokiej, bogatej i kulturalnej burżuazji liberalnej, tak jak Marks.

Bo Marks był właśnie typowym "burżujem", w najgorszym marksistowskim tego słowa znaczeniu; właśnie takim typem burżuja, jakiego on sam atakuje w swoich pismach, a zwłaszcza w Manifeście Komunistycznym. Marks, przez całe życie, jest pasożytem społecznym, gdyż nigdy nie pomyślał, aby własną pracą zarabiać na swoje i swojej rodziny życie; zawsze żył z pracy cudzej, z małym wyjątkiem kilkumiesięcznej pracy w Rheinische Zeitung, którego był dobrze płatnym redaktorem. W pierwszym okresie swego życia małżeńskiego utrzymywał się z posagu swej żony; była to skrzynka ze złotymi monetami, których Marks nie przeliczył, ani nie złożył w banku, a tylko po prostu podróżował z nią z miejsca na miejsce jak ze zwykłym kuferkiem. Z tej fortuny po paru latach nic nie pozostało. Pozostała mu jednak wspaniała zastawa ze srebra, którą używał przez całe życie na co dzień, gdyż jadał tylko na srebrnych talerzach (z wyjątkiem okresów, kiedy musiał ją zastawiać u lichwiarzy). Później żył głównie ze spadków po swych licznych bogatych krewnych.

W międzyczasie, przez parę lat, zanim Engels, wielki przedsiębiorca kapitalistyczny, zaczął wypłacać mu wysoką miesięczną pensję, od czasu do czasu bywał w poważnych kłopotach finansowych, ale nie z braku pieniędzy, lecz tylko z braku oszczędnego i roztropnego ich używania. Gdy mu spadła "z nieba" wielka suma w spadku natychmiast urządzał wielkie bankiety i przyjęcia (na 50 osób), aż się skończyły pieniądze, a później nieraz przez szereg tygodni cała rodzina musiała żyć w niedostatku. Nawet kiedy już otrzymywał regularnie wysoką pensję od milionera Engelsa (który miał fabryki tekstylne w Niemczech i w Anglii, a w Londynie zajmował aż dwa duże mieszkania), bo aż 350 funtów rocznie (w owym czasie dyrektor banku w Londynie otrzymywał tylko 300 funtów), także skarżył się na brak pieniędzy, co jednak nie przeszkadzało mu w spędzaniu długich miesięcy w różnych "zdrojach" i to zawsze w najdroższych hotelach.

Marks był "burżujem" zwłaszcza w sensie kulturalnym, żyjąc tylko w gronie swych najbliższych przyjaciół także "burżujów" i nigdy nie (kontaktował się z innymi grupami społecznymi, z wyjątkiem wysokiej arystokracji i najbogatszych rodzin. W życiu rodzinnym i małżeńskim jego "burżujstwo" przybierało formy patriarchatu; dla żony i córek był po prostu tyranem. Córkom nie pozwalał, aby one same wybierały sobie mężów; to on ich wybierał, a jedynym kryterium była ich sytuacja gospodarcza; po prostu "sprzedawał" swoje córki, bo zamiast dawać im posagi, jak to wówczas było we zwyczaju, żądał dla siebie pomocy finansowej. Swej najmłodszej córce, wyjątkowo urodziwej i zdolnej, Eleonorze nie pozwolił na małżeństwo z młodym oficerem-rewolucjonistą, bo... nie miał on fortuny i zmusił ją do współżycia z łajdakiem, bo był on bogaty. Stąd nic dziwnego, że dwie z jego córek (na trzy pozostałe przy życiu) popełniły samobójstwo. Marks, który tak krytykował "małżeństwo burżuazyjne", sam je w pełni urzeczywistniał. Marks, który w Manifeście i w programie partii komunistycznej żądał zniesienia prawa dziedziczenia, sam żył głównie z tego co odziedziczał po swych krewnych. Marks, który tak zwalczał religię, sam był "arcykapłanem" kultu satanicznego i "ojcem duchownym" swej żony i swych córek (co widać z listów jego żony) i odprawiał jakąś osobliwą "liturgię".

I w tym też są podobni do niego dzisiejsi trockiści, którzy także przynależą do bogatej burżuazji i także wielu z nich ma jakieś dziwne związki z kultem satanicznym, z tajnymi stowarzyszeniami i z masonerią. Dzisiejszy marksizm czyli trockizm jest jednak bardziej praktyczny, pragmatyczny i empiryczny, bo bardziej biorący pod uwagę rzeczywistość, a przede wszystkim "cztery etapy rewolucji", a więc "burżuazyjny", ..demokratyczny", "socjalistyczny" i "proletariacki". Całkiem szczerze i serio trockiści traktują etapy "demokratyczny" i "socjalistyczny", nie śpiesząc się zbytnio do etapu "proletariackiego". To oni najwięcej "i najszerzej gardłują za "demokracją", czyli występują w obronie "praw człowieka i obywatela", bo to gwarantuje im jako Żydom pełne i równe prawa obywatelskie i możność zajmowania najwyższych stanowisk w społeczeństwie. Także szczerze i gorliwie popierają "socjalizm demokratyczny", bo wiedzą, iż to jest niezbędny etap na drodze ku komunizmowi. Pilnie studiują zmiany socjologiczne w każdym kraju, a zwłaszcza w Rosji (głównie wędrówkę chłopów ze wsi do miast; zanik warstwy chłopskiej ł robotniczej, wzrost klasy średniej i urzędniczej), aby je odpowiednio kanalizować w kierunku rewolucji, mając nadzieję na równoczesne opanowanie Rosji sowieckiej i Stanów Zjednoczonych.

To na tym tle trzeba patrzeć na rolę trockistów (skrajna lewica) w dzisiejszej Polsce i na ich działalność wewnątrz "Solidarności". Wspaniały, zdrowy, głęboko narodowy i szczerze chrześcijański ruch "Solidarności" jest zagrożony nadal przez wpływy skrajnej lewicy laickiej, czyli trockistów, gdyż to oni usiłują ruch ten utrzymać pod wpływami starego trupa marksizmu, tj. walki klas, nienawiści, zawiści, egoizmu grupowego, a przede wszystkim materializmu.

Ich bezczelność idzie tak daleko, iż nawet usiłują wpływać na postawę polskiej hierarchii kościelnej. Książka Adama Michnika (Szechtera), LEglise et la gauche, Seuil 1979, jest tego najlepszym dowodem. To on chce być mentorem nie tylko przywódców ,,Solidarności", lecz także biskupów polskich, a nawet i Księdza Prymasa. To nie przypadek, że większość książek (prawie wszystkie), wydanych poza Polską o "Solidarności" została napisana przez trockistów. Czasopismo skrajnej lewicy laickiej (trockistów) we Francji, założone przez kryptostalinowca Jean Paul Sartre (miał on do końca życia swe konto w Banku Sowieckim w Paryżu). Les temps Modernes od dwóch lat, prawie we wszystkich numerach w kontrowersyjnych artykułach analizuje drobiazgowo sytuację w Polsce i ruch ,,Solidarności", prowadząc zajadłą dyskusję na temat, do jakiego stopnia "Solidarność" jest ruchem postępowym skrajnej lewicy laickiej (czyli trockistów), a w jakim stopniu jest "faszystowską reakcją". To trockiści, poprzez KOR (Komitet Obrony Robotnika) usiłowali manewrować "Solidarnością" i ten zdrowy ruch chrześcijański wygrywać dla swych nikczemnych celów.

A jakie są to cele? Można się domyślać, że chodzi tu tak o cele strategiczne, jak i taktyczne. Dla trockistów celem strategicznym jest zaprowadzenie na całym świecie Międzynarodowej Federacji Państw Komunistycznych (trockistowskich), przez światową rewolucję komunistyczną. Konkretnie i praktycznie droga do tego ma prowadzić przez rozciąganie na wszystkie kraje bolszewickiej rewolucji, der Weltoktober, gdyż trockiści uważają, że jest ona pierwszą realizacją historyczną marksistowskiej rewolucji światowej, die Weltrevolution, lak jak to robili Lenin i Trocki. Wszystko ma służyć temu najwyższemu celowi; każdy ferment, każdy nowy proces zmian społecznych powinien być kanalizowany w taki sposób, aby służył temu celowi.

Natomiast cele taktyczne zależą od okoliczności. Cele te są liczne, a wśród nich jednym z najważniejszych jest dla trockistów odzyskanie władzy w Rosji. Drogi do tego mogą być rozmaite, ale przede wszystkim muszą być wygrywane wewnętrzne przemiany socjologiczne w samej Rosji sowieckiej i w krajach satelickich. Ruch "Solidarności" ma tutaj wyjątkowe znaczenie, gdyż łatwo można go rozciągnąć na inne skraje satelickie, a nawet na samą Rosję sowiecką, ale pod warunkiem, że będzie on kontrolowany i odpowiednio kanalizowany, to jest, że będzie on ruchem skrajnej lewicy laickiej.

Te cele trockistowskie są całkowicie sprzeczne z celami polskimi. Naród polski musi troskliwie bronić się przed obcymi wpływami i nie pozwalać na to, aby był on kartą w grze międzynarodowej przeciwko interesom historycznym Polski. W interesie Polski nie leży, aby w Polsce lub w innych krajach, a więc także i w Rosji, dochodzili do władzy trockiści, gdyż trockizm jest nam najbardziej wrogim ruchem komunistycznym. Z punktu widzenia polskich interesów stalinizm jest mniej groźny niż trockizm, gdyż stalinizm jest w gruncie rzeczy podporządkowywaniem rewolucji bolszewickiej (der Weltoktober) interesom Rosji, a przez to samo jest to już osłabianie międzynarodowej rewolucji komunistycznej, która pragnie zniszczenia wszystkich kultur opartych na wierze w Boga.

Nadto trzeba pamiętać, że trockistom przede wszystkim chodzi o zniszczenie tego wszystkiego co polskie, historyczne, narodowe, chrześcijańskie, a nawet chodzi im o nasze zniszczenie, lub co najmniej osłabienie biologiczne, czyli o wyniszczenie samej ludności polskiej. A to właśnie mogliby osiągnąć doprowadzając do interwencji wojska sowieckiego w Polsce (zrobić drugi Afganistan) lub do gwałtownego starcia między ludem a aparatem rządowym, czyli do czegoś w rodzaju polskiej wojny domowej. Naród polski, wierny swym tradycjom, a przede wszystkim swej Wierze, powinien w dalszym ciągu opierać się zarazie marksizmu, a więc materializmowi, ateizmowi, walce klas, nienawiści i zawiści, czyli temu wszystkiemu, przed czym przestrzegała nas, katolików całego świata, Najświętsza Maryja Panna w swym objawieniu z 13 lipca 1917 roku w Fatimie, kiedy mówiła o "błędach Rosji". Czyż to nie była wyraźna i oczywista przestroga przed rewolucją bolszewicką? Kiedy już było oczywiste, że bolszewicy dojdą do władzy w Rosji, ale jeszcze około trzech miesięcy przed samym faktem, już Matka Boża przestrzega cały świat przed tym niebezpieczeństwem. Rosja stała się pierwszą ofiarą szatańskiej rewolucji Marksa i wkrótce utożsamiła się z nią, rozszerzając ją na cały świat i odtąd wszystkie ludy patrzą na tę rewolucję jako na "błędy Rosji".

Naród polski, jeśli nie chce zginąć, musi opierać się tym "błędom Rosji", ale nie powinien utożsamiać ich z samą Rosją, gdyż Rosja jest tylko pierwszą ofiarą tego nieszczęścia. Wszelkie przemiany w Rosji, które mogłyby czymś się przyczynić do uwolnienia jej od tych "błędów" czyli od marksizmu, należy witać z radością. (...) Amalrik przewidywał już na rok 1984 wielkie przemiany w Rosji, a także i w Polsce i widzimy, że wiele z jego przewidywań już się sprawdza. Warto przypomnieć, że Amalrik przewidział między innymi, iż około roku 1980 dojdzie w Polsce do całkowitego bankructwa marksistowskiego komunizmu jako systemu i ideologii i że partia będzie musiała odstąpić władzę Wojsku. To już się stało, wiec możemy przypuszczać, że i dalsze jego przewidywania w pewnym stopniu także się sprawdzą, a więc stopniowe porzucanie komunizmu i powrót do Polski Wilna i Lwowa, jako szukanie ze strony Rosji nowych podstaw bratniego współżycia z Polską.

Tym pozytywnym i pomyślnym dla Polski przemianom opierają się trockiści i to z ich strony grozi nam największe niebezpieczeństwo. Oni pragną utrzymać nas i jeszcze

bardziej pogrążyć w marksizmie, czyli w "błędach Rosji"

i chcą pozbawić nas tego, co dla nas jest najdroższe: Wiary chrześcijańskiej. Ale skoro Matka Boża tak troskliwie przestrzegała świat przed "błędami Rosji", stała się przez to samo dla nas Patronką w walce przeciwko tym błędom, więc też i na jej potężną i skuteczną pomoc w tej walce z ufnością możemy liczyć.

(ks. prof. M. Poradowski, Aktualizacja marksizmu przez trockizm, Londyn 1983)

ks. prof. Michał Poradowski

 

...
Zgłoś jeśli naruszono regulamin