Bunch Chris Cole Allan - Sten 1. Sten.pdf

(5942 KB) Pobierz
35621240 UNPDF
Page 1 of 1
Allan Cole & Chris Bunch
Sten
przekład : Magdalena Marcinkowska i Tadeusz Malinowski
1. 2. 3. 4. 5. 6. 7. 8. 9. 10. 11. 12. 13. 14. 15. 16. 17. 18. 19. 20. 21.
22. 23. 24. 25. 26. 27. 28. 29. 30. 31. 32. 33. 34. 35. 36. 37. 38.
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten ...
08-11-26
35621240.010.png 35621240.011.png 35621240.012.png
Page 1 of 14
A. Cole & C. Bunch Sten
. 1 .
Ś mierć po kryjomu przyszła do Dzielnicy.
K ombinezon cuchnął. Wbity w niego Tech patrzył przez i
porysowany wizjer na przewód okalający z zewnątrz obszar f
rekreacyjny i wypuścił z siebie wiązankę przekleństw, mogącą zadziwić
nawet żeglarza dalekiej przestrzeni.
Najbardziej na świecie chciał teraz napić się zimnego narkopiwa, aby
uciszyć dudniące w głowie bębny kaca. Najmniej zaś na świecie chciał
wisieć na zewnątrz Vulcana, gapiąc się na jednocentymetrową metalową
rurkę, którą miał przyczepić. Ścisnął kołnierz specjalnym przyrządem,
moment obrotowy ustalił na wyczucie i wyrzucił z siebie kolejną
wiązankę, tym razem włączając w nią szefa i tych wszystkich
śmierdzących Migów, bawiących się w odległości jednego metram, i
całego świata.
Zrobione. Zwolnił przyrząd i włączył mały silniczek, przyczepiony do
kombinezonu. Jego szef był pieprzonym eks - kochasiem, i do tego miał
zamiar przyczepiać się do sześciu pierwszych rund. Tech wyłączył swój
uziemiony mózg i pożeglował ospale w kierunku śluzy.
Oczywiście moment obrotowy ustalił nieprawidłowo. Gdyby rurka nie
zawierała fluoru pod wysokim ciśnieniem, nic by się nie stało.
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten ...
08-11-26
35621240.013.png 35621240.001.png 35621240.002.png
Page 2 of 14
Przeciążone złącze trzasnęło i surowy fluor stopniowo przeżerał metal,
przez kilka dni nieszkodliwie rozpościerając się w przestrzeni. Ale w
miarę poszerzania się pęknięcia ciecz kipiała prosto na zewnętrzną
okrywę Dzielnicy, poprzez izolację, a w końcu przez wewnętrzne
warstwy spływała do środka.
Na początku dziura miała wielkość łebka od szpilki. Spadek ciśnienia
pod kopułą był z początku zbyt mały, aby spowodować jakąkolwiek
reakcję czujników, rozmieszczonych wysoko, powyżej kabiny kontrolnej
w dachu Dzielnicy.
D zielnica mogła mieścić się na którejkolwiek z miliona pionierskich
planet - zatrudnione pracz Kompanię dziwki obojga płci przeciskały się
przez tłum Migów w poszukiwaniu tych Niewykwalifikowanych
eMigrantów, którzy wciąż jeszcze mieli na karcie trochę kredytów.
Długie rzędy maszyn do gry wygwizdywały zachęty do
przechodzących robotników i wydawały z siebie syntetyczny chichot,
gdy gra pochłaniała kolejny grosz.
Dzielnica była prowadzonym przez Kompanię centrum rekreacyjnym,
zbudowanym z myślą o "interesie Migów". "Bawiący się Mig to
szczęśliwy Mig" - powiedział kiedyś psycholog Kompanii. Nie dodał -
bo nie musiał - że bawiący się Mig wydawał kredyty, oczywiście na
korzyść Kompanii. Każda przegrana oznaczała przedłużenie kontraktu.
Właśnie dlatego, pomimo muzyki i śmiechu, w Dzielnicy czaił się
smutek i zawziętość.
Dwóch muskularnych strażników włóczyło się w okolicy wejścia.
Starszy kiwnął głową w kierunku trzech hałaśliwych Migów,
przemieszczających się z jednego sklepu monopolowego do drugiego, i
zwrócił się do partnera:
- Gdybyś miał zamiar szarpać się za każdym razem, kiedy ktoś na
ciebie spojrzy, bracie, to szybko któryś ż tych Migów chciałby się
przekonać, co zrobisz, gdy zaczną się naprawdę awanturować.
Nowy stażysta dotknął ogłuszacza.
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten ...
08-11-26
35621240.003.png 35621240.004.png 35621240.005.png
Page 3 of 14
- A ja chciałbym im to pokazać.
Starszy mężczyzna westchnął i rozejrzał się po korytarzu.
- O rany. Kłopoty.
Jego partner o mało nie wyskoczył z munduru.
- Gdzie? Gdzie?
Starszy mężczyzna pokazał palcem. W stronę wejścia do dzielnicy
kierował się Amos Sten. Drugi strażnik zaczął się śmiać z niskiego Miga
w średnim wieku, gdy nagle zauważył mięśnie jego karku. I rozmiar
nadgarstka. I pięści jak młoty.
W tym momencie starszy ze strażników westchnął z ulgą i oparł się
znów o ścianę.
- Wszystko w porządku, chłopcze. Ma ze sobą rodzinę. Kobieta o
zmęczonej twarzy i dwoje dzieci zbliżało się właśnie do Amosa.
- Co u diabła? - zdziwił się stażysta. - Ten karzełek nie wygląda mi
zbyt groźnie.
- Nie znasz Amosa. Gdybyś znał, narobiłbyś w portki, zwłaszcza jeśli
miałby ochotę na małą bójkę dla poprawienia sobie humoru.
Czwórka Migów po kolei dotykała małych białych kwadratów na
klawiaturze terminala i centralny komputer Vulcana zarejestrował
przemieszczenie się rodziny Stenów do Dzielnicy.
Gdy mijali strażników, starszy uśmiechnął się i skinął Amosowi
głową. Jego partner po prostu patrzył. Amos zignorował ich i
poprowadził rodzinę do wejścia.
- Mig lubi walczyć, co? To chyba nie jest to, co nazywamy
zachowaniem aprobowanym przez Kompanię.
- Synu, gdybyśmy chcieli aresztować każdego Miga, który uszkodził
innego w Dzielnicy, to zabrakłoby forsy na nadgodziny.
- Może powinniśmy go trochę przywołać do porządku.
- Wydaje ci się, że właśnie ty potrafisz to zrobić?
Młodszy strażnik skinął głową.
- Dlaczego nie? Przyłapać go na czymś i przywalić zdrowo.
Starszy mężczyzna uśmiechnął się i dotknął długiej sinej blizny na
prawej ręce.
- Już ktoś próbował. I to lepszy od ciebie. Ale może się mylę. Może
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten ...
08-11-26
35621240.006.png
Page 4 of 14
naprawdę właśnie ty umiałbyś coś zrobić. W każdym razie lepiej sobie
zapamiętaj: Amos nie jest zwykłym starym Migiem.
- A co w nim takiego szczególnego?
Strażnik poczuł się nagle zmęczony nowym partnerem i całą tą
dyskusją.
- Tam, skąd on pochodzi, takich chłopaczków jak ty zjadają na
śniadanie.
Chłopak najeżył się i spojrzał spode łba. Ale przypomniał sobie, że
nawet nie licząc brzucha, jego kolega jest wciąż lepszy o jakieś
dwadzieścia kilo i piętnaście lat. Okręcił się na pięcie i spojrzał na
starszą panią, która wytaczała się wesolutko z Dzielnicy. Popatrzyła na
niego, wyszczerzyła dziąsła i upadła miękko wprost pod nogi stażysty,
na podłogę.
- Cholerne Migi!
A mos wsunął kartę w terminal i komputer automatycznie dodał
godzinę do jego kontraktu. Czwórka Stenów weszła do holu. Amos
rozejrzał się dookoła.
- Nie widzę chłopaka.
- Karl mówił, że ma dodatkową pracę w szkole - przypomniała mu
Fread, jego żona.
Amos wzruszył ramionami.
- Nie straci wiele. Facet, który pracuje koło mnie, był tu wczoraj.
Mówił, że pierwsze przedstawienie jest o jakimś Execu, który zakochuje
się w dziwce i zabiera ją do siebie, do Oka.
Z teatru buchnęła muzyka.
- No tato, chodźmy już.
Amos i jego rodzina weszli do sali.
file://C:\Documents and Settings\ADAM\Pulpit\ksiazki B\Bunch Chris & Cole Allan - Sten ...
08-11-26
35621240.007.png 35621240.008.png 35621240.009.png
Zgłoś jeśli naruszono regulamin