Dodd Christina - Akademia guwernantek 03 - Moc przeznaczenia.pdf
(
805 KB
)
Pobierz
Christina Dodd
Moc Przeznaczenia
(Rules of Attraction)
Przełożyła Hanna Rostkowska-Kowalczyk
Dedykuję tę książkę siostrom Hall,
ciotkom i babkom całego pokolenia.
Śpiewaliśmy z nimi piosenki.
Piliśmy oranżadę.
Tańczyliśmy.
Tworzyliśmy rodzinę.
Dziękuję Wam.
To Wam zawdzięczam
wspaniałe wspomnienia.
ROZDZIAŁ 1
Panna Hannah Setterington,
jedyna właścicielka
Znakomitej Akademii Guwernantek
oferującej przez ostatnie trzy lata
najbardziej kompetentne guwernantki,
damy do towarzystwa i nauczycielki,
pragnie zawiadomić, że sprzedała
Znakomitą Akademię Guwernantek
za duże pieniądze i zamierza zająć się
prześladującymi ją wspomnieniami z przeszłości
4 maja 1843 roku.
W tym momencie panna Hannah Setterington mogła z całą pewnością
stwierdzić, że jest sama. Absolutnie, całkowicie sama. Wypuściła z ręki walizkę,
która z głuchym łoskotem upadła na deski peronu i rozejrzała się, patrząc w
zmrok zapadający nad hrabstwem Lancashire. Pomiędzy pobliskimi drzewami
nie było widać żadnych zabudowań. Nie można było dostrzec żadnych świateł,
nie słychać było ludzkich głosów i śmiechu, brakowało choćby śladu poświaty,
którą nad Londynem widać nawet w najczarniejszą noc. Nie mogła dostrzec też
zarysu gór, wznoszących się na północy. Noc i mgła zapadły nad ziemią, po
pociągu pozostało tylko oddalające się dudnienie. W tej sytuacji pomyślała, że
najrozsądniej byłoby zrezygnować z tej posady – opiekunki wiekowej ciotki
markiza Raeburna.
Komu jednak miała oznajmić swoją decyzję? Na polnej drodze, okrążającej
łukiem pobliskie wzgórze i niknącej w oddali, nie było widać służącego, który
powinien po nią wyjechać. Poza tym przyjechała tu z misją. Przyjechała, żeby
zrealizować pragnienie swego serca i postanowiła, że nie wyjedzie, dopóki nie
wypełni swojego zadania.
Choć była przekonana, że nie mogła się pomylić, wygrzebała z torebki list,
przysłany przez ochmistrzynię, która zaproponowała jej pracę. Wytężając wzrok
w szybko zapadającym zmroku, przeczytała piękne, odręczne pismo pani
Trenchard. Proszę przyjechać piątego marca i wysiąść na stacji Presham
Crossing. Hannah wiedziała, że dziś jest piąty marca. Przeniosła wzrok na
tablicę umieszczoną nad peronem. „Presham Crossing" – głosiła dumnie.
Wyślę powóz, który przywiezie panią do zamku Raeburn, gdzie markiz
niecierpliwie oczekuje pani przybycia.
Hannah znów wbiła wzrok w wąską drogę. Żadnego powozu. Żadnej służby.
Zupełna pustka. Wsunęła z powrotem list do torebki i westchnęła głęboko,
zastanawiając się, czemu tak ją zdziwił ten dowód zaniedbania. Z jej
doświadczeń wynikało, że większości ludzi brakowało dobrej organizacji, która
leżała w jej naturze. Ta cecha pomogła jej przez ostatnie trzy lata prowadzić
Akademię Guwernantek tak skutecznie, że gdy zwróciła się do Adorny, lady
Bucknell, z prośbą o pomoc w sprzedaży szkoły, Adorna sama ją kupiła.
„Potrzebuję jakiegoś zajęcia, odkąd Wynter przejął rodzinne interesy" –
powiedziała, podpisując czek na sporą sumę. W ten sposób, w wieku dwudziestu
siedmiu lat, Hannah znalazła się w godnej pozazdroszczenia sytuacji osoby,
która nie potrzebowała podejmować nowej pracy. Oczywiście nie zamierzała z
tego korzystać. Odkąd sięgała pamięcią, zawsze pracowała. Szyła, wykonywała
rozmaite zlecenia, pomagała jako pokojówka. Nawet w szkole starała się zawsze
być najlepsza... A potem nastąpił ten krótki, straszny, a jednocześnie cudowny
czas, kiedy nie miała żadnego zajęcia.
Opatuliła się szczelniej peleryną i znów spojrzała na drogę, jednak nadal
było na niej pusto, zaś ciemność zapadała coraz szybciej.
Ostatnimi czasy zbyt często wspominała te dni, kiedy była bezużyteczna,
niepotrzebna, traktowana jak czyjaś własność. Czuła się zakłopotana
klarownością swoich wspomnień, ale nie była zdziwiona. Zawsze, kiedy
docierała w swoim życiu do rozstaju dróg, a codzienne zajęcia przestawały
pochłaniać każdą sekundę, kierowała myśli ku przeszłości i znów się
zastanawiała. W chwilach takich jak ta, gdy stała samotnie, otoczona pasmami
mgły przesłaniającymi gwiazdy i odcinającymi ją od świata, rozważała, co by
się stało, gdyby wróciła do Liverpoolu, gdzie czekała na nią jej przeszłość.
Zawsze jednak odrzucała ten pomysł. W końcu była zbyt wielkim tchórzem,
żeby zmierzyć się z konsekwencjami swoich młodzieńczych postępków.
Równocześnie była zbyt mądra na to, żeby je teraz rozpamiętywać.
Schowała brodę w wełnianym szaliku, dłonie, choć w rękawiczkach,
dodatkowo ukryła w rękawach i zaczęła myśleć o pożyteczniejszych sprawach –
co ma robić. Służący po nią nie wyjechał, nigdzie nie widać było wioski, a noc
robiła się coraz chłodniejsza.
Na pewno nie zamierzała wpadać w panikę tylko dlatego, że o niej
zapomniano.
Przynajmniej wiedziała, że nie podążał za nią nikt z Londynu.
Jednym z wielu powodów, dla których przyjęła tę propozycję, było
podejrzenie, że ktoś ją śledzi. Bo jak inaczej wytłumaczyć można fakt, że
zawsze jeden z trzech ponurych, jednakowo ubranych dżentelmenów, którzy
wynajęli dom po drugiej stronie ulicy, znajdował się na targu w tym samym
czasie, co ona, chodził do teatru wtedy, kiedy ona, a nawet pojawił się w Surrey,
gdy pojechała na chrzciny drugiego dziecka Charlotty i odwiedzała Pamelę. Kto
mógłby tak bardzo się interesować skromną właścicielką londyńskiej szkoły,
żeby ją śledzić na każdym kroku?
Tylko jeden człowiek... który nie mógł przecież o niej zapomnieć.
Toteż kiedy pojawiła się oferta pracy jako opiekunki starszej damy w
Lancashire, uznała to za zrządzenie losu. Sprzedała szkołę i wymknęła się z
Londynu. Ktoś nieświadomy niczego mógłby nazwać to ucieczką. Hannah
wolała określenie „urlop". Energicznie kiwnęła głową. Tak, urlop potrzebny,
żeby się zastanowić nad przyszłością. Przyszłością Hannah Setterington.
Nadal nie było ani śladu powozu. Przypomniała sobie rady, jakich udzielała
swoim uczennicom w szkole guwernantek – żeby kierować się rozsądkiem, a nie
urazą. Jeśli nikt nie pojawi się w ciągu godziny, zacznie iść drogą w nadziei, że
prowadzi ona do Presham Crossing. Tam zaś wynajmie kogoś, kto ją zawiezie
do zamku Raebura. Po przybyciu na miejsce udzieli zdecydowanej nagany
ochmistrzyni, pani Trenchard. Szlachetnie urodzone kobiety, podejmujące pracę
guwernantki czy opiekunki, nierzadko bywały przedmiotem szykan ze strony
domowej służby. Hannah zamierzała tak rozpocząć pracę, żeby nie było
wątpliwości, iż oczekuje szacunku. Jeśli byłoby to niemożliwe, wolałaby o tym
wiedzieć od razu, by nie przywiązywać się do wiekowej ciotki, która, według
listownych zapewnień, była uroczą, choć czasem nieco zagubioną, damą.
Hannah uśmiechnęła się do siebie. Lubiła starsze panie. Przez sześć lat była
damą do towarzystwa lady Temperly i miała okazję podróżować z nią po
świecie, oglądając widoki, o jakich wcześniej mogła jedynie marzyć. Podróże z
lady Temperly bardzo różniły się od przenosin z matką z miejsca na miejsce,
którym towarzyszyło lekceważenie i drwiny drobnych właścicieli ziemskich i
ich prawowitych małżonek. Wędrówki po kontynencie otworzyły jej oczy na
nowy, inny świat...
Gdzieś z oddali, z lewej strony, dobiegł żałosny jęk. Zamarła, przez krótką
chwilę zastanawiając się, jakie dzikie zwierzę mogło się włóczyć w tak
niewielkiej odległości od gór. Potem usłyszała jeden stuk, potem następny...
odprężyła się z westchnieniem ulgi. Rozpoznała te dźwięki. Ktoś zjeżdżał ze
wzgórza i jechał w jej stronę. Zapominając o chwilowym strachu, podeszła do
krańca peronu i przystanęła, wyczekując, pewna, że ktoś jedzie właśnie po nią.
Co z tego, że nie był to powóz – nikt inny nie wyruszałby w drogę w taki
nieprzyjemny wieczór.
Chociaż wytężała wzrok, nic nie mogła dostrzec. W końcu po jakimś czasie
we mgle pojawiła się poświata, a następnie zatrzymał się przed nią drewniany
wóz. Do jego boku przymocowana była lampa, w której świetle ujrzała
wychudłego typa, trzymającego lejce szkapy o zapadłym grzbiecie. Kiedy
mężczyzna otworzył usta, natychmiast otoczyły go opary piwa, które dotarły
nawet tam, gdzie stała.
Przyjrzeli się sobie z wzajemnym niesmakiem. Hannah miała przed sobą
wysokiego mężczyznę w kwiecie wieku, który, jeśli sądzić po obrzękniętym
nosie i brudnym ubraniu, nie był estetą, natomiast na pewno lubił zaglądać do
kieliszka. Mogła mieć tylko nadzieję, że jej widok, nienagannie przyodzianej w
Plik z chomika:
Fifi250
Inne pliki z tego folderu:
Dodd Christina - My first 02 - Zamki na niebie.pdf
(1424 KB)
Dodd Christina - My first 01 - Świeca w oknie.pdf
(1597 KB)
Dodd Christina - Tajemniczy spadkobierca 04.pdf
(1772 KB)
Dodd Christina - Potęga miłości.pdf
(1403 KB)
Dodd Christina - Faworyt.pdf
(1263 KB)
Inne foldery tego chomika:
Adams Elisa
Alford Mimi
Allyson James
Amarillas Susan
Amberlake Cyrian
Zgłoś jeśli
naruszono regulamin